Ja w ogóle nie oglądam niczego telewizji i jeżeli toto tam leci to raczej już oglądać nie będę. To jest jest siermiężne, prostackie i menelsko dekadenckie w najgorszym wydaniu żulów z sejmowych trybun. Tych co cały tydzień piją z mafią a w niedziele z księdzem.
Ale doceniam talent aktora ...albo z takiego środowiska się wywodzi.

Talent aktorski, dobra obsada, trochę na faktach , kilka lat temu w Warszawie zatrzymano dilera narkotyków, który zaopatrywal w kokaine polityków, celebrytow itp
Mnie się podoba, na HBO leci

Ponoć Cezary Pazura dilował wśród celebrytów. Widziałeś go od roku w jakiejś obsadzie filmowej?

Widziałem go w tym serialu i w filmie Pasikowskiego :Pitbul, ostatni pies 😊

Ale trzeba przyznać, że upływ czasu działa na korzyść Pazury, jest bardziej przystojny niż we wcześniejszych filmach 😊

No tak tylko, że zdjęcia jakoś latem 2015 r. kręcono chyba?
A sam film taki sobie ...jak na Machulskiego. Kręcił lepsze
A C.Pazura bez wątpienia kokainą handlował. Czy wykręcił się sianem nie wiem. Ale afera wybuchła już po sesji zdjęciowej do "Volty".

Przeczytałem "Romans z Kokainą". Przerażające studium ludzkiej
natury. I nie chodzi mi o sam nałóg. Ale charakter głównego bohatera - ćpuna biorącego pieniądze od matki ...ubogiej i ciężko pracującej, by go wykształcić.By nie był jak ona poniżany.
On pogardza nią i udaje, że nie poznaje, gdy przynosi mu do szkoły pieniądze. Obraz degenerata w każdym rozumieniu tego słowa. Popełnia najcięższa zbrodnia jaką mogę sobie wyobrazić ... wstydzi się matki, która dala mu życie. Pozer, mitoman i gnida najgorszego rodzaju. On w podzięce za jej matczyne serce ...wypiera się jej. Żałosny mały gimnazjalista pozujący na przedstawiciela klasy średniej. A najgorsze, że on zdaje sobie sprawę jak nisko upadł. Wstydzi się tego ...a mimo to i brnie dalej.
Koszmarnie naturalistyczna książka.Wiwisekcja ludzkiej podłości. Mam nadzieję, że to tylko fikcja a nie spowiedź upadłego narkomana.

Mylisz się ... okres zdjęciowy trwał od 18 sierpnia do 30 września 2016 roku ( patrz: Filmweb) ... rzucasz też bardzo poważne oskarżenia ... a jeśli Cezary Pazura prowadzi 'monitoring' sieci - via wyspecjalizowane firmy - to możesz narazić się na kłopoty takimi oszczerstwami ... dla jego kancelarii prawnej to nie będzie zbyt trudne- aby via administracja/ właściciel tego portalu - skutecznie trafić do autora takich 'newsów' ... no, ale jesteś dorosły - więc bierzesz odpowiedzialność za swoje działania w sieci

Hm ...chyba masz rację i pomówiłem znanego aktora.

Media donosiły "przyjaciel celebrytów", bywał w domach znanych aktorów itp. Wiek obu zbliżony. Nazwisko i imię również. Problemy narkotykowe w rodzinie aktora. I pewna moja myląca rozmowa prywatna. Nic jednak nie wskazuje, by aktor był owym dilerem. Po prostu seria podobieństw i zbiegów okoliczności.
Prostuję więc podaną informację i oświadczam, że znany aktor Cezary Pazura nie ma nic wspólnego ze wspomnianym wyżej dilerem a problemy narkotykowe w rodzinie nie miały związku z nim samym.

Praktykowany jest tam także zwyczaj kolacji wigilijnych, gdzie głównym daniem jest właśnie pieczony kurczak i to obowiązkowe ciasto. Ale już dzień po świętach te dekoracje szybko znikają z ulic i sklepów i pojawiają się dekoracje związane z nadejściem nowego roku. Ulice i świątynie rozświetlają się niezliczoną ilością przecudnych lampionów z wypisanymi modlitwami i życzeniami szczęścia. Przy świątyniach pojawiają się specjalne drzewa na których zawieszane są modlitwy, intencje i życzenia. Producenci Sake przygotowuję takie wypaśne punkty promocyjne, budując stosika z cudnie malowanych i przystrojonych beczek, gdzie można popróbować cieplutkiej sake albo wina śliwkowego. Samo nadejście nowego roku nie jest tak spektakularne jak w Europie. Mało jest tych fajerwerków – natomiast zewsząd słychać przecudne buddyjskie dzwonki a na ulicach większych miast nadejście nowego roku zwiastują bębniarze grający na takich przeogromnych bębnach . Warto zobaczyć i przeżyć … choć turystycznie to jednak dość trudny okres, bo wielu Japończyków wówczas podróżuje więc wszędzie jest tłok, a wejście do muzeum czy jakiejś szczególnej atrakcji turystycznej jest wówczas trudne …
No to ‘Merii Kurisumasu!’

Pięknie, po prostu pięknie. Ja niestety nie napiszę tak obszernie z prostego powodu. Nigdy nie spędzałam świąt w Holandii ani też Nowego Roku. Mam na myśli również Święta Wielkanocne. Ten czas mam zarezerwowany dla swojej rodzinki w kraju. Jedynie w dniu Króla (Koningsdag), jestem na NL. Można wtedy przede wszystkim kupić wiele fajnych rzeczy za kilka euro. W tym dniu wielu mieszkańców Holandii wyciąga z szaf i piwnic wszystko to co można jeszcze sprzedać, a czasem nawet oddać za darmo. Tego dnia nie są wymagane żadne zezwolenia, ani też nie jest pobierana z tego tytułu opłata podatkowa i dlatego w każdym miasteczku jest jarmark, na który czeka się też cały rok.
No ale nie o takim święcie mamy tutaj, w tym czasie pisać. Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze o jakimś świąteczno-bożenarodzeniowym czasie, bo pewnie spędziłaś wiele takich świąt w różnych zakątkach świata. Masz wiele wspomnień z takiego okresu z Australii....Opowiesz?
Za poprzednią opowieść o Japonii pięknie dziękuję. Czyta się Ciebie z wielką uwagą. Mam wrażenie, że należysz do grona zacnych podróżników...Twoja wiedza nie wzięła się z internetowych stron, jak wyczytałam gdzieś na jakiejś podrzędnej Grupie. Ciebie można czytać godzinami i czerpać wiedzę garściami, a wszystko co opiszesz znasz z autopsji. Nie przerywaj mi tej przyjemności i pisz...nic tylko pisz...

https://www.youtube.com/watch?v=6V5mtUff6ik
Brakuje go, prawda?

Oj! Brakuje, brakuje.

dobrze, że zgrabnie nakręcony film 'Bohemian Rhapsody' - Bryana Singera, ostatnio nam Freddy'ego sympatycznie przypomniał ...

Czasem szybciej piszę, niż pomyślę. Miałam mieszane uczucia po tym jak Cię o tę opowieść poprosiłam. Zdałam sobie sprawę, że to jednak coś zbyt osobistego. Chciałam usunąć ten wpis, ale jak już o tym pomyślałam to zdałam sobie sprawę, że to i tak za późno. Dlatego został.
Otóż nie jest to żadną tajemnicą ani też nowością, że Dziupla jest bardziej komentowana na innych Grupach, niż szczyt klimatyczny, lub też inne bardzo ważne wydarzenia. Jak tylko się ukaże jakiś wpis u nas, to wartko zbiera się grono komentatorów, i niczym kiedyś na śniadaniu u Rymanowskiego dawaj snuć swoje teorie.
Dobrze, że w ten sposób odpisałaś.
Doskonale zrozumiałam Twój przekaz do mnie i oczywiście bardzo Przepraszam, za próbę zbytniego wtargnięcia w tak zbyt osobistą sprawę.
Nie miej mi jednak tego za złe...
Chcę, się chwalić znajomością z Tobą i tym czego Ty doświadczyłaś.
Prosząc Cię o opowieści z różnych dziedzin jak i okresów Twojego życia, czuję się ja ten młody chłopak, który był opiekunem człowieka opowiadającego o złocie, który jako jedyny je zobaczył i opowiadał o tym wszystkim, którzy zapragnęli go mieć w nieograniczonej ilości. Chodzi oczywiście o film "Złoto Mackenny", a opowiadającym historię był niejaki Adams..
W trailerze pod spodem, od 2 min. jest dokładnie ta scena.
Ty opowiadasz, a ja Ciebie słucham...i nie tylko ja!

https://www.youtube.com/watch?v=Q3XVYjhKU-U&list=PLBit-Ui6tKgW6OTWZkiY2ovYZmW6fvs12&index=1

Milfurii-czy ty naprawdę myślisz, że ktoś poza Sweet, wierzy w te Twoje opowieści? Przyznaje, że czasami są zabawne, czasami moga wzruszać, moga tez być dla kogoś ważne, ale oczywistym jest, że bliżej im do bajek niż do rzeczywistości. I oczywistym jest, że Andersenem to ty nie jestes. Za bardzo się starasz, za bardzo Ci zależy. Mnie te twoje baśnie raczej śmieszą bo nie ma w nich lekkości. Jedyne co w nic ciekawe, to to, że wprowadzają Sweet w jakiś dziwny rodzaj sekciarskiej zależności. Zdumiewa mnie to, ale i robi na mnie wrażenie. Obserwuje to z uwagą.

Hedonisto, jak to mawiają - każdy ma prawo do swojego zdania. Ty oczywiście również.

Heedonisto … no dżizas! chłopaku … no, miałam cię jednak za ciut poważniejszego … oczywiście, że mega mnie to bawi, że nikt tego nie bierze poważnie … no może poza tobą. My z Ireną świetnie się tą konwencją bawimy. Jak to opisuję w zakładce ‘O Mnie’ – a dotyczy to też moich postów i komentów … Zamieszczane na moim profilu, szeroko rozumiane 'treści' mają bawić w pierwszej kolejności mnie, moich prawdziwych przyjaciół i moich fanów. Aby lepiej zrozumieć sens moich wpisów, komentarzy i postów gorąco polecam aby wcześniej przespać się z lekarzem albo farmaceutką .. ale widzę, że akurat ty ... no to chyba na zbyt poważnie. Radziłabym ci jednak jakąś książkę w końcu przeczytać, a nie żyć tymi ‘gówienkami’, tak ochoczo i powszechnie zamieszczanymi w sieci …

Ale to też bardzo, bardzo ciekawe co piszesz o tej lekkości. Bo z tą ‘lekkością’, tych różnych treści i wpisów, no to jest faktycznie tutaj jakaś dziwna sprawa … Dla przeważającej części userów, zwykłe ‘100 gramów puchu’ emocjonalnego potrafi przytłoczyć ich przeogromnym ciężarem, piszą wówczas o tym we wpisach, a cała plejada podobnych im upośledzonych: doradza, pociesza, podnosi na duchu na miriady sposobów … No i są ci drudzy, dla których te wyrzucane przez nich, te ‘100 gramowe pociski słownego ołowiu’ to coś leciutkiego jak piórko, a ich uderzenie to jakby muśnięcie motyla.

Miłej lektury. I przypominam, że aby lepiej zrozumieć sens moich wpisów, komentarzy i postów gorąco polecam aby wcześniej przespać się z lekarzem albo farmaceutką …

Znowu słabo ci wyszło. Miała to być cięta riposta a wyszło ciężkawo i topornie czyli jak zwykle. Ale to pewnie też taka zamierzona konwencja ? Ja nie pisałem,że ktoś bierze poważnie twoje pisanie, ja napisałem tylko,że nikt w to nie wierzy. Kwestie konwencji którą się tak obie bawicie powinnaś chyba Sweet bardzie precyzyjnie wyłożyć, bo po tym co ona pisze wnioskować można,że chyba nie złapała zasad tej zabawy. No i jak zwykle , kiedy zaczynasz się gubić , odgrzewasz kotleta w postaci konieczności spotkania z lekarzem i czytania choć jednej książki. Co do lekkości ,a raczej jej braku , to fajnie byłoby gdybyś przeczytała jakiś poradnik dla zbiornikowych bajkopisarzy. Pewnie w tej internetowej papce która się karmisz znajdziesz i taki. Gdybyś jednak miała z tym problem , to posłuchaj mnie i zacznij od tego aby tych swoich, mocno przydługich , wywodów nie obciążać masą szczegółów. Pewnie myślisz,że dodają one twoim opowieściom wiarygodności, ale wiedz,że tak nie jest. Raczej dowodzą,że za bardzo się starasz. Za bardzo.
Milfurio-nie zamierzam cie atakować. Twoje starania o to,żeby wypaść jak najlepiej wydały mi się przezabawne i dlatego pozwoliłem sobie na komentarz czy , jak wolisz, wyrażenie opinii. Nic nie mam ani do ciebie ani , tym bardzie, do Sweet dlatego nie chcę dalej ciągnąc tej przepychanki. Bawcie sie obie dobrze a ja będę sobie na to zerkał. Z przymrużeniem oka

Heedonisto, widzisz to cała milFuria. Z taką lekkością powiedziała Ci właśnie - "wal się".

Jeszcze kilka słów ode mnie. Otóż jak napisałam wcześniej, każdy ma prawo do swojego zdania. Nie każdego jednak zdanie jest prawdziwe.
Z Mirką znamy się prawie od samego początku, czyli letko ponad 8 lat. To nie Ona mnie zauważyła i zaczepiła, ale ja Ją. Jakoś trafiłam na jej wypowiedzi i oniemiałam. Nic mi nie zarzuciła, nic mi nie obiecała, nie pochwaliła za nic i za nic nie zganiła. Najzwyklej w świecie odpisała mi na moją wiadomość. Zawsze mi bardzo grzecznie odpisywała na moje pytania. Poświęcała mi swój czas, by odpisywać na moje pytania lub po prostu opisywała mi swoje historyjki jakie ją w życiu spotkały. Uczyła mnie poruszać się po zbiorniku jak i w życiu. To z mojej winy kiedyś nasze drogi na jakiś czas się rozeszły. To był trudny okres dla mnie i nie chcę go wspominać. Pewnie tak by było do dzisiaj, gdyby nie wyciągnęła do mnie ręki. Zadrżało mi wtedy serce, ale złapałam ją mocno i nie zamierzam pod żadnym pozorem jej już wypuścić ze swojej dłoni!
Nie ma dnia, bym nie myślała o Mirce..ona o tym wie. Mało tego! Miewam nawet sny o Niej...też o tym wie!
A teraz najważniejsze - Dobrze mi z tym! Dobrze mi z Nią!
Nawet gdybym była zaprowadzona w ślepą uliczkę przez nią, a mój umysł uprowadzony na skraj fantazji...to uwierz Heedonisto, że to mega stan! Chcę już go mieć do końca swoich dni. Chcę być tak otumaniona jak po dobrym joincie...Niech mi naprawdę wszyscy zazdroszczą!
Dziękuję Ci Mirko. To przekozacko móc podążać za Tobą...Nigdy nie przed! To jest wręcz niemożliwe!

ależ to pięknie i wzruszająco napisałaś! ... a tę winę, za to co to kiedyś, to należy jednak rozłożyć po połowie ... choć nie wiem czy tej 'większej połowy' nie należy jednak przypisać mnie ... no i bez wspomnianego 'joincika' jednak dzisiaj nie zasnę ... Dobranoc

To, że rolę Forresta miał odgrywać inny aktor, to wiedziałam. Nie wiedziałam jednak, że to ten, który jest w tym fajnym clipie. Piosenki też nie znałam, a jest bardzo wpadająca w ucho. Poza tym rzuca nam światło na zupełnie inną szatę świąt. Nie wiem jak ja bym się czuła w bikini na Święta Bożego narodzenia. Raczej wolę śnieg i ciepłe rzeczy na sobie, ale równie dobrze mogą o takich świętach mówić Ci, którzy mieszkają na Hawajach, tylko, że odwrotnie.:)

Chevy odrzucił też rolę Lestera Burnhama w 'American Beauty' u Sama Mendesa ... jak się wkrótce okazało - była to kolejna jego odrzucona rola na miarę Oscara ...

No i jeszcze jedna świąteczna, bardzo melodyjna, za czasów Modern Talking.
https://www.youtube.com/watch?v=l3za5Qi_9J0

pamiętam gościa jak paradował z tym naszyjnikiem z imieniem Nora .. to chyba była jego żona, która dość poważną kasę wyłożyła na promocję męża ... no i gość miał też mega plerezę, na czeskiego metalowca
Ja bardzo, bardzo lubię Brendę ... https://www.youtube.com/watch?v=is4NQkUN3AI ... to nasz ulubiony motyw muzyczny do rodzinnego tańca wokół-choinkowego ...

Z tego co słyszałam to właśnie Nora była kością niezgody pomiędzy Thomasem a Diterem w tym ich Modern Talking.
A nutka Brendy Lee jest świetna i nadaje taki ton rockandrollowy, który faktycznie potrafi rozruszać nasze stare kości.:)

Pelle, ale co to ma być? Po pierwsze tam się kręci jakiś facet i on zaburza mój odbiór tego filmu. A wypierdalaj gościu z kadru! Poza tym ta laska ma gołe nogi! Tańczyć to można bez majtek czy bez butów, ale z gołymi nogami? Elegancka kobieta by sobie na to nie pozwoliła. Ale jeśli chodzi o ten taniec bez butów to coś mi się przypomniało. Kilka lat temu byłem na weselu u szwagra. I była tam też pewna dziewczyna. Nic szczególnego, żadna tam piękność. Tyle, że była dosyć zgrabna. I pod koniec wesela, już nad ranem, tańczę z zoną i widzę, że tamta dziewczyna tańcząc ze swoim partnerem zdjęła w tańcu buty. Jak to zobaczyłem to przeprosiłem zonę: Wybacz Kochanie, ale muszę na chwilę usiąść, bo coś mi się w głowie zakręciło. Usiadłem, jakiś wujek się trafił, więc nalałem nam wódki, wujek coś tam do mnie mówił, ale nawet go nie słuchałem, tylko ogladałem tamtą dziewczynę. Co to był za widok! Te jej stopy w brązowych czy beżowych rajstopach pląsające po tym parkiecie... Mam tu parę znajomych, które gdy je o to poproszę, to czasami prześlą mi zdjęcie swoich stóp. Ale jeszcze nie trafiła się taka, która by dla mnie nagrała film, na którym tańczy w samym nylonie. Jak Pelle znajdziesz to taki film mi wrzuć, a nie jakieś ruskie balety. Ale jak Cie kręcą takie kacapskie klimaty, to specjalnie dla Ciebie wrzucam filmik z typowego rosyjskiego wesela... https://youtu.be/GYSTN22PRrU

Sneer pończochy to ja (rzadko) oglądam. Chyba, że chcę kupić ;-).
Na szczęście moje znajome to nie są osoby, które rajcuje taki ekskluzywny zakup ;-).
To tak jakby paczkę papierosów im kupować ;-)
Clip poza pończochami cechuje hałaśliwa i byle jaka muzyka. Panie też lepiej by się prezentowały na leżąco niż w tym ...hm ..."tańcu".
Ale rozumiem. Opakowanie wpływa u Ciebie na ...ocenę zawartości.
Dla mnie te panie pasowałyby do podawania szampana na rautach.
Do tego te ich ruchy byłyby wystarczające. i dla mniej wybrednych ;-)

Nic nie poradzę że tak ceniony w kręgach moherowych taniec na rurze mnie nie kręci ;-)
Facet od pani z wcześniejszego klipu poszedł sobie.
Niestety tak ją tym zestresował,że jej potencjał ruchowy obniżył się o dwie klasy:
http://www.youtube.com/watch?v=67NMgy85WA0
Na jutro specjalnie dla Ciebie założy pończochy ;-)

Dobre. Ona też ....jako aktorka ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=shrDS_k1dZk
Przejawy partnerstwa na co dzień ;-))