...no właśnie i jak temu zapobiec, co zrobić by szarość dnia nie dawała nam się we znaki....
Uwielbiam złotą polską jesień. Jeden dzień w tygodniu, a może i w roku, w którym słońce nieśmiało wygląda zza szarych budynków i zawstydza obopólną szarość, by powiedzieć nam, że owy dzień będzie najpiękniejszym dniem naszego życia. Dzień, w którym jadąc autobusem wystawiasz twarz ku słońcu by chłonąć przez szybę jego promyki mrugające do Ciebie zza mijanych drzew i uśmiechasz się z niczego, do niczego. Dzień, w którym masz ochotę biec przez park słuchając nieistniejącej melodii, jaką wygrywają liście szeleszczące pod Twoimi stopami. To taka chwila w życiu, kiedy siedząc w domu i czytając dawno już wypożyczoną książkę nagle spoglądasz przez okno, a w chwilę później ubierasz płaszcz, by znaleźć się na zewnątrz i poczuć jak mroźne powietrze otula Twoją twarz szepcząc Ci do ucha.
Jeden dzień spośród wielu, a jednak wyjątkowy jak żaden inny, w którym liczy się tylko uśmiech chociażby do przypadkowej osoby i wspaniała zabawa......
Gdyby na wielkim świecie zabrakło uśmiechu dziecka, byłoby ciemno i mroczno, ciemniej i mroczniej niż podczas nocy bezhgwiezdnej i bezksiężycowej - mimo wszystkich słońc, gwiazd i sztucznych reflektorów. Ten jeden mały uśmiech rozwidnia życie...;)))))))
Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterie; to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć....
Carlos Ruiz Zafón – Cień wiatru
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.