Jacek i randka "przeprosinowa", ciąg dalszy. Po tym, jak już kwestię seksu, po dłuższym niewidzeniu się, mieli za sobą, pojawił się kolejny problem. "Ale ja nie wynająłem pokoju w hotelu..." - powiedział to tak, jakby pozyskanie go było czynnością wymagającą złożenia podania z 30-dniowym terminem oczekiwania na odpowiedź. "To nie problem, zadzwonię do męża, żeby wyszedł z domu i czekał w samochodzie" - zaproponowała Cari. "Serio? Wkręcasz mnie, to nie możliwe" - odparł. "Mówiłam ci przecież jaki mamy związek. Za każdym razem, jeśli chcielibyśmy się spotkać u nas w domu, on poczeka w samochodzie. Taki mamy układ." - zapewniła. "Tak po prostu? A nie wróci zbyt szybko?" "Nie, nie wróci zanim do niego nie zadzwonię" - odpowiedziała. Takie sytuacje już miały miejsce. Czasami czekałem w samochodzie do późnych godzin, przeżywając to, co dzieje się u nas w sypialni. Najczęściej jednak panowie, którzy zajmowali się wtedy moją żoną, o tym nie wiedzieli. I od razu odpowiadam: tak, uwielbiam to.