Jej usta miały w sobie władzę — nie prosiły, nie pytały, tylko brały. Kiedy pochwyciła go spojrzeniem, wiedział, że nie ma odwrotu. Zbliżyła się z drapieżną powolnością, a jej oddech był gorący i pewny siebie. Gdy dotknęła go ustami, zrobiła to z siłą, która odbierała mu tlen i rozsądek. Narzuciła rytm szybki, głęboki, nie pozostawiający miejsca na jego decyzje — teraz wszystko należało do niej. Czuł, jak jego ciało odpowiada bez pytania, jak ulega jej tempu, jej woli. W międzyczasie szeptała nisko, z rozkazującą miękkością: Nie ruszaj się. Patrz na mnie. Oddychaj tylko wtedy, kiedy ja pozwolę. Jej słowa wbijały się głębiej niż dotyk, a każde z nich było jak niewidzialne pociągnięcie, które kruszyło jego opór. Zwolniła tylko po to, by uśmiechnąć się w sposób, który był jednocześnie ostrzeżeniem i obietnicą. Potem znów przyspieszyła — mocniej, pewniej, jakby udowadniała, że nie tylko prowadzi tę grę… ona ją kontroluje w każdym oddechu.
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.