Listopad, niemal koniec świata, kilka minut przed zmierzchem. Schroniłem się w kawiarni, siadłem tyłem do światła. Wolne? Zajęte - odpowiadam, rzucam kurtkę na to drugie krzesło. Och, gotów jestem już wyjść z tego miasta, ręce wytrzeć o liście, cały ten kurz, tłuszcz miasta wytrzeć o liście, wyjdź ze mną, zobaczysz. Znudzimy się i pozabijamy po tygodniu, ale pomyśl o tych łunach, które pozostawimy za sobą, o tych wszystkich miejscach i kobietach, mężczyznach; pomyśl - z jaką ulgą będziemy krzyczeć w hotelowym pokoju, na najwyższym piętrze, a nasze krzyki dotrą na pewno aż na portiernię. Wolne? Już, już za chwilę będzie wolne - odpowiadam. Zmierzch.
Najpiękniejszy nieporządek jaki można spotkać.
Nie muszę żyć z muzyki - muzyka żyje we mnie i ona będzie trwać nawet gdy wyrwiesz mi serce.
kretynizmu
fizyka kwantowa, astronomia, muzyka, teatr, poezja śpiewana,
pracuję nad tym
nie lubię dzielić muzyki. lepiej mnożyć
Czyż nie dobija się koni?
filmów nie można oglądać kółko. w kółko to chyba można tylko porno. wracać można do von Triera, co w zasadzie jest takim porno dla umysłu.
spod ręki sztukmistrza Eco.
ostatnio: pod wulkanem
nie mam czasu na cytaty.
nie ma świętości, autorytety i wzorce to bzdura. najważniejszy jest chaos
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.