Czy wiedza uszczęśliwia?
Czy istnieje prawda?
Czy dobro może istnieć bez zła?
Czy Bóg był sadystą skoro doświadczał tak okrutnie Hioba?
Prawda objawiona ? Czy prawda opierająca się na empiryzmie ? Jeśli fakt, że pocałuję dziewczynę sprawi wzrost endorfin i poczuję się szczęśliwy to będzie oznaczało, że dziewczyny dają radość ? Pytanie z tezą ale czy prawdziwe :)
Wiedza poszerza nasze horyzonty myślowe, rozwija wyobraźnie a granicę naszej szczęśliwości wyznacza jedynie wyobraźnia.
Nie ma czegoś takiego jak dobro czy zło. Wszystko ma swoje przeciwieństwo, światło, ciemność, huk, cisza to w jakich okolicznościach to wystąpi nazwiemy odpowiednio dobrem lub jego przeciwieństwem. Światło jest dobre bo rośliny rosną ale gdy światło jest zbyt mocne usychają zatem czy jest dobre ? :P
Bardzo słuszne wnioski.
Lekarz powie - tacy jesteśmy jak się żywimy. Określony
brak pewnych składników w diecie skutkuje zaburzoną
gospodarką hormonalną ...a więc i samopoczuciem.
Dobrze jest jak ktoś u[poluje zająca na pasztet ...dla
niego. Ale nie dla małych zajączków pozostawionych
w norze.
Tak invader ...masz niestety całkowitą rację ;-)
Czytałam artykuł gdzie psycholog/socjolog wystawił pogląd iż społeczeństwo organizujące swoją aktywność życiową wokół zapewnienia środków egzystencji jest zdrowsze psychicznie.
Człowiek który rano wstaje i musi walczyć o zdobycie chleba i butów dla swoich dzieci nie zawraca sobie głowy trucicielskim myśleniem i nie ma czasu na depresje.
Pytanie czy szczęście to dobro najwyższe, to raz. Dwa - teza była, ale czy udowodnił ją jakoś?
Znam powiedzenie ludowe - na zmęczoną głowę dobre są zmęczone ręce i to może stanowić poparcie tezy.
Powiedzenia ludowe są na każdą okazję, więc i na obalenie tezy też się znajdą.
Zdrowsze psychicznie ? To pogląd jakiegoś lobby producentów żarówek ? Bo jak ktoś cały dzień walczy o kromkę chleba nie ma czasu na myślenie i można ich wyruchać bez mydła, obniżyć wynagrodzenie zwiększyć czynsz a niech zapierdala 14 godzin dziennie a nie 12 za tą samą stawkę będzie jeszcze bardziej zmęczony i niezdolny do strajku, nie będzie chciał podniesienia pensji :P
Zapewne pamiętacie kultową książkę "Wilk Stepowy". Jest także inna książka tego autora którą czytałam "Wyższy świat". Hermann Hesse zadrwił z intelektualistów i pędu do nauki.
Bohaterem pierwszej książki jest profesor uczelni, który poświęcił swoje życie na zdobywanie wiedzy ale prywatnie był katastrofą człowieka. Pewnego razu profesor poszedł do lokalu poderwać kobietę. Gdy kobieta chciała zatańczyć, profesor przyznał, że nie potrafi tańczyć. Kobieta ze zdumieniem zapytała: opanowałeś wszystkie trudne podręczniki ale nie nauczyłeś się tak prostej rzeczy jak taniec?
Bohaterem drugiej książki jest chłopiec, który realizuje ambicje swojego ojca i jest najlepszym uczniem w klasie. Jednak chłopiec bardziej chce biegać z kolegami wchodzić na drzewa niż studiować książki. W pewnym momencie jego głowa nie chce już przyswajać większej wiedzy. Chłopiec choruje z niewiadomych przyczyn, mizernieje, opuszcza się w nauce i umiera.
Jaki z tego wniosek? Dzięki nauce zyskujemy ale i zarazem tracimy ...
Przepraszam, ale całkowanie jest znacznie prostsze od walcowania... walczenia... tańczenia walca, no.
Prędzej przypomnę sobie co to są te całki niż przesunę lokomotywę siłą swoich mięśni.
Dla ludzi nauki podskakiwanie na parkiecie wykonywanie małpich ruchów jest nie tyle stratą czasu co czymś niezrozumiałym i nie dającym się wytłumaczyć logicznie :)
Nie no, logicznie to się da wytłumaczyć - nawiązywanie więzi społecznych, itd. Ale i tak jedyne do czego tańczyłem, to techno :P
Kiedy Bóg odwrócił wzrok?
Oglądałam na YT wspomnienia obozowe kobiety, która urodziła dziecko na bloku szpitalnym. Po porodzie przyszedł lekarz i powiedział, że jutro dziecko będzie zabrane. Kobieta nie zrozumiała. Pielęgniarka nad ranem przyniosła jej strzykawkę i wyjaśniła, że tu przeprowadzane są badania na temat wytrzymałości niemowląt na głód i jej dziecko będzie umierało przez kilka dni. Dlatego jako matka niech zabije strzykawką dziecko i kobieta zrobiła zastrzyk z trucizny.
Taki czyn powinien zbawić świat od złego.
Boga sobie stworzyli ludzie, na ich obraz i podobieństwo. Już to pisałem, ale na forum, więc zrekapituluję - dla mnie religia to takie sięganie prawą ręką za lewe ucho, bo po tej kreacji wyłoniono uprzywilejowaną kastę odpowiadającą za komunikację z naszymi wymyślonymi przyjaciółmi, ustalono dogmaty, zakazy, nakazy, a teraz odmawia się nauce prawa do zajmowania pewnymi dziedzinami życia bo, uważacie - ma do tego legitymizację religia. Religia, czyli kto? Kolektywny namysł iluś pokoleń ludzi, ok - ale nie różni się to specjalnie od etyki, poza odrzuceniem metody naukowej. W pewnym stopniu oczywiście, bo akurat gość od diabłów na czubku szpilki był też tym, który nauce przyznał prawo do opisu świata na swój sposób, w Summa Teologiae (chociaż trzeba się mocno wczytać).
No tak czy owak, jest to takie gadanie ze sobą samym, przefiltrowane przez czas i dogmaty, dla każdej religii trochę inne i w większości wypadków równie idiotyczne.
I można by długo gadać czemu religia jest bez sensu, ale ja osobiście z religią mam tego typu problem, że nie lubię, ale wygląda na to, że się ona na przestrzeni wieków sprawdziła. No, może też nie każda, ale koncepcja że chrześcijaństwo stoi za stworzeniem cywilizacji zachodu nie jest taka z d**y jakby się mogło wydawać. Tylko trzeba się trochę wczytać, poszukać źródeł innych niż standardowe "inkwizycja zła, konkwista wina kościoła, Galileusz biedny, średniowiecze ciemnota i zabobon, palenie książek i prześladowanie naukowców". Na dobrą sprawę, to kościół jest takim trochę chłopcem do bicia, a przecież to instytucja jak każda inna i czynnik ludzki ma tu podstawowe znaczenie.
Jestem ateistą, ale staram się do tego podchodzić racjonalnie, nie ideologicznie...
Jak zapytam kogoś czy jest prawdą że 2x2 = 4, to raczej wszyscy z miejsca odpowiedzą że tak. No nie chce być inaczej niż cztery, ni ch*ja. Czyżby to osławiona prawda obiektywna? Albo przynajmniej intersubiektywna?
Ale chwila - spytajmy o prawo palestyńczyków do terytoriów na zachodnim brzegu jordanu, sprawa nagle robi się skomplikowana. Mamy tylko punkty widzenia, prawdę cholernie trudno znaleźć - czy to tylko kwestia komplikacji o ileś rzędów wielkości, czy może faktycznie już jej tam nie ma, nawet jeśli kiedyś była? Da się to zredukować do zerojedynkowego "Zenek przyjebał Cześkowi dwunastego kwietnia 1967 roku i od tego wszystko się zaczęło"?
Kiedyś wydawało mi się, że do drugiej wojny światowej doprowadził zły człowiek Hitler, co jest myśleniem skrajnie uproszczonym.. Wojny chcieli finansiści przemysłowcy arystokracja weterani wojenni antykomuniści ...duża grupa ludzi.
Kiedyś wydawało mi się, że do drugiej wojny światowej doprowadził zły człowiek Hitler, co jest myśleniem skrajnie uproszczonym.. Wojny chcieli finansiści przemysłowcy arystokracja weterani wojenni antykomuniści ...duża grupa ludzi.
Porządna to, że do wojny doprowadził Hitler, to są akurat takie bajeczki opowiadane w szkołach
grzecznym i mocno naiwnym dzieciom. Hitler oczywiście chciał wojny i dążył do niej,
ale doprowadził do niej zupełnie kto inny. Wujaszek Joe z Moskwy...
Oj Sneer, Sneer 😱
Jak możesz godzić takie uproszczone myślenie z dość
krytycznym jak zauważyłem postrzeganiem świata?
Zadaj sobie najpierw pytanie skąd po przegranej I W. Św.
tak szybko Niemcy stały się potęgą? I to mimo kryzysu
finansowego na całym świecie.
W tym jest odpowiedź na późniejszy Holokaust i czemu
USA przystąpiły do wojny na dwa fronty zamiast
skoncentrować się na Japonii a potem ewentualnie ...
O wojnie kiedyś decydowały ambicje przywódców.
Od czasów kolonialnych ....wyłącznie pieniądze.
Pelle, jak już wojna wybuchła, to Amerykanie chcieli z niej wyciągnąć jak najwięcej korzyści. To zrozumiałe.
Ale to nie oni do niej doprowadzili i nie oni ją wywołali. To zrobił wyłącznie Stalin...
Sneer - To interesująca teza, że Stalin doprowadził do wojny, możesz rozwinąć myśl ?
Błąd!
Stalin owszem chciał wprowadzenia komunizmu w
Europie a w związku z tym wojny, ale nie w 1937 roku
ani 39. Potrzebował jeszcze 5 do 10 lat!
Jedynie poprzez pakt Ribbentrop-Mołotow uszczknął
gruntów deczko ...naszym niestety kosztem
Trochę naciągane, że Stalin doprowadził do wojny po czystkach jakie zrobił wśród generalicji był słaby jak mucha, masa wojska bez kompetentnej kadry. Przykład wojny zimowej z Finlandią świadczy o słabości armii czerwonej.
A co tu jest do rozwijania? Hitler chciał wojny, ale nie rozpocząłby jej bez zgody Stalina.
Bo mając za plecami Francję, a przed sobą wrogo nastawiony ZSRR Hitler nie wikłałby się w wojnę z Polską.
I wystarczyłoby, żeby Stalin pogroził embargiem na ropę, zboże, rudy żelaza i wojny by nie było.
A jakby jeszcze zagroził, że w razie wojny przyjmie polskich uchodźców, będzie tworzył u siebie polskie wojsko
i przerzucił parę korpusów pancernych nad granicę z Polską, to Hitler pewnie na długie lata
porzuciłby swoje wojenne plany. A co zrobił Stalin?
Zachęcał Hitlera i złożył mu propozycję: podzielmy się Polską, dostaniesz ode mnie ropę, zboże, surowce,
co tylko będziesz chciał, śmiało i nie musisz się niczego obawiać.
Przypominam, że pakt podpisano w Moskwie, a nie w Berlinie i nie było przy tym Hitlera, a był Stalin.
Stalin był sprytniejszy od Hitlera. Wojna z Polską w konsekwencji musiała się przekształcić z konfliktu lokalnego
w europejski, a potem w światowy. Stalin był tego świadomy, a Hitler nie. Dlatego choć obaj zaplanowali
napaść na Polskę i to Stalin był prowodyrem, to pozwolił on Hitlerowi rozpocząć tę wojnę
i mimo nalegań Niemców sam się przyłączył jak już było pozamiatane,
bo przecież 17 września Guderian był już pod Brześciem i pisał w swoich wspomnieniach,
że kampanię polską właściwie można już uznać za zakończoną.
Dlatego odium winy za wywołanie wojny spadło na Hitlera, gdy faktycznym jej sprawcą był Stalin.
I mógł on z łatwością jej zapobiec, gdyby tylko chciał. Ale on nie chciał...
A czystki niekoniecznie osłabiły Armię Czerwoną. Bo nawet jeśli w wyniku czystek nowa kadra była niekompetentna,
to przecież zastąpiła ona starą kadrę równie niekompetentną. Przy czym ta nowa kadra była jednak
wierniejsza, bardziej oddana Stalinowi, a stara była pod tym względem dość niepewna...
Wojna zimowa z Finlandią, to też tak na dwoje babka wróżyła. Fakt, że sowieci dostali w dupę aż miło,
ale w tamtym niedogodnym terenie, dodatkowo jeszcze solidnie ufortyfikowanym,
każda inna armia miałaby podobne problemy, choć pewnie aż tak inni by się nie skompromitowali.
Ale spójrz choćby na generała Dietla, który tam na dalekiej północy w 41 miał zdobyć Murmańsk.
Hilter mu mówił: Dietl, to jest jedynie marne 100 kilometrów! I Dietl nigdy tych stu km nie pokonał,
choć w tamtym czasie czołgi Guderiana czy Hotha sto km robiły czasami w jeden dzień.
Zresztą, gdy Woroszyłowa zastąpił Timoszenko, to już tam sowietom szło w miarę dobrze.
Oczywiście w miarę dobrze jak na standardy Armii Czerwonej.
W każdym razie ocena wojny zimowej nie jest taka jednoznaczna...
Sneer - To że Hitler się dogadał ze Stalinem wcale nie oznacza, że to on doprowadził do wojny. Nie bardzo rozumiem tek tok myślenia. Stalin był zbyt słaby na wikłanie się w poważny konflikt, potrzebował wiele lat by zmodernizować armię i wykształcić kadrę dlatego godził się na podział Polski zadowalając się skrawkami zach. Ukrainy. Tutaj zdanie historyków jest jednomyślne.
Co do wojny zimowej. Wojnę się planuje, opracowuje strategie. Przewaga Rosji w ludziach 5-1 w czołgach 100-1 a zęby sobie połamali.
Czystki w armii ? Jak Stalin pozabijał generałów to brał generałów według klucza partyjnego, takich dzisiejszych Misiewiczów a z takimi wojny się nie wygra.
Ja uważam, że to właśnie działania Stalina doprowadziły do wojny.
Bo bez zgody Stalina Hitler nie rozpocząłby wojny. Karty były po stronie Stalina
i mógł on zapobiec wojnie lub ją wywołać. Wybrał to drugie.
Przy czym przeprowadził to tak umiejętnie i sprytnie, że cała wina spadła na Hitlera.
I Stalin nie zadowolił się jakimś "skrawkiem". Bo ten skrawek to było 50 % terytorium II Rzeczypospolitej. Czyli połowa!
I tak, ja znam tych historyków, większość ma peerelowski rodowód i powtarza jak mantrę:
Rzesza była uzbrojona po zęby, a ZSRR był niemal bezbronny.
No to spójrzmy w te niemieckie zęby. Wehrmacht w 39 roku miał niewiele ponad 3 tysiące czołgów. Zaraz, czy aby na pewno czołgów? Raczej wyrobów czołgopodobnych.
Bo twórca niemieckiej broni pancernej, generał Guderian w swoich "Wspomnieniach" pisał,
że czołg to trzy rzeczy: działo, pancerz i silnik. W 39 roku podstawowym niemieckim czołgiem był Panzer I. Przeciw Polsce użyto ich ponad 1400 sztuk.
Ale to był czołg tylko z nazwy. Bo działa nie miał wcale, pancerz coś koło 10-15 mm czyli
z wyjątkiem karabinowej kuli przebijało go wszystko co w niego trafiło, a silnik był tak beznadziejny, ze nawet mimo bardzo małego nacisku jednostkowego w terenie spisywał się kiepsko. A w tym czasie "bezbronni" sowieci mieli 20 tysięcy czołgów (więcej niż wszystkie armie świata razem wzięte) i już pracowali nad T-34. Ale byli słabi i bezbronni, bo to pasuje do pewnych koncepcji historycznych. I nie trzeba chyba dodawać, że te koncepcje były tworzone, inspirowane lub mocno lansowane przez historyków mieszkających na wschód od Bugu. Choć trzeba też uczciwie przyznać, że wśród współczesnych rosyjskich autorów zajmujących się tą tematyką nie brakuje ludzi o otwartym umyśle i nie bojących się przedstawiać poglądów stojących w sprzeczności z tymi utartymi sloganami. Polecam w szczególności Bieszanowa, Sołonina czy Sokołowa, choć prekursorem w tej dziedzinie był rzecz jasna Suworow...
No tak, znowu te czystki. Bo Stalin zgładził Tuchaczewskiego, a to był świetny dowódca.
Niemal drugi Napoleon. Szkoda tylko, że ten Tuchaczewski miał chore pomysły strategiczne.
A za to jego żądanie posiadania 50 czy 100 tysięcy czołgów zasłużył właśnie na rozstrzelanie.
Niestety, ale taka prawda, każdy dowódca, która oznajmia, ze wygra wojnę, ale musi mieć
do dyspozycji 50 lub 100 tysięcy czołgów, dla dobra własnej armii powinien być natychmiast rozstrzelany...
Albo taki Blucher. Genialny marszałek, który tworzył świetne plany na wypadek wojny z Japonią.
Co prawda zanim został rewolucyjnym żołnierzem to był ślusarzem, ale co tam,
ślusarz też może być genialnym dowódcą. Tylko przez 10 lat dowodzenia na Dalekim Wschodzie zapomniał on,
że tam jest tylko jedna linia kolejowa z dziesiątkami wiaduktów i mostów,
których wysadzenie z łatwością unieruchomi to połączenie. Szosy z prawdziwego zdarzenia też nie było tam żadnej.
Ale to nie przeszkadzało mu tworzyć swoich genialnych planów. Do tego wysokiej rangi dowódca
nawiał mu do Japońców i opowiadał im tam ciekawe rzeczy o stanie radzieckich wojsk w tamtym rejonie.
No to Stalin się wkurwił i zdjął go ze stanowiska. Nie rozstrzelano go tylko dlatego,
że nie zdążono, po prostu wcześniej zakatowano go na śmierć.
I na jego miejsce przyszedł taki z nadania partyjnego. I co zrobił?
Nie, nie tworzył kolejnych świetnych planów na wypadek wojny z Japonią. Bo nie był geniuszem.
Za to do każdego większego oddziału zaczęto budować drogi i między innymi zbudowano wtedy
utwardzoną szosę z Chabarowska do nie pamiętam już dokąd.
W każdym razie ta szosa miała coś ponad 900 km. Poza tym ten nowy zaczął szkolić rezerwy.
Dzięki temu zimą 41 Sybiracy mogli bronić Moskwy, bo ich miejsce na Dalekim Wschodzie zajęli rezerwiści.
Ale co tam, Apanasenko był niekompetentny i z nadania partyjnego, nie to co genialny ślusarz Blucher.
I tak to było z tymi czystkami. A bywało różnie, czasami młody i zdolny zastępował niekompetentnego,
a czasami odwrotnie, choć najczęściej po prostu jeden idiota przychodził na miejsce innego, rozstrzelanego idioty...
Pawełku :) i znów się z Tobą zgadzam, ba, są historycy, którzy twierdzą, że Stalin dokładnie wszystko sobie ukartował, to co chciał to uzyskał, czyli, objął strefą wpływów pół Europy :)))
Pisz, pisz... dobrze mi się, Ciebie czyta :P
Fajnie piszecie, podoba mi się :) Co prawda nie przyłączę się, bo interesowałem się tylko historią wojny na Pacyfiku, ale te pogłębione analizy chętnie poczytam.
Sneer - Równie dobrze można by powiedzieć idąc Twoim tokiem rozumowania, że do wojny doprowadziły Francja i Anglia ze swą bierną polityką a może nawet tchórzostwem w kontaktach z III Rzeszą. Hitler im oświadczył 1938, że przyłączy do Niemiec Austrię, wszyscy się zgodzili bo kogo obchodziła Austria, potem powiedział a może by tak jeszcze niemieckojęzyczną część Czech, Anglia i Francja pomyślały no skoro tylko mały kawalątek to zgoda, rozzuchwalony Hitler wziął sobie i Czechy i Słowację przy milczącym przyzwoleniu Żabojadów i Angoli. Co mu szkodziło wziąć sobie Polskę ? Pogadał ze Stalinem ten powiedział spoko, bierz sobie Polskę a za moje "milczenie" dasz mi trochę Ukrainy. Z tego co wiem Stalin byłby gotowy do wojny z Niemcami dopiero w 1945 r. dlatego szedł na takie ustępstwa, jeszcze 21 czerwca 1941 r. kiedy Niemcy przekroczyły Bug z Rosji do Niemiec szły pociągi z pszenicą i rudą żelaza, ropą.
Co do uzbrojenia. Zapominasz, że Niemcy już posiadały pierwsze PzKpfw IV wiele PzKpfw III i lekkie I i II, które rozniosły by ówczesne czołgi rosyjskie T26, T28 :)
O przygotowaniu Rosji może świadczyć fakt iż w 1941 r. kiedy rozpoczęła się realizacja planu Barbarossa, Niemcy wchodziły w Rosję jak rozgrzany nóż w masło. :)
Czar - Wojna na Pacyfiku to też bardzo wdzięczny temat :)
Gdyby nawet założyć, że tak rzeczywiście było, to oznaczałoby co najwyżej, że te zachodnie mocarstwa
nieświadomie doprowadziły do wojny, gdy Stalin parł do wojny całkiem świadomie. Tyle, że tak wcale nie było.
Ja nie widzę w poczynaniach tych mocarstw tchórzostwa. One traktowały Hitlera jak poważnego polityka.
Przypominam, że to były lata trzydzieste i o Holocauście, zbrodniach i agresjach niemieckich nikt jeszcze nie słyszał. Times uznał Hitlera człowiekiem roku i ktoś tam nawet chciał go nominować do pokojowego Nobla.
Dlatego starano się z nim dogadać i znaleźć jakieś modus vivendi.
Anschluss przez samych Austriaków został przyjęty wręcz entuzjastycznie, bo wydawało im się,
że wracają do macierzy, to dlaczego inni mieli się wtrącać? Dopiero doświadczenia wojenne
uzmysłowiły Austriakom, że jednak niekoniecznie tworzą oni z Niemcami jeden naród.
W Sudetach Niemcy stanowili zdecydowaną większość i wcale nie pozbawione racji były ich żądania.
Ale też Anglicy i Francuzi wyraźnie dali Niemcom do zrozumienia, że kolejne żądania czy agresja
spotka się z bardziej stanowczą odpowiedzią. Z formalnego punktu widzenia Czesi
sami oddali się pod niemiecki protektorat, więc trudno by alianci wypowiadali Rzeszy wojnę,
ale ich reakcja była błyskawiczna w postaci gwarancji dla Polski. To gdzie tu tchórzostwo?
Ja widzę raczej próbę dogadania się z Niemcami. Próbę może i nieco naiwną,
ale któż wtedy mógł przewidzieć jak potoczy się przyszłość?
I faktycznie Wehrmacht niewiarygodnie łatwo wchodził w Rosję, ale to wcale nie świadczy
o braku przygotowań do agresji ze strony ZSRR. Powiem więcej, wiele wskazuje,
że Stalin zamierzał zaatakować Rzeszę latem 41, chociaż kto wie i może poczekałby do 42 roku.
I nie wiem z czym on miałby czekać aż do 45 roku? Brakowało mu czegoś?
Wracając jeszcze do tej łatwości wchodzenia w Rosję, to jestem przekonany,
że gdyby Armia Czerwona miała wtedy na lądzie Abramsy i Merkavy, a w powietrzu F-16 i F-117,
to Niemcy wchodziliby równie łatwo, a pewnie jeszcze łatwiej, bo po przejęciu tych zdobycznych
Abramsów i F-16 już oni wiedzieliby jak je wykorzystać. Czyli to nie uzbrojenie i wyposażenie Armii Czerwonej
było tego przyczyną. Pod tym akurat względem sowieci górowali nad Niemcami i to zdecydowanie.
A czy Stalin bał się? Myślę, że jednego bał się bardzo. Tego, że spłoszy Hitlera, że go przestraszy.
I stąd te radzieckie zapewnienia, że nie mają oni agresywnych zamiarów oraz te wagony
pełne zboża i ropy jadące do Rzeszy...
Piszesz o uzbrojeniu i rozbawił mnie ten akapit. Ale chyba to nie miejsce na takie rozważania.
Bo czy my tu nie powinniśmy o dupach gadać? Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale uważam,
że Rominuś ma bardzo kształtny i zgrabny tyłek. Chociaż myślę, że to niesprawiedliwe,
że ona zna moje imię, a ja jej nie znam!
W jednym się z Tobą zgodzę, wojna na Pacyfiku też jest ciekawa...
Historia lubi się powtarzać, a teraz jaką mamy sytuację? Putin cały czas nóżkami przebiera i patrzy na reakcję Europy i reszty świata :) Coś tam uszczknął w Gruzji teraz na Ukrainie i utrzymuje "państewko" a w nim bazę wojskowej w Naddniestrzańskiej Republice Mołdawskiej, która oficjalnie znajduje się w granicach Mołdawii. Przy okazji zaostrzenia konfliktu na Ukrainie, nie tylko my Polacy mamy zimne poty, państwa nadbałtyckie i Rumunii też. Ale jak na razie kołtuństwo, cecha wielu Polaków bierze górę, idziemy na udry ze wszystkimi krajami. Tylko konflikt i tupanie nóżką... żadnej lekcji historii nie odrobiliśmy. Niemcy nam absolutnie nie grożą, to jest kraj wysoko rozwinięty, im się nie chce wojny, ale Rosja, cały czas ma zakusy imperialistyczne :)
Pawełku, dodałbyś jakąś fotkę, może być nawet w garniturze :P A jak chcesz gadać o dupach, to ja z chęcią pogadam, ale o q... tylko nie wiem, czy Twoje uszy to wytrzymają :)
Przestań Blondyneczko, ja brzydki jestem. Mógłbym grać w horrorach i to pewnie pierwszoplanowe role.
Kiedyś pokazałem się Niesi i dziewczyna doznała takiego wstrząsu, że usunęła konto.
Dlatego oszczędzę Wam tego widoku. Uważam, że Sneer nie jest do oglądania i lepiej niech tak zostanie.
A o uszy jestem spokojny. Nie jestem tu od wczoraj i już zdążyłem się naoglądać i naczytać,
więc chyba tak od razu się nie zgorszę, co?
Ale, że co Pawełku? Jesteś niski, gruby, łysy, z brzuchem do kolan i małym siusiakiem? Z Niesią się spotkałeś? Czy zrobiłeś jej pokaz na kamerce? Ja na kamerki nie zaglądam, ale jeśli dasz znać wcześniej hahaha
Spoko, jesteś z Kalisza, poznałam stamtąd kilku chłopaków (25-30 lat), całkiem niczego sobie, kulturalni, ogarnięci, dowcipni i dobrze zbudowani, taką macie tam znaną firmę turystyczną ;)))
No prawie trafiłaś Blondyneczko. Nie za wysoki i może nie gruby, ale już nie taki szczupły jak 10-15 lat temu.
I jeszcze nie łysieję, ale gorzej, zaczynam siwieć! Brzucha nie mam do kolan, ale fiuta niestety też.
A czy jest mały? Pojęcia nie mam, bo jakoś nigdy nie przywiązywałem do tego większej wagi.
Taki chyba nie odbiegający od normy. W każdym razie narzekań na niego nigdy nie słyszałem.
Czasami zdarzały się zachwyty, ale wiadomo, że one nie były szczere,
bo w trakcie to się mówi partnerowi tylko miłe rzeczy. Ale pamiętam jedną historię, to Ci opowiem.
Kiedyś (to jeszcze przed tym siwieniem było) poznałem pewną panią.
Jej mąż pracował zagranicą i ona była potrzebującą, a że ja jestem uczynny facet,
to postanowiłem jej pomóc. I gdy zsunęła mi spodnie, to krzyknęła: ale duży, on ma chyba ze 23 cm!
Tylko, że ja na co dzień posługuję się suwmiarką, więc wiem ile to jest 230 mm i są granice absurdu,
które mogę przyjąć. Dlatego roześmiałem się wtedy, opuściło mnie podniecenie i całkiem oklapłem.
Na szczęście owa dama była na tyle zdesperowana i niewyżyta,
że szybko przywróciła mnie do stanu używalności. Ale taka rada na przyszłość dla Was kobitek:
nie przesadzajcie z tymi komplementami, bo one mogą przynieść skutek odmienny od zakładanego...
I na tyle to mi jeszcze nie odbiło żeby się pokazywać na kamerkach. Zdjęcie Niesi wysłałem!
I Rominuś ja nie jestem z Kalisza. Chyba nie myślisz, że podałbym tu moje miejsce zamieszkania?
Ale coś w tej rubryce musiałem wpisać, a że do Kalisza mam niedaleko, czasami tam bywam
i kiedyś poznałem bardzo blisko jedną czy dwie kaliszanki,
to postanowiłem na potrzeby zbiornika zostać mieszkańcem tej mieściny nad Prosną...
lobby producentów żarówek!
Wyprodukowanie żarówki energooszczędnej pochłania więcej energii niż wyprodukowanie żarówki tradycyjnej. Żarówka LEDowa po zużyciu jest trudniejsza do utylizacji niż żarówka tradycyjna i daje światło mniej zdrowe dla oka, ponieważ bliżej do porównań ze światłem dziennym ma żarówka tradycyjna. Żarówka energooszczędna ma w sobie kondensatorki, to wyższa technika niż spirala wolframu i jest pięć razy droższa w porównaniu z żarówką tradycyjną.. Podstawowym zadaniem żarówki tradycyjnej jest ogrzewanie na które przeznaczanej jest około 80 % energii a dopiero wtórna sprawą jest oświetlanie. Nie wiedziałam tego, byłam w szoku jak się dowiedziałam. Żarówka energooszczędna w ogóle się nie nagrzewa i 100% energii przeznacza na tworzenie światła. Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej mając na celu dobro naszej planety wycofano ze sprzedaży tradycyjne żarówki 100 W. Wskutek tego nakazu gdybym obecnie w drodze ekstrawagancji chciała ogrzewać pokój pięcioma żarówkami 100 W które wkręcę do żyrandola to nie mam takiej możliwości! Dla ogrzewania mieszkania muszę palić w piecu węglem albo gazem.
"Jak żyć, panie premierze?" - zapytał rolnik Stanisław Paprykarz.
"Trzeba się było ubezpieczać!" - odpowiedział premier W.C.
.... :(
No ok, a właściwie jaki jest Twój problem?
Zabrzmiało jakbym się przypierdalał, a nie o to mi szło.
LED-y, jak sama napisałaś, to technologia oświetlenia, nie ogrzewania i jako taka ma zdecydowanie więcej sensu niż grzaleczka z wolframu.
Lobby są na każdą okazję, więc będzie i lobby ledów i tradycyjnych żarówek.
Kondensator to kawałek zwiniętej folii, żadna technika. A led trwałością przewyższa zwykłą żarówkę wielokrotnie.
W domu mamy różne żarówki, najlepsza pod każdym względem to ledowa w kuchni. I ma światło zbliżone do dziennego, nie żółte, jak wolfram. Zresztą kwestia doboru bina.
Nie mogę żyrandolem ogrzewać pokoju i próbuję pisać absurdami. Moje problemy nie są sprawą publiczną.
Nie wiem co to są kondensatory a Ty Czarodzieju wiesz co to są fiszbiny? (na pewno miałeś to w rękach - podpowiedź).
W moim domu LEDy wcale nie wykazują trwałości a żarówki tradycyjne 40 W które kupuję za 2,00 zł. świecą i świecą.
A mnie tam LED-y pasują. Odpowiada mi ich barwa światła, a jeszcze bardziej odpowiada mi wyraźnie
zauważalny spadek zużycia prądu. Może i trudniej je utylizować, bo zwykła żarówka to trochę szkła
czyli kwarc oraz kawałek drucika i blaszki, a w ledówce jest tego trochę,
ale akurat utylizacja to nie mój problem. A o żywotności to nawet nie ma co mówić,
bo LED bije zwykłą żarówkę na głowę, to jest różnica rzędu wielkości.
Jedno mi się tylko w tych LED-ach nie podoba, brak możliwości wyboru czyli de facto przymus ich stosowania.
Uważam, że jeśli ktoś ma ochotę zużywać więcej energii stosując tradycyjne żarówki,
to jeśli sam płaci za ten prąd, to powinien sobie oświetlać mieszkanie czym tylko mu się podoba.
Ale władza lubi się wtrącać w nasze życie. Trochę to przypomina obraz kreślony przez Orwella.
Wszystko uregulować zakazami i nakazami oraz poddać drobiazgowej kontroli.
Na szczęście ta cała Unia chyba już długo nie pociągnie, więc Porządna jest szansa,
że jeszcze kiedyś kupisz sobie legalnie w sklepie zwykłą stuwatową żarówkę...
Mmtak, wiem co to są fiszbiny. A w dzisiejszych czasach, nawet jak się czegoś nie wie, to wystarczy zaznaczyć wyraz, prawoklik -> wyszukaj w google.
BTW fiszbinów już nie robi się dzisiaj z wielorybów :) Tylko nazwa została.
Co do tego forsowania, zakazywania i nakazywania to IMO ani dżungla która proponuje JKM ani to co mamy teraz w Norwegii czy Szwajcarii to nie jest najlepsza opcja. Myślę, że najlepiej jest gdzieś pośrodku i w sumie Polska chyba nie jest tutaj w złej sytuacji.
Można się zastanawiać czy lepiej nie było na przykład na początku lat 90 i czy nie za bardzo idziemy w mnożenie urzędów bez potrzeby, ale jak na razie to nie dostaniesz kilku tysięcy PLN mandatu za przekroczenie prędkości o 5 km/h i nikt nie poda Cie do sądu za spuszczenie wody po 22 w nocy...
Nabijam sobie posty, bo nie mogę edytować: forsowanie świetlówek zamiast wolframu to IMO faktycznie było bez sensu, zwłaszcza że było przecież wiadomo, że LED-y za kilka lat doszlusują wydajnością. Para w gwizdek.
Co znaczy JKM i IMO ?
Janusz Korwin Mikke; moim zdaniem.
Dajcie sobie spokój z tymi żarówkami, mój mąż wiele lat temu policzył... żarówki to pikuś jeśli chodzi o zużycie prądu nie ma to jak: suszarka do włosów, piekarnik, żelazko, lodówka, pralka, zmywarka i czajnik bezprzewodowy, którego się pozbyliśmy z 5 lat temu i faktycznie kolejne rozliczenie prądu było zauważalnie niższe :D
PS
ale faktycznie w domu mamy LED-y, a pierwsze żarówki energooszczędne kosztowały więcej niż koszt i zużycie prądu zwykłych żarówek w przewidzianym ich okresie użytkowania :)
Czajnik bezprzewodowy ? Nigdy takie nie widziałem. Dodałbym podgrzewacze wody to cholerstwo ciągnie prądu. :)
U mnie najwięcej komputery i audio. Sam monitor ze 300 watów chyba, zasilacz w pececie chyba ma 600 czy 700 i już mamy 1000 watów od rana do wieczora. Dlatego jak nie potrzebuję pracować to włączam maca mini, toto prawie w ogóle prądu nie czerpie...
Wzmacniacz w klasie A z definicji będzie totalnie nie wydajny, do tego kolumny podłogowe.
Żarówki to przy tym wszystkim małe miki...
Nie myl Czarodzieju mocy max. z mocą aktualnie wykorzystywaną ;-). Nie chodzą Ci przecież wszystkie
peryferia non stop.
Porzadnadziewvczyno
Nie istnieje coś takiego jak ekologiczna energia!
By wyprodukować generator wiatrowy trzeba tyle energii
włożyć w przeróbkę rudy, jej wydobycie i budowę tego
urządzenia, że to się nigdy nie zwróci. To samo jest z
ogniwami fotowoltaicznymi.
No jak to napisałem, to stwierdziłem że trzeba podzielić przez cztery z powodów które podałeś, fakt. Chociaż monitor zawsze te 300 ciągnie, chyba że czasem wyłączę.
Shitologia
To nowy dział ontologi, której jestem "twórcą".
Otóż szeroko rozumianą teorię bytu (rzeczywistość) podzielić można
na tą obiektywną ...badaną racjonalnie i subiektywną...czyli
empiryczną.
Owa empiryczna teoria bytu składa się z dwóch warstw poznawczych.
Jedna z nich ma wymiar transcendentalny i w zasadzie nie interesuje
shitologii. Inaczej mówiąc wszystko co nas otacza podzielić możemy
na to co jest dla nas istotne bytowo i całą resztę ...znaczy gówno.
Filozofia klasyczna zajmuje się badaniem tego co co dla nas ludzi
jest przydatne i należy to poznać.
Ale czy słusznie by tylko na tym się opierać?
Shitolpgia to alter ego teorii bytu.
Zajmuje się całą resztą ...czyli owym nieprzydatnym guanem.
Jej celem jest grzebanie w tym "materiale" w celu stwierdzenia czy
przypadkiem nie ma tam czegoś interesującego.
Jakiś przykład racjonalny?
Otóż idziemy polną drogą i widzimy na jej środku nawalony wielki
krowi talerz. Większość ludzi zatka nos i minie go obojętnie. Ale nie
shitolog! On pogrzebie w tym patykiem w celu stwierdzenia czy nie
ma tam czegoś interesującego. Na przykład robaków. Można je
pozbierać i założyć na haczyk wędki w charakterze przynęty na ryby.
Przy odrobinie szczęścia złowimy jakiś smaczny okaz. To jeden z
przykładów zastosowania shitologii w ontologi.
Bardzo zwulgaryzowany i trywialny. Niemniej dobrze oddaje istotę
rzeczy. Shitologia jest więc pomostem między bytem racjonalnym a empiryką.
Na przykład "Teoria strun" czy chaosu. Nie wnoszą nic nowego do
fizyki i nie rodzą nadziei na znalezienie w nich jakiejś "furtki" do
nowych odkryć a jednak shintolog grzebiąc w nich "patykiem" wpadł
na ideę komputera kwantowego.
c.d ...może kiedyś będzie 😉
Ciekawostka
Skąd to wycinanie drzew w Puszczy Białowieskiej i liberalizacjaustawy o wycinkach drzew?
Otóż Polska jest potęgą produkcji tanich mebli kompaktowych.
Takich składanych i sprzedawanych w znormalizowanych paczkach.
Są nawet tańsze od dziadostwa z Ikei.
A na to trzeba drewna....dużo!
W przemyśle drzewnym pracuje tysiące ludzi, a ich eksport nieźle
zasila budżet państwa. Stąd kornik, liberalizacja prawa a w przyszłości
zapewne potrzeba zwiększenia areału rolnego itp. ...pierdoły.
Domyślam się, że najlepiej byłoby gdybym napisała coś o przegryzaniu tętnic uczestnikom forum ale mam ciekawsze zagadnienie. Z prasy ogrodniczej. Dowiedziałam się że pramatka marchewki karotki tzw. dzika marchew jest biała! Kolor marchewkowy czyli pomarańczowy jest stworzony sztucznie w laboratorium. W naturze nie było marchwi w kolorze pomarańczowym. Pomidory z kolei uchodziły za kwiaty a nie za warzywa i były spotykane głównie na dworach królewskich jako rośliny egzotyczne.
Ludzie listy piszą, to i ja skreślę parę słów do naszej Carycy. Bo przeczytałem list pewnej pani i chociaż
był on adresowany do Ciebie, a nie do mnie, to przecież żadnej tajemnicy korespondencji nie naruszyłem.
To chyba mogłem? I czytając go, pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi na myśl, to jedna z końcowych scen
filmu "Adwokat diabła". Ta, w której główny bohater mówi do szatana:
Czyli mam wolną wolę? To wybieram! I strzela sobie w skroń.
Broń Boże nie nakłaniam Cie Sweet do takiego desperackiego czynu. Co najwyżej chciałem tylko zauważyć,
że dzięki wolnej woli można się oprzeć nawet diablicy roztaczającej tyleż piękne, co i złudne wizje.
Tak swoją drogą, to Al Pacino w "Adwokacie..." był świetny i zdystansował tam wszystkich.
W takiej "Gorączce" wraz z De Niro stworzyli znakomity duet, obaj byli równorzędni,
choć ja wolałbym żeby to jednak De Niro zastrzelił Ala. A w "Adwokacie..." Al Pacino po prostu przyćmił konkurencję.
Charlize Theron robiła tam chyba tylko za maskotkę, Keanu Reeves był taki sobie, a Al Pacino zagrał po mistrzowsku.
Ale nieważne, bo ja nie o tym. Sweet, nie będę ukrywał, że nie wierzę w szczerość ani jednego zdania tej pani.
Zresztą niedawno pisałem, że uważam tę panią za szalenie niebezpieczną. Właśnie z takich powodów jak ten jej list.
Bo sam w sobie jest on majstersztykiem. Ale w sferze manipulacji i oddziaływania na ludzkie emocje.
Sweet, przez ostatnie pół roku wylano na Ciebie morze pomyj. Co tam morze, to był cały ocean.
Zresztą ta pani miała w tym znaczący udział. I chociaż znosisz to dzielnie, to pewnie czujesz się już tym
nieco zmęczona i znużona. Może nawet rozgoryczona. Bo ja mam poczucie, że wszyscy na Dziupli
trochę Cie zawiedliśmy. Kaszub swoim odejściem. Pelle, bo nie zawsze był, gdy był potrzebny,
zresztą mnie on ostatnio też wkurwił. A ja? No cóż, ja też mam wolną wolę i pewnych rzeczy nie zrobię, nawet dla Ciebie.
Wybacz Sweet jeśli zawiodłem. I ta pani też pewnie to widzi. A, że użycie kija nie przyniosło rezultatu,
to sięgnęła po marchewkę. Tak ja to oceniam. Ale ja przecież też mogę się mylić i może kieruje mną
niechęć i uprzedzenie do tej pani. Dlatego nie będę Ci podpowiadał co powinnaś zrobić,
bo to już Ty sama będziesz wiedziała najlepiej. Przemyśl to sobie spokojnie i zrób to co uznasz za właściwe.
A my na Dziupli, a przynajmniej ja, uszanujemy Twoją decyzję jaka by ona nie była.
Dałbym Ci Sweet tylko jedną radę, abyś się nie bała. Bo jak mówił Seneka: "Kto się boi jest niewolnikiem".
Niewolnikiem swojego strachu. Dlatego jeśli masz ochotę, to dobijemy Novka i Dowcipa. Oni są po ciężkim nokdaunie
i ledwie słaniają się na nogach. Jeszcze kilka celnych ciosów i wyniosą ich z tego forumowego ringu.
Ale jeśli chcesz im wspaniałomyślnie okazać litość i czujesz potrzebę dogadania się z tą panią, to idź do niej.
Tu w sumie większość kobiet, które lubię ma jakiegoś bzika na jej punkcie, więc jedna więcej nie robi wielkiej różnicy.
Sweet, nie patrz na Pelle, na mnie czy na innych, tylko na to co dyktuje Ci Twój wewnętrzny głos.
Bo przez te ostatnie miesiące pokazałaś tu wystarczająco dużo hartu ducha i trochę zdrowego egoizmu teraz nie zaszkodzi....
Aha, jeszcze jedno! Bo wcale nie uważam, żebyś musiała się upodabniać do jakiejś Kardashian. Kto to w ogóle jest?
Jakaś pusta lala. A Sweetheart to jest marka sama w sobie. To dlaczego miałabyś ją naśladować?
Niech raczej ta cała Kardashian wzoruje się na Tobie!
Miał być piękny i mądry wpis, który będzie przeciwwaga dla tego co napisała Miramis a wyszło ... jak zwykle. Na nic się zdało staranne dobieranie słówek, na nic godziny dopieszczania tekstu. Rozwinąłeś się jak rolka papieru toaletowego a tymczasem wystarczyłoby gdybyś napisał : Nie będę ci nic radził , ale bardzo chcę , więc radzę ci Sweet rób co chcesz.
Sneer - gdyby naprawdę zależało ci na niej to powinieneś jej uświadomić, że Sweet w takim wydaniu jak kiedyś była lubiana, akceptowana i ceniona przez wiele osób. To co prezentuje w ostatnim czasie jest , po prostu , nieakceptowalne. Nie tylko na Forum , ale nawet na Dziupli. Nawet Kuszub, mimo swojej wołowej skóry, nie był w stanie tego znieść. Biedny Pellle z trudem jeszcze w tym lawiruje strugając dżentelmena, ale widać ,że i jego cierpliwość zaczyna się kończyć.
Sneer - naprawdę myślisz,że ci wszyscy ludzie się mylą w swojej ocenia tego co i jak robi Sweet ?
Moim zdaniem wcale tak nie myślisz i tez widzisz ,że Sweet tonie. Ale nie masz odwagi jej tego powiedzieć. Boisz się - taki już jesteś.
Sneer - To co napisałeś to miało być na priv do Sweet?
Jeżeli list otwarty to taki winien mieć tytuł. Jeżeli news
dla nas wszystkich to wypadało dać zagajenie. Potem to
co napisałeś a na końcu jakiś postulat, oczekiwania czy
wnioski. Nie kumam z tego nic.
Hedonisto - Jest nadzieja, że coś z Ciebie jeszcze
będzie, bo nic to już jest 😷.
Przynajmniej jednak z tego wiem, że gdzieś coś
naskrobała babcia klozetowa i do tego odnosił się wpis
Sneera.
Sweet jest w porządku. Fakt , że kiedyś uwielbiała jak
ją krytykowano i odgryzała się bardzo ostro. Przyczyną
zmiany mogą być problemy osobiste ....po prostu nie
wiem jak jest przyczyna. Zawsze była bowiem skryta.
Wiem, że obrywamy od niej wszyscy. Nawet jej oddani
fani i przyjaciele.
Miło, że jesteś hedonisto, bo bardzo nam się wszystkim
tu przydaje "kubeł zimnej wody na głowę".
Heedonisto, no to najwyraźniej brak mi tej odwagi, bo nie powiem Sweet, że ona tonie.
Bo przez ostatnie pół roku jestem pod dużym wrażeniem jej postawy.
I przez swój upór, taki rodzaj niezłomności zdobyła sobie mój szacunek. Ona czasami komuś dopierdoli,
no ale grzeczne i potulne dziewczynki to mają forum, a na Dziupli jest właśnie Sweet.
Ja jej mogę co najwyżej powiedzieć, że za taką postawę trzeba zapłacić, a ceną jest właśnie to,
że przestaje się być lubianą i akceptowaną przez wielu.
I ona sama musi sobie odpowiedzieć na czym jej zależy...
I chyba Cie popierdoliło jeśli myślisz, że ja godzinę dopieszczam tekst.
Godzinę to ja mogę kobietę dopieszczać, ale tekst pieszczę przez tydzień.
Najpierw przepuszczam tekst przez kilka internetowych słowników,
potem oddaję go fachowcom pod ocenę merytoryczną, następnie jest adiustacja,
korekta, edycja ortograficzna, stylistyczna oraz interpunkcyjna,
na koniec jeszcze kilka drobiazgów i dopiero po tych wszystkich zabiegach tekst ląduje na Dziupli.
I ten tekst wcale nie musi być piękny i mądry, ważne żeby był mój....
Porzadnadziewczyno - Twoje ciekawostki są urocze 😋 .
Widziałem kiedyś w Turcji marchew bladoróżową. Nawet myślałem,
że to lekko zaróżowiona pietruszka ...bo nać była obcięta.
Czy to była oryginalna marchew?
Od Dzisiaj wszystkim paniom wręczać będę cięte krzaki pomidora.
Albo może eleganciej będzie z korzeniem?
jeżeli kwiaty z korzeniem, to nie wiem czy w domu mam taki wazon!
Pomyśl jak ja ...o powrocie do natury 😅.
Dywany to magazyn na kurz, a terakota jest zimna.
Ja zamiast nich dam ziemię ogrodową i posieję trawę.
Spać będę na trawie właśnie ...przy drzewku pomarańczy.
Ty być mogła taki kwiat posadzić w pokoju zamiast
wstawiać do wazonu 😷.
Najlepiej przy oknie ..bo lubi światło,
Jaki z poniższego wypływa wniosek?
Tradycja przechowała informacje o okrutnym losie, jaki
mieszkańcom Messenii zgotowali Spartanie.
Król Aristos, chciał obronić swój kraj przed Spartanami.
Postanowili oni bowiem podbić jego ziemie. W jakim celu?
Dla złota, niewolników i ... sławy
Aby zapewnić sobie pomoc bogów złożył im w ofierze swą córkę,
którą bardzo kochał. Na imię miało Sezolokis
Niestety jednak i to nie dało rezultatu, a Spartanie rozbili Messeńczyków. Panowały wtedy zwyczaje, że jeżeli napadnięty się
nie poddał miasto i kraj przez trzy dni plądrowane było przez wrogą
armię. Tak stało się i wtedy. Król widząc nieszczęście ludu na grobie
swej córki odebrał sobie życie.
W Japonii samuraje w ramach samobójstwa honorowego sami ścinają sobie głowy mieczem.
Hm ...dobry zwyczaj!
Czy również te obcięte głowy zanim skremują ich ciała
konserwują i zawieszają nad wejściem jako trofea?
Dla przodków ku pamięci rodu ...bo piszą ładnie ale
malują fatalnie ;-)
Porządna, ziarno prawdy w tym jest, ale tylko ziarno.
Bo w tym, że samuraje sami sobie ścinali głowy jest tyle prawdy co w tych opowieściach,
że jakość katany sprawdzano przecinając człowieka wzdłuż.
Przecież seppuku to był rytuał regulowany przez bushido. Oni sobie rozcinali brzuch i to najlepiej tak,
żeby flaki było widać. Dlaczego brzuch? Bo oni wierzyli, ze dusza mieści się właśnie w brzuchu.
A dlaczego flaki? To było takie symboliczne pokazanie czystości intencji.
Natomiast zaraz po popełnieniu seppuku bliska samurajowi osoba faktycznie ścinała mu głowę.
Ale nie robił tego sam samuraj...
Czy człowiek ma prawo przerwać swoje życie na własne żądanie?
Jeżeli tak to w jakich okolicznościach?
Czy państwo powinno mu to ułatwić w każdym wypadku?
Chodzi mi o to czy powinno to być prawo każdego na równi z takim
jak "równość wobec prawa"? Skoro bowiem każdy człowiek ma
prawo do życia, to powinien je chyba mieć do jego zakończenia?
Moim zdaniem jeżeli cierpi i jest nieuleczalnie chory - taką ostatnią
przysługę państwo powinno mu oddać w pełnym majestacie prawa.
Obligatoryjnie ...tak samo jak ma prawo do sprawiedliwego osądu.
Moim zdaniem ma prawo to zrobić. Zresztą niektórzy tak też i czynią! Jednak nigdy nie powinien to zrobić ktoś drugi, nawet w imieniu prawa!
Nim zgłębimy temat, jestem cirkaw Waszej opinii w temacie następującym:
Czy Waszym zdaniem odebranie sobie życia w sytuacjii ciężkiej choroby, bądź każdego innego problemu jaki stawia przed nami los, tudzież każdego traumatycznego przeżycia na jakie nas skazuje, jest aktem odwagi, czy może tchórzostwa?
Stawiasz niezręcznie pytanie ;-).
Tak jakbyś pytał czy lepsza jest czekolada czy kotlet schabowy. Odebranie sobie życia w przypadku cierpienia
bez szans na jego ustanie ...nie wspominając już o
wyleczeniu nie jest ani aktem odwagi ani tchórzostwa.
Jest działaniem LOGICZNYM!
Natomiast w przypadku problemów egzystencjalnych
(nam na myśli finansowe) należy walczyć ...do upadłego!
Jestem za eutanazją. Człowiek cierpiący, któremu nie można pomóc bez szans na zmianę ma prawo do godnej śmierci do przerwania koszmaru związanego z bólem o ile ktoś chory np. na raka ma podłączoną kroplówkę z morfiną i sam może ją sobie dozować, świadomie przekracza umówioną dawkę i zasypia nie budząc się już nigdy i jest na to ciche przyzwolenie w pewnych kręgach to inaczej ma się sprawa kiedy np. człowiek jest sparaliżowany od szyi w dół i nie może nawet się zabić bez pomocy z zewnątrz i wiele, wiele innych przypadków kiedy musimy liczyć na kogoś. Z drugiej strony medycyna idzie do przodu i to co 20 lat temu było nieuleczalne dzisiaj już pozwala na godną egzystencje.
W Polsce teraz ma być tak, że kobieta będzie musiała urodzić dziecko nawet te, które zaraz po urodzeniu umrze, rodzić dzieci ułomne, kalekie po to by te dzieci całe swoje życie cierpiały bo przecież jesteśmy chrześcijanami i nie pozbawiamy kogoś życia tylko dlatego, że nie ma rączek i nóżek, nie widzi i nie słyszy to wbrew nauce Kościoła.
Kościół to moralność Żydów sprzed 2000 lat.
Tam nadal polowanie na czarownice, stosy i wyprawy
krzyżowe są obecne w moralności. Na szczęście prawo
im na to nie pozwala ...choć nie wiadomo czy w przypadku
Polski długo jeszcze.
To organizacja skostniała starszych panów skażonych
skażonych egoizmem braku rodziny. Alkoholizm, pedofilia
to charakterystyczne cechy tej organizacji.
Trudno oczekiwać humanizmu tam gdzie jeszcze 50 lat
temu Kopernik czy Balzak byli na indeksie ksiąg
zakazanych ...natchnionych przez diabła .-)
IL, Ty może jesteś jakiś Katecheta, czy może Biskup, co? Co tylko na jakiś poważniejszy temat gadamy to Ty zaraz wyjeżdżasz z Kościołem. No daj żyć.:P
Przypomniał mi się film "Motyl i skafander". Redaktor naczelny francuskiego wydania magazynu "ELLE" lat 40 pewnego dnia doznaje udaru mózgu i jest całkowicie sparaliżowany. Nie może samodzielnie siedzieć i oddychać a ze światem porozumiewa się mrugając oczami. Ma pełną świadomość. Wraz z pielęgniarką wodząc wzrokiem po alfabecie pisze książkę i jest to ostatnia sprawa/pożegnanie ze światem, ponieważ później umiera na zapalenie płuc..Trudno wyobrazić sobie, że ktoś mógłby być skazany na życie w takim stanie. Człowiek jest pokonany nawet przez muchę, która usiądzie na nosie a pacjent nie może przegonić muchy i płacze z niemocy zdrowym okiem. W telewizji kiedyś tam widziałam program gdzie matka prosiła o śmierć dla niepełnosprawnego syna obłożnie chorego, którym musiała zajmować się 24h/dobę. Matce brakowało już sił, nie było rokowań na poprawę stanu zdrowia syna. Ponadto pojawiły się rozterki kto zajmie się synem gdy zabraknie matki..
Niestety to "szarość życia". Bywa jeszcze gorzej. Czasami
modlimy się o śmierć ...a ona nie nadchodzi.
Nic na to nie poradzimy. Takie są barwy życia ...zazwyczaj
szare. Niekiedy zabłyśnie zieleń radości, lub złoty promyk
miłości. To potem znajdzie równoważnik czerni, gdy odchodzą ci, których kochamy.
Nic na to nie poradzimy, ale wiązanie kogoś by sobie nie
zrobił krzywdy, bo nie ma na leki znieczulające to już
przegięcie. A na kampanie wyborcze są?
Ale powiedzmy, że nie potrafimy komuś pomóc.
Pozwólmy mu więc odejść z godnością. Niestety to jakoś
w oparach katolickiego dogmatu jest chyba nie do przeskoczenia. Niech cierpi, kona miesiącami w bólu
odleżyn i własnych ekskrementów ....ale ma żyć.
Teraz ustawa rodzenia przymusowego dzieci z
rokowaniami na przeżycie zerowymi, lub niezdolnych do samodzielnego życia ...zostanie przegłosowana w Sejmie.
Sami sobie kręcimy "cierniową koronę".
Umrzeć nie jest strasznie. Strasznie jest cierpieć bez
szans na poprawę. Lęk przed śmiercią to tylko instynkt
samozachowawczy.
Jaki ustrój mamy obecnie w Polsce?
Nic chyba na temat jego zmiany nie wspominają media ?
Republika parlamentarna?
Od biedy z dużym uproszczeniem można było uznać Polskę do czasu
ostatnich wyborów za republikę parlamentarną opartą na trójpodziale
władzy i gospodarce rynkowej. Czyli nie obwijając w bawełnę ...
korporacjonizm kapitalistyczny.
Jak teraz można by zdefiniować nasz ustrój społeczny?
Republika to już na pewno nie jest choć zachowano Sejm.
Trudno jednak mówić ...by stanowił on prawo.
Raczej je tylko formalizuje. Chyba określenie dyktatura byłoby tu
najwłaściwsze?
Można polemizować czy mamy rząd partyjny jak za czasów PRLu,
czy tzw. "kaczyzm" w którym dyktator rządzi w oparciu o strukturę
partii - jak w przedwojennej Rzeszy Niemieckiej.
A może ...jak w Chile junta za A.Pinocheta?
Tyle, że może jeszcze nie faszystowska ....ale chyba w tym kierunku zmierzamy.
To Pinochet był faszystą??? Czasami to Pelle nad Tobą tylko ręce załamać...
Ależ skąd to był komunista ! Tyle, że opłacany przez CIA.
Teraz dobrze?
Do tego znany filantrop i niezwykle pobożny katolik ;-)).
Salve Pinochet ;-)
Komunistą to był jego poprzednik. I przy okazji też przyjacielem faszystów.
A generał uratował przed nim Chile. I za to: Salve Pinochet!
OK! Ok! ....zapomniałem, że Ciebie historii księża uczyli,
...bo takiej wersji nigdzie na świecie nie znajdziesz jak ta
Twoja. Jak rozumiem Rewolucja Francuska to z kolei
przejaw bezbożnictwa, wspak-kultury niesprawiedliwość
dziejowa?
Ciebie za to historii uczyli chyba na WUML-u. Poczytaj sobie trochę o Allende, jaki to był gość.
A Francuska Rewolucja? Ja mam wrażenie, że odkąd zburzono Bastylię świat się
zmienił bardzo na niekorzyść. Wtedy właściwie otwarto tę puszkę Pandory,
z której potem narodziły się te wszystkie komunizmy, faszyzmy, genderyzmy,
socjalizmy, feminizmy i wszelkie inne -izmy...
E ....nie. Paliłem u nich trochę w kotłowni to czasami coś
usłyszałem ;-).
I tu się nie mylisz !
Skończyło się palenie czarownic na stosach. Przestano
klękać jak kapłan przejeżdżał drogą ....słowem bezbożnictwo !
Nie ma to jak średniowiecze ...no nie?
Palenie na stosie? Tylko mi czasami nie wyjeżdżaj z Inkwizycją, bo się tylko ośmieszysz.
Palenie czarownic istotnie zdarzało się wtedy, ale to były w sumie rzadkie przypadki.
No taka była specyfika tamtych czasów. Ale tak naprawdę te stosy zapłonęły dopiero tam gdzie
zapanował protestantyzm czyli tam, gdzie zerwano z Rzymem. Tam to rzeczywiście zapanowała
jakaś obsesja na tym punkcie. Ale tam gdzie uznawano papiestwo to były nieliczne przypadki.
Dlatego zarzut palenia na stosach powinno się stawiać przede wszystkim i głównie protestantom...
Średniowiecze? Piękna epoka, taka baśniowa. Co nie znaczy, że chciałbym jej powrotu.
Bo wszystko ma swój czas i miejsce i świat musi się nieustannie rozwijać.
Ale to nie były żadne "wieki ciemne", bo to jakieś bzdury...
I co też przyniosła ta Twoja rewolucja we Francji? Oprócz morza łez i cierpień?
Zburzono może nie odwieczny, ale przynajmniej wielowiekowy ład i porządek.
Dokonano ludobójstwa, a taką bohaterską Wandeę niemal zrównano z ziemią,
świątynie zamieniano na stajnie i wprowadzono terror. Głoszono nic nie znaczące hasełka w rodzaju:
Liberte, Egalite, Fraternite, za które tylu ludzi straciło wtedy głowy, bo przecież te gilotyny
niemal grzały się do czerwoności tyle tych głów wtedy poleciało. Nie ma co, piękna spuścizna!
Snirusiowi marzy się ciemne Średniowiecze, byłby wtedy opasłym biskupem i miałby raj na ziemi, że wspomnę o usłużnych służkach, gotowych zrobić wszystko na jedno skinienie. :)
Rominuś, to broń Boże nie o Tobie, ale gdy słyszę jak jakieś niedouczone, egzaltowane feministki
pieprzą o "średniowiecznej ciemnocie", to aż mnie skręca. Wyjaśnisz mi co w tym średniowieczu
było takiego ciemnego? Bo ja o jasnych stronach tej epoki mógłbym długo...
Sniruś, Średniowiecze było naprawdę ciemne, bo to epoka dominacji Kościoła i jego wpływu na każdy aspekt życia ludzkiego. Dla mnie Kościół stał i nadal stoi na straży zacofania, ciemnym ludem łatwiej się rządzi do tego bieda, choroby, feudalizm, pańszczyzna. Filozofia upadła, a dzieła wielu filozofów były niszczone. Tak, wiem, znam te jasne strony, nie musisz wymieniać, "Jeden skowronek wiosny nie czyni" :D
I to jest coś co mnie czasami zadziwia. Trafiam na inteligentną osobę, która wielokrotnie zaskakuje mnie
błyskotliwością i trafnością swoich wypowiedzi oraz takim rozsądnym podejściem do życia,
a zarazem ta sama osoba kierując się uprzedzeniami, mitami czy stereotypami bezrefleksyjnie powtarza
jakieś bzdurne tezy. Tę "gębę" Średniowieczu przyprawiło Oświecenie i tak już zostało.
Potem kolejne pokolenia ignorantów powtarzały tylko te krzywdzące opinie i teraz nawet taka
w gruncie rzeczy mądra kobieta jak Romini czerpie z tego "dorobku",
bo akurat pasuje to do jej wizji dziejów i jej światopoglądu...
Bieda i choroby? No nie da się ukryć, że ta epoka nie była od tych plag wolna. Ale która była?
Wystarczy cofnąć się niewiele ponad wiek wstecz. Do największego i najbogatszego mocarstwa
ówczesnego świata czyli do Wielkiej Brytanii. I to nie na jakąś prowincję czy inne zadupie, ale do metropolii.
Do największego miasta nie tylko Brytanii, ale całego świata. Do Londynu.
Żyło tam wtedy jakieś 6,5 miliona ludzi z czego jakieś 4 miliony w nędzy. Nie w biedzie, a w nędzy,
często skrajnej nędzy. Ludzie zdychali wtedy na ulicach i nikogo to nie dziwiło, a matki za
kilka szylingów sprzedawały swoje dzieci. I mnie możesz nie wierzyć, bo wiadomo, moher.
Ale pisał o tym choćby Dickens w "Olivierze Twiście" czy London w "Mieszkańcach otchłani".
Orwell też o tym pisał, ale już nie pamiętam tytułu, on nawet spędził jakiś czas w takim przytułku dla nędzarzy.
Nieważne. Ważne, że to wszystko miało miejsce w opływającym w luksusy Londynie,
gdzie znano już kolej, elektryczność czy telegraf. Pewnie już metro nawet mieli.
A my się dziwimy, ze w średniowieczu zdarzały się przypadki biedy i ludzie nie radzili sobie z chorobami?
Ale jednak możni czy raczej Kościół, próbowali coś zrobić dla tych ubogich,
bo tworzono wtedy szpitale, leprozoria dla trędowatych czy jadłodajnie dla żebraków.
I zachęcano do jałmużny na rzecz biednych. Mało? Nie wiem, nie mnie oceniać tamtych ludzi...
To ciąg dalszy...Feudalizm? Feudalizm nie pojawił się nagle i znikąd, tylko zastąpił wcześniejszy ustrój
społeczno- gospodarczy. A jaki to ustrój panował wcześniej? Niewolnictwo!
Czyli nastąpił jednak duży skok do przodu. Bo chociaż ten chłop nie miał może lekko i
był przywiązany do ziemi, ale nie był rzeczą i nikt nie kwestionował jego człowieczeństwa.
A gdy minęło średniowiecze, to znowu przypomniano sobie o niewolnictwie...
Pańszczyzna? Różnie można na nią patrzeć i rożny był los tych pańszczyźnianych chłopów.
Nawet jeśli należeli do suwerena, to wiedzieli, że w posiadłości pana dożyją swoich dni.
Nie groziło im, ze w każdej chwili mogą dostać wypowiedzenie i szukaj sobie chłopie nowego zajęcia.
Nie mieli własności, ale też nie można ich było pozbawić prawa użytkowania roli.
A w takim Królestwie Polskim zanik warstwy wolnych kmieci jest związany z rozrostem szlacheckich przywilejów,
a to już właściwie jest schyłek, koniec średniowiecza...
Niszczenie ksiąg filozoficznych? Blond Kiciu o czym Ty do mnie? Z niszczenia książek, to zasłynął akurat XX wiek.
A w średniowieczu filozofia była traktowana jak królowa nauk i Arystoteles był wtedy głównym autorytetem.
A co do ksiąg, to ci bezimienni średniowieczni skrybowie ich nie niszczyli, a przeciwnie,
pieczołowicie litera po literze przepisywali starożytne dzieła. Ta ich mrówcza praca była konieczna,
bo nie znano jeszcze wynalazku Gutenberga. Choć akurat wynalezienie druku to też czasy średniowiecza...
I należy pamiętać od czego rozpoczęło się Średniowiecze. Od wielkiej katastrofy.
Tak wielkiej, że dla współczesnych wydawało się to końcem świata. Czyli od upadku Rzymu.
A przecież to Imperium Romanum miało być wieczne. Wszystko wtedy legło w gruzach,
kultura, obyczaje, gospodarka. Europę przemierzały hordy barbarzyńskich plemion.
Tu jacyś dzicy i nieokrzesani Hunowie, tam bezwzględni Germanie. Wtedy rzeczywiście zapanowała ciemność.
I to był punkt startu. Minęło tysiąc lat i średniowiecze dobiegło kresu, ale jak inna była już sytuacja.
Europa rozkwitała i zostały położone podwaliny do tego co nastąpiło później
czyli do opanowania niemal całego świata przez Europejczyków...
Sneer Ciebie szkolono (nie mylić z nauką) w seminarium
duchownym. Nie ma świecie poza seminarium miejsca
gdzie takie pierdoły można głosić i przejść do następnej klasy ;-)
Daj sobie już spokój, bo człowieka indoktrynowanego
nie można przekonać. To choroba choć na szczęście
niezakaźna zwana ...schizofrenią paranoidalną na tle
dewocyjnym.
Snirus, możemy oczywiście na innej płaszczyźnie tą kwestię rozpatrywać, gdy antyczne cywilizacje przeżywały rozkwit, nasi przodkowie siedzieliśmy na drzewach na golasa z przepaską na biodrach lub odziani w skóry. Gdy się zaczęła epoka Średniowiecza, zeszli z drzew i zaczęli chodzić na dwóch nogach :D Gdyby nie mroczne Średniowiecze, dziś urlop moglibyśmy spędzać np. na Marsie. Kościół zahamował rozwój nauki na kilka stuleci, na szczęście były, są i będą jednostki, które nie poddają się indoktrynacji:)
Ojć... Sneer znowu stawiasz problem na głowie. Średniowiecze BYŁO wiekiem ciemnym choć miało wiele światłych umysłów. Kościół skrupulatnie wykorzystywał swą władzę. Trzymając prostych ludzi w ciemnocie utrzymywali tę władzę. Mszę odprawić po łacinie by prostacy nie zrozumieli, by czuli respekt przed nieznanym. Wszelki dostęp do wiedzy zgromadzony wokół kościołów. Tylko oni mogli "oświecić" czarną masę. Tych wybitnych, oświeconych inaczej załatwiła inkwizycja gdyż wszystko co nie pochodziło od kościoła było herezją. Krucjaty były wyprawami możnych kościoła po skarby by kościół bogaci ładne się że wszech miar. Wspomaganie chorych, ubogich? Kpina. Nawet tak zwane, Zakony Żebracze ukrywały gnuśność i warcholstwo... Możemy o tym podyskutować. Ja mogę długo. A Ty?
Następna zaczadzona oświeceniową propagandą. Niesiu droga, długo to ja bym mógł
co innego z Tobą robić, ale niekoniecznie się kłócić. Msza po łacinie? A komu ona przeszkadzała?
OK, wprowadzili te różne nowinki liturgiczne w postaci języków narodowych czy odwrócenia
kapłana dupą do ołtarza i trudno, tak już jest. Ale wcale bym się nie obraził, gdyby przywrócono
ten Mszał łaciński. Co prawda nic bym z niego nie rozumiał, ale wiarę nie należy ogarniać rozumem,
bo od tego jest nauka, wiarę należy brać sercem...
Albo te Krucjaty. Nie obraź się ślicznotko, ale twierdzenie, że oni wyruszali tam żeby się
obłowić skarbami jest, sorry Niesiu, ale jest po prostu głupie. Może ta czwarta, ale wtedy to już
było tam właściwie pozamiatane, ale na pewno nie pierwsze trzy...
Albo ta wiedza, do której Kościół tak strzegł dostępu. Wiesz co mają ze sobą wspólnego takie miasta jak:
Bolonia, Padwa, Paryż, Cambridge, Oxford, Praga czy nasz Kraków?
We wszystkich są uniwersytety i wszystkie one powstały w tym "mrocznym średniowieczu"...
Rominuś, nie zaszkodziłoby trochę logiki. Antyczne cywilizacje przeżywały rozkwit,
gdy nasi przodkowie odziewali się w skóry i mieszkali w jakichś lepiankach.
Czyli dzieliła ich przepaść. Tak twierdzisz i w zasadzie nie odbiega to od prawdy.
Potem w naszym kręgu cywilizacyjnym nastało średniowiecze. Oczywiście mroczne i ciemne.
No to po skończeniu tej epoki ta przepaść powinna się jeszcze pogłębić, czyż nie?
A tu jak na złość nic z tego! To może jednak niekoniecznie to były takie mroczne i ciemne wieki?
Sneer. Uniwersytety powstały w tej ciemnej epoce. I wszystkie wywodziły się z przykoscielnego nauczania. Mnie np przeszkadzałaby msza w obcym dla mnie języku. Dlaczego? Bo wiary nie należy rozumieć jako ślepca we mgle. Człowiek MA prawo wyboru. Ma prawo wybrać w co chce wierzyć. Jeśli ktoś do Ciebie przyjdzie i po japońsku oznajmi prawdę objawioną to co? Porzucisz Boga ojców i dziadów i zaczniesz wierzyć w tę prawdę? Ja nie... Masz rację co do starożytnych cywilizacji. Rozwijały się. Średniowiecze było ciemne dlatego, że ten rozwój przestał być widoczny. Za rozwojowe tezy było się gładzonym na różne sposoby. Było ciemne dlatego, przede wszystkim, że było momencie omen feudalne. A więc nierówne. Biedne, nieszczęśliwe masy ludzi żyjących w strachu i nieświadomości.
I proszę nie pieprz i, że krucjaty były w chlubnych celach... Tylko te mięso na rzeź oddawane Saracenom wierzyło w tę bzdurę. I oczywiście Ty..
😊. Każda wojna, nawet święta była po władzę i pieniądze...
Sniruś, teraz to już się popłakałam ze śmiech, a propos tej mszy. Ja tych 50 minut jako dziecko, nie mogłam wytrzymać, nic nie rozumiałam, bo myślałam wciąż o niebieskich migdałach, a troszkę później o seksie, a co dopiero jakby jeszcze była po łacinie. Z tymi krucjatami to już przegiąłeś, "chrześcijanie się modlili o pokój, a sami mieczem wojowali" Sniruś, może i oni mieli jakieś wzniosłe cele, ale jak zobaczyli to bogactwo, to chciwość wzięła górę i chęć wzbogacenia. Wyżynali Arabów podsyceni nienawiścią, jak analogiczną sytuację w islamie się nazywa? - czyż nie "Dżihad" :)
Rany, ale się czepiacie tej Mszy. Przecież mi ta Msza w językach narodowych nie przeszkadza,
uważam tylko, że nic wielkiego by się nie stało, gdyby zostało po staremu.
A co do tego japońskiego przykładu Niesi, to może to trywialne i pewnie nie na miejscu porównanie,
ale gdybym był z Japonką w łóżku, to myślę, że nie stanowiłoby żadnej przeszkody,
że ja ani słowa po japońsku, a ona po polsku. Nawet pewnie lepiej byłoby, gdyby ona wyrażała
swoje emocje w sposób naturalny czyli w swoim języku, a nie kaleczyła w rodzaju:
ty być świetny i mieć wielka pała. Gdyby była zadowolona,
to odczułbym to nawet gdyby szwargotała po japońsku...
Krucjaty? Przyznam, że ta Pierwsza Krucjata jest dla mnie jednym z najbardziej niezwykłych
wydarzeń historycznych. Druga była straconą szansą i w sumie lepiej żeby do niej nie doszło,
trzecia była spóźniona, a czwarta haniebna. Ale ta pierwsza! Jak o niej pierwszy raz czytałem,
to jakbym jakąś baśń czytał, jakby to była lektura Sapkowskiego.
Odważni, mężni ludzie przepełnieni szlachetnymi pobudkami zdecydowali się na coś niezwykłego.
Przecież oni nie mieli szans zdobyć tej Jerozolimy. A jednak ją zdobyli!
"Kiedy niemożliwe staje się możliwe" to powinno być motto tej pierwszej wyprawy.
A co nimi kierowało? Może pogoń za sławą? Nie. Sławę wtedy rycerze zdobywali na turniejach.
To było bezpieczne, bo poza jakimiś nieszczęśliwymi wypadkami nie groziło utratą życia.
O takim Zawiszy Czarnym zrobiło się głośno w Europie nie dlatego, że on walczył pod Grunwaldem,
ale dlatego, że na tym turnieju w Perpignan pokonał tego Aragończyka,
który uchodził za niezwyciężonego i był uznawany za najlepszego rycerza w Europie. Czyli sława nie.
Może chęć zdobycia ziemi? Też nie. Dobrej ziemi w Palestynie nie było zbyt wiele, a w Europie
było jeszcze sporo pustkowi, można też było karczować lasy itd. Nie. Ziemia też nie była powodem.
Chciwość i chęć wzbogacenia? Przecież to jest śmieszny argument.
Pewnie jak była okazja zdobyć jakieś bogactwa, to Krzyżowcy je zdobywali, bo dlaczego nie,
ale nie to było ich celem. Rycerz musiał się do takiej wyprawy przygotować, a jego całe wyposażenie
było niezmiernie kosztowne. Przeciętnie stanowiło to jego kilkuletni dochód z lenna.
Dlatego ci rycerze, aby ruszyć na tę krucjatę rujnowali się finansowo, zadłużali się
lub wyprzedawali swoje włości. To były całkiem realne wydatki. A ewentualne zyski były mocno wątpliwe.
Bo to nie był kilkutygodniowy spacerek przeciw słabo uzbrojonym pogańskim plemionom Prus czy Jaćwingów.
To była długa, wyczerpująca, kilkuletnia kampania. Surowy klimat, choroby i bezlitosny przeciwnik.
Jeśli ci rycerze myśleli o szybkim wzbogaceniu się, to wybrali najgorzej jak mogli.
Nie! Przykro mi, ale to nie chciwość doprowadziła tych mężnych ludzi pod mury Jerozolimy.
Tak naprawdę to krucjaty były wojnami obronnymi. A często najlepszą obroną jest atak...
Sniruś :) ta Japonka, to akurat nie byłaby zadowolona, o ile masz dużego... wiesz dlaczego? A co do krucjat, to była to wojna na tle religijnym, chodziło o Jerozolimę, bo to "święte miasto", ważne dla trzech religii, dziś potrafiono się jakoś dogadać, wtedy ludzie byli zbyt tępi, ciemni, zacofani, nie zdolni do porozumienia tzw. "zakute łby".
Wyżynanie Arabów? Nienawiść? Chrześcijański dżihad? Rominuś, wbiłaś sobie do tej ładnej blond główki
jakieś brednie i widzisz w tych Krzyżowcach potworów, którymi oni nigdy nie byli.
Przecież oni tam ze sobą współegzystowali. Żyli obok siebie, prowadzili ze sobą interesy,
zawierali mieszane małżeństwa. Przecież wielu muzułmanów żyło w granicach Outremer
i byli z tego zadowoleni, bo obciążenia fiskalne były mniejsze niż wcześniej,
gdy byli poddanymi swoich współwyznawców. Jak była wojna to się wyżynali i to obie strony,
bo w końcu na tym polega wojna. Dlatego jak była wojna, to litości nie okazywano i o nią nie proszono.
Ale wojna się kończyła, zawierano rozejm i oni znowu żyli obok siebie.
Rycerze zakonni, templariusze, szpitalnicy i krzyżowcy rozbijali namioty gdzieś na pustynnych stepach,
a po drugiej stronie saraceńscy i beduińscy jeźdźcy ćwiczyli się tam w szybkim galopie
i jak się spotykali to oddawali sobie honory, traktowali się z szacunkiem,
a nawet obdarowywali się prezentami. I tak do czasu kolejnej wojny.
Jest taka fajna książka o templariuszach autorstwa de la Croixa i on tam podaje liczne takie przykłady.
Jako, że Ty Rominuś nawet w kościele myślałaś o seksie, to specjalnie dla Ciebie taka ciekawostka z tej książki.
Jakiś arabski kronikarz wspominał pewnego frankijskiego rycerza, który pozwalał
golić wzgórek łonowy swojej damy muzułmaninowi pracującemu w miejskiej łaźni.
Sytuacja odwrotna byłaby raczej nie do pomyślenia...
Widzisz Rominuś, wbrew tym legendom o tych mitycznych skarbach, to tam za dużo bogactwa nie było,
dlatego problemem Outremer był brak kolonizatorów. Stąd między innymi potrzeba powołania
tych zakonów rycerskich. Bo taki rycerz z Francji, Niemiec czy Włoch przybywał do Ziemi Świętej
i brał udział w kampanii wojennej. Ale potem nie chciał się tam osiedlać tylko wracał do siebie, do Europy.
Dlatego państwo Krzyżowców cierpiało na chroniczny brak ludzi. Dla nich jedyną szansą
było utrzymanie świata islamu w rozbiciu. Bo sami krzyżowcy byli małą wysepką
otoczoną muzułmańskim morzem. Jakiś czas udawało się utrzymać to rozbicie świata islamu.
Dlatego z jednymi muzułmańskimi władcami wojowano, a z innymi utrzymywano przyjazne relacje.
Do czasu się to udawało, ale już druga krucjata wyrządziła tu wiele złego.
Ale to nie było tak, ze Krzyżowcy z pianą na ustach i nienawiścią w oczach rzucali się z mieczem na każdego Araba...
Ty, Rominuś, a z tą Japoneczką to dlaczego? Czyżby one rzeczywiście miały w poprzek?
Sniruś, o okupacji hitlerowskiej, jakby, ktoś miał odwagę, też mógłby podobnie napisać, ale zostałby zjedzony żywcem np.: taka Francja, a nawet Polska, też jakoś ludzie musieli żyć, pracować i egzystować w nowych warunkach, nieprawdaż?
Nie Rominuś, to jest bardzo nietrafne porównanie. I może tylko jeden cytat:
"Żaden z uczestników krucjaty, jak słusznie zauważa Regine Pernoud,
nie postrzegał przeciwników jako przedstawicieli gorszej rasy, a jeszcze mniej niższej.
Różnice między nimi, wzajemne niezrozumienie, konflikt militarny lub religijny
nie wykluczały wzajemnego szacunku ani mieszanych małżeństw, które miały miejsce"...
A jak Niemcy traktowali Polaków, to chyba nie muszą pisać? Ale rozumiem, że łatwiej tłumaczyć
sobie świat w czarno- białych barwach i widzieć w Krzyżowcach wyłącznie potworów...
Sneer dobijasz mnie. Porównujesz akt wiary z aktem seksualnym? Pomijam fakt, że Japonka jako kobieta zapewne nie dałaby Ci zgłębić czy ma w poprzek. Nie rozumiejąc co do niej mówisz olała by Cię perfidnie. Ty jako samiec możesz zaspokoić swe ego i chuć w sposób prymitywny. Całe szczęście, że to nie jest regułą. 😁
A co do wypraw... Masz rację w jednym. Jako szczeniak naczytałeś się bajek o historii i tak Ci zostało. Nic szlachetnego ani mądrego nie było w krucjatach. Wojny nie są szlachetne. Są wynikiem chciwości, wyrachowania i braku poszanowania dla życia ludzkiego. Ataki na Jerozolimę były beznadziejnym dowodem chciwości ojców ówczesnego Kościoła. I nie piernicz, że nie było tam czego grabić. Niestety do dziś wojny toczą się o to co mają inni a powinniśmy mieć, niby, my. Dlatego Europę zalewają uchodźcy... Ale to już było...
To porównanie z Japonką miało tylko uzmysłowić, że nie zawsze potrzebne są słowa, by zrozumieć.
Z Tobą pewnie też bym się zrozumiał bez słów. Co prawda jesteś trochę krnąbrna, ale dalibyśmy radę...
No tak mi zostało, bo takie tłumaczenie tych dziejowych procesów bardziej mi odpowiada
od prostego negowania i całkowitej krytyki. Zresztą nieuzasadnionej. A wojna jest tylko przedłużeniem polityki.
Bywają wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe, słuszne i niesłuszne, konieczne i te niepotrzebne.
Krucjaty były konieczne, słuszne i sprawiedliwe. I wszędzie jest co grabić, tylko spójrz sobie
z jednej strony na olbrzymie koszty, a z drugiej na wątpliwe korzyści oraz na skalę trudności tego przedsięwzięcia. Przecież większość z tych, którzy wyruszali w tych czterech wielkich kolumnach na wschód zginęła po drodze,
nigdy nie docierając do Jerozolimy. Ich odważne serca przestały bić gdzieś pod Doryleum lub Antiochią.
Pod bramy świętego miasta dotarła garstka wycieńczonych Krzyżowców, praktycznie bez koni,
które padły albo zostały zjedzone po drodze. Jak mieszkańcy Jerozolimy zobaczyli tę wynędzniałą,
nieliczną armię, to ogarnął ich śmiech i zaczęli sobie z nich drwić. I to był ich błąd!
Bo mieli przed sobą zaprawionych w trudach ludzi o lwich sercach.
Gdzie Ty tam widzisz chciwość to ja nie wiem, bo ja tam widzę tylko nieugięte męstwo
i przyznaję, trochę bitewnego amoku...
To po jaki uj tam leźli/ Się pytam grzecznie.Absolutnie nie jest mi żal ćwoków,którzy dali się omamić mamoną wschodu.Leźli tam dla chwały.Pieprzone rycerzyki.Król nadawał im za to tytuły i włości.Żal mi tych biednych pachołków,których za sobą ciągnęli.Oni nie wiedzieli po co idą.dla nich ważny był dom i kawałek ziemi.Nie wiedzieli czemu mają ginąć.Nie rozumieli z tego nic...tak jak i z mszy...
powtarzam,że mądra japonka nie poszłaby na seks gdyby absolutnie Cię nie rozumiała.Żadna normalna kobieta na to nie pójdzie...Nawet jak was rozumiemy to i tak mamy to gdzieś.Po co wiec miałabym sie męczyć z kimś kogo nie rozumiem.Ja wiem,że kobieta i mężczyzna mówią innymi językami...ale przynajmniej pojmują słowa...Sens sie tylko nie zgadza.Wyjaśnij mi proszę co według ciebie było słusznego i sprawiedliwego w krucjatach.
Ja pierdolę, aleś się uczepiła tej Japonki! To był tylko przykład. A Ty już wiesz, ze nie poszłaby.
A może akurat skośnooka miałaby wtedy taką fantazję żeby oddać się nieznajomemu?
Przecież kobiety mają różne dziwne pomysły...
A co do Krucjat. To był przecież czas inwazji islamu na Europę. On się wlewał wtedy na nasz kontynent
aż z trzech stron. Od zachodu przez Hiszpanię, od południa przez Włochy i Sycylię,
oraz od wschodu przez Bizancjum. Dzięki wyprawom krzyżowym główne walki przeniosły się na Bliski Wschód,
oddalając bezpośrednie zagrożenie od Europy. Poza tym ćwierć wieku przed Pierwszą Krucjatą
armia Bizancjum została rozniesiona w pył przez Turków. Nie byłoby Krucjat, to pewnie
Bizancjum by nie przetrwało, a tak to jego agonię przesunięto o ponad trzy wieki. I wreszcie Jerozolima.
To było dla chrześcijan święte miasto i muzułmanie pozwalali chrześcijanom do niego pielgrzymować.
Zdarzały się incydenty jak zniszczenie Grobu Pańskiego, ale to były tylko incydenty.
Natomiast jak Turcy przejęli kontrolę nad Jerozolimą, to zakazali pielgrzymek.
Dla chrześcijan, to było jak policzek i musieli zareagować. I z tych wszystkich powodów uważam,
że Pierwsza Krucjata była konieczna i słuszna...
Po co tam leźli? Załamujesz mnie dziewczyno! Ludzie wtedy myśleli innymi kategoriami i nie przepraszali
za wszystko. A jak ich duma została urażona, a to w co wierzą było zagrożone, to chwytali za oręż.
Tak ciężko to pojąć? I Ty znowu o tych tytułach i włościach? Ty wiesz ile w tamtych czasach kosztował
dobry koń bojowy? Był wart majątku ziemskiego, sporego majątku ziemskiego. A rycerz ruszający
na taką wyprawę musiał mieć przynajmniej kilka koni. Jednego bojowego używanego w bitwie,
drugiego do przejazdu między bitwami, trzeciego jucznego, czwartego dla swojego giermka.
Rycerska zbroja była tak cenna jak koń bojowy, a może i cenniejsza. Miecz też tani nie był.
Do tego pozostałe wyposażenie, ekwipunek, wikt itp. Dlatego rycerze zadłużali się
albo sprzedawali swoje majątki żeby tylko wziąć udział w Krucjacie. A Ty im zarzucasz chciwość?
Taki Gotfryd był księciem Lotaryngii i jakichś ziem w Niemczech. To na jakie on mógł liczyć bogactwa,
których by nie miał u siebie? A jednak zostawił tę swoją Lotaryngię i ruszył za głosem serca.
A potem, po zdobyciu Jerozolimy, gdy proponowano mu koronę królewską, to skromnie odparł,
że nie jest godny być królem Jerozolimy i zgodził się jedynie na tytuł Obrońcy Grobu Pańskiego.
A niedługo potem jakaś zabłąkana saraceńska strzała zakończyła żywot tego zacnego człowieka.
A mógł sobie spokojnie żyć w Lotaryngii. To czy jemu i jemu podobnym mogło
chodzić o jakieś tytuły, zaszczyty lub bogactwa?
"Pierwsza Krucjata była konieczna i słuszna..." ?
Taaa....mszalne szkodzi, a kadzidło ogłupia.
Napij się śliwowicy, a kolędowego wyzyskiwacza na
kopach pogoń. Zobaczysz inny świat.
Podaj Sneer adres tej szkoły, gdzie tak interpretowano
zbrodnie Kościoła średniowiecznego?
Giordano Bruno to spłonął za co?
Arabowie go spalili w/g Twojej wykładni?
Bruno? Za herezję. Na pewno nie za naukę, bo naukowcem on był żadnym.
Ale Tobie wychowanemu na podręcznikach marksistowsko- leninowskich
z trudem może przyjść pogodzenie się z tym. I wcale bym się nie zdziwił,
gdybyś Ty również Łysenkę nadal uważał za wybitnego naukowca. Takiego samego jak Bruno...
Sneer... "Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne" (chociaż oni tego pojąć nie mogli - gdyż opasły kapłan wył to po łacinie). Dziś islam też zalewa Europę... Słuszne będzie kolejna krucjata...
Jak tak Ciebie czytam to zaczynam przychylać się do tego, iż jedyną szansą na przelecenie tej Japonki miałbyś wtedy gdyby Cię jednak nie rozumiała... 😁
Bruno może nie był naukowcem w dzisiejszym słowa znaczeniu ale miał światły umysł, czego nie zniósł kościół. Jak sam mawiał na każde pytanie jest więcej niż jedną odpowiedź.
Zaraz, zaraz... Mam rozumieć, że umysł taki jak Bruno do Cię nie przemawia? Wszak to jeden z niewielu, który miał odwagę jawnie przeciwstawiać się bzdetom wciskanym ciemnocie przez Kościół.
Do dziś te bzdety łykają kolorowe berety.
Mój syn w dobrej wierze udał się do kościoła by doznać zaszczytu sakramentu bierzmowania. Tłusty proboszcz, o fałszywych, rozbieganych ślepkach zamknął kościół i zaczął krzyczeć z ambony. Grupa 16-latków usłyszała, że jest zła, brzydka i obleśnie brudna. Nie są mili Panu gdyż noszą i pielęgnują Diabła między nogami. Na koniec kazał zapisać za co i ile mają dać kasy. Mój syn, po powrocie do domu powiedział :"przepraszam mamo ale ja tam więcej nie pójdę. Wariatów to ja się boję..." Może go spalić? Jak myślisz? 😃
No cóż skoro Giordano Bruno nie był myślicielem, który
swoją epokę wyprzedzał myślą o 100 lat to zapewne ci co
go spalili nimi byli?
Możesz więc Sneer napisać za co go spalono?
Mnie nauczano, że za poparcie heliocentryzmu i wizję
światów podobnych go naszego w innych układach
gwiezdnych?
A Ciebie Sneer jak nauczano ..że to seryjny morderca i
pedofil?
Bruno, przede wszystkim uważał, że wyrywanie z ludzi ich rodzimych religii nie jest w porządku. Ogólnie był kością w gardle kościoła... 😊
Umysł Bruno bardzo do mnie przemawia. Ja to w ogóle zachwycony nim jestem prawie tak samo jak biustem Niesi.
To musiał być szalenie miły i sympatyczny facet. Jestem przekonany, że miał dobre serce, kochał ludzi
i troszczył się o zwierzęta. Dlatego pewnie zimą dokarmiał sikorki, a latem przeprowadzał staruszki
przez bruk żeby nie wpadły pod koła karoc, dorożek, dyliżansów czy co tam wtedy jeździło po ulicach.
I mógłbym jeszcze długo wymieniać jego liczne zalety, ale to i tak nie zmieniłoby faktu, że on nie był naukowcem.
I to nie tylko "w dzisiejszym słowa znaczeniu", ale w jakimkolwiek znaczeniu on nie był naukowcem.
Dlaczego to podkreślam? Bo są takie dyżurne tematy, które z namiętnością są podnoszone przez
środowiska antyklerykalne czyli przez ideowych kumpli Pelle. Takimi ulubionymi tematami są
wspomniane już Krucjaty, ale także teza, że Kościół jakoby był przeciwny nauce i bronił do niej dostępu
czy nawet ją zwalczał. Teza oczywiście jest idiotyczna, ale gdy pada pytanie o przykłady, to właśnie
pojawia się ten nieszczęsny Bruno. Jako naukowiec! Przecież on był gnostykiem, magikiem, heretykiem,
ale nie naukowcem. Dlatego jeśli ktoś ubolewa nad spaleniem heretyka Bruno, to ja to rozumiem.
Rzeczywiście szkoda, że chłopina się sfajczył na tym stosie, choć wypadałoby też znać realia tamtych czasów.
Ale OK, to mogę zrozumieć. Ale nie rozumiem, gdy robi się z niego naukowca, bo nim nigdy nie był.
Przecież on wcale nie spłonął za heliocentryzm. Wtedy, choć nie jestem pewien, ale jeśli dobrze pamiętam,
to teoria Kopernika nie była jeszcze potępiona, ale ważniejsze jest to, że heliocentryzm w ogóle
nie był przedmiotem procesu. Tym się w ogóle nie zajmowano. Zajmowano się wyłącznie jego herezjami
i to za nie on został skazany. To z grubsza tak jakby za alimenty poszedł siedzieć amatorski twórca poezji
i na tej podstawie twierdzić, że u nas prześladuje się i zamyka poetów. To jedna sprawa.
A drugą sprawą jest to jego poparcie teorii Kopernika. To jest dopiero kupa śmiechu.
Bo w odbiorze społecznym jak się słyszy, że ktoś popierał teorię Kopernika to z czym to się kojarzy?
Z jakimiś obliczeniami matematycznymi czy fizycznymi lub z obserwacją kosmosu przez lunetę czy teleskop.
Czy coś takiego robił nasz Giordano? A gdzie tam! On zajmował się magią i nawiązywał
do jakichś wierzeń egipskich czy mezopotamskich i ta teoria Kopernika akurat pasowała
mu do tych jego dziwacznych wymysłów. I taki to z niego był "naukowiec"...
Sneer, a może Ty wykładasz "historię kościoła" na jakieś uczelni katolickiej? Mam nadzieję, że nie uczysz w szkole publicznej.
Coś mi się wydaję, że uwielbienie dla kościoła wyssałeś z mlekiem matki i głębokie masz korzenie "kościelne", może Twój ojciec to ksiądz, dziadek biskup, a pradziadek arcybiskup? :PPP
Dziś kościół sprzeciwia się, in vitro i badaniom prenatalnym.
Dodatkowo, chyba nieopatrznie, choć nie mam pewności, przyczynia się to braku transplantologii. Jeden z powodów, to fakt, że ludzie nie chcą oddawać organów, bo jak niby staną na "sądzie ostatecznym".
Aleś się uczepiła tej historii. Rominuś, historia to co najwyżej moje hobby, ale jak już kiedyś Tobie mówiłem
nie jestem ani historykiem, ani też policjantem czy ginekologiem. Wiesz Rominuś, mnie tu kobiety
lubią się zwierzać i zdradzają mi takie sekrety, których ja o sobie nie powiedziałbym pewnie nikomu.
Ja im nawet czasami zwracam uwagę, żeby były ostrożniejsze, bo przecież mnie nie znają. OK, trafiło na mnie,
to wiadomo, ze to zostanie tylko między nami, ale kiedyś trafią na kogoś innego i się mocno zdziwią.
I od jednej pani usłyszałem, że ona po prostu mi ufa, że tego nie rozgłoszę. Przyznam, że takie wyznanie
mile połechtało moją próżność. Tylko niestety to nie działa w drugą stronę i ja kobietom nie ufam.
Dlatego o sobie staram się mówić jak najmniej. Od każdej zasady są wyjątki,
więc jedna osoba wie tu o mnie dużo, druga też trochę, ale poza nimi dwiema, to staram się stosować do słów
szlagieru Budki: "Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam...bo przepadłeś z kretesem nim zrozumiesz swój błąd". Staram się stosować do tej dobrej rady Cugowskiego i dlatego poza jakimiś ogólnymi informacjami, to żadnych szczegółów na mój temat. Dlatego wybacz Kotku, ze nie zaspokoję Twojej ciekawości...
Ale mogę Ci powiedzieć, że żadnych korzeni kościelnych nie mam. Chociaż? Od strony żony, siostra jej dziadka
była zakonnicą. To się liczy czy nie? Co prawda nigdy siostrzyczki nie widziałem, ale może telepatycznie
zrobiła ze mnie mohera? Aha! A jak kiedyś jeździłem z kumplami na mecze, to w naszej paczce był ksiądz.
To może to, jak myślisz?
I pewnie Cie rozczaruję, ale wcale nie widzę u siebie jakiegoś uwielbienia dla Kościoła. Uważam, że temu
współczesnemu Kościołowi można trochę zarzucić. Ale przyznaję, że jestem pod pewnym wrażeniem
roli Kościoła w historii. Ale tak poza tym, to staram się zachować obiektywizm.
Po prostu nie jestem antyklerykałem i nie reaguję alergicznie na "czarnych".
A w dzisiejszych czasach to już wystarczy żeby mieć przypiętą łatkę mohera...
I uważam, że każdy, w tym również Kościół, ma prawo do własnego zdania w takich sprawach jak in vitro
czy transplantacja. Przecież Kościół w tych sprawach nie ma mocy sprawczej i nie może niczego narzucić.
Może jedynie wyrazić swoją opinię do czego ma pełne prawo.
Ja tam przeciw in vitro nic nie mam, jeśli tylko są zachowane odpowiednie procedury z tymi zarodkami.
Oczywiście ani złotówka nie powinna na ten cel iść z funduszy publicznych, ale jak ktoś prywatnie
ma na to ochotę, to mnie nic do tego. Czyli jestem za in vitro.
Inaczej z transplantacją. Sama idea pobierania narządów od zmarłych nie budzi mojego sprzeciwu
i jak tam kiedyś będę już wśród aniołków, to mogą sobie wykorzystać moje nerki czy wątrobę
jeśli komuś się spodobają. Ale w życiu bym się nie zgodził żeby cokolwiek pobrali od moich najbliższych.
I nie chodzi wcale o żaden Sąd Ostateczny, a o to, że często jest tak, że jeśli chcą pobrać organy,
to znaczy, że w tym organizmie jeszcze tli się życie, jeszcze jest cień szansy.
Mnie ta tematyka kiedyś niespecjalnie interesowała i wtedy byłem entuzjastycznie nastawiony do transplantacji.
Bo wiadomo, ratowanie życia itp. Aż poznałem szczegóły pewnego przypadku,
który dotyczył osoby ze środowiska, które znam. I od tego czasu transplantacji mówię TAK,
pod warunkiem, że nie będzie dotyczyła moich najbliższych. Bo wtedy lekarze mają walczyć do końca,
a nawet jeszcze dłużej, a nie zastanawiać się co by tu można wykroić.
Chcesz Blondyneczko to Ci to wyślę na priv, bo tu nie będę innych zanudzał...
Sneer zbaraniałeś czytając kretyna Konika. Bruno był dominikanin, wyświęcono go na księdza. Popierał teorię Kopernika ale nie za to spłonął. I w tym rzecz. On zginął bo śmiał głośno powątpiewać w nieomylność kościoła. Potępił konkwistę twierdząc, że byłoby lepiej gdyby Indianie nie zostali odkryci. A jego ostatnie słowa to policzek dla Kościoła. "wy, którzy mnie skazujecie, bardziej boicie się, być może, tego wyroku niż ja"
Konika to ja kiedyś dosiadałem. I czyściłem zgrzebłem. Do dziś zresztą lubię ten zapach stajni.
Ale go nie czytałem. Tylko z czym Ty się droga Niesiu nie zgadzasz? Ja twierdzę, że można ubolewać
z powodu spalenia heretyka Bruno, ale nie z powodu spalenia naukowca Bruno.
Bo nazywanie tego człowieka naukowcem jest obrazą nauki i innych naukowców. I tylko tyle...
Jesteś mało konsekwentny. In vitro tak ale tylko dla bogatych, transplantacje tak ale jeśli nie będziesz w to wmieszany. Chowanie głowy w piasek trochę. Oczywiście, że każdy przeszczep musi się odbyć za zgodą. I oczywiście nikt z nas nie wie jakby się w danym przypadku zachował.
Powiedz mi :co myślisz o tych rodzicach, którzy czmychli ze szpitala z noworodkiem odmawiając podania witaminy K...
Dupa tam. Nikt go nie zwie naukowcem. Humanistą był, księdzem i wykładał mnemotechnikę.
A czemu zatem Bruno był heretykiem?Uzasadnij w trzech punktach. 😁
Jaki mało konsekwentny? Uważam, że jak ktoś ma prawo jazdy i kupi sobie samochód,
to może nim jeździć po drogach. Ale byłbym przeciwny żeby z publicznej kasy odbywało się
finansowanie zakupu samochodów. I teraz mi powiedz czy ja jestem za czy przeciw ruchowi drogowemu?
I dokładnie takie samo zdanie mam na temat in vitro...
O transplantacji pisałem dlaczego mam takie do niej podejście...
A w przypadku tych rodziców, to właśnie mam wątpliwości i tu akurat jestem niekonsekwentny.
Po prostu widzę tu sprzeczność interesów i wartości. Ci rodzice wykazali się bezmyślnością i
mogli narazić zdrowie dziecka. Z drugiej strony uważam, że dziecko należy do rodziców.
Nie do państwa, a tylko i wyłącznie do rodziców.
Dlatego nie wiem, mam po prostu mieszane uczucia i wątpliwości w tej sprawie...
Nieśka mamy koniec XVI wieku. Europa wrze od sporów religijnych, triumfy święci Reformacja,
a najgorsze miało dopiero nadejść. Bo przecież wojna 30- letnia wybuchła kilkanaście lat po wyroku na Bruno.
I w takiej napiętej atmosferze pojawia się Bruno i głosi te swoje herezje. I do tego para się magią.
Dureń powinien zamilknąć i nic złego by go nie spotkało, ale on wolał się zachowywać prowokacyjnie.
Pewnie, że Kościół przesadził, bo powinni go zamknąć w klasztornej celi i tam trzymać tego oszołoma.
Stało się inaczej. Trudno. Ale spłonął świrnięty heretyk, a nie żaden naukowiec.
A teraz środowiska krytykujące Kościół podają jego osobę jako przykład poświęcenia życia za naukę.
Przecież to są bujdy...
A dupę to Ty mi lepiej pokaż!
Bardzo ładnie... Tylko nie na temat. Ja pytam :jakie to były herezje. I mam rozumieć, że sam fakt rzekomego uprawiania magii był powodem spalenia. A to, że do końca trwał przy swoim... Cóż, był moment gdy Bruno dla świętego spokoju odwołał wszystko. Mściwwy papież mu nie darował. I nie dziwię się, że to gościa wkurzyło i w czasie procesu nie ustąpił na krok.Mało kto, w obliczu śmierci potrafi tkwić przy swym zdaniu. Dlatego Giordano jest tak ważny w historii. Kościół, zresztą, uznał jego stracenia za pomyłkę... Choć i tu nie ma jednego zdania.
Nie porównuj auta do dziecka. Auto to coś bez czego nie stajemy się gorsi. Brak dziecka, brak możliwości dania życia to koszmar. Tylko ludzie, których to dotknęło to rozumieją. Wolałabym finansować cud narodzin niż kolejną akcję bilbordową naszego rządu.
A ci rodzice to niedouczone tłuki, które dały się omamić propagandzie. Antyszczepionkowcy z dupy wzięci.
Nieśka, ale drążysz. A prosiłem Cie żebyśmy się nie kłócili, bo po co? Ale Ty uparta jesteś. Nie moglibyśmy
o czymś przyjemnym i niekonfliktowym pogadać? O, na przykład o tym jaką masz dziś na sobie bieliznę?
Obstawiam czarne figi...
Nieśka, o co Ty mnie pytasz? Ja o Bruno czytałem dawno i już nie pamiętam co mu tam dokładnie zarzucano,
ale on to właściwie podważał i kwestionował wszystkie podstawy wiary. Uprawianie magii pewnie nie było
powodem spalenia, ale już to świadczy o tym człowieku. Czary i magia są bardzo niebezpieczne
i Biblia wyraźnie ich zakazuje. Ale przecież pana Bruno Biblia nie obowiązywała.
Ale może skończmy już z tym Bruno, co?
Nieśka, in vitro nie jest żadnym zabiegiem leczniczym. Ono nie leczy żadnej choroby, anie nie poprawia stanu zdrowia.
I ktoś byłby szczęśliwy mając dziecko, ktoś inny powiększając sobie cycki, a jeszcze trzeci mając wymarzone auto. Dlatego może niech każdy na te swoje zachcianki sam zarobi, takie jest moje zdanie. Ty wiesz ile chorób,
często jakichś nietypowych i rzadko występujących, które nie jest objęte zwrotem kosztów leczenia z NFZ?
Mnóstwo! I na ich leczenie nie ma pieniędzy. A mają się nagle znaleźć dla paniusi mającej
kaprys posiadania dziecka? Trudno, niech sobie na to zarobi. Co w takim podejściu jest dziwnego?
Ja na swoje kaprysy też zarabiam, a jak mnie nie stać to z nich rezygnuję. To co, mam iść
do ministra Radziwiłła zażądać żeby odłączył od aparatury paru pacjentów i dał mi kasę na moje zachcianki?
A co do rodziców, to zgoda, jakieś tłuki z nich. Pytanie czy tłuki mogą decydować o losie swoich dzieci?
Ja nie mam na to wyrobionej odpowiedzi...
To jak, trafiłem z tą bielizną?
Bez majtek chodzę.
Sneer ypcysz bzdury. Po pierwsze ie kłócimy się tylko dyskutujemy. Po drugie nie pamiętasz za co spalili Bruno bo nawet kościół już nie pamięta. Poprostu nie wierzył to w co mu kazano. Po trzecie :ja też uprawiam czary i magię w dupie mając czy są zakazane. Po czwarte paniusia, której zachce się mieć dziecko to mogła być twoja żona. Wówczas też zrezygnowałbys tak łatwo z ojcostwa? Po piąte nie odpowiedziałeś mi czy robimy jakąś krucjatę w związku z zalewającym nas islamem. Po szóste :czy mam spalić syna za brak bierzmowania. Po siódme tyłka ci nie pokażę. 😊Ty pierwszy...
Chodzisz bez majtek? To na spotkanie ze mną musiałabyś założyć!
Bo nie chciałbym być pozbawiony przyjemności ich zdejmowania...
Po pierwsze, no niech Ci będzie. Po drugie, za herezje go spalili. On był księdzem, a to go do czegoś zobowiązywało,
do jakiejś lojalności i posłuszeństwa. Po trzecie, mam nadzieję, że żartujesz. Ale jeśli nie, to daj sobie
lepiej z tym spokój. I mówię to poważnie, to jest bardzo niebezpieczne i nieprzypadkowo jest zakazane.
Z takimi sprawami lepiej nie igrać, bo nie wiadomo na jakie moce się otwierasz. Od tego lepiej trzymać się z daleka.
Po czwarte, gdyby to spotkało mnie, to nie byłbym obiektywny, ale myślę, że wtedy starałbym się zdobyć kasę na to.
Po piąte, nas na szczęście, dzięki mądrości rządu, islam nie zalewa. Ale gdyby groziła nam jakaś
zorganizowana inwazja islamska, to nie miałbym nic przeciwko jakieś wyprawie przeciw nim.
Po szóste, wbrew temu co tu Pelle i inni o mnie wypisują, to ja jestem za wolnością religijną,
a Twój syn jest już na tyle dojrzały, że może sam zdecydować. Natomiast Ty czy inni rodzice
powinniście takie zachowanie księdza zgłosić jego zwierzchnikom. Zrobił to ktoś? Bo gdyby ktoś tak
potraktował mojego syna, to nawet bym się nie zastanawiał. Po siódme, Nieśka no bez jaj,
nie będę świecił gołą dupą przed aparatem. Ja nie z tych. Chcesz zobaczyć,
to musisz mi sama spodnie zdjąć. I raczej zbyt wielkiego oporu bym wtedy nie stawiał...
Też nie będę świecić bo raz chcesz w majtkach raz bez majtek. Zdecyduj się. Czary i magia to nic innego jak szósty zmysł. Niektórzy go mają inni nie potrafią z niego korzystać. Ja mam i potrafię. Jak będziesz grzeczny to cie kiedyś uświadomię... 😂
Jeśli chodzi o in vitro, to jest to metoda lecznica. Bez względnie powinna być refundowana i to z bardzo prostego powodu, coraz więcej par nie może mieć dzieci, powody są różne np.: niedrożność jajowodów,albo zbyt mała ilość plemników w nasieniu, mimo różnego rodzaju kuracji. A nawet jeśli nie refundować, to ile kosztuje NFZ: 7-10 tysięcy, bo prywatnie 10-15 tysięcy. Gwarantuje Ci, ze jest to niższy koszt, niż późniejsze długoterminowe, leczenie takiej kobiety na depresję, która będzie konsekwencją, braku możliwości mieć własnego potomstwa. Nie porównuj procedury in vitro do operacji plastycznej biustu, bo jest to nie na miejscu.
Rodzice wspomnianego uprowadzonego nie zgodzili się na żadne zabiegi medyczne, nie tylko na podanie vit. K, ale również szczepień i zabiegu credego. Odniosę się do szczepień, lekarz, który napędził cały ruch anty szczepionkowy, nie posiadał żadnych badań potwierdzających jego teorie, nie tylko jego prace zostały wycofane z kanonu literatury fachowej, ale również utracił prawo do wykonania zawodu. Ale niestety machina ruszyła, nie szczepienie dzieci stało się modne w Europie, szczególnie w Niemczech i Włoszech, konsekwencje są takie, że odnotowuje się przypadki chorób, których już nie było np.: Krztusiec, dzieci umierają na krztusiec. I co takim rodzicom powinno się zrobić? We Włoszech mają być w związku z tym zaostrzone przepisy.
Jeśli chodzi np.: o USA, moja znajoma wyjechała tam na kontrakt i zapisała dziecko do szkoły, mimo, że było zaszczepione, to okazało się, że nie ma jednego szczepienia wymaganego w Stanach, musiało je uzupełnić i w sumie dopiero po dwóch tygodniach mogło przekroczyć próg szkoły.
Masz rację romini. Często dziwi mnie krótkowzroczność ludzka. Posiadanie dzieci jest prawem każdej kobiety. Przykro patrzeć gdy dzieci owe rodzą kobiety, które nie powinny być matkami a te, które na to zasługują nie mogą ich mieć. Sneerowi się fajnie gada bo nie był w takiej sytuacji.
Zdobyłbyś pieniądze raz, drugi, trzeci... I co potem. Tak wiem... Adopcja. Spróbuj adoptować dziecko w Polsce a przekonasz się jakie to "proste" Ponadto kobieta, która nie potrafi dać życia czuje się na tyle źle, że staje się psychicznym wrakiem. Sama ze sobą nie potrafi żyć. Co dopiero z mężczyzną, który jest wspołodpowiedzialny. Pomijam fakt, że są pary, które nigdy nie będą w stanie uzbierać na to pieniędzy.
No tak, zero racjonalnych argumentów i tylko granie na emocjach. In vitro nie można z niczym porównywać,
bo nie wypada, a poza tym Ty Sneer jesteś facetem, nie masz macicy, więc najlepiej milcz,
bo i tak nie wiesz jak to jest. Rominuś jaka to jest metoda lecznicza? A co ona leczy? Jeśli ktoś jest bezpłodny,
to po in vitro nadal będzie. Ta metoda nie leczy żadnej choroby. I dlaczego jej nie porównywać do
operacji plastycznych? Bezpłodna kobieta może normalnie funkcjonować, zresztą niektóre kobiety
świadomie decydują się na brak dzieci, bo to im ułatwia karierę czy daje więcej czasu dla nich.
A niektóre defekty ciała są na tyle szpecące, ze utrudniają codzienną egzystencję.
Kobieta ma jakiś krzywy nos i nawet wyjście do spożywczaka po bułki jest dla niej problemem.
Inna ma nierówne cycki i na plaży się nie pokaże, na basen nie pójdzie, przed chłopakiem
też się nie chce rozebrać. To dlaczego pomagać tej pierwszej, a nie tym dwóm? A choroby rzadkie?
Te wszystkie zespoły Retta, dystrofie mięśniowe i wiele innych. Na niektóre te choroby są leki,
ale są one drogie więc NFZ ich nie refunduje. W przypadku innych organizuje się jakieś turnusy rehabilitacyjne,
ale za pełną odpłatnością, bo Ministerstwo Zdrowia nie ma kasy. Ale nagle na in vitro fundusze się mają znaleźć,
chociaż to nie jest żaden zabieg leczniczy. Ja gdybym miał wybierać to bez zastanowienia zdecydowałbym
żeby kasa z NFZ poszła np. na lek dla chorych na rdzeniowy zanik mięśni. Jest taki lek,
oczywiście w Polsce niedostępny. Rodzice dzieci chorych na tę chorobę walczyli o refundację
i nie wiem jak to się skończyło. Mam nadzieję, że kosztem in vitro ten lek jednak jest już dostępny.
Bo bez tego leku te dzieci umrą, albo zostaną przykute na stałe do łóżka, a bez in vitro kobieta nadal będzie żyła...
A Ciebie Niesia nie chcę straszyć, ale ja też przez Ciebie mogę się nabawić ciężkiego szoku.
Przecież jak ja Ciebie w końcu nie bzyknę, to mogę nawet popaść w długotrwałą depresję.
Tylko jeszcze muszę się dowiedzieć jak się w takie coś popada. Ale Romini może wyliczyć
ile wtedy będzie kosztowała moja długa terapia. Zresztą pół biedy jak to będzie depresja,
ale ja się obawiam żeby co gorszego mnie nie spotkało. Bo z takiego stresu mogę mieć
na przykład problemy z erekcją. Ty Nieśka jesteś kobietą, nie masz penisa,
więc nie wiesz co to znaczy dla faceta. A ja go muszę mieć w pełni sprawnego,
bo zamierzam być aktywny seksualnie do końca moich dni.
O, nawet już mam to opracowane w głowie jak te moje ostatnie dni będą wyglądały. Jesteście ciekawe?
A ja bym chciała żeby NFZ refundowało lek na chroniczną głupotę. ;P
Nie da rady, za dużo pacjentów...
Fakt...kasa musiałaby płynąć wartkim strumieniem. :)
Inna sprawa, że prędzej wynajdą lek na raka niż na tę dolegliwość.
Wszechświat może niekoniecznie, ale głupota z pewnością jest nieskończona i wieczna...
Na raka faktycznie mogliby ale to również mało realne, zbyt dużo rodzajów, ognisk, przerzutów, a złośliwy a niezłośliwy. Osobiście widziałam wielu ludzi chorujących na raka w jednym z największych szpitali onkologicznych w Polsce.
Straszne widoki...nie zapomnę młodej kobiety, która słaniała się po chemii a mąż ją podtrzymywał, pamiętam ludzi, którzy wymiotowali.
Gorzej, że nasz kraj nie jest dla chorych ludzi...
Poczekalnie przepełnione, zielona karta to mit, lekarze na iluś dyżurach, no to co się dziwić, że jest jak jest.
Rak to choroba naszego wieku.
Niestety.
W ogóle chyba ten współczesny świat nie jest dla ludzi cierpiących. Takich najlepiej zamieść pod dywan,
żeby byli niewidoczni, I najlepiej niech wegetują w swoich gettach. No chyba, że akurat z jakichś
powodów to korzystne, to można trochę ich pokazać. Ale potem niech zdychają w zapomnieniu,
gdy już nie są potrzebni. W tym wyścigu szczurów tylko zwycięzcy się liczą, outsiderzy nie mają racji bytu...
Sniruś, nie masz racji, operację plastyczną z uzasadnionych powodów refunduje NFZ, np. deformacje po wypadku lub wrodzone, wspomniany krzywy nos, a nawet zmniejszenie biustu - domyśl się dlaczego :) Co do dzieci ciężko, nieuleczalnie chorych, niestety istnieje dylemat, czy refundować im bardzo drogie leki, poprawiające i przedłużające ich jakość życia, które i tak niechybnie zakończy się śmiercią.
Jeśli chodzi o raka, w Polsce nie jest refundowana skuteczniejsza i droższa chemia, tak naprawdę, ta, która jest tylko przedłuża umieranie.
Znam środowisko medyczne, które uważa, że koncerny opracowały już leki skutecznie leczące raka, jednakże nie opłaca im się rezygnacja z zysków z produkcji i sprzedaży dotychczasowy preparatów.
Sneer jestem przeciwna religii w szkole i co Ty na to, jak również dotacji z moich podatków na utrzymanie Kościoła. W sumie to chyba jest 20 miliardów złotych rocznie, eksperci wyliczyli, że ta kwota starczy na uzdrowienie i utrzymanie na wysokim poziome służby zdrowia w naszym kraju. A może powinny być dwie ubezpieczalnie, jeden dla osób wierzących, a drugi dla nie wierzących, może w końcu by coś dotarło do pustych zakutych łbów. Oczywiście do tego dla niewierzących przyjmowano by na podstawie zaświadczenia od proboszcza hahaha.
Dziewczyno, czy Ty siebie słyszysz? Istnieje dylemat czy ratować chore dzieci? Dylemat to można mieć
czy seksowną blondynkę brać z przodu czy może od tyłu. Ale w takiej kwestii mieć dylemat???
Rominuś jesteś przeciwna religii w szkole? Na szczęście żyjesz w kraju moherów, a to jak widać są ludzie,
którzy szanują wolną wolę innych i dlatego jak nie chcesz to nie musisz brać w tym udziału.
A wyobrażasz sobie odwrotną sytuację? Załóżmy, że istnieje takie hipotetyczne społeczeństwo,
w którym przytłaczającą większość stanowią takie Romini. W szkołach nauczają przedmiotu "Antyklerykalizm",
na którym omawiane są zbrodnie Kościoła. Szczegółowo i wszystkie. Czyli zaczynając od Koloseum
i tych bezbronnych lwów atakowanych przez krwiożerczych chrześcijan, a kończąc na Auschwitz,
Gułagach i rzezi w Rwandzie. Ale uchował się tam jakiś moher, który mówi:
a ja to pierdolę i nie chcę tego słuchać, bo mnie się podobają te kościelne zabobony
i dlatego na lekcjach "Antyklerykalizmu" będę sobie wychodził i wracał na matematykę lub fizykę.
Jak myślisz jaka byłaby reakcja dyrekcji szkoły?
20 miliardów? Rominuś jedna sprawa. Nie jesteś na antyklerykalnym wiecu i nie zwracasz się do matołów.
A jak miało być śmiesznie, to trzeba było od razu napisać 200 miliardów. A co, dlaczego nie?
Skoro bierzemy liczby z sufitu, to po cholerę się tak ograniczać? Co za różnica jedno zero mniej lub więcej?
Tt
Aż mnie zatkchnęło. Też jestem przeciwko religii w szkole. Wiem co mówię. Taki osmiolatek potrafi powiedzieć katecheta "mam w dupie komunię stara kurwo" Kiedyś biegało się do kościoła. Sali katechateczne miały swój urok. Nikt nie musiał... Dziś niby nie musi ale gdy nie chodzi to krzywo na niego patrzą. Mali "katolicy" plują na heretyka... 😊
Nieśka, nie opowiadaj bajek. Jeśli ktoś w tym kraju jest opluwamy, to raczej właśnie "katole".
I jak ktoś nie chce uczestniczyć w tych lekcjach, to bez żadnych negatywnych konsekwencji może to zrobić.
To za mało? To co jeszcze, bić Wam brawa czy pokłony? Już nie wymyślaj Nieśka...
I tak, te przykościelne salki miały swój urok. Po prostu zajebiście wtedy było.
Mam takie jedno wspomnienie z dzieciństwa. Końcówka lat 80- tych. Ulicę mieliśmy wtedy rozkopaną,
bo zakładali kanalizę i asfalt, więc autobusy jeździły objazdem. I tak na 9 jechałem autobusem
na religię do salki katechetycznej. Po religii nie było autobusu, a może nie chciało mi się czekać,
więc wracałem pieszo te trzy czy cztery kilometry. W glinie, błocie, pośród wykopów
i rozłożonych rur kanalizacyjnych. Jak już wróciłem, to brałem rower i jechałem
do kiosku do pani Bożenki, bo tam mieliśmy teczkę z gazetami. Była taka gazeta,
chyba "Kurier Polski" się nazywała. Tam we wtorki, na przedostatniej stronie była
rozpiska punktowa meczów ligi żużlowej. Dziś to można znaleźć wszędzie, ale wtedy
to był prawdziwy rarytas, bo nigdzie indziej tego nie było. Dlatego nawet nie wchodziłem do domu
tylko jeszcze na stole w garażu rozkładałem ten "Kurier Polski" i analizowałem te mecze.
Potem jakieś jedzenie i autobusem na 12:50 do szkoły. Wracałem to już ciemno się robiło.
Tak to było za komuny. I było to zmieniać? Czy dzieci muszą mieć takie wygody,
że mają teraz wszystko w jednym budynku szkolnym i po tych 5-6 godzinach mają resztę dnia dla siebie?
Jakie wygody?To,że wciskając im kit bez pytania? Możesz mi wierzyć lub nie ale w wielu szkołach bywałam. O ile szkoła średnia może gimnazjum olewają to czy ktoś na religię chodzi czy nie to w pedałówach jest spory problem. Dzieci chodzą na religię bo tak wypada. Bo pani na pierwszym zebraniu rzuca na klasę dwie kartki z rezygnacją z religi z cynicznym uśmiechem i słowami "tu chyba nie będzie PROBLEMU" Syn koleżanki, która należy do Świadków Jehovy, przez pół roku przychodził z płaczem ze szkoły. Dzieci są okrutne a rodzice nie uczą ich tolerancji. Jesteś inny zatem gorszy. To przykre. Dziś dzieci zamiast za Bogiem biegają za innymi przyjemnościami. To mit, że kończą po 5 godz i mają labę. Rodzice załatwiają im setki zajęć dodatkowych. Są ośmiolatkowie, które każdego dnia wracają do domu późnym wieczorem, spełniając chore ambicje rodziców. I tylko religia napastuje je w szkole. Traktowana jest jak przymus, dlatego też jest olewana. Uważam, że to szkodzi. Mój syn idzie do komunii. Wiesz ile osób przyszło do kościoła na pierwsze spotkanie? 5! Ze stu dwudziestu, które mają podejść do sakramentu. Dlaczego? Bo co za dużo to i świnia nie zje...
Sniruś, już Ci tłumaczę skąd, te 20 mld :) oczywiście jest to kwota wyliczona prze antyklerykalną bandę. Ale do rzeczy, z zapisów budżetowych wynika, że jest to mała kwota, pensje dla nauczycieli religii, dalej dotacje na remont zabytków, dofinansowanie pięciu katolickich uczelni wyższych, z ramienia MON, pewnie chodzi o kapelanów i kaplice, oraz fundusz kościelny. Reszta jest ukryta w budżetach poszczególnych resortów. Lwia cześć jednak idzie z budżetów gmin i samorządów, a także spółek skarbu państwa. A najciekawsze jest to, że ponoć kościoły nie mają liczników na prąd, tylko są podłączone do ogólnej sieci?! Same pensje dla nauczycieli religii to 1,3 mld zł. Ta kwota już na mnie robi olbrzymie wrażenie, zamiast tego, można byłoby podnieść pensje nauczycieli i przyciągnąć ludzi z pasją do zawodu, a tak bez urazy, ale naprawdę bardzo mało jest dobrych nauczycieli, bo kto się zgodzi pracować za 1600 zł do 2200 zł do ręki po 10 latach pracy? :)
Sneer, dawaj! Fajnie się Was czyta :)
Będzie na raty, bo dużo tego. Kaszub, ja w przeciwieństwie do Kościoła nie dostaję dotacji,
więc czasami muszę popracować. Pobzykać też kiedyś muszę. I że też mnie wtedy podkusiło napisać
to jedno niewinne zdanie o Pinochecie. Bo od tego się zaczęło. Potem przez Rewolucję Francuską,
Średniowiecze, Krucjaty, Giordano Bruno, in vitro, aż do dotacji dla Kościoła. A gdzie tu seks?
Z tego wszystkiego dowiedziałem się jedynie, ze Nieśka nie nosi majtek. Dobre i to.
Jak już uda mi się ją na tyle zbałamucić, że się ze mną spotka, to przynajmniej będę wiedział,
że nie kwiaty czy flaszkę, ale fikuśne figi mam jej kupić. Tylko rozmiaru nie znam. Na moje oko jakieś 36...
Rominuś i tak to właśnie z Wami antyklerykałami jest. Łatwo wykrzykiwać takie hasełka o 20 miliardach na Kościół,
ale jak taki niedowiarek jak ja powie: sprawdzam!, to okazuje się, że z 20 miliardów zostaje kilkaset milionów,
do których zresztą zaraz wrócę. A reszta? Reszta jest ukryta po ministerstwach. Tak dobrze ukryta,
że wiesz o nich tylko Ty. I jeszcze te mityczne miliardy rozrzucone po samorządach. Ile ich jest dokładnie?
Nie wiadomo ile. Ale wiadomo, że musi być 20 miliardów, bo tak ładnie brzmi, taka okrągła liczba.
To może teraz o tych kilkuset milionach. Jest tam kilka milionów na tych wszystkich kapelanów,
kilkanaście milionów na wojsko. I to są wydatki na Kościół. Ale już ten Fundusz Kościelny niekoniecznie.
Bo to jest rekompensata za zagrabione mienie kościelne. Ty oczywiście uważasz pewnie,
że słusznie zagrabione, ale ja mam do tego inne podejście. Dla mnie prawo własności jest święte i nienaruszalne. Uważam, że człowieka można skazać na karę śmierci jeśli zasłużył, ale prawa własności nie można go pozbawić.
Dlatego jeśli państwo coś zagrabiło to musi oddać. A jak państwa na to nie stać, to trzeba się
dogadać z wierzycielem. I Fundusz Kościelny jest właśnie skutkiem takiej ugody.
Czyli te kilkaset milionów topnieją jeśli odjąć tę kasę na Fundusz. A takie zabytki?
Czy one są zabytkami jedynie dla wierzących? Przynajmniej niektóre są moim zdaniem
dobrami ogólnonarodowymi. Choćby taki Kościół Mariacki w Krakowie. Jeśli masz Rominuś
w sobie choćby trochę wrażliwości na piękno, a nie wątpię, że masz, to przecież też pewnie
zachwycasz się tym ołtarzem Stwosza, choć pewnie z nieco innych powodów niż ja.
To renowacja tych zabytków leży tylko w interesie Kościoła czy może jednak również państwa?
Zresztą na to odnawianie zabytków część kasy pochodzi z dotacji unijnych, a jaka to jest kasa państwowa?
W każdym razie tę dotację na zabytki trzeba by podzielić na połowę, bo renowacja zabytków odbywa się
zarówno w interesie Kościoła jak i państwa. Z tymi dotacjami dla szkół katolickich też jest sprawa dyskusyjna.
Bo jeśli instytucja kościelna dostaje dotację wyłącznie dlatego, że jest instytucją kościelną, to OK,
to jest dotacja na rzecz Kościoła. Ale jeśli szkoły niepubliczne dostają dotację na podstawie ustawy,
to jest dotacja dla szkoły, a nie dla Kościoła. Bo jeśli Ty Rominuś będziesz dyrektorem szkoły niepublicznej
i otrzymasz na jej prowadzenie dotację, to byłaby dotacja dla seksownych blondynek czy raczej
dla szkoły niepublicznej? To dlaczego inaczej traktować np. placówki prowadzone przez siostry zakonne?
Jak to wszystko uwzględnisz, to ile zostanie z tych kilkuset milionów? Jakiś nędzny ochłap,
który w skali budżetu państwa nie stanowi nawet promila wydatków. Za Tuska, to tym jego przydupasom
o taką śmieszną kwotę pewnie nie chciałoby się nawet kręcić żadnej afery, bo oni wychodzili z założenia,
że jak kraść, to najlepiej od razu setki milionów. Pomijam tę kasę dla nauczających religii,
bo dla mnie to kuriozalne, żeby traktować ją jako dotację dla Kościoła.
Podsumowując Kościół dostaje od państwa z kilkadziesiąt milionów, a nawet uwzględniając te szkoły,
zabytki i Fundusz Kościelny, to będzie kilkaset milionów. Śmieszna kwota w skali całego budżetu państwa.
Ale dla mnie ciekawsze jest inne pytanie. Jak wycenić to w czym Kościół wspiera i wyręcza państwo?
Wymienić? A proszę bardzo: opieka nad chorymi, opieka nad seniorami, edukacja, działalność charytatywna,
działalność kulturalna, wychowanie młodzieży. To są wartości niewymierne i trudno je oszacować,
ale myślę, że dla państwa korzyść z nich płynąca liczona powinna być w miliardach.
Tylko żeby to dostrzec, to trzeba zdjąć klapki z oczu i widzieć w księżach coś więcej niż tylko pazerny kler,
który wyłącznie strzyże swoje owieczki i czasami je molestuje...
Rominuś, poruszyłaś ciekawy temat wspominając o tych licznikach. Zaczynam Cie lubić, więc powiem Ci,
że jest to tylko czubek góry lodowej. Bo Ty myślisz, że za gaz oni płacą? A gdzie tam. Omijają gazownie
i ciągną gaz prosto od Putina, specjalną rurą. A Ty wiesz jakie oni robią numery na ogrzewaniu świątyń?
Przy nich to Drzewiecki (ten od dzikiego kraju) jest grzecznym chłopczykiem. Jak myślisz,
skąd się wzięła afera paliwowa? Ci proboszczowie (obowiązkowo opaśli!) sprowadzali dwie cysterny
z olejem opałowym do ogrzania kościoła. Tyle, że opałowy był tylko w jednej cysternie,
a w drugiej był napędowy na handel. Nieboszczka Blida jak się o tym dowiedziała, to strzeliła sobie w łeb.
Ale przecież nie wszystkie świątynie są ogrzewane olejem, bo niektóre jeszcze tradycyjnie węglem.
Ty myślisz, że ci proboszczowie (opaśli!) płacą za te wszystkie wywrotki z węglem? No nie bądź naiwna.
Skądś się przecież to zadłużenie kopalń wzięło. Gdyby nie Kościół, to dzisiaj by kopalnie normalnie rozkwitały
i przynosiły miliardowe zyski dla budżetu. O wodzie to nawet nie piszę, ale chyba nie myślisz,
że oni tam mają liczniki na wodę? Lubię Cie Blondyneczko to Ci o tym mówię, ale zachowaj to dla siebie
i nie rozgłaszaj tego, bo wystarczy już, ze ludzie o tych licznikach prądu plotkują...
Sniruś, robaczku, wszyscy księża są na etatach w szkołach, więc proszę Cię nie pleć bzdur, jak dostaje tej pensji 2 tysiące + taca, to żyje im się super. Też bym mogła tak żyć, posiedzieć 18 godzin w szkole, bo zebrań nie mają, do lekcji nie muszą się przygotowywać, ani swoich kompetencji podnosić, a potem, robią jakiś teatrzyk i grosz im się na tacę sypie. Mnie nie stać na samochód za 200-500 tysięcy zł. Fajnie się wymigujesz, od ustosunkowania się do niewygodnych kwestii hahaha Co do majątku kościoła, pamiętaj, ze odzyskali swoje mienie, a za niektóre przyjęli rekompensatę kilka razy i nawet im powieka nie drgnęła, choć najprawdopodobniej doskonale wiedzieli, czy to nie jest grzech wyłudzenia, kłamstwa i jakieś tam. Ustosunkuje się do wychowania młodzieży tak, doskonale to robią, psychiatrzy i psychologowie zacierają ręce, że rosną im późniejsi pacjenci - klienci. Przy okazji podam mechanizm samo wpędzania się w depresje. Cała wiara polega na umartwianiu się, a jak dobrze wiesz struktura modlitwy do Boga jest taka: najpierw dziękujemy Bogu za łaski, a potem się umartwiamy: jacy jesteśmy słabi, marni, beznadziejni, co my byśmy zrobili bez ciebie Boże, 3 element, to prośba o łaski np: panie Boże spraw, żebym dostała 5 z klasówki choć się nie uczyłam, albo spraw żebym dostał pracę za 5 tyś zł. choć mam tylko skończone gimnazjum. Najważniejszy jest 2 i 3 element, on sprawia, że wierzący mają niską samoocenę, nie wiem, czy wiesz, ale depresja to podstępna choroba, zupełnie jak rak, rozwija się stopniowo, latami! pacjent nie zauważa pojawiających się coraz to nowych objawów, aż po kilku latach pojawia się punkt kulminacyjny... często, któreś ranka po prostu nie może wstać z łóżka... wzywa pogotowie, trafia na SOR, tam nie wiedzą co mu jest, badają go wzdłuż i wszerz, trafia na oddział, często na neurologię, po kilku dniach obserwacji jest przewożony, albo przenoszony na psychiatrię. A wszystko zaczyna się od banalnej modlitwy. Co 4 wezwanie karetki jest do pacjenta z nerwicą, zupełnie bez zasadne, nerwica to też choroba do której palec przykłada, nawet nie wiem jak to nazwać... życie w zgodzie z nakazami Kościoła. Pacjenci z nerwicą bardzo obciążają naszą służbę zdrowia. Znajomy ortopeda, twierdzi, że tylko co 4 wizyta jest zasadna, pozostałym przepisuje leki na nerwicę, nie wysyła do psychiatry, bo wie, że nie pójdą, kompletna paranoja. Jak się objawia, setki może mieć objawów, ale tu akurat nawiązuje do tych somatyzujących, czyli pacjenci blokują kolejki do wszystkich specjalistów, a specjalista nie ma wyboru, zanim postawi diagnozę, musi skierować pacjenta na wszystkie specjalistyczne badania itd itd itd.
Ło matko....aż mi się tego wszystkiego czytać nie chciało...
Po pierwsze, aktualnie nauczyciele zarabiają całkiem godnie, oczywiście wtedy, gdy są po studiach i stają się mianowanym pedagogiem. A tak być powinno. Osobiście wyrzucałabym ze szkoły tych, którzy ucząc moje dziecko piszą z błędami ortograficznymi lub mają naleciałości regionalne. Nauczyciel przede wszystkim powinien mieć powołanie i dryg do dzieci czy młodzieży. A nie wybierać zawód z przypadku. Jeśli jakaś panna skończy trzyletnie studia licencjackie i zostanie z braku innych możliwości na przykład nauczycielem języka polskiego to o czym tu mówić?
Natomiast jeśli będzie się uczyć, podchodzić do pracy rzetelnie, faktycznie być wykwalifikowanym pedagogiem, to dostanie satysfakcjonującą pensję. To nie czasy komuny.
Natomiast w kwestii religii jestem absolutnie za tym, by odbywała się na terenie danych parafii. Za czasów PRL-u kościół miał ogromne poparcie w społeczeństwie właśnie m.in dlatego, że nie był podstawiany przed nos a wręcz odwrotnie. A chyba wszyscy wiemy, że Polacy są przekorni a w genach mają bunt. Aktualnie idzie to w drugą stronę, bo mamy do czynienia z nachalną Indoktrynacją.
Pamiętam taką sytuację, gdy w szkołach mogli uczniowie mówić pacierz przed każdą lekcją. Moja osobista mama powiedziała, że na jej lekcjach absolutnie, bo wiadomo młodzież chciała przez pół lekcji odmawiać " zdrowaśki", żeby mniej się mozolić nad nauką. Sąsiadka doniosła nam, że podczas mszy w pobliskim kościele prawie została wyklęta, bo nie pozwalała gimbazie klepać Ojcze Nasz. Tyle że do dzisiaj, gdy spotykam jej byłych uczniów moja M jest otoczona kultem bo właśnie była nauczycielem z powołania a jej uczniowie, nawet ci słabsi do dzisiaj nie mają problemu ani z ortografią ani z poprawną polszczyzną. Niektórzy nawet książki czytają.
I na koniec; Niesia ma rację...dzieci odmiennego wyznania są w pewien sposób napiętnowane. Moja córka ma przyjaciółkę, której mama jest moją przyjaciółką ze studiów. Nie chodzi na religię, tylko na etykę. Dzieci z klasy były zdziwione tym faktem i zadawały pytania, to akurat normalne. Pani katechetka odpowiedziała, że owa dziewczynka nie chodzi na religię bo jej rodzice nie wierzą w Boga. No i wręcz się prosi o tzw pytanie retoryczne...czy przynależność do Kościoła Katolickiego jest tożsame z wiarą w Boga.?
Nie...nie jest.
Rominuś, a czy ja napisałem, że księża nie są na etatach w szkołach? Ja faktom nie zaprzeczam,
co najwyżej je interpretuję. Bo to jest wynagrodzenie za pracę, a nie żadna dotacja. Za każdą pracę
należy się wynagrodzenie. I to nie jest oryginalny wymysł polskiego Kodeksu Pracy, ale norma na całym świecie.
Pewnie nawet u dzikusów w afrykańskim buszu panuje taka zasada, że za pracę się płaci.
Tam może się płaci daktylami i kokosami, ale się płaci. Bo za każdą pracę należy się wynagrodzenie.
Nawet w pierdlu jak więzień pracuje, to należy mu się pensja. Może śmiesznie mała, ale należy się.
A księża to nie są ludzie trzeciej kategorii czy wyjęci spod prawa. Ale pensja dla nich nie jest żadną dotacją.
Znaczna część tych nauczycieli W-F w szkołach działa również w sporcie. Może nie jako aktywni sportowcy,
ale działacze czy trenerzy i czy można ich pensje traktować jako dotację na sport?
Wychodziłoby, że miliardy przeznaczamy na ten cel. A wracając do tej religii w szkołach, to nie wprowadzono
jej tam podstępem, szantażem czy groźbą. I jak ten, od którego usłyszałaś o tych licznikach prądu
będzie Ci wmawiał, że księża dokonali wtedy nocnego desantu na placówki oświatowe,
opanowali po jednej klasie w każdej szkole, tam się zabarykadowali i tak już zostało, to też mu nie wierz.
Bo chciało tego społeczeństwo, zresztą nadal chce. i chciała tego ówczesna władza, żeby zerwać
z ponurą tradycją PRL-u. I to nie były żadne Pisiory, a pan Mazowiecki, który uchodzi za świętego i patrona III RP.
Ja nie jestem jakimś bezkrytycznym zwolennikiem demokracji, choć jej przeciwnikiem też nie jestem.
Ot, ustrój jak każdy inny, ma swoje zalety, ma i wady. Ale tę religię w szkołach uważam za taki
modelowy przykład tzw. demokracji bezpośredniej, bo to ludzie bezpośrednio decydują.
I w podstawówkach 90 % dzieci uczęszcza na te lekcje, w szkołach średnich nieco mniej, pewnie coś koło 80 %.
W jakiej innej sprawie panuje taka 80-90 % zgodność społeczna? Chyba w żadnej.
Przy czym należy pamiętać, o czym czasami się zapomina, że demokracja to nie tylko władza większości,
bo jest jeszcze drugi ważny element czyli poszanowanie praw mniejszości. I w tym przypadku te
prawa mniejszości są w pełni respektowane, bo nikt nie zmusza do uczestnictwa w tych zajęciach.
Dlatego dla mnie to taki modelowy wręcz przykład demokracji bezpośredniej. I jak kiedyś w tych lekcjach
będzie brała udział mniej niż połowa uczniów, to pewnie sam będę za wyprowadzeniem religii ze szkół.
Ale do tego czasu nie widzę takiej potrzeby...
Nieśka coś wspomniała, że dzieci są okrutne, opluwają, doprowadzają do płaczu, a nawet krzywo się patrzą.
Wszystko przez tę religię w szkole. A jak religia będzie w salce katechetycznej, to nagle opluwanie się skończy?
Bo ja sobie myślę, że jak dziecko pewnych postaw nie wyniesie z domu, to choćby te lekcje religii
odbywały się na Księżycu, to takie incydenty w stosunku do innych niestety będą miały miejsce.
Ale winna nie jest religia, a rodzice...
Nauczyciel zarabia poniżej dwóch tysięcy? Może jacyś stażyści, ale ci mianowani, z odpowiednim
doświadczeniem, w szkole średniej wyciągają piątkę. Nie mówię, ze wszyscy, ale to wcale nie są wyjątki.
Za to wykładowca akademicki ze stopniem doktora jeszcze parę lat temu miał właśnie coś koło dwójki.
Nie wiem jak jest obecnie, teraz przywraca się normalność, więc pewnie to się zmieniło,
ale jeszcze parę lat temu doktor na uniwerku zarabiał dwójkę, a paniusia w szkole średniej
wyciągała 4,5 tysiąca z tymi wszystkimi funkcyjnymi, motywacyjnymi. Miała trzynastą pensję,
wolne wakacje i ferie, a jak miała zostać w szkole między świętami to oburzenie, bo ona przecież
ma wykupione narty w Alpach. I do tego jeszcze mogła wziąć jakiś płatny roczny urlop
na podratowanie zdrowia! Do takich paradoksów dochodziło...
No a potem Kotku, to widzę, że popłynęłaś z tą modlitwą. Oj popłynęłaś Blondyneczko.
Wychodzi, że wóda, dragi i niezdrowe jedzenie razem wzięte są mniej szkodliwe od codziennego pacierza.
Normalnie strach się do łóżka kłaść, bo jak się wcześniej pomodliłeś, to jutro pewnie
pogotowie po ciebie przyjedzie. Powiem Ci Rominuś, że ta dyskusja tutaj czasami jest
lepsza niż dobry kabaret. Dzięki, że mnie rozbawiłaś Blondasku...
Sneer zanudzasz nas tutaj wkładami z dziedziny polityki a jesteś oderwany od realnych problemów lokalnych społeczności. Ludzie to nie cyferki i statystyki. Mniej polityki a więcej socjologii i psychologii radzę. Masz mózg zapchany statystykami i nijak nie kumasz normalności dnia codziennego.
Względem majątku Kościoła mam tylko jedno pytanie: Skąd do cholery Kościół wziął mienie, które należy mu oddawać po "zagrabieniu". Wszak ubodzy i skromni kapłani ślubują właśnie ubóstwo i skromność. Czy to Jezus kazał zbierać im dziesięciny i domagać się datków? 😄
Podpowiem Ci, Misiu, że to brzydkie "prawo łupu" bogaci tych OPASŁYCH księży. Bo owszem, są opaśli wszyscy, którzy w piórka już obrośli. Tylko Ci młodzi zapaleńcy prosto po seminarium (czyli praniu mózgu) zachowują jeszcze gibkość. By sprawnie, przełożonemu po wódę polecieć i lachę zrobić. Prawda objawiona jest taka, że Kościół katolicki dysponuje takim majątkiem, że mógłby zlikwidować głód na świecie...
Nieśka, ja bym chętnie z Tobą pogadał na inne tematy, ale jak Ty uparcie wracasz do pewnych kwestii, to co zrobić?
Skąd to ich mienie? Zostali nim obdarowani. Wyobraź sobie, że kiedyś jak ludzie umierali, to często
cały swój majątek zapisywali Kościołowi? Mogli? A dlaczego nie? Ich majątek i ich sprawa co z nim zrobili.
Ja wiem, że w dzisiejszych czasach ciężko to zrozumieć, bo dzisiaj ludzie się oburzają, ze ktoś mógł
wyciąć drzewa na swojej posesji. Ogarniasz to? Na swojej! Nie na cudzej, a na swojej posesji.
Taką sieczkę w głowach zrobił ludziom socjalizm. Kapłani ślubują ubóstwo? Może jacyś zakonnicy
mają taką regułę, ale wszyscy księża? Chyba wątpię. A czy skromność zależy od zasobności portfela?
Ja to sobie myślę, że można być nadętym bucem w starym Punciaku i skromnym człowiekiem
w Mercedesie C- klasy. I lubię cyferki, ale nie uważam żebym z tego powodu był
oderwany od normalności dnia codziennego...
Zagadka na dziś :Kto to napisał?
"1 Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa1, pożąda dobrego zadania. 2 Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony2, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, 3 nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, 4 dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. 5 Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? 6 Nie [może być] świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. 7 Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz3, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie. "
Nowy testament....
I List do Tymoteusza
Testament....
Niesiu...spłakałam się ze śmiechu, masz u mnie dobrą kawę i ciacho. :)))
Co do instytucji jaką jest Kościół to Niesia ma rację Pawle; generalnie niewiele ma ona wspólnego z tym co głosił Jezus. no rzecz jasna w jego czasach nie było Mercedesów ani klasy C ani A; Pan Jezus wjechał do Jerozolimy na ośle; załóżmy, że było to stworzenie pierwszej klasy. ;P
Oczywiście, że bycie duchownym nie oznacza tym samym, że kapłan ma się głodzić, nie zarabiać czy generalnie posypywać głowę popiołem czy chadzać w worku pokutnym; jednocześnie jest to specyficzny zawód....za którym stoi powołanie. Nie uważam by stosowne było, żeby ksiądz rozbijał się "mesiem", niezależnie od klasy owego a jednocześnie uważał, że parafianie mają fundować dach w kościele, bo im kapie na te pełne hipokryzji główki.
Dla mnie Kościół Katolicki to totalna farsa i robi bardzo zły piar samym sobie. oczywiście są wyjątki...był nim m.in Jan Kaczkowski, cudowny człowiek i prawdziwy chrześcijanin, polecam książki, które powstały na bazie wywiadów z nim.
Szkoda tylko, że te wyjątki potwierdzają regułę.
Nieśka i kto tu zanudza? O czym ten cytat ma niby świadczyć? Wiesz jaki robisz błąd?
Dokładnie taki sam jak Jehowici. Traktujesz Pismo Święte jak szaradę i dokonujesz intelektualnej zabawy
w pojedynek na cytaty. W Biblię należy się wsłuchać, a nie rozbierać na podzespoły i analizować naukowo.
Wierzący słucha z pokorą i stara się zrozumieć intencję, a Jehowici łapią autorów Biblii za słówka i ciągną za język.
I Ty widzę masz podobnie. To błędne podejście Niesiu. I może już skończymy ten watek kościelny,
bo to naprawdę nie są tematy, o których chciałbym rozmawiać, a już na pewno nie tutaj...
I nawet Piaa nie odpisałem, a wypadałoby. Ale trzem naraz to ja nie dam rady.
Napisz lepiej Nieśka jak tam z lodówką? Zapchany odpływ czy coś poważniejszego?
Bo zapomniałem wcześniej spytać...
Sneer się miał wysilać Piaa. 😄
A poważnie. To co Kościół zrobił z nauk Jezusa to powinno być karalne. Nauki Kościoła nijak się mają do tego co mieli nakazane. A ludzie tacy jak Sneer nadal wierzą w prawa, które należne są kościołowi. Chrystus mówił apostołom : wstań i chodź, porzuć wszystko, wyzbąć się wszelkiego dobytku, "idźcie i nauczajcie". A dziś OPASŁY biskup rozłoży ręce i powie :"cóż, jesteśmy tylko ludźmi". Co z tego, że robimy przekręty, wyłudzamy datki, gramy na Bo jaźni bożej, co z tego, że mamy super fury, że żyjemy na wasz koszt, że decydujemy kto może dostąpić sakramentów kto nie. Cóż, że pedofilia, cóż, że wczasy na Majorce z jakąś cizią. Cóż, że wpierdalamy się do polityki, waszych domów i łóżek. Jesteśmy wszak tylko ludźmi...
Wygodne ku... Wa!
Wiesz jaki Ty robisz błąd? Łykasz gotową papkę bez analizy! 😃
I nie " jehowici" A Świadkowie Jehovy. To imię Twojego Boga o zacny Katoliku!
Piaa, z przyjemnością zjem z Tobą ciacho. 😉
Przestańcie...bo ile można się śmiać...:D
Pawle, opierdziel ode mnie czy dyskutowanie nasze wzajemne może iść innym kanałem, tak więc spokojnie.
I niestety muszę gnać, ponieważ od kilku dni odbywa się u mnie szaleństwo; bynajmniej Panny Ewy. Ano mąż dokonał zakupu wędzarni i wędzi jak oszalały. No niby fajnie, tylko ja muszę przygotowywać te wszystkie solanki, roztwory, doprawiać, z gara do gara przekładać; ba nawet w tych internetach czytać co i jak, żeby to było zjadliwe.
No nic....dzisiaj zapraszam na dorsza i węgorza...idę wędzić Kochani.
Pawełku powinieneś być kontent bo strawa jak najbardziej postna. ;P
Niesiu...pójdziemy i nie tylko na ciacho.
Pawełku...nenennenene...;P
Piaa ma męża?
Gdzie ona kogoś takiego znalazła?
Chyba, że kogoś wykopała ...świeżo pochowanego ;-).
Co prawda kiedyś tam coś napomykała o jakimś Cure ...
ale byłem przekonany, że dla jaj ...bo to było w okolicach
1 kwietnia ;-). Do tego opiaty brała na spędzenie gorączki.
I teraz wędzi? Może tego wykopanego, by kot jej nie
zdechł od smrodu w domu?
Mąż ...coś takiego! Nawet tego kota to chyba przywiązuje
łańcuchem do kaloryfera, by jej nie czmychnął.
Pele bez złośliwości proszę. Wnioskuję, że celowo prowokujesz. Nudzi Ci się? Lepiej na temat się wypowiedz. 😉
Jaki temat Niesiu?
Jak mam dyskutować ze Sneerem o tym jaki to naukowiec
był Arystoteles ...wiesz ten od blekania o sferach
kryształowych i poznaniu rozumowym bez potrzeby
wnikliwych badań to wolę już o mężu Piaa. To równie
bezsensowne, ale przynajmniej zabawne ;-).
Sneer nawet nie odróżnia naukowca od myśliciela.
Z jego kościelnego punkty widzenia to ...wsio ryba
Eeeee tam.....Nesiu spokojnie...bo Il ma rację, żaden chłop ze mną długo nie wytrzyma, jako mąż czy nie mąż.;)
Nieboszczyk może dałby radę, bo mu wszystko jedno...
A ja jak ten chłop, co żywemu nie przepuści...;P
No to zaimponowałaś mi Piaa ;-)
Przyznałaś rację zamiast zaprzeć się wszystkimi czterema
o obstawać jaka to jesteś wspaniała, seksowna i kobieca? Inna, by utrzymywała, że musiała drzwi w domu
zamurować tak walą do niej konkurenci.
Może jest w Tobie jakiś pierwiastek kobiecości, którego
ja nie zauważam ...w ilości większej niż w śniętej rybie?
A czym tu tym chłopom imponować? Urody zero, materialistka...generalnie dno totalne pod każdym względem. Nie szydełkuję, nie ceruję, mam gdzieś fanaberie rzekomych mężczyzn; miałam dzisiaj wędzić ale oddaliłam się w stronę przyjaciółki. Mąż...tak, tak Cure...chyba już każdy odnotował....wyraził oburzenie.
Smutno...
Jednego dnia wędzimy my...innego wędzą nas.
Równowaga w przyrodzie musi być. ;P
Jednak Piaa miała rację, wielka szkoda, że nie refundują leku na chroniczną głupotę.
Niektórzy powinni wtedy od razu zażyć podwójną dawkę!
Wątroba by Ci Sneer nie wytrzymała ;-).
I kto by ci to refundował skoro na wiadra tego potrzebujesz?
Choć muszę przyznać iż nie potrafię zrozumieć jak
taki sensowny facet jak Ty może mieć taki światopogląd?
Przy okazji te 20 mld. o których ktoś tu wspomniał jako
kosztach istnienia Kościoła w Polce to niedoszacowanie.
Jak życzysz sobie to przedstawię kalkulację strat jakie
państwo ponosi z powodu istnienia tak chorego tworu
Jak Kościół.
Jeśli to jest zakaźne, to może i potrzebuję. W końcu z Tobą się tu zadaję. Ja z kolei nie rozumiem
jak taki zgrywający szarmanckiego i kulturalnego starszego pana facet
może się zachowywać jak prostak i burak. Bo tak się zachowałeś!
dawajcie dalej! Zapłacę jak trzeba :)
ok, idę w liście...
Twórzcie dalej argumenty na poparcie swoich tez......
Pawle....ale ja się absolutnie nie czuję urażona; Il usiłuje mnie sprowokować. Obrazić nie jest w stanie akurat.
A niech sobie podskakuje, podrzucę mu jeszcze skakankę. ;P
Już mi przeszło. I dobrze, że Pelle się nie odzywał, bo powiedzielibyśmy sobie za dużo.
Bo ja mu tu zawsze współczułem z powodu tego jak go potraktowano na forum,
a wczoraj pierwszy raz pomyślałem, że może to i dobrze, że go wtedy z tego forum pogonili.
Ale to było wczoraj...
A dzisiaj znowu jakiś idiota wieszczy koniec świata. No kurwa, ile razy można?
Jutro finał ligi i żona mi szykuje ulubiony żurek, więc liczę, że jednak przełożą tę apokalipsę na poniedziałek...
Pele jest znudzony. Najwidoczniej przeszkadza mu nasza obecność na Dziupli. Zaznaczam, że to jedyna obecność jaką tu odnotowałam.
Bardziej niż Ciebie, Piaa to on chce Sneera wkurzyć. Ale Paweł pomimo ciasnych poglądów święto-kościelnych głupi nie jest i oleje te zaczepki.
Dodam, Piaa, że ze mną to naprawdę żaden chłop nie wytrzymał. A i szydełkuję i ceruję i gotuję... Nawet wędzę. A tu szlus. Żadnego nie mam na łańcuchu przy kalo
Ja na Snirusia zagięłam parol, ale jak na razie widzę, że ma dość dyskusji, a ja mam mu jeszcze tyle do powiedzenia... Sniruś ja potrafię zmienić poglądy ludzi :) jeszcze tak kilka lat się ze mną pozadajesz i wystąpisz do Kościoła o apostazję :DDD
Il_ Pellegrino, ja z chęcią poczytam Twoje komentarze w kontekście tych 20 mld zł. :))) gdyż w necie trudno coś znaleźć, bo ludzie boją się na ten temat pisać, szczególnie w dzisiejszych czasach. Natomiast żeby nie było, to bardzo mi się podobał komentarz biskupa Pieronka na temat, miesięcznic i jakiś tam innych poczynań rządzacych i muszę przyznać, że w końcu Kościół przejrzał na oczy jak groźny jest dla nich hierarcha toruński, nie dość, że zabrał im kasę i wiernych, to jeszcze, stał się twarzą Kościoła w Polsce i jego poczynania zniechęcają wiernych, szczególnie tych inteligentnych, którzy tak przy okazji mają kasę i której nie dają na tacę :D
I jeszcze jedno komentarzem pensji nauczycielski, wszystko się zgadza, przy czy ja operuję kwotami netto, co wyraźnie zaznaczyłam, a Wy kwotami brutto. Więc jeśli przeciętna pensja nauczyciela wynosi 3 100, 3 700, 4 700, źródła różnie podają, to są to kwoty wyrażone brutto, netto, to co nauczyciel dostaje do ręki, bo reszta trafia do budżetu, to odpowiednio: 2226,24, 2644,38, 3341,72. Przy czym nauczyciel po 10 latach pracy, dostaje jakieś 2200 do ręki, a nauczyciel mając lat pięćdziesiąt i tzw. wysługę lat faktycznie ma 4 tysiące do ręki. Prawda jest taka, że nauczyciel po studiach idący do pracy może liczyć na 1600 do ręki, to w Biedrze kasjerki dostają 2200 do ręki. Przy czym jest jeden problem, na kasy przyjmują tylko maks licencjatów, magister może zapomnieć o pracy w jakimkolwiek markecie hahaha
Bo Sneer ma śmieszne mniemanie ile też zarabia belfer. A zarabia tyle...
"Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Osiem lat podstawówki i cztery liceum. Potem pięć, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, dwadzieścia lat praktyki, i oto mi płacą, jak by ktoś dał mi w mordę. Ja pierdolę, kurwa! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, kurwa, ja pierdolę! Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida, bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa i wszechporażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację, która nas, kałamarzy, ma za mniej niż zero. Dlaczego władza każdej maści ma mnie za nic? Czy czerwona, czy biała, jestem dla niej śmieciem, kurwa! Pod każdą władzą czuję się jak kundel! Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku? Ktoś by się ze mną liczył gdybym rzucił cegłą! A przecież stanowimy sól ziemi. Tej ziemi! Mimo że nie jesteśmy prymitywną siłą, dyktaturami zawsze wstrząsają poeci! Wtedy nas potrzebują, zrozpaczone masy, które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy! Które nie widzą dalej...
Nieśka, jak mu się nudzi to niech śmieci wyniesie albo pozmywa. Ewentualnie niech się po dupie podrapie,
a nie porządnym ludziom ciśnienie podnosi. A Ty Nieśka o bzykaniu pomyśl, a szydełkować będziesz na emeryturze...
A co ja pszczoła? 😂
No właśnie inni sobie wyrabiają opinie o zarobkach nauczycieli na podstawie "Dnia świra",
albo narzekań samych belfrów, a ja znam wysokość ich pensji z najlepszego źródła,
czyli od kogoś kto im te pensje rozliczał...
Ty pszczołą? Raczej osą. Bo jak Cie pierwszy raz zobaczyłem, w tym różowym stroju i kozakach,
to pomyślałem sobie: kurwa, przecież ona ma talię osy!
I postanowiłem bliżej się zapoznać z tym seksownym "wieszakiem"...
Rominuś, to nie tak, że mam dosyć dyskusji, ale mnie taka tematyka po prostu mało interesuje.
Jak widzę, że wypisujesz oczywiste nieprawdy, to zareaguję, ale to nie jest coś co by mnie
jakoś szczególnie interesowało. I ja zawsze z Tobą chętnie pogadam, bo w sumie fajna kobitka z Ciebie,
ale ani ja Ciebie nie zamierzam zmieniać, ani tym bardziej Tobie się to nie uda ze mną.
Bo ze mnie już taka "konserwa", a z Ciebie bardzo postępowa i nowoczesna kobieta i nie zmienimy tego.
Nasi bohaterowie Rominuś nie są z tej samej bajki, co nie znaczy, że nie możemy czasami o tym pogadać...
Jeśli ona osoba te pensje rozlicza to zastanawiam się gdzie część tych pensji znika. Bywało, że brałam takie pensje. I "Dzień Świra" nie był mi potrzeby by taką litanię wygłosić. Dlatego już nie biorę... 😊
Człowiek często zastanawiał się po jaki kij te lata nauki były. Do tego przyjdzie Ci taki minister z dupy prezesa wzięty i spierniczy cały system nauczania. Nie, żeby poprzedni był genialny. Ale... Jeśli już coś zmieniać to na lepsze. A tu gówno Wysoki Sądzie.... A'propos sądu... Ciekawe czy Jędrek spokorniał po lanie od Guru...
Niesiu, nie każdy nauczyciel ma piątkę, a stażyści może i dwóch tysięcy nie mają,
ale nauczyciel z pewnym stażem i odpowiednim przygotowaniem zawodowym zarabia naprawdę dobrze.
Ale oni i tak zawsze będą narzekać. Bo kto w tym kraju nie narzeka? I Ty bronisz gimnazja?
Przecież to była patologia i wiedział o tym każdy. Bo całe lata słyszałem, że ich wprowadzenie było pomyłką
i należy je zlikwidować. A tu nagle jak PIS zapowiedział, że to zrobi, to wielkie sprzeciwy.
Tylko dlatego, że to PIS te zmiany wprowadza. I bardzo dobrze, że wprowadza!
I jeszcze ten argument, że ta zmiana może poziomu nauczania nie obniży, ale kilku nauczycieli może stracić pracę.
Jeśli ktoś wygłaszający taką opinię uczy nasze dzieci, to tylko współczuć tym dzieciakom...
Kilku nauczycieli? Sneer, proszę Cię...
Gimnazja? Cóż, może były pochopnie stworzone. Początki były trudne. Młodzież w najbardziej, dla nich, trudnym wieku musiała się zderzyć z ogromną w ich życiu zmianą. Przyznaję, że nie wszyscy nauczyciele podołali zadaniu łagodnego wprowadzenia ich w ten świat nastolatków. Znam jednak gimnazja, które były świetne.
W zasadzie to wszystkie szkoły można by zlikwidować!
Panoszy się bezbożnictwo i olewactwo. Historia jest w
niej przekłamana i należy przywrócić średniowieczny
system nauczania w 3 letnich szkółkach parafialnych.
Natomiast wszystkie pieniądze przeznaczyć na lepszy
poziom życia w seminariach, których mamy ponad 70
już chyba. To tego różne wyższe uczelnie katolickie.
Tylko co trzeci ksiądz na świeci pochodzi z Polski!
Czy to nie skandal?
Dlaczego nie wszyscy?
Po co wydajemy pieniądze na służbę zdrowia?
Fakt, że o połowę za mało ale na leczenie księży by
to wystarczyło. Reszta jak w owym średniowieczu niech
się modli, pracuje i chodzi do kościoła. Po mszy mogą
się nachlać i iść spać ...a rano do roboty by było co na
tacę dać w niedzielę.
Niesiu , a to więcej niż kilku? Jeśli tylko poziom nauczania nie ulegnie obniżeniu,
to chyba im więcej ich poleci tym lepiej?
Tylko tak swoją drogą, to jak to jest? Uczniów jest nadal tyle samo, bo przecież do Watykanu ich nie wywieziono,
lat nauki również, bo 6+3+3= 8+4, przynajmniej według tej matematyki, którą ja znam.
To dlaczego, by miało nie być dla nich roboty?
A gimnazja były świetne! Co prawda nie dla uczniów, bo kto by się nimi przejmował.
Dlatego w trudnym okresie dojrzewania, gdy buzują hormony, wyrywano ich z ich środowisk
i musieli się oni przystosowywać do nowej sytuacji. Poza tym z tych trzech lat gimnazjum,
dwa były właściwie stracone, bo w pierwszej klasie trwało wyrównywanie poziomu,
a w trzeciej były powtórki i przygotowanie do końcowego egzaminu, więc w zasadzie na naukę
zostawała im tylko druga klasa. Ale gimnazja były świetne!
Bo w systemie szkoła podstawowa- szkoła średnia są potrzebni dwaj dyrektorzy,
wicedyrektorzy, sekretarki itp. A w systemie podstawówka- gimnazjum- szkoła średnia
potrzeba było trzech dyrektorów, wicedyrektorów itp. I o tę biurokrację,
o utratę tych ciepłych posadek jest ten cały płacz. A uczniowie to tylko wygodna wymówka...
Pewnie się zastanawiasz Sneer skąd taka niechęć do
Kościoła? U wielu ...bardzo wielu ludzi?
Ano stąd, że nie głosi swoich "prawd' z ambony, ale
"w buciorach" usiłuje dyktować jak mają żyć ci, którzy w
nie nie wierzą, nie uznają i chcą żyć po swojemu.
Kościół ma dyktować komuś takiemu jak ja, czy moja
żona (gdybym ją miał) ma prawo wykonać badania
prenatalne? Garstka psychicznie wypaczonych starców
ma decydować czy ma urodzić chore nieuleczalnie
dziecko? Ma nauczać religii moje dziecko podczas,, gdy
po to wybudowali im nasi rodzice domy katechetyczne?
Fakt są zajęte ...na hurtownie, by uniknąć płacenia podatków przez cwaniaków pod ich auspicjami.
Ale czy to mój problem?
Głoście sobie co chcecie, ale tym co chcą tego słuchać.
A ci co chcą niech się do nich stosują.
Kościół z daleka od polityki i mediów, albo niebawem
może się stać to samo co we Francji w 1879 roku.
Kościół stał się nachalny i roszczeniowy. Nie tyle sam
bezpośrednio co poprzez różne organizacje typu Pro-Life,
czy opus-dei. Zasilane pośrednio przez moje podatki.
I ta armia bezrobotnych księży, dla których zabrakło
synekur w 15 tyś. kościołów w Polsce.
Pelle, gdzie Ty takich księży spotykasz? Bo ja to mam widocznie pecha i trafiam wyłącznie na innych.
Tyle się nasłuchałem ile oni kasują za śluby, że jak się sam hajtałem, to chciałem brać pożyczkę,
żeby mi starczyło na księdza. Poszedłem i pytam się ile mnie ta przyjemność będzie kosztowała?
A ksiądz na to: co łaska, ja ci konkretnej sumy nie podam, dasz ile możesz, a jak cie nie stać,
to możesz nic nie dawać, a ja i tak ci ślubu udzielę. Wkurzyłem się wtedy, bo uważam, że powinien być
jakiś cennik. Byłoby przybite na drzwiach kościoła, że za ślub "trzysta i ani złotówki mniej" lub
"pińcet albo wypierdalać" to by było wszystko jasne, a tak musiałem się dowiadywać ile to się
zwyczajowo księdzu daje na taką okoliczność. Ale i tak najlepsi są ci co robią wesele na 150 luda,
do tego suknia za pięć tysięcy, ale narzekają, bo ich chciwy klecha oskubał na trzy stówy.
A dwa czy trzy lata temu po kolędzie musiałem gonić księdza na schodach, bo koperty nie wziął.
Tyle się nasłuchałem jacy to oni napaleni na kasę, że zostawiłem kopertę w widocznym miejscu
i myślałem, że jak ksiądz taki pazerny, to pierwsze co on zrobi to capnie kopertę.
A on machnął kropidłem i wyszedł bez koperty. Ja rozumiałbym lekarza, bo wiadomo, że oni
to się oburzają na koperty i jak ktoś by im ją zaproponował to ze wstrętem by odmówili,
bo im etyka zawodowa nie pozwala. Policjanci też wiadomo, że są krystalicznie uczciwi
i "w łapę" by nie wzięli, no ale żeby ksiądz też nie chciał? Do czego to doszło?
A do mojej Ś.P. 90- letniej Babci co miesiąc przyjeżdżał ksiądz. Słyszałem, że oni się rozbijają Maybachami,
więc za pierwszym razem się cieszyłem, że sobie na podwórku obejrzę Maybacha.
A ten jak na złość przypedałował rowerem!
Podobno też wchodzą buciorami do naszych sypialń. Nieśka się żaliła, że jej się do łóżka pchają księża.
Akurat Niesi się nie dziwię, bo sam bym się chętnie wepchnął do jej łóżka. Ale nieważne.
Księża się pchają wszystkim do łóżek, tylko do mojego nie chcą! Jak czasami na spowiedzi mówię księdzu,
że miewam grzeszne myśli na temat kobiet, to jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakiś spowiednik
zaklaskał w dłonie i powiedział: no to dawaj! opowiadaj ze szczegółami co tym tam z tymi kobietami robisz.
Nie, co najwyżej tylko słyszę: Synu, popraw się! To gdzie ci wszyscy straszni księża?
Chowają się przede mną i tylko takim ateuszom jak Ty się objawiają i nie dają im żyć?
I nie pieprz mi, że Kościół decyduje o czymkolwiek co jego nie dotyczy. Kościół co najwyżej może
wyrazić swoją opinię do czego ma pełne prawo, zresztą jak każdy inny. Ale mocy decyzyjnej
Kościół nie ma żadnej. Dlatego jak ateusz powie księżom:
a bujajcie się, niczego od was nie potrzebuję i nie chcę, to taki ateusz może sobie spokojnie egzystować
nieniepokojony przez żadnego księdza. To w czym problem Pelle?
Paweł, zaczynasz mnie przerażać. Ty naprawdę wierzysz w to co piszesz. Konserwa to łagodne określenie. Ja rozumie, że ty kochasz kościół z całym klerem, że samo dobro Cię z ich strony spotyka. Ja i wiele innych dusz ma inne doświadczenia. Masz za ciasny beret by to ogarnąć...
Sneer i co? Dałeś mu 20 zł. za ślub ? To byłoby i tak dużo ponieważ ta kwota wolna była od podatków i obciążeń.
Czyli Taki odpowiednik 36 zł. u nauczyciela.
A który z nich tyle dostaje na godzinę brutto?
Ja nie kwestionuję tego, że wśród kleru znajdują się
porządni ludzie. W NSDAP też tacy byli. A tym bardziej
w KP ZSRR. Ja tylko twierdzę, że sam system Kościoła
jest chory i przypomina mafijny.
Nie bez powodu podobał Ci się film "Ojciec Chrzestny".
Nie da ksiądz kurii skrupulatnie wyliczonej kwoty około
6-7 zł. rocznie od każdego mieszkańca poleci z intratnej
parafii na jakiegoś katechetę w małym miasteczku.
Więc ciśnie ...by jego nie wydymano.
Wiemy obaj o tym dobrze Sneer prawda?
Mogę zgwałcić dzieciaka, okraść staruszkę podczas
"Ostatniego namaszczenia" albo prowadzić burdel ..czy
przemyt alkoholu ...wolno ...dokąd płacę "kuriewne".
Najwyżej jak wybuchnie skandal, to biskup cichaczem
przeniesie mnie do innej parafii i mogę od nowa szaleć.
Nie daj jednak Panie Boże powiedzieć kilku słów krytyki
pod adresem Kościoła. Za to poleciało już paru księży
na szczaw. Albo zalegać z "kuriewnym". Panie miej w
opiece takiego ...ale raczej nic z tego, bo Pan jest na
usługach wyższych hierarchów.
Masz rację w jednym ...poza jakimiś zbokami mają w
dupie kto z kim śpi. Ich interesuje, kto kradnie w okolicy,
kogo ktoś pobił lub jest antyrządowy. Za te informacje
służby płacą.
Ciekawe czy wiesz ilu księży było na liście konfidentów
B.Wildsteina?
Nie wiem dokładnie o co oni pytają na spowiedzi go jak
szedłem do Pierwszej Komunii to sam podpisałem sobie
kartkę od spowiednika i nigdy nie klękałem w kościele ...
gdy już musiałem tam być. Mam bowiem i wietrzących znajomych.
Sneer, no to witam w moim klubie. Jest już nas dwoje co to siejemy przerażenie wśród naszych kamratów, bo o wrogach nie wspominam. Tam mają się nas bać! :))
Bać? Szkoda ...kochać Ciebie powinni Sweet ;-).
Do bania się jest Baba Jaga. Gdzieś tu taka grasuje z"urlopami".
IL, ja już tutaj czytałam to samo wobec mnie - "Przerażasz mnie". No to se założyłam klub do którego właśnie dołączył Sneer.:)
To musiałaś wyczytać chyba na privie ...prawda?
W oficjalnej wersji budzisz tylko podziw ;-)
O ile Dziupla to mój priv to OK. Wyczytałam to na privie.:)
No cóż ...w 2015 r. uchwaliłem Ci nieomylność, bo nie
wypada by tylko jakieś zramolałe staruchy ją miały
przyznaną ;-).
Widać kozak to ja byłem tylko w podstawówce a im
bardziej w lata tym mniej mam z kozaka/
IL, spokojnie. Nadal jesteś kozakiem. A winą za zaistniałą sytuację należy obciążyć.... Słabość.
Słabość do Ciebie? Czy tak ogólnie słabnę ...na umyśle?
A to już musisz sam odgadnąć.:P:)
Za dużo niewiadomych -;).
Jaka sytuacja, co za słabość a tylko jedna stała w tym
równaniu ...Sweet. Każde równanie z dwoma zmiennymi
a tylko jedną stałą ma nieskończenie wiele rozwiązań o
ile nie jest to para równań. Wymiękam ;-))
Bój się bój, Nieśka! Bo jak do Ciebie przyjadę, to Ci wybiję te czary z głowy.
Szklaną kulę potrzaskam, karty od tarota podrę i jedynie kota oszczędzę!
Jeśli chodzi o gimnazja to i ja byłam swego czasu na nie, z różnych powodów. Reforma oświaty kosztowała mnóstwo pieniędzy, po kilku latach jest powrót do starego systemu, co również będzie sporo kosztować. Rozdawać czy szastać pieniędzmi jest łatwo, pytanie co będzie jak ich zabraknie....
Już pomijam bajzel ogólny, brak podręczników i totalną dezorientację.
Il _Pelegrino, wprawiasz mnie w doskonały nastrój, od samego rana, jak tak sobie Ciebie poczytam :)))
Sniruś kochany, tak myślę, że nauczyciel zaraz po studiach powinien dostać 2500 zł. do ręki, po roku, 2800, a po dwóch już mieć 3000, 4000, to w wieku lat 30, a 5000 to mając 4 dychy na karku. Taka propozycja, każdy ma prawo zakwestionować, że to za mało. Inaczej Ci najlepsi, idą do korporacji pracować za biurkiem i komputerem, chociaż w okolicach 40 to mają 8000 tysięcy i więcej do ręki. Takie stawki są przynajmniej są w Warszawie. Tak uogólniam, bo przecież wszystko zależy od kierunku studiów, tego, czy się uczyli, czy prześlizgiwali z roku na rok, a także biegłej znajomości języków obcych. To żal, kiedy polonistki z biegłą znajomością dwóch języków obcych zatrudniają się na sekretarki, za trójkę na dzień dobry, zamiast uczyć i wychowywać młodzież w szkole :) Pytanie tylko takie, kto tak na prawdę decyduje się na pracę w szkole? :D
Piaa, przeciw gimnazjom byli niemal wszyscy. I prawie wszyscy
przyjęliby z ulgą ich likwidację przez rząd. Ale nie przez ten rząd...
I nie ma co przesadzać, bo aż takiego bajzlu to nie ma. Tez się wkurzałem, że 4 września zaczyna się
rok szkolny, a tu jeszcze nie ma podręczników, ale po paru dniach one już były i wygląda na to,
że to wszystko zaczyna funkcjonować. A po tych wcześniejszych lamentach zaczynałem się już obawiać,
że rozpoczęcie roku szkolnego trzeba będzie pewnie przesunąć gdzieś na grudzień.
Dużo też zależy od samorządów i dyrekcji szkół. Jak są nieudolni, to pewnie i są jakieś problemy,
ale i tak za wszystko będzie się obwiniać wiadomo kogo. Nawet jak mały Piotruś czy inna Kasia z I A
zapomną do szkoły piórnika lub nie wezmą drugiego śniadania, to winni będą Zalewska, Kaczyński,
PIS i reforma edukacji. A przecież sama likwidacja gimnazjów, to w sumie tylko zmiana ornamentyki.
Bo od tego czy na budynku będzie szyld: "Gimnazjum Publiczne im. Unii Europejskiej" czy też tabliczka:
"Szkoła Podstawowa im. Żołnierzy Niezłomnych" ważniejsze jest co w tym budynku będzie się robiło z uczniami.
Jakie będą podstawy programowe, kanon lektur, czy programy nie będą przeładowane itp.
Tyle, że gimnazja były patologią i dobrze, że rozpoczęto od ich likwidacji. Żeby tylko na tym nie poprzestano.
A nauczyciele powinni pamiętać, że są jedynie narzędziem. Obrabiającym surowy materiał.
W szkole najważniejszy jest uczeń. Wiem, że to truizm, ale chyba nie wszyscy nauczyciele o tym pamiętają.
Zwłaszcza ci z ZNP chyba o tym zapominają...
A do Ciebie Rominuś mam pytanie. Bo zauważyłem, że Ty jesteś niezła w takich zagadnieniach psychologicznych.
I jak tylko nie uprawiasz antykościelnej czy antypisowskiej propagandy, to ja nawet lubię sobie Ciebie poczytać.
Bo kiedyś wspomniałaś, że teraz to na historii dzieci będą się uczyły tylko o bohaterach i wojnach
zamiast o procesach dziejowych czy ich przyczynach. No coś takiego kiedyś napisałaś. I tak się zastanawiam.
Przecież taki niedojrzały umysł dziecka chyba inaczej chłonie wiedzę niż osoba dorosła.
Czy to nie jest tak, że taka wiedza strukturalna czy przyczynowo- skutkowa jest dla takiego dziecka abstrakcją
i ono jej nie przyswoi? Bo na pewnym etapie rozwoju asymiluje się historię jako opowieść o osobach,
o ludziach i umysł takiego dziecka poszukuje idoli, autorytetów i taka narracja o bohaterach
czy niezwykłych czynach jest właśnie poprawną metodą nauczania na tym początkowym etapie?
Tak tylko się zastanawiam, jak myślisz Rominuś?
Nie wiem jak romini ale ja myślę, że jesteś w błędzie. Jeśli mały Pawełek nie nauczy się samodzielnie rozwiązywać problemów, wyciągać wnioski :przyczyna - skutek... To duży Paweł będzie powtarzał chore teorie, będzie taplał się w pseudoideologicznej papce.
Chwała mym nauczycielom! Pomimo systemu nauczyli mnie myśleć i czuć. Być pod prąd bezsensu.
Nie dziwię się czemuś cięty na belfrów. 😉
Ja cięty na belfrów? Tylko na tych beznadziejnych i tych, którym się wydaje, że w tym systemie edukacji,
to oni są najważniejsi. Przecież jedną sympatyczną polonistkę to ja nawet...ech, nie wypada.
Ale nawet tu na kurwidołku znam parę osób związanych z tym zawodem i z jednym wyjątkiem
mam o nich dobre zdanie. Jedna tylko okazała się głupią cipą, bo zaczęła mi jęczeć jaka ta reforma jest zła
i ona pewnie przez to straci robotę. A jak jej napisałem co o tym myślę, to się idiotka obraziła czy nawet
wrzuciła mnie do wrogów, już nie pamiętam. Pieprzona neurasteniczka!
Ja tam swoich nauczycieli też raczej miło wspominam. Może poza plastyczką z podstawówki,
bo o niej to myślę, ze wstydem czy zażenowaniem, bo niestety trochę jej dokuczaliśmy.
Gówniarzami wtedy byliśmy, mieliśmy z tego radochę i nie widzieliśmy w tym niczego złego.
Ale Nieśka wcale cięty na belfrów nie jestem...
Może tak, może nie. Myślę, że wręcz powinieneś być cięty. Zwłaszcza na historyczkę. 😉
Ja tylko szybciutko o tej historii :) niedawno dogłębnie zgłębiłam książki do historii w szkole podstawowej i uważam, że były 100 razy lepiej opracowane niż tej z których my korzystaliśmy, chodząc do szkoły. Poza tym odchudzone, znacznie, ja wiem o 50-60% materiału, który i tak jednym uchem wpadał, a drugim wypadał. Najważniejsze wydarzenia, kilka dat, wszystko wypunktowane i napisane, prostym zwięzłym językiem. Ale żeby nie było, to oczywiście byłam w mniejszości... innym rodzicom, to się nie podobało, za mało i zbyt mało naukowym językiem napisane, nie chce mi się nawet komentować.
Co do obecnego programu, to ma być to nauka historii wojen, a jak wojny, to i bitwy i tysiące dat, po co tym zaśmiecać sobie pamięć?
Co do podręczników, to w "mojej" szkole dzieciaki ich jeszcze nie dostały, choć dyrektor je zamówił w maju :D ale mają być 2.10, tylko roku nie podali :D
Różnica między "demokracją ludową", a kapitalizmem korporacyjnym.
1. Przed 1989 r. pieniędzy każdy miał full, ale nie było co za nie kupić.
2. Dziewczyn było full, ale nie chciały się bzykać.
.....Po 1989 r.
1.Towarów jest w brud, ale nie ma za co kupować.
2. Dziewczyny chcą się bzykać, ale nie ma facetów z którymi byłoby
warto. Bo każdy chce bzykać za free ...a co dziewczyna z tego ma?
"Dziewczyny chcą się bzykać, ale nie ma facetów z którymi byłoby warto." Bo każdy naoglądał się pornolów i chce jak na filmie, a co kobieta ma mieć z tego? :)
Napiszę tu by nie rozwadniać wcześniejszego wątku o wspaniałym
średniowieczu, miłości krzyżowców do muzułmanek i niepokalanego
Kościoła, który ma tyle wspólnego z nauczaniem Jezusa co ja z
uczeniem ptaków latania.
Nie było moją intencją obrazić sympatyczną w końcu Piaa. Tym
bardziej, że to w końcu też "dziuplaczka".
Natomiast jak mawiała moja babcia "gęsi są po to, by je skubać ...bo
puch mają przewyborny". Tym bardziej iż "skubać"nie ma już za
bardzo kogo na Forum, bo wszyscy albo już zostali "oskubani" ...albo
są porośnięci sierścią.
Co do Sneera jest on w porządku ...co mnie dziwi niewymownie.
Więc nawet to, że mu do puszki naszczał jakiś wikary z przykrością
muszę tolerować. Być może w dzieciństwie upadł na główkę?
Albo to ten co to Piaa go wykopała z krypty ...w poszukiwaniu męża?
Z takimi poglądami to on w każdym razie urodził się o 400 lat za
późno ...i szkoda, że nie w Watykanie ;-).
Tu w Polsce może i panuje katolicyzm ...ale na pewno nie taki jak
to sobie Sneer wyobraża. Zresztą jak jasno wynika z jego tu pisania
sam też uznaje to co mu pasuje z nauk Kościoła.
Romini wrzucę tą kalkulację ile nas kosztuje Konkordat i Kościół co
roku skoro jesteś zainteresowana ...teraz jednak muszę przebłagać mojego ojca za kiełbasę, którą zeżarł ze stołu mój pies. Zabroniłem
mu,, a on i tak zeżarł ! Może nawet powinienem z tego powodu dać
się porazić piorunem podczas najbliższej burzy trzymając w ręku stalową tyczkę? To byłoby takie nowoczesne nawiązanie do tradycji.
Sneer
Ponieważ uparcie piszesz o religii w temacie "Spacerkiem po Forum"
tu zabiorę głos w tym co napisałeś. Cytuję :
>> "I co ma wspólnego z racjonalizmem obsesyjna niechęć do religii?
A tak swoją drogą to blond Kiciu jak Twoim zdaniem się to wszystko zaczęło? Istniała pierwotna prazupa i wystarczył jedynie odpowiednio długi upływ czasu, ....<<
Sneer masz silne upośledzenie dewocjonalne. Musiałeś być od kołyski
karmiony pierdołami ...z biciem młotkiem w główkę ;-)
Nie zdajesz sobie najwyraźniej sprawy, że czym innym jest wiara w
Boga, a czym innym sekciarska indoktrynacja.
Nikt nie twierdzi,że nie ma Siły Sprawczej (demiurga) która wykreowała
Wszechświat. Nie znaczy to jednak, że trzeba wierzyć w jakiegoś Żyda stworzyciela. A czemu nie kota? Albo konia?
Chrześcijaństwo jest jedną z wielu religii. Ale katolicyzm to sekta !!
Nie potrafię pojąć jak można w coś wierzyć nie wiedząc nawet w co?
Chrześcijaństwo powstało 3 wieki przez Jezusem, który nawet nie wiadomo czy istniał! Wszystkie istniejące dokumenty o nim zostały
sfałszowane co przyznaje nawet sam Kościół!
Ewangelie zostały napisane wieki później i to bynajmniej nie przez
apostołów. To są bowiem ewangelie według nich ...co też przyznaje Kościół. Są ich zresztą dziesiątki. Kościół wybrał sobie te które mu
pasowały.
Chrześcijaństwo powstało w Qumran a Wielki Nauczyciel to nie Jezus!
W chrześcijaństwie nie ma kleru! Jest wspólnota ludzi wierzących,
a pojęcie biskup ..to lider najbardziej zasłużony dla wiary, a nie jakiś
etatowy uzurpator. Chrzest oznaczał odrzucenie dawnego życia i zmycie go wodą. Po nim zostawało się chrześcijaninem. Świadomie
...a nie jako bezwolne niemowlę ;-).
Nie masz bladego pojęcia w co wierzysz...albo masz tym cel
ogłupiania innych.
Kościół katolicki to tylko Polska. I Watykan jako siedziba tych, którzy
żyją z katolicyzmu. Trochę jeszcze ma wiernych w Irlandii ...słowem
tam gdzie bieda i ciemnota.
Taka jest prawda. Więc nie wciskaj nam sekciarstwa polegającego na
kulcie świętych, pielgrzymkach i modleniu się do obrazów. Nie ma to
nic wspólnego z chrześcijaństwem. O wierze w Boga już nawet
nie wspominając. Wygodna dla rządzących jest ta sekta i tyle. Dla
spadkobierców dawnej endecji i ortodoksów prawicowych.
Ja pierdolę, ale stek bzdur! Rominuś pomocy, bo Ty jesteś dobra z psychologii.
Czy nie uważasz, że ten pacjent nadaje się do przymusowej hospitalizacji?
Chrześcijaństwo powstało w trzy wieki przed Jezusem? Tak! Bitwa pod Grunwaldem miała miejsce
w XVIII wieku, a Ameryka zostanie dopiero odkryta, Kolumb zrobi to w XXII wieku.
I jak to nikt nie twierdzi, że nie ma siły sprawczej? Nie obrażaj Rominuś, bo ona wcale nie jest nikim.
A spytaj jej co ona uważa na temat tego czy świat potrzebował Stwórcy?
Reszta to jest taki bełkot, że litościwie spuszczę na to zasłonę milczenia...
Sniruś, zmartwię Cię, ale z Pelem się zgadzam, choć, myślę, tak samo, to przyznam się, że gratuluję mu odwagi, że nie boi się rzeczy nazwać po imieniu :) Wiara była zawsze potrzebna władcy do rządzenia, mamy XXI, a w Polsce dokładnie temu samemu służy. Gdyby nie Konstantyn Wielki, dziś Jezus, byłby wspomnieniem, takim jak inni tzw. "fałszywi" mesjasze nauczający w tym czasie: np.; Apoloniusz z Tiany, Szymon Mag itp. Sam Jan Chrzciciel, był też uważany za mesjasza, choć ostatecznie został uznany za proroka :) Jeśli prześledzisz sobie jak działa sekta, zorientujesz się szybko, że tak samo działa religia :)
Ja wiem Rominuś, że z Pellem się zgadzasz, ale nie uważasz, że on czasami po prostu bredzi?
Bo ateizm ma różne oblicza. Z jednej strony jesteś Ty, całkiem rozsądna i rzeczowa osoba, z którą da się pogadać.
Na przeciwległym biegunie jest choćby aktor Krzysztof Pieczyński. Jako aktor całkiem dobry, ale jako człowiek
to niestety mu odjebało. Z przykrością to stwierdzam, ale on jest albo chory psychicznie, albo jakiś opętany.
I ewidentnie sprawia wrażenie kogoś kto powinien być albo leczony, albo jeśli już na to za późno to izolowany.
A Pelle jest gdzieś między tymi skrajnościami. Czasami zbliża się Rominuś do Twojego poziomu,
a chwilami sięga dna, które osiągnął pan aktor Pieczyński...
Ale co do Konstantyna to Blondyneczko jesteś w błędzie. Konstantyn jedynie usankcjonował, uznał to
co było nieuniknione i już wyraźnie widoczne czyli tryumf chrześcijaństwa. Gdybyś któryś
cesarz rzymski w I bądź II wieku uczynił chrześcijaństwo religią państwową lub tylko zezwolił na jego
nieskrepowany rozwój, to takie dywagacje miałyby rację bytu. Ale za Konstantyna było już pozamiatane
i on jedynie pogodził się z tym co było oczywiste. Bo nowa religia było dla ówczesnych ludzi atrakcyjniejsza
i bardziej odpowiadało ludzkim potrzebom niż dawne kulty...
Z tą sektą akurat możesz mieć rację Rominuś. Nie pamiętam już kto powiedział, że wielkie religie to sekty,
którym się udało. Coś w tym jest, spójrz choćby na islam...
No a Ty Rominuś co sądzisz o tym początku życia? Tak jak Pelle dopuszczasz istnienie Stwórcy pod warunkiem,
że to był każdy jak choćby Allah, Manitu, Światowid lub Zeus byleby to nie był bóg chrześcijański
czy jak na prawdziwą ateistkę przystało uważasz, że ono powstało tak samo z siebie?
Pieczyński, walczy z wiatrakami, tylko mu się coś tam wydaje, bo społeczeństwo mentalnie siedzi jeszcze w ciemnej dziurze. Nie wiem dlaczego, twierdzisz, że sięgnął dna. Im człowiek inteligentniejszy, im więcej wie, widział, podróżował, poznawał inne kraje inną kulturę, ludzi, tym bardziej skłonny jest do konkluzji :) Snir mogę Cię wziąć na tapetę, skoro jesteś taki wierzący, dlaczego tu siedzisz? Takich jak Ty jest tu większość, tak tu na zbiorniku, ludzi o podwójnej moralności.
A co do Konstantyna, jak zwykle się różnimy w poglądach, zdaniem zachodnich badaczy, bo przecież nie polskich, sytuacja byłaby taka, jak ja nakreśliłam. Pogaństwo było jeszcze głęboko osadzone w zachodnim cesarstwie, a chrześcijaństwo zabronione, ścigane , a wyznawcy mordowani. Gdyby Konstantyn się nie nawrócił, nie wiadomo jak by było, wspomnę tylko, że ochrzcił się tuż przed śmiercią, ciekawe, dlaczego? - co by mógł sobie jeszcze pogrzeszyć :DDD
Snir, nie muszę patrzeć na islam, wystarczy mi Kościół. Katolicy ze swoimi żonami potrafią się równie obchodzić okrutnie, co fundamentaliści muzułmańscy. Co do powstania życia, zgadzam się z wersją, którą przedstawiają naukowcy. Chociaż w sumie, to chciałabym, żeby coś jednak było, po śmierci, bo tak w sumie, życie jest piękne, a co nas czeka, kwaterka na cmentarzu i na tym koniec?
Dlaczego uważam, że Pieczyński sięgnął dna? Bo wiem co on głosi. Na przykład chciałby zlikwidować
Watykan i postawić papieża przed sądem. I jeszcze coś bredzi o jakiejś "energii z kosmosu".
Ja, gdy słyszę coś o "energii z kosmosu" wiem, ze mam do czynienia ze świrem. Dlatego widzę dla
pana Pieczyńskiego jedno rozwiązanie jego problemów czyli biały kaftan. Plus porządna szpryca leków.
Zresztą widziałem kiedyś Pieczyńskiego grającego świra i to była całkiem dobra rola, więc facet mam już wprawę.
Wśród ludzi filmu jest takie powiedzenie, że aktor powinien mówić wyłącznie przy reżyserze i coś w tym jest.
Choćby taki De Niro. Aktor świetny, by nie powiedzieć wybitny, a jak kiedyś słyszałem co on wygadywał o Trumpie,
to miałem wrażenie, że słucham idioty. To nadal jest jeden z dwóch moich ulubionych aktorów,
ale o ile Hopkinsa cenię też za to jakim jest człowiekiem, to De Niro wyłącznie za jego aktorstwo...
Rominuś i kto Ci powiedział, że ja taki wierzący jestem? Pewnie Pelle? Ty mu nie wierz, to stary blagier jest!
Ty w ogóle nie dawaj wiary plotkom na mój temat. Jak dojdą do Ciebie pogłoski, ze jestem świetny w łóżku,
to też traktuj to z przymrużeniem oka. Pobożny też specjalnie nie jestem. W Kościele bywam jedynie
w niedzielę i święta, u spowiedzi tylko dwa razy w roku, porannego pacierza nie odmawiam,
a i o wieczornym czasami zapominam. Nie czytuję prasy katolickiej, TV Trwam nie oglądam,
a od Radia Maryja zdecydowanie bardziej wolę radiową Trójkę. Skąpy jestem i na tacę rzucam jedynie piątaka.
A jak ostatnio widziałem zgrabną zakonnicę, to choć wiem, że nie powinienem, to pomyślałem,
że siostrzyczka marnuje się w tym zakonie i zastanawiałem się jaką też ona może mieć na sobie
bieliznę pod tym habitem. Z pińcet lat temu, to pewnie jak nic spłonąłbym na stosie!
A dlaczego tu siedzę? No jak możesz o to pytać? Oczywiście, że z Twojego powodu Blondyneczko!
Ja już tu miałem konto kasować, ale jak sobie pomyślałem, że już sobie z Tobą nie pogadam, to zmieniłem zdanie.
Ale tak między nami mówiąc, to mogłabyś od czasu do czasu wrzucić nowe zdjęcie.
Uważam, że wtedy przyjemniej by mi się z Tobą rozmawiało...
I jacy "zachodni badacze" tak piszą o Konstantynie? Przecież aż do Konstantyna chrześcijaństwo było zakazane,
a jego wyznawcy prześladowani, a ono i tak rosło w siłę. Jeszcze bodajże 10 lat przed tym edyktem Konstantyna
doszło do ostatnich wielkich prześladowań i one nic nie dały. Bo tej fali już nie można było zatrzymać.
Oczywiście pogaństwo było nadal silne, jeszcze sto lat później takie było, ale chrześcijaństwo już przeważało
i nie dało się tego zatrzymać czy odwrócić. Potem po Konstantynie był jeszcze jeden pogański cesarz,
zapewne wiesz który i on już nie zdecydował się na prześladowania chrześcijan. Był gorącym
zwolennikiem pogaństwa, ale zdawał sobie sprawę, że zakazy i prześladowania nic już nie dadzą.
Nie Rominuś, nie masz racji i Ci Twoi "zachodni badacze" również jej nie mają. Pewnych dziejowych procesów
nie da się powstrzymać. Można je odwlekać, ale na dłuższą metę powstrzymać się ich nie da...
Sneer nikt nie musi pisać, że moher jesteś ;-).
To widać, słychać i czuć. Wiara jest sprawą prywatną.
I o ile ktoś jej nie wykorzystuje do narzucania stylu życia
innym ...niech sobie wierzy w co chce.
Niestety katolicyzm watykański jest walczący. Dostanie
palec - będzie chciał rękę ...a potem nogę.
Religia tylko w kościele i mediach kościelnych. I nigdzie
więcej ! Żadnych posłów na Sejm modlących się kaplicy
o deszcz. Jak przed paru laty. Religia w kościele tylko dla chętnych. Wypowiedzieć Konkordat i zero wpływu religii na administrację Państwa.
Wtedy tacy jak ja nie będą mieli nic przeciw Kościołowi.
Skoro jesteś Sneer wierzący, ale nie ślepo i masz
otwarty umysł na pewno ze mną się zgodzisz ;-)
Pelle oczywiście, że jestem przeciwny narzucaniu innym jakiegoś z góry ustalonego stylu życia.
Tylko, że ja nie widzę żeby Kościół cokolwiek narzucał. Czy oni urządzają łapanki na ulicach i tych
pojmanych zawożą przymusowo do świątyń? A może jak za Chrobrego dokonują przymusowego chrztu?
Religię w szkołach chce większość społeczeństwa i jeśli kiedyś w tych lekcjach będzie brała udział
mniejszość uczniów, to pewnie sam będę za przeniesieniem religii poza szkołę. Ale do tego czasu
nie widzę ku temu powodów. Jeśli posłowie modlą się w sejmie o deszcz, to świadczy wyłącznie o tych posłach,
a nie o Kościele. Nie jest to pewnie zakazane, ale taka ostentacja mnie razi i uważam, że takich posłów
najlepiej rozliczą wyborcy. Konkordat to umowa międzypaństwowa, a nie złożenie hołdu lennego
i wiele państw ma podpisaną taką umowę. Dlaczego my nie mielibyśmy jej mieć?
Pogadajmy może o czymś ciekawszym. Prześlizgnęliście się po tym niewygodnym dla ateuszy temacie,
czyli początkach życia i w ogóle początkach wszechświata, to może spytam Szanownego Kolegi
i Drogiej Koleżanki co sądzą o istnieniu duszy? Taki mały test dla Was, bo to też jest kwestia dość
drażliwa dla ateistów, ale zarazem trochę mówiąca z kim ma się do czynienia. To słucham jak to jest
z tą duszyczką, istnieje ona czy to kolejny wymysł katoli?
Sniruś, co do Pieczyńskiego, masz troszkę racji :) znalazłam tą wypowiedź i o ile nie jest wyrwana z kontekstu, może świadczyć, że coś się chłopakowi poprzestawiało, albo tylko w coś tam wierzy i wszystko poza tym jest okey. Tak samo jak o nim, możemy mówić o osobach wierzących, szczególnie tych bardzo głęboko, tych co doświadczają, bezpośredniego kontaktu z bogiem, już nie mówiąc o tych, których bóg, Chrystus, Maryja i inni odwiedzają hahaha Taki link pod spodem, który mi wyskoczył jak wpisałam hasło "zbiorowa psychoza". To naprawdę idzie w złym kierunku, te dzieci kiedyś będą miały problemy psychiczne, będą się leczyć, będą na rentach, będą w szpitalach, my, JA za to będę płacić z moich podatków.
http://forum.interia.pl/zasniecie-w-duchu-swietym-czy-zbiorowa-psychoza-jakie-macie-zdanie-na-ten-temat-tematy,dId,2794382
Pytanie za ....pytanie ;-).
Co sądzisz o istnieniu Anioła Stróża?
Jeżeli przyjmiemy, że "Big Bang" to była transformacja
Demiurga na materię i tak powstał Wszechświat to nie
można wykluczyć, że cała materia jest świadoma i jej
suma to ów Demiurg. Stąd możliwy jest rozwój gatunków
i ewolucja Wszechświata. Jako proces samodoskonalenia
owej materii.
Według religii katolickiej duszę posiada tylko człowiek.
To kolejny przejaw megalomanii i usprawiedliwiania
odbierania życia zwierzętom. Jeżeli dusza istnieje ma
ją bez wątpienia też i zwierzę.
Ja bym podzielał pogląd Pitagorejczyków - "wszystko co
istnieje posiada duszę.
To mój punkt widzenia sprzed 20 niemal lat:
http://www.kontuszowa.96.lt/Serwis/Panteizm/
Rominuś, ale co Ty mi pokazałaś? To chyba jakiś rodzaj nabożeństwa, ale ja w czymś takim nie brałem udziału,
więc ciężko mi to komentować. I ja tam nie widziałem samych dzieci, a głównie osoby dorosłe.
Ksiądz im położył dłonie na głowie, może i wyglądało to dziwnie, ale żeby od razu z tego powodu
miały się zapełnić szpitale psychiatryczne, a ludzie mieli masowo dostawać renty? E, nie histeryzuj Kiciu...
Początki wszechświata? O początki boga lepiej się spytaj :) Bez filozoficznych akrobacji uzasadniających, że o to kto stworzył świat pytać trzeba, a kto stworzył boga, to już nie nada.
A dusza? Nie wiem. Jaka jest definicja? Jak dla mnie to istnieje tylko skrzenie na synapsach, co tu niby ma wnosić dusza nieśmiertelna? Spokój ducha? To fluoksetyna załatwi. A jak mało, to można ayahuascę i od razu człowiek wie wszystko o wszechświecie i wszystkich kocha.
BTW przepraszam, że ja tak z butami, ale Sweet mnie zaprosiła :P
Z bogiem to rozmawiają ci w czarnych sukienkach.
Po mszalnym podobno całkiem nieźle słychać ;-0
Najgorzej jak Bóg odpowiada ...nie wiem czemu tych
zaraz do Tworek wsadzają.
Nikt nie potrzebuje tu nikogo zapraszać. A sam byłeś tu
nawet bywalcem. Grupa jest otwarta.
Pelle, ale co ja mogę sądzić o Aniele Stróżu? To są byty niedostępne naszym zmysłom, więc niewiele o nich wiem.
Ale myślę, ze odwalają kawał dobrej roboty, chociaż lekko nie mają. Pomyśl sobie na przykład o tym Twoim.
Ten to musi mieć przechlapane! Pewnie już dawno załamał nad Tobą ręce, znaczy skrzydła...
Wielki Wybuch jako transformacja Boga w materię? Hmm, Pelle czyżbyś czytał Scotta Adamsa?
On tam dalej podaje ciekawą hipotezę. Mianowicie zauważa, że ewolucja postępuje od najprostszych,
prymitywnych organizmów do coraz bardziej złożonych i zaawansowanych. Być może więc bóg
nie stoi na początku ewolucji, ale na jej końcu? I jeśli bóg jest na końcu ewolucji, to może uruchomić
kolejną ewolucję, na której końcu jest bóg, który itd...
Czyli Twoim zdaniem duszę mają wszystkie istoty żywe, kura, mucha, insekty, pantofelek pewnie też.
Tylko po co tym wszystkim, oprócz człowieka, istotom potrzebna dusza? I skąd ona się wzięła?
Przecież nie pochodzi od boga, bo jego podobno nie ma...
Tu macie jak działa ewolucja, bo może w ten sposób będzie łatwiej wytłumaczyć:
http://alteredqualia.com/visualization/evolve/
Sneer całkiem sprawnie myślisz jak na kogoś kto uważa
że trzeba umrzeć na krzyżu, by zbawić mszyce które ma
zamiar opryskać ...by jabłek mu nie nadgryzały ;)
Czytałeś "Jak wyglądają Anioły"? Bodaj Ravello to napisał.
Wspaniałe dzieło!! On tam musiał być.
Czarodzieju. Nie chodzi o to jak działa ewolucja tylko
czy można ją powiązać z wiarą w Boga .
Witaj Marsjaninie! Nie ma chyba potrzeby żebyś się tłumaczył dlaczego tu przychodzisz. My tu nie gryziemy,
serc też nie wyrywamy i każdy kto respektuje zasady Grupy jest tu mile widziany, tak mi się przynajmniej wydaje.
Ale niestety mogę Ci odpowiedzieć tylko tym co sam już napisałeś. Bóg z samej definicji jest wszechmocny,
a jego natura niepoznawalna i nie do ogarnięcia dla człowieka. Dlatego wszelkie dywagacje o początkach Boga
uważam za nieuprawnione i mijające się z celem. Co innego z naukowym wyjaśnieniem początków
wszechświata czy życia. Nauka rządzi się swoimi prawami i regułami. Dlatego wyjaśnienie religijne jest
wewnętrznie spójne i logiczne. A nauka po prostu rozkłada w tym momencie ręce stwierdzając,
że póki co na pewne pytania nie znamy odpowiedzi. Kiedyś na pewno te odpowiedzi poznamy
z tym, że na razie to sorry, ale nie...
Bo nauka nie zajmuje się wróżkami, krasnoludkami i fizyką "przedświata", tylko wyjaśnia świat zastany, za co bardzo ją cenię.
Wbrew pozorom cenię sobie też pytania natury ogólnej. Chociaż ostatnio ludzie pytają głownie "jak żyć", a nie "po co". Cel życia, natura dobra i zła, to pytania, które napędzały kulturę europejską przez kilkanaście wieków. I już ch*j z tym, czy akurat wtedy zadawał je Tomasz z Akwinu, czy Kant, grunt, że te pytania były.
Teraz? Teraz mamy upadek myślenia i porażkę rozumu.
Jak to Sneer? To my nie jesteśmy tacy sami jak Bóg ...
tylko o nieco mniejszych możliwościach?
Wszak stworzył nas "na swój obraz i podobieństwo" ?
To chyba nóg nie ma czterech? A jak jest z duszą u Boga?
Wyjaśnienie religijne jest wewnętrznie spójne, a jakże. A z fałszywych przesłanek można wyciągać prawdziwe wnioski. "Wstęp do logiki".
Ludzie myśleli, że słońce krąży wokół ziemi i skonstruowali na tej podstawie zegar i kalendarz. Myślą, że bóg im zostawił przykazania na kamiennych tablicach i dlatego uważają, że nie należy zabijać. I tak dalej.
Chociaż akurat ostatnio, grono miłośników płaskiej ziemi rośnie znacząco.
Czarodzieju chylę czoło ;-).
Mamy konsumcjonizm czyli nawrót do "chcę mieć".
A gdzie teraz jest nauka a gdzie zwykła szamaństwo
strach nawet dochodzić.
Czy ewolucję można powiązac wiarą w boga? Pytanie - czy warto. Kościół chyba jakimś szpagatem pogodził jedno i drugie, bo zawsze można się uciec do "interpretacji" i oznajmić, że te siedem dni, to tak naprawdę siedem eonów, czy coś w ten deseń.
Dziękuję Houdini, że skorzystałeś z zaproszenia. To miłe z Twojej strony.:)
Ja zbytnio nie ogarniam tej dyskusji, ale lubię czytać jak ktoś ma coś do powiedzenia a i broni swoich racji. Uważam, że Ty podołasz tej dyskusji i jesteś w odpowiednim miejscu.
No dokładnie Marsjaninie, ja również za to cenię naukę. I nie rozumiem pytania Pelle czy można powiązać
ewolucję z wiarą w Boga? Przecież to są zbiory rozłączne. Co ma jedno z drugim wspólnego?
Teoria ewolucji jest naukowo udowodniona i ona dość dobrze wyjaśnia rozwój gatunków i to jak rozwijało się życie.
Co to ma wspólnego z wiarą w Boga? Ale teoria ewolucji nie odpowiada na pytanie jak powstało życie. A religia tak...
Jejku, Sneer, i nie widzisz jak to dookoła, najdłuższą możliwą krzywą łączącą dwa punkty ta wiedza zostaje nam objawiona?
Człowiek sobie tworzy boga, potem to obrasta w dogmaty i rytuały, pośredników... w końcu pośrednicy Ci komunikują, że znają rozwiązanie zagadki "skąd się wzięło życie i wszechświat": z kapelusza - bóg wyciągnął.
No juz bardziej prawą ręką za lewe ucho to nie można chyba sięgać.
Ale nie zapędzaj mnie do tego narożnika, do którego ja się zapędzić nie dam. Bo sugerujesz, że wyjaśnienie
religijne to jakieś zabobony, albo inne bajeczki i istnieje lepsze wytłumaczenie, bardziej racjonalne i oparte
na naukowych przesłankach. I jeśli ktoś przyjmuje to pierwsze, to sam umieszcza się w tym narożniku
ciemnoty i zacofania. Ale właśnie tak nie jest! Religia na pytanie jak powstało życie odpowiada, że zostało
stworzone czyli istniał Stwórca. Jak dla mnie brzmi to całkiem logicznie. Co odpowiada druga strona?
Życie powstało przypadkowo z martwej materii. Jak powstała żywa materia z martwej?
Nie wiadomo i druga strona to przyznaje. Ale założenie, że nie ma Stwórcy wymaga wiary (wiary, nie wiedzy!),
że tak właśnie musiało być i kiedyś pewnie uda się to udowodnić. Czyli obie strony opierają się na wierze,
co w przypadku religii jest naturalne, ale jeśli chodzi o ateizm już niekoniecznie.
A na pytanie, która wiara, odnośnie powstania życia, jest bardziej przekonująca,
to już każdy musi sobie indywidualnie odpowiedzieć...
Nie, założenie, że nie ma stwórcy, to po prostu brzytwa Ockhama. Nie ma potrzeby angażować w to wojującego ateizmu. Akurat jak powstała żywa materia z martwej, to możesz sobie w odpowiednio wyposażonym laboratorium przećwiczyć. Ze stworzeniem wszechświata będzie trudniej, ale jeśli ogarniemy funkcję falową wszechświata, to może się okazać, że w ogóle nie potrzebuje on początku.
A tak na marginesie Sneer - czas to w ogóle istnieje, czy tylko jest sposobem w jaki oglądamy rzeczywistość?
Zreszta ja mogę nawet Ci przyklasnąć, że bóg wszechświat stworzył. Ok - niech Ci będzie. I co z tego niby wynika? Bo nie widzę łączności między tym faktem, a rozpączkowaniem setek religii na całym świecie, z których każda prawdziwsza od drugiej. Gdy tymczasem bóg jest milion wszechświatów dalej, albo wkłada patyk w mrowisko...
Jak się ma stworzenie wszechświata do dogmatów o niepokalanym poczęciu, wojen religijnych, makowca w święta i ojca Rydzyka? Nie uważasz, że to trochę jakby lekka przesada? Że ludzie się za bardzo rozpędzili? Do kogo się modlisz? Do bezosobowego demiurga? Czy może uważasz, że wszyscy jesteśmy skrzyniami doktora Corcorana? :)
Sneer wprowadzasz element fałszywego założenia do tezy.
Nauka opowiada się za Big Bangiem.
Pytanie skąd się wzięła energia początkowa ...olbrzymia?
Tu nie ma odpowiedzi. Twierdzenie, że Bóg stworzył oparte jest na nieracjonalnych, wydumanych założeniach i słowotoku (był od zawsze, wszechmocny itp.)
Reasumując ...gówno wiemy i ubieramy to "pióra".
Jednak owa nauka daje jakieś uzasadnienie racjonalne
, a religia bełkot niczym z baśni o Smoku Wawelskim.
Czarodzieju
Czarodzieju. Teoria korpuskularno-falowa jest fałszywa
i wiadomo o tym od co najmniej 30 lat.
Przy prędkości światła każda cząstka elementarna staje
się linią (struną) nieskończenie długą. Upraszczając, bo
choć niewielkie wymiary ...jakieś cząstka ma. To tłumaczy
tzw. "szarą masę" Wszechświata i być może pulsacyjny
jego charakter. Na "uniwersalną Teorię Wszystkiego"
poczekamy jeszcze ze 20 lat. 16 wymiarowa czasoprzestrzeń i materia jako zakłócenie przepływu
energii to temat dla komputerów kwantowych. I bardzo
wątpliwe czy jak już powstanie ktokolwiek ją zrozumie.
Ona wyniknie bowiem ze wzorów matematycznych. a nie logiki.
W laboratorium stworzono żywą materię z martwej??? I o takim epokowym odkryciu cisza,
a ci, którzy tego dokonali nie dostali Nobla? Dziwne...
Z tym czasem coś tam kombinują, że go podobno wcale nie ma i jest on jedynie iluzją, ja jednak przyjmuję
to co głosi nauka, a od czasów Einsteina i jego OTW czas jest częścią czterowymiarowej czasoprzestrzeni.
Dopóki nauka jednoznacznie nie udowodni, ze jest inaczej, nie ma chyba potrzeby rezygnować z czasu...
A reszta o czym piszesz, to już kwestie wiary. Natomiast rzeczywiście nawet jeśli przyjąć,
że życie czy wszechświat zostały stworzone, to nie implikuje prawdziwości jakiejkolwiek religii...
Pelle, teoria korpuskularno- falowa światła jest fałszywa??? A kto ją obalił??? Daj no jakieś szczegóły.
Ja może na tym kurwidołku nie pobzykam, ale chociaż dowiem się czegoś ciekawego.
Najpierw ta żywa materia z martwej, a teraz ta teoria światła. Szczegóły poproszę!
Masz rację. Jest prawdziwa dla wąskiego zbioru. jak
teoria Newtona. Ta Newtona prawdziwa jest dla Ziemi.
Einsteina ma szersze zastosowanie, ale nie tłumaczy skąd
punktowe wymiary w cząstce poruszającej się 300 tyś.km/sek. i czemu jej masa nie jest nieskończona. Oraz
pewnych paradoksów matematycznych. Takich jak dwa
obiekty oddalające się od siebie z prędkością 300 km/sek
zobaczą światło latarek zapalonych na ich rufach choć prędkość względna jest 2razy większa od prędkości światła. Itd....
Sneer na każdym kroku wychodzi z Ciebie system
edukacji. Ten Twój to zwyczajne seminarium. Twoje
wiadomości są wiedzą tych co nigdy nie słyszeli o
humanizmie, wiekach oświecenia a Rewolucję Francuską
utożsamiają z Oświęcimiem. To czego Ciebie nauczono
to wspak-kultura. Gloryfikujesz ciemnotę, poddaństwo
lenne i zaprzeczasz iż Kościół jest kulą u nogi pływaka
...który zmierza w stronę postępu i wiedzy.
Jestem przekonany, że potępisz szczepienia ochronne
chociaż sam pędzisz do lekarza jak tylko masz katar.
Tak wiec szanując Ciebie jako człowieka i kolegę ze "zb"
nie jestem w stanie zgodzić się z niczym co dotyczy
cywilizacji XXI wieku.
Widzę Pelle, że wysoko mnie cenisz. Ale nieważne co ja Twoim zdaniem gloryfikuje i czemu zaprzeczam.
Ważniejsze co Ty robisz z nauką. A robisz nieładne rzeczy. Więc tylko dwie kwestie.
Dualizm korpuskularno- falowy to nie jest jakiś czczy wymysł teoretyków, tylko prawo potwierdzone doświadczalnie. Young przeprowadzał te swoje badania z tymi szczelinami przez które przepuszczał światło i uzyskując
dyfrakcję czy interferencję światła jasno dowiódł jego falowej natury. Z kolei potem Einstein badając zjawisko fotoelektryczne udowodnił, ze światło ma również charakter cząstki. Dlatego ten dualizm światła jest
faktem naukowym i nikt go nie obalił 30 lat temu i pewnie za 30 lat również nikt tego nie zrobi.
Natomiast prędkość dwóch obiektów poruszających się w przeciwnych kierunkach z prędkością światła
nie będzie wcale dwukrotnie większa od prędkości światła. Ona będzie równa prędkości światła.
Dowiodło tego jeszcze w XIX wieku doświadczenie Michelsona- Morleya. A potem potwierdził
to Einstein swoją STW. Otóż światło nie podlega klasycznej zasadzie dodawania prędkości. I to tyle. Idę spać.
Dobrej nocy życzy Ci ten, który nie słyszał o humanizmie i Oświeceniu oraz jest wrogiem szczepionek,
postępu, wiedzy, po prostu wszystkiego...
Snir, Ty to nawet chodziłeś do żłobka katolickiego... Jeśli Bóg stworzył, człowieka na swoje podobieństwo, to co miał na myśli? A ja myślę, że komuś chlapnął się ten tekst i tak zostało, bo wszystkim się spodobało :) Czyli Bóg jest arogancki, chamski, zawzięty, wredny, złośliwy, mściwy, nietolerancyjny, ksenofob, homofob, antysemita, AGRESYWNY i nosi moherowy beret :DDD
Snir zajrzyj na ogólny, zobacz tych biedaków, co tam się ogłaszają i wypisują brednie... mi żal tych chłopaczków, prano im mózgi od dzieciństwa. Tak żyją jak ich wychowano w katolickiej tradycji, czyli w konflikcie wewnętrznym między tym co im wiara nakazuje, a tym, czego potrzebują, celem zaspokojenia swoich potrzeb, jakie odczuwają :) Pomyśli, jak wygląda ich życie i rodziny, siedzą na zbiorniku na całymi dniami, piszą do pa,r singielek, siedzą na kamerkach i się onanizują, a co ich robią w tym czasie żony i dzieci?
Miła odmiana od wszechobecnego "kto poklika" :)
Udało się stworzyć samoreplikujące się RNA, z tego co kojarzę, ale gotów jestem uznać, że masz rację Sneer, chociaż to w dużej mierze kwestia definicji życia. Ale nie będę się zasłaniał zwyczajowym "to zależy" :)
Ja to w sumie zawsze daję się złapać na to samo, czyli dyskutowanie językiem nauki o sprawach wiary, co jest w sumie bez sensu, bo najwięcej bonusów wierzący zbierają i tak wtedy, gdy wierzą na przekór (Pelle Hioba tutaj przywoływał na przykład).
Dla mnie po prostu motyw boga, to jest taki wytrych i zapełnianie pustych miejsc. Można przyznać, że tego czy owego nie wiemy, ale zamiast to zrobić, to ludzie się odwołują do koncepcji boga i zasłaniają niepoznawalnością owego.
No ok - ale co nam to daje, poza przesunięciem pytania o poziom wyżej? Czemu Sneer nie jesteś usatysfakcjonowany odpowiedzią (przykładowo) "nie wiemy jak powstał wszechświat", ale odpowiedź "nie wiemy jak powstał bóg" zupełnie nie wytrąca Cię z rezonu?
I jeszcze pal licho tego demiurga, który lont podłożył, ale jak to się ma do wybierania Jezusa na króla Polski, zawierzania czegoś tam Maryi, różańca wokół granic (notabene wynalazek zarąbany muslimom :)) i sklejania miniaturek kościoła przez dzieciaki w podstawówce? Wiara to jedno a religia to drugie?
Nie ogarniam. Nie ogarniam filozofów takich jak Chesterton np., który poza pisaniem szeregu całkiem sensownych rzeczy przechodził z protestantyzmu na katolicyzm, bo mu ów bardziej pasował. "Wybierz sobie zestaw dogmatów, a potem się ich trzymaj".
Podobnie nie ogarniam mojego znajomego - po polibudzie, branża IT, szef projektów, przy okazji gorliwy katolik, łącznie z tymi wszystkimi modlitwami w te i wewte i oczywiście stylem życia, jaki wynika nie z zagadki stworzenia, tylko konkretnego zestawu zaleceń w jakiejś tam książce.
No sory, dla mnie to jest wewnętrznie sprzeczne. Nie pojmuję.
Snir jeszcze jedno, skoro tak gorliwie popierasz Kościół, to ze wszystkim w komplecie: demonami, opętaniem, zbiorową psychozą, pedofilią i całą patologią z jaką tam możemy się spotkać. Nie możesz sobie wybierać, tylko to co Ci jest wygodne, przynajmniej dopóki Kościół jest finansowany z budżetu państwa. A skoro 80% społeczeństwa popiera finansowanie Kościoła z budżetu państwa, to jeszcze kilka pokoleń, będziemy tkwić w ciemnym Średniowieczu. Najbardziej przykry jest dla mnie fakt jaki sobie uświadomiliśmy razem z mężem całkiem niedawno, to taki, że decydując się na wychowanie dzieci, bez wiary i religii, zapewniliśmy im doskonały start w dorosłość, ale, jest jedno ale w efekcie nie będą potrafiły się dostosować do realiów życia w Polsce. Wystarczyło tylko dzieci nie puścić na religię... msza ich śmieszy, "mężczyźni w sukienkach są śmieszni", "Jak można wierzyć w Jezusa" itp. Wiem już, że opuszczą Polskę... :) Chcą już studiować za granicą i jeśli finanse pozwolą to jak najbardziej :)
Rominuś, do żłobka nie chodziłem. ale do przedszkola już tak. Tylko nie do katolickiego, a do komuszego,
bo to było w tym beznadziejnym PRL-u. I tam to dopiero była indoktrynacja! Nie opowiadano nam tam
o św. Mikołaju tylko o jakimś wstrętnym Dziadku Mrozie. A po leżakowaniu nie śpiewaliśmy pieśni religijnych
tylko kawałki w rodzaju: stary niedźwiedź mocno śpi. Zresztą podejrzewam, że ten utwór zawierał
przekaz podprogowy mający wywołać u nas strach przed sąsiadem ze wschodu. Bo i ten "niedźwiedź"
i to "my się go boimy". Tylko wobec mnie ta indoktrynacja nie była skuteczna, bo ja się wcale
tego "niedźwiedzia" nie boję. A znam pewną sympatyczną i seksowną Blondyneczkę, która całkiem niedawno
drżała ze strachu z powodu rosyjskich manewrów. Obawiała się ona, że te manewry zakończą się
defiladą Armii Czerwonej na ulicach Warszawy. Widocznie ta Blondyneczka również w przedszkolu
śpiewała o niedźwiedziu, który mocno śpi. I jeszcze jedno. Ja w tym przedszkolu spędzałem tygodniowo
kilkadziesiąt godzin, pewnie coś koło 30-40 i byłem w wieku, w którym umysł chłonie wszystko jak gąbka.
Później w szkole podobnie, bo przecież zmuszano mnie nawet do uczestnictwa w tych
pierwszomajowych paradach! Ja nie wiem czy dziś nie należałoby mi się jakieś odszkodowanie
za przymus brania udziału w tej hucpie. W każdym razie indoktrynowano mnie, choć bez żadnego
widocznego rezultatu. Widocznie oporną masą byłem. A ile dzisiejszy młody człowiek ma styczności z religią?
W tygodniu godzina w kościele i 2 razy po 45 minut w szkole czyli łącznie 2,5 godziny. I naprawdę uważasz,
że w ciągu tych 2,5 godzin zrobią dziecku takie pranie mózgu, ze skończy ono za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat
w psychiatryku lub na rencie? Po prostu uważam, ze popadasz w histerię...
Sweet! Skoro masz taki dar przekonywania, to może ściągnęłabyś na Dziuplę też jakiegoś mohera?
Bo ja tu mam trzech oponentów (a jak wpadnie tu Piaa, to będzie czworo) i to są tacy dyskutanci
z najwyższej zbiornikowej półki. Ja nie daję rady wszystkim odpisywać. I od razu wyjaśniam,
że brak mojej odpowiedzi wynika jedynie z braku czasu i możliwości odpisywania, a nie jakiegoś
lekceważenia dyskutantów. Teraz też odpisałem jedynie Romini, a Marsjaninowi odpowiem w wolnej chwili.
Sweet, podobno 90% społeczeństwa w tym kraju to katole, a ja tu muszę sam dawać
odpór wojującemu ateizmowi! Dlatego proszę, ściągnij jakiegoś mohera do pomocy.
Aha! Ja tu sobie czasami pozwalam na lekką ironię czy szyderstwo, ale to w żaden sposób nie oznacza
lekceważenia tych, z którymi prowadzę dyskusję. Taki mam po prostu styl wypowiedzi i mam nadzieję,
że nikt z tego powodu nie poczuje się dotknięty. Nie darowałbym sobie, gdyby znowu ktoś przeze mnie
miał opuścić naszą Grupę. Dlatego w razie czego Sweet zdziel mnie w łeb banem, żebym ochłonął...
Tylko skąd Ci tu mohera na poziomie znaleźć? :| Nikt mi do głowy nie przychodzi, przynajmniej na zbiorze.
Tak Marsjaninie, prace w laboratoriach nad stworzeniem żywej materii trwają i pewnie jakieś drobne sukcesy
udało się osiągnąć, ale generalnie to nadal jest w głębokich powijakach. I to obrazuje jaką trudność musiała
pokonać Natura. Przecież w laboratorium można wytworzyć idealne, wzorcowe warunki, a w rzeczywistości
to była kwestia przypadku. I to przypadkowe połączenie substancji chemicznych w tej pierwotnej
zawiesinie organicznej musiało wyprodukować tysiące enzymów niezbędnych do życia.
Ogromna skala trudności...
Być może nie pojmujesz podanych przez siebie przykładów, gdyż nie chcesz oddzielić wiedzy od wiary?
A dla mnie to są zbiory rozłączne. Wiedza dotyczy spraw materialnych podlegających badaniu. Wiara-
rzeczy niematerialnych, transcendentnych, które nie podlegają badaniu. Dlatego operują one
w rozłącznych dziedzinach i posługują się narzędziami zajmującymi się zupełnie czymś innym.
Dlatego mnie absolutnie nie dziwi, że wybitny naukowiec może być gorliwym wyznawcą jakiejś religii...
I to nie tak, że ja jestem nie usatysfakcjonowany odpowiedzią. Odpowiedziami, które daje nauka
jestem usatysfakcjonowany, ale nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Na pytanie
jak powstało życie nauka póki co nie daje odpowiedzi. Pozostaje wiara. Wiara w to, że życie
zostało stworzone lub wiara w to, że życie powstało samoistnie. Mnie bardziej przekonuje
ta pierwsza opcja. A stwierdzenie "nie wiemy jak powstał bóg" nie tylko mi nie przeszkadza,
ale wręcz uważam, że nie może być innej odpowiedzi. Zresztą całe szczęście, że tak jest.
Bo gdybyśmy poznali istotę boga, to pozbawilibyśmy się jednego z najpiękniejszych uczuć czyli wiary.
Życie przestałoby być rodzajem zakładu Pascala i zniknęłaby ta odrobina irracjonalności,
która na tym w sumie beznadziejnym świecie jeszcze nam została...
I litości! Dla mnie Bóg to nie starzec z siwą brodą, który grozi palcem, gdy jestem niegrzeczny.
Ja wcale go sobie nie wyobrażam, bo jeśli jest on poza czasem i nie podlega prawom
przyczynowo- skutkowym, to racjonalna logika bierze w łeb. Po prostu wierzę, że on istnieje...
No tak, bo jak moher, to obowiązkowo troglodyta o IQ chomika, który potrafi tylko
bezrefleksyjnie klepać zdrowaśki. Co innego ateiści, ci to wiadomo, wszyscy są tytanami intelektu!
Nie, serio się za myśliłem. Mam jedną znajomą z czasów studiów i ona jest niegłupia, ale jak bym próbował ją na konto na zbiorze namówić, to by się to ekskomuniką skończyło :)
Tu Cie akurat rozumiem. Też znam parę takich osób, które gdyby się dowiedziały na jakim portalu mam konto,
to pewnie uznałyby, że pomóc może mi już tylko egzorcysta...
Sneer. ja lubię takie wyzwania. Lubię jak jestem sama a kilkoro na mnie. Nie kojarz tego z sexem.:P:) Czuję wtedy, że żyję. Im bardziej oni przeciw mnie, tym bardziej lubię im dokopać. Więc zrób to Sneer. Dokop im!
Masz we mnie kibica i fankę jednocześnie.:)
Sweet, do tego trzeba mieć i czas i wiedzę. A u mnie z czasem bywa różnie, a wiedza powierzchowna...
I ja lubię pogadać, ale niekoniecznie dokopać. No jak tu takiej Blondyneczce dokopać?
No ładnie to sobie Sneer podzieliłeś. Schludnie. Logicznie. Nawet jestem w stanie jakoś to zrozumieć, chociaż i tak nie wiem po co do kościoła biegasz w takim razie.
No ale przekonać to mnie raczej nie przekonasz. Bo dla mnie takie podejście to trochę trąci lenistwem myślowym. Zauważ, że jak masz te dwa zbiory rozłączne, to od twojego widzimisię zależy, do którego co wrzucisz. Dlatego dla mnie naukowiec który by miał takie podejście, to d**a, nie naukowiec, a w każdym razie ktoś, komu trudno zaufać, bo zawsze problem nierozwiązany może sobie przerzucić do zbioru transcendencji i spocząć na laurach.
Tylko nie wyciągaj mi tu Einsteina, wiem co Ci po głowie chodzi :P
Sneer, dobrzy zawodnicy jak nie wiedzą to improwizują.:)) No dobra wiem, że jesteś mocny i to bez fałszywego lania cukru.
Jak widać to Houdini ma też nieźle poukładane w głowie. To było dobre pociągnięcie z mojej strony sprowadzając go tutaj.:)
O ILu, Romini nie trzeba wspominać. To nie ta liga co u Mandry, gdzie gwoździem programu są "Skojarzenia".
Kiedyś miałam wizję takiej dyskusji z udziałem wielu osobistości zbioru. Z chęcią bym w takiej dyskusji poczytała Harvi, Piaa, Selfa, Miramis i jeszcze kilka osób. Nawet chyba Novek nie jest głupim facetem i pewnie w wielu tematach podjąłby rękawicę. Przed jednym bym tylko zamknęła tutaj drzwi. Przed dowcipnym, bo jego bełkot nie byłby zrozumiały dla nikogo!
I jeszcze tą odpowiedź o bogu co palcem w bulionie pierwotnym zamieszał (czy może jakoś inaczej, nie wiem jak Ty to widzisz) to bym porównał do odpowiedzi na pytanie "dlaczego samochód jedzie?".
- bo pod maską są krasnoludki, które robią co trzeba, żeby samochód jechał
- a mogę otworzyć maskę i zajrzeć do środka?
- nie, bo się spłoszą...
Snirek, co Ty opowiadasz, niby jesteś ode mnie młodszy hahaha, przecież wszyscy księżula mieli lojalki podpisane z ówczesnymi służbami. Szkoły i przedszkola były, religia w kościele była, pranie mózgu było. Kościół z rozrzewnieniem wspomina tamte czasy, w myśl powiedzonka "jak trwoga to do boga" 1000% miał kościół wtedy wyrobionej normy. Polonia na całym świecie zbierała datki i robiła paczki dla rodaków w kraju.
Sniruś, jakby Ci to łopatologicznie wytłumaczyć, czasem wystarczy, że księżulo coś tam wypali na religii jeden raz np.: "masturbacja, to grzech" i jeszcze kilka razy powtórzy, że "diabeł coś tam Ci szepce do ucha, wodzi cię na pokuszenie, a do drugiego anioł Ci coś szepce" młody człowiek chłonie takie rzeczy nieświadomie jak gąbka, nie każdy podkreślam, jedni są mniej, inni bardziej podatni na to maja wpływ inne tez czynniki.
Sniruś zobacz jakim jesteś doskonałym przykładem: wychowanek PRL-u, ale jakimś cudem, dopadły i owinęły Cię kościelne macki, wyprały mózg i na koniec wcisnęły moherowy beret jako zwieńczenie swego dzieła :) A dlaczego ciężko znaleźć moherowy beret, który chciałby się tu wypowiadać? Taka nasuwa mi się analogia, ile to było walki z paleniem papierosów, ustaw, zakazów, nakazów i proszę palenie wychodzi z mody, wyparła je moda na zdrowy tryb życia, dziś uważa się, że pali jakiś tam margines etc.. Tak samo może będzie z instytucją jaką jest Kościół w końcu wyjdzie z mody, może nawet przylgnie łatka, że chodzą tam ludzie biedni, słabo wykształceni i mało inteligentni, wtedy nikt się z tym nie będzie chciał utożsamiać :P
Romini, z tą łatką, to trochę prawda. I właśnie dlatego, ludzie mocniej wykształceni i dużo inteligentni, powinni tą religię hołubić :) Wykorzystywać, dla własnych celów.
Co trzyma w kupie społeczeństwa złożone z nieskomplikowanych jednostek, bez zinternalizowanego kodeksu moralnego? Podpowiem, że nie są to cotygodniowe wykłady z etyki w małej auli :)
To jest w sumie stosunkowo świeża konstatacja. Patrzyłem sobie, jak religia na przestrzeni dziejów wpływała na społeczeństwa. Oczywiście jest tam sporo zabobonu i obskurantyzmu, ale nie tylko. Inkwizycja dała nam instytucję obrońcy. Klasztory -
uniwersytety. Mnich dominikanin rozwinął myśli Stagiryty, a naukę ustawił na równi z wiarą, choć w różnych sferach życia. Izabela Kastylijska, która usiłowała jakoś ogarnąć kwestię konkwisty, pospołu z misjonarzami zresztą. Przykładów jest cała masa.
Nie wiem w sumie, czemu tak to działa. Prawdziwe wnioski z fałszywych założeń. Oczywiście jako oświecony absolwent studiów niehumanistycznych chętnie się dystansuję od wymijających odpowiedzi i prostych zabobonów, ale fakt jest faktem. Nie sposób po prostu potępić chrześcijaństwa i uznać, że sprawa zamknięta.
Ciągle się zastanawiam nad koncepcją, podług której to chrześcijaństwo, pospołu z innymi czynnikami, a może głównie - wypchnęło Europę na pierwsze miejsce w wyścigu cywilizacji. Nie mam jeszcze skrystalizowanej opinii :)
Rzeczywiście Marsjaninie czasami takiego precyzyjnego rozdziału trudno dokonać. Z jednej strony to w co
wierzymy jest tak silnie w nas zakorzenione, ze traktujemy to niemal jak wiedzę, a nie wiarę. Podejrzewam,
że przynajmniej część katolików wie o boskości Jezusa, a nie w to wierzy. Z drugiej strony nauka osiągnęła
taki poziom, że dla zwykłego człowieka jest niezrozumiała i przyjmuje się ją niejako na wiarę.
Weźmy choćby tego słynnego kota Schrodingera. Jaki odsetek ludzi rozumie ten eksperyment myślowy?
Ja tego w pełni nie pojmuję, bo ciężko to sobie wyobrazić i można powiedzieć, że "wierzę", że ten kot
jest jednocześnie martwy i żywy. Przecież cała mechanika kwantowa przeczy takiej zwykłej logice
i intuicyjnemu myśleniu. Zresztą co się dziwić zwykłym ludziom skoro sam wielki Einstein do końca
nie mógł się pogodzić z założeniami fizyki kwantowej, bo przeczyła ona założeniom klasycznej fizyki...
A co do tego boskiego palca w tym bulionie, to można na to różnie patrzeć. Przecież nie da się wykluczyć,
jak kiedyś usłyszałem, że wybulgotaliśmy w kadzi z zacierem jakiegoś bimbrownika spoza
naszego wszechświata, a teraz czekamy na destylację. Albo na inspekcję sanitarną...
A wracając Sneer, do Ciebie - myślę, że zagadka stworzenia świata i życia, to jeden z niewielu bastionów religii, jakie się ostały. Dawno temu wystarczyło żeby piorun pierdyknął i już ludzie przylepiali temu zdarzeniu nadprzyrodzone wyjaśnienie. Pioruny już wiemy skąd się biorą. Dojdziemy i reszty. Tylko po co w międzyczasie trzymać się wytłumaczeń rodem z paleolitu? Zwłaszcza, jak masz te IQ 130 czy więcej...
Nie bawi Cię wizja życia bez transcendencji? Wiesz - założenie, że żyjemy tu i teraz, jako efekt długiego procesu ewolucji i nie wiemy co dalej i czy w ogóle coś dalej. Nie ma kodeksów spisanych na tablicach, jest namysł wielu pokoleń filozofów i etyka w pocie czoła wykuta. Nie ma kija i marchewki, jest świadomość tylko jednego życia i starań, aby tym bardziej je uczynić godnym i wyjątkowym. Nie ma łatwych rozgrzeszeń, drugiej próby, łańcuszka reinkarnacji. Jest - to co widać.
Takie coś, jest mniej wartościowe, czy bardziej? Czy etycznie wyżej stawiasz takiego, co z tęsknotą spoziera na łąki Arkadii i tą transcendencję afirmuje, czy takiego, co MIMO WSZYSTKO stara się znaleźć cel, przyjaźń, miłość i godność w tym pierdolniku zwanym życiem? :)
Tak czarodzieju należy podchodzić do życia jak napisałeś!
Jest ono stanem osobliwym i wykorzystajmy je tak jak
potrafimy potrafimy.
Reszta to spekulacje oparte na 3 tyś. lat ludzkiej kultury.
Wiemy teraz mniej więcej tyle samo co wtedy .-;).
Na szczęście żyjemy dłużej i mniej rzeczy nas już zabija.
Religia (każda!) jest tylko polityką polegającą na
wyłudzaniu pieniędzy od tych co dają się ogłupić.
Współpracuje z władzą na każdym szczeblu i stąd jej
obecność nadal w naszym życiu ...mimo oczywistych
absurdów. Czy ktoś wie co odkryto w Qumran i dlaczego
Watykan "robił w pory" z tego powodu?
Dlaczego kilkanaście lat wstrzymywano prace i opóźniano
tłumaczenia tego co znaleziono? I gdzie niektóre ze znalezisk się podziały?
Wiesz Marsjaninie, tego Boga już nie raz uśmiercano. Nietzsche był może pierwszym, ale nie ostatnim.
A jednak ten Bóg wciąż żyje i wcale nie ma się tak źle. I ludzie chyba potrzebują transcendencji, bez niej
odczuwaliby rodzaj pustki. Potrzebują jej w takiej czy innej formie, często jakiejś pokracznej.
Bo tam gdzie religia jest już właściwie tylko folklorem pełno jest wróżek, magików z wahadełkami,
specjalistów od fengshui, bioenergoterapeutów i innych szarlatanów...
Ja człowieka wierzącego porównałbym do kogoś żyjącego w swoim świecie, ale marzącego o takiej
podróży życia. Dla jednego byłby to Bangkok z tanimi tajskimi dziwkami, dla drugiego Australia z jej
atrakcjami przyrodniczymi i krajobrazowymi, dla jeszcze innego Amazonia czy jakieś inne miejsce.
Ktoś taki wie, że nie pojedzie tam w tym roku, ani w przyszłym, za trzy lata też pewnie nie,
ale planuje i myśli o tej podróży. Być może z roku na rok odkłada ten wyjazd, ale żyje nadzieją,
że kiedyś wreszcie to marzenie zrealizuje. Nawet jeśli aktualnie wydaje się ono odległe.
I nagle ma z tych marzeń zrezygnować? Pozbawić się złudzeń? Dlaczego? Marzenia i złudzenia
nie są czymś złym jeśli pomagają żyć i dodają sił w tej naszej egzystencji...
Aha! Kolejna teoria spiskowa! No to pochwal się tropicielu
watykańskich przekrętów co tam znaleziono w tym Qumran?
No dobra, to ja nie potrzebuję (transcendencji). Znaczy - może by było mi łatwiej. Myślałbym o zawale serca w kategoriach podróży, a nie fuckupu :) Ale to za proste by było. Zostanę przy swoim. Pytania o sens życia można zadawać będąc ateuszem tak samo dobrze.
Sneer mnie się pytasz co tam znaleziono?
Przecież to manuskrypty Twojej wiary z przełomu er.
I nie wiesz tego? To na jakiej podstawie wierzysz?
Zero zainteresowania faktami? Tylko to co ksiądz mówił?
Otóż widzisz najciekawsze jest nie to co tam jest ...ale
czego tam nie ma!!
A powinno być jeżeli Jezus istniał a nie jest tylko bajką.
Wszak to niby współcześni mu wyznawcy napisali.
I jest o Wielkim Nauczycielu ale o 250 lat wcześniejszym.
Do tego nie umarł na krzyżu, za nasze grzechy.- ).
No i jest ewangelia Adama i Ewy po wypędzeniu z Raju. Jak oni to pisali ? Czym? Umieli pisać? Skąd wzięli skóry i blachę miedzianą? Mieli hutę?
Pelle, pisałem już, że ja specjalnie pobożny nie jestem, więc się tym nie interesowałem. Chociaż nie!
Teraz sobie przypominam, że kiedyś spytałem się proboszcza co tam w tych rękopisach znaleziono,
ale on mi powiedział, że pojęcia nie ma, bo jego przełożeni jak to się wyraził "robią w pory" i nikt nic nie wie.
I właśnie wtedy straciłem zainteresowanie tym tematem...
Ale Pelle, dlaczego Ty się rozmieniasz na drobne i wypisujesz takie bzdury? Ewangelia Adama i Ewy?
No proszę Cie, przecież to jakiś bełkot. A o co chodzi z tą miedzią? Miedź jest chyba pierwszym
wytapianym metalem i znano ją już w czasach prehistorycznych.
Tylko co to ma wspólnego z Adamem i Ewą, to ja nie wiem...
Sneer jestem wprost rozczulony Twoją szlachetną wiarą.
To nie ja wypisuję bzdury tylko Twoi bracia w wierze ;-).W
szkole falsyfikatów zwanej Szkołą Aleksandryjską
konkretnie. Tworzyli tam na wyścigi ewangelie jako tzw.
źródła wiary. Do dziś przetrwało ich kilkadziesiąt.
Nawet Piłat napisał ewangelię ...ich rękami ;-)).
Czy to nie kuriozalne?
A że to bełkot ...miło iż przyznałeś ;-).
No skoro Adam z Ewą napisali ewangelię to skądś tą
blachę miedzianą wziąć musieli. Przynajmniej ja bym
sobie zadał pytanie skąd.
Możliwe są dwa wyjkaśnienia:
1. Blachę dał im Bóg na pożegnanie jak dostali eksmisję
z Edenu.
2. Jest to ewidentne fałszerstwo. A skoro tak ..to należy zadać sobie pytanie czy te 4 uznane ewangelie też nie
zostały sfałszowane. Wszak pewne fakty i nazewnictwo
wskazują na ich powstanie po 100 latach n.e. Trudno
więc by pamiętano co mówił Jezus skoro nawet nie wiadomo czy istniał. Jeżeli nawet tak to data jego ur. jest
przekłamana. Herod bowiem umarł 4 lata p.n.e, a jest o
nim mowa np. W Ewangeli w/g Mateusza (rzeź niewiniątek).
Dobrze Sneer kończmy temat wiary. Ja Ciebie nie
przekonam, że warto się zastanowić w co się wierzy.
Ty mnie też nie ...bo ja dawno już nad tym zastanawiałem.
Temat duszy był dobry ;-).
To jak to jest z nią? Tylko człowiek ją posiada czy zwierzęta też?
Jeżeli one też to Kościół kłamie. Bo twierdzi co innego.
Jeżeli nie to jakim cudem żyją skoro to ma być element
decydujący o tym czy coś jest żywe czy martwe?
Duszę dostał homo sapiens jakieś 200 tys. lat temu, jak raczył wyewoluować. Jak powszechnie wiadomo - neandertalczyk duszy nie miał.
Chwila, chwila, a co z tymi homo sapiens, co skrzyżowali się z neandertalczykami? :) Co bym dała, żeby spotkać takiego faceta u którego znaleziono takie geny ;-) Ciekawe jak wygląda, jaki ma intelekt, charakter, osobowość i co najważniejsze jaki jest w łóżku? :P
No i ciekawe, czy dusza została przekazana w całości, czy tylko chromosom X na przykład.
Romini, pytasz jaki byłby taki neandertalczyk w łóżku?
Otóż słyszałam, że dawny człowiek jaskiniowiec miał ch*ja jak wieża, i tym ch*jem jak maczugą polował na zwierza.
Musieli więc być dobrymi kozakami w te klocki...echhhh pomarzyć.:)
Pele :) tym razem się z Tobą nie zgodzę, może już zasialiśmy u Snirka ziarenko niepewności :D ale o tym się nigdy nie dowiemy, bo nigdy się nam do tego nie przyzna :)
Snirek jeszcze jednego tematu nie poruszaliśmy, kwestia opętania i egzorcyzmów:) Kilka lat temu jak usłyszałam w TV, że liczna opętań rośnie i Kościół pilnie musi powoływać nowych egzorcyzmów, ręce mi opadły. Ale co ciekawe egzorcyzmy odprawiane są za darmo:) przy okazji w necie ogłasza się tysiące szarlatanów, którzy odprawiają egzorcyzmy ze 3 stówki, a niektórzy, tak dla wygody nawet tylko przez internet hahaha.
A teraz tłumaczę na czym polega ten biznes: najpierw wiernego nawiedzają złe duchy, słyszy głosy, hałasy, zgrzytu i wiele, wiele innych ma objawów. Zgłasza się do księdza, modlitwy, msza, nic nie ma za darmo, potem zamawiany jest ksiądz egzorcysta, mijają miesiące. Następnie pacjent trafia do psychiatryka, tam podają mu psychotropy, po których pacjent potrafi nawet w ciągu kilku stanąć na nogi :) ale może to trwać znacznie dłużej: kilka tygodni, miesięcy, a nawet lat, to kwestia indywidualna. Zasada jest ta sama, co w przypadku wszystkich innych chorób, im wcześniej wdroży się leczenie, tym lepsze rokowanie.
Ale do rzeczy, kim, trzeba być, żeby takiego "opętanego" skazywać na takie długie cierpienie? chodzi tylko o kasę? wytłumacz mi to Sneer :)
Sweet, "za włosy i do jaskini...", tak słyszałam, chociaż ja wolę , żeby mnie wziął na ręce, przynajmniej miał krzepę, był silny i męski, wiedział co do czego służy hahaha
Romka, Ja to bym chciała, by mnie taki zbój dopadł, rzucił na te skóry i przetrzepał mi skórę.:))
Teraz sama wiesz jak to jest...Przychodzi ci taki studencik, ch*uja ma jak pręcik, spierdolony, zmiętolony jego instrumencik. No i jak z takim powalczyć?;/
Sweet, to może taki "dziki" Ukrainiec hahaha on wszystko wie, parę ma, mięśnie ma, kondycje ma, wyćwiczony w seksie też, bo tatuś od małego mu kazał ćwiczyć :D Z wierzchu zbój, a w środku potulny jak baranek, tylko patrzeć jak Polski zaczną się wiązać z Ukraińcami :P
O tak. Ukraińcy to fajne chłopy, chociaż ja zrobiłam akurat odwrotnie.:P
Widzę Rominuś, że masz ochotę pośmiać się ze mnie, stąd wpis o egzorcystach. Ale trudno, nie będę uciekał
od niewygodnych tematów. Spytałaś, to wypada odpowiedzieć. Od razu zaznaczę, że moja wiedza na ten
temat jest znikoma, bo nie jest to coś co by mnie pasjonowało. Ale daleki też jestem od bagatelizowania problemu.
I egzorcystą nie może być każdy chętny, a jedynie ksiądz wyznaczony przez biskupa. Dlatego też pełno oszustów,
ale oni nie mają przecież nic wspólnego z Kościołem. I egzorcysta często odsyła i zachęca "pacjenta"
do odwiedzenia najpierw psychiatry. Najbardziej znany egzorcysta czyli ksiądz Amorth zauważa,
że chorych psychicznie jest znacznie więcej niż opętanych. I dopiero, gdy nie ma wątpliwości,
to wtedy wkracza egzorcysta. Zresztą czasami zachodzi odwrotna sytuacja i to lekarze proszą o pomoc egzorcystę.
Nie jest to może zbyt częste, ale zdarza się. I rzeczywiście, podobno od jakiegoś czasu da się zaobserwować
zwiększoną liczbę opętań. Czym to tłumaczyć? Pisałem już wczoraj Marsjaninowi, że ludzie jednak potrzebują
też sfery duchowej. Dlatego, gdy religia idzie w odstawkę, to niektórzy ulegają różnym zgubnym wpływom
i oddają się satanizmowi, tarotowi, wróżkom, numerologii, okultyzmowi, astrologii, jodze, talizmanom itd.
Oczywiście to nie jest tak, że każdy korzystający z tego co wymieniłem będzie opętany. Ale jest to ryzykowne,
to takie igranie z ogniem i dlatego ja od wszelkiego takiego szkodliwego gówna trzymam się z daleka.
Krótko mówiąc, egzorcyzmy to nie jest coś co by mnie zajmowało czy interesowało, ale nie uważam też,
że to sztuczny problem wykreowany wyłącznie dla kasy. I chyba tyle starczy w tej kwestii.
To teraz Rominuś możesz sobie porechotać ze Sneera, że daje wiarę średniowiecznym gusłom...
Neandertalczyk? To był tępy osiłek. Górowali nad homo sapiens siłą i tężyzną fizyczną, a i tak
wciągnęliśmy ich nosem. Można powiedzieć, że nasz tryumf nad nimi, to przykład wyższości ducha nad materią.
A jak wyglądał seks z tym naszym przygłupim kuzynem? Neandertal walił maczugą kobietę w głowę
i oszołomioną łapał za kudły zaciągając do jaskini, tam opierał o ścianę i robił swoje. Nie ma pewności,
że oni mówili, więc być może po wszystkim kobieta nawet nie usłyszała: no maleńka, było miło.
To byli nieokrzesani tępacy, więc rzecz jasna zero namiętności, zero czułości i żadnej gry wstępnej.
Kwiaty, pocałunki i zachwyty nad kobiecymi walorami, to tylko homo sapiens, to i nic dziwnego,
że kobitki wolały się wypinać przed przedstawicielami naszego gatunku i to my przetrwaliśmy, a nie oni...
No, z tą jogą to pojechałeś...
Murzyn? to...., najmniej inteligentna rasa ludzka, żeby nie było, to żółta jest najinteligentniejsza, a jednak wiele białych kobiet marzy o seksie z czarnym, ciekawe, czy ten co przyjechał prosto z Afryki jest okrzesany, namiętny, czuły i daje kwiaty, pocałunki, zachwyty hahaha Jakoś tak się zastanawiam, czy już wtedy, kobiety szukały urozmaicenia i egzotyki :D
Sweet :) znaczy się w przeciwległym kierunku? bo jeśli tak, to, ja w prostopadłym ;)
Roma, mój post jest troszkę zawoalowany, więc trzeba dobrze go rozczytać.:)
Tak się zastanawiam dlaczego za gwałt dostaje się tak
wysokie wyroki? Przecież to jest dokładnie to o czym
panie tu wspominacie ;-)
Chyba, że chodzi o wielkość "pędzla" właśnie?
Czyli sam gwałt nie jest karalny, a skazanie następuje
ze względu na zbyt małą "faję"?
O kurwa, Il, przypomniałeś mi historię z życia z cyklu "i teraz, kurwa, nie miał bym ręki".
Finał w każdym razie taki, że znajomy ze studiów za gwałt dostał dożywocie. Nie, nie u nas. W Anglii.
Czyli ...jak rozumiem "faję" miał tak małą, że lepiej go
było odizolować ....by apetytu paniom nie robił?
Wiesz co, tam były jakieś akcje "ze szczególnym okrucieństwem". Już chyba ze trzy artykuły na temat widziałem w gazetach, wywiady, itd. A gościa znałem, lubiłem, podziwiałem nawet. Gatunki ptaków to mógł po ich cieniu w locie oznaczać. IQ 130 + jak nic. OMC król roku. A potem kurwa czytam takie kwiatki w necie i w gazetach.
Wiem, że nie na temat, ale nie mogłem się powstrzymać. Solidnie to mną zatrzęsło. Niby znasz kogoś i dasz sobie łapę zań ujebać... i co?
Może faktycznie wszyscy w symulacji żyjemy. Albo w ogóle tyko ja i nikogo więcej nie ma :P
Czarodzieju, każdy temat jest dobry :) żeby sobie po stukać w klawisze :D W Polsce nie ma wysokich wyroków za gwałt, a nawet jest takie przekonanie, że kobieta sama sobie winna :) a to, że sama sprowokowała, a to że jakoś tam ubrana wyzywająca i takie tam brednie. A co rodzina i znajomi takiego ch@@a: biedny synuś, on nigdy by tego nie zrobił, to taki porządny człowiek, pracowity, lubiany, szanowany, a co o kobiecie: podła suka, jak ona może, sama tego chciała, to był tylko seks.
Skąd, to się bierze, to już kiedyś pisałam, jak zwykle wszystkie drogi prowadzą do Rzymu hahaha
Nawiąże tylko do wydarzeń z Rimini, zwróćcie uwagę co powiedział Ziobro, że nie będzie wniosku o ekstradycję, bo we Włoszech za takie przestępstwo grozi wyższy wymiar kary. Ja już w necie, czytałam chore wypowiedzi na temat tych wydarzeń, oczywiście, że ów para sobie sama winna...
A ja mam pytanie do Marsjanina. Bo kiedyś Pelle wspomniał, że człowiek to największy okrutnik na tym
naszym świecie, a zwierzęta nie zabijają innych, no chyba że z głodu. Wyśmiałem wtedy Pelle, ale jakoś
nie kontynuowaliśmy tego tematu. A Ty Marsjaninie z nas wszystkich masz pewnie zdecydowanie największą
wiedzę o świecie fauny. Dlatego tak z ciekawości spytam jakie Ty masz zdanie w tej kwestii?
Ej, ale to zależy, czy wrzucać wątek etyczny, czy niekoniecznie :)
Chyba takie rzeczy, jak uchatki kalifornijskie gwałcące pingwiny na śmierć, albo wydry morskie postępujące podobnie z małymi foczkami to są ogólnie znane, nie? Delfiny, które zbierają się w samcze gangi i gromadnie gwałcą samice. Albo bawią się w zabijanie żółwi. Zwierzęta (sporo gatunków) zabijające dzieci z nie swojego miotu. Pingwiny adeli, które są totalnymi skurwysynami :) do nekrofilii włącznie. Samce szympansów, zjadające dzieci na oczach ich matek. No, o kocie co się bawi myszą nie wspomnę...
Dla wielu z tych zachowań są sensowne wytłumaczenia, co nie zmienia faktu, że sympatyczne z naszego punktu widzenia nie są.
No i teraz pytanie - jeśli przypisujemy zwierzętom osobowość w takim lub innym stopniu, to co z tym kodeksem moralnym i czy możemy powiedzieć np o samcu lwa, który robi to co mityczny Saturn, że ciężki z niego skurwysyn?
Nie chodziło o wątek etyczny, a o to, że tylko człowiek zabija bez wyraźnego powodu, a zwierzęta nigdy,
one tylko jak mają ważny powód czyli doskwiera im głód. A dla mnie to jakaś totalna brednia.
Wręcz mam wrażenie, że jest raczej odwrotnie, to co u ludzi zdarza się wyjątkowo
czy też tylko jednostkom zdegenerowanym, u zwierząt jest czymś powszechnym,
dotyczącym całego danego gatunku...
ja bym się przychylił jednak ogólnie do zdania Ila w tej kwestii. Gdzie masz wśród zwierząt tą powszechność zabijania podyktowaną sporami o to czyje mzimu bardziej prawdziwe, albo kogo polityka bardziej na wierzchu? Zwierzęta aniołkami nie są, ale człowiek wyniósł zabijanie na nowe poziomy zupełnie.
Nie wiem, można się chyba długo przerzucać tutaj dyskusją na temat "a co jest ważnym powodem" i czy na przykład niedźwiedź co idzie po miodek, to ma powód na tyle ważny, żeby tysiące pszczół na śmierć głodową skazać, ale faktem jest, że chyba nie unikniemy wartościowania. I ten motyw etyczny musi być. Jeśli zwierzęta nie znają pojęcia dobra i zła, to z definicji każda śmierć którą zadają, jest celowa. I w zasadzie można ją skwitować "musiałom zaspokoić instynkt".
Człowiek nie tylko wie, ale wie że wie. Inne zwierzęta tego nie wiedzą :P
Idę po piwo, bo widzę, że paliwo się przyda :)
Ja właśnie chciałem uniknąć wartościowania czy ocen moralnych lub etycznych. Człowiek ze swoją inteligencją
i poziomem świadomości jest pewnie jedyną istotą, która zdaje sobie sprawę z tego co robi i dlatego nie chodziło
mi o ocenę takich zachowań, a jedynie o sam fakt ich występowania. Czy tylko człowiek zabija bez powodu?
Uważam, że absolutnie nie. I w przypadku ludzi pozbawianie życia zdarza się albo w sytuacjach wyjątkowych
np. wojna, albo dotyczy tylko jednostek zdegenerowanych. Bo ilu w naszym kraju jest zabójców?
1 promil? O,1 promila? Czyli liczba statystycznie pomijalna. A o co mi chodziło z tą powszechnością
tego zjawiska u zwierząt? Weźmy króla zwierząt czyli lwa. Co robi król po objęciu tronu, czyli po wygryzieniu
i to dosłownym, poprzedniego przewodnika stada? Zagryza wszystkie szczenięta, które nie są jego potomkami. Wszystkie bez wyjątku małe lwiątka giną. I nie są to odosobnione przypadki dotyczące wyłącznie jakichś
zwyrodniałych lwich osobników. Nie, to zjawisko powszechne, bo dotyczy każdego lwiego stada,
w którym dochodzi do przewrotu i zmienia się władca. Dlatego to co pisał Pelle uważam za slogan,
ładnie brzmiący, ale tylko slogan...
Człowiek nie zabija bez powodu, zawsze ma powód, z reguły ma na celu "wymierzenie sprawiedliwości" i to o zgrozo najczęściej w obrębie własnej rodziny. Dalej jako konsekwencja znajomości internetowej i dalej w kolejności to wynik rozbojów. Ale jest jeszcze jedna grupa tj. nieumyślne spowodowanie śmierci wskutek np.: wypadku samochodowego.
Ale nie da się uniknąć ocen etycznych.
Albo inaczej - co to w ogóle jest "powód"? W wydaniu animalnym i ludzkim? :)
Czy "chuj na mnie krzywo popatrzył" to jest powód, dla którego jeden facet drugiemu wbił nóż w opłucną? Czy niekoniecznie? Z punktu widzenia etyki jest to powód niewystarczający. Ale jak spojrzysz na świat zwierząt i nie przez pryzmat etyki, to uznasz, że nagle powód jest wystarczający: "musiał zaspokoić instynkt". Przecież nie powiesz lwu, że ocena jego działań jest etycznie wątpliwa. A lew ma powód, jak najbardziej. Sukces rozrodczy i tak dalej.
Wiem, znowu komplikuję bez sensu :)
Toteż, chociaż czyn sam w sobie wydaje mi się odrażający, to nie mam za złe lwom, że zagryzają
te bezbronne lwiątka. No taka już lwia natura. Dlatego odżegnując się od wszelkich ocen chciałem
jedynie zauważyć, że zabijanie w świecie zwierząt jest niemal chlebem powszednim i to wcale
nie z powodu głodu, a w przypadku człowieka jest jednak wyjątkiem. Ale ludzie lubią takie bon moty
i później są one bezrefleksyjnie powtarzane...
O, ludzie lubią bon moty.
- od przybytku głowa nie boli
- co za dużo, to i świnia nie chce
Są bon moty i przysłowia na każdą, choćby i sprzeczną okazję.
I może jeszcze o tej duszy. Spytałem o nią wcześniej, bo ateiści mają z nią pewien problem.
Jeśli chodzi o powstanie życia czy wszechświata, to są to zagadnienia dotyczące zdarzeń sprzed miliardów lat.
Dlatego można na nie machnąć ręką. To było tak dawno, że jakie to ma znaczenie? A z tą duszą tak się nie da.
Można pójść na łatwiznę i stwierdzić, że skoro duszy nie można zmierzyć, zważyć, zobaczyć czy zbadać,
to ona nie istnieje. Ale to nie takie proste. Bo pewnie nawet ateiści, przynajmniej ci wrażliwi czują,
że coś z tą duszą jest na rzeczy. Tylko ona raczej kojarzy się ze Stwórcą i tu ateiści mają zagwozdkę.
Pelle podszedł do sprawy w swoim stylu. Czyli popłynął stwierdzając, że jego zdaniem duszę mają
wszystkie istoty żywe. Wszystkie bez wyjątku. Czyli Stwórca poszedł na masówkę i wręczał ją
każdemu chętnemu. Koza? A proszę bardzo, oto kozia dusza. Pszczoła? Nie ma sprawy, masz!
Ślimak? Pokaż rogi i już dostajesz duszyczkę. Gonokok? Co prawda żyje w przewodzie pokarmowym,
ale żyje, więc należy się dusza! Komu jeszcze, komu?...Przy takim podejściu to nad tą duszą nawet
nie warto się zastanawiać, bo nie jest ona czymś wyjątkowym, a przeciwnie, jest najbardziej
banalną rzeczą pod słońcem. Bo są organizmy nie mające mózgu, inne nie posiadają kończyn,
są też takie bez narządów płciowych. A duszę mają wszystkie, bez wyjątku. Ale to cały Pelle.
On czasami nie zna umiaru i w tym przypadku wepchnąłby tę duszę każdemu...CDN...
Inne podejście zaprezentowała Rominuś, która zdystansowała się od tematu.
Dyplomatycznie go przemilczała, bo pewnie gryzła się z myślami, co z tą cholerną duszą zrobić?
Blondyneczko, chociaż dokuczasz mi tu, to bardzo Cie polubiłem i dlatego rzucę Ci koło ratunkowe.
Bo od tych moherów nie zawsze można się uwolnić. Mimo wielu starań oni jakoś nie chcą podzielić
losu dinozaurów czyli wyginąć i spotkasz ich w różnych okolicznościach. Czy to na imieninach u cioci,
czy w poczekalni do lekarza lub w samolocie lecąc na urlop do Stambułu. W tej poczekalni czy samolocie,
to możesz jeszcze takiego mohera olać i kazać mu się zamknąć.
Ale na tych imieninach już nie bardzo, bo nie wypada. Ciocia Cecylia lub wuj Leon powiedzą:
"Droga Romeczko, jak to Boga nie ma, a co z duszą?". Przecież nie powiesz wujowi Leonowi,
żeby się zamknął, co najwyżej z rezygnacją spuścisz wzrok i nic nie odpowiesz.
Niepotrzebnie!...CDN...
Przecież możesz powiedzieć, że dusza jest rodzajem zawirowania pola elektromagnetycznego,
będącym nośnikiem świadomości. To zawirowanie ma charakter stabilny i lokalny. I powstało ono
w sposób naturalny w procesie ewolucji. I wtedy Bóg jest zbędny.
Jak to szło? "Najjaśniejszy Panie, nie potrzebowałem tej hipotezy".
Zresztą myślę, że od strony ewolucyjnej lepiej taką definicję duszy opracowałby Marsjanin.
Szczerze mówiąc spodziewałem się, że coś podobnego na temat duszy wcześniej od Was usłyszę,
ale albo niedokładnie czytałem temat i coś przeoczyłem albo nic takiego nie padło.
Dlatego na chwilę wskoczyłem w skórę ateisty, aby jego oczami spojrzeć na problem duszy.
Mnie oczywiście bardziej przekonuje i bardziej się podoba to boskie ujęcie duszy.
Jest jakieś takie zgrabniejsze, jak nie przymierzając Twoje Blondyneczko pośladki w porównaniu
z jakimiś tłustymi golonkami, ale uczciwie trzeba przyznać, że i ateiści mogą,
przynajmniej w jakimś stopniu, wybrnąć z tego problematycznego dla nich zagadnienia ludzkiej duszy...
Jeśli uważasz, że dusza istnieje, to onus probandi jest po Twojej stronie. Jeśli WIERZYSZ, że dusza istnieje, to niczego nie musisz udowadniać, ale dyskusja jest lekko bezcelowa :)
Mnie o duszy nieśmiertelnej nic nie wiadomo. Za to o kanałach wapniowych mogę długo :)
Nie no jasne, że wiadomo na kim ciąży ciężar dowodu. I od razu trzeba wyraźnie zaznaczyć,
że taki dowód jest niemożliwy do przeprowadzenia. Po prostu zauważyłem, ze o ile ateiści
nie mają problemu z odrzuceniem idei boga, to już z tą duszą bywa różnie. Być może wynika to z tego,
że bóg to byt odległy i bardzo abstrakcyjny, a dusza jednak jest nam bliższa.
Chociaż tak sobie teraz pomyślałem, że skoro mnie przysłowiowy chuj strzela, gdy słyszę o
kosmicznych energiach, światach równoległych czy tego rodzaju pseudonaukowym bełkocie,
to pewnie analogicznie mogą reagować ateiści słysząc o bogu czy duszy.
Ale o tych kanałach wapniowych pierwsze słyszę. Możesz coś więcej na ten temat?
Nie dam rady się teraz rozpisać, bo maca i peceta zajęła córa, a laptop żona :P
Ale ogólnie komunikacja wewnątrz komórki i między nimi, połączenia sympatyczne, to fascynujący temat i pamiętam swoją satysfakcję na studiach, jak udało mi się to ogarnąć i zrozumieć. Chodzi też, rzecz jasna, o połączenia w mózgu. I to, jak z tego biologicznego porządku wykluwają się takie rzeczy jak świadomość, na przykład. Nie do końca to, szczerze mówiąc, mam rozpracowane. Zawsze się zawieszam na pytaniu "ale skąd ja wiem, że wiem?".
A, czekaj, jeszcze jest laptop z linuxem..
*synaptyczne, qfa
Spoko, bez pośpiechu. Będziesz miał chwilę i ochotę, to napisz. Choć temat jest mi obcy,
to są ciekawe zagadnienia, dlatego chętnie poczytam...
Sniruś już jestem :) powiem tak w Boga nie wierzę, wiele razy się już o tym przekonałam, że nie istnieje :) Co do tzw. duszy, czy nie sądzisz, że może to być wytwór naszego mózgu i układu nerwowego? Prędzej jest skłonna uwierzyć w życie po śmierci i w ową "wędrówkę dusz" niż fakt, że dusza została stworzona przez boga. Czy wiesz, że małe dzieci, takie 5-latki, w sposób zupełnie naturalny, bez żadnej ingerencji z zewnątrz potrafią sobie wydedukować istnienie reinkarnacji?! Dlatego już rozumiem, dlaczego było takie ważne dla Kościoła, aby religia zaczyna się już w przedszkolu :)))
Ciekawe romini ...nie wiedziałem, że 5 latki są w stanie
wykombinować sobie cokolwiek ...poza "dziobać obcego".
Sneer nie uznaję Twojej argumentacji o duszy za logiczną.
Albo dusza jest przejawem życia aktywnego, instynktów i
uczuć wyższych, albo to "brzytwa Ockhama" i jak w
przypadku aniołów fantazja nawiedzonych.
Pies przejawia dumę. Potrafi się obrazić. Również
wybaczyć. Jeżeli on duszy w/g Ciebie nie ma, to zapewne
nie jest ona niezbędnym elementem samoświadomości
aktywności ruchowej czy myślowej. Czyli elementem
zbędnym dla życia biologicznego. Służy więc jedynie do
wyłudzenia kasy za "Zbawienie jej i życie wieczne".
Taki "haczyk" na "co łaska" w wydaniu kapłanów.
Rominuś, to ja widocznie jeszcze nie osiągnąłem poziomu pięciolatka,
bo ta cała reinkarnacja, to dla mnie bujda i jakaś ściema...
Pelle, Twoja ocena zachowań psów to klasyczny antropomorfizm. Duma? Wybaczanie?
Pelle, Ty chcesz żebym pękł ze śmiechu? Przecież to tylko zwierzę i to są odruchy biologiczne.
Mogę się jedynie zgodzić z tym, że pies potrafi się obrazić. Ale tylko Twój pies na Ciebie!
Jak Cie trochę posłucha, to jestem skłonny uwierzyć, że może strzelić focha i wyjść trzaskając drzwiami,
albo nakryć uszy łapami żeby tylko Cie nie słyszeć. Pelle, przecież zwierzę nie jest zdolne
do odczuwania uczuć wyższych. Po prostu nie jest i kropka!
Ja oczywiście znam przykłady zachowań zwierząt, konkretnie psów, gdy ratują one ludzi,
nawet kosztem własnego życia. Ale to nie jest żaden altruizm z ich strony, bo one przecież
nie mają świadomości śmierci. Ja wiem, że to ładnie brzmi i fajnie byłoby gdyby psy były do tego zdolne,
ale niestety u nich to jedynie odruch biologiczny. Uczucia wyższe i świadomość,
że ma się z nimi do czynienia to wyłącznie domena ludzi...
Tak Sneer psy ...szanuję. Są inne, ale to nie znaczy gorsze. Ich świat to zapachy. Wiedzą kiedy byłem u córki, a kiedy
w miejscu im nieznanym. Zapewne wiedzą więcej niż
przeciętny moher jest w stanie sobie wyobrazić ;-).
Po prostu ich świat jest inny. Nie potrzebują samochodów
, pieniędzy i pól golfowych. Wystarczy im trochę serca i
zrozumienia. Potrafią się odpłacić przyjaźnią o jakiej
w świecie "wyścigu szczurów" można pomarzyć.
Jeżeli chcesz mnie przekonać, że duszę mają tylko ludzie
to żyj nadal w tym swoim ...chorym moherowym świecie.
Wiele lat temu bodaj w Andach rozbił się samolot z grupą
sportowców. Przeżyli najsilniejsi. Ci co zjadali kolegów.
Pies zdechnie z głodu, ale zamknięty z nieżyjącym panem
nie tknie go. Inaczej niż kot czy ...człowiek.
Ciebie zapewne psy nie lubią?
Więc już chyba wiesz dlaczego? To jest instynkt, którego
my nie mamy. Jedynie małpie cwaniactwo, które jakiś
kretyn nazwał duszą.
Nie wierzę w reinkarnację, ale jeśli pięciolatek wpada na taki pomysł, to w jakimś stopniu tłumaczy to powstanie takiej koncepcji :)
Pierwsze słyszę o takich spontanicznych pomysłach u 5
latków. Sam wierzyłem wtedy w św. Mikołaja, krasnoludki i
kochającą wszystkich bozię.
Dopiero filozofia otworzyła przed mną świat innych religii
i bogów. Wtedy dopiero zrozumiałem, że na nasza wiara
nie jest ani wyjątkowa ...ani bardziej humanitarna. Ale to
już było gdy skończyłem lat 14 ;-)
A ja Pelle nie wiem czy szanuję psy. Pewnie nie, bo szacunek to uczucie, które żywię chyba wyłącznie wobec ludzi.
Za to psy lubię i cenię. Ale nie lubię, gdy psom nadaje się cechy, których one nie posiadają.
I zdziwiłbyś się, ale psy, a przynajmniej niektóre, mnie lubią. Tylko koty na mój widok wieją.
A ten przypadek w Andach nie jest najlepszym przykładem. Bo pies może nie zje swojego pana, ale obcego
człowieka pewnie by wszamał na obiad, gdyby w karcie dań nie było innych propozycji.. A ci w Andach
byli tam z osobami, z którymi nie wiązały ich jakieś mocne więzy uczuciowe. Gdyby byli tam ze swoimi
rodzinami i ich zjedli, wtedy takie porównanie uznałbym za adekwatne. Tylko znowu. Jeśli człowiek ratując
innego naraża swoje życie, to czyni to świadomie. A u zwierząt to odruch biologiczny, zwierzę nie zdaje
sobie sprawy co robi, to zasługa instynktu, a nie świadomego, celowego działania...
Rominuś, Twój tok myślenia budzi moje uznanie. Ja jako pięciolatek szczerze wierzyłem w
świętego Mikołaja, że to on osobiście przyjeżdża na tych saniach i wrzuca prezenty przez komin.
O czym ma to niby świadczyć, prócz tego, że mając pięć lat miałem umysłowość pięciolatka?
No proszę, Pelle jako pięciolatek był normalnym dzieckiem i myśleliśmy podobnie!
Dopiero później zrobili mu pranie mózgu. Nie do końca,
bo czasami chłopina ma przebłyski i można go poczytać...
Kochani, czasy się zmieniają w drodze ewolucji dzieci rodzą się coraz bardziej inteligentne :))) Rodzice, co prawda niektórzy popadają w paranoję, ale już od urodzenia, dokładają starań, aby ich dzieci były mądre, czyli stymulują ich rozwój. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, uważano, że czytanie książek dzieciom do 5 - tego roku życia nie ma sensu, a dziś kobiety będąc w ciąży już czytają swoim płodom :))) książki i puszczają poważną muzykę, co potwierdzono naukowo, że uspokaja dzidziusia :)
Dziś 5 - latek, też wierzy w św. Mikołaja, o ile nie ma starszego rodzeństwa hahaha.
A teraz wytłumaczę łopatologicznie :) stwierdzono, że dziecko do 10 roku życia nie jest wstanie pojąć i pogodzić się ze zjawiskiem jakim jest śmierć drugiego człowieka. Dlatego, też dla mnie też jest zadziwiające, gdy 5- latek, powiedział: "Mój dziadek umarł, ale już jest u jakieś mamy w brzuszku i się urodzi i będzie dzidziusiem" :D
Dziś 5-latki, znają cały alfabet, potrafią napisać literki, nawet czytają proste słowa, liczą do 20. Niektóre sześciolatki potrafią płynnie czytać jeszcze przed pójściem do 1 klasy! znam takie przypadki, ale to są dzieci wybitnie uzdolnione:) Ja gdy szłam do zerówki w wieku 6 lat, umiałam liczyć do 10 i wiedziałam jak wyglądają samogłoski :D
Ja czytałem do góry nogami gazetę w wieku lat trzech :P Ale potem przyszły czasy burzy i naporu i dopiero na studiach poczułem się na miejscu.
Sneer, jeśli się z taką swadą wypowiadasz na temat uczuć wyższych u zwierząt, to zdradź nam źródła. Inne niż "zdrowy rozsądek" :)
Ja sądzę, że to nie jest zmienna dyskretna, bo nic nie wskazuje na to, żeby zwierzęta się różniły drastycznie od ludzi w niektórych kwestiach. Bonobo jest naprawdę blisko. Już nie wspomnę, że wszyscy mamy 80% wspólnego DNA z bananem.
Są chociażby doświadczenia, pokazujące, że wyżej uorganizowane zwierzęta mają coś w rodzaju samoświadomości. Dużo zresztą jest takich doświadczeń, za to trudno będzie udowodnić, że coś nie istnieje (na przykład miłość u psa), no a to z definicji niejako. Nawet ateiści rzadko się biorą za udowadnianie "niestnienia" boga, bo to jałowe zajęcie i sprzeczne z logiką.
Sneer, czy Ty też uważasz, że gdyby boga nie było, należało by go wymyślić?
To w kontekście tych kanałów wapniowych i sprowadzenia wszystkiego do kaskady neuroprzekaźników.
Pociągnijmy trochę temat dobra i zła. Zacznijmy może od tego, czy w ogóle owe istnieją obiektywnie? :)
Bonobo jest blisko człowieka? Bardzo ciekawe. To w czym ten szympans jest podobny do nas? Cóż on takiego potrafi?
I jakaś prymitywna forma samoświadomości w świecie zwierząt faktycznie występuje. Ale co to ma wspólnego z pełną, ludzką świadomością? Nic czy coś więcej niż nic? Bo jeśli przez świadomość rozumieć zdolność do myślenia
o tym co się przeżywa, zdolność dedukowania czy myślenia abstrakcyjnego, to które zwierzę to potrafi?
Z tą miłością u psa, to ciekawa sprawa. Pies ratując dziecko rzuca się pod koła samochodu i ginie.
Dla miłośników czworonogów, a już na pewno dla właściciela tego psa sprawa jest jasna, to przejaw
miłości psa do tego dziecka. Ale czy na pewno? Bo mnie się wydaje, ze pies nie zrobił tego z miłości,
ale z poczucia obowiązku. I to nie z takiego świadomego, odpowiedzialnego poczucia obowiązku,
a takiego wytresowanego. Pies może mieć wyćwiczony strach czy lęk przed pozostawieniem bez opieki dziecka,
a jako pozbawiony kognitywnego przewidywania nie mógł wiedzieć co się stanie, gdy przejedzie go samochód
i dlatego się pod niego rzucił. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy uczucia, dlatego łatwiej, a na pewno przyjemniej
jest nam uznać, że pies to zrobił z miłości. Ja sam w stosunku do swojego Szarika nie mogłem się oprzeć
wrażeniu, że on darzył mnie uczuciem. Miałem takie wrażenie, bo kierowałem się emocjami. Ale gdy te
emocje odrzucić i spojrzeć na to chłodnym okiem, to drugie tłumaczenie, to o "poczuciu obowiązku" jednak
wydaje się racjonalniejszym wyjaśnieniem. Przecież pies to zwierzę, a u zwierząt działa instynkt i to co my
odbieramy jako empatię czy miłość jest tylko "psychologią zwierząt". A z tymi źródłami trafiłeś w punkt.
Nie mam takich. Jakiś ciekawy artykuł w czasopiśmie, jakiś program telewizyjny, rozmowy z ludźmi
np. po zoologii plus własne przemyślenia na ten temat, to moje źródła. Dlatego gdzie indziej
nie odważyłbym się na takie tematy wypowiadać, ale na zbiorniku chyba można.
I fajnie, że trafiłem tu na takiego rozmówcę jak Ty. Nawet jeśli obnażysz moją ignorancję,
to dowiem się czegoś ciekawego. To jeśli mogę prosić, to dawaj o tym bonobo,
bo aż jestem ciekawy w czym ten szympans jest mi bliski...
Czy boga należałoby wtedy wymyślić? Aż mi się to z czymś skojarzyło.
Kiedyś Hitler powiedział: Gdyby Żydzi nie istnieli, musielibyśmy ich wymyślić...
Nieważne. Ale wracając do boga, gdyby nie istniał, to zdecydowanie należałoby go wtedy wymyślić!
Ta idea Stwórcy wydaje mi się bardzo kusząca. Chociaż z grubsza wiem jak po Wielkim Wybuchu z tej
plazmy kwarków i gluonów tworzył się wszechświat, to wydaje mi się, że ten cały projekt powstał
w umyśle jakiegoś Konstruktora. A gdy od kwarków przejść do życia, ta koncepcja wydaje mi się
jeszcze bardziej narzucająca. Raz, że na tym odprysku materii zwanym Ziemią powstało życie
i dwa, że z tego życia wykształcił się organizm o takim stopniu złożoności jak człowiek sprawia,
że z punktu widzenia modeli probabilistycznych, to niemal nieprawdopodobne.
Dlatego gdyby boga nie było, sami powinniśmy go wymyślić...
Co do tego dobra i zła, to wkraczamy chyba na pole filozofii, a w tej dziedzinie nie czuję się zbyt pewnie.
Piaa jest świetna z filozofii i ona tu się powinna wypowiedzieć. Mnie się wydaje, że dobro i zło
istnieją obiektywnie, bo relatywizując takie pojęcia wcześniej czy później popadnie się
w jakiś egzystencjalny nihilizm. Z drugiej strony, co na tym świecie jest pewnego i istnieje obiektywnie?
Przecież bez przyjęcia odpowiednich wstępnych założeń czy aksjomatów, to nie da się nawet udowodnić
realności istnienia Wszechświata. Bo skąd pewność, że nie jest on tylko wytworem naszego "matriksa"?
Sneer, tak na szybko, bo trochę mi się sprawy pieprzą i nie mam czasu: podmień sobie bonobo na pitekantropa w takim razie. Albo kromaniończyka, czy nawet tego neandertalczyka. Pisałeś, że nauka nieźle wyjaśnia, więc chyba uznajesz istnienie owych? :) I napisz mi, w której fazie pojawiły się uczucia wyższe, no i ta dusza nieśmiertelna.
Może ta druga dopiero na chrzcie w człowieka wstępuje, hm?
Co do przewidywania psa - jeśli nie mógł wykalkulować, że samochód go przejedzie, to tak samo nie wpadł by na to, że przejedzie dziecko. Więc nie rzucał by się na ratunek.
Oczywiście wiele z tego można altruizmem zwrotnym wytłumaczyć, ale to się tyczy również ludzi.
Jestem zawiedziony! Co prawda nie oczekiwałem przykładów, że bonobo stworzył dramat, który przyćmiłby
samego Szekspira, albo skonstruował rakietę, którą poleciał na Księżyc, ale skoro ten szympans ma być
nam bliski, to liczyłem, że on już chociaż zszedł na stałe z drzewa, zbudował hamak, wykształcił w sobie
lęk wysokości, podporządkował goryla, wytworzył jakieś narzędzia, nauczył się mówić itd. A tu się okazuje,
że szczytem jego możliwości jest sięgnięcie po patyk i zamachnięcie się tym patykiem na banana,
który rośnie za wysoko żeby go zerwać. Obawiam się, że gdyby nawet ludzkość się grzecznie usunęła
i pozostawiła ten świat tak nam bliskim bonobo, to nawet za milion lat panowałaby tu cywilizacyjna pustynia,
a te sympatyczne małpy nadal strącałyby owoce tymi patykami. A jak będzie wyglądał świat ludzi za milion lat?
Dla nas współczesnych, gdybyśmy mogli to zobaczyć, byłaby to magia, podobnie jak dla pitekantropa
byłby nią nasz świat. Ale to już Asimov zauważył, że technologia wystarczająco zaawansowana
niczym nie różni się od magii. I przecież człowiek nie pojawił się na tej planecie nagle i już w pełni ukształtowany.
On powstał na drodze długiej ewolucji, więc nic dziwnego, że był też etap, na którym niewiele się różnił
od innych naczelnych. Chociaż już chyba pitekantrop potrafił krzesać ogień i wytwarzał jakieś prymitywne narzędzia,
a żadna małpa tego nie potrafi, bo one co najwyżej umieją się nimi posługiwać, ale nie je tworzyć...
Dla innych stworzeń istnieje nieprzekraczalna bariera i jedynie człowiek jest zdolny do przeskoczenia tej bariery
i nieustannego rozwoju. Ten człowiek, choć taki wyjątkowy, to biedak nie ma nawet swojego królestwa w biologii
i siedzi tam razem z małpami i innymi. Najwyraźniej Królestwo czeka go dopiero po śmierci.
I o co chodzi z tym "uznaniem istnienia owych"? Fakt ich istnienia jest naukowo bezsporny, więc co tu
ma do rzeczy moje uznanie? Można się zastanawiać na ile to nasi przodkowie i na ile byli z nami spokrewnieni,
ale skąd pytanie czy ich uznaję? Ja mógłbym spytać jak można ich nie uznawać? A uczucia wyższe pewnie
pojawiły się wtedy, gdy nasi przodkowie nabyli zdolność do myślenia abstrakcyjnego.
Ale nie pytaj mnie kiedy to się stało, ani o to kiedy pojawiła się dusza,
bo zwyczajnie tego nie wiem i nie chcę na ten temat spekulować...
Sneer mimo ugrzęźnięcia w dziecinnych wizjach Kościoła
z tego co piszesz wynika jasno, że sam widzisz iż pojęcie
duszy jest sprzeczne w jego nauczaniu?
Kościół się po prostu zagubił. Podobnie jak z tym "jeden w
trzech osobach". Zabrnął tak daleko,że ani wycofać mu się
z istnienia duszy nie może, ani uznania, że posiadają ją inne stworzenia.
Czyli klocka postawiono, ale co z nim teraz zrobić?
Mało tego! Tomasz z Akwinu (jeden z Ojców Kościoła)
nauczał, że płód duszy nie posiada. Bodaj do czasu
przecięcia pępowiny. Dopuszczał nawet aborcję!
Jednak co te miliony szamanów na przestrzeni paru
tysięcy lat miały robić ? Kombinowały ...starając się ze
sobą nie popadać w sprzeczność.
Jeżeli my mamy duszę, to czy miał ją homo erectus?
Czemu nie mają jej małpy, skoro wywodzimy się z tego
samego źródła?
Narzędzia potrafią tworzyć nawet ptaki (krukowate, łuszczaki), a co dopiero małpy.
O przodków człowieka pytam, żeby Ci uzmysłowić, że niełatwo jest odpowiedzieć na pytanie, ile ziarenek piasku to już wydma. Więc takie zakładanie, że bonobo nie, ale człowiek to owszem, jest zwyczajnie ryzykowne.
Indie uznały jakiś czas temu delfiny za "osoby" z tego co pamiętam.
Generalnie to co obserwuję nijak nie sprzyja kategorycznym rozróżnieniom "ma, nie ma" w oparciu o kryterium "jest, nie jest człowiekiem".
I oczywiście ponieważ nisza ekologicza "top intelligent predator" jest zajęta, to nie ma się co spodziewać, że kruki albo szympansy będą miały szansę ją przejąć. Jakby była wolna, to inna śpiewka.
Zaś milion lat w skali ewolucji to niedużutko. Myślę, że akurat tyle, żeby bonobo zaczął tworzyć pierwsze narzędzia z brązu.
Do tego się jeszcze odniosę:
"Dla innych stworzeń istnieje nieprzekraczalna bariera i jedynie człowiek jest zdolny do przeskoczenia tej bariery i nieustannego rozwoju."
To jest stawianie sprawy na głowie.
Kojarzycie chyba te takie zagadki, z systemem naczyń połączonych i pytaniem "które napełni się pierwsze?". Otóż zawsze jest takie, które z definicji napełni się pierwsze, zależy od okoliczności i tego jak się wszystko połączy do kupy. Ale nie zależy od samego naczynia. Nie można powiedzieć - to napełni się pierwsze, bo jest ze szlachetnego kryształu rżnięte. Tak samo jest z człowiekiem. Na końcu długiej drogi obracamy się wstecz i konstatujemy "no tak, to wszystko było zaplanowane".
To tak jakbyś wygrał w lotto i stwierdził "ja wygrałem, to każdy może". No tak, raz na trzynaście milionów może...
A jakie to oni tworzą narzędzia? Bo jeśli ptak weźmie do dzioba gałązkę i w jakiś sposób się nią posługuje,
to chyba jeszcze nie jest tworzeniem narzędzi? I gdyby nasi dalecy przodkowie wybili wszystkie bonobo
czy ich przodków, to zgodziłbym się z tezą, że ryzykowne jest przypuszczenie, że mogło się udać
wyłącznie człowiekowi. Ale przecież te małpy żyły i żyją i to często w środowisku izolowanym od człowieka
i żadna nie przekroczyła tej bariery, którą kiedyś pokonał człowiek. Może więc bardziej ryzykowna jest teza,
że szympans jest nam tak bliski? Indie nie są najlepszym przykładem, przecież tam krowy uważa się za święte,
to i delfinowi mogli nadać osobowość. Tak swoją drogą to te delfiny są bardzo inteligentnymi stworzeniami,
ale to wszystko. Nawet jeśli pracują dla człowieka, to tylko w zakresie swoich możliwości.
Czyli ludzie wykorzystują właściwości delfinów, ale to nie tak, że można je nauczyć nowych umiejętności.
Zresztą takich pomysłów jest więcej. W takiej Hiszpanii kiedyś rozważano, choć nie wiem na jakim
to było etapie, przyznanie małpom praw człowieka. Dla mnie to kompletna aberracja.
I bonobo tworzący narzędzia z brązu? Optymista z Ciebie Marsjaninie...
Sneer, zaczynasz kłócić się z faktami, bo nie pasują Ci do założeń :) Zaraz mi powiesz, że skoro raz jednej małpie udało się zejść z drzewa, to w ogóle nie powinno być małp, bo powinno udać się wszystkim. Idąc tym tropem, nie powinno być również sprzągli, osłonic, mszywiołów, oddychania skórnego albo płucotchawkami, nóżek ambulakralnych i całej masy innych rzeczy.
No i faktycznie - jeśli się spodziewasz, że podrzucę Ci film o wronie tworzącej obrabiarkę CNC, to nie dam rady. Ale wklep sobie w UST "crows solving puzzles", albo "crows skiing", tak dla rozluźnienia :)
*YT miało być
Zresztą prześledź sobie ewolucję człowieka. Ona nie była linearna, masz tam sporo odnóżek.
Kojarzysz neandertalczyka, prawda? A widziałeś ostatnio zmodyfikowano jakiegoś? Nie? Ja też nie. Tak się właśnie skończył wyścig o niszę ekologiczną, którą my obecnie zajmujemy.
Jebana autokorekta, sory :)
Ależ nie. Ja to inaczej postrzegam. Skoro tylko jednej małpie udało się zejść z drzewa, to myślę sobie,
że musiała ona mieć jakieś wyjątkowe umiejętności czy zdolności, których żadna inna nie miała.
A tu słyszę, że wcale nie, bo bonobo jest nam bliska. A w czym niby ona ma nam być bliska?
Ja wiem, że wcale niemało naukowców próbuje niemal na siłę wykazać, że małpy umysłowo to w sumie
niewiele od nas odbiegają. Tylko ci naukowcy mają problem z udowodnieniem tego. Do czasu uzyskania
takiego dowodu uważam, że moje wątpliwości są całkiem uzasadnione. Przecież choćby na podstawie
krzywej Gaussa można założyć, że gdyby bonobo miały umysłowość na poziomie człowieka,
to znalazłby się choć jeden w miarę bystry szympans, który przyklikałby tu na Dziuplę i zmieszał mnie z błotem,
a Ciebie Marsjaninie pochwalił. Ale jestem jakoś dziwnie spokojny, że to nie będzie miało miejsca...
I z faktami staram się nie kłócić, co najwyżej mogę je inaczej interpretować. Ale faktów, zwłaszcza tych naukowych,
nie podważam, bo to byłoby zwykłe nieuctwo. Jeśli gdzieś neguję fakty, to proszę mi zwrócić na to uwagę.
Bo mogę czegoś nie wiedzieć i to jest normalne, ale już zaprzeczanie oczywistym faktom za normalne nie uważam...
Sneer a widziałeś człowieka z ogonem?
Czasami trafiają się takie nawroty do porzuconych modyfikacji DNA przez naturę. Jak to wytłumaczysz?
A jak ciało tak owłosione,że niczym od małpy się nie różni?
Albo wyrastające z czaszki rogi? Diabeł...baran?
Kiedyś by spłonął na stosie ...dziś bada się jego DNA.
Tu na kurwidołku widziałem parę kobiet z różnymi ogonkami w dupie, to o nie Ci chodzi?
I o czym Pelle takie różne dziwy natury miałyby świadczyć?
No jak dla mnie stawianie sprawy na głowie i przypisywanie człowiekowi jakichś szczególnych predyspozycji do zajęcia specyficznej niszy ekologicznej to jest kłócenie się z faktami. Nie mówiąc o tym, że to w ogóle trudne do pogodzenia z tą częścią naukowego paradygmatu, którą sobie postanowiłeś uznać za obowiązującą.
Skoro nie zaprzeczasz ewolucji, to na którym etapie, Twoim zdaniem, pojawiło się to coś - ta iskra boża, predestynacja, sprawiająca, że człowiek zaczął konstruować obrabiarki CNC?
Bóg natchnął wspólnego przodka bonobo i człowieka? Czy może wcześniej jakoś, na etapie gadów ssakokształtnych? Chyba nie, musiała być dyferencjacja. Ale nie mogła być wcześniej, bo wtedy natchnięcie było by kwestią lekko wtórną. Czyli raczej widzisz to tak, że gdzieś tam bóg zaingerował, oddzielił gałąź na kladogramie i dorzucił w zestawie duszę nieśmiertelną? Tak?
I to Cię trzyma kupy bardziej, niż teoria Darwina? Serio?
*Ci się (sory, obiecuję, że to ostatni raz)
Co do dowodu że "bonobo nie różnią się tak bardzo od człowieka", to sprecyzuj jakiego miał by on być rodzaju. Dowody jakie obecnie mamy, są "z obserwacji". Widzimy że małpy cieszą, się, rozpaczają, tworzą narzędzia, uczą się języka migowego i tak dalej. Rozumiem, że to nie wystarczy.
To może inaczej. Jakie masz dowody, na fakt, że człowiek jest zdolny do uczuć wyższych? No też tylko z obserwacji, tak? Ludzie tworzą rodziny, jak ktoś płacze, to wiesz co co to znaczy i wiesz że "jest mu przykro". A, no i sam jesteś człowiekiem.
Ten ostatni kawałek sprawia, że może być problem ze zdobyciem dowodu, jakiego się zapewne domagasz. Nie da się dowiedzieć, jak to jest być nietoperzem, chomikiem, czy szympansem. Nawet gdybyś mógł się na chwilę przenieść w ich ciała, to i tak dowiedział byś się tylko, jak to jest być człowiekiem w ciele chomika, na przykład.
Więc to zawsze będzie zagadka ontologiczna i innego rodzaju dowodu niż z obserwacji i analogii nie uzyskasz.
Daj spokój, prof. Miodka tu nie ma. I skoro tę niszę zajęliśmy, to chyba musieliśmy mieć jakieś
ku temu predyspozycje. A jaką my mogliśmy mieć przewagę nad innymi? Siła, wzrok, szybkość?
Kiepsko z tym u człowieka. Co nam zostaje? Mózg! Bo ten ludzki jest wyjątkowy.
Oczywiście, że nie zaprzeczam teorii ewolucji, bo to jest udowodniona teoria naukowa. I nie wiem co
ma mnie bardziej trzymać od teorii Darwina, skoro ja ją przyjmuję za fakt. Ona nie wyjaśnia skąd się życie wzięło,
ale jego późniejszy rozwój tłumaczy dość dobrze. I szczerze mówiąc na tym etapie ta boska interwencja
nie była nawet konieczna. Ale jeśli już trzeba gdzieś ją w czasie umiejscowić, to wydaje mi się,
że to miało miejsce wtedy, gdy człowiek zaczął myśleć abstrakcyjnie. Ale nie wiem kiedy to
dokładnie mogło być i wcale nie upieram się, że to było akurat właśnie wtedy. I myślę, ze to co nas różni
to podejście do możliwości poznawczych zwierząt. Ja uważam, że zwierzęta nie tylko nigdy nie zbliżą się
do naszego poziomu, ale nawet nie opanują podstaw abstrakcyjnego myślenia. Ty najwyraźniej jesteś
innego zdania. Ja różnicę między człowiekiem, a małpą nazwałbym różnicą jakościową, Ty pewnie tylko ilościową.
I tu widzę oś sporu. I konsekwencją takiego podejścia jest nasza ocena "dokonań" małp. Tam gdzie Ty widzisz
tworzenie narzędzi i uczenie się języka migowego jak niczego takiego nie dostrzegam.
Dla mnie to tylko efekt tresury. Małpę można nauczyć wiele, ale gdy brak dopingu w postaci banana,
to małpa te nauki porzuci i traci nimi zainteresowanie. Wypuść takiego wyedukowanego szympansa do lasu
i co się dzieje? Ano nic, on nie próbuje swoich dzieci czy innych ze stada nauczyć języka migowego
lub tabliczki mnożenia. Ale naukowcy nie tracą nadziei i przykłady z historii niczego ich nie nauczyły.
Łysenko, Miczurin i inni geniusze spod znaku młota i sierpa widzieli brzozy wyrastające z sosen,
usiłowali namówić ryż żeby rósł w strefie subpolarnej czy chcieli z perzu wyhodować pszenicę.
A teraz inni chcą na siłę zrobić z szympansa kogoś kim on po prostu nie jest...
Sneer zlituj się!
Natura potrzebowała 5 milionów lat byś chodził na dwóch
kończynach zamiast na 4. A 1 milion byś nie walił każdego
po głowie kością udową antylopy.
Chcesz, by małpa (czyli ten mniej zmyślny) praprzodek
hominidów ...po pokazowej lekcji w kilka tygodni później
zmienił się w korepetytora z języka migowego?
A niby w jakim celu?
Jak pokazał "chcę banana" człowiekowi - to go dostawał.
A jak pokaże innej małpie to zgadnij co dostanie?
Ja tam był mu(czy jej) dał kartę bankomatową i założę
się, źe nie będzie potrzebował jak my miliona lat, by w
markecie kupować banany dla siebie i koleżanek małp w
celu wymiany za bzykanie.
Motywacja Sneer ....motywacja -:)
Sneer, ostrożnie z tym "nie próbuje uczyć", bo chyba jest trochę inaczej, nawet w przypadku ptaków :) Poczytaj sobie o umiejętnościach krukowatych, obejrzyj trochę filmików, z których wynika, że wrona _wie_, że jeśli naciśnie tutaj, to wyskoczy tam i wtedy trzeba wrzucić ileś kamyczków, żeby coś tam wypłynęło na wierzch. Nie wiem czy to już abstrakcyjne myślenie, ale jestem pod wrażeniem. Krukowate pamiętają, kto był dla nich miły, a kto nie i potrafią to przekazać grupie.
Weź też pod uwagę, że dane umiejętności o tyle się przyjmą w danej grupie, o ile bedą miały wartość przystosowawczą. Jak nauczysz szympansa grać w karty, to pewnie nie pomoże mu to w zdobywaniu pożywienia, nie mówiąc o tym, że nie jest to cecha dziedziczona...
Spróbujmy podejść do tej ewolucji inaczej jeszcze trochę:
Cofnijmy się w czasie te 15 milionów lat na przykład. Z grubsza faza driopiteka. Co zobaczymy? Jak dobrze trafimy, to może akurat ten moment, w którym oddzielały się linie filogenetyczne. Działo się to bez fanfar i znaków na niebie. Ot, w jednej odrobinę odizolowanej populacji zaszła mutacja, w wyniku której masa przodomózgowia trochę wzrosła. Coś jak te świnie, które mają problem z biosyntezą miostatyny, tylko że małpom rzuciło się na mózg, nie na mięśnie.
Okazało się, że dzięki temu małpy mogły trochę dłużej gonić zdobycz, bo udar słoneczny był im mniej straszny, bo w razie czego miały komórek mózgowych w zapasie :) Zatem była to cecha ewolucyjnie korzystna i mająca wartość przystosowawczą.
Zauważ, że na tym etapie trudno mówić o narzędziach, uczuciach wyższych, a i duszy pewnie również.
Ewolucja przeważnie tak działa. Drobna mutacja i potem krok po kroczku. I znowu. Ewolucja ma sporo czasu, bo nie zakłada z góry, że "w dwa miliony lat muszę osiągnąć stadium dwunożne". Więc jak będziesz się przyglądał tym drobnym kroczkom, to miedzy jednym a drugim, nie zauważysz istotnej różnicy. Może na przykład jednej z małp zaświtało w tej większej masie komórek mózgowych, że maczugę z patyka można zastąpić maczugą z kości. Albo nauczyła się budować lepsze schroniska z gałęzi.
Na żadnym z tych etapów, nie widać (ja nie widzę) powodu, dla boskiej czy kosmicznej interwencji. Jak spoglądasz na początek i koniec drogi, to faktycznie: jeju, jak daleko zaszliśmy. To chyba niemożliwe, bez inteligentnego projektanta wszechrzeczy? Ale jak do tej pory wszystko da się wyjaśnić metodą drobnych kroczków. Dodanie do tego demiurga tylko bez sensu komplikuje sprawę.
Z duszą jest o tyle problem, że faktycznie to raczej coś jakościowego, niż ilościowego. Nie szukam jej, bo nie wiedzę, żeby była potrzebna. Ale jeśli dało by radę wyjaśnić jej powstanie tak samo jak np. oka, no to może... może. Tylko nie bardzo wiem co taka dusza miała by robić i co miała by nam załatwiać.
Polecam zresztą opowiadanie Lema, o Decantorze - wynalazcy duszy nieśmiertelnej :)
A właśnie, wielki Lem. Nie wiem czy też mieliście podobne wrażenie, ale mnie gdy pierwszy raz czytałem
to opowiadanie rzuciła się w oczy pewna sprzeczność. Otóż Decantor tworzy duszę, która będzie istniała wiecznie.
Tak dla porównania od Wielkiego Wybuchu minęło jakieś 10^10 lat. A tak z grubsza za 10^100 lat wyparują
ostatnie czarne dziury i we wszechświecie nie będzie już nic, co najwyżej taki hipotetyczny podróżnik
w oceanie idealnej pustki co kilka milionów lat napotykałby pojedynczą, samotną cząstkę elementarną.
I taki stan będzie trwał 10^nieskończoności. Czyli jakby nie patrzeć "trochę" długo.
I to wszystko ta duszyczka profesora Decantora miała przetrwać, zresztą on wyraźnie mówi,
że przetrwa ona m.in. zgaśnięcie Słońca. A taki Tichy jednym uderzeniem młotka kończy żywot tej duszy!
Nie to w tym opowiadaniu Lema było najważniejsze, ale ja akurat zapamiętałem sobie tę sprzeczność.
Z jednej strony obietnica przetrwania wszystkiego i wieczna egzystencja,
a z drugiej jedno uderzenie człowieka kończące jej istnienie...
Piszesz Marsjaninie o małych kroczkach i rzeczywiście do pewnego momentu tak właśnie jest.
Ale czy mylę się zauważając, że nagle, gdzieś tak około 100 tysięcy lat temu,
doszło do gwałtownego przyśpieszenia? Polegało ono głównie na ewolucji kulturowej opartej na
potencjale naszego mózgu. Po prostu mózg przekroczył pewien próg i zaczęła się nowa znacznie szybsza
forma ewolucji umysłowej. I tu chyba nasze drogi się rozchodzą. Bo Pelle i Ty pewnie uważacie,
że zwierzęta ten próg też by pokonały, gdyby tylko homo sapiens bezczelnie im tego nie uniemożliwił.
A ja sobie myślę, że skoro zwierzęta tego progu nie przekroczyły, to świadczy o naszej wyjątkowości
i widocznie tylko ludzie byli zdolni do tego ewolucyjnego skoku. Pelle jest przekonany, że wystarczyłoby
dać tylko szympansom parę milionów lat spokoju, a one jak nic kupowałyby w Tesco banany płacąc kartą.
A ja mam trochę inne zdanie. I tak jak zatopiona w bursztynie pszczoła niewiele albo i wcale nie różni się od współczesnej pszczoły, tak i taki szympans mogący nieskrępowanie się rozwijać niewiele różniłby się od tego współczesnego przytłoczonego ludzką dominacją. Ale i tak tego nie sprawdzimy, więc może dajmy temu spokój. Marsjaninie wspomniałeś o oku. Jak Ty się zapatrujesz na ten pogląd zwolenników tzw. Inteligentnego Projektu dotyczący nieredukowalnej złożoności? Bo dla nich właśnie jednym z koronnych dowodów jest oko.
Ja jedynie pamiętam z Ditfurtha, ze to oko choć powstało ze trzy miliardy temu, to przez ponad 2,5 miliarda lat
było jedynie odbiornikiem światła, a nie narządem wzroku. Ale nie wiem czy dobrze zapamiętałem
i czegoś nie przekręciłem. To jak to właściwie było z tym okiem?
Zobacz jak jest skonstruowane oko ośmiornicy i oko człowieka. Typowy przykład konwergencji ewolucyjnej, bo chociaż zasadniczo podobne i równie precyzyjne, to warstwy komórek są ułożone różnie :) Nie wiem, może demiurg stwierdził, że tutaj dla jaj zrobi to zupełnie odwrotnie niż tam.
Nie wiem jak mam Ci bardziej wytłumaczyć (porównania mi się skończyły), że człowiek jest wyjątkowy teraz, i teraz ma ten komfort że może spojrzeć wstecz i się zadumać nad tą swoją wyjątkowością. Zwierzęta są tam gdzie są, bo zajmują inne nisze ewolucyjne. Weź sobie poprzestawiaj te naczynia z hydrozagadki z moich poprzednich postów - i tak zawsze będzie jedno, które napełni się najszybciej i takie, które najpóźniej.
Gdyby sprawy się potoczyły inaczej, to trochę inny gatunek teraz by patrzył wstecz i być może dopowiadał sobie jakieś dialektyki o wrodzonej wyjątkowości.
Co do metody małych kroczków, to nawet mojej branży to widzę (IT). Duży projekt na początku może onieśmielać, wtedy najlepsza metoda, to po prostu wziąć się do roboty i po kawałeczku robić. Po skończeniu całości człowiek się często dziwi jak w ogóle dał radę zrobić, że to działa...
A swoją drogą - czemu nie pytasz o słonie? Są dwa, góra trzy gatunki słoni na świecie obecnie. Czemu nie ma słoni dużych, małych, włochatych, z kłami odwrotnie, albo prostymi? Czy słonie współczesne "bezczelnie im uniemożliwiły" to czy tamto? Lwy tak samo - jest tylko panthera leo, reszta klasyfikacji to podgatunki.
Faktycznie - w trzeciorzędzie, plejstocenie i kiedy tam jeszcze - były te wszystkie wersje słoni. I były tygrysy i lwy szablozębne, olbrzymie leniwce, brontotheria i inne wynalazki. No i szlag je trafił. Stepowienie, ocieplanie klimatu, różne czynniki spowodowały, że przetrwały gatunki najlepiej dostosowane do danych nisz ekologicznych. Z hominidami było podobnie - było sporo ślepych zaułków ewolucyjnych. Czy mogły przetrwać dwa gatunki tworzące cywilizację? Nie wiem - do momentu jak homo sapiens występował razem z homo neanderthalensis można było mieć nadzieję, ale widocznie presja ewolucyjna była zbyt duża. Król może być tylko jeden :)
Jak już koniecznie Ci potrzebna jakaś ingerencja z zewnątrz w tym procesie ewolucji, to faktycznie nawet Daeniken brzmi tu bardziej prawdopodobnie, niż ręka boska :P
Oczywiście to tylko przenosi pytanie na inny poziom, bo jeśli pomogła nam obca cywilizacja, to czy jej ktoś pomagał?
Ale właśnie skąd to Twoje przekonanie, że gdyby nie człowiek, to inny gatunek sięgnąłby gwiazd?
A może wtedy nie padłoby pytanie: dlaczego my? Bo nie miałby kto pytać...
I ja nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem ingerencji z zewnątrz, tylko jej nie wykluczam. Ale pamiętam
jak kiedyś trafiłem na wypowiedź prof. Hoyle, który pisał, że prawdopodobieństwo powstania aminokwasów
jest takie jak ułożenie Boeinga ze złomu po przejściu trąby powietrznej nad złomowiskiem. Barwne porównanie,
więc spróbowałem to policzyć i wyszło mi, że profesora trochę poniosło, a nawet bardzo poniosło.
Bo nawet jeśli powstanie aminokwasów jest mało prawdopodobne, to i tak większe od ułożenia tego Boeinga.
I to większe o biliardy razy. Dopiero później mnie oświeciło, że być może profesorowi nie chodziło o takie
zwykłe złomowisko, gdzie są jakieś zdezelowane samochody, zepsute pralki i wszelkie inne metalowe rupiecie,
ale o jakieś wyspecjalizowane złomowisko, gdzie są umieszczone wyłącznie części rozebranych i wycofanych
z użytku Boeingów. Wtedy z biliardów zrobiłyby się tylko miliardy, a może nawet miliony. Ale mniejsza z tym.
Nie upieram się przy tej boskiej ingerencji, chociaż zwłaszcza przy powstawaniu życia wydaje mi się możliwa.
Ale Daeniken? Przecież ten facet jest narwany. On chyba nawet otwierając lodówkę widzi tam kosmitów...
Sneer, nie ten, to inny, nie tu, to gdzie indziej.
Dziesięć minut temu na grupie o grzybach laska wkleja zdjęcia opieńków wysoko na sośnie i pyta "czy opieńki mogą rosnąć tak wysoko". No skoro rosną, to znaczy że mogą...
Jeśli nigdzie i żadnemu organizmowi nie udało by się stworzyć cywilizacji, to nie miał by kto o nią pytać.
Ty wychodzisz z założenia że to niemożliwe, więc musi być drugie dno. A dla mnie to taka sama kolej rzeczy jak spadające jabłko. Spadło, znaczy że tak to działa. Newton to opisał, zamiast szukać praprzyczyny i "popychacza jabłek", nie rozumiem, czemu rozwój organizmów żywych ma wymagać jakiegoś innego podejścia.
Ogłoszenie !
Mohera potrzebujemy pilnie na grupę.
Albo chociaż kumatego dewota. Mile też widziany (choć mniej)
taki ostrożny co to w zasadzie nie wierzy ...ale uważa, że cholera wie
jak jest z tym starotestamentowym bogiem i nie zaszkodzi mu się
trochę podlizywać.
W/g Kościoła w Polsce jest 97% wierzących w tym 95% katolików.
Według badań "niezależnych" 85%.
Więc jak nie ma nikogo kto wspomoże Sneera w tej dyskusji?
Samjak don Kichote ma stawiać odpór sceptykom, ateistom i innej
zbieraninie ch.j wie w co wierzących?
Nie chcecie mieć zasługi na Sądzie O. jako obrońcy wiary i moralności? No może z tą moralnością to trochę przesadziłem ;-).
Ale jako rycerze Jezusa w każdym razie ...i naszym polskim królu XXI
wieku ?
Noo dawaj :)
Było już o iluzji wolnej woli? Nie ma pośpiechu, tak pytam :P
A co w niej iluzorycznego? Ona ma pewnie swoje ograniczenia, ale żeby od razu była iluzją?
Potencjał czynnościowy pojawia się sporo wcześniej przed świadomą decyzją.
Oczywiście jest wiele koncepcji. Tyle, że aż należało to wszystko zebrać w schludnych tabelkach :)
Jeśli znasz dokładnie stan układu przed momentem decyzji, to czy potrafił byś go obliczyć? Tak z zewnątrz patrząc. Patrząc wstecz, myślisz sobie "tu mogłem postąpić inaczej". Czy na pewno? Przecież decyzje nie wynikały z niczego - to po prostu reakcja organizmu na określony stan rzeczy.
Takie tam... dylematy determinizmu. Zresztą Ty masz łatwiej, bo możesz tu wrzucić duszę i tym wyjaśnić wolność decyzji.
Marsjaninie, a mógłbyś trochę to wyjaśnić? Od razu zaznaczę, że nie chcę deprecjonować filozofii,
bo to w końcu "umiłowanie mądrości" i jeśli jest ona przedstawiona w zrozumiały sposób, to bywa interesująca.
Tylko, że często filozofia polega na oderwanym od rzeczywistości bujaniu w świecie napuszonego słownictwa. Absolutnie nie mam Ciebie na myśli, bo to taka uwaga natury ogólnej, ale ja czasami mam wrażenie,
że ten bełkot filozofii, to skutek nieznajomości podstaw nauki czy mentalnego przebywania w Grecji klasycznej.
Albo to całe filozofowanie o egzystencjalnym bólu istnienia. Wieki całe o tym rozprawiano,
a prawdopodobnie problem zostanie rozwiązany przez nagłe podrażnienie czy połaskotanie odpowiednich
partii mózgu dawką serotoniny czy innej substancji. Ale mniejsza z tym. Weźmy przykład z lat mojej młodości.
Jest kobieta. Zgrabna, szczupła, sprawiająca wrażenie, że jej IQ jest trzycyfrowe i przejawiająca
zainteresowanie moją osobą. To co, brać ją? Uważam, że tu decyduje moja wolna wola.
Ona jest ograniczona z jednej strony przez popęd czy pożądanie, a z drugiej przez wychowanie
czy kwestie moralności. Jeśli ta kobieta zamiast dzinsów będzie miała na sobie spódniczkę do kolan
i na nogach czarne lub szare czy takie grafitowe rajstopy, to ta moja wolna wola zostanie jeszcze
drastyczniej ograniczona, ale jednak nadal to ona ma pierwszorzędne znaczenie. To jak na tym
przykładzie rozumieć ten "potencjał czynnościowy" i jaki "stan układu" tu obliczać?
Mam wrażenie, że "wolna wola", to taki sam skrót myślowy jak "przypadek". Nie ma przypadku, jeśli znasz wszystkie stany układu przed zdarzeniem. No oczywiście, można się spierać, na ile to już jest oderwane od rzeczywistości, a na ile nie. Ale z wolną wolą jest podobnie. Przecież to może być tylko reakcja organizmu na sytuację, a "wolność wyboru", to tylko stan psychiczny.
Czy to coś zmienia w praktyce? I tak i nie - absolutny determinizm wyklucza pojęcie winy i kary np. No ale to się raczej w sądownictwie nie przyjmie :)
Ale myślę, że Ciebie to powinno interesować, bo to jest idealne miejsce, żeby wrzucić tam duszę nieśmiertelną, jako że jej nie dotyczy domknięcie przyczynowe domeny fizycznej. No bo dusza w takim klasycznym pojęciu jest poza domeną fizyczną.
Znaczy się mam podjąć decyzję i mam dwie możliwości do wyboru. Jestem przekonany,
że to zależy tylko ode mojej wolnej woli, na którą opcję się zdecyduję, a okazuje się,
że jesteśmy tak ograniczeni całym wachlarzem czy to genetycznych czy behawioralnych
czy kulturowych czynników, że w gruncie rzeczy z góry jest wiadome co wybiorę?
No z grubsza. Tak. A poczucie wolności wyboru masz w bonusie od matki natury, żebyś nie narzekał :P
Czyli jak się kiedyś tu umówię z jakąś na kawę i pojadę w przeświadczeniu, że to przecież nic nie oznacza,
bo to tylko kawa, to i tak jeszcze zanim wyjadę będzie z góry wiadome co zrobię?
To trochę do dupy taka wolna wola. No aż się czuję poniekąd ubezwłasnowolniony!
A czy podczas losowania szóstki w lotto piłki decydują o tym w jakiej kolejności się ułożą?
To jest takie trochę roztrząsanie dla samego roztrząsania, ale mam takie skrzywienie :)
Jak się umawiasz na kawę, to w oparciu o poprzednie doświadczenia i przewidywany bieg zdarzeń wybierasz. Nawet makroskopowo można ten wybór zawęzić (drobna brunetka, ale długie nogi, inteligentna, itd). Jak przejdziemy na niższe poziomy uorganizowania materii, to dojdziemy do potencjałów chemicznych i elektrycznych w komórkach. Prawdopodobnie można dla uproszczenia zawyrokować, że cały proces "decyzyjny" (0/1) odbywa się w którejś jednej konkretnej komórce i stamtąd rusza kaskadą zdarzeń. Czy można przewidzieć, czy będzie zero czy jeden? Jeśli znasz wszystkie stany na wszystkich neuronach po drodze, to chyba można? Oczywiście teoretycznie :) I dlatego nawet całkowite wykazanie, że wolnej woli nie ma, nic by w praktyce nie zmieniło.
Koniec roku 2017 niebawem. Co nowego w nauce i medycynie?
W sumie niewiele. Coraz doskonalsza komunikacja. Telefony kom.
mniejsze, lepsze i bardziej dostępne. Internet mobilny dla każdego.
Diagnostyka medyczna na poziomie pozwalającym zdiagnozować
kompleksowo każdego. Technologie oszołamiają. Wykładniczy wzrost
poziomu nauki i techniki.
Jest różowo?
Niestety nie całkiem.
Nadal leczymy objawy, a nie przyczyny chorób. To zły prognostyk choć
jak najbardziej w interesie koncernów farmaceutycznych.
Kompleksowa walka z cukrzycą typu II, wirusowym zapaleniem
wątroby oraz chorób krążenia nadal jest w powijakach.
Dlaczego?
Opłaci się leczyć a nie zapobiegać. Tak jak olewać degradację
środowiska. Potrzebne są wyspecjalizowane kliniki zapobiegające
schorzeniom cywilizacyjnym i zbierające kompleksowe dane o
wpływie czynników środowiskowych, genetycznych i wynikających z
trybu życia na nasze zdrowie. Nie ma takich i nie będzie.
Kto by miał za to płacić?
Lepiej produkować leki, a chory niech je kupuje.
Brak polityki ograniczającej wzrost populacji. Zamiast tego jakieś
(mnóżta się i rozmnażajta) ...gloryfikowane przez religię.
Daje się zauważyć wzrost szamaństwa i tzw. pseudonauki.
Wniosek?
Przyszłość należy do tych, których stać na zdrowe żywienie, badania
zapobiegawcze i leczenie w renomowanych klinikach.
Nie będzie klinik prowadzących każdego "za rączkę". Od tego co powinien jeść i ile po stały bieżący nadzór jego zdrowia.
A raczej będzie i nawet ....już jest. Ale dla jakiegoś 0,1% najbogatszych.
Taka jest niestety idea kapitalizmu.
Tylko pytanie czy cos w tym zlego?
"Dzień zmarłych" najstarsze święto ludzkości.
Jego początki giną w pomroce dziejów gdzieś w paleolicie. Nie był to jeszcze wtedy konkretny dzień, lecz rytuał związany z zimowym zamieraniem przyrody. Od zawsze wiązał się z ogniem. Dusze zmarłych opuszczały wtedy nasz świat i ogień wskazywał im drogę ...by nie zabłądziły w zaświatach.
Tysiące lat temu w starożytnym Egipcie czczono zmarłych i wtedy zapewne ustanowiono uroczyste obchody ku czci tym co odeszli w formie uroczystego świątecznego dnia.
Nasza tradycja oparta jest na ceremoniach Druidów z czasów przedchrześcijańskich. Celtowie obchodzili święto Samhain - boga zmarłych. I był to pierwszy dzień ich nowego roku czyli ...nasz obecny 1 listopad. To stąd chrześcijaństwo zaczerpnęło wenę do swojego Dnia Wszystkich Świętych. Podobnie jak narodziny Jezusa, które są dniem narodzin Mitry boga ...pierwowzoru religii chrześcijańskiej.
Zwyczaj spożywania posiłków w miejscu pochówku bliskich oraz dzielenia się z nimi pokarmem poprzez stawianie czarek z odrobiną pożywienia czy ulewania wina zanikł .
W zamian ludzie kładą na grobach kwiaty i zielone wieńce. Jedynie oliwna lampka od tysiącleci wskazująca drogę duszom zmarłych pozostała bez zmian.
Choć inne jest już jej znaczenie. Teraz to raczej symbol oczyszczenia.
Tak ..dusza jako pojęcie nieśmiertelnej części naszego jestestwa od zarania dziejów istnieje w wierzeniach ludów świata. Sięga jeszcze czasów, gdy religią był animizm.
Święto Zmarłych to nie tylko dzień poświęcony wspomnieniom naszych bliskich.
To szacunek dla wszystkich tych którzy wypełnili już swoją misję w rozwoju naszej cywilizacji. Większą lub mniejszą ...czasami niechlubną, a czasami kluczową.
Jesteśmy tym czym uczynili nas przodkowie i dzisiejszy dzień IM poświęcamy.
"Zwyczaj spożywania posiłków w miejscu pochówku bliskich oraz dzielenia się z nimi pokarmem poprzez stawianie czarek z odrobiną pożywienia czy ulewania wina zanikł".
Nic bardziej mylnego kochanieńki, dalej ten zwyczaj jest celebrowany z rozmachem w krajach prawosławnych :) Piją, jędzą, jednym słowem jedna wielka całodniowa impreza, czy też piknik na cmentarzu. Nic nie ma wspólnego z naszym świętem, które jest smutne, ponure, zmusza do zadumy i jak zwykle do umartwiania i użalania się nad sobą, szkoda gadania.
Poważnie jedzą na cmentarzu?
To, że piją jest zrozumiałe. Piją bowiem wszędzie. Czemu cmentarz miałby być wyjątkiem?
Ale mnie nie chodzi o ceremoniał "dzielenia" się ze zmarłymi posiłkiem. Mają zwyczaj ulewać parę kropli czy nieco zostawiać w czarce dla nich?
Taki zwyczaj panował na Białorusi XV-XX wieku. Ale dotyczył nie tyle normalnych zmarłych co tzw. strzyg.
Cenię kulturę rosyjską. Ich balet, malarstwo, rękodzieło. Niestety niewiele wiem o zwyczajach ludowych.
Powiem Ci jak to wygląda w Rumunii i Mołdawii :) Dwa tygodnie po święcie Paschy czyli Wielkanocy, ale wg. kalendarza juliańskiego, spotykają się tłumnie na cmentarzy. Na grobach ustawiają "zestawy prezentowe" czyli najczęściej szklanka, czy jakieś naczynie kuchenne + ściereczka, którymi obdarowują najbliższych. Spożywają święcone jajka, ciasta, słodycze, oraz piją wino domowej roboty do bólu, dzieląc się nim ze zmarłymi, czyli ulewają odrobinę z kieliszka na grób. W innych krajach np. Ukrainie spożywają też ponoć wódkę, jak jest w Rosji nie wiem, ale jak coś, to mogę się dowiedzieć :D
Kara śmierci jak wskazuje nazwa jest karą? .Czy eliminacją szkodników gatunku?
Koszt utrzymania więźnia w Polsce to nieco ponad 4 tyś. zł /mieś. W tym jego wyżywienie około 300 zł/mieś ;-). Reszta to koszty drutów, strażników i eksploatacja.
Koszt utrzymania bezdomnego ...to około 800 zł./m-c.
Umrze ich tej zimy od 250 -500 w zależności od aury. Choć trzeba przyznać, że robi się sporo, by nie umarło ...50 tyś.
Mnie nurtuje pytanie ...jaki jest sens skazywania na wieloletnie więzienie morderców, socjopatów, gwałcicieli i osobników popełniających z premedytacja wielokrotnie ciężkie przestępstwa? Bez szans na ich resocjalizację.
Jakie względy przemawiają za tym, by trzymać takie tykające bomby za ciężkie pieniądze, które można by przeznaczyć np. na nowe limuzyny dla rządu i podwyżki pensji dla posłów. Piją za półdarmo w sejmowej knajpie i są na ogół zainteresowani własnym i partii interesem a nie Krajem. Ale nie zabijają niewinnych.
To co nie przeżrą i nie przepiją można, by przeznaczyć na budowę domów starości czy obiekty pracy i pobytu bezdomnych. Oszczędzajac na trzymaniu przez 25 lat w więzieniu odpady ludzkości.
Religia ...szczególnie katolicka nie potępia kary śmierci. Więc jakie względy w grę wchodzą? Humanizm ? Sama nazwa humanizm wskazuje, że dotyczy on ludzi a nie
wynaturzone elementy.
W USA orzeka się karę śmierci. W połowie bodaj stanów wykonuje. Do tego ich stać na to by się cackać z notorycznymi mordercami. A jednak tego nie robią. Nie słyszałem też, by byli nakłaniani do testowania leków czy oddawania organów na przeszczepy. Po co wiec się ich trzyma?
Pelle, wraz z rozwojem cywilizacji, demokracji, wielcy tego świata uznali, że nie można zabijać w imieniu państwa. Znane są pomyłki sądowe gdzie zabijano ludzi niewinnych ale z drugiej strony to znaczy, że wymiar sprawiedliwości jest obarczony wadami, że mimo tylu instancji, apelacji dochodzi do pomyłek. Chyba najbardziej zaklamanym w tym względzie jest USA, kraj demokratyczny, wzór a mimo to w niektórych stanach kary śmierci są orzekanie i wykonywane. Jest dużo filmów o tej tematyce, teraz do głowy przychodzi mi tytuł Czekając na wyrok z Kevinem Spacy, chyba nie pomyliłem tytułu.
Na YouTube jest wiele filmików z czasów obecnych gdzie w krajach arabskich kobiety są publicznie kamienowane lub obcina się głowy na rynkach miast, to jest barbarzynstwo, co?
Owszem to jest barbarzyństwo.
Jednak jedynym prawem, które przetrwało tysiące lat jest prawo Drakona. Jednak nie chodzi mi o to by płacić życiem za życie. Nawet życiem za jazdę po pijanemu i spowodowanie śmiertelnego w skutkach wypadku. Są sytuacje, gdy wina jest oczywista a sprawca wielokrotnym mordercą. W końcu H.Goring osobiście nikogo nie zabił,
a został powieszony. Czy nie powinien zostać utylizowany Krzysztof Gawlik? Albo S.Modzelewski?
Osobiście jestem za karą śmierci wobec szczególnych zwyrodnialcow. Mam ambiwalentne odczucia jak słyszę o humanitarnych zabijaniu czy to nie nazbyt eufeministyczne? Co to znaczy? Bo skutkiem jest przerwanie życia, nieprawdaż?
Pytasz Ilu... 'jaki jest sens skazywania na wieloletnie więzienie morderców, socjopatów, gwałcicieli i osobników popełniających z premedytacja wielokrotnie ciężkie przestępstwa? Bez szans na ich resocjalizację' ...
Odpowiadam - to szeroko rozumiany 'humanizm' który winien cechować człowieka oświeconego ... to jednak afirmacja ludzkiej istoty, która choć występuje przeciwko porządkowi prawnemu i moralnemu, nigdy nie pozbawia się swojej wartości ontologicznej ... to coś podobnego do ratowania śmiertelnie chorych, beznadziejnie poranionych ofiar wypadków i katastrof, pomocy innym, niedopuszczanie eugeniki, pomoc wykluczonym społecznie i ekonomicznie, itp. To coraz powszechniejsze zrozumienie, że i człowiek i instytucja prawa którą stworzył, mogą być omylni w ferowaniu wyroków i mogą popełniać nieodwracalne błędy.
Zwolenników 'Prawa Drakona' zapraszam na odrobinę refleksji do filmu 'Zielona mila' który przejmująco pokazuje bezduszność systemu i bezsilność, a głownie porażkę Człowieka, w aspekcie kary śmierci.
Nie zapominaj też, że Papież Franciszek ocenia karę śmierci jako niezgodną z Ewangelią i naucza, że jest absolutnie niedopuszczalna, ponieważ jest zamachem na nienaruszalność i godność osoby ...
MilFurio papież jak to papież ...głosi poglądy niekoniecznie oparte na
jakichś racjonalnych podstawach. Czy w zgodzie choćby ze swoimi poprzednikami ;-). Może mieć natchnienie od Ducha Św. np.
Papież Franciszek akurat proponuje dopuszczenie do sakramentów osoby rozwiedzione. Rozwiedzione bez stosownej daniny na rzecz Kościoła ...dodam. Ten bowiem kto wysupła pakiecik euro mieszczący się w niewielkim neseserku oczywiście jest wolny jak dzika świnia na zakręcie i ...jego małżeństwo unieważnione. Po prostu jakby żonaty nigdy nie był.
Jest to nieprawdopodobnie krzywdzące dla całego sztabu jurystów kościelnych specjalizujących się w unieważnianiu małżeństw za stosowną opłatą. Stąd oburzenie polskiego kleru. Co drugi bowiem z nich posiada konkubinę i jakiegoś małego nieroba na utrzymaniu. ...na chwałę bożą. Reszta to geje i pedofile i nie muszą odkładać ciężko wyłudzonych pieniędzy na utrzymanie niezgodnej z prawami kościelnymi rodziny.
Bodaj jeszcze 200 lat temu sami palili na stosach mniej pobożne panie mające zwyczaj zamiast bryczką poruszać się na miotle. I nie zadawali sobie specjalnie trudu, by uwiarygodnić ich winę. Zresztą nie tylko im.
Eliminacja osobników aspołecznych i szkodliwych jest przywilejem wszystkich zwierząt. Tych małpiastych w szczególności.
Być może o to w tym wszystkim chodzi, by wykazać różnicę, która nas stawia ponad zwierzęta. Jeżeli tak ...to pudło.
Prawo zapewnia nam ochronę przeciw przewidywanym zagrożeniom. Więzienie jest tylko półśrodkiem,. Kosztownym i nieskutecznym. Przykładem Mariusz Trynkiewicz.
Humanizm nie ma tu nic do rzeczy.Powinien dotyczyć chorych, starych i życiowo niezaradnych ...a nie szkodników gatunku.
Wracając do religijnych aspektów to Biblia a w szczególności St. Test. dopuszcza osąd, a nawet wojny ...bez specjalnego powodu. Również nie znalazłem tam ani słowa przeciw niewolnictwu. O równości płci to nawet szkoda wspominać ...bo koza miała większe prawa niż kobieta.
Zresztą etyka oparta na religii ma dyskusyjną wartość ...by nie napisać gównianą.
Zgadzam się co do możliwych błędów. I tu w pełni zgoda. Jest jednak dużo spraw które nie budzą żadnej wątpliwości co do winy sprawcy.
Moim zdaniem tzw. poczytalność - to pewien problem. Jednak czy w Norymberdze brano pod uwagę ten aspekt? Skąd nagle ta pobłażliwość dla bandytów?
W Polsce, akurat mamy problem z sytuacją, ze zwyrodnialcy nie są skazywani na długie wyroki, mam tu na myśli nawet dożywocie celem od izolowania ich od społeczeństwa. Problem w tym, że w imię miłosierdzia bożego, przebaczania, sumienia, nadstawiania drugiego policzka i całego tego bełkotu kościelnego, błędnie się uważa, że można zwyrodnialca zresocjalizować. Wypuszcza się takiego po 3-8-15 latach i ten popełnia dokładnie takie samo przestępstwo, albo i gorsze i z powrotem wraca do więzienia.
W USA, skala przestępczości była gigantyczna i tam system jest bezwzględny wyroki w stylu potrójne dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia są na porządku dziennym. Tam gwałciciel dostaje 20-30 lat, a w Polsce zawiasy, czasem 3 lata, potem wychodzi z paki i znowu gwałci i tak w kółko, aż mu przestanie stawać, albo jakąś kobietę zabije i trafi na 8, czy 15 lat w zależności od okoliczności. Dyskusja na temat kary śmierci jest bezcelowa, wiadomo, że jej nie będzie. Zamiast na Rydzyka, Kościół i z nim związane instytucje, pieniądze z budżetu powinny być przekazane na budowę wiezień. Skazani czekają na wolności miesiącami aż się zwolni miejsce w więzieniu i będą mogli odsiedzieć zasądzoną karę! W związku z tym sędziowie tak często orzekają zawiasy, a nie karę bezwzględnego więzienia :) W Polsce potencjalni przestępcy nie są przeświadczeni o nieuchronności kary, każdy kto decyduje się na popełnienie przestępstwa liczy, że może mu to ujdzie płazem, a może tylko dostanie zawiasy, stąd mamy problem z całą masą przestępstw i nie mam tu na myśli tych najcięższych. Każdy zna kogoś komu ukradziono samochód, czy telefon. Gdyby złodzieje samochodów mieli świadomość, że trafią do więzienia na 25 lat pewnie problem kradzieży samochodów by nie istniał. A tak są właściwie bezkarni, sprawy toczą się 2-3 lata i zapadają jakieś śmieszne wyroki. Nadal pokutuje spuścizna czasów PRL-u, że czyjaś własność nie jest tak do końca święta. W USA, każdy, kto narusza czyjąś własność liczy się z tym, że właściciel może go zabić, w Polsce właściciel, który w samoobronie naruszył cielesność złodzieja, trafia przed sąd i od sędziego zależy, jaki zapadnie wyrok, co nie zmienia faktu, że 2-3 lata będzie miał wyjęte z życiorysu.
Gdyby w pl była kara śmierci zapewne dostałby ja Tomasz Komenda jak czas pokazał niesłusznie odsiadujący wieloletni wyrok. Takie przypadki pokazują że zawsze można się pomylić . Co do wyroków w 90 latach po transformacji ustrojowej zmieniono wyroki dożywocia na 25 letnie i to przyczyna uwolnienia wielu groźnych przestępców w tym Trynkiewicza . Nasi kolejni następujący po sobie parlamentarzyści 25 lat wiedzieli ze bomba z opóźnionym zapłonem tyka i woleli bredzić o głupotach niż stworzyć skuteczny kk .
Kiedyś poruszana była kwestia chemicznej kastracji dla pedofilii i innych zwyrodnialcow, wobec których resocjalizacja okazała się nieskuteczna. Temat ucichl a szkoda bo problem nie zniknął .
Ja napisałem przecież w "winie oczywistej". A z tym Komendą to jakaś dla mnie dziwna sprawa. Kto skazuje człowieka na tyle lat więzienia bez pewności co do jego winy? Tak nagle prawo oprzytomniało po wielu latach?
A może ma z tym związek wykazanie jak beznadziejnie pracowały sądy w tamtym czasie? Choć i bez tego to wiemy ...poza paroma POpieprzańcami ;-)
O Komendzie już pisaliśmy, głąby z policji jak mówi moja przyjaciółka i nadal używa tego określenia :) do tego sędziowie, zawieszenie gdzieś w niebycie :) Rodziny nie stać było na adwokata, a adwokat z urzędu miał to w dupie i taki efekt. Pamiętajmy, że Komenda, ma stwierdzone upośledzenie umysłowe i skończył szkołę specjalną, to właśnie dlatego, nie wiedział co robić i jak się bronić, kazali mu się przyznać, to tak zrobił. Rodzina również była bezradna, przez tyle lat do nikogo się nie zwróciła się o pomoc. Na akta tej sprawy przypadkiem trafił jakiś policjant z "Archiwum X", gdyby nie zajął się tą sprawą Komenda nadal by siedział.
Być może tak było. Ale ten przypadek nie kwalifikował się i tak do
eksterminacji. Choćby z powodu upośledzenia. Mnie chodzi o socjopatów i bydło w ludzkiej skórze.
Pele, wtedy więzienia mogliby przerobić na hotele :) Tylko, że na dłuższą metę drastycznie spadła by nam ilość obywateli :) A Putin stoi nam u bram, socjopaci i bydło w ludzkiej skórze nadają się na doskonałych żołnierzy, a ściślej mówiąc maszyny do zabijania, takiemu ręka nie drgnie z zimną krwią będą zabijać wroga :)
Putin to zapuka niebawem do naszych drzwi.
Zamiast modernizować armię robimy nabór do organizacji paramilitarnych. Jedyna przyczyna jak przychodzi mi do głowy to, by wysłać ich potem na Ukrainę ....jak wcześniej ten batalion "Kaukaz".
Poza tym na co Putinowi Polska?
aby mógł tu przyjeżdżać kiedy tylko będzie chciał - na pyszne ruskie pierogi ... i na schabowego, z ziemniakami z wody i zasmażaną kapustą
Czy ja wiem ...hm ;-)
Gdybyśmy mieli potencjał militarny Albanii to moglibyśmy zająć Moskwę. Ja też mam chęć na coś u nich.
Bliny z kawiorem i kulebiak. Mieli też pyszny i bardzo pikantny czerwony barszcz z uszkami grzybowo-warzywnymi.
Pierogi ruskie to akurat nasze są lepsze. Te ich ociekają tłuszczem.
tak, absolutna racja ... moglibyśmy zająć Moskwę ... ale chyba tę wieś, o tej właśnie nazwie, w łódzkim . Nasz potencjał wojskowy, po tych słynnych reformach Macierewicza, wspierany tymi jego brygadami OTK, powinien chyba dać radę ... o ile mieszkańcy nie będą się zbyt mocno bronić
Najwyraźniej to dostrzegasz w przeciwieństwie to wszystkich naszych rządów pookrągłostołowych. A rzucamy się jak małpa na pręty klatki.
Gdybyśmy jeszcze mieli ze dwa sprawne czołgi i jakiś samolot zdolny do lotu to te nasze ...300 generałów może by się do czegoś przydało.
Mamy 1 generała na 100 żołnierzy czyli mniej więcej tyle ilu Niemcy poruczników ;-)
A po co Putin, najechał wschodnie rubieże Ukrainy, a tak dla zabawy, żeby Ukraińcom utrzeć nosa i poprawić sobie słupki w sondażach hahaha, chociaż, czy ktoś tam w ogóle robi sondaże, raczej podaje takie jakie Kreml mu nakaże. Polacy mogą spać spokojnie póki są w Unii, jak wyjdą z Unii i nie podporządkują się Putinowi, Putin rozpocznie wtedy swoje gierki wojenne. Tak jak my Ruskich nie lubimy, tak oni i nas nie lubią, tak jak my nimi gardzimy, tak oni nami gardzą, tak jak my im Katyń pamiętamy, tak oni nam nie zapomnieli zdobycia Moskwy i innych mordów, których na historii nas nie uczą, bo to nie wygodna prawda. W tej chwili Putin w obwodzie kaliningradzkim rozlokował olbrzymie siły wojskowe, tylko kto na to zwrócił uwagę? :) Przy okazji wyjaśnię prostą sprawę, dlaczego Putin nie zostanie obalony, choć masa ludzi tego by chciał. Przyczyny jest prosta, każdy opozycjonista, który zaczyna się liczyć dostaje kulkę w plecy w biały dzień, podobnie jak dziennikarze przeciwni jednej słusznie władzy, tych dziennikarzy ma już na liczniku co najmniej 87! napisałabym na sumieniu, ale Putin jako psychopata go po prostu nie ma :)
Romini ja nie przepadam za Rosją, choć w bilansie krzywd jesteśmy z nią mniej więcej na zero. W każdym razie jest dla nas korzystniejszy niż z Niemcami.
Ale co do Ukrainy to mają absolutną rację. Gdyby nie zajęli WŁASNEGO Krymu udostępnionego Ukrainie przez Breżniewa na określonych zasadach (których nie dotrzymali" od dawna po m.Czarnym pływała by już VI flota USA.
Odnośnie walenia w mordę opozycji też uznaję jego argumenty. Po Rosji kręciło się do niedawna więcej agentury CIA niż Rosjan.
Na Majdanie parę lat temu strzelcy wyborowi zastrzelili wielu ludzi. Potem się okazało że przylecieli wcześniej do Estonii i byli zapewne najemnikami na usługach CIA. Wojska USA są w Korei Poł. Laosie, Japonii, Afganistanie, Turcji i już...Polsce, a obecność "doradców" w Osetti, Gruzji a nawet Pakistanie.
Chyba nie liczą na to że Ruscy dadzą się im tak wydymać jak Arabowie?
Wiesz Ilu, jak tak czytam te twoje ‘polityczne’ wynurzenia to zadaję sobie pytanie – a ile ty masz lat? Bo w pewnym wieku człowiekowi już raczej mija to ‘zero-jedynkowe’ postrzeganie świata i zaczyna się dostrzegać szarości. Gdy mnie pytają jak zmienia się dla mnie postrzeganie świata, z perspektywy tych moich przeżytych prawie 60 ciu lat - to odpowiadam, że to jak w fotografii, bo te wszystkie dostrzegane szarości i cienie dopełniają obraz i pozwalają na zdecydowanie głębsze refleksje. A u ciebie to wszystko zawsze takie: czarne i białe, ci tak – tamci nie, tu nie - tam tak, itp. Mój drogi - życie i polityka to jednak nie tabelka w Excelu, gdzie sobie możesz bilans strat zrobić. Życie to jednak nie to twoje Forum Ogólne - gdzie tak cudnie i skutecznie realizujesz te niesamowite strategie i wszyscy ci jedzą tam z reki ...
Bilans z Rosją ci się pięknie zbilansował. Ciekawe jak wyliczasz wartość zabitego Polskiego oficera w Katyniu czy Ostaszkowie? Jeden kapitan to odpowiednik 10 kałmuków których NKWD pogoniło przez pola minowe jak wkraczali z frontem do Polski? A te setki tysięcy naszych rodaków przegonionych z dawnych kresów wschodnich na kazakstańskie stepy ? Ciekawe jaki zastosowałeś przelicznik … że tak ci się to już pięknie zbilansowało. A każdy dzień, gdy czekali na prawym brzegu Wisły aż 250 tys warszawiaków oddało życie w powstaniu to jak przeliczasz ? A co do amerykańskiego rozpanoszenia wojskowego po świecie. Polecam ci abyś zwiedził kiedyś Normandię a szczególnie Cmentarz w Colleville-sur-Mer i zobaczył te równiutko ułożone krzyże prawie 10 tys amerykańskich żołnierzy którym, nakazano wsiąść na statki i wylądować na plaży Omaha, Juno czy Sword aby zakończyć wojnę w Europie. Zadaj sobie trochę trudu i poczytaj daty urodzenia tych poległych bohaterów … mediana to 20-25 lat … A potem przejdź się na te plaże … zrób to latem. Wejdź jakieś 200-300 metrów od brzegu do wody, w ubraniu i staraj się biec do brzegu, patrząc na te wzgórza które te plaże okalają. Zmęczysz się bo to trudne, a oni to robili z pełnym ekwipunkiem na plecach i karabinami w rękach. Przypomnij sobie sceny z Szeregowca Ryana kręcone kamerą naszego rodaka Kamińskiego. I wówczas może łatwiej zrozumiesz ile im zawdzięczamy, a może i to zrozumiesz, że wpisując w swoją doktrynę wojenną rolę stróża światowego pokoju chcą nas przed czymś podobnym ustrzec …
Masz dziwne podejście do otaczającego cię świata. No ale to zasadniczo twój problem ... I twoich bliskich.
Pele, on nie wali w mordę opozycji, on karze ich zabijać, nie sądzisz, że to spora różnica :) Zwykli Rosjanie nie są zadowoleni z sytuacji w kraju, tylko jak to wygląda statystycznie, nie mam bladego pojęcia. Rosja dzieli się się na dwie części tą europejską i azjatycką :) Ludzie chcą zmian, demokracji, swobody wypowiedzi, a przede wszystkim godnych warunków do życia. Korupcja zżera tam wszystkich :) Putin wciąż wprowadza nowe embarga na żywność i ma gdzieś, że ludzie głodują :) Jak to się skończy, czas pokaże, choć z historii wiemy, że dyktatura upada nagle :)
Romini nie twierdziłem, że w Rosji jest demokracja.. Ale Putin ma poparcie o jakim nasi politycy mogą tylko pomarzyć. Korupcja mniej więcej jak u nas i o 10 wielkości mniejsza niż na Ukrainie.
Prawo jazdy? Dyplom lekarza? Świadectwo pracy , dow.rejestr. pojazdu ? Ukraińskie biura pomocy administracyjnej załatwiają wszystko z doniesieniem pod wskazany adres przez kuriera.
W Polsce również ;-). Prawo jazdy od 500 zł.
Żywność kupował w Polsce i już nie będzie. Ja na jego miejscu też bym nie kupił. A ludzie jedzą lepiej niż my. Natomiast jakieś ich zadupie zapewne bieduje ...jak nasi na bezdomni na dworcach. Ekonomia ....albo pieniędzy w cholerę i puste półki, albo półki pełne ale wielu nie ma pieniędzy.
Im problem. U nas jest też średnio ...by nie napisać słabo.
MilFurio ja jestem takim idealistą który nie wydoroślał.
Zachowałem ideały. Ludzie w moim wieku już ich nie mają. Konsumpcja, tresura, wyścig szczurów to ich ideały.
Mieć więcej, żreć więcej i niech inni zdychają byle oni mieli ...co roku nowy samochód i nową kochankę.
Nie znaczy to, że nie pamiętam ...czym był PRL .Szczególnie ten wcześniejszy. Ale wolę skandynawską, czy nawet francuską demokrację od tej z USA .
A bilans? Obozy śmierci też mi się nie bilansują. Podobnie jak nasza polityka wobec Rosji np. w okresie Wielkiej Smuty czy powstań kozackich w XVI i XVII w.
Ale masz rację ....świat jest po prostu wredny. Jaki ma być skoro potomkowie małpoludów chcą więcej bananów.
A moja dorosłość? W parze z Twoją ukrywaną spolegliwością byłaby to spora moc ....przynajmniej na miarę "Zb"
Niestety, nie znasz ani francuskiej, ani skandynawskiej ani amerykańskiej demokracji ... nie podróżujesz, zamknąłeś się na jakiekolwiek zdolności poznawcze ... masz mega spolaryzowane poglądy bo zatrzymałeś się chyba na etapie Trybuny Ludu i Żołnierza Polskiego i ... co konstatuję jednak z pewnym smutkiem, chyba także na gruntownej lekturze 'W służbie narodu' sztandarowego organu SB i Milicji Obywatelskiej z czasów radosnego PRL ... taki nachodzi mnie wniosek gdy 'widzę' te twoje próby kreowanie otaczającej cię rzeczywistości. Ale jak ci z tym dobrze to tylko pogratulować ...
macie jakieś mega dziwne podejście do Rosji. Przykładacie do niej na siłę, jako punkt odniesienia kulturę zachodnią i szukacie na potęgę korelacji do 'naszych' standardów. Niestety, to wam się nie uda ... Rozwój społeczny Rosji został przerwany przez rewolucje która gwałtownie przeniosła to społeczeństwa od czasu caratu i bojarów do tej komunistycznej efemerydy - pomijając etap kapitalizmu i zrębów demokracji. To musiało upaść, jak wszystko co zostało zbudowane na marnych fundamentach - co i historia nam dobitnie potwierdziła. Ale, co historia także potwierdza - aby cykl rozwoju społecznego wszedł na właściwe tory i rozwijał się dalej, musi się rozpocząć od punktu w którym się zatrzymał. W Rosji to był czas cara i bojarów ... i to samo jest obecnie, w lekko zmienionej warunkami ekonomicznymi formie - co do oprawy, ale nie co do znaczenia w samej Rosji i mentalności jej obywateli. Cofnęli się więc do czasów Cara, w którego rolę genialnie wpasował się Putin; odtworzył sobie Bojarów i Gubernatorów aby pomagali w rządzeniu, odtworzył armię, itp ... ci wszyscy oligarchowie to bojarzy, czasami, dla przykładu i społecznego poklasku któregoś rzuci na pożarcie ( Chodorkowski) aby lud wierzył, że Car jest sprawiedliwy i dba o Kraj. I pomaga im jak może. Pilnuje cen wódki, robi te cudne objazdy po kraju i zajmuje się prawami przychodni lekarskiej w drewutni Lenninskaja i brakiem kredy w szkole na Syberii. I ma genialne narzędzie zarządzani demokracją - to ceny surowców energetycznych. Dobrze wie, że jak ceny ropy spadają to naciski demokratyczne rosną ... upadek ZSRR a potem pucz w Rosji przypadły w momencie gdy ceny ropy szorowały po dnie tych baryłek, w których je umownie sprzedają ... gdy ceny ropy rosną wówczas ma pieniądze aby demokracje dusić a dylematy moralne społeczeństwa rozwiewać obfitszym sypaniem grosza obywatelom Tak jest i teraz - w jakiś dziwny sposób przekonał kraje OPEC do ograniczenia podaży ropy i jej ceny wysforowały w górę ... i ciągle rosną. Deficyt Rosji jest o wiele mniejszy niż eksperci przewidywali, no i kraj mimo pewnych trudności dalej trwa, klasa średnia ( fakt, zupełnie inna w swej strukturze demograficzno -ekonomicznej niż choćby ta w Polsce nadal jeździ na wczasy do Turcji, nadal kupuje samochody, nadal konsumuje) i jakoś nie widać aby szturmowali ambasady jak dawni niemcy z DDR przed upadkiem muru berlińskiego gdy w otoczeniu ambasady Niemiec w Warszawie , Budapeszcie czy Pradze nie wiadomo było co zrobić z tymi porzuconymi samochodami, itp. To współczesny carat który demokrację definiuje na swój własny sposób ... a wy tam wciąż szukacie zachodniej demokracji. Powodzenia
Znam skandynawską. Również współczesną francuską. Tej amerykańskiej z autopsji nie znam rzeczywiście ...i obejdę się.
Wystarczy mi to co widzę ...by demokracją tamtejszego ustroju nie nazwać.
Konstytucja to jest akurat spadek po komunie z niewielkimi poprawkami. Nie ma czego żałować. A już na pewno nie tych starych repów z TK czy SN.
Jak strasznie dziadów skrzywdzili ...na emeryturę z uposażeniem 18 tyś. zł chcą wysłać, a oni pragną imunitetu, kawek i nic nie robić...jak dotychczas. Afera goni aferę. Od 50 lat co roku dwie, a dziady chcą dupska na stołkach nadal trzymać?
Oni poza sądzeniem są od pilnowania praworządności, a tej nigdy nie było w Polsce.
Czy mi z tym dobrze? Owszem. W każdym ustroju na świecie będzie mi dobrze. Mam bardzo miły charakter.
jest pozytywne.
Zresztą dość o polityce. Wolę rozmowy o literaturze, poezji i...filmie.
W tym ostatnim raczej słabo się orientuję Za to wyśmienicie gotuję i jestem wbrew tutejszej opinii niekonfliktowy ;-)
to, że kiedyś pewnie jeździłeś do Norwegii malować te ich hytty na czerwono czy biało, zbierać truskawki czy ogórki, pracować na oppvasku w hotelowej knajpce ... albo i na winobraniu kozacko dorabiałeś, naprawdę jeszcze nie znaczy, że poza NOKami, SEKami ... czy Francuskim Frankiem i camembertem z bagietką, poznałeś już na wskroś te ich demokracje. Mieszkałam w Norwegii kilka lat a jednak za ekspertkę od ich demokracji się nie uważam ... No i niestety ale książka, poezja ... a już film no to zupełnie nie moja bajka. Intelektualnie mnie to bardzo przerasta. W swoim życiu miałam tylko dwie książki. Jedna to była książka gwarancyjna do roweru Wigry, który dostałam na komunię. Miałam tam takie dwie fajne pieczątki. Druga to była książeczka systematycznego oszczędzania w Szkolnej Kasie Oszczędności, gdzie uzbierałam całe 26 złotych i 65 groszy ... Żałuję bardzo, ale w tych tematach książkowo-poetycko-filmowych to interlokutorka ze mnie żadna ...
No wiem. Co innego być intelektualistką, a co innego udawać ;-).
Ale na kinie znasz się przecież? Robiłaś za bileterkę w PRL-owskim
"Sputniku" ? Podobno wyciągając małe obszczane kocmołuchy spod krzeseł na seansach "Lenin w Polsce" ?
Zresztą nieważne. Ja jestem specem od PR. Od bilbordów dokładniej.
By nie wyj.ło takiego 30 m.kw przy silniejszym wiaterku.
Skoro miałaś rowerek, to nie jesteś Mirka R. Miałem taką ....prawie koleżankę na pierwszym roku w przedszkolu nr.12 w Wawce. Tyle, że ona miała hulajnogę. Jak grzała przez pl. Zamkowy to milicjantom czapki z głów spadały.
W Norwegii doiłem renifery, a w Nicei zbierałem kasztan ciężki z ulic. Furkę to miał wtedy mało kto ...nawet u nich. Za wiaderko kasztana oślego płacili franka. Za koński 2. Dodawali do tego wapna i szło jako salami u nas na Exklusiw Bazar na Pięknej. Tak zaczynałem w biznesie.
Słyszałem, że jesteś klasa wisienka. Bp my tu na "Dziupli" wszystko wiemy. A w każdym razie myślimy, że wiemy ;-).
Podobno tyram już na trzecią Twoją ofiarę? Oglądał Twój etrotic show na profilu i fajka mu nagle rozerwała spodnie. Uderzyła w głowę i po chłopie ....roślina z niego teraz. Nie wie jak się nazywa i tylko sepleni ..."ale szprycha" i wybałusza gały jak mu konia id strony ogon pokazują na zdjęciu.
Ale oboje jesteśmy inteligencja ...no nie? Ja przez 5 lat mieszkałem naprzeciw liceum. Potem przez 10 paliłem w kotłowni na uniwerku.
Ale już o tym pisałem to nie będę przynudzał.
Powinniśmy się koniecznie spotkać. Jak zgłupiejesz do szczętu i zechcesz przyjechać do tego kraju szurniętych aferzystów.
Zapalimy se dobre zioło i pogadamy lotach pingwinów i demokracji w USA.
Co do Rosji wszystko się zgadza, tylko, to nie jest tak, że wszyscy popierają Putina. Czy wszyscy Polacy popierają Kaczyńskiego, który znowu nam tu robi PRL, już zrobił pierwszy krok celem nacjonalizacji banków, za chwilę podobnie jak Putin i Janukowycz zacznie nacjonalizować przedsiębiorstwa :) W tej chwili wartość rubla spadła na łeb, na szyję, więc Rosjanie jeżdżą na Krym odpoczywać, o Turcji, czy Egipcie mogą pomarzyć. Podobnie jest z ruchem wizowym, jest on bardzo utrudniony. Żeby otrzymać wizę do Polski trzeba mieć tu albo tu jakieś znajomości, albo dać olbrzymią łapówkę, chyba, że ktoś przyjeżdża tu na urlop i spełni. Generalnie musi spełnić 1500 warunków, a nawet jak tu już mu się uda, to gdzie podejmie pracę i jako kto? Do tego szereg wymagań, karta pobytu, a zdobycie pozwolenia na pracę graniczy z cudem :) Chyba tylko lekarz, czy pielęgniarka, mogą zdobyć takowe pozwolenie, bo łatwo jest wykazać, że brakuje osób do pracy w tych zawodach:) Najlepiej być zapewne uchodźcom politycznym :D
Romini ... macie błędne informacje. Szkoda też , że nie jest wam dane zobaczyć, że życie w Rosji jednak istnieje i jest dalekie od tych waszych wyobrażeń. Służbowo muszę tam być raz na kwartał ...
Co do ich wyjazdów do Turcji to akurat w 2018 zostanie pobity rekord i według szacunków TÜRSAB , czyli takiego Tureckiego Stowarzyszenia biur i agencji podróży odwiedzi Turcję ponad 6 mln Rosjan! ... Ta skala podróży powoduje, że otwarcie rozważa się w Turcji powrót do ruchu bezwizowego, zawieszonego kilka lat temu, jak im ruscy jakiś samolot zestrzelili. To nie jest tak, że oni biedują i żyją na granicy wegetacji. A wiza do Polski? ... no trochę biurokracji i jest. Żaden to dla nich problem ... to coś podobnego jak było w Polsce, z tą różnicą, że wówczas staliśmy z tymi podaniami i zdjęciami w zębach przed tymi różnymi ambasadami .... oni teraz składają te swoje wnioski online i odstają mailem potwierdzenie terminu odbioru wizy
Zgadzam się z Milfuria , Rosjanie nie czuja się pokrzywdzeni polityka Putina , wręcz są z niej dumni . Oni maja inny system wartosci. Rynek dobr luksusowych w Moskwie jest jednym z nsjpreznuejsxych na świecie . Wczasy w Turcji czy Egipcie dla nich są bardziej osiągalne niż dla Polaków a obecnie szturmują Tajlandię która dla Polaków jest wciąż wow i egzotyka . Polacpatrzą na Rosjan z góry , chcą ich uczyć demokracji a w pl sami z niej rezygnujemy w bardzo łatwy sposób . Rosjanie są bardzo dumni z organizacji igrzysk , finałów ms w piłce nożnej . A Putin ma pozycje jak niegdyś car i w przeciętnym rosjanine wzbudza podziw . To inna kultura , inna mentalność a dla nas Polaków wciąż pokutuje obraz sąsiadów ze wschodu jako przaśnych , biednych i głupich
Btw nie ma bardziej kuriozalnego porównania niż Putin vel kaczynski. Są w podobnym wieku , podobnego wzrostu . Jeden pozuje na człowieka ze stali który poluje na tygrysy , uprawia spoty walki , nurkuje na ekstremalnych głębokościach a kaczor w pelerynie idzie na radziejowa 😜po czym mu wysiadło kolano
Hm służbowo, czyli jako kto i z kim się tam spotykasz? Być może z biznesmenami, którzy opływają w luksusy :) Ja mam do czynienia ze zwykłymi szarymi ludźmi, do tego mam znajomych pracujących w Polsce w pewnej fundacji, pomagającym przybyszom ze wschodu :) Wyjazdy do Turcji z racji na zamachy bombowe były w odwrocie, ale ostatnio wracają do łask ze względu na niską cenę, ale też bogatą infrastrukturę wypoczynkową nastawioną na rodzinny wypoczynek. W Turcji byłam dwa razy i raczej więcej tam nie pojadę, teraz spędzam wakacje na południowym zachodzie Europy, głównie ze względu na wysoko rozwiniętą tam obsługę ruchu turystycznego. Ład, porządek, życzliwi, sympatyczni ludzie, to jest to co teraz stawiam na pierwszym miejscu. 6 milionów Rosjan wyjechało do Turcji, miejmy na uwadze, ze jest ich 180 mln. Polaków za granicę wyjechało w różnych kierunkach 7,5 mln, a jest nas 38 mln, a właściwie 36 mln, po 2 mln pracują poza naszymi granicami :)
Ech Realna, na tej płaszczyźnie masz racje :D, jeden dyktator, drugi dyktatorek, pierwszy wsadza do więzienia lub morduje niewygodnych mu ludzi, a drugi o tym marzy, marzy mu się np. Tuska wsadzić do więzienia :D
Romini, Mamy tam nieduży oddział , ok. 100 osób ... a z racji, że jestem szefem Clustera CEE w mojej korporacji to jestem tam wklejona do Rady Nadzorczej. Muszę się więc interesować tymi różnymi KPI, Targetami, Budżetami, HR , payrollem i legalem, kosztami, itp. Moi szefowie wychodzą z założenia, że jako 'Polka' ... mimo, że ekspatka to zdecydowanie łatwiej mi przyjdzie rozumieć ich mentalność niż innemu cudzoziemcowi bez podłoża Homo Sovieticus. Widać, że jednak zupełnie nie znacie tych realiów o których tak przejmująco staracie się nam tu pisać. Wielcy biznesmeni , i ogólnie - w sprawach handlowych to oni koniecznie chcą przyjeżdżać do nas! Mają wówczas okazję na szybką ścieżkę wizową, bo wystawiamy im wówczas odpowiednie zaproszenia. Oni zwykle wskazują tylko daty i szczerze mówią, że to spotkanie to bardziej pod kątem zakupów które chcą zrobić w Paryżu i Opery w La Scali bo mają bilety ... No i ostatni wasz błąd logiczny, choć rozumiem, że popełniony z premedytacją, aby dopasować fakty do waszych tez o tej siermiężności Rosji - no to te cyfry ... Otóż, gdy porównujecie wyjazdy wszystkich Polaków na urlopy zagraniczne ( wszystkie destynacje w tym Turcja) - to nie porównujcie tego wyliczonego procentu do wyjazdów Rosjan tylko do jednego kierunku czyli tylko do Turcji. ( oni też wyjeżdzają dodatkowo w innych kierunkach) Przy takim porównaniu to jedynie ok 1% Polaków wyjeżdża do Turcji na wakacje - a Rosjan aż 3% . W analizie nazywamy to 'benchmarking' - potocznie mówiąc : dobranie właściwych punktów odniesienia ; w manipulacji i NLP mówimy na to skrótowo: ciemny lud kupi, tylko rzucić kilka zgrabnych liczb albo cyfr
To nie jest tak, że nie rozumiem ich mentalności, doskonale zdaje sobie sprawę, jedynie próbuję pokazać, że nie możemy wszystkich Rosjan oceniać jedną miarą. Przede wszystkim mamy tam multi kulti, społeczeństwo dzieli się na lepszych i gorszych obywateli. Tadżycy to ostatni sort, widziałaś ich, rozmawiałaś z nimi? Moskwa i Petersburg, to inny świat w porównaniu do całej reszty. Co z tego, że Rosja ma gaz i go sprzedaje, jak szereg wsi w Rosji nie jest zgazyfikowanych. Byłaś 40 km za Moskwą, widziałam te wsie? Sama piszesz, że wielcy biznesmeni, chcą tu przyjechać, racja, bo bez problemu dostają wizę, zwykły człowiek tak łatwo wizy nie dostanie i już o tym wspomniałam. To też nie tak do końca z tą rosyjską turystyką. Pomijając bogatych Rosjan, którzy jeżdżą po całym świecie, okresową mają modne kierunki, swojego czasu to było np: Bali, pełno Rosjan było tez w Hiszpanii. Było, bo teraz ich nie ma. Wykupili całą Katalonię, założyli mnóstwo firm, na ulicach w autobusach, nazwy po rosyjsku, złośliwi twierdzą, że za próbami oderwania Katalonii od Hiszpanii stoją Rosjanie. W zeszłym roku masa nieruchomości była wystawiona na sprzedaż, wcześniej nabytych przez Rosjan. Przeciętny Rosjanin kilka lat odkłada żeby wyjechać raz w życiu za granicę i to właśnie do Turcji, czy Egiptu, czyli kierunki, które wcale nie są marzeniem polskiego turysty. Ty oceniasz to społeczeństwie na podstawie 10% całości, bo akurat z przedstawicielami tej grupy masz do czynienia. Zgadam się, że moje porównanie jest naciągane, ale nie udało mi się znaleźć statystyki z podziałem na poszczególne kraje. Tyle, że Polacy wyjeżdżają do Hiszpanii, Grecji, Chorwacji, Bułgarii, Turcji, a Rosjanie głownie do Turcji, więc gdzie jeszcze i ile osób podróżowali? Rozumiem, ze wyjeżdżasz do Moskwy i Petersburga, mieszkasz w luksusowym hotelu i zapraszana jesteś do restauracji na obiad, gdzie talerz zupy kosztuje równowartość 50 zł. a główne danie 150-300 i więcej :) ale to tylko kawałek Rosji taki maleńki wycinek. Mogę napisać Ci to samo, nie próbuj pokazać nam Rosji przez pryzmat jednego, czy dwóch bogatych miast i garstki bogatych, którzy na pewno uczciwie się nie dorobili wielkiej kasy, a zarazem są ekspertami od dawania i przyjmowania łapówek :)
Obojetność.
Wczoraj byłem świadkiem dość przygnebiajacej sceny. Stałem w korku, jezdnia dwupasmowa, w pewnym momencie między pasami ruchu w tym samych kierunku jechał wolno na skuterku starszy pan. Było zimno, pruszyl śnieg, jezdnia była ślizga. Był już jakieś 30 -50 m przedemną gdy skuter zakolysal się i przewrócił, było widać, że ów pan ma problem by się ponieść z ziemi, wokół samochody, jeszcze stały. Smutne, że nikt obok nawet nie otworzył szyby by zapytać o pomoc czy po prostu pomóc .Dopiero może po minucie z auta stojącego dalej wysiada kobieta i ruszyła w stronę leżącego na ziemi starszego mężczyzny. Teraz dopiero wydarzył się cud .ze wszystkich samochodów wokół skutera zaczęli wysiadac mężczyźni. Temu panu nic się nie stało, ciężar skutera przygniotl mu nogę, dlatego miał problem z podniesieniem z ziemi.
Zastanawia mnie, czy teraz za samców alfa będą robić kobiety? Bo nikt nie chce się wychylac, bo nie moja sprawa, odwroć wzrok w drugą stronę?
Kiedyś miałam taka sytuacje : zatrzymałam sie przed pasami bo widziałam że starszy mężczyzna wtargnął na pasy , pech chciał ze się przewrócił dosłownie przed maska mojego auta . Odczekalam pare sekund ale ludzi których było w pobliżu ( uczęszczane miejsce niedaleko targowiska ) nikt nie drgnął wiec awaryjne , parking i idę go podnosić . W tym momencie zrobił się ruch i tekst czy ja go potrąciłam 😳 i czy wzywać policję ( nie karetke !) na szczęście owy Pan stwierdził ze wywrócił się sam bo praktycznie ludzie mnie chcieli zlinczować !
Sama widzisz, nikt nie chce być tym pierwszym,. Brak odwagi haryzmy czy zwyczajnie, jaj.
z tą 'Haryzmą' no to całkiem ostro poleciałeś ...
Ha ha ha ha, wiem, wiem, sam się z tego śmieje 😕😂
Wiara, czyli słowo o wielu znaczeniach.
W psychologii, dajemy duże prawdopodobieństwo dla rzeczy niepewnych. Np. kupując los na loterii, wierzymy, że wygramy.
Wiara łączy się z nadzieją.
Wiara w Boga, wierzymy w coś na co nie ma dowodów, w coś czego nie można logicznie wytłumaczyć. Często wynik indoktrynacji.
Mówimy :Bóg tak chciał, wola boska, usprawiedliwiamy pewien stan rzeczy.
Często też jednamy się z Bogiem w sytuacjach zagrożenia, robią to nawet Ci, którym do religii daleko.
Człowiek potrzebuje w coś wierzyć w coś co daje mu siłę, nadzieję w coś co pomaga przetrwać.
Jedni wierzą w pieniądze, w ślepy los.
Wiara w drugiego człowieka jest najlepsza, często ryzykowna, niepewna, często można się zawieść co w konsekwencji sprawia, że do tego elementu wiary podchodzimy sceptycznie.
Nie wiem co ty Invader tam bierzesz ostatnio - ja akurat jestem w Amsterdamie - to stuff mam tu prima i z gwarancją jakości - ale widać, że przejmujesz się mega bardzo odpowiedzialnością za tę zadymę z Romini i za to co się powyrabiało z koleżankami moderatorkami, no i na potęgę chcesz teraz zrobić z tej grupy miejsce do super mądrych dysput, coś jak kiedyś w radiu ' Rolniczy kwadrans' - 'Matysiakowie, czy kiedyś w TVP serial 'Plebania'. Powodzenia ... Klimakteryjnym pewnie tym bardzo zaimponujesz.
Jak już robisz skróty w kopiowanym tekście to przynajmniej z 'głową' ... w tym ostatnim akapicie, od słowa wiara - no to sensu trudno się doszukać. A całość to jakaś taka dęta i zupełnie nie na miejscu ...
Biorę odpowiedzialność za to co piszę nie za to jak to interpretujesz. Mogę pisać, lubię to piszę.
Krytykę przyjmuję z pokorą.
Chyba każdy może pisać co chce, chyba że masz inne zdanie to chętnie poczytam 😊
no fakt, Internet to domena publiczna - każdy tu może pisać. I to jest zasadniczo jedną z jego słabszych stron ... więc pisz, masz przecież tę szczególną 'Haryzmę' , ponoć coś tam nawet przeczytałeś ... ale może zacznij od Wpisów u siebie - wówczas sprawdzisz jaki oddźwięk mają twoje przemyślenia ... jak kiedyś pisałeś - masz tu ponoć tysiące wiernych kobiet, które sobie już uda poobcierały z przebierania nogami abyś tylko na nie kiwnął tym swoim ślimaczkiem z drucikiem. Pewnie zaraz ci nawpisują tych kurwidołkowych komentów, jak to u tych intelektualnie sprawnych inaczej - w stylu: to temat rzeka, długo by pisać, ilu userów tyle odpowiedzi, itp ... A do tego czasu to spróbuj czegoś adekwatnego dla twojego poziomu intelektualnego ... na tych wątkach w stylu : wpisz słowo na trzy litery albo ostatnia litera ...
MilFuria, robisz się bardzo upierdliwa. Spadek ciśnienia, Amsterdam czy te ciasteczka Ci zaszkodzily?
Nie będę się odnosił do Twoich złośliwości a tym bardziej słuchał rad.
Masz problem z tym, że tu piszę?
Napisz zażalenie do moda, matki zalozycielki czy przyjaciółki.
Tyle w temacie.
Swoją drogą, jesteś w Amsterdamie, załatwisz wielkie interesy z możnymi tego świata, prywatny odrzutowiec czeka z wlaczonymi silnikami a Ty MilFurio siedzisz na zbiorniku i piszesz do mnie. Naprawdę jesteś niesamowita.
Aha, to moje przypuszczenia.
Bardzo dużo czasu i uwagi poświęcasz mojemu penisowi, pewnie o nim marzysz dzień i noc 😂zaczynam się bać 😊
dżizas ... chłopaku! aleś się naczytał tych książek EL James, Danielle Steel, Jackie Collins i innych podobnych 'Harlekinów' ... zejdź już na ziemię. Jakie wielkie interesy? szkolenie z intangible assets , RoA, RoE i innych podobnych 'kapiajów' które się w finansach przydają ... A co do twojego ślimaczka to zablokowałam cię aby tego nie oglądać, nawet przez przypadek ... ale widzę, że masz z tym nadal problem, więc polecam ci książkę 'Sztuka obsługi penisa' Gryżewskiego i Pilarskiego ... choć jednak głęboko wątpię abyś jakieś głębsze wnioski z niej wyciągnął i zrozumiał jak cenny dar faceci od Stwórcy dostali. Choć jak kiedyś powiedział Robin Williams ... a ty jesteś tego powiedzenia modelowym wręcz przykładem : 'Stwórca dał facetom mózg i penisa, i jest to fakt bezsprzeczny - ale niestety, dał zbyt mało krwi oby obydwa te organy właściwie działały' ... Miłego wieczoru, ruszam na kolacje do Hard Rock Cafe sympatyczną spod barką z Amsterdam Centraal ... a potem na spacerek, bo jest tu jakieś 14 stopni, sucho i bezwietrznie. Cudne iluminacje ... więc lepiej niż idealnie na sympatyczny spacer w tym cudnym i rozpustnym mieście
Słuchaj kobietko. Twoja megalomania jest bardzo irytująca. Jeśli nie potrafisz ze mną pisać normalnie a jedynie z wyższoscią i drwiną to odpuść sobie. Jestem przekonany, że znajdziesz sobie godnego sobie, równie bardzo zapatrzonego w sobie rozmówcę.
Miłego wieczoru. Daruj sobie odpisywanie na ten post, będę daleko zobowiązany 😊
...ece*
'Chyba każdy może pisać co chce .. (...)' - fragment cytatu
Kobietko! Ty mnie cytujesz? Ha ha ha borzemuj 😂 więcej braw dostalabyś cytując :Ferdydurke, Siekieryzade czy od biedy Mistrza i Małgorzatę. Jedź czy plyń na te kolację, smacznego 😊
Antysemityzm.
Czym jest i skąd się wziął? Z czego wynika ?
Prawo ludów semickich nigdy nie było prawem ogólnoludzkim.
W tym sensie, że nie traktowało każdego człowieka jednakowo ....bez względu na jego rasę i wyznanie. To po prostu prawo plemienne i religijne.
Teoretycznie oparte jest ono na Torze czyli części Starego Testamentu, którą Żydzi uznają za świętą księgę. Nazywana jest też Pięcioksięgiem Mojżeszowym. Jest ona również dla chrześcijan i mahometan fundamentalnym źródłem wiary.
Niestety poza Torą, a nawet ponad nią Żydzi uznają za ważniejszą wykładnię swoich myślicieli. Jest ona opartą na historii i ich tradycji.
Ta wykładnia to Talmud ....prawdziwy przewodnik życia żyda.
Czym jest Talmud ?
To uporządkowany zbiór praw i zakazów spisany na przestrzeni wieków przez Semitów. Jest wykładnią Tory regulująca ich życie niemal w każdym szczególe.
Od urodzenia do śmierci.
Spisany został przez rabinów czyli ich oświeconych myślicieli i nauczycieli.
I rzecz w tym, że jest on nieludzko wprost ahumanistyczny. Przepełniony rasizmem przy którym obecny tu i ówdzie na świecie antysemityzm wymięka.
To również pochwała niewolnictwa ...o ile dotyczy nie-żydów. I wielu działań ściganych przez prawo na całym świecie. A tolerowanym i zalecanym w ichniejszej tradycji wobec goim ...czyli nie-żydów.
cz.1/3
Antysemityzm 2.
Talmud.
Żydzi strzegli bardzo troskliwie tajemnic Talmudu. Rabini zakazali jego upowszechniania goim w słowach ...„Zabronionym jest zdradzić innowiercy jego tajemnice".
Czyli WSZYSTKIM poza żydami !
Główną przeszkodą poznania go był język, którego poza żydami do XV wieku nikt w zasadzie nie znał. To język judeo-aramejski. Z czasem jednak ci co przeszli na chrześcijaństwo przetłumaczyli go.
I wtedy reszcie świata włosy zjeżyły się na głowie. Teraz nawet bez znajomości języka hebrajskiego można sobie na podstawie dobrych przekładów i streszczeń (łacińskich, francuskich i niemieckich), wyrobić pogląd na treść Talmudu.
Rozpoczęły się więc w Europie prześladowania Żydów. Ale nastąpiło to dopiero 500 lat temu !!!
Przerażeni żydzi, by odwrócić gniew goim (czyli nie-żydów) od prawowiernych talmudystów, oczyścili w Polsce w XVII wieku Talmud z miejsc dla nich niebezpiecznych, zostawiając jednak wykład właściwy rabinom i mełamedom.
Co można znaleźć w Talmudzie?
Nie tym, który obecnie możemy kupić w księgarni ...ale tym prawdziwym sprzed XVII wieku?
Oto kilka przykładów, bo szowinizm tej księgi nie zasługuje na szersze upowszechnianie.
Cytaty:
1."Żydzi Bogu milszymi od aniołów“. naród żydowski jest najdoskonalszym pomiędzy wszystkimi narodami, jak „serce jest najprzedniejszem w pośród członków ciała.“
2."Bóg stworzył świat tylko dla Żydów; oni są owocem ludzkości, reszta zaś narodów jest skorupą. Jedna dusza żydowska jest więcej warta przed Bogiem od wszystkich dusz całego innowierczego narodu“.
3."Jak świat nie może istnieć bez czterech wiatrów, tak nie może także istnieć bez Żydów; — „słońce oświeca ziemię, deszcz użyźnia ją tylko dlatego, że na niej Żydzi mieszkają.“
cz.2/3
Antysemityzm 3
Przejawy szowinizmu w pierwotnym Talmudzie.
4. ."Wszyscy goje (czyli nie-żydzi) są według Talmudu „koszami, do których się wrzuca słomę i gnój. Mają oni tylko zwierzęcą duszę. “ — „Wy jesteście ludźmi — schlebia żydowska księga ksiąg Żydom — reszta zaś narodów to bydło.“ — „Żydzi są ludźmi, albowiem dusze ich pochodzą od Boga, gojów zaś, których dusze pochodzą od nieczystego ducha, można tylko świniami nazwać“
5."Innowiercy mają postać ludzką, mimo to są tylko małpami w porównaniu z człowiekiem (t.j, Żydem); — „nasienie nieżyda jest jako nasienie zwierzęcia“; — „od akumów bierze się lekarstwo tylko dla zwierząt, nigdy dla siebie".
6. Moralność Talmudu oddaje innowiercę na pastwę Żyda, pozwala mu na wszystko, coby goja mogło zniszczyć, zrujnować. Na podstępne szachrajstwo, oszustwo, kradzież, lichwę, krzywoprzysięstwo. I jednocześnie zakazuje takiego postępowania wobev semity pod karą Szeplu (piekła).
7."Według pojęć Talmudu, panem świata jest tylko Żyd, ponieważ do niego należą: ludzie, zwierzęta, ziemia, morza, domy, wszystko, słowem, co istnieje na ziemi, bo tylko dla niego stworzył Bóg to wszystko, przeto wolno mu się posługiwać wszystkimi środkami, godziwymi i niegodziwymi, by odzyskać tę swoją własność. Żyda, swojego brata, bliźniego, powinien oszczędzać, powinien go nawet w razie potrzeby wspomagać, nuchra, jednak, akuma, goja, może wyzyskać, oszukać, zgubić bez odpowiedzialności przed Bogiem
Na tym poprzestanę, bo już to mówi samo za siebie.
Tradycja zawierająca miedzy innymi powyższe "mądrości" zawarte w Talmudzie przed "modernizacją" przekazywana jest nadal w tradycji ustnej (głównie rabinów) i publikacjach przeznaczonych tylko na użytek gmin żydowskich.
Oczywiście to się powoli zmienia. Współczesny wykształcony żyd nie obnosi się z tego rodzaju poglądami. Odrzuca je nawet ...ale drzemią one w jego podświadomości jak zatruty owoc.
W pewnych sytuacjach ułatwiając decyzję nieetycznego postępku.
Jeszcze dzisiaj nie jest możliwe uzyskanie ekstradycji przestępcy pochodzenia żydowskiego z Izraela. Szczególnie jeżeli ma pieniądze, które są prawdziwym semickim Gralem. Zresztą od przemian ustrojowych w 1989 roku również i naszym ...polskim.
Antysemityzm zakończenie i uzupełnienie.
Powyższe ma uzasadnienie w historii żydów.
To naród pasterski. Półpustynni nomadowie. By nie zatracić swej tożsamości silnie powiązanej ze zburzoną Świątynią w Jerozolimie potrzebowali wykładni, która ich konsolidowała i uniemożliwiała asymilację z innymi narodami do których zawędrowali.
Jednak czasy się zmieniają i owa wykładnia staje się przyczyną izolowania społeczności żydowskiej w świecie. Stanowią oni silną na ogół mniejszość narodową wzajemnie się wspierając i chroniąc interesy własnej gminy.
Byłoby to nawet chwalebne gdyby nie to, że kultywowana nadal tradycja plemienno-religijna naraża ich na konflikty z innymi nacjami. Kto bowiem lubi byś świadomie oszukiwany i traktowany jak doina krowa? Jak sługa i przygłupi fornal?
Antysemityzm rozpowszechniony jest na całym świecie.Z powyższych powodów.
Jest odpowiedzią na szowinistyczny system wychowania tego narodu.
Nie wszędzie jak wspomniałem. To zjawisko zanika. Choć Baksiki i Gąsiorowscy ciągle jeszcze zapełniają samoloty do Izraela.
Trzeba też pamiętać, że gdyby nagle wszyscy Polacy pochodzenia żydowskiego nagle wyjechali do Izraela zostaniemy z ręką w nocniku. Bez połowy kadry aktorów, sędziów, adwokatów i notariuszy. Znacznej części polityków ...a nawet księży, którzy przeszli na katolicyzm z judaizmu.. Czasami nawet wiele pokoleń temu.
Natomiast antysemityzm to pojęcie ukute ma skutek Holokaustu i nieszczęść jakich ta nacja doznała w czasie II Wojny. Św. Ale to nie my byliśmy ich katami.
Najwyższy czas karać u nas za szowinizm ...a nie antysemityzm. Bo choć to może jest wygodne dla silnej mniejszości żydowskiej w Polsce, ale nie licuje ani z logiką ani humanitaryzmem i internacjonalizmem.
Czas na normalność już na normalność.
Pele-z uwagą przeczytałem Twój wywód na temat antysemityzmu i nie podejmę się wypowiedzi na poruszony przez Ciebie problem, bo po prostu nie rozumiem „o czym do mnie rozmawiasz”?
Niby czytam wypowiedź kompozycyjnie logiczną, od genezy, przez analizę , argumenty, a nawet przykłady, po wnioski i konkluzję zamykającą… A jednak, jak czytam, to nie opuszcza mnie wrażenie, że ktoś/coś/komuś wciska, przemyca, uogólnia, przekręca i nie dopowiada? Taki sposób konstruowania wypowiedzi jest dla ciebie bardzo charakterystyczny, rzekłbym to twój żywioł.
Prosty ze mnie chłopak, wyjaśnij mi więc kilka kwestii:
Dlaczego terminu semici ( ludy semickie) używasz w odniesieniu do żydów, skoro pojęcie to używano na określenie ludów zamieszkujących staroż. Bliski Wschód (Żydzi, Asyryjczycy, Babilończycy, Aramejczycy, Fenicjanie, Arabowie i in.)?
Dlaczego piszesz o tym, że żydzi strzegli zapisów Talmudu obawiając się wrogości nie-żydów, a nie wspominasz, że Sobór trydencki zakazał publikacji Talmudu z „miejscami bezbożnymi”, że Talmud pozostawał na indeksie ksiąg zakazanych do końca XIX wieku, i że ostatecznie uchylono ten zakaz dopiero w 1962 roku?
W swojej wypowiedzi przytaczasz cytaty z Talmudu. Jakie jest ich źródło bibliograficzne? Pytam, bo znalazłem w necie, że w języku polskim w 2010 r. ukazały się drukiem trzy rozdziały traktatów Berachot, Kiduszin i Bawa Kama wraz ze wstępem i objaśnieniami do Talmudu? To kropla w morzu całości… Masz dostęp do Talmudu sprzed XVII w.?
Dlaczego Talmud uważasz za aktualną Biblię żydów, skoro judaizm reformowany i judaizm humanistyczny traktują go jako bardzo ważny dokument - historyczny, jednocześnie jednak poddają go współczesnej krytyce? Traktują go raczej jako wskazówkę, a nie ostateczny autorytet. Dotyczy to przepisów koszerności, etyki seksualnej itd. Mając takie rozumienie historii, nie wyszlibyśmy chyba ze średniowiecza?
Zastanawia mnie jeszcze jedna niekonsekwencja. Piszesz w większości "żyd” małą literą jako określenie członka określonego wyznania. Zdarza Ci się też „Żyd” wielką literą i dwa razy mówisz o narodowości. To właściwie – o czym piszesz?
Zastanawia mnie jeszcze więcej rzeczy, ale nie tak bardzo, by kontynuować pytania.
Powiem tak: Pele, wyciągnąłeś problem historycznie nierozstrzygalny, przedstawiłeś go w ujęciu najgorszego brukowca szukającego taniej sensacji, nie wykazałeś żadnych konkretów i źródeł, a na koniec, z dupy, wysadziłeś odezwę o normalność.
To żart? Prowokacja? Próbka pseudoliteracka? Najarałeś się za bardzo? Rakija już nie taka jak kiedyś ? A może ty tu jakaś krecia robotę robisz ? Jeśli tak, to na Sweet uważaj bo ona kreta miedzy nami poszukuje i , po tym co napisałeś, podejrzenie łatwo może paść na ciebie ;- )
Dużo racji heed.
Jednak powyższa moja wypowiedź nie pretenduje do miana pracy naukowej. Nie jest nawet opracowaniem tematycznym. To po prostu szkic myślowy mający na celu ukazanie swoistego rozdźwięku między imigracyjną społecznością pochodzenia żydowskiego a miejscowymi autochtonami. Dotyczy to wielu miejsc na świecie. W zasadzie każdego gdzie dotarli wędrowni nomadzi pochodzenia semickiego.
I stanowi wąska wypowiedź na miarę grupy dyskusyjnej jedynie ;-)
Nie podaję więc źródeł ...bo musiałbym ich szukać. A po co mi to?
Płacą mi za to?
Każdy może sam je znaleźć znając alternatywnie język niemiecki, angielski, francuski lub łacinę. O jidysz i aramejskim nie wspominając ...bo niewielu zna ;-)
Żyd ...podobnie jak murzyn czy arab nie pisze się z dużej litery.
Ludy semickie pochodzą z gór Zagros. Izraelici to węższe pojęcie dotyczące plemion, które zasiedliły Kanaan. Podobnie jak Polanie byli podzbiorem plemion słowiańskich. To tyle w temacie.
Dodam jeszcze, że nie jestem historykiem. Religioznawstwo stanowi jedynie część szerszej gałęzi zwanej filozofią, którą się zajmuję.
Resztę pominę ...bo bredzisz ;-). Wypowiedź miała na celu wykazanie, że złem jest szowinizm ...a nie wydłubany z dupy antysemityzm. Mowa nienawiści wobec każdej rasy, kultury i religii jest szowinizmem. Nie znaczy to jednak iż temat jest tabu i nie wolno o nim dyskutować ...heed ;-).
Na określonym poziomie i bez ociekania jadem.
Wody się napij, klapnij na porcelankę i otwórz laptop. Na amazon.com w dziale book => relogons => jidaizm zamów "The Jewish Study Bible", "JPS Hebrew-English Tanakh" oraz odwiedź dział antykwaryczny i poszukaj "Old Babylonian Talmud - Jewish Library" i
"Jerusalem Talmud ".
A potem porozmawiam ...o ile zechcesz ;-).
Niemniej doceniam krytycyzm i pewien poziom wiedzy w temacie.
Byłbym zapomniał ;-)
Ciągle jeszcze mamy pozory demokracji. Choć już daje się zauważyć pazerność w dostępie do koryta dwóch ugrupowań maskowanych dla jeleni religią. Więc jak będziesz zamawiał dostawę przez kuriera na wszelki wypadek zamów na adres nielubianego sąsiada ;-)
Jak z samochodu kuriera wysiądzie opasły jak beczka pan w czapce z charakterystycznym pomponem ubrany w czarną suknię do kostek i towarzyszyć mu będzie mały kurdupel w kapeluszu z pejsami tez na czarno ubrany ...to nie wyrywaj się po odbiór paczki. Szczególnie jak towarzyszyć im będzie dwóch dużych smutnych panów w równie czarnych garniturach.
To zapewne nadmiar ostrożności ...ale po coś ta debata o zaostrzeniu cenzury z powodu mowy nienawiści przecież jest?
Pelle, być może antysemici mają swoje własne normy językowe, jednak według ogólnie przyjętych zasad jest trochę inaczej niż to przedstawiłeś. Otóż określenie "Żyd" ma dwojakie znaczenie, bo oznacza zarówno wyznawcę judaizmu jak i członka narodu żydowskiego. W tym pierwszym znaczeniu piszemy "żyd" z małej litery, podobnie jak katolik, muzułmanin, protestant czy poganin. Ale w tym drugim znaczeniu będzie już z dużej litery podobnie jak Polak, Czech czy Niemiec. W praktyce ciężko odróżnić czy chodzi nam o wyznawcę judaizmu czy o przedstawiciela narodu żydowskiego, dlatego lepiej zawsze pisać to słowo z dużej litery. Można z małej ale, gdy wyraźnie wiadomo, że chodzi o wyznawcę judaizmu. Z Arabem też namieszałeś, bo oczywiście piszemy go z dużej litery. Chyba, że masz na myśli przecudnej urody wierzchowce wystawiane na aukcji w Janowie, wtedy rzeczywiście z małej litery. Ale jeśli chodzi o kogoś posługującego się językiem arabskim i mieszkającego na Półwyspie Arabskim i ościennych terenach, to zawsze z dużej litery. Pelle, coś Ty robił w szkole na lekcjach języka polskiego? Czyżbyś zamiast słuchać polonistki, pod ławką zaczytywał się w "Protokołach mędrców Syjonu"? Ja rozumiem, ze jest to lektura obowiązkowa dla każdego szanującego się antysemity i dla was żydożerców te "Protokoły..." są tym czym dla katolików Biblia, dla lemingów "Wyborcza", dla feministek "Wysokie Obcasy", a dla komuchów "Dzieła zebrane" (w szesnastu tomach) Ilicza Lenina, ale czy koniecznie kosztem znajomości języka ojczystego?
Możliwe Sneer, że masz częściowo rację ;-)
Być może nawet całkowicie. Tylko co mnie to kurczę obchodzi?
Nie uznaję gramatyki polskiej, a i sam język tylko częściowo ;-).
Mianowicie ten zwany rynsztokowym lub bardziej naukowo inwektywami mnie się podoba. Jest barwy i ekspresyjny.
Natomiast czy mowa jest o Żydzie, czy żydzie man na to ...wy.ebane.
Tym bardziej, że naród to Izraelita ;-).
Można i tak Pelle. Ale w takim razie nie powinieneś zwracać uwagi jak się powinno pisać, tylko przyznać, że kładziesz na to lachę i masz w dupie zasady poprawnej pisowni. Tak swoją drogą Pelle, to więcej takich jak Ty i nie będzie potrzebny żaden okupant czy inny zaborca, żeby nas wynarodowić, bo sami to zrobimy. Bo co czyni nas Polakami? Coś w rodzaju zbiorowej pamięci, jakaś więź emocjonalna z pewnymi wydarzeniami, postaciami czy miejscami, trochę obyczajów i przede wszystkim właśnie język. A Ty z tego być może najważniejszego atrybutu polskości sam świadomie rezygnujesz. To tylko potwierdza moje przekonanie, że PRL przeorał Polakom mózgi. Całe szczęście, że ja w tym parszywym ustroju żyłem jedynie kilkanaście lat....
Kilkanaście lat? To i tak ku.wa za długo !!!
Jak mogłeś tyle wytrzymać?
Zapewne bogaty z domu ...wiele straciłeś przez ten PRL: ?
Czas złożyć wniosek o jakiś order ...Orła białego dla Ciebie ...za to wszystko co wycierpiałeś w. ...w imię boże.
Pelle- Temat ortografii Sneer wyłożył Ci tak wyczerpująco,że właściwie nic już dodawać nie trzeba. Co do gramatyki, to nie jest to coś co można uznawać albo nie. Jeśli z takim zaangażowaniem wypowiadasz się o polskości, wartościach itp to ogłaszając nieuznawanie "zasad języka ojczystego" kwestionujesz własna wiarygodność. Naprawdę nie widzisz tej kompromitującej Cię sprzeczności ?
I jeszcze drobna uwaga: Gdybyś naprawdę zajmowałbyś się filozofią to wiedziałbyś, że religioznawstwo nie jest jej częścią.
Mam taka propozycje. Ponieważ ja alergicznie wprost nie znoszę poważnych dyskusji na Dziupli a Ty poruszony wyżej temat znasz tylko powierzchownie, to dajmy tej przepychance spokój. Mnie poprawi się nastrój a Ty nie będziesz miał okazji,żeby pogrążyć się jeszcze bardziej. Fajny pomysł ?
Heed proponuję małą modyfikację. Temat zostawimy ...albo nie.
To po prostu zależy od tego czy ktoś chce się w nim wypowiedzieć, czy nie. A ja będę chciał go kontynuować. Nie ma przecież przymusu prawda?
Co do gramatyki robisz heed dużo więcej błędów ortograficznych niż ja. Zauważyłeś to? To po co stroszysz pióra na dupie ?
Nie zwracałem na to uwagi, bo klawiatura to nie pióro. Przypatrz się więc swojemu ostatniemu wpisowi i policz w nim błędy.Brak przecinków, ogonków itp. A ten i tak jest najlepszy ;-).
Więc co z twoją polskością ?
Niestety po deklaracji: "Nie uznaję gramatyki polskiej, a i sam język tylko częściowo ;-)" nie masz prawa wypowiadać się na tematy językoznawcze. Wybacz, sam się wyautowałeś z tego tematu
Drogi Pelle-nie chcę,żeby pojawiło sie wrażenie ,że między nami jest jakieś ... napięcie. Wiesz dobrze,że jestem Ci życzliwy a ta wymiana wymiana opinii i szkiców myślowych ;- ) ma na celu tylko to ,żeby ożywić trochę atmosferę na Dziupli, dodać jej kolorów. Na dowód moje życzliwości polecam kilka pozycji , które rozwieją Twoje ewentualne wątpliwości z zakresu szeroko pojętej kultury języka polskiego :
Formy i normy, czyli poprawna polszczyzna w praktyce, red. K. Mosiołek-Kłosińska, Warszawa 2015.
H. Jadacka, Kultura języka polskiego. Fleksja. Słowotwórstwo. Składnia, Warszawa 2005.
T. Karpowicz, Kultura języka polskiego.Wymowa, ortografia, interpunkcja, Warszawa 2009.
A. Markowski, Kultura języka polskiego. Teoria. Zagadnienia leksykalne, Warszawa 2005.
A. Markowski, Język polski. Poradnik Profesora Andrzeja Markowskiego, Warszawa 2003.
M. Bugajski, Językoznawstwo normatywne, Warszawa 1993.
Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN, red. A. Markowski, Warszawa 1999.
J. Podracki, Słownik interpunkcyjny języka polskiego z zasadami przestankowania, Warszawa 1998.
J. Podracki, Słownik skrótów i skrótowców, Warszawa 1999.
Wielki słownik ortograficzno-fleksyjny, red. J. Podracki, Warszawa 2001.
Wielki słownik ortograficzny języka polskiego, red. A. Markowski, Warszawa 1999.
Wielki słownik ortograficzny PWN z zasadami pisowni i interpunkcji, red. E. Polański, Warszawa 2003.
J.D. Apresjan, Semantyka leksykalna. Synonimiczne środki języka, wyd. II, Wrocław 2000.
D. Buttler, Koncepcje pola znaczeniowego, „Przegląd Humanistyczny” 1967, z. 2.
D. Buttler, Odmiany polskiej homonimii, „Poradnik Językowy” 1971, z. 1–2.
D. Buttler, Rozwój semantyczny wyrazów polskich, Warszawa 1978.
D. Buttler, Struktura znaczeniowa wyrazów, „Prace Filologiczne” 1976, t. XXVI.
D. Buttler, Typy łączliwości leksykalnej wyrazów, „Prace Filologiczne” 1975, t. XXV.
M. Grochowski, Zarys leksykologii i leksykografii, Toruń 1982.
R. Grzegorczykowa, Wprowadzenie do semantyki językoznawczej, wyd. III, Warszawa 2001.
S. Kania, J. Tokarski, Zarys leksykologii i leksykografii, Warszawa 1984.
J. Lyons, Wstęp do językoznawstwa, rozdz. 10.2–10.4 (synonimia, hiponimia, niezgodność, antonimia, komplementarność, niezgodność), Warszawa 1975.
M. Majewska, Homonimy i homonimia w opisie językoznawczym, Warszawa 2002.
A. Markowski, Leksyka wspólna różnym odmianom polszczyzny, Warszawa 1990.
B. Nowakowska, Nowe połączenia wyrazowe we współczesnej polszczyźnie, Kraków 2005.
A. Pajdzińska, Frazeologia a zmiany kulturowe, „Poradnik Językowy” 1988, z. 7.
J. Radwańska, Relacje konwersji leksykalnej w języku polskim, „Język Polski” 1992, z. 2.
E. Rudnicka, Znaczenia wyrazów – przegląd i charakterystyka typów, kwestie wątpliwe, „Przegląd Humanistyczny” 2003, z. 2.
R. Tokarski Językowy obraz świata w metaforach potocznych [w:] Językowy obraz świata, red. J. Bartmiński Lublin 1990.
R. Tokarski, Słownictwo jako interpretacja świata [w:] Encyklopedia kultury polskiej XX wieku. Współczesny język polski, red. J. Bartmiński Lublin 2000.
Heed jak zaczniesz formułować myśli jak Polak i pisać bez błędów ortograficznych powrócimy do tematu ;-)
Póki co puszczając swoją wypowiedź cyt ."mam taką propozycje" pozbawiasz się wszelkich praw do sugerowania czegokolwiek dardanelski ośle ;-)
Napisałem, że członek narodowości żydowskiej to Izraelita, a nie żyd? Czego nie zrozumiałeś? Po co nadal jak głupek jakiś upierasz się przy swoim pisaniu żyd z dużej litery? A może temat Ci nie leżał?
Za mocno przydepnęli napletek w dzieciństwie i ciachnęli parę centymetrów dalej?
Napisz to wyraźnie i nie rób z siebie głupa.
Jak wiesz jesteś moim ulubionym "lustrem" psychologicznym i bez Ciebie ta grupa byłaby tylko tablicą wpisów, a nie dyskusji. Więc doceń to i spójrz na to z właściwej strony. Nie ma potrzeby, by małpa udawała Einsteina ....co sam chyba widzisz po swoich wpisach?
Ja z czystej życzliwości uzmysławiam Ci tylko Twoją przygłupiastą upierdliwość. Byś zrozumiał, że fura karetą nigdy nie będzie. Obłożony nawet tysiącem słowników i tak wyłożysz swoją "słomę". jak dupa nad porcelanką. Co widać, słychać i czuć ;-)
Bądź tek miły na przyszłość i nie zawalaj mi grupy debilnymi "kopiuj wklej". Chyba aż takim idiotą nie jesteś, by te wszystkie słowniki trzymać w domu w jakimś kurnikowym M - coś tam? Szczególnie, że i tak gówno Ci jak widać pomogły?
Pozdrawiam Ciebie serdecznie podporo mojego "ego"
Sneer bądź tak miły i dołóż ze swojej strony parę słów komentarza ;-).
Dyskusja znakomicie się rozwija i być może niebawem osiągniemy jakiś konsensus ;-).
Heed przeszedł sam siebie przepisując z Sieci wszystko co znalazł na temat gramatyki. Szkoda tylko iż sam się z tym nie zapoznał ;-).
Zakładam, że może Tobie przyjdzie do głowy, że obywatel państwa, którego obywatele wypełnili cały świat poza własnym krajem to jednak Izraelici a nie żydzi?
Nawet chciałem skomentować Twój wcześniejszy wpis, ale wdałeś się w rozmowę z Heedem i uznałem, ze nie będę się wpieprzał czy wracał dziesięć postów wstecz. A na tę dużą literę zwróciłem uwagę tylko dlatego, że napisałeś nieprawdę. Ty zamiast przyjąć to do wiadomości, to nagle stwierdziłeś, że w takim razie pierdolisz wszelkie zasady językowe i przerzucasz się na słownictwo rynsztokowe. Toteż Heed skorzystał z takiej gratki i trochę sobie po Tobie poujeżdżał. Sam dałeś mu pretekst. A z tymi Żydami to jest skomplikowana sprawa. Skąd się w ogóle wzieło słowo "Żyd"? Oczywiście od Judei, pierwotnie Żydzi to byli mieszkańcy Judei. Ale przez wieki to pojęcie nabierało nowych znaczeń. Dziś to zarówno wyznawca judaizmu jak i członek narodu żydowskiego. Ale nawet tu są pewne niejasności. W takiej Etiopii jest całkiem sporo wyznawców judaizmu, ale miałbym wątpliwości czy można ich nazwać żydami? A obywatele państwa izrael to raczej nie Izraelici, a Izraelczycy. I znowu komplikacje. Bo Izraelczykiem będzie zarówno Żyd z Tel Avivu, jak i Arab z Jerozolimy. Ten pierwszy jest i Żydem i żydem, ten drugi nie jest ani Żydem, ani żydem, ale oboje są Izraelczykami. A izraelita? Tak samo jak Hebrajczyk, to po prostu synonim żyda. A może Żyda? Tak ja to rozumiem. Że też Pelle musiałeś zostać akurat antysemitą! Wyznawałbyś antypolonizm czy antyrosyjskość, to sprawa byłaby prosta. A z Żydami to jak sam widzisz mocno skomplikowane. Ale nie Ty pierwszy się na tym wyłożyłeś. Adolf też miał z tym problemy. U niego Żydzi raz to grupa religijna, innym razem odrębny naród, a bywało też, że i całkiem inna rasa i on tak do końca nie mógł się zdecydować kim tak naprawdę jest ten znienawidzony Żyd....
Sneer już kiedyś to przerabialiśmy. Ja nie jestem patriotą. W każdym razie nie w tak wulgarnym sensie jak ultraprawicowy narodowiec. Bo taki od faszysty niewiele się różni.
Dla mnie patriotyzm to szacunek dla kulturowego dorobku narodu.
Dla jego tradycji. To również więź z ludźmi, których losy połączyła wspólna historia i budowa Kraju.
Natomiast jak słyszę o marszach ONRu z kijami bejsbolowymi i słowami "Bóg, honor, ojczyzna" to pod żadnym z tych trzech pojęć tak jak oni je rozumieją ja się nie podpiszę.
Internacjonalizm, dobro człowieka, dbałość o środowisko i ograniczanie na ile to możliwe zmian w nim to coś co do mnie przemawia. Natomiast nie rozumiem o jakim honorze tamte bezmózgi porykują na wiecach? Ty to wiesz?. Bóg też może nazywać się Jehowa, Ojciec czy Allach i nie ma to znaczenia.
Przed wiekami wioska to była ojczyzna dla wielu. Potem Kraj, a obecnie Europa.
Znaki diakrytyczne jeżeli dla kogoś są wyznacznikiem patriotyzmu to mu współczuję. Równie napisanie "wujek" czy "wójek" nie ma dla mnie logicznego znaczenia. Tym bardziej wymowy emocjonalnej. Może jedynie być wyznacznikiem oczytania i kultury wypowiedzi.
Więc heed, którego ceniłem dotąd za krytycyzm w moich oczach bardzo się pogrążył.tym swoim bełkotem o patriotyzmie i żydach pisanych z dużej litery. To taki sam dyskurs jak legendarna już debata kiecowych o tym ilu aniołów może zmieścić się na czubku igły.
Dyskusja o niczym.
Istnieją fora w Polsce gdzie używanie znaków diakrytycznych (ę,ć, ą)
jest zabronione. Stosuje się klawiaturę anglojęzyczną. Szczególnie na usnecie jest to rozpowszechnione. Zmienia się to by nie było intuicyjnej pomyłki w ustawieniach klawiatury panelu sterowania.
Jak to jest u malolatów telefoniarzy nie wiem. Wydaje mi się jednak, że oni z zasady niczego nie czytają . Być może nie potrafią.
Rozwój sprzedaży audio-booków zdaje się to potwierdzać.
Sorry Pelle, że z takim opóźnieniem, ale na kurwidołek zaglądam głównie w telefonie. I jakiejś napalonej dziuni, to ja mogę odpisać w telefonie, ale Ciebie za bardzo szanuję, żebym Ci klepał odpowiedź na smartfonie. A nie zawsze chce mi się odpalać laptopa i stąd ten poślizg czasowy. I wcale nie uwazam, żeby znaki diakrytyczne były wyznacznikiem patriotyzmu, to nie o to chodzi. Ale jednak język to też część kulturowego dorobku narodu oraz jego tradycji. Temu chyba nie zaprzeczysz? I nie chciałem Cie pouczać z tą dużą literą. Gdybyś napisał "jaskółka" przez "u" nie zwróciłbym Tobie uwagi. Pomyślałbym, że to pewnie przez nadmiar Rakiji albo, że odwiedziła Cie Hala i się na nią zapatrzyłeś. Ale gdybyś mi próbował wmómić, ze poprawna wersja to właśnie "jaskułka", to co innego i wtedy bym się już odezwał. I na tej samej zasadzie zwróciłem Ci uwagę na tego Żyda i Araba...
Pelle i dlaczego Ty mnie pytasz o ONR? Czy ja mam z nimi coś wspólnego? Napisałem o nich kiedykolwiek choćby jedno pozytywne zdanie? Dla mnie to są oszołomi, choć wcale bym ich nie delegalizował. Bo skoro jest miejsce na lewackie oszołomostwo, to powinno być też na to, które reprezentuje ONR. Poza tym uważam, że oni wcale nie są groźni, to już bardziej śmieszni. I co też oni takiego robią? Urządzaja sobie spacery podczas których pomachają jakimiś flagami, zaśpiewają piosenkę Legionu, na kogoś nakrzyczą, kogoś tam wyzwą od Żyda i to wszystko. Ot, taki folklor polityczny. Tylko nie rozumiem dlaczego Ty mnie o nich pytasz? Co to ja ich rzecznik prasowy jestem?
Internacjonalizm? Pelle, nie masz tego dosyć? Przecież myśmy to już przerabiali. Jak to szło? "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!". Chyba jakoś tak. I co, proletariuszy zastąpić ludźmi, Europejczykami, humanistami, postępowcami czy nie wiadomo jeszcze kim i znowu się łączyć? Ile można? Ja mogę szanować inne narodowości, ale urodziłem się Polakiem i Polakiem z tego świata zejdę. Polakiem, a nie obywatelem jakiejś Unii czy podobnego internacjonalistycznego tworu...
Dobro człowieka? A co to za pusty, wyświechtany slogan? Zresztą jak słyszę dobro człowieka, to przypominają mi się słowa Leca: "Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajcie go sobie zabrać"... Dbałość o środowisko? Pelle, Ty nie dosyć, że ateusz i antysemita, to jeszcze do tego Zielony? Przecież ci wszyscy ekolodzy dbają o środowisko wyłącznie z jednego powodu. Bo to jest świetny sposób na wydojenie publicznej kasy. I tylko o to tu chodzi. Ja dbam o środowisko w ten sposób, że nie śmiecę w lesie. I wkurwia mnie jak widzę tam pełno śmieci. I gdzie są ci ekolodzy? Jak tam im zależy na środowisku, to niech przyjadą i wysprzątają ten las, żebym w godnych warunkach mógł grzyby zbierać. Niestety ekologa jeszcze w lesie nie spotkałem. Widziałem tam zająca, widziałem dzika, widziałem dziwki oczekujące na klientów, kiedyś też natknąłem się na parkę kopulującą na kocyku, ale ekologa w lesie nie spotkałem nigdy. Nie wiem, może oni omijają lasy szerokim łukiem bo się boją tych zająców i dzików, bo chyba nie dziwek?
Ograniczenie zmian w środowisku? Pelle, co Ty mi tu za herezje pleciesz? Historia ludzkości to przecież nieustanne zmagania z siłami przyrody. I ingerencja w srodowisko jest konieczna dla naszego rozwoju, biologicznego przetrwania oraz zaspokojenia ludzkich potrzeb. Pelle zadziwia mnie ta Twoja skłonność do ulegania różnym zgubnym ideom i łatwość z jaką przyswajasz sobie nawet najdziwaczniejsze trendy....
Dziwki w lesie widziałeś? Nieprawdopodobne ;-).
W knajpie, hotelu lub ruchliwej trasie międzynarodowej owszem ...ale w lesie? Może miałeś jakąś halucynację związaną z podświadomymi oczekiwaniami?
Albo to jakieś komunistyczne dziwki były?
Nie widzę też powodu by "zieloni" mieli za free sprzątać las tylko dlatego, że innym nie chce się swoich śmieci zabrać ze sobą.
Kapitalizm ma swoje wymagania ...wiesz ..."how much you pay ?".
To se nie wrati ...Sneer. by za darmo zrobić cokolwiek od ponad już 30 lat. Skoro jak napisałeś integrowanie w środowisko jest jest konieczne dla rozwoju" to czemu syf w lesie uważasz za zło?
Jest po prostu konsekwencją postępu i zbydlęcenia abnegatów ;-).
Moim zdaniem - postęp tak ...ale kontrolowany, by nie ten świat nie umarł.
Nadmierny rozwój populacji, i brak dbałości o środowisko zgubi ludzkość. Dbasz o czystość w domu? By nie mieszkało w nim 10 osób na 4 m. kw. ? To czemu uważasz, że ta planeta zniesie wszystko?
A co w tym dziwnego, że w lesie można zobaczyć dziwki? Może nie na drzewach czy w leśnych ostępach, ale na skraju lasu jak najbardziej. I jak wyhaczą klienta, to gdzie one idą? Raczej nie do hotelu, tylko do lasu. Bo te zużyte kondomy w lesie to kto zostawia? Chyba nie wiewiórki...
I dlaczego Zieloni mieliby nie sprzątać lasów, skoro tak kochają przyrodę? Ja liczę, że jak pan Prezes po zwycięskich wyborach proklamuje tu wreszcie IV RP, to zagna się tych wszystkich ekoterrorystów właśnie do sprzątania lasów. Będzie z nich chociaż jakiś pożytek. Bo pajacując przykuwać się łańcuchem do drzewa i to jeszcze najlepiej w blasku kamer to potrafią, ale sprzątać lasów to nie ma komu. i weź mi nie mów, że nie robi się nic za darmo. Mało to jest wolontariuszy bezinteresownie pomagających innym? A te dzieciaki, które dwa tygodnie temu zbierały do owsiakowych puszek, to niby miały za to płacone czy może jednak robiły to z potrzeby serca? I uważasz, że śmieci w lesie są konsekwencją postępu? Pelle, jak Tyś doszedł do tak absurdalnego wniosku? Wyjaśnisz mi to? Chciałbym poznać meandry Twojego rozumowania, które doprowadziły Cie do tak śmiałej i oryginalnej konstatacji. Wynika z tego, że taka Finlandia czy Szwecja jeśli chodzi o postęp są daleko w tyle za nami, bo z tego co słyszałem to tam w lasach prędzej trafisz na krasnoludka, rusałkę lub gołą babę leżącą na mchu niż na wyrzucone śmieci...
Na skraju lasu to nie w lesie ;-)
Różnica taka jak między chodziłem do szkoły ...stałem koło szkoły ;-).
Prezerwatywy w lesie zostawiają zbiornikowi penisowcy i im podobni. Wiesz Sneer najgorzej.gdy sperma mózg zalewa na na hotel nima ;-)
Więc zawodzą tu w każdym temacie wybzykam chętną w krzakach.
Czasami znajdują głupią ...co straciła pracę lub męża.
Te przy lesie to TIRówki. W najgorszym razie godzą się na bzykanie w kabinie. Tam kierowcy mają łóżka ...z różnych powodów.
Zieloni nie będą sprzątać lasów, bo mamy kapitalizm.
Czego nie rozumiesz? Czyny społeczne skończyły się z socjalizmem.
Ksiądz modli się za darmo ...czy za "co łaska" ?
Nie wymaga,j by ktoś za kogoś sprzątał. Może jeszcze dupę mają podcierać przymułom od wielodzietnych?
Ja z kolei liczę, ze jak Pan Prezes wygra wybory to kiecowych zagna budowy wałów i sprzątania lasów. By te oszołomy o lewych rękach nareszcie na coś się przydały. Wydarzenia z Macierewiczem i pokazanie opasom z Episkopatu wzniesionego palca na próbę zaostrzenia prawa antyaborcyjnego dają takie światełko nadziei.
Gdy ten naród zmądrzeje na tyle, ze troskę o kiecowych zostawi Bogu zamiast dawać im kasę ...wyprzedzimy górali albańskich i serbskich separatystów w potencjale intelektualnym.
Gdy KAŻDY Polak zamiast karmić szamanów (Caritas) odda swój 1% na działalność proekologiczną i ochronę zwierząt osiągniemy pierwszy szczeble rozwoju jako społeczeństwo na wzór Skandynawski. A kiecowych niech karmi Bóg ...albo wezmą w ajencję sraczyk na dworcu. To najlepszy test na realność bogów ;-)
Po prostu Sbeer za dużo i nas nierobów ....darmozjadów. Kleru, katechetów, zakonnic, samorządowców, urzędników w gminach i różnych takich Pawłowicz ...by lasy były czyste. Do tego a ludzie zamiast nakarmić i przygarnąć psa wspierają Kościół.
Zauważyłem u Ciebie zbyt wiele nawiązań do dziwek, gołych bab itp. podświadomych symboli freudowskich? Masz jakieś problemy z zaproszeniem atrakcyjnej pani do zajazdu ze SPA ?
Nabudowano ich mnóstwo, a przymuły i tak wyją o krzakach ;-).
Polecam "Sielankę nad Pilicą". Doba 650 zł/para. w tym szwedzki stół z kawiorem i blinami włącznie.
Pelle, nie będziemy tu chyba roztrząsać kwestii czy skraj lasu to jeszcze las czy już nie las? I zauważasz u mnie zbyt wiele nawiązań do dziwek i gołych bab? Taka specyfika tego miejsca. Gdybyśmy byli na portalu poswięconym wędkarstwu, to pewnie nawiązywałbym do haczyków, żyłek, przypon i taaakich ryb. A że jesteśmy na kurwidołku to zdarza mi się nawiązać do dziwek i gołych dup....
I dla Ciebie 1% z podatku na Caritas to strata kasy, za to topiłbyś te pieniądze w działalność proekologiczną. Dla mnie jest akurat odwrotnie. Tylko w przeciwieństwie do Ciebie, to nie jest moje widzimisię, tylko życiowe doświadczenie. Bo moja babcia jak jeszcze żyła to dostała wózek. Ale nie z NFZ-u, a właśnie z Caritasu. I co jakiś czas przyjeżdzały do niej do opieki dwie siostrzyczki. Nie pielęgniarki z NFZ-u, a właśnie siostry z Caritasu. Dlatego jestem przekonany, że z tego 1% z podatku czyjaś babcia też otrzyma pomoc. A jaki jest pożytek z ekologów? Żaden. Najlepiej to widać na przykładzie wycinania lasów w amazońskiej dżungli. Jak się walczy z tą wycinką? Organizuje się kongresy ekologiczne, na których miesiącami obraduje się podpisując potem pięknie brzmiące międzynarodowe konwencje o ochronie zagrożonych drzew. Oczywiście obraduje się w atrakcyjnych miejscach, w luksusowych warunkach, w najlepszych hotelach, otrzymując za to wysokie diety, a po obradach relaksując się w objęciach najlepszych dziwek. To wszystko kosztuje miliony dolców czy eurosów, ale kto by się przejmował pieniędzmi podatników. Cel się liczy, a on jest jakże szczytny czyli ochrona szlachetnego drzewostanu. Oczywiście wszyscy i tak wiedzą, że wyegzekwowanie postanowień tych konwencji jest absolutnie niewykonalne. Bo załóżmy, że ktoś zauważy taką nielegalną wycinkę, to co może zrobić? Zawiadomić najbliższy posterunek policji. Ten jest oddalony tylko o dzień marszu. Mija dzień i posterunek zostaje powiadomiony. Posterunek przekazuje informację komisariatowi, ten centrali. Cetrala po namyśle wydaje polecenie komisariatowi, zeby ten wysłał na miejsce grupę interwencyjną. Grupa mogłaby dotrzec na miejsce już w trzy dni po zauważeniu wycinki. Mogłaby, gdyby miała terenowe motory, ale ich nie ma, więc jest na miejscu czwartego dnia, a może i piątego. Po drwalach już dawno nie ma śladu, rozpłynęli się pośród głuszy amazonskiej dżungli. A wycięte drzewo błyskawicznie pocięte na kawałki, zapakowane w kubiki, załadowane na osły i wywiezione z gór już pewnie płynie statkiem do odbiorców w Emiratach Arabskich. Możnaby z tym procederem walczyć w inny sposób. Bo dlaczego ci drwale wycinają drzewa? Bo muszą z czegoś żyć, a co innego mogą tam robić? Oni nie mają dużych potrzeb, coś zjeść, coś wypić i to w zasadzie wszystko. Gdyby ktoś tym drwalom kupił kawałek kiełbasy i do tego butelkę wódki, albo trzy piwa, to pewnie nie chciałoby się im kiwnąć palcem przy wycince, bo pracoholikami to oni zdecydowanie nie są. Tylko z czego by wtedy żyli ekolodzy? Mogliby wtedy stracić te diety, toalety i inne bzdety. Dlatego lepiej uchwalać pieknie brzmiące konwencje, a amazońskie lasy tak jak były wycinane, tak są i będą nadal....
Rozumiem Sneer. Po tych wyjaśnieniach będzie dla mnie zrozumiałem dlaczego Twoja babcia, a nawet ty wspierasz Caritas.
Choć tak szczerze ....to niespecjalnie wierzę w to co napisałeś.
Spolegliwość i pomoc potrzebującym nie styl działania Kościoła.
To co ta instytucja łyknie broni zębami i pazurami. Prędzej któryś z hierarchów załatwił to po prostu w ZUSie lub u Owsiaka.
--------------
To o sposobach wycinki w dżungli amazońskiej to zapewne racja.
Ale jak sam napisałeś to nielegalna działalność ścigana przez policję a nie wspierana przez własnego ministra dewastacji środowiska.
A tak działo się w Polsce. To zasadnicza różnica.
Mógłbym to nawet zrozumieć gdyby istniał mechanizm masowych nasadzeń drzew w Polsce i zalesiania. Takiego jednak nie ma ...bo na to potrzeba pieniędzy. Te natomiast są potrzebne ...no właśnie ...na co właściwie? Na edukację?
Po co? Każdy szanujący się rodzic wysyła swoje dziecko do szkoły prywatnej. Wcześniej sprawdzając skrupulatnie czy przypadkiem nie praktykuje się w niej publicznych modlitw i lekcji religii.
Na służbę zdrowia? Liczyć na nią mogą chyba tylko chorzy umysłowo.
Na wojsko.? Ono praktycznie nie istnieje poza 30 tyś. Do tego wysyłanych w obce misje.
Na składkę w NATO?
Sikorski do Rostkowskiego - w podsłuchanej rozmowie (Afera taśmowa) tak ocenił nasz sojusz z USA. A jest to zapewne ich agent.
cyt.>> " Wiesz, że polsko-amerykański sojusz to jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa (...). Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy."
Taki mamy rząd. Skorumpowany i na łapówkach CIA. Obecny jest taki san. Na co wiec idzie 86% tego co zarabiamy ?
Zakładam, że na policję i ochronę ich własnych dup, bo osobistych korzyści nie widzę.
O rany Pelle, Ty się dokształcaj politycznie i zacznij wreszcie myśleć samodzielnie zamiast powtarzać bzdury usłyszane w TVN-ie lub przeczytane w "Wybiórczej". Tamto to jest propaganda dla ubogich, ubogich umysłowo. Ciemny lud wszystko kupi to i można mu wciskać takie kity. Ale że Ty te bzdury łykasz jak dziwka spermę, to ja się dziwię. Ty taki wybitny humanista, człowiek światły i o szerokich horyzontach umysłowych? Przecież Ty bez trudu potrafisz odróżnić psa od świni i nawet wiesz, że ten dziwny przedmiot przy talerzu to widelec i on służy do konsumpcji tego co na tym talerzu, a nie do rzucania w kelnera. Zaskakuje mnie łatwość z jaką przyswoiłeś sobie te trudne przecież rzeczy i dlatego widzę w Tobie duży potencjał intelektualny. To dlaczego widząc Twoją ocenę bieżących wydarzeń społeczno- kulturalno- polityczno- obyczajowych mam wrażenie jakbyś cofał się w rozwoju? Jest dokładnie odwrotnie niż piszesz i to zarówno w temacie "dewastacji" środowiska, wyboru szkoły prywatnej, wojska wysyłanego na misję itd. Czego Ty nie rozumiesz i którą z tych kwestii ja mam Tobie wytłumaczyć?
Albo te Twoje kosmiczne śmieci. Przecież problem jest właściwie tylko medialny. No ewentualnie pewien niewielki problem może to stanowić na orbitach używanych przez ludzi czyli głównie na orbicie geostacjonarnej i tam wypadałoby od czasu do czasu posprzątać. Ale poza tym to realnego zagrożenia nie ma. Ale prasa w sezonie ogórkowym musi się czymś karmić i oprócz potwora z Loch Ness, Yeti w Himalajach, widzianej w rónych miejscach Bursztynowej Komnaty są właśnie jeszcze te kosmiczne śmieci...
Sneer problemem są te te drony orbitalne... a nie śmieci ;-)
------------------------
Ja jak bardziej się dokształcam ....chociaż nie u Rydzyka i nie przez gazetkę parafialnną. Telewizji nie oglądam od 10 lat ;-).
Z polskich mediów toleruję jedynie onet.pl
Już to powinieneś zapamiętać po tym roku czy dwóch dyskusji ;-)
---------------
Masz rację w jednym. Kościoła nie trawię. I nawet nie dlatego, że to oszołomy i nieroby ...tylko za agenturalną działalność proamerykańską i antyeuropejską. Taki Drzewiecki, Aleks. Makowski czy Pawłowicz więcej czynią zła dla tego kraju niż sam Kościół
Rok czy dwa lata? Chłopie czwarty rok idzie jak tu się z Tobą użeram! Pamiętam jak to było. Spytałem Nieśki: a ten cały Pelle, to co to za jeden? A Niesia odpowiedziała: Pelle jest spoko, chodź na Dziuplę to sam go poznasz. Zajrzałem i wpadłem jak śliwka w kompot, Tupolew na brzozę czy jurny Stefan 31 razy na prostytutkę...
No popatrz jak ten czas leci ;-)
Cztery lara ...kto by pomyślał.
To faktycznie osiągnięcie, że tyle ze mną wytrzymałeś na jednej grupie. Choć z drugiej strony ja z Tobą też ...więc chyba nie wszystko nas dzieli ;-)
W sumie to gdyby nie brak tolerancji dla mniejszości seksualnych mógłbym akceptować to co uznajesz za "The best" - scenariusz na szczęśliwe życie. Ale dotyczy wiary i poglądów.
Osobną sprawą jest polityka i wykorzystywanie przez Kościół jej słabości. Ale i to mogę zrozumieć. Skoro dają ...to bierze.
--------------------------
Ruch zielonych potrzebny jest Sneer ...i to nawet bardzo.
Bez niego podzielimy los koloni bakterii hodowanej na szkiełku laboratoryjnym. Jaki jest los (zawsze ten sam) takiej koloni zapewne wiesz?
A poglądy typu "rozmnażajcie się" temu nie sprzyjają.
Kopiemy sobie grób Sneer. Grób dla całego gatunku. I Kościół robi wiele by nastąpiło to jak najwcześniej. Jak również stronnictwa prawicowe ....które są Twoją intelektualną kuźnią.
Kiedyś ...przed rokiem albo jeszcze dawniej wspomniałem o komputerach kwantowych.
Opisana była zasada ich działania i potencjał. Wtedy najbardziej zaawansowany był komputer ośmio kubitiwy. Obecnie istnieje już model 48 kubitowy. To potencjalna moc obliczeniowa większa niż wszystkich w sumie komputerów na świecie !
Niestety komputer taki wymaga w pacy temperatury zera bezwzględnego. Już cztery dziesięciotysięczne * F powodują błędy superpozycji i co za tym idzie błędne wyniki.
Nie potrafimy utrzymać takiej temperatury na Ziemi przez czas dłuższy niż kila sekund. Rekord pracy takiego superkomputera to 30 sekund !.
Wydajność takiego komputera w porównaniu z obecnym "krzemowcem" jest 10 do potęgi 18 razy większa !
To po prostu przekracza granice naszego pojmowania.
Do czego jest potrzebna taka moc?
Najogólniej ...do władzy nad światem.
Kontrolowaniem "on line" wszystkich rozmów telefonicznych ( w tym szyfrowanych:), poczty elekt, mediów, setek tysięcy kamer w różnych miejscach na świecie. Wszystko na raz z wykorzystaniem ułamka procenta jego możliwości.
Mało tego komputer taki może przetwarzać ( np. wyszukiwać osoby poprzez system kamer) w dowolnym miejscu świata w dowolnej ilości). On po prostu nie może się przeciążyć
Kiedyś chipowaliśmy dzikie zwierzęta by poznać ich trasy wędrówek i aktualne. ich miejsce pobytu. Obecnie chipujemy ludzi! Najbardziej zaawansowana pod tym względem jest Australia.
Ludzie się na to godzą...zapytacie?
Owszem. Można nago wejść do sklepu zrobić zakupy, zamówić bilet lotniczy a nasza klinika ma podgląd na kondycję naszego organizmu. Wygodne? Nie trzeba mieć dowodu osobistego, a i tak z dokładnością do centymetra służby wiedzą gdzie jesteśmy. Nie potrzebujemy biletu w autobusie, karty bankomatowej, pieniędzy i całego tego bagażu ...który obecnie nosimy w portfelu...czy neseserze.
Wracając do komputerów kwantowych. Gdyby umieścić je gdzieś kosmosie poza orbitą Neptuna już teraz działałyby prawidłowo.
cdn.
Ciąg dalszy o komputerach kwantowych.
I to będzie determinowało postęp w najbliższych latach. Prace nad tymi komputerami idą pełną mocą. Kosztuje to krocie...ale na to znajdują się pieniądze. Rządowe, wojskowe, korporacyjne. Specjalnie tworzone start-up'y gromadzą ludzi i firmy, którzy mogą okazać się przydatne w tym zadaniu. Po analizie ich pomysłów czy wyników przejmą ich agencje rządowe ....lub korporacje militarne.
Wyścig trwa ...jak żaden inny w historii ludzkości.
Walka z rakiem, zimna fuzja, badania podstawowe ....nic nie jest tak ważne jak totalna możliwość kontroli ludzkości. Bo to zapewni władzę nad Światem.
Jednak sama moc obliczeniowa to dopiero polowa sukcesu. Równie ważne jest by
komputer "myślał". Nie chodzi na razie o samoświadomość, ale by można postawić mu problem do rozwiązania. On natomiast ...sam poszukał dostępnych danych. Innymi słowy definiujemy cel ...na przykład "zaprojektuj piec hutniczy o zadanej wydajności do wytopu stali o danych parametrach".
I komputer będzie w stanie sprostać takiemu zadaniu.
Czy to możliwe?
Na razie nie ...ale prace trwają.
Sprostać temu będzie w stanie komputer neuromorficzny.
Powstał już eksperymentalny chipset o nazwie Loihi.
Obecnie trafia do uniwersytetów oraz instytutów badawczych zajmujących się rozwijaniem sztucznej inteligencji. Powstał też działający komputer o sporym potencjale z trudem wieszczący się w dużej sali konferencyjnej. Aktualnie trwają prace nad coraz doskonalszym oprogramowaniem i budową nowego interfejsu opartego na funkcjach podobnych do ludzkich synaps.
Dopiero jednak gdy uda się sprzęgnąć moc komputera kwantowego neuromorficznym interfejsem powstanie coś co być może zmusi ludzkość do uklęknięcia. I tym razem nie będą to mity nawiedzonych szamanów ;-).
O ile zdążymy uklęknąć ...bo być może dojdzie ON do wniosku, że stanowimy "rdzę"
na Ziemi.
Świat już dawno przewidział opcję ratowania Ziemii przez komputert w związku z czym nie obawiałbym się tego rozwoju wydarzeń. Nie bez powodu jakiś czas temu głośnk się zrobiło o rozmowach komputera z człowiekiem. Wtedy zapwne badano ewentualne zachowanie takiej jednostki co ważne na dobrą sprawę nic na pewno sie nie dowiedzieliśmy bo o ile komp. Kw. Wyróżnia się mocą obliczeniową o tyle same odpowiedzi obecnych komputerów są upośledzone przez system binarny, którym sie posługują. Dlatego mówi się, że losowanie na obecnych komputerach jest tylko losowaniem pozornym gdyż komputer tak napdawdę w jakimś obeanym medium tw liczbę obiera, również dlatego jakiś czas temu programiści prześcigali się w pomyśłowości na algorytmy losujące, z reguły by zminimalizować możliwość odgadnięcia.
Trzeba zaznaczyć, że z całą pewnością już korzystamy z technologi kwantowej choc nie do końca w kwestii komputerów, gdzie wydaje sie ze jestesmy na poziomie "kwant ready". Np. W produkcjach tv. pojawiają się już firmy których nazwa wskazyuję na tą techologie "quantum" i pochodne. Na ten temat moznaby sie rozwodzic godzinami.
Prawdzimym zagrożeniem jest natomiast człowiek, bo o ile jesteśmy informowani onpostępie prac... wszyscy wiemy z jakim opóźnieniem technologia przedostaje sie z Wojska do cywila, a po II W. Ś Amerykanie dostali monopol naukowy przejmując badaczy niemieckich, uciszając Tesle itp.
Jakby się okazało, że ktoś już posiada taki komputer, w dzisiejszej Erze praktycznie bez śladu byłby w stanie dowolnie manipulować rzeczywistością i otaczającym go światem, a jedynym mu nie posłusznym byłaby świadomo jednosta.
Pisząc to zrozumiałem, że na 99% tak jest i jedyny komputer, którego jeszcze nie złamali donkońca to ludzki mózg. A kolejne wybory powinny być liczone manualnie pof orzykrywką awarii systemów ingormatycznych( wywołać pożar głównej).
Uwaga suchgar roku:
Już wiemy daczego Quentin Tarantino robil filmy jakie robil. Poptostu zyl czy zyje w innym swiecie.
Zaproponowałem nowy temat :
"Rozmowy przy kawie i ciastku".
Co Wy na to?
Były "rozmowy", "przy kawie", "nocą" itp.
Większość złośliwie zamkniętych. Po co kolejny temat? Trzeba było wyczyścić któryś ze starych i pustych a potem go edytować.
Byłoby ok ...prawie.
Przy okazji - ten wpis dotyczy Forum, a nie ogólnej administracji grupy ;-)
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.