"Dosłownie, bo idąc w kierunku baru, zamyśliłem się i zahaczyłem o podwyższenie, przez co z impetem grzmotnąłem o bar i oszołomiony osunąłem się na podłogę. Wtedy ona podbiegła i przyłożyła do guza, rosnącego z prędkością błyskawicy tuż nad skronią, kilka kostek lodu. Pamiętam te urocze zielone oczy, jedwabiste włosy na moich policzkach i ten śmieszny koronkowy kołnierzyk. Pierwszy dzień w pracy miałem z głowy i drżałem, żeby szef nie wyrzucił takiego fajtłapy."