W jedwabnej pościeli, gdy noc jeszcze drzemie,
dotykam się ostrożnie, jak liść opadający na ziemię.
Wzrok mam zamglony, w ustach czuję słodki miód,
gdy mój paluszek po ciele wędruje, by odnaleźć cud.
Rozkosz na policzkach maluje czerwone rumienie,
całe ciało odpowiada, nadchodzi skurcz i drżenie.
Rozkosz coraz częściej jak fala za falą przychodzi,
pieszczę głębiej, gdzie wilgotna tajemnica się rodzi.
I wszystko wokół mnie wiruje, wszystko się spełnia,
gdy coraz więcej paluszków moje wnętrze wypełnia. 🤭