Bycie przywiązaną do drzewa bez możliwości obserwowania otoczenia wywołało u mnie o wiele więcej emocji niż się tego spodziewałam w pierwszej chwili, kiedy M zaczął wyciągać spakowane w tajemnicy przede mną zabawki.
Może to dlatego, że wybraliśmy miejsce dość często uczęszczane przez ludzi i gdyby nie fakt, że pojechaliśmy tam w zwykły dzień pracujący, to z pewnością zostalibyśmy przyłapani na gorącym uczynku.
A może dlatego, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, kiedy szykowałam się na leśne fotki?
A może to przez dyskomfort spowodowany brakiem kontroli sytuacji i możliwością obrony chociażby przed leśnymi robaczkami łaskoczącymi co jakiś czas moją nagą skórę?
W każdym razie to było niesamowicie podniecające przeżycie i dziś patrząc na to zdjęcie natychmiast robię się mokra 😈