* * * (Tylko małomówny klon...)
Andrzej Babiński
Tylko małomówny klon
bramę otwiera wyłonią się chodniki
cichszy od murów w szepcie do mroków przyległym
Miasta w rozgwarze dyszącego
Tylko ty jeden klonie
świeciłeś mi pośród nocy ciemnej
kiedym kroczył nie mogąc dostukać się do domu
Ulicą pod liśćmi klonów
zapełnia się lata ciepły wiew
a to ta wdzięczność na piersi nie doniesiona
porwana przez wiatr
Tylko pod tobą klonie
mieszka światło które moim mieszkaniem
w latach długiej rozłąki twój cień
klonie był piórem wtrąconym mi do ręki
stolikiem i kartką papieru
i snem kiedy się dzieciństwo przyśni
Twój cień nad przepaścią ulotnością i nocą otchłanną
Ty jeden w czasie wieści złych
stojąc masz spokój w poszumach i poszeptach
że wszystko wraca do ładu przeczy złym faktom
W twoim cieniu jest moje jedyne lusterko
gdy wojna postępu pakuje inne realia na przemiał