- "Kto mi zrobi loda?"- spytał sam siebie kniaź Bonifacy.
Echo zdało się mu odpowiedzieć tym samym pytaniem. W tymże momencie zaczął postrzegać pewne światełko w tunelu, które powoli wypełzło spod pierzyny jego nygustwa. Ów światełko pokierowało sygnał do jego dłoni, by nomen omen, wziął kniaź sprawy w swoje ręce.
Bonifacy poczuł napływającą z każdego brzegu radość i ciepło rozchodzące się po jego najodleglejszych końcach ciała.
- "A może by tak spróbować sobie samemu strzelić lodzika?" - pomyślał na głos.
Myśli jego przerodziły się w prawdziwe czyny...