Biel i czerń – niby kontrast, a jednak idealna harmonia.
Ona – delikatna i niepokorna.
Ja – spokojny ale z błyskiem, który zdradza zamiary.
Żyjemy namiętnie, śmiejemy się głośno i nie odkładamy przyjemności na później.
Uwielbiam, jak patrzy na mnie tym swoim niegrzecznym wzrokiem, a jej palce przesuwają się po mnie jakby znały każdy sekret.
Czasem grzeszymy... czasem bardzo. Ale robimy to z klasą.
Bo życie nie jest po to, by je przeczekać – tylko po to, by się nim delektować. Razem. Do utraty tchu.