Mam trudność z relacjonowaniem gangbangów. Za szybko tracę świadomość. Naprawdę nie pamiętam zdarzeń. Nie pamiętam kto, co. Był mój mąż, był mój chłopak i czterech panów, z którymi spotykam się od czasu do czasu w cztery oczy. Pamiętam, że bili mi brawo, gdy weszłam do apartamentu. Pamiętam też miłą rozmowę o rozwiązłości. Zaczęli od pieszczot. Potem sobie używali. Wytrzymałam ponoć cztery godziny. To zdjęcie z końca. Jest na nim kawałek mojego chłopaka. Czuję się psychicznie ukojona, fizycznie zdemolowana 💋