[FRAGMENT]
Mój jeszcze-nie-mąż miał to, czego zwykle pragną kobiety. Psycholog, dobrze wyglądał, był inteligenty i zabawny, nigdy się z nim nie nudziłam. Potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim, o kosmosie i sosie do spaghetti, o Baudrillardzie i o Dodzie. Był nade wszystko empatyczny. Czułam, że chce mnie poznawać głębiej niż kilkanaście centymetrów. I było to dla mnie nowe, ujmujące. Sprawiało, że otwierałam się przed nim jak przed nikim dotąd:
- Naprawdę nie przeszkadza ci to, co opowiadają o mnie twoi koledzy?
- Nie.
- A moja przypadłość?
- Będę beneficjentem. A jeśli uznasz, że znów nie masz nad tym kontroli, to są przecież techniki, leki.
- Nie zostawisz mnie?
- Prędzej ty mnie zostawisz.
Pokochałam go i pomyślałam, że chcę się dla niego zmienić. Najpierw wykasowałam „przeszłość” z telefonu. Tak to wtedy nazywałam, „przeszłość”. W euforii, że zaczynam nowe życie, zrezygnowałam z oglądania porno. Mieliśmy wspaniały seks, zupełnie inny niż ten który znałam. Uczuciowy.