Mini Zbiornik
Zdjęcie profilowe
Tresowana
12 lat temu

Dostałam taką wiadomość:

XXXXX Wczoraj, 10:59
Jestem Dominą z własnym studio. Domina to kobieta, która żyje dostatnio stąd danina. Jakoś nikt nie ma z tym problemu oprócz ciebie hmm. Pozdrawiam zazdrosną koleżankę której nikt nie chce zeszmacić. Ciekawe dlaczego?

Pomijam personalną zagrywkę i zablokowanie mnie. Interesuje mnie jednak definicja dominy podaną przez ową kobietę:

Domina - kobieta żyjąca dostatnio, stąd pobieranie daniny.

Nijak bowiem nie mieści mi się to jakoś w kategoriach dominacji, bo wychodzi, ze każda kobieta, która chce żyć dostatnio i ma odrobinę wewnętrznej mocy może być dominą :D A tym bardziej z nosem do interesów :P

agnessdave
Para () ·
12 lat temu

heh .. po co szukasz wrazen u takich osob ...
zapraszamy do siebie :):)
komentowac nie ma czego - niestety

Zdjęcie profilowe
AfterDark
12 lat temu

Jak grzyby po deszczu wyrastają ogłoszenia coraz to nowszych "domin", w tym szczególnego rodzaju "domin na godziny". I nie ma się tu czemu dziwić - w końcu "kryzys" zobowiązuje. Codziennie do tego światka dołącza kolejna dziewczyna wkładająca na siebie wysokie kozaki i dzierżąca w ręku bicz. Pojawia się jednak pytanie, czy płacąc za "usługę", można zasmakować prawdziwego BDSM, w szczególności pod jarzmem kobiety, która swoją (nową?) fascynację próbuje zmonetyzować?

W BDSM bardzo ważnym elementem jest relacja z której wynika zaufanie pomiędzy dom a sub, zrozumienie i uwzględnienie potrzeb partnera i obustronny szacunek - tego nie da Ci nikt przygodny... ale o tym nie musisz wiedzieć, tu przecież chodzi o pieniądze. A Ty, już jako klient(ka) dostaniesz to za co zapłaciłeś/aś - pigułkę pt. skondensowana doza sadyzmu okraszona iście mechanicznym wykonaniem, fizycznym bólem i masą akcesoriów. W końcu musi(sz) być zadwowolony(a).

Zdjęcie profilowe
AfterDark
12 lat temu

A zupełnie w skrócie - i jakby odpowiadając na pytanie z pierwotnego postu - coś, co zawsze powtarzam: to, że ktoś jest w relacji dominem / panem / masterem nie wynika z tego, że taki tytuł sobie nadał lecz z faktu, że sub / osoba uległa tak chce go postrzegać.

Zdjęcie profilowe
Tresowana
12 lat temu

AfterDark jestem zachwycona racjonalnym i jednocześnie ideologicznym podejściem do sprawy! ;)

Zdjęcie profilowe
importer
12 lat temu

Kochani... na tego typu portalach wszystko jest możliwe. "Dominy na godziny", "Wirtualna tresura", "pluszowe kajdanki" itp. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez takie zachowania i praktyki, osoby postronne (tzw. waniliowe), nabierają zupełnie innego wyobrażenia o BDSM.

PerwersyjnaBDSM
Kobieta () ·
12 lat temu

Ideologicznie , pięknie ! Ale ... Jest małe ale. Nie wszystko jest dostępne dla wszystkich. BDSM , to luksus, a nie przychodnia na NFZ. Dlatego ja zawsze pobieram daninę od singli. Dawniej, nawet nie trzeba było o tym wspominać. To było oczywiste ! Utrzymanie pasji kosztuje, gabinet, akcesoria itd.
Do tego cytuję "to, że ktoś jest w relacji dominem / panem / masterem nie wynika z tego, że taki tytuł sobie nadał lecz z faktu, że sub / osoba uległa tak chce go postrzegać" To ładnie brzmi, ale to frazes. Owszem, jeżeli nie ma takiej relacji, to w to po prostu nie wchodzisz i tyle. Jak chcesz skonsumować swoje pragnienia, jeżeli jesteś np. żonaty czy mężatką, a Twój partner nie podziela akurat tych pasji? Zdrada? Romans? Szukanie nowego związku, tylko przez pryzmat swojej seksualności? Nie ! Zwyczajnie szukasz realizacji, w sposób , który nie naruszy Twojego dotychczasowego życia. Umawiasz się na godzinę , dwie, czy czy weekend i jak Ci odpowiada to , do dzieła ! A danina?

Zdjęcie profilowe
Tresowana
12 lat temu

BDSM to żaden luksus. Pejcz za 200zł można zastąpić trzcinką zerwaną w lesie, gumowy knebel za 60zł cytryną ze wstążką, packę za 100zł drewnianą deseczką, a kajdanki za 120zł opaskami do kabli.

BDSM jest kosztowne tylko i wyłącznie wtedy jak robi się z tego interes.

Nic nie zastąpi tego co w głowie. Zaufania, oddania, władzy - nie da się spieniężyć. A relacja suka - Pan, pies - Domina jest tak szczególna, że może występować zupełnie obok związku. Znam całe mnóstwo uległych i dominujących, którzy właśnie w ten sposób funkcjonują i w żaden sposób, nikt nie narusza życia prywatnego drugiej osoby.

To nie jest pusty frazes, ja to znam z autopsji.

I teraz pytanie w Twoim kierunku - jeśli robisz to z pasji, to czemu Ty też nie płacisz swoim niewolnikom?;) Czyż nie masz przyjemności w tresowaniu ich?

Zdjęcie profilowe
AfterDark
12 lat temu

Pozwólcie, że zwiększę gaz na kuchence bo kotlet się gotuje miast smażyć.

Ta cała dyskusja opiera się na pewnej miskoncepcji, nieporozumieniu, błędzie. Ludzie, którzy swoje pasje/hobby traktują niezarobkowo zawsze będą mówić o sprawach mniej przyziemnych niż osoby, dla których jest to zawód, sposób zarabiania pieniędzy. Na tym polega różnica między relacją a usługą.

Przypomina mi się tutaj pewien kolejny frazes który w częstokroć przytaczam w kontaktach z moją fotobracią. A mianowicie pytanie: czym różni się fotograf amator od profesjonalisty a tenże od mistrza? Amator troszczy się o sprzęt, profesjonalista o pieniądze a mistrz o światło. W przypadku naszego światka amator troszczy się o sprzęt (bo wciąż ma go za mało, musi kupić pół seksszopu), profesjonalista o pieniądze (bo musi jakoś "swoje hobby" utrzymać) a mistrz o relacje. Tyle w kwestii frazesów.

Skoro jednak o usłudze mówimy to usługodawca musi być przygotowany na realia rynku oraz klienta - wybrednego, marudzącego jegomościa dla którego królowie polscy w jego portfelu mają zdecydowanie więcej zastosowań. Tenże ostatni, nim pożegna się z Kazimierzem III Wielkim i Władysławem II Jagiełło za godzinę sprawdzi, czy ta inwestycja ma sens: obejrzy zdjęcia z ogłoszeń, poczyta na profesjonalnych site-ach i zaciągnie języka w półświatku. Ze zdjęć w ogłoszeniach dowie się, że lokal (aka "studio") w którym świadczona jest usługa nie jest za duży a asortyment nie zwala z nóg, z profsajtów doczyta, że obsługa pod względem technicznym pozostawia wiele do życzenia (mimo autoreklamy pod pseudonimem) a półświatek dopowie, że pod względem osobowym to już nie te lata... Klient chwyci wtedy za portfel i zbada swój poziom desperacji. A skoro o pieniądzach mowa - nie ma się czemu dziwić - danina, opłata za usługę czy też po prostu stawka za godzinę to rzecz naturalna - nie znam dziwek które robią za darmo. Prostytucja to ciężki kawałek chleba.

agnessdave
Para () ·
12 lat temu

i własnie tym sie rózni BDSM te ktore siedzi w niektórych z nas od nowo mowy nowo mody ...
Sprzet dla ludzi kochajacych , rozumiejacych potrzebujacych .. jest dodatkiem ... dla pozostałych piedestałem swiadczacym o mistrzostwie
w zrozumieniu tematu i podejsciu do niego .
Literki w naszym kraju staly sie ostatnio bardzo modne - to oczywsite chloniemy inne kultury ale nie zostaly zrozumiane spolecznie .
Modnie jest ostatnio chodzic w obrozy pochwalić sie pejczem lub wpierdolic komus na imprezie . to takie cool
zrozumienie zas fascynacji potrzeb oddania tak dominujacej osoby - jej odpowiedzialnosci - jak i uleglej jej potrzeb .. nikt nie rozumie to juz zboczenie :)

komercjaliz ma to do siebie ze wejdzie w kazda nisze ... zapominacie tylko ze nie kazda musi i da rade wypelnic

Zdjęcie profilowe
MANUFAKTURA_ROZKOSZY
12 lat temu

Witam, a może dla odmiany jakieś uwagi dla lubiącej dominację kilku samców:)) W klimatach BDSM jesteśmy, z mężem zupełnie zieloni ale innych doświadczeń nam nie brak:))

Zdjęcie profilowe
Tresowana
12 lat temu

Manufakturo_Rozkoszy relacja, która dostarcza możliwości samorozwoju i pozwala zrozumieć na czym polega BDSM jest jedna, toteż można należeć tylko do jednego Pana. Owszem, śmiem twierdzić, iż każda z kobiet ma kurewski charakter i z chęcią zostałaby nałożnicą tabunu mężczyzn, a z różnych przyczyn ogranicza się, jednakże dominacja kilku samców nie przyniesie nic dobrego, ponad zaspokojenie potrzeb fizycznych.

Osoba Dominująca może uległą wypożyczyć, oddać na usługi innej Dominującej, ale wszystko za Jej wiedzą i zgoda. A w głowie masz mieć świadomość, że należysz do Pana/Pani, że to Jego/Jej łaska pozwala Ci się spełniać i doświadczyć rozkoszy. Tylko, że na to trzeba sobie zasłużyć ;)

A rozdrabnianie się na kilku samców, dla mnie to jak robienie kilku rzeczy na raz. Żadna nie jest zrobiona dobrze i suma summarum ma się poczucie niespełnienia.

Zdjęcie profilowe
MANUFAKTURA_ROZKOSZY
12 lat temu

Miłe zaskoczenie rozwojem wątku. Nie zabieramy głosu jako ignoranci ale nadal chętnie nasdstawiamy ucha. Dziękujemy wszystkim za cenne uwagi:))

Zdjęcie profilowe
Tresowana
12 lat temu

Ależ zabierajcie głos jak najbardziej. To co piszę, to tylko i wyłącznie MOJE BDSM, czy MOJE obserwacje a Wy, jako początkujący, czy zainteresowani możecie przedstawić swoje. To nie jest tak, że jest jakiś zestaw zachowań/gadżetów/postaw, które trzeba realizować, by móc się nazwać uległą, czy Dominującym. To tworzy się między dwojgiem ludzi, dlatego jest takie szczególne.

Jedno jest pewne. Jeśli czujesz ciepełko i drganie w środku, gdy druga strona dominuje, bądź Ty jesteś górą. To znaczy, że pierwsza granica została przekroczona :)

Zdjęcie profilowe
MANUFAKTURA_ROZKOSZY
12 lat temu

Nam nie chodzi o charakter zabaw BDSM. Czy ktoś sobie leje wosk do ucha, czy przypala pośladek papierosem nas nie interesuje. Zapewne ile osób tyle pragnień i odczuć, każdy ma swoje zachcianki i tajemnice i tak jest ok. To co dla nas jest intrygujące, to przejmowanie roli takiej czy innej, wewnętrzne doznania jakim wtedy ulegamy, co dzieje się z nami samymi. Będziemy drążyć temat, przyznam że uwielbiam gdy panowie przejmują nade mną, kontrolę i nie chodzi mi oczywiście o ból fizyczny. Masochistką nie jestem, sadystów też zresztą nie znoszę. Szukam magi troszkę mrocznych ale nie przerażających klimatów.
P.s.
Dawno przekroczyliśmy wilele granic wraz, z małżonkiem:))
Pozdrawiam

Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.

Rozumiem