ciekawe jak czesto wy- dziewczynki macie orgazm!?!?! wypowiedzcie sie czy lepszy jest ten pochwowy(tzw. Freud`owski) czy łechtaczkowy
A moja kobieta zawsze nie ma orgazmu, ale taka juz natura tych naszych pań
Tygrysku - to chyba nie leży w naturze kobiety, aby nie mieć orgazmu..............
Zrób coś z tym, bo to chyba normalne nie jest...........................
No właśnie... zgadzam się z Tobą mystic... Nawiązując do forum Kasi: facet powinien sprawić, żeby kobieta miała orgazm, oczywiście czasem może się nieudać, szczególnie po alkoholu...... :D
Wiecie co jest straszne? Jak facet się zbyt pospieszy i potem zostawia swoją kobietę zamiast ją zaspokoić, dla mnie taki gość jest spalony, nie mówiąc o tym, że jest egoistą ;)
Ja mam zawsze orgazm i współczuję kobietom które mają z tym problemy. Tygrysku a może nie tak pieścisz swoją partnerkę?
ja i moja kobieta zawsze osiągamy po kilka orgazmów podczas bzykania i zawsze staram sie, abyśmy kończyli w tym samym czasie- wtedy to dopiero jest odjazd. Chociaż kilka razy kochałem się z kobietą, która nie chciała czuc mojego kutasa w środku tylko układała go sobie na łechtaczce i ocierała sie o niego osiągając silny orgazm. Ale jednak wolę jak jest w środku ;-)
tylko jak kobieta jest po alkocholu (i to sporym) jest usprawiedliwieniem że nie miała orgazmy...zreszta w tedy nawet często nie chcą......ale w innym układzie to zawsze mozna doprowadzić kobiete do orgazmu.....nawet jak nie może dojśc przy normalnym stosunku...... to nalezy podgonić języczkiem........nie wiem jakie macie doświadczenia, ale ja staram sie zawsze zaspokoic kobitke pierwszą ..wtedy jak trzeba to i minetka jest smaczniejsza....a jak ja dojdę pierwszy to minetka zamienia sie w pańszczyznę...... :O)
no ja tam jesce nie uprawialem sexu :P wiec nie powiem za wiele
wydaje mi sie,ze orgazm u kobiety wiaze sie w duzym stopniu z jej psychika.jesli kocha faceta oddaje mu swoja cala dusze i cialo i wtedy nastepuje epitafium.PS.orgazm jest cudownym przezyciem...ktore sie daje i otrzymuje...:))
Moja dawna stała partnerka nie osiągała orgazmu a itak zawsze była nadwyraz szczesliwa z naszych stosunków...
Amanda ma racje ze to w duzym stopniu sprawa psychiki.Kiedys trafiłem na pane co potrafiła sobie szczytowac na mnie ocierajac sie tak jak to opisał ZORO78
co nastepuje amanda???? epitafium ???; )))), napewno tego slowa chcialas uzyc ??; )))
Orgazm wspaniala sprawa raz sie trzeba napracowac nad partnerka raz nie poki co jestem z kobieta 3 lata i naprawde albo ze mna jest cos nie tak albo juz nie wiem o co chodzi ale ja doprowadzic do orgazmu nie umiem...
Z innymi partnerkami (bylo ich kilka w ciagu ostatniego roku) nie mialem problemu a tu juz chyba wszystko probowalem co sie da... Czasami juz nie wiem jak sie do tego zabrac Hmm jestem na etapie dawania przyjemnosci a nie brania hmmm to mi sprawia przyjemnosc... ale jak ma mi sprawiac przyjemnosc jak nie wiem czy jej jest przyjemnie i co tu zrobic?
Spuki, moim zdaniem powinienes pogadać szczerze ze swoją kobietą w czym jest problem. Może jest coś skrytego w jej głowie co dałoby jej nawet niejeden orgazm- a boi/wstydzi/oszukuje... powiedziec o tym. Ja ze swoja babeczka jak poszliśmy pierwszy raz do łóżka to nie wyszło nam. Ale od razu zaczęliśmy rozmowę na temat co nas rajcuje i drugi raz był juz jak połączenie miodu z chardkorem. Według mnie ona coś skrywa i nie ma odwagi zdradzić swojej tajemnicy i dlatego nie osiąga ekstazy...
Wiesz Spuki, może to myśl o tych twoich "innych partnerkach" nie pozwala Twojej Pani (z którą jesteś już 3 lata) oddać Ci się całkowicie...?
rozmowa spuki... lduga i szczera rozmowa...
Masz rację Kasiu, obowiązkiem faceta jest zatroszczyc się o przynajmniej jeden orgazm partnerki podczas stosunku.
Tygrysek - współczuję twojej pani - jestes kochankiem do d.......y
E JA MAM ZAWSZE .HI HI HI HI
A ja wszystkie orgazmy udawałem :P:P:P:P:P:P
samym małym nie zawsze daję radę, ale od czego są przecież zwinne paluszki i jeszcze zwinniejszy języczek?
jak już się kochamy to moja kobieta nie odpuści mi dopóki nie zacznie krzyczeć :))
Niby racja że są paluszki i język... ale jakoś zawsze zaczynam od długiej gry wstepnej, pobudzania oralnego, która kończy się u partnerki conajmniej jednym orgazmem łechtaczkowym, a i tak nigdy nie mam spokoju jeśli nie doprowadze jej do szczytu poprzez penetracje...
Przy pomocy paluszków i jezyczka mozna zdziałać códa.gorzej jak sie przdobrzy i pana jest juz wypompowana :( :P :P :P :D :D
ej surwi ale on pisze że kobieta nie odpuści jak nie krzyknie , więc wiesz wracasz wieczorem od kolegi .krzyczy nie odpuszcza , jesteś po piwku krzyczy nie odpuszcza i td itd .pozdrawiam
a ja mam orgazm zawsze i ten łechtaczkowy i pochwowy.....ale wolę łechtaczkowy który wprawdzie jest krótki ale za to jaki odlot...;)
Osobiście jestem sępem - to znaczy, że kochając się staram się jak najbardziej zespolić z partnerką, być z nią, w niej, być nią samą - odnoszę wtedy wrażenie, że przeżywam wraz nią. I dopiero to daje mi spełnienie. Może to kwestia wybujałem wyobraźni, a może rzeczywiście współodczuwanie - nie wiem i szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć. Wychodzę po prostu z założenia, że mężczyzna pełni w stosunku do kobiety rolę służalczą i jego psim obowiązkiem jest robić dokładnie wszystko, żeby było jej jak najlepiej.
Ktoś tu wspomniał o "zwinnym paluszkach i języku" - podchodzę do sprawy intuicyjnie, szukam, a kiedy znajdę - pieszczę tak długo, póki nie poczuję u niej tego specyficznego dreszczu... ja jestem wtedy mniej ważny, ważniejsze jest dla mnie to, co i jak ona czuje i to, co ja w takiej chwili czuję - jakby (powtarzam) coś z jej odczuwania, jej wrażeń, jej zatopienia się w samą siebie. To po prostu unosi w powietrze. Serio.
ja za moją nie mogę nadążyć :) czasami chce od razu rżnięcie (dosłownie) a czasami delikatna gra wstępna paluszkami i języczkiem... najlepsze jest to, że muszę się domyślić :)) a jak źle trafię, albo co gorsza się zapytam to już dupa zimna :)
snowman ma rację, że dawanie daje dużo przyjemności... tylko u mnie ma to taki negatywny efekt, że gdy widzę, że moja kobitka dochodzi, to mój orgazm zaczyna przybliżać się z prędkością tornada i muszę sie bardzo wysilać, aby nie skończyć przed nią... co nie zawsze niestety mi się udaje :(
amannda orgazm to nie kwestia umysłu ...tylko organizmu ...rób wszystko ale nie dorabiaj ideologii to wszystkiego ...
pozdrawiam
A ja jestem bardzo szczęśliwa, przeżywam kilka rogazmów w trakcie jednego stosunku, nie wiem czy to efekt działań mojego partnera, czy też moje ciało tak działa, poprostu kocham się i nie myślę o tym, jestem aktywna, pieścimy się, nie wiem czy jest to wynik oddziaływania na łechtaczkę czy ruchów frykcyjnych w pochwie, czy pieszcot innych okolic mojego ciała, jestem pobudzona i te odczucia doporowadzają mnie na szczyty, natomiast tak zaczęłam się zastanawiać, mój partner twierdzi, że największą rozkosz sparwiają mu pieszcoty, że napięcie u niego narasta i orgazm jest czymś nieuchwytnym, samo spełnienie i wytrysk są już czymś co przynosi mu odprężenie, jak to jest u was panowie ???
dream - to jest tak, że moja obecna partnerka też kilkakrotnie dochodzi do szczytu w trakcie jednego aktu i - czasem - wystarcza do tego dosłownie kilka ruchów; kiedy w końcu oboje mamy już dość, bo i drżą nam nogi, i ciemnieje przed oczami (przynajmniej mnie), kończymy - niezmiennie w jej ustach, a raczej w gardle, bo mnie dosłownie połyka; niemal tracę wtedy przytomność - po prostu totalny odlot i to samo dzieje się z nią.
Ale zazwyczaj bywa to tylko chwilowa przerwa, na 1-2 papierosy, na poprzytulanie się - bo ona (ma 25 lat) znowu zaczyna. Nie sądziłem, że potrafię tyle razy z rzędu (bacz na mój wiek, a nie prowadzę przy tym tzw. higienicznego trybu życia), ale ona mi udowodniła, że to jest możliwe.
Nie jestem przy tym jakimś tam rekordzistą - za każdym razem jestem zaskoczony, że potrafi jeszcze ze mnie siły wykrzesać. I za każdym kolejnym razem, kiedy kończymy ten odlot jest większy i większy, i większy... i większy - póki nie zaśniemy lub póki nie musimy się zwijać (niestety jeszcze nie mieszkamy razem).
Kiedy jednak mamy możliwość spokojnie zasnąć, to jest jak zapadanie najpierw w nirvanę, a później w narkozę - sen bez snów, ze świadomością tego drugiego ciała obok. I ciekawostka przyrodnicza - później, podczas samotnych już nocy, w podświadomości siedzi ta obecność obok i często jest tak, że sięgam ręką szukając jej obok (ale to już zupełnie inna bajka chyba :) ).
tak, tak, tak! :))
cudownie jest jak szuka i znajduje... ja też ;)
jak mruczy i mówi ... za chwilę mi worek roz....li ;P
jak ogarniają mnie dreszcze na ramionach...
jak unosimy się razem w powietrze... absolutna prawda!!!
jak drżą mi nogi!
i ta obecność Twoja przy mnie w samotności... o cholera!!!
takie piękne i prawdziwe... dzięki gdziekolwiek jesteś...
Matko boska, ale truposza odkopałaś... 7 długich lat :/
stary ale jary ...czy jakos tak ;)
ale jaki!!! kurcze jak to przeczytałam to ciary mnie przeszyły na wylot!!! :)))
a co to jest ... wylot ..? :))
to to co przyjmuje na wlot :)
Aber: chyba chodzi o odbyt.
Swoja droga ktos ma zapal grzebac w archiwum sprzed 7 lat...
Gadasz_jak_Penis ..:D ..zamiast czytać za koleją :)
Najgorzej jest wtedy kiedy facet sobie stawia za szczyt honoru doprowadzić kobietę do orgazmu. Spotykamy się w różnych konfiguracjach i w różnych grupach, (ostatnio nawet z parką na zbiornikowym chacie mogli sobie pooglądać :D). I jedno wiem - orgazm osiągam tylko z moim mężusiem. Inni podchodzą do sexu jak do zadania, które należy wypełnić punkt po punkcie albo zawodów kto dłużej, jeszcze inni przeliczają: wielkość x długość stosunku= orgazm. Nie tędy droga, jednak kobieta dużo ma w psychice i dużo od tej psychiki zależy. Pamiętam jeden GB skromny bo łącznie z moim było trzech gości. Jak się skończyło?? On mnie kończył a panowie, dobrze ponoć obdarzeni, siedzieli i patrzyli jak się wiję z rozkoszy.
nie tylko kobieta ma w psychice, ale mężczyzna też i wtedy jest orgazm na maksa i równocześnie... wtedy jest zajebiście :)
na wylot tzn. od stóp do głowy i na odwrót,
Gadający_Penisie wracam do archiwum, bo dobrze się przy tym bawię i można świetne perełki tekstowe poczytać, bo do aktualnych coraz rzadziej zaglądam... nudno, złośliwie i zbyt wulgarnie jak na mój gust ;/
może być dobrze obdarzony, a działa jak sexmachine...
może być mniej obdarzony, a człowiek leci w Kosmos!!!
emocje Kochani emocje... jak ich nie ma to wiecie co... nie ma orgazmu i tyle!
Ja mam zawsze orgazm, ale tylko z meżem. Raz jest analny, raz pochwowy innym razem łechtaczkowy, a on ma jeden i to w dodatku ch..wy.
i... niech Was nie zjedzą motyle ;D
znałam takiego co był emocjonalnym zerem, ale mam to już dawno za sobą :))
teraz tylko Kosmos mam w głowie... hm Aber... masz rację nie tylko w głowie ;))
a teraz Littuś napisze grzecznie wszystkim .. gdzie jeszcze ?? ..:DD
Bardzo ciekawy temat:). Chetnie poczytam:)
.. no to trzeba czekać .. na fachowców od **opisywanych orgazmów ** :))
nie trzeba czekać na fachowców od "opisywanych orgazmów" ale pojąć co to jest orgazm i jakie jest jego znaczenie - a to że większości samcom się wydaje że kobieta musi mieć szczyt bo przecież "ON - JA" ją posuwam, że "JA - MISTRZ - RUCHACZ NIE Z TEJ ZIEMI - wsuwam i wysuwam - to już problem, ale tylko tych myślicieli... bo normalni jak się bawią to zawsze mają zajebisty sex...
dlaczego oceniać normalni czy nie?
kto chce to ma... to co chce
nic na siłę...
jednemu odpowiada mechaniczny sex i czuje się On świetnie... niech się czuje ;)
na zdrowie!
a drugi... spokojnie zmysłowo delikatnie namiętnie z wyczuciem... ech!!!
nie narzekajmy... trochę pozytywniej i optymistyczniej... przecież sex to cudowna sprawa, jeśli dochodzi do takiego szczytowania i takiego zespolenia, że odlatujemy w Kosmos...to endorfinki szaleją, szaleją , się śmieją, się śmieją... ;D
Właśnie skończyliśmy .......... o którym z orgazmów mamy wam Kochani nasi opowiedzieć ?? :)
ale tak w szczegółach :D:D, aby teoretycy zajarzyli :D:D
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.