I znów środa, tym razem przed Wigilią. Jakoś tak po seansie. Rozdzieliliśmy się z Ewą dla niepoznaki. Ona poszła na górę, ja na dół do solankowej. Wewnątrz zastałem tylko znajomą z saun. Trochę gadaliśmy na luzie. Wkrótce do środka wszedł pewien niewysoki gość po pięćdziesiątce. Kojarzę go z widzenia - normalnie przychodzi z żoną, lecz tego dnia był sam. Na widok naszej znajomej usiadł prawie naprzeciwko niej (bliżej już nie mógł), zakrywając przyrodzenie dłońmi i tak intensywnie patrzył, że niemal oczy mu wypadały. Wkrótce po nim dołączyła dość liczna grupa panów i choć udawali obojętność, widać było wielkie zainteresowanie. Znajoma wyszła wyraźnie zdegustowana, zaś panowie po kolei opuszczali saunę.
Na krótko przed naszym wyjściem Ewa leżała w pustej parowej na górze, ja zaś odpoczywałem na leżankach. Ludzie poszli na seans i wokoło było pusto. Naraz z dołu przyleciał ów facet, co go widziałem wcześniej w solankowej. Natychmiast wskoczył do środka i usiadł po tej samej stronie, co Ewa. Byłem ciekaw, co gość zmaluje, lecz cierpliwie czekałem na rozwój sytuacji. Po paru minutach usłyszałem w saunie plask i chwilę potem tupanie nogami oraz śmiech Ewy. Moment później gość wyskoczył z sauny, złapał ręcznik i poleciał gdzieś na dół, zostawiając otwarte drzwi. Byłem spokojny o Ewę, bo nie z takimi przypadkami sobie radziła. Gdy wyszła, usłyszałem całą historię.
Gość wlazł do sauny i usiadł Ewie prawie na nogach. Gapił się jak szalony, przy okazji ugniatając przyrodzenie. Z początku Ewa leżała z przymkniętymi oczami, lecz gdy sytuacja stała się mniej komfortowa, wstała tak nagle, że gość najwyraźniej nie wytrzymał. Zerwał się z miejsca i poślizgnął na mokrej podłodze, upadając. Wstał natychmiast i wyskoczył na korytarz. Gdy usłyszałem później relację Ewy, też się uśmiechnąłem. Żałuję, że nie widziałem tego na żywo, choć gdybym był wtedy w saunie, gość by tak nie zareagował.

Wesoło to było dziś ;-) O dziwo towarzystwo dopisało i pomimo ciekawskich panów daliśmy radę. Kiedy powtórka?