A teraz kontrowersyjny temacik:
Zobaczcie tą dyskusję:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,150,125115822,125115822,Oddam_libido.html
"Problem jest seks w małżeństwie.
Kiedy poznawałam swojego przyszłego męża wiedziałam, że nie jest za dobry w "te klocki". Ja też jakoś super doświadczona nie byłam, wielu rzeczy o sobie nie wiedziałam. Seks wydawał mi się wtedy sprawą co najwyżej drugorzędną. Miałam nadzieję, że razem będziemy się w tej kwestii rozwijać.
Od tamtego czasu minęły 4 lata, a ja widzę (nie wydaje mi się), że mój mąż się cofa. Okazało się, że ja całkiem dużo tego seksu potrzebuję i że nie wystarczy 5 minut pod kołdrą i nawet orgazm osiągany w takim wypadku nie wystarczy.
Nie ma u nas w ogóle atmosfery, namiętności, a ja już nie mam pomysłów, jak męża uświadamiać. Jemu wydaje się, że jak mnie po razie pocałuje w ucho, szyję, cycka, potem trochę po udzie, to ja już jestem super nakręcona. Fakt, że ciężko nie ma, bo ja właściwie całymi dniami mokra chodzę, ale to zupełnie nie z powodu tego, co on ze mną robi.
Mówiłam mu wiele razy, czego od niego potrzebuję, jak ma to robić i gdzie. Pokazywałam zdjęcia, filmiki, schematy, obrazki i nic:(.
Mówię mu tu masz pornola, zobacz sobie, jak oni to robią (może nie najlepszy materiał szkoleniowy, ale innego nie mam). Mąż ogląda i mówi, że nie może na to patrzeć, bo ta laska robi miny, jakby...(nie nadaje się na forum). Ja mu mówię nie patrz na laskę, ale na kolesia. Na tym filmiku miał zobaczyć, że kobietę można np. spokojnie chwycić za biodro, że np. jej się tego biodra nie urwie. Mąż rozumny jest, więc myślę sobie, teraz skumał. Ale nic...Potem się go pytam, czemu mnie za to biodro nie zapał, a on: ZAPOMNIAŁEM.
Albo znalazłam filmiki z tantry na necie, pokazuje mężowi. Laska się produkuje o sferze emocjonalnej, o rozgrzewaniu się nawzajem, a on mi mówi: daj na bzykanko, bo ten wstęp nudny...
Postanowił się postarać i za punkt honoru postawił sobie, odnaleźć magiczny pkt. G. Ale dla mnie to tak, jakby ktoś skakał ze spadochronu bez przygotowania. Nie znalazł, a ja wiem, że go mam. Ale już pal licho ten pkt. G.
Kolejnym problemem jest to, że ja potrzebuję być zdominowana...Mój mąż chyba też. Co niestety nie wchodzi w ogóle w grę, bo dla mnie facet uległy=facet aseksualny. Chcę, żeby mnie zabolało, a moje "ała" dla męża jest sygnałem, że coś źle zrobił. Pytam się go, czy widzi różnicę między "ała" a "nie rób tak, bo to boli". Widzi, ale nadal na każde "ała" się wycofuje.
Znajomi dookoła zdradzają się nagminnie, a mąż chwali się swoją gorącą żonką. Że on nie musi niczego poza domem szukać, że ma seksi żonkę, która się przebiera, rozbiera i jeszcze dobrze loda robi.
Tu nie chodzi o to, że mąż nie uznaje moich potrzeb. On po prostu tego całego seksu nie ma we krwi.
Ogólnie jest dobrym mężem i ojcem.
W sumie pytanie moje nie jest o to, jak i co jeszcze mogę zmienić, bo już nie mam nadziei.
Pytanie moje jest takie: ile miesięcy, lat stan dużego pobudzenia seksualnego może trwać i jak sobie pomóc, żeby skończyło się szybciej? Chcę spakować swoje libido do szafy, a najlepiej do sejfu. Kocham mojego męża i zdradzić go nie mogę, a przez swoje żądze nie jestem z nim szczęśliwa."
Czy ta para nie byłaby szczęśliwa, gdyby wybrali swing? Czy nie byłoby to idealne rozwiązanie ich problemów? A tak , mimo że ich małżeństwo jest poza seksem idealne, rozleci się. Bo Ona ma inne potrzeby seksualne. Powiecie: Swing jako lekarstwo , ale czy w tym przypadku tak by właśnie nie było?
Temat jest bardzo ciekawy i pewnie też popularny w wielu związkach. Co zrobić z różnicami w potrzebach przeżywania przyjemności albo może jak znaleźć równowagę między braniem a dawaniem przyjemności w łóżku sobie i partnerowi. Jeśli w Waszym pytaniu swing jest jedyna opcją, to chyba nie jest to jedyne rozwiązanie. Ale jakie pytanie taka moja odpowiedź. Nie za bardzo sobie wyobrażam, aby ta para z forum, jako dwoje, dobrze bawiło się razem na jakiejś imprezce swingowej, skoro w domu im nie za bardzo to wychodzi razem. Być może facet by się nudził a pani byłaby mocno zadowolona ? Razem czy osobno na koniec imprezy by wyszli ? To raczej pytania bez odpowiedzi. Jeśli tylko jedna osoba się wypowiada o swoim problemie a nie wiem co myśli o tym jego połówka ze związku, to prawie jak wróżenie z fusów, o czym kto myśli i dlaczego. A może w Waszym pytaniu chodzi o to , że dla tej pani dobrym rozwiązaniem jest swing jako jej a nie pary ? Może i tak. W końcu większość ludzi jest egoistami, bo najpierw chcemy sobie a dopiero innym.
Para ewidentnie nie dobrała się seksualnie. To wielki problem. Ale tez bardzo delikatna sprawa w niezwykle delikatnej materii. Ludzie są rózni i jednym swing w takiej sytuacji może pomóc a innym zaszkodzi na amen.
czytam jak wyżej, a raczej widzę słowo swing coraz wyraźniej jako zdrada - to macie na myśli ?
Swing nie jest zdradą ! W swing z założenia bawią się ludzie z własnej nieprzymuszonej woli i z partnerem (w przypadku par). To gdzie tu zdrada ????
Przyznaję , że sporo czasu zajęło mi przeczytanie całego tematu w gazecie.
Gdybym nie znał różnic w słowach swing a zdrada to i pewnie bym to sobie wyguglał. Tej pary z forum, bo chyba o to chodziło dorota_marek, jakoś nie widzę razem w swingu jako lekarstwo na ich wspólne problemy łóżkowe a raczej padło słowo napisane przeźroczystymi literami oczywiście , według mnie. Że może to drugie słowo byłoby lepsze dla bohaterki z forum. A w sumie to i tak tutaj nikt na razie nie zaglądał, więc temat jest widocznie niezbyt interesujący.
Nie za bardzo sobie wyobrażam, aby ta para z forum, jako dwoje, dobrze bawiło się razem na jakiejś imprezce swingowej, skoro w domu im nie za bardzo to wychodzi razem. Być może facet by się nudził a pani byłaby mocno zadowolona ? Razem czy osobno na koniec imprezy by wyszli ?
Może trudniej jest odpowiedzieć na takie pytanie zadane prze ze mnie wcześniej.
Jak wszystko - dla jednych jest to lekarstwem, dla innych przekleństwem. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale próbować zawsze warto. Tym bardziej warto, gdy ludziom zależy na sobie.
.
Co do mnie - swingować zacząłem po rozwodzie. Tak się ułożyło. W gronie swoich znajomych mam jednak remis. Jedno małżeństwo bardzo się zbliżyło do siebie po tych harcach, natomiast drugie roztrzaskało się bezpowrotnie.
ech zycie poprostu zycie recepty brak !
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.