http://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-inwazja-chorob-wenerycznych,nId,1106967
Co o tym sądzicie? - w końcu członkowie (nomen omen) zbiornikowego grajdoła są w grupie, która powinna być szczególnie zainteresowana tym tematem, ze względu na znacznie wyższe ryzyko złapania czegoś przy okazji od ludzi, których widzimy po raz pierwszy w życiu.
Kiła, rzeżączka, chlamydie, HPV, HBS, HCV, opryszczka - to tylko te najczęstsze klątwy bogini Wenery, którymi obdarza zbyt gorliwych wyznawców. O HIV nie wspomnę.
Zdarza wam się myśleć o tym temacie gdy spotykacie kogoś, kto wam się baaardzo podoba, czy wolicie odsuwać nieprzyjemne skojarzenia gdzieś daleko?
Wszak brak zewnętrznych objawów zakażenia nie oznacza pewności zdrowia.
"Bezpieczeństwo przede wszystkim" czy "nie ma ryzyka - nie ma zabawy"?
Swingujemy 13 lat, nigdy niczego nie zlapalismy a badamy sie regularnie, i zdarzalo nam sie ryzykowac.
Wiec albo nie jest tak zle, albo pary swingujace bardzo o siebie dbaja.
Badania, dbanie o swoje z drowie. To podstawa. I wspieranie przemysłu gumowego. Do tego bardzo niepopularny, ale chyba najbardziej skuteczny środek zabezpieczający przed chorobami: zdrowy rozsądek.
Myślę że najbezpieczniej swingować z własną ręką;)
Prawda jest taka, że równie łatwo złapać jakieś świństwo na saunach, basenach, w publicznych toaletach co na zabawach. Jednak na ogół swingersi to ludzie duzo bardziej dbający o higienę, zdrowie. Są syfy, które równie dobrze zlapać można w autobusie, a najgroźniejszy z wszystkich możliwych HCV w zasadzie wszędzie.
Dbać o zdrowie, dbać o higienę, WZMACNIAĆ ODPORNOŚĆ!!!
Oczywiście, że tak. Mam w rodzinie gostka, który jako lekarz epidemiolog... powiedzmy, że nadzoruje placówki typu sauny, kąpieliska, baseny, aquaparki, solaria i inne "pierdziane baseny", jacuzzi znaczy. Oczywiście nie tylko, To przemysłowe wylęgarnie wszelkiego syfu!!! Przecież, jak taka sauna napier*dala kasę właścicielowi przez cały dzień, to nawet nie ma kiedy wywietrzeć, odparować wilgoć. Wręcz ferma grzybów, pleśni, bakterii!!! Czy bywalcy takich miejsc zastanawiali się ile pośladków, odbytów, kroczy, cipek i niedomytych penisów, niemytych po grzebaniu w jajkach dłoni, dotykało ławeczek, klamek, szafek, kranów, łóżek opalających, itd. w tych przybytkach? I jesteście przekonani, że po każdym kliencie, "wypalają" wirusy i bakterie lampami UV, zmieniają wodę, odkażają, piorą, czyszczą? A co tydzień, dwa, albo co miesiąc - niełaska? Tnie się koszty i przecież wodę w jacuzzi, fantastycznie podgrzaną, napierdzianą, z lekką nutką moczu, śliny, śluzu i ch*uj wie czego, jako cudowna pożywka dla bakterii wystarczy przecież do następnego weekendu.
czyli wniosek nasuwa się jeden ... najbezpieczniejsze to domowe SPA :-)
Tia... Jak ktoś jest syfiarzem, to syfiarzem umrze. Są ludziska, którzy idąc na basen, nie kąpią się już tego dnia, bo przecież się już kąpali. Kobieta we wtorek założy gacie z poniedziałku, bo przecież zmieniła podpaskę i cipka ich nie dotyka. Facet, założy we środę skarpetki z wtorku, bo się wywietrzyły na kaloryferze. Wręcz drgawek obrzydzenia dostaje, gdy w pracy, jakiś znajomy facet po szczaniu, wychodzi z kibla, podając dłoń na przywitanie, a wiem, że zapomniało mu się obmyć dłonie...
W suchych saunach, które mają 95-105stC cczęść syfu unicestwia się przez temperaturę... W saunach, gdzie są seanse saunowe wietrzenie jest wręcz przymusowe... Gorzej jest w łaźniach parowych... generalnie nie byłoby problemu gdyby każdy siadał na swoim ręczniku, ale niestety w naszym pięknym kraju do saun chodzi zgraja niedoinformowanych buraków :-(
Yhy... Idziesz na basen, widzisz jak cudownie zadbane mają stopy nasi rodacy. Pięty takie, że jakby biegł po asfaltowej szosie w upalne lato, nie ma ch*ja we wsi... trawy zapłoną od krzesanych nimi iskier. Podobają mi się szczególnie panowie-esteci, którzy hodują specjalnie paznokieć małego palca u jednej dłoni. Wyskrobują go do perfekcyjnej czystości, a to kluczykiem od auta, a to spinaczem biurowym... Służy wręcz idealnie do czyszczenia uzębienia, wydłubywania kóz z nosa, miodu z uszu. No i panie w różowo-panterkowo-legginsowo-frędzelkowych botkach, tiulach, itd. Zanurza się "toto" w basenie, a wokół powstaje wielokolorowa plama, jak po rozlanej benzynie, bo dla dodania sobie wdzięku, namaściła się wszystkim co przemysł chemiczny jest w stanie wyprodukować. A to ktoś sobie w basenie bączka wypuści, a to małe szczanko - co będzie za każdym razem wyskakiwał do sraczyka.
Już nigdy nie pójdę do sauny.
@ Analclimax - i wszystko to mówi facet, który nie boi się zanurzyć fallusa w odbycie ;)
Nie, żebym się z Tobą nie zgadzał, masz sporo racji, ale z drugiej strony nie da się uniknąć kontaktu z chemią, bakteriami i całą resztą syfu, który nasz otacza. Ważny jest zdrowy rozsądek, on pozwala części z nas się nie myć codziennie (bo np taniej) a części z nas omijać takie "toto". Sam byłem kiedyś zaproszony, przez parkę do ich mieszkania, gdzie po dwóch sekundach pobytu i znajomości z właścicielami wiedziałem, że strach prosić o filiżankę kawy, a co dopiero coś więcej. Nawet w seksie trzeba myśleć właściwą główką, a wtedy powinno być w miarę bezpiecznie. No i niestety (sam tego nie lubię) trzeba popierać przemysł gumowy, zwłaszcza, jeśli wie się, że partnerka prowadzi "aktywny" tryb życia. Ktoś kiedyś powiedział, że uprawiając seks z partnerem/-ką, de facto uprawiasz go z jej/jego wszystkimi dotychczasowymi kochankami.
@bisex80: jak odbyt wypłukany, to uwierz mi, czystszy od podłogi na sali operacyjnej szpitala. A poza tym, nie wsadza się w byle dupsko, tylko z rozwagą. I nie zapomina się o wspieraniu przemysłu gumowego, prawda?
zlapalem katar...nie upilnowalem się :-)
Przede katarem, grypą nie upilnujesz się. Niestety.
Wśród Polaków jest wręcz atawistyczna niechęć do nieznanego, do którego tubylcy zaliczają mydło, kąpiel, zmianę bielizny. Syfa można przecież złapać także od prawowitej małżonki.
Na temat możliwych zakażeń mam niestey sporą wiedzę i powiem szczerze ciąży mi ona trochę... wolałabym wiedzieć niewiele, jak na przykład o systemie emerytalnym ,co pozwoliłoby mi spać spokojnie... Wiem np, ze można złapać kiłę przez minetkę- znam przypadek,chlamydia potrafi przeniknąć przez " pory" w gumce, rzeżączka... laska robi loda kilku facetom- mają ją wszyscy... a mimo to swingujemy nadal. Polecam okresowo robić testy na HIV i HCV, można także w tescie kasetkowym sprawdzić się pod kątem chlamydii, dodatkowo okresowe wizyty u ginekologa. Trzeba zachować zdrowy rozsądek,ale jednoczesnie wyluzować. Jak mawiają: odważni nie żyją wiecznie, ostrożni nie żyją wcale. Moim zdaniem o wiele bardziej niebezpieczne są szaleńcze przygody pozamałżeńskie, niż swing z ludzmi, którzy się regularnie zabezpieczają. meg
Taaaa równie dobrze można ze spotkania wrócić z katarem lub grypą żołądkową . Ale w intymnych kontaktach .............
Cóż podziwiamy tych ,którym zdarza się "jazda bez trzymanki".
Zastanawia tylko , dla zabawy ? I ciekawe jak jest z statystykami łapania różnych ...przypadłości ?Bo dla medycyny z pewnością "grupa podwyższonego ryzyka".
Witam ,
Co do niektórych chorób zakaźnych możemy je złapać wszędzie np żółtaczkę. Ja uważam że, jazda bez trzymanki to ze stałym partnerem :)) natomiast imprezy to jak najbardziej gumka zawsze nas trochę chroni.
Idąc na basen prawie 100% basenów w Polsce ma problem z gronkowcem A ZWŁASZCZA TE CO MAJĄ USZKODZONE KAFELKI. Wiem bo przez 12 lat zajmowałem się produktami do dezynfekcji w miejscach publicznych baseny, szpitale i wiem jak są stosowane oszczędnie bo są drogie. Najlepszą ochroną jest zdrowy rozsądek :)))
Pozdrawiam
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.