Mam 27 lat i całe życie, którego nigdy nie chciałam. Wychowałam się w miejscu, gdzie nikt ci nie mówi, że jesteś ważna. Że jesteś czyjaś. Zawsze byłam sama, a jeśli ktoś był obok, to nie po to, żeby przytulić. Może dlatego dziś mam w sobie chorą potrzebę bycia czyjąś własnością. Dosłownie. Żeby ktoś decydował, kiedy wstaję, kiedy klękam, kiedy mogę mówić, a kiedy mam milczeć.
Nie jestem normalna. Mam w głowie dziury, które łata tylko poczucie zależności. Moje ciało reaguje na władzę, na karę i nagrodę, na moment, kiedy nie wiem, czy mnie pocałujesz, czy uderzysz w twarz. Kocham być uległa. Kocham czuć się jak zabawka, ale nie taka, którą rzuca się w kąt. Mam w sobie strach, chaos, bezbronność i chcę, żeby ktoś to po męsku wykorzystał.
Z wierzchu wyglądam na ogarniętą – kredyt, mieszkanie, praca, uśmiech. W środku siedzi mała dziewczynka, która chce siadać pod stołem, patrzeć w oczy z dołu i słyszeć „moja”.
Jeśli potrafisz prowadzić, ja potrafię iść za tobą. Bez pytań. Bez granic.
uległość, obroża, klapsy, strach, zależność, opieka, poniżenie, lizanie, kolana, własność
udawania, pustych słów, fałszu, samotności, słabości, zimna, braku kontroli, kiedy ktoś ktoś jest z łaski
Od niedawna ludzka psychologia
Lubię tańczyć
Jakieś smuty
"Życie nie jest problemem do rozwiązania, lecz rzeczywistością do przeżycia."
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.