E tam,ja się tak nie bawię:-) :-) :-) . Zrobiłam kawę przygotowana na pikantne przygodu Ursusa,a tu lipa:-) :-) :-) . Tylko ja się otworzylam,foch,zawiodłam się :-D :-D :-D :-D :-D
Macanki,sranki :-P :-P :-P tu chodzi o coś mocniejszego:O :O :O :O
Patka, z mocniejszych przezyc w wieku 16 lat to sobie mlotkiem palec zbilem, tyle ze wtedy juz do smiechu mi nie bylo:)
Ja opisałam,kiedy już mialam męża :-) :-) ,to nie muszą być tylko wspominki z dziecięcych lat:-D :-D :-D Ja w wieku 16 lat bylam dziewicą,serio:-) :-) :-) :-)
No ja pamiętam jak Jacek w okresie wakacyjnym wchodzil za mną oo schodach.Wracalismy do domu.Podwinął kieckę i wsadził mi:)))to było na ostatnim schodku...a potem tak zczepieni maszerowaliśmy w sumie gęsiego do mieszkania żeby dokończyć robotę;)
Gdzie ten wpis o gitarze , deszczu i klimacie z bajki? Nie mogę go znaleźć. Zainspirował mnie do powitania Ciebie jako adminki podobnym:
Pożegnanie pierwszej miłości:
Gorący wieczór w podczęstochowskiej wiosce gdzieś pod koniec ostatniej dekady XX w. Była Noc Świętojańska - najkrótsza noc w roku. Noc magii i czarów. Powietrze aż iskrzyło od nadmiaru energii. W tej wsi spędzałem kilka wakacji w dzieciństwie. Wtedy wszyscy pracowali a na "Lazurowe Wybrzeże" się nie jeździło. Moja koleżanka z dziecięcych zabaw w chowanego brała ślub. Gdy otrzymałem zaproszenie wspomnienia odżyły. Chciałem ją po raz ostatni zobaczyć wolną ...bez ślubnej obrączki na palcu. Ślub brała w miejscowym kościele. Proboszcz wielki jak ciężarówka o tubalnym głosie zaintonował właśnie jakąś pobożną wyłkę. Byl to bowiem ślub rzymski. Teraz wiem dlaczego w kościołach są takie wielkie drzwi. Ircia wyglądała wspaniale. Zawsze się w niej podkochiwałem, ale jej obecny widok zapierał dech w piersiach. Długowłosa blondynka, prosta jak trzcina o pięknych migdałowych oczach. Do tego ten srebrzysty timbr, gdy wypowiadała sakramentalne "dokąd nas śmierć nie rozłączy". Po ślubie wszyscy gromadnie przeszli kilkaset metrów do gospodarstwa, gdzie mieli zamieszkać młodzi. Ich rodzice witali chlebem i solą oraz szklaneczką "poprawiacza nastroju". Złożyłem życzenia młodej parze a cmoknięcie w policzek Irki parzyło. Bylem sam więc nie zabawiłem długo na weselu. Nawet nie zatańczyłem z panną młodą. Wyszło mi, że możliwe to byłoby najwcześniej rano. Wracałem na piechotę do wujostwa. Zrobiło się już mocno ciemno i zaczął kropić deszcz. Rozebrałem się do bokserek zwijając ubranie w tobołek. Umocowałem go na kiju miejscowym zwyczajem i przerzuciłem przez ramię. Tak jak "Jasio Wędrowniczek". Lubię deszcz. Szczególnie taki letni ...ciepły. Przechodziłem kolo cmentarza. Deszcz zrobił się już ulewny a na niebie pojawiły błyskawice. W wioskach inaczej jakoś niesie głos. Tam grzmot pioruna wprost ogłusza. I wtedy wyszła z mroku ona ... Irka. Podeszła całkiem blisko, objęła ramionami i tym swoim srebrzystym głosem wyszeptała mi do ucha
- "Przyszłam cię pożegnać. Czekałam długo, ale nie wracałeś, Żałuj teraz. Zatańczymy więc teraz ...po raz ostatni.
Była tak wiotka, że prawie nie czułem jej dotyku. Grzmoty zmieniły rytm. Pioruny biły częściej i głośniej. Zaczęliśmy tańczyć. Początkowo powoli, ale to burza dyktowała tempo.Woda pryskała spod naszych stóp ...tylko czemu nie moczyła Jej śnieżnobiałej sukni?
Po chwili znikło wszystko . Pozostaliśmy tylko my i wirowanie. Czułem słodki zapach jej włosów i konwalie ...skąd w czerwcu konwalie? Był już tylko ruch i Ona. Zatrzymał się też czas. A może nie - bo przecież strugi deszczu spływały mi po twarzy . Może to było jakoś poza czasem? Po chwili nie było już nic - tylko Ona i deszcz ... i ciemność. W pewnej chwili poczułem jej usta przy swoich i cichy szept stopniowo zanikający ...żegnaj. Nagle uderzył piorun. Zdążyłem tylko pomyśleć
- jak cudownie jest tak odejść
...i wszystko się skończyło. Zapadła ciemność. W pewnym momencie poczułem zimno. Błysnęła mi słaba myśl, że to dziwne by marznąć będąc martwym. Poczucie zimna jednak narastało. W końcu otworzyłem z trudem oczy. Siedziałem prawie goły w kałuży na poboczu drogi na wprost bramy cmentarza obejmując białą brzozę. Tobołek z ubraniem leżał kilka metrów dalej kompletnie przemoczony. Był już świt
No Pele ...dreszczyk jest rzeczywiście ...Nie znałam Ci z tej strony ;-)
To było zbyt prowincjonalne. Pele, zamiast pisać jak brałeś Etopirenę pod Częstochową między grobami, lepiej opisz jak brałeś Shakirę między piosenkami. Pod Garderobą.
Seat Garderoba.
Lubię lokalny folklor Harvi. Kopulacja Syrianek i ściskanie ich macko-czułków to Twoja przecież specjalność. I megalomania ;)). A tak w ogóle to chyba Ci chodziło o etopirynę ...czy jakąś Syriankę miałeś na myśli?
Ja ongiś spotkałam faceta z Syriusza ...Letnią porą to było .Wyjątkowo suche lato.Mijały tygodnie bez kropli deszczu .Sucho i żar z nieba .Każdy chciał deszczu choć na chwilę oddechu.Próżne modły.Byłam sama w domu babci .Dom drewniany ,nagrzany słońcem .Małe okna zakrywałam okiennicami .I w końcu przyszła burza .Kumulacja upału i suszy.Pioruny waliły bez umiaru.Wicher targał drzewa .Wielkie topole złamały się jak zapałki kładąc swe konary w mym ogrodzie .Zatarasowały drogę i zerwały trakcje elektryczne .Zrobiło się ciemno .Wicher wiał a gałezie stukałte okna .W drzwi zastukał on.Auto zostało zablokowane na drodze .To były czasy gdy jeszcze nie rozbierałam mężczyzn z garniturów .Skóra i jeansy i owszem ...On był inny .Z innego świata ,z innej planety .Było dość chłodno a babcia miała piec kaflowy z popielnikiem .Piekliśmy tam kartofle w koszulkach .Jedzone z solą i masłem własnej roboty .Siedział w ręczniku a ubranie suszyło się nad piecem .Spędziliśmy całą noc patrząc w ogień .Miałam dobre wino jeżynowe ...Momentów nie było .Tylko takie zwykłe porozumienie duszy i ciał ...Rano zostawił mi adres ...Beztroska 20-tu lat .Nigdy się z nim nie skontaktowałam .Przyjechał kiedyś do babci .Odgadłam z opisu.Ale wówczas to ja już byłam dziko zakochana na ziemi .I pan z Syriusza rozwiał się w zakątkach pamięci .
Spotkałaś Niesiu prawdziwego Syriuszana. Harvi ożywił tych z komiksów. Takich co pierdnięciem wywracali lokomotywy i latali w powietrzu w czerwonych kapotach niczym F-15. O takich Syriuszanach chyba wspomina w wizjach na swoim profilu. O Ciebie otarła się miłość a o niego chód wsobny eugeniki w wydaniu Sniegowa z Trylogii "Ludzie jak Bogowie".
Więc Niesiu też otarłaś się o "niepojęte". Masz jeszcze ten dom babci?
Mam!Właśnie jadę tam już w niedzielę ...gdzieś na bagna :-D
Jeżeli nie zjedzą Ciebie komary to jesteś szczęściara. Nie kupuj tego gówna na przeciw kleszczom i komarom. One to kochają! Najlepsze są lampy oliwne z aromatyzowanym olejem cynamonowo-lawendowym.
Pele ...komary swoich nie jedzą :-)) Ja tam jestem swoja .A babcia na ziolach się zna .Nauczyła mnie tego i owego.Lawendą obsiane jest zawsze .Nacieralam się tym i komary mnie kochały...z resztą ...kto mnie nie kocha ?;-)
Pamiętasz ..."w życiu ważne są tylko chwile" :). Może to była ta Twoja "chwila"?
Tak ...beztroska dwudziestolatki mogła być. Ale już wiesz, że łapać należy wszystkie "chwile"? Większość potem się wypuszcza, ale nie traci się tej jedynej.
Kartofle z paleniska i włóczenie się po bezdrożach z aparatem fotograficznym to jest szczęśliwe życie. I wiatr z deszczem we włosach.
Nigdy nie twierdziłam ,że jestem nieszczęśliwa .Szczęście jest wtedy gdy świat zwalnia .Człowiek nie powinien ciągle biec.Często patrzę na ten świat wokół i widzę tyle cierpienia .Każdy dzień sprawia ludziom ból.Zbyt mało mamy spokoju i ciszy .Zbyt tłoczno wokół .Dlatego kocham swą samotnię ...:-)
Świat jaki mamy to wybór ludzi. Większość chce mieć! Dużo a najlepiej wszystko choć szczęście daje miłość ...i samotne chatki na bagnach.
Dlatego z politowaniem patrzę na tych dla ,których te "piniondze " to sens życia .A ile mi płacą ,a co se mogę kupić ,a czemu taka bieda ma prawo głosu...Ot w myśl przysłowia :"czemuś biedny -boś głupi a czemuś głupi-boś biedny "
Dokładnie. Ten pęd do koryta zatrzymać może tylko kuracja wstrząsowa. Poważna choroba, wypadek ..."gdy śmierć zajrzała w oczy", albo odejście kogoś bliskiego. Bez tego słychać tylko radosny "kwik konsumpcji".
Ooo ..to ja chyba przeszłam kurację razu trzy...:-D Żyję ,wygrałam ...dlatego boli mnie lekceważenie ludzi,pogarda do życia ...To dziecinne i smutne .
Pogarda do życia? Chyba nie masz na myśli aborcji? Nie ma pogardy dla życia. Instynkt samozachowawczy na to nie pozwala. Boi się każdy niebytu. Istnieją tylko tacy co potrafią to przezwyciężyć. Ludzie są tylko bezmyślni, bo "koryto" - to "różowe okulary", aż do momentu jakiejś tragedii - gdy pada wyrok "Jak pan się będzie oszczędzał to ma pan rok ...najwyżej".
Ale lubimy mieć. Taka chatka to ideał by być z kochaną osobą , ale wiem, że nawet znając konsekwencje złamiemy się. Najpierw na podłączenie prądu, potem na kuchnię węglową. Następnie przyda się telefon ...i przegraliśmy z "grzechem pierworodnym" człowieka ... pazernością.
Ja kuracji żadnej nie pamiętam... ale szacunek dla ludzi i radochę z życia posiadam.. A pogarda nie jest dziecinna... Dzieci nie pogardzają innymi i nie lekceważą nikogo... To dopiero dorośli je tego uczą...
Prawda to niestety ...W chatce mam prąd ale nie za prądem tam jadę ...A pogardę do życia ma każdy kto neguje wszystkie jego aspekty .To złe a tamto głupie ...szkoda gadać
Co znaczy "neguje wszystkie jego aspekty" ? Co to w ogóle jest w Twoim rozumieniu? Tzw. "wartości" masz na myśli? Te zależą od wychowania, nauczania, rodziny, otoczenia i charakteru. Nie są uniwersalne. Inne ma zakonnica a inne inżynier.
Mylisz się Tesknotko :). Dzieci są okrutne, bezmyślne i chcąc imponować potrafią być gorsze od wilków. W grupie oczywiście. Bo w domu są słodkie.
Pele ...są dorośli ludzie ,wykształceni ,na pewnym hmm poziomie .Tacy ,którzy mają wiele ...I te ich malkontenctwo...mieszanie czarnego białym ...Zasady zasadami a uczucia i tak biorą górę .Jeśli ktoś mówi ,że to marne jest a ja to kocham to kto ma rację ?
Tego nauczone są od dorosłych... Zanim to nastąpi są słodkie i kochane... i cieszą się, że mają kogokolwiek do zabawy... Nie oceniają i nie kategoryzują innych...
A potem zaczynają naśladować rodziców...
Pewnie chodzi Niesiu o coś ck nazywamy światopoglądem drobnomieszczańskim cechującym dorobkiewiczów? Poza tym mamy jako ludzie jedną złą cechę. - koniunkturalizm. Lubimy trzymać z wygodnymi choćby złymi. Do tego z powodu pozostałości instynktu stadnego nie jesteśmy obiektywni. Faworyzujemy rodzinę, znajomych. W cumie tygiel sprzecznosci.
-------------------------------------
Tesknotko - Dzieci są bez- etyczne. Czyli pojęcie dobra i zła dopiero w nich się kształtuje. Mogą podpalić kota dla zabawy, albo wyszydzać niedowidzącego kolegę. Wiedza i przykład dopiero kształtują ich poczucie sprawiedliwości.
Il, nie zgodzę się z Tobą. Już roczne dziecko uczy się, co jest dobre a co złe... Do tego czasu nie jest w stanie jeszcze ani męczyć zwierząt, ani wyszydzać innych ludzi... Natomiast w tym wieku wciąź kocha wszystkich, którzy okazują mu zainteresowanie i chce się bawić z każdym zwierzęciem... A potem zaczyna dostrzegać, jak zachowują się rodzice i zaczyna zachowywać się w taki sam sposób...
Już dobrze Niesiu i Tesknotko :). Zgadzam się z Wami choć kusi mnie by napisać ...nie do końca". Bez-etyczne (nie mylić z nieetyczne) zachowanie dzieci wynika bowiem z ciekawości. Sam w wieku kilku lat zrzucałem z kolegami kota z dachu "na spadochronie" zrobionym ze sznurka i starej poszewki na poduszkę.Pewnie bym tego dzisiaj już nie pamiętał, gdybym nie przesiedział za to kilku godzin w komórce bez obiadu :). Stare metody wychowawcze dzisiaj nie znajdują zrozumienia u psychologów a ściślej psycholożek ...choć nie wiem czemu? Były one nie tylko skuteczne, ale i znakomicie poprawiały pamięć. O tym co należy robić, co można ...ale nie zawsze, a o jest kategorycznie zabronione bez względu na okoliczności. Niestety "wychowanie bezstresowe" i kapitalistyczny konsumpcjonizm powodują bezduszność i egoizm wśród obecnej młodzieży.
A miało być o wakacjach z dreszczykiem;)))
patka na wakacjach z dreszczykiem więcej dzieci się płodzi .Czas wakacyjny,wyluzowany sprzyja spontanom,wspólne urlopy to czas na riki tiki;)a co za tym idzie będą dzieciory :) potraktuj te rozmówki jako kontynuację tematu;)tematu z dreszczykiem
ok;)))
Tylko kto te dzieci wychowa?;^)Riki Tiki Bum...:-D
No jak to,przecież można dostać rodzinne w wysokości AŻ 77 zł;)) Nasze państwo bardzo namawia do płodzenia dzieci.I bardzo pomaga w szczególności matkom samotnie wychowującym dzieci.Żenada.
Ano i dreszcze mnie przeszły :-D
Ja już wolę riki tiki bez komplikacji .Najlepiej nad chłodnym jeziorkiem w chaszczach...
albo na plaży ,szum morza,cudo;))
To i ja coś napiszę o swoich wakacyjnych przygodach z dziewczynami.
Będąc na koloniach w Czechach wpadła mi w oko pewna Czeszka o imieniu Petra. I kto wie czy nie przeżyłbym z nią swojej inicjacji, gdybym przy próbie ściągnięcia jej bluzki nie zobaczył u niej pod pachami czarnych kuleczek brudu. Wybredny jestem i wtedy zupełnie przeszła mi ochota na cokolwiek. Poprzestałem na całusach i macankach. Pamiętajcie dziewczyny, higiena to podstawa!
Kiedyś wracałem z meczu, chyba z Gniezna. W pociągu w przedziale tylko ja i jakaś dziewczyna. Popalałem wtedy, to zapaliłem, a ona poprosiła o papierosa. Pogadaliśmy chwilę, powiedziała mi, że jest studentką geografii. Trochę się zdziwiłem, bo wyglądała na jakieś 17 lat. Potem wyciągnąłem piwo, też chciała. Spytałem co w zamian, nawet na nic nie licząc. A ona się przysiadła do mnie, dała buzi. Za tyle to Ci mogę dać jednego łyka- powiedziałem. Spytała: a jak zrobię to ustami, to całą puszkę dostanę? Myślę sobie, ciemno jest, bo to wieczór, w przedziale tylko my, to w sumie dlaczego nie? Rozpięła mi spodnie i już miała przystąpić do rzeczy, gdy otwarły się drzwi przedziału. Bileciki do kontroli! Dałem konduktorce swoją legitymację kolejową, a ona woła koleżankę czy kolegę: ty popatrz, ten playboy to syn tego a tego. To się tatuś ucieszy jak się dowie jakiego ma Casanowę. A ta "studentka" nie miała biletu i przyciśnięta pokazała legitymację szkolną. Okazało się, że miała 14 lat i była na gigancie, znaczy nawiała z domu. I jeszcze chciała, żebym jej zapłacił za bilet, ale usłyszała ode mnie tylko: wypierdalaj gówniaro! A potem zanim wysiadłem znalazłem jeszcze tę konduktorkę i wywiązała się rozmowa:
- kierowniczko, niech pani nic ojcu nie mówi, no co go będzie pani wkurwiać
- a daj spokój, przecież nic nie powiem, ja też kiedyś byłam młoda
- ale jakie byłam? nadal pani jest
- ty Casanowa, ty już lepiej idź zanim się nie rozmyślę...
Innego roku był wyjazd z kumplami na Mazury pod namiot. Nas trzech i poznane tam trzy dziewczyny. Mówiły, że uczą się w szkole policyjnej w Szczytnie, ale z nich były takie policjantki jak z nas zakonnicy. A po wszystkim, lekko przestraszeni, wczesnym rankiem, skoro świt, spakowaliśmy się i z Mrągowa udaliśmy się do Mikołajek. A tam też były dziewczyny...
Żeby pod ten namiot jechać pracowałem wcześniej, w lipcu, na budowie. I już po powrocie z Mazur, gdzieś bylem w jakimś pubie i tam do mnie jakaś dziewczyna mówi: hej. No hej, a my się znamy? A ona mi mówi, że się nie znamy, ale pamięta mnie z tej budowy i fajnie bez koszulki wyglądam. Mówię jej: a podobno bez spodni jeszcze lepiej. Dosłownie po pół godziny rozmowy wyszliśmy i w jakichś krzakach, bez żadnych uczuć, kompletnie bez jakiegoś romantyzmu zrobiliśmy to. Po wszystkim ona się pyta kiedy się znów zobaczymy? Wcale się nie zobaczymy. Jak to wcale, dlaczego? No wcale, bo za łatwa jesteś. Pa...
I na koniec pewna smutna historia. Choć smutny był tylko sam epilog. Ona mieszkała po sąsiedzku tam, gdzie przebywałem na wakacjach. Na początku tylko się sobie przyglądaliśmy, następnie były jakieś nieśmiałe próby rozmów, potem już tylko czekaliśmy żeby się zobaczyć. Mój typ, czyli czarnulka o ładnej buzi i ślicznym uśmiechu. Ale do niczego nie doszło, aż do dnia wyjazdu. Byłem u niej w pokoju. Ona spytała czy jeszcze przyjadę. A chcesz żebym przyjechał? Nie wiem. Po czym podniosła głowę, ślicznie się uśmiechnęła i usłyszałem: tak, chcę. Usta miała lekko rozchylone i takie soczyste. Pocałowaliśmy się. Usłyszałem, że fajnie całuję. Jak fajnie, zwyczajnie chyba. Nie, właśnie fajnie, bo nie pchasz tak tego języka jak inni. Aż się zdziwiłem. To nie były czasy internetów, komórek, fejsów i nawet adresu od niej nie wziąłem. Będę na Ciebie czekała- usłyszałem na pożegnanie. Ja też będę czekał i przyjadę za rok, a jak się uda to wcześniej. Czekałem kolejnych wakacji, aż w międzyczasie przyszła wiadomość. Ty znałeś tę Anie...taka młoda i ładna dziewczyna...miała wypadek...samochód ją potrącił...I tyle zostaje z tego naszego kruchego życia. Jakiś przydrożny krzyż i wspomnienie jednego pocałunku...
A potem poznałem swoją przyszłą żonę i już w kontaktach z kobietami byłem grzeczny. Na ogół. Ale ogólnie wakacje to był zawsze cudny okres wspominany z nostalgią...
No i pojechałeś...aż mnie smutek ogarnął...
Mnie też.
Mnie dreszcze czekają...opowiem gdy wrócę;^)
pewnie zmokłaś ,przeziebiłaś się ,katar jest..hmm..przewidujesz dreszcze?? weź apap...;)
u mnie słońce... w cieniu i mchu siedzę by chłodzić ciało ;-)
Poszalałam w te wakacje tuż przed urlopem.. zrobiłam sobie makijaż permanentny..
hala ...a pele o tym wiedział ? toż to rodzaj tatuażu jednak;)..usta czy brwi?
górna powieka... :))
(na razie)
To musiało boleć....ale chyba 2 górne powieki!!!!:)
hihiih, tak, dwie.. ale nie bolało, dostałam jakieś znieczulenie.. :))
Maść znieczulająca....powieki bym nie zrobiła ale nad brwiami mogłabym się zastanowić.Nasza znajoma zrobiła sobie wlasnie brwi i usta.Przyznam,że fajnie to wyglądało.
Hejooo;) wakacje są?są! A ja jadę do Krakowa sobie;)
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.