Silnik cicho zastygł, gdy zatrzymaliśmy się w ciemnym zaułku na obrzeżach miasta. Gdy zeszła z motocykla, przyciągnąłem ją do siebie, czując przyspieszony oddech.
„Tutaj?” – wyszeptała z błyskiem w oku.
Zamiast odpowiedzi, obróciłem ją i oparłem o chłodną ramę maszyny. Moja dłoń sunęła po jej biodrze, aż uniosłem ją lekko i… klaps. Cichy pomruk wyrwał się spomiędzy jej ust.
„Dokładnie tutaj” – uśmiechnąłem się, przyciągając ją jeszcze bliżej. Miasto żyło swoim rytmem, ale dla nas liczyła się tylko ta chwila.