Jestem magistrem, koneserem piękna, kobiecego ciała i pieprzonym idealistą. Wierzę w Boga i ludziom, którzy mówią, że jestem piękny. Z lubością oddaję się długim intelektualnym rozmowom bez puenty a muchy wypuszczam z powrotem przez okno.
Mózg, w zasadzie intensywność myślenia i sposób w jaki się go używa. I nie trzeba robić lobotomii, żeby się zorientować w stanie zużycia materiału.
Bardzo ważne jest dla mnie abstrakcyjne poczucie humoru, uwielbiam Monty Pythona czy Woody Allena.
Głupoty i bezrefksyjności, ciebie nie boli, ale jest groźna dla otoczenia. "Ludzi głośnych i napastliwych", tak, to prawda.
Ciekawym ludzi. Lubię słuchać, umiem słuchać, nie każdy to potrafi.
Focenie, czytanie, pisanie takietam. Aktualnie zdjęcia zajmują mi najwięcej czasu. Chciałbym, żeby kiedyś było to moje główne zajęcie zarobkowe, połączenie hobby z pracą, ale nawet jak nic z tego nie wyjdzie zdjęcia sprawiają mi dziką frajdę. Co jeszcze? Jeżdżenie rowerem po górach, czyli mountain biking.
W cholerę tego, bo wszystko, co podleci, spodoba się i zostanie. Od Huntera przez Sigur Ros do Faure'a. Ale przede wszystkim prog rock: Dream Theater, Transatlantic, Spock's Beard, Abraxas, Camel, stary Genesis, Aragon. Z klasyki Czajkowski i jego jazdy emocjonalne. L'Arpeggiata, Garbarek, Pat Metheny, Muse, Mike Patton i wszystkie przyległości, System of a Down i Tankian solo, Leonard szacunek Cohen, Tom depresyjny Waits, Dżem, Raz Dwa Trzy.
Na przykład te, do których scenariusz napisał Charlie Kaufmann. Ulubiony film kompletnie z dupy to 13 piętro. Ostatnio 4 lwy - totalny dżihad mózgu.
Nie szanuję xiążek, bo walają się po całym domu. Nie wiem dlaczego mam ich tyle, bo nie potrzebuję. Mam - jak pisał Pilch - amnaesia librorum i mogę te same czytać w kółko. Ale zawsze będzie Neil Gaiman za to, że z niczego potrafi stworzyć historię. I to jaką! Nienawidzę go. I Barańczak, ponieważ odziedziczył genialne poczucie humoru po Tuwimie i Słonimskim.
Wszystko należy robić cicho i powoli, bo miłość jednak jest. Tak. [Państwo von Kleist/Świetlicki czasami też jest cacy]. Albo ten kawałek, nie wiem kogo, którego nie mogę za chuja zapamiętać, który mówi mniej więcej, że trzeba tracić siebie kawałek po kawałku aż nic nie zostanie, wtedy można zacząć budować na nowo. Fajne.
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.