W łóżku (i poza nim jestem) bardzo otwartą osobą. Chociaż początkowo robię wrażenie nieśmiałej, to szybko się rozkręcam, ale potrzebuję na początku inicjatywy drugiej (trzeciej, czwartej? ;)) strony. Dobrze wiem, co lubię (dużo), ale też mam świadomość tego, co mi nie pasuje. Najbardziej działa na mnie rozmowa, flirt - uwielbiam być w ten sposób rozpalana. Im dłuższa jest gra wstępna, tym ostrzej bawię się później.
Z rzadka można mnie zobaczyć na transmisji. Czasem też oglądam i komentuję inne. Lubię rozmowy i wirtualne zabawy, ale nie wykluczam, że czyjaś propozycja będzie dla mnie na tyle kusząca, by przejść do świata realnego. Na transmisji publicznej robię to, na co sama mam ochotę (czasem posłucham jakiejś sugestii). Marzenia spełniam na transmisjach prywatnych ;)
starszych mężczyzn, jasną karnację i okrągłe kształty u kobiet; osoby, dla których prezerwatywy to oczywistość; zbiorniki wodne; skrajności; bycie samej; jedzenie; absurdalne poczucie humoru, krytyczne myślenie, drobne złośliwości ;)
seksu analnego w moją stronę (ale chętnie wykorzystam jakiegoś pana przy użyciu strap-ona), niskich kobiet (są wyjątki, ale generalnie wolę 160+); kont z motywem "jestem wyjątkowy" ograniczających się wyłącznie do poczucia bycia lepszym od reszty zbiornika; kawy; homofobii; bezmyślności
sekspozytywność, kultura i społeczeństwo; chciałabym pomacać sztuczne piersi - nie sądzę, żeby to było specjalnie przyjemne, ale ciekawi mnie jakie są w dotyku ;D
głównie erotyczna ;)
Prof. Małgorzata Fuszara:
„Małżeństwo daje niesłuszne przywileje – poprzez np. ulgi podatkowe – relacjom intymnym, seksualnym, które nie powinny znajdować się w polu zainteresowania państwa. Państwo powinno interesować się relacjami opieki. To właśnie relacje opieki, a nie erotyczne, państwo powinno wzmacniać, m.in. dlatego, że na tym korzysta. Państwo ma np. obowiązek zapewnić opiekę nad samotną, chorą, starszą osobą. Jeśli ta osoba ma partnera czy partnerkę, który/a godzi się tę opiekę sprawować, to niejako wyręcza państwo, odciąża je. A płeć partnerów/ek nie powinna mieć znaczenia. Ani to, czy tych ludzi łączą również stosunki seksualne – to przecież absurd!
Na rzecz uprzywilejowania małżeństw przytacza się najczęściej argument o ich wartości reprodukcyjnej – w nich rodzą się dzieci. To argument wadliwy. Dzieci rodzą się też – i coraz częściej – poza związkami małżeńskimi. A poza tym, oprócz małżeństw, w których rzeczywiście wychowywane są dzieci, istnieją małżeństwa bezdzietne, które jednak też mogą korzystać z ulg. Albo małżeństwa, które dawno już wychowały dzieci.
(...)
Związki partnerskie interesują mnie więc jako wyjście naprzeciw mentalności, w której bardziej niż relacje seksualne, liczą się relacje opieki. Dla par zarówno różnej, jak i tej samej płci – to jest dla mnie absolutnie poza dyskusją. Osoba bliska to ta, która udziela drugiej osobie wsparcia, jest gotowa zaopiekować się nią w razie potrzeby. Czy oprócz tego łączy je również seks - to już, podkreślam, nie powinna być sprawa państwa.”
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.