Jako już doświadczona osoba bo i zbliżająca się do 50tki mam przemyślenia z którymi chce się z wami podzielić. Nie jest to narzekanie lecz chyba smutek z faktu że mało już wierze w odszukanie partnerki, która stworzyła by ze mną intymną życiową relacje. Nie pisze tu o przelotnych spotkaniach w apartamentach i hotelach. Pisze o pełnej akceptacji i zrozumieniu potrzeb i fantazji. Czy tak trudno znaleść w partnerkę która lubi crossdresing i swing. Która jest zmysłowa, piękna, fetyszowa i otwarta na wspólne różne zabawy ? Kiedyś myślałam ze nie - ze to tylko kwestia odszukania się w gąszczu ciał. Dziś myśle że to bardzo trudne. Zazdroszczę parom które odnalazły się w realnym ale tez swingowym życiu. Nie mowię tu o patologii która często tu występuje ( alkoholizm, narkotyki i niebezpieczne zachowania). Mowię o parach które znam i są rozważne seksowne i otwarte na zabawy w bezpieczny sposób. Zazdroszczę Wam. W życiu nie CANDY - nie mam akceptacji. Szkoda … może kiedyś się ro zmieni