Oliwka lśniła na jej dupsku jak na scenie, gdzie każdy centymetr skóry wołał o dotyk. On nie mógł oderwać wzroku od tego widoku — napiętego, jędrnego, prowokacyjnie wypiętego tyłka, który błyszczał w półmroku jak obietnica grzechu. Wspomnienie, jak klęczała przed nim z wypiętymi biodrami, wbijało się w jego głowę ostro, jakby to działo się tu i teraz. Czuł pod palcami jej rozgrzaną skórę, gładką, śliską, zapraszającą do brutalnego chwytu. Pamiętał, jak rozkosznie się poruszała, jak rytmicznie nadziewała się na jego twardego kutasa, jak jej jęki przeplatały się z jego ciężkim oddechem. Samo wyobrażenie jej krągłości falujących pod uderzeniami sprawiało, że krew buzowała mu w żyłach. Ten tyłek, ta wilgotna cipka rozgrzana do granic, to spojrzenie przez ramię, kiedy chciała więcej — to wszystko wracało z taką mocą, że jego kutas teraz stał, gotowy przebić noc wspomnieniem, które paliło go równie mocno jak jej ciało wtedy.