Kochani,
Zapraszam Was do Infinity na urodziny mojego męża. Kto był już u nas zapewne go poznał, gdyż na palcach jednej dłoni można policzyć ile razy opuścił stanowisko. Na potrzeby jednego ze spotkań w Infinity w klimacie PRL ochrzcił się szatniarzem tego miejsca i tak zostało. Naprawdę jest prezesem i dyrektorem, szefem i pracownikiem, konserwatorem i sprzątaczką, kierownikiem robót i budowlancem, dj' em i tancerzem po prostu alfą i omegą w tej piwnicy. Choć ja mam swój udział w Infinity, bywa, że jestem nieobecna a Paweł jest zawsze. To on Was wita, rozmawia, zagaduje, żartuje, flirtuje😜, tworzy atmosferę tego miejsca. Kto nas już dłużej zna ten wie, że na początku tworzyliśmy to miejsce we czwórkę. Pandemia pozmieniała nasze pierwotne plany. Zostaliśmy we dwójkę i musieliśmy stworzyć nowy zespół. Gdyby nie wrodzony optymizm mojego męża i przekonanie, że sobie poradzimy, że warto i że to ma sens, Infinity byłoby już przeszłością. Dość tych pochwał, bo się stanie pyszny…😜