Spostrzeżenie... Atmosfera rui i porubstwa, która wnika głęboko w człowieka, żyjącego zbiornikiem, jest tak wszechogarniająca, że ciężko czasami wyjaśnić bliskim, niezorientowanym w temacie, co się aktualnie robi, gdzie się jest, z kim, gdzie się go poznało, i jakie dokładnie relacje nas łączą. Coś, co mi wydaje się już oczywiste, normalne i codzienne, innym może wydawać się absolutnie niemoralne, rozwiązłe, chore. "Ale że co, ty tak z jej mężem i ona nic?" "To on się zgadza, żebyś ty z innymi"? "Że ilu w tym tygodniu?" "Ale że co, wszyscy tam są nadzy?"
Wyobraźcie sobie miny rodziców, gdyby usłyszeli Wasze odpowiedzi na takie pytania...