"[...] Długo się nie zastanawiając zanurzyłem w niej swój język, najpierw niezbyt głęboko i rytmicznie lizałem ją, spoglądając czy choć trochę się już rozbudziła. Przez przymrużone powieki widziałem w jej oczach aprobatę na pobudkę jaką jej zaserwowałem. Rozochocony jej spojrzeniem nie przestawałem jej pieścić, najpierw jeden a po chwili drugi palec znalazły się środku, była już cudownie wilgotna i zaczynała się wić z rozkoszy…"
https://quadrifoglio.site/z-wizyta-w-stolicy/