Cari spędza weekend w Łodzi. Wybrała się z koleżanką na miasto. Obstawiałem, że wieczór skończy się "grzecznie", gdyż koleżanka należy do dość spokojnych. Zaczęły na "Off Piotrkowska", potem przeniosły się do jednego z klubów.
Tańczył z Nią wysoki Szwed, blondyn o niebieskich oczach. W trakcie obłapywania na parkiecie, zapytał ją, czy chce się z nim przejść...
W tym momencie, o 2:02 w nocy, dostałem SMS:
"Jadę z Szwedem dopiero co poznanym w klubie. Będę się ruchać :* "
Wiedziałem, że nie będzie to łatwa noc. Nagły wyrzut adrenaliny i serce zaczęło walić jak oszalałe... Wiedziałem, że teraz kontakt z Nią się urwie. Ale na ile? Na godzinę? Dwie? Może dłużej...
Leżałem gapiąc się na telefon. Zastanawiałem się, czy już dojechali, czy już akcja się rozpoczęła...
O 3:39 Messenger pokazał powiadomienie o nowej wiadomości. Przyszły dwie fotki z informacją, że jest już w taksówce.
Zadzwoniła do mnie z domu i wszystko opowiedziała.
"Jestem taką szmatą..." - podsumowała wieczór.