Orest86
Gdy ziemia pęka od wyznań słońca
I lato nagość ofiaruje zmierzchom
Odciskam kolejne pocałunki sierpnia
Na twoich ustach i zielonych listkach
Wzruszona przystaję nad pogiętą trawą
Gdy grzbiety pręży pod nektarem rosy
W zapach sadu wplatam lazurowy batyst
I purpurę zmysłów w ukochane oczy
Patrzę na rulony pozwijanych pól
Wmalowane w pejzaż złotymi kleksami
Wokół słodka wrzawa odgłosów – koncertów
Zawieszeni w ciszy znanego ścierniska
Rzeźbimy szyframi dotyków i słów
Swoisty ornament ulotności imion – dwóch
3 lata temu