Randka cz.2
Satynowe koronki czy jednak czarny zestaw z Triumfa. Zdecydowałam się na czerń. Czarny koronkowy stanik i stringi też czarne. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądało dobrze, na tyle na ile mogło wyglądać. W końcu mam już swoje lata.
Teraz tunika, oczywiście z dużym dekoltem by atuty pokazać. Białe spodnie i czarne trampki. Znów się przejrzałam. Jest ok. Trochę na luzie, ale z klasą. I make up. Czerwone usta i mocno wytuszowane rzęsy. Delikatny fluid by wyrównać koloryt skóry.
Włosy, upięte czy rozpuszczone? Sprawdzałam w lustrze kilka razy. Jednak upięte, zawsze mogę rozpuścić.
I ostatni sznyt, zapach. Droga piękna perfuma. Spryskałam nią włosy, odrobina za uszami, kropla w nadgarstki.
A niech tam, jeszcze w dekold. Pachniałam świeżo i czysto. Tak jak lubię.
Czułam się jak nastolatka. Głupia pomyślałam, przecież to nic takiego. Tylko randka. Nie pierwsza i nie ostatnia. Ale i tak miałam ten dreszcz emocji przed pierwszy spotkaniem.