No więc mam piwnicę im. de Sade. Schodzę tam rzadko, ale zawsze po to samo i tylko wtedy, kiedy po wszystkim mogę pobyć sama przez kilka godzin. Jakiś czas temu byłam tam z K., który wie jak podduszać, żeby była adrenalina. Wie jak uderzać, żeby nie było krwi, ale tak, żeby bolało. Czasem potrzebuję sytuacji granicznych. K. najpierw mnie przytula, a potem robi mi rzeczy brzydkie i mówi do mnie brzydko. Nie śpieszymy się. K. wkłada mi rękę do połowy łokcia i rozciąga. Uderza drewnianą szpicrutą, po tyłku, po plecach, po nogach, po piersiach. Wykręca sutki, ciągnie za włosy. Mam pompowany korek analny. Czasem myślę, że pęknie. Robi mi jeszcze inne rzeczy, o których teraz nie napiszę. Taki seans trwa około trzech godzin. Wychodzę z piwnicy półżywa, obolała, gorąca, zresetowana. Kąpiel dla mojej głowy. K. wyjechał na dłużej. Chyba potrzebuję zejść do piwnicy. Znajdę tu kumatego? 👄