para_podbeskidzie
Szacunek za czas, jaki poświęciliście na tak szczegółowy opis wrażeń, widać że było to dla Was ważne. Cieszę się, że też spędziliśmy ten wieczór w klubie, mamy pewność że rozmawiamy o wrażeniach z tej samej imprezy. Jako osoby będące pierwszy raz w klubie niekoniecznie musicie mieć świadomość pewnych aspektów. Na przykład to, że osłabiona tego wieczoru obsada baru zyskała wyjątkowo wsparcie przemiłej "przyjaciółki domu", która spisywała się bardzo dzielnie, choć z oczywistych względów nie miała rozeznania w karcie drinków, ani nawet w programie obsługującym bar, co pewnie było przyczyną Waszych niezbyt miłych uwag odnośnie baru. Oczywiście nie musicie tego wiedzieć, ba, nie musicie brać tego pod uwagę, bo macie swoje oczekiwania. I tu myślę jest klucz do satysfakcji lub jej braku - oczekiwania.
Rozmawialiśmy z kilkoma parami, które też były pierwszy raz. To co było wspólne, to przekonanie, że nie mogli lepiej trafić - ktoś powiedział, że bali się "bycia nowym" wśród nieznanych sobie osób, w jakimś anonimowym towarzystwie, a tu miał wrażenie, że trafił na grupę przyjaciół, która od razu zadbała o to, by nie czuli się w niej obco.
A co do przebiegu imprezy... pamiętając o tym, że nigdy jeszcze nie było tam tyle osób... W sytuacji, w której przepychasz się do klosza ze słodkościami, a nie jest to łatwe, możesz w tym widzieć niedopatrzenie organizacyjne, albo rzucić do stojącej Ci na drodze osoby "sorry, ale mam ochotę na to ciacho" i będzie to początek bardzo ciekawej rozmowy, jeśli tylko trafisz na kogoś z poczuciem humoru, dystansem i gotowością do zabawy, a tu jest to prawie pewnik. Podobnie z oczekiwaniem na drinka - dla jednego będzie to kolejka, dla innych miejsce często szalenie satysfakcjonujących pogawędek i możliwość spotkania osób, o obecności których mógłbyś nawet nie wiedzieć. Tej ostatniej nocy poznaliśmy w tym miejscu kilka par, z jedną jesteśmy już po wstępnych rozmowach na temat wspólnej sesji foto... jeżeli chodzi o nas, to tylko więcej takich okazji do interakcji. Najlepszym dowodem jest liczba ludzi, którzy otrzymawszy już drinka wcale nie kwapią się do opuszczenia baru. Kolejka do toalety? Konia z rzędem temu, kto spędził kilka minut w tym królestwie Pana Szatniarza i słysząc na jakie rozmowy można tam natrafić potrafił po wyjściu z łazienki wrócić wprost na salę opierając się pokusie, by nie przycupnąć i kontynuować rozmowę zapoczątkowaną "w kolejce". O sytuacjach w szatni nawet nie wspominam, to co się dzieje przy szafkach w przypadku tak popularnych imprez przypomina czasem partyjkę Twistera, ale też potrafi ustawić klimat na pół wieczoru - pytanie tylko, czego szukasz i co jest dla Ciebie okazją do zabawy, a co problemem. Nie odnoszę się do uwag pod adresem wyposażenia - założenie, że moc głośnika czy średnica kuli miałaby mieć jakiekolwiek przełożenie na jakość zabawy jest trudne do skomentowania inaczej, niż jako zwykłe uszczypliwości.
Nie znam innych miejsc, gdzie jest taka otwartość na propozycje klientów, zwłaszcza w kwestii muzyki. Nie wyobrażam sobie sytuacji, której doświadczyła nasza Stylistka w innym klubie, gdzie na w żartach zadane pytanie kiedy będzie szło coś "w jej klimacie do tańczenia" czyli np. ABBA pan bez emocji stwierdził "nigdy, my takich rzeczy nie gramy".
Kompletnie nie rozumiem tego pomysłu z selekcją. Mam nadzieję, że chodzi Wam o liczbę osób. Żaden klub nie chwali się tym, kogo nie wpuszcza, co nie znaczy że tego nie robi, nie jest też tak, że wejdzie dowolna liczba chętnych. Sami to odczuliśmy, bo zdecydowaliśmy się na przyjazd dość późno i niektóre osoby, które chciały do nas dołączyć, nie były już w stanie zrobić rezerwacji. Nie wiem natomiast, czy chciałbym chodzić do klubu, do którego nie wpuszcza się osób, bo uważa się że są za stare czy za młode, za chude czy za grube, czy też za mało modnie ubrane bo z tym mi się to kiepskie słowo selekcja kojarzy (mogę tu nie być obiektywny, bo sporo z wymienionych zastrzeżeń mogą odnosić się do mnie i miałbym problemy z wejściem przy takiej selekcji).
Para • 9 miesięcy temu