Lasek nieopodal naszego ówczesnego mieszkania.
Jakiś czas temu..
Gorące, sierpniowe popołudnie wywołało nas z mężem na spacer. Było tak jakoś.. seksownie, parno, wszystko wokół nas buzowało, jak nasza krew.. postanowiliśmy że zrzucę ciuszki i zrobimy kilka nagich zdjęć.
Byliśmy przekonani, że będziemy sami, kiedy nagle na ścieżce wyrosła głośna grupa młodych chłopaków.
Nie było gdzie uciekać. Wśród nich zapanowała kompletna cisza, a ja chciałam zapaść się pod ziemię.
Jak się schować? Swoje ubranie miałam raczej bliżej nich, niż męża.. ostatecznie zastygłam w bezruchu.
Klęczałam z podniesioną głową, bo co miałam innego robić…? Wszystko działo się tak szybko, że nie było czasu zareagować, ani czym się zakryć..
Trzeba było widzieć miny wszystkich, kiedy jeden po drugim, młodzi chłopcy przechodzili ścieżką obok mnie, ubraną tylko w sznur korali..
Żaden z nich nie odezwał się słowem, speszeni szybko zniknęli..
Kiedy już ochłonęliśmy, pomyśleliśmy, że nawet nam się to podobało..