Wejdź teraz, proszę….
Zrzucasz ze mnie wstyd, jak zbędną tkaninę,
wzrokiem rzeźbisz linie, co pragnieniem płoną.
W Twoich palcach chętnie jak wosk się rozpłynę,
zanim nasze ciała w odważnej namiętności utoną.
Nie liczę godzin straconych, nie patrzę na cienie,
świat się już zatrzymał w jednym Twoim geście.
Przyszedłeś tak nagłe, jak mocne nocne olśnienie,
zostałeś dla mnie wszystkim, co kocham wreszcie.