Ale są w Europie kraje, w których to o czym pisałem uchodzi za szeroko rozumiana normę. Choćby wspominane Czechy, czy Estonia.
Zgadzam się z jednak ze SpragnionaXXL, że pewne zachowania mogą wkurwiać. Mnie zniesmacza śliniąca się na ulicy para homo, jak i śliniąca się para hetero. Wkurwiają mnie zniewieściali (pardon: metroseksualni) faceci. I nie chodzi mi o facetów homo, tylko tzw. zwykłych (choć pewnie wielu powie "normalnych") facetów, którzy przez pozę, zachowanie, poglądy, ubiór i parę innych cech są bardziej.... ciotowaci niż niejedna 60 letnia panna zaczopowana od góry beretem z moheru.
Ale jest roznica pomiedzy bieganiem po ulicy a po prostu zwyklym brakiem klamania wszystkim co sie robi, a u nas to jest niemozliwe...
Ale chyba robicie co lubicie?Więc w czym problem?
Ten kto lubi polować też ze sztucerem po ulicy nie chodzi (tak mówił nasz dość doświadczony w tych sprawach kolega :)
Jak widac po Waszych slowach atakowaliscie za konserwatyzm, a sami jestescie konwerwatywni :))
Gdzie atakuje konserwatyzm?Proszę o cytat
No to chyba sie nie rozumiemy...
Wpuszczacie czasami do Waszego związku swingowego tylko dla par,
singla?
Nam właśnie o takie układy chodzi, wcześniej pisałeś coś o "ratowaniu związku na siłę, czy inne takie określenia, zboczenie pomijam, bo wycofałeś się z tego.
Żona poszła zabawić się z innym, może na Twoich oczach, może nie. W/g Was to już nie jest swing, czysty swing. To dlaczego TO robicie, skoro TO potępiacie?
Taka sytuacja podchodzi pod 1 i 2 układ, który opisaliśmy na początku.
mistrz_i_malgorzatka ja dam konkretny przykład. Moja zona sama jeździ na randki. Ją podnieca,że ja zostaje w domu a mnie,że "muszę" zostać i cierpliwie czekać
Cuckold? I jak sprawia radość obojgu, jest git.
Kto tu mówi o potępianiu. Mowa raczej o braku zrozumienia - dla potrzeb innych
Wiesz naparwde myslisz ze jak idziemy na impreze to z kartka w reku , zeby definicji przestrzegac? Bywaly takie imprezy ze jak sie po 12 godzinach o 8 rano konczyly to na serio nie bardzo pamietalismy jak i z kim sie bawilismy :)))
Definicja definicja, a impreza impreza.
Napisz gdzie ja to potepialem? To znaczy inna zabawe niz w parach?
Mysle ze po prostu doszlo do nieporozumienia w dyskusji bo dyskutujemy w kilka osob naraz.
Nigdy nie potepiam takich zabaw, dopoki nikomu nie dzieje sie krzywda.
Nie zaadresowaliśmy ostatniego wpisu...
To było do DM, ewentualnie do Duszki4, tylko oni mają odmienne zdanie w tym temacie co my wszyscy.
Ok jakie inne zdanie, wytlumacz mi prosze. Moze inaczej" My akurat preferujemy klasyczny swing 2+2, w innych ukladach bawimy sie sporadycznie na imprezach. Chodzilo tylko o definicje swingu.
dorota_marek Dzisiaj, 21:50
To bylo w formie zartu.
Kazdy lubi to co lubi ale za dlugo w tym siedzimy zeby uwierzyc ze uklad gdzie bawi sie jedna osoba ze zwiazku jest ukladem czystym, bez czegos glebiej.
dorota_marek Dzisiaj, 21:54
Moze i sa takie zboczenia nie wiem... Ale to po prostu dziwne.
dorota_marek Dzisiaj, 21:43
Zboczenie? :) problem w zwiazku? ratowanie zwiazku na sile? :)
Zaczęło się od nazewnictwa, i o to nam chodzi,
ale potem zacząłeś potępiać układy inne niż 2+2
następnie sam przyznałeś, że czasami tak się bawicie...
Swing, to zabawa w seks, nie tylko w układzie 2+2
I tego poglądu będziemy bronić jak lwy!!!
:):):)
Cytujesz wyrwane z kontekstu. Tam nie chodzilo o uklady innych niz 2+2 tylko konkretnie uklad gdy ona czy on sie ZAWSZE bawi sam a drugi partner ZAWSZE tylko jest do towarzystwa i ZAWSZE tylko patrzy albo siedzie przy barze. I wyrazilem zdziwienie ze ktos moze nie dla ratowania zwiazku cos takiego robic. I tylko tyle. Potem odpuscilem, bo nie widze w tym nic zlego. Wiec jak juz to jednak to jak sie czasami bawimy to troche cos innego.
A definicje swingu jako 2+2 bede jednak popierac.
a czy to takie ważne jak to się nazywa , czy warto o to się sprzeczać , grunt to dobrze się bawić :)
"A definicje swingu jako 2+2 bede jednak popierac."
Ja również. I przez tradycję, a nie konserwatyzm.
Pozdr.
W.B.
Dokladnie. taka jest tradycja i nie ma to nic wspolnego z konserwatyzmem.
... ale "swing" to zaczynał się od zabaw 1/1, a nie 2/2.
Zabawy w parach to takie same zabawy jak 1/1, 2/1 czy w innych układach. Początki swingu to zabawy 1/1 z obcym partnerem i dopiero te zabawy zostały kolejno rozwijane o szersze układy.
"Początek swingowania sięga lat 50 ubiegłego stulecia. Wtedy to w Ameryce pojawiła się gra nazywana „wife swapping” czyli „wymiana żon”. Polegała ona na tym, że w trakcie przyjęcia mężczyźni zostawiali klucze do swoich domów, by następnie kobiety mogły je wylosować. W ten sposób, drogą losową ustalano kto z kim ma spędzić daną noc."
ok, to mamy wyjaśnione.
Czyli sporadyczne układy z singlami i singielkami, można podciągnąć pod meritum tego tematu, czyli to, co było napisane na początku o miłości, zaufaniu, szczerości, umacnianiu związku.
Uff...
To dobrze, bo już myśleliśmy, ze jakieś zboczuchy z nas...
A dzięki takim miejscom jak JC, dzisiaj możliwe są układy 30+30
I super.
jacuzzi
Ale wife swapping mozna jednak podciagnac pod 2+2 bo to byly zabawy wylacznie dla malzenstw :))
A tak swoja droga: Nie slyszelismy nigdy zeby ktokowiek w Polsce bawil sie wlasnie w klasyczny wife swapping.
To zależy czy "swapping" to tylko seks, czy też np. gotowanie ;-) Bo z tym drugim to już ogromne ryzyko ...
Pozdr.
W.B.
To może trzeba coś takiego zorganizować?
Ale nie, u mnie to nie przejdzie, mi nie staje, jak żony nie ma w pobliżu...:)
Jasne jasne mistrzu, takie bajeczki to piszesz bo Ona to czyta :))
wiosnabudzi pranie i sprzatanie tez :DDD
DM - Tak interpretując to można by powiedzieć, że jak 5 par umówi się tak, że panowie jadą do jednej pani, a reszta pań zostaje w domu .... to jest to impreza TYLKO DLA PAR :)))
Swinging zaczynał się od zabaw 1/1 - a zabawy w parach i innych składach to kolejny etap i nie ma czegoś takiego jak definicja "swingu" określająca kto z kim się bawi. Dla jednych będą to zabawy 2/2, dla innych wymiana partnerów (i zabawa w odrębnych pomieszczeniach), jest pjęcie soft swingu czyli zabawy obok innych osób itd.
No ale jak będzie w to wchodzić sprzątanie, pranie i prasowanie to chętnie!
i czyszczenie kibelka obowiazkowo tez, topless :)))
"Aaaaa, jak tak to spoko..." ;-)
Pozdr.
W.B.
Tak w temacie skojarzeń - jak czyszczenie kibelka, to analek obligo? ;-)
Pozdr.
W.B.
Wszyscy napisali to i ja coś napiszę - oczywiście jest to zdanie nas obojga po rozmowie. Nikogo nie negujemy, nikogo nie krytykujemy za sposób w jaki się bawi i jak widzi swingowanie. My sam swing widzimy tak - zabawa z parami, najlepiej małżeństwami - widzimy w tym mniejsze ryzyko późniejszych ewentualnych nieprzyjemności, dziwnych scen i zachowań. Dziwnych maili w stylu - olej męża i się spotkajmy sami albo odwrotnie. Ktoś wcześniej opisał sytuację - ty jesteś wypompowany, a żona chce się bawić - oczywiście jesteśmy za - w końcu po to zawitaliśmy na imprezę, żeby się bawić, a nie siedzieć. Natomiast sytuacja, gdzie na imprezę wpada nastu singli liczących na bzykanie (bo przecież zapłacili) nam nie odpowiada - jak małżonka będzie chciała GB zorganizujemy sobie we własnym zakresie.
Ktoś również pisał coś na temat singielek - dlaczego ja mam płacić za wejście, skoro to i tak mnie będą bzykać (chodziło o podejście singielek do takich spotkań, a właściwie mentalności samego mechanizmu). Tu się nie zgodzimy, ponieważ uważamy, że nie przychodzi Ona na imprezę z musu, tylko z chęci, a jeśli tak jest to za wejście zapłacić trzeba. Tu wydaje nam się, że cena wejściówki powinna być taka sama jaką płaci singiel, ale to już inna strona medalu.
Jedni swing widzą tak, inni inaczej. Jedni "luźniej" inni bardziej "restrykcyjnie", pewnych rzeczy w swingowaniu nie zaakceptujemy. Myślimy, że spore grono ludzi również. My należymy raczej do tych drugich i się do tego przyznajemy. My widzimy swing tak jak widzimy i nam z tym dobrze.
Bardzo dziękujemy za wyrażenie swoich poglądów i pamiętajcie, że chodziło nam tylko o dyskusję. O nic więcej.
Pozdrawiamy.
Zaraz zaraz , jak to singielka , singiel, para ? Myślenie typu "ktoś ze mną sobie zrobi dorze" ,więc za co mam płacić ,to chyba nie tędy droga?
Pojęcie swingu dla nas , szukamy- realizujemy ( znajdujemy) swoje potrzeby ( a każdy może mieć inne) , ale nie czyimś kosztem.A już na pewno kosztem partnera/ki
Podstawa - za obopólnym zrozumieniem i akceptacją !!!!
Czyli jeśli jako singielka chodziłam na imprezki do swingers klubów to nie swingowałam tylko? No właśnie, co?
Pozwolę sobie jeszcze na malutką dygresję. Co to jest nachalna propaganda homoseksualizmu?
No właśnie - tylko? Jak to nazwiesz sama ?
My wyraziliśmy tylko własne zdanie. Nic więcej.
No to jeszcze jedna dygresja. Zaraz dojdziemy do wniosków, że zdrada to też swingowanie. ;)
Ktoś kiedyś gdzieś napisał ,że swingowanie to "kontrolowana zdrada".
Zdrada zawsze będzie zdradą . Powtarzamy - za obopółną zgodą i akceptacją . W atmosferze zabawy ,ale też szacunku, tolerancji i zrozumienia.
I tu już jesteśmy w stanie się zgodzić.
;)
A teraz zasialiście w niejednym wątpliwości. Zdrada kontrolowana, to spolszczona wersja "cuckold". Tłumaczenie może niezbyt szczęśliwe, ale takie jest. Zdrada, jak napisaliście to zdrada, nawet wtedy jak partner wie o niej, ale jej nie akceptuje. Jak akceptuje i ma z tego frajdę (pomieszaną z zazdrością), to czy nazwiemy to cuckoldem, czy swappingiem - to ma to takie znaczenie jak wpływ zbioru bawełny na Kubie na gospodarkę Monako.
Swing nie jest zdrada. Zdrada to świadome i intencjonalne zawiedzenie zaufania danego przez osobę która powoduje jej krzywdę. W swingu, normalnym swingu tego nie ma. Skoro obie osoby tego chcą, obie czerpią z tego przyjemność, to to pojęcie nie występuje w najmniejszym stopniu. chyba , że to chory rodzaj swingu, gdy jedna z osób robi to na siłę.
Ale to jest ciezko zdefiniowac.Jesli ktos lubi dostawac batem po dupie (sado) to aby mu bylo fajnie musi czuc bol.Nie oznacza to ze mozna delikwenta zakatowac ale bol musi czuc ze go kluje.W cuckoldingu tym prawdziwym bo nie mowie o typowym sexie 2m+1k istotnym czynnikiem jest pierwiastek maso.Wiec to fajnie smakuje gdy jest to troche jak by wbrew woli(?) rogacza,jak go kluje chociaz jak by to powiedziec na wlasne zyczenie.I piekne jest to ze wlasnie jest to zlamanie konwenansu,normy....Ciezko to wyjasnic.Jest w tym za duzo czynnikow aby opisac w 2 zdaniach
No, mi się wydawało, że w klubie swingersów się swinguje, ale może myliłam się?
Ja ogólnie lubię zasady panujące w takich miejscach. Wejście mam darmowe, drinki mam darmowe, a mimo wysokich cen chętnych facetów zawsze jest pod dostatkiem i mogę korzystać ile wlezie. Zgadzam się z tym, że nie jest to przesadnie sprawiedliwe, ale czy to, że to ode mnie oczekuje się, żebym ogoliła nogi, założyła niewygodne buty i seksowne, wcale nietanie desusy jest sprawiedliwe?
Moim zdaniem zdrada to nielojalność wobec partnera. Ponieważ w naszym kręgu kulturowym większość ludzi za element lojalności uważa wyłaczność seksualną, to dla nich skoki w boki byłyby zdradą.
Spragniona, bardzo dobrze to ujęłaś. Jak ktoś lubi. I właśnie o to chodzi.
Niech każdy robi co lubi i szanuje tego co lubi co innego. Ciężko całe to swingowanie opisać w jednej definicji. Zawsze ktoś będzie miał coś przeciw komuś lub czemuś. Z przedmówczynią również się zgadzamy w całej rozciągłości. ;)
Dlatego kluby mają różne spotkania w różne dni. Każdy znajdzie dla siebie coś miłego.
A co jeśli na przykład, małżeństwo pójdzie na imprezkę do swing clubu z zamiarem zabawy 2+1, a tam, on "wypożyczy" małżonkę, znaczy... "wyswapuje", a koleś, który ją poddzierżawi, bzyknie mu ją na jego oczach, podczas gdy on będzie czerpał z tego typowo cuckoldowe doznania?? To jak to nazwiemy??
Zmaną wcześniej ustalonych zasad :-)
Jeżeli jest to zaakceptowane przez obydwie strony - to OK.
To trochę jak z preferencjami. Jak kobieta ma sie dowiedzieć ,czy jest bi, jeżeli nie spróbuje ? Bo być może tylko wydawało jej się ,że jest ?
@poszukiwacze73 Ha, ha!! Usmarkałem się przeczytawszy pierwsze zdanie! W sensie pozytywnego śmiechu. Tak, to jest zmiana ustalonych zasad. Chociaż w futbolu i innych grach zespołowych (a sex do nich należy, no chyba, że naparzanie samodzielnie własnej trąby), reguł nie zmienia się w trakcie gry. :)
Ale, z całą Waszą wypowiedzią się zgadzam. Tak samo jest z facetami potencjalnie bi. Skąd niby mają wiedzieć, czy są bi, dopóki nie poczuli zapinki odtylcowej, aż im gały wypadły?? Fakt, że wielu wtedy stwierdza, że to nie dla nich. Ale wielu z nas by chciało, by ich partnerki odkryły sobie pierwiastek les! Prawda?
Ciekawa wypowiedź :)
Ale ja zdecydowanie nie muszę zostac zabolcowanym, aby dowiedzieć się, że jednak jestem hetero :)
Ludzie albo mają sprecyzowaną orientację, albo nie są jej pewni :)
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.