Jej obfite kształty były niczym studium miękkich linii, gdy leżała na aksamitnym szezlongu z zagadkowym uśmiechem na ustach. Z celową powolnością wysunęła bosą stopę, wodząc pomalowanymi paznokciami po materiale jego spodni w cichym, kuszącym zaproszeniu. Obserwował zahipnotyzowany, jak wygięła plecy w łuk, a ruch ten podkreślił jej idealnie okrągłe pośladki, przyciśnięte do bogatej tkaniny. Z jego ust wyrwał się cichy jęk, dźwięk czystej, nieskrywanej potrzeby wywołanej jej subtelną grą. Odwracając głowę, napotkała jego wzrok, jej oczy pociemniały obietnicą zakazanych przyjemności, gdy poruszyła się ponownie, wykonując powolny, kołyszący ruch biodrami. Powietrze zgęstniało od niewypowiedzianych pragnień, a każdy szelest jedwabiu był preludium do tego, co nieuniknione. Wiedział już, że jest całkowicie na jej łasce, dobrowolny jeniec w tej odurzającej grze, którą tak po mistrzowsku rozpoczęła...