Moja ulubiona obroza to skórzana z ćwiekami. Uwielbiam te spojrzenia, te szepty za plecami. Nie lubie jak idioci, rozrzewnieni wspomnieniem nad ilością wylanej na marzenie o uleglej kobiecie spermy nabierają kurażu i podbijają - na kolana suko! Takich panów informuje, że okazało się niedawno, że potrafię facetowi złamać nos za dużo mniejsza przewine a domniemanie, że jestem uległą dupodajka jest jak porównywanie gwiazd z ich odbiciem w kałuży. Jestem Królową, łeb chylę ku równym sobie! I to też na początku niezbyt nisko;)
Moje obroże nijak sie mają do kwestii mej uległości. Tak myslą proste umysły, które dzięki nietypowej biżuterii łatwo w tłumie wychwycić. Tak naprawdę w większości przypadków obroze wsrod "zabawek" to symboliczne rekwizyty, ktore po ustaleniu zasad uzywa sie podczas gry, w ktorej jedni odnajduja sie na poziomie mistrzowskim innym wystarczy klapsik i lektura "50 twarzy Greya".
Prawdziwe "obroze" są niewidoczne. Może nią być np. wisiorek ze skrzydelkiem na piersi...