"Będzie coś się działo?" - zapytałem Cari przed jej wyjazdem na firmową imprezę integracyjną.
"Nie, tam nikt do tego się nie nadaje" - odpowiedziała. Znam ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że gdy tak mówi, to znaczy, że już wie, przed kim będzie rozkładać nogi.
Na miejscu, przy stole poczuła na udzie dłoń kolegi. Nie zareagowała i udawała, że nic się nie dzieje. Widząc brak jej sprzeciwu, zaczął coraz zachłanniej ją obmacywać.
Podczas tańca, macał ją po dupie i na tyle się do niej dostawiał, że zaniepokojone koleżanki myślały, że może potrzebuje pomocy i chciały ją od niego odciągnąć. Cari dała im znać, że panuje nad sytuacją.
Tańczyli dalej i zaczął się z nią lizać. Wiedziała, że inni to widzą, ale miała to w dupie.
Tuż po tym dostałem od niej wiadomość "Całowałam się z kolegą. Jest mega napalony na mnie. Chyba zaciągnę go do mojego pokoju".
I tu Cari minęła się z prawdą.
Jej pokój był pusty, aż do 5:04, gdy do niego wróciła.
C.D.N.