Czy jest ktoś, kto nie czytał " Samotności w sieci " ? Wątpię ale gdyby ktoś taki się znalazł to gorąco polecam....
"To stawało się niebezpieczne. Zaczynała niepokojąco zbliżać się do stanu, w którym mężczyzna znowu wypełni jej cały świat. Nie chciała tego. To ma być przyjaźń. Nie miłość!... Nie chciała żadnej miłości. Miłość ma wpisane w siebie cierpienie. Nieuniknione, chociażby przy rozstaniach. A oni przecież rozstawali się każdego dnia. Przyjaźń - nie. Miłość może istnieć i trwać nieodwzajemniona. Przyjaźń - nigdy. Miłość jest pełna pychy, egoizmu, zachłanności i niewdzięczności. Nie uznaje zasług i nie rozdaje dyplomów. Przyjaźń poza tym jest niezwykle rzadko końcem miłości. To nie ma być żadna miłość! Co najwyżej asymptotyczny związek. Ma ich zbliżać nieustannie, ale nigdy nagrodzić dotykiem. Nie kocha go przecież! To tylko fascynacja..."
Janusz Leon Wiśniewski – Samotność w Sieci
cos w twardej oprawie; mozecie polecic?
http://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=hjwbL7Rq8u4
Sting - Angel eyes
--
Czy kiedykolwiek miałeś uczucie
Że cały świat uciekł i zostawił cię w tyle
Czy kiedykolwiek miałeś uczucie
Że jesteś już blisko by stracić rozum
Zaglądasz w każdy kąt
Licząc, że tam będzie
Być może próbujesz grać, że jest w porządku
Udając, że Ci nie zależy
Ale nie jest lepiej
Musisz postarać się aż znajdziesz
w przeciwnym razie nigdy się nie wywiniesz
Spróbuj pomyśleć
Że miłości tu nie ma
Wciąż nie jest tu przyjemnie
Moje stare serce
Nie ma żadnego fundamentu
Ponieważ nie mam obok moich anielskich oczu
Oczy anioła
które Stary diabeł wysłał
Błyszczały nieznośną jasnością
Muszę powiedzieć
że zmarnowałem swoją miłość
zmarnowałem z oczami anioła dziś wieczór
Więc napijcie się wszyscy
zamawiajcie wszystko co widzicie
Cieszcie się weseli ludzie
Pijcie i śmiejcie się ze mnie
Wybaczcie mi
Ale muszę uciekać
Fakty są niebywale zrozumiałe
Muszę dowiedzieć się
Kto jest teraz „Numerem Jeden”
I dlaczego nie ma tu moich anielskich oczu
Powiedz mi dlaczego nie ma tu mojego anioła oczu
Przepraszam ale mojego anioła oczu nie ma tutaj
Przepraszam gdy zniknę
*********
Film wcisnął mnie w fotel ( widziałem go wiele razy ) Opowiada historię niespełnionego aktora, który nie widząc szans dla siebie, niszczy wszystko co ma i wyrusza do Las Vegas by zapić się na śmierć. Tam spotyka prostytutkę, krzywdzoną przez swojego alfonsa i klientów. Spotykają się i rodzi się między nimi coś na kształt uczucia lecz on stawia warunek bycia z nim, nie będzie chciała by przestał pić. Czy jest dla nich nadzieją ?
Polecam.
http://www.youtube.com/watch?v=QS1MgqJ7B3Y
Szczerze mówiąc, nie zwróciłem uwagi na to o czym piszesz a może zatarlo się to w mojej pamięci.
Co to ten gest " 20 bucks trick "
Mogłaś krzyczeć po polsku, byłoby bardziej dramatycznie 😊
Raczej mi się nie przyda, nie bywam w takich miejscach i pewnie szkoda by mi było 20 $
To było takie istotne dla filmu? Jak będę oglądał raz jeszcze, zwrócę uwagę.
70 PLN to 3 dniowki i 2 nocki. Starczy i na krem i flaszkę.
http://www.youtube.com/watch?v=QB3SAG2qF5U
KARBALA - NAJWIĘKSZA BITWA POLSKICH ŻOŁNIERZY PO II WŚ
--
Polecam książkę o tym samym tytule.
Respect!
Jako pierwszy wpis, chętnie polecę książkę Dale Carnagie, "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi". Książka z tak niepozornym tytułem, potrafi na trwałe utknąć w pamięci, niosąc za sobą porady dotyczące kontaktów miedzy ludźmi. Myślę że dla 90% społeczności tego portalu, powinna być obowiązkowa, przed rozpoczęciem jakiekkolwiek, prywatnej konwersacji. Pozdrawiam Was gorąco!
Niestety autor umarł i co mu przyszło z tej wiedzy?
Ponadto nie wiem czy zwróciłeś uwagę, że to bardzo stara książka.
Psychologia i zagadnienia samodoskonalenia poczyniły od tamtej pory znaczne postępy. To trochę tak jakbyś polecał nam zapoznanie się z budową lamp elektronowych w epoce układów scalonych 6 generacji.
Dlaczego wiec akurat tę pozycję zaproponowałeś na zapoznanie?
Co takiego szczególnego w niej znalazłeś?
Czytałes może "W co grają ludzie" ...Erica Berna?
Też dziadostwo stare ...ale autor to akurat nie "szaman", ale lekarz psychiatra. Ktoś w sam raz dla nas i całej reszty towarzystwa na tym kurwidołku Autor porusza w nim tzw, "zagadnienie głodu bodźców".
By nie chrzanić dalej podsumuję:
Jeżeli nie znajdziemy sobie awanturnictwa wirtualnego przeniesiemy ten "głód" do sfery realnego bytu. Tym samym komplikując życie sobie i bliskim. O reszcie nie wspomnę ..bo pies z nimi tańcował.
O ile wytrzymasz psychicznie z nam (tu na Dziupli)i dłużej zobaczysz jak sympatyczni i wyedukowani na tej grupie jesteśmy.
Ja na przykład kupiłem sobie na Allegro stare roczniki "Misia". Po to by utrzymać emocjonalną ciągłość z dzieciństwem. Przy okazji odświeżam sobie umiejętność czytania. Jak wskazują priwy przydało by się to płlowie zrzeszonych na tym portalu.
Godną polecenia pozycją są też wydane niedawno "Prawa sukcesu" Napoleona Hill'a. Niestety naskrobał tego aż 16 tomów.
Widać sukces nie jest rzeczą prostą ;-)
Ale może ktoś przebrnie chociaż przez wstęp? Jak sadzisz?
Mnie się nie udało ....ale nadziei nie tracę. ;-)
Jaką inną pozycję poleciłbyś nam jeszcze?
Dzięki za sprawną odpowiedź i podzielenie się opinią. Zdecydowanie zgadzam sie iż świat pędzi na przód, a to co kiedyś niosło za sobą wartości, dziś jest jedynie kawałkiem historii. Dlaczego akurat ta pozycja na post zapoznawczy? Wydaje mi się, że dotyczy ona absolutnych podstaw, które w dzisiejszych czasach z powodzenien przynoszą korzyści. Odnosząc się do Twoich propozycji, wierzę że są one warte przeczytanie, ale obecnie przede mna sporo tytułów, z którymi zapewne zejdzie mi do końca roku.
I słusznie ...moje propozycje dotyczą bowiem zagadnienia nie dotyczącego wszystkich. Ci wykształceni i przebojowi dadzą sobie świetnie radę bez nich ;-).
Jednak lawinowy wzrost samobójstw (obecnie 8 tyś/rocznie w Polsce) dowodzi, ze nie wszyscy w świecie komercji i świńskiego pędu do koryta dają sobie radę.
Jeżeli natrafisz w tym oczekującym przeczytania zbiorze tytułów coś wartego polecenia ...daj znać . Czasami coś czytamy ...w przerwach między kolejnymi awanturami ;-)
Gdyby nie niewolnictwo nie powstał by blues być może też jazz, zatem można sarkastycznie powiedzieć, że te gatunki muzyczne zawdzięczamy Amerykanom.
Jeżeli o blues'a chodzi to się obejdzie ;-).
Choć wydawało mi się, że ta forma zawodzenia wywodzi się z traumy murzynów podczas podczas niewolniczej pracy na plantacjach.
Jeżeli tak - to ma tyle wspólnego z Ameryką co ....żyrafy ;-)
Dobrze Ci się wydawało. Pytanie jak trafili na targ niewolników, odpowiedz jest prosta, za sprawą Amerykanów. Zatem ma cholernie dużo wspólnego z zacną Ameryką.
Czyli kolejne chlubne karty ich kultury?
Czyli wigwam, kanoe, ręcznie tkane maty to też tradycyjny folklor amerykański ? Indianie sami się wymordowali ,a zakażone koce to to wymysł ? Być może sami je ukradli z jakiegoś szpitala?
Jakoś mało słychać o milionach wymordowanych Indian?
O Pierwszym Holokauście też nic? Tylko ten drugi jest ważny?
Tak ....kultura amerykańska to nie tylko spuścizna w dużej części złodziei i bandytów , którzy często uciekali przez prawem ze swojego kraju. Oszustów, dłużników i wszelkiej maści mętów . Nie tylko niewolnictwo i prawo colta. To również zawłaszczona kultura pierwotnych mieszkańców tych ziem.
I tak im zostało do dzisiaj. Cała Afryka, Azja Południowa, Bliski Wschód wszędzie są i wszędzie ...szerzą tę swoją kulturę pod hasłem ...."wy tyracie ,a wasze bogactwa naturalne są nasze".
Swego czasu powstał film "Szyfry wojny " to chyba jedyny film w którym pokazano zasługi Indian w II wojnie światowej, znane, opisane jest ich męstwo na polu walki, jednakże zadnen z nich nie otrzymał Medalu Honoru ( najwyższego odznaczenia za ponadprzeciętne zasługi w walce ) a jedynie Srebrną Gwiazde. Indianie na tzw Dzikim Zachodzie mieli względny spokój do czasu zbudowania kolei od oceanu do oceanu, przy budowie, której tysiące ich pomagało gdyż. ..obiecano im darmowe bilety. Potem już było tylko gorzej.
Nie wszystkim potem było gorzej ;-)
Właściciele kapitału w Centr. Banku Rez. Fed nie narzekają. Dwie czy trzy rodziny rządzą USA. Rząd ma tylko długi ...coś ze 20 bilionów dolarów. Władzę sprawują oni ...w myśl zasady"kto ma pieniądze ten ma władzę".
I pomyśleć,ze takie Niemcy po obaleniu Muru wyszły z przemian n tarczy. Niezależni od USA. A my zmieniliśmy tylko fiuta do ociągania z sowieckiego na amerykański. kościół "sprawdza bilety" ...czy nie usiłujemy wycyckać "brata Johna"prowadząc politykę proeuropejską i nie judząc na Wschodzie.
USA ma największy na świecie dług wewnętrzny a banki czyje są? Polaków, Szkotow a może Włochów czy Chińczyków? No nie głównie tych, których nazwiska kończą się na berg czy man, stein a kto ma kasę ten ma władzę. No ale to temat o filmie. Niedawno była afera seksualna producenta i reżysera o ciekawym nazwisku. Korzystając z okazji, wszystko najlepszego dla Kirka Douglasa z okazji 103 urodzin, Żydzi znają sposób na długowieczność.
"Oscary " to jakaś kpina. "Faworyta " bez nagrody. Amerykańscy bohaterowie komiksów nagrodzeni 😕a wystarczyło ( wzorem lat ubiegłych ) zrobić film o losie Żydów czy niewolnictwie w USA statuetka gwarantowana.
To będzie serial o życiu psów
http://youtu.be/jfrEAtYbNOY
Dwa filmy na niedzielny wieczór, które głęboko mnie poruszyly, takie, że gdy lecą końcowe napisy, siedzę wbity w fotel i myślę o tym co widziałem.
Duchy Goi w reżyserii Milosa Formana z moim ulubionym w roli głównej Javier Bardem.
Akcja filmu rozgrywa się w czasie Rewolucji Francuskiej, czasy inkwizycji, studium jednostki, która zmienia i dopasowuje do sytuacji.
Złe Wychowanie w reżyserii Pedro Almodovara
Tematyka molestowania chłopców przez katolickich księży.
Autor skupił się tu na postaciach męskich i ich namietnosciach i prowadzi widza wielowatkowo pozornie w niepołączonych epizodach z czasem dostrzegamy zależności.
Milosnikom dobrego europejskiego kina polecam 😊
Jestem świeżo po powieści Wiktora Hugo " Nędznicy " . Polecam. Pewnie każdy wie o czym ta książka, dlategóż nie będę silił się o opisy.
Teraz dla porównania oglądam film o tym samym tytule z 1998 r. z Liamem Neesonem.
No ja nie wiem Inv czy należy polecać tę książkę. I dziwię się, że Pelle jeszcze nie wyraził swojego oburzenia. Przecież ta powieść niesie w sobie takie mocne przesłanie chrześcijańskie. Choćby ten główny bohater Jean Valjean, który był złoczyńcą i złym człowiekiem. I dzięki komu dokonała się w nim wewnętrzna przemiana, kto swoją postawą sprawił, że on stał się prawym człowiekiem? Księzulo, katolicki klecha! Widział ktoś kiedyś coś podobnego? Dlatego na stos z taką moherową literaturą! A tak swoją drogą, to jak oceniasz Inv postać tego inspektora policji, Javert czy Jabert mu było? Bo ja może się z nim nie utożsamiałem, ale jednak robiła na mnie pewne wrażenie jego taka zawziętość i nieustępliwość, może nawet niezłomność. Jak potem po latach oglądałem "Sciganego" i "Jeńca" to widząc Tommy Lee Jonesa i grającego rolę tego sowieckiego porucznika, to właśnie tak jakoś skojarzyli mi się oni z tym inspektorem Jabertem. I jak Ci się podobał opis bitwy pod Waterloo? Swietny, co? Tam się wszystko sprzysięgło przeciw Napoleonowi. W normalnych okolicznościach on rozniósłby w pył Wellingtona, bo w końcu był "bogiem wojny". Ale tam wszystko działało na jego niekorzyść. Widocznie tak miało być i gdzieś tam było zapisane, że jego kariera tamtego dnia dobiegnie końca...
Javert, Sneer, czyt. Żawer
Akcja powieści dzieje się we Francji a nie w Belgii, zaczyna się w roku 1831, z retrospekcji widzimy galernikow, czytamy o kradzieży chleba no ale Sneer, chyba mszalnego za dużo było co? 😉😂
Inv, chcesz mi powiedzieć, że tam nie ma nic o Waterloo? I Ty czytałeś "Nędzników"? I to jeszcze kilka dni temu, bo sam stwierdzasz, że jesteś świeżo po lekturze? Ja to czytałem w szkole średniej, 20 lat temu, ale do dzisiaj pamiętam ten opis bitwy pod Waterloo. Był tak sugestywny, że wrył mi się w pamięć. To, ze bitwa, która miała zacząć się o 6 rano rozpoczęła się z powodu warunków pogodowych dopiero o 11. To, że francuska ciężka jazda, ci kirasjerzy, którzy Napoleonowi wygrali tyle bitew, zanim dotarli do angielskich linii zdążyli pospadać z koni, bo Francuzi niestarannie zbadali teren i jeszcze miejscowi przewodnicy wprowadzili ich w błąd. To, że Blucher wykiwał francuskiego marszałka i Francuz został w lesie, gdy Blucher znalazł się w odpowiednim czasie tam gdzie powinien i wspomógł Wellingtona atakując Napoleona od tyłu. To wszystko było w "Nędznikach". Przynajmniej w książce. Być może w filmie dokonano różnych skrótów i pominięto pewne wątki? Nie wiem, bo nie oglądałem filmu. Ale to całkiem prawdopodobne, bo film ma swoje ramy czasowe i czasami, gdyby chciał wiernie oddać to co w książce to musiałby trwać nie dwie godziny, a dwa dni...
Sneer, chcę Ci powiedzieć, że jest tam o Waterloo, to co napisałeś ale nie jest to powieść o tej bitwie i Napoleonie a jedynie autor przybliża nam w ten sposób czasy w których rozgrywa się książka i cechy ludzkich charakterów, że nikt nie rodzi się zły czy dobry, że możemy dosięgnąć najwyższych zaszczytow i stracić wszystko w jeden dzień a z drugiej strony, gdy upadniemy na same dno, może znaleźć się ktoś kto wyciągnie do nas dłoń co odmieni nasze życie o bezdomności prawa o jego ułomności.
Zastanawiałeś się skąd ten tytuł?
Nie no jasne Inv, że to nie jest powieść wojenna o tej bitwie. Odniosłem jedynie wrażenie, że negujesz to, że autor poświęcił fragment i to chyba całkiem spory na opis tej bitwy. Ale to już wyjaśnione. Jak wspomniałem czytałem tę książkę dawno i siłą rzeczy nie pamiętam szczegółowo treści, a jedynie pojedyńcze obrazy. Ten opis bitwy pamiętam pewnie dlatego, że Napoleon to była moja jedna z ulubionych postaci historycznych i nie rozumiałem jak on mógł przegrać tę bitwę, przecież był "bogiem wojny" i nie z takich bitew on wychodził zwycięsko. I Hugo mi to fajnie wytłumaczył. Napoleon przegrał, bo tego dnia krążyło nad nim jakieś fatum i wszystko sprzysięgło się przeciw niemu. Z kolei tego inspektora policji zapamiętałem, bo lubiłem sobie pogadać z moją polonistką i ona uważała tego Javerta za kanalię i kogoś o wręcz nieludzkim charakterze, a dla mnie to może nie był bohater pozytywny, ale też żaden potwór, jedynie zbyt duży służbista. Ot stróż prawa, który wytrwale tropił kogoś kto jego zdaniem był przestępcą. I byłem ciekawy jak inni to widzą. Bo dla mnie największą kanalią był tam ojczym tej dziewczynki, którą przysposobił główny bohater, a mówiąc wprost odkupił ją od tej rodziny zastępczej. Ten to był prawdziwy skurwysyn. A tytuł? No a nad czym tu się Inv zastanawiać? Przecież to nie jest opowieść o ludziach z wyższych sfer, choć i tacy się pewnie przewijają przez karty tej powieści, ale generalnie to historia ludzi z nizin społecznych, nędzarzy i nędzników, zarówno w wymiarze materialnym, jak i w sferze moralnej. I stąd pewnie tytuł. Tak przynajmniej ja go rozumiem...
U Hugo bitwa pod Waterloo to symbol, tak to odbieram.
Do 1812 postać Napoleona to sukcesy Francji, był niezwycięzony, nikt przeciwko niemu nie spiskował bo po co? Ludziom żyło się lepiej. Sytuacja zmieniła się pod Moskwą gdzie Napoleon, Francja została upokorzona, potem Elba no i ostatnie 100 dni Cesarza Francuzów i Waterloo. Wiesz Sneer, on by wygrał tę bitwę gdyby miał pozycję z 1810 czy 1811 r. nadal był mistrzem strategii i doskonałym dowódcą ale został zdradzony przez swoich oficerów to nie fatum a ludzie. Gdyby wygrał nadal rządził by we Francji a tego już nie chciano.
Czyż Napoleon nie stał się nędznikiem ? Umarł gdzieś w zapomnieniu i osamotnieniu.
Javert. Bliżej mi w opinii do Twojej polonistyki. Pewnie, że to sluzbista ale całkowicie wyzbyty empatii dla którego cel uświęca środki. Pozbyli się go z Paryża gdyż się go bali. On przecież uważał, że jeśli urodzisz się w rodzinie złodziei to nie możesz stać się dobrym człowiekiem a takim, który prędzej czy później dopuści się wystepku. Tak, to wyjątkowo odrażające postać.
Valjeana. By wyżywić rodzinę kradnie chleb za co jest skazany na więzienie. Potem dobroć biskupa doprowadza do metamorfozy Viljeana i od tej pory jego życie to pomoc innym, daje prace, zyskuje zaufanie, zostaje burmistrzem ale na jego drodze staje inspektor policji Javert, który wcześniej był strażnikiem w więzieniu gdzie osadzony był Valjean i dochodzi do ich spotkania.
Nie wiem czy zdradzać treść powieści bo być może ktoś nie czytał a zamierza.
Jest jeszcze Kozeta. ..
Postać Viljeana *
Co do oceny Napoleona mam całkiem inne zdanie, ale to wątek poświęcony "Nędznikom", więc może dam spokój takim rozważaniom...
Pozytywne zaskoczenie.
" Czarny motyl " z Antonio Banderasem.
Opowieść o pisarzu w średnim wieku, który brak weny twórczej topi w kieliszku. Odeszła od niego żona, może zaginęła bez śladu?
Przypadkowo spotyka na swojej drodze ludzi ale czy to przypadek? Czy może agenci FBI pod przykrywką? Którzy łączą pisarza z zaginieciem kobiety?
Wiele zaskakujących zwrotów akcji, nie wiemy do końca czy to pomysł na nową powieść czy dzieje się naprawdę.
Gorąco polecam 😊
Owszem to trafny wybór. A.Banderas ma coś w sobie ...magicznego.
Jakaś wewnętrzną energię i temperament Cygana ;-)
Ale najlepszy film jaki z nim widziałem to "Grzeszna miłość". Z moją ulubioną aktorką A.Jolie. Południowy klimat nie tylko uczuć, ale i fabuły filmu osadzonej zresztą w Am. Poł.
Nie widziałem tego filmu ale skoro polecasz to obejrzę. Co do Banderasa to im starszy tym przystojniejszy, moim zdaniem.
Masz na myśli Angeline Joile?
Napisz mi coś o jej talencie bo nie umiem sobie nic ciekawego przypomnieć.
Ostatnio wzięła się za reżyserię i tez bez sukcesu.
Talent to mają kiecowi w odstawianiu cyrku dla moherów.
Angelina ma w sobie "coś". Jak szukasz talentu obejrzyj pantomimę albo Flipa i Flapa ;-)
Powiedz, że ci się podoba jako kobieta a tam, że zaraz jako aktorka 😯
Zagadka muzyczna, kto kojarzy tę piosenkę z filmem, serialem i z jakim 😉😜
https://youtu.be/Zg8-AbXqv4M
Grzesznica z jessika biel genialny serial
Uhm 😊brawo dla tej Pani
Ten porucznik to taki zbok jak ja.
Już niedługo film Patryka Vegi "Polityka", może zamieszać przed wyborami, poniżej fragment z K. Pawłowicz
http://youtu.be/OAAvpP2Qbig
Ciekaw jestem kiedy Vega padnie ofiarą seryjnego samobójcy? 😉
Już mu grozono i skladano oferty, dlatego wyjechał do Tokio montować film. W "Polityce", będą wątki hetero i homoseksualne, będzie ciekawie, na pewno 🤔😂
Jak większość jego filmów, ten też będzone ciekawy. A na pewno wstrząśnie tzw. sceną polityczną.😁
Jakieś zamieszanie ten film może wywołać, ale uważam, że nie większe niż ten gniot Sekielskiego. Za to co innego może wtedy nieźle namieszać. Bo 1 września przypada 80 rocznica wybuchu wojny i na obchody tej rocznicy ma przylecieć sam Trump. I coś czuję w kościach, że on wtedy może ogłosić zniesienie dla Polaków wiz. I o ile te majowe wybory były, że użyję takiej bokserskiej analogii, nokdaunem totalnych, po którym oni jeszcze chwieją się na nogach i oszołomieni nadal dochodzą do siebie, to taki news ze strony Trumpa byłby nokautem totalnych, po którym oni się już nie podniosą i trzeba będzie ich wynieść z tego wyborczego ringu. Tak swoją drogą, to byłaby niezła ironia losu. Bo totalni łudzili się, że Donald może wpłynąć na ich wyborczy wynik i rzeczywiście tak może być. Tylko, że to nie będzie paskudny Donald z Brukseli, a porządny Donald z Waszyngtonu. To co panie Trump, czekamy na pana 1 września na Westerplatte!
To już nie ma znaczenią, który Donald znokautuje Grzecha,. Ale faktycznie bardziej prawdopodobny jest ten zza wielkiej wody.
Na gorące, letnie wieczory proponuję serial :"Paragraf 22" na HBO GO, humor jaki bardzo lubię.
A na zimne ? 😜
Na zimne to "Gorączka" z Al Pacino, R. De Niro, Valem Kilmerem 😘
Wole kaszmirowy szał i męskie ramiona 😉
Gdzie trzymasz te ramiona w chłodni? 😂
Nie działam w branży funeralnej wiec chłodni na ramiona i resztę nie posiadam 🤦🏼♀️
To skąd męskie członki zimą? 😂😂😂
To ze sztywne nie znaczy martwe 😂🤣
😂😂😂
http://youtu.be/S1h8TQOlb9Q
Polityka, oficjalny zwiastun 🙄😂😂
Mirka, w tym dziale, bo chyba odpowiedni, zapytam Cię o ten festiwal na, który się wybierasz...co to za wydarzenie ten Burning Man Festival?
http://youtu.be/spCdFMnQ1Fk
Pierwszy sezon za mną, przyznam szczerze że to bardzo dobry serial i mocno wciąga 😉El profesor
no ciekawy serial ... mnie inna tematyka pochłonęła (serialowa) teraz ale wrócę do niego na pewno
Od dziś w kinach "Polityka" Vegi
https://www.youtube.com/watch?v=jTZgRj1D0_4
No i zesrał się Vega z tą swoją "Polityką". XD
Miał być wstrząs, a wyszedł pierd.;DDDDD
Indy, a tak czekałeś na tego gniota. Już miesiąc temu nam tutaj zwiastuny wklejałeś, a tutaj taka lipa. Oj szkoda XD
Sweety, Skarbie, toć każdemu podoba się co innego, ja tego filmu jeszcze nie widziałem a Ty od poczatku też byłaś do tego przedsięwzięcia uprzedzona, dlatego nie dziwi mnie Twoją reakcja, buziaki 😘😂
Indy, najfajniejsze jest to, że nawet Onet pojechał po tym filmie i Vedze.:DDD
Vega tak się sam rozreklamował, że aż się przereklamował.
Odpowiedzią moją i nie tylko pewnie moją na ten film jest to
https://www.youtube.com/watch?v=KdhwopvTf18 XD
Ha ha ha no może to i gniot, tylko po co Misiek pozywa Vege do Sądu? Jak go Antek przeleciał to o co ten szum? 🤔😂
No i sama widzisz, że Onet jest bezstronny, skoro po filmie antypisowskim pojechał.
Misiek ponoć wycofał swój wniosek, a Onet nie miał wyjścia bo cała prasa jedzie po tym filmie i Vedze jak po kobyle.:P:DD
Indy, a jak Ci się podoba najnowszy ranking?
PiS - 43,4
KO - 21,2
Gdyby taki wynik był po wyborach to PiS rządzi samodzielnie.
No istne bokserskie KO. :DDDD
A jaka sondazownia robiła te badania?
Żeby mógł zmienić konstytucję potrzeba 50% plus 1.wtedy możecie napisać, że Jarosław jest wodzem i że on obalil komune i mur berliński, między pomidorówą a mielonym...
Sondażownia jaka? Ano my wszyscy w polu tak sobie głosowaliśmy. Podczas drugiego śniadania wrzucaliśmy do czapki jabłka(PiS) i gruszki(PO). Jabłek było więcej, więc wygra PiS tak jak naPiSałam powyżej. XD
To wy tam wszystkie z PISlamu? 😕Wy wracajcie do Polski Jarka wspierać.
Jarek świetnie da sobie radę beze mnie.:P Wystarczy, że za przeciwników ma takich dupków jak Ty i tą całą KO. :DDDD
Inv, do zmiany konstytucji wystarczy 50% plus 1? To jest właśnie modelowy przykład tego jak zwolennicy totalnej opozycji traktują konstytucję. Bo czy dla Was jest to akt prawny najwyższej rangi, który określa ustrój państwa i podstawowe prawa oraz obowiązki obywateli? A gdzie tam! Gdyby tak było to byście ją znali. Wy ją traktujecie instrumentalnie, odmieniacie tę konstytucję przez wszystkie przypadki, powołujecie się na nią, zasłaniacie się nią, straszycie jak to ona jest deptana, gwałcona, łamana itd., ale tak naprawdę jest ona dla Was jedynie wygodnym narzędziem do napierdalania w PiS. A jaki jest tryb przeprowadzania zmian w konstytucji i jaka jest do tego wymagana większość mówi art.235 konstytucji. Polecam Inv jej lekturę, bo warto chociaż pobieżnie zapoznać się z zapisami ustawy zasadniczej, gdyż świadomy obywatel powinien znać choćby zarysy konstytucji swojego kraju...
2/3? Ostatnio poseł Ast, wniósł do TK wniosek o zbadanie wyroku NSA w spr ujawnienia list poparcia i coś tam pierdolil o kadencji sędziów TK a sędzia pyta go ile trwa ta kadencja Sędziego TK, Ast, że 9 lat, sędzia pyta że z czego to wynika, ten podaję jakiś akt prawny, sędzia prosi go aby pokazał, który to przepis to reguluje, Ast szuka..... mija 5 minut, sędzia, spokojnie pyta czy już znalazł a Ast ę, ą, chy, yyyy... Sędzia nadal opanowany, nie ma takiego przepisu.... Kurtyna
Poseł Ast, prawnik z PIS.
List poparcia KRS *
Obejrzałem sobie dzisiaj "Politykę" Vegi. Doszły mnie słuchy, że film jest słaby, ale celowo nie czytałem recenzji żeby samemu wyrobić sobie opinię o tym filmie. I generalnie jestem zdegustowany, bo obejrzałem zwykły gniot. Były co prawda momenty, gdy można było się pośmiać, ale film jest pozbawiony jakiejkolwiek fabuły. To zlepek kilku właściwie niepowiązanych ze sobą historii. Przedstawione sytuacje i postaci są mocno przejaskrawione, przerysowane, ale zarazem film nie pokazuje niczego nowego czego nie wiedzielibyśmy z medialnych newsów. Pani premier Szydło jest bezwolną marionetką pozbawioną własnego zdania, Macierewicz to narwany ćpun i gej śliniący się na widok swojego młodego podwładnego, a toruński zakonnik to pazerny na kasę klecha, któremu politycy wchodzą w dupę i to bez wazeliny. To co mnie zaskoczyło to fakt, że w sumie najbardziej pozytywnie przedstawiony został Prezes Kaczyński. Może jestem nieobiektywny, bo pana Prezesa uważam za najwybitniejszego polityka w całej 30- letniej historii III RP, ale wydaje mi się, że został on ukazany jako starszy, schorowany pan mający być może wyraziste poglądy, ale zarazem cechujący się uczciwością. Jeśli czegoś mi tu brakowało, to może nie tyle pokazania politycznego geniuszu Prezesa, bo aż tyle od reżysera nie wymagam, ale mógł Vega chociaż zaakcentować nie wiem jak to nazwać, taką pewną diaboliczność Prezesa. Każdy rasowy polityk, a takim bez wątpienia jest pan Kaczyński, ma taką cechę, a w filmie jednak większy akcent położono na aspekty fizyczne czy zdrowotne, a nie na walory umysłowe Prezesa. Za to bezbłędnie scharakteryzowano Schetynę jako osobę kompletnie bezideową, dla której jedynym celem jest dorwanie się do koryta. Świetna była ta pani grająca posłankę Pawłowicz. Nawet po wyjściu z kina żona spytała mnie czy to była aktorka czy może autentyczna Pawłowicz. Jeśli jakiś aktor zasługuje jeszcze na wyróżnienie to zdecydowanie młody Królikowski. Długi czas nie przepadałem za nim, uważając go za lichego aktora, ale od jakiegoś czasu podoba mi się jego aktorska gra. W "Weekendzie" zagrał zabawną rolę, a w "Dywizjonie 303" był bardzo dobry jako ppor. Łokuciewski. W "Polityce" też błysnął i miałem wrażenie, że chwilami to bawił się tą rolą. Widać, że chłopak się aktorsko wyrobił i przyszłość przed nim. Ale jako całość to film był niestety nudny. Lipa i tyle...
Nie bylem jeszcze ...ale pójdę.
Skoro miałeś możliwość go obejrzeć przed wyborami, to podejrzewam, że Vega poszedł na układ.
Taki pomijający kilka wątków. Np. powszechne łapówkarstwo i "teczki" CIA na naszych polityków.
W innym przypadku nie ma siły ...przed wyborami obejrzeć by się go nie dało.
Film jest swoistym fabularyzowanym dokumentem więc nie powinieneś się był spodziewać jego medialności ;-).
Niemniej jesteś Sneer jak barometr ...już wiem czego po tym filmie się oczekiwać. Negatywnego obrazu sceny politycznej głównie z powodu prokościelnej polityki państwa. Jeżeli Vega przedstawia Schetynę jako pazernego "korytowca", Macierewicza jako geja frustrata, a Kaczyńskiego jako schorowanego patriotę ...wydaje się być bliski moim odczuciom.
Obejrzę więc z przyjemnością.
byłem... widziałem ...
na polityce się nie znam, ale cóż mogę powiedzieć - najbardziej podobały mi się sceny łóżkowe młodej dziewczyny z gościem z sejmu :D - nigdzie nie nogę znaleźć odzwierciedlenia w realu ... (chyba dlatego że nie śledzę polityki - wcale).
Ogólnie polecam - fajnie się ogląda
Kogo tam gra Olbrychski, kim jest realnie postać Stefana?
To akurat chyba postać fikcyjna, choć luźno nawiązująca do realnie istniejącej. Chodzi o tego uczestnika kolizji z pojazdem pani premier Szydło. Tam kierowcą był zdaje się młody mężczyzna, a w filmie jest nim staruszek grany właśnie przez Olbrychskiego. Poza tym film wybiega w przyszłość, bo jest już po wyborach i ten starzec zostaje posłem. Dlatego wydaje mi sie, że to postać fikcyjna. Ma ona taki wymiar symboliczny pokazujący jak opozycja traktuje wybory, wyborców, ale również wybrańców narodu. Bo Schetyny nie interesuje kim jest ten Stefan, ani co on myśli. Schetyna ma to w dupie, dla niego liczy się tylko, że wpis o tym staruszku ma w necie ileś tam tysięcy wyświetleń i można tę popularność wykorzystać. W jednej ze scen Schetyna mówi: "zawsze to jedna szabelka więcej". Wiadomo co to jest szabla. To narzędzie, bezrozumne i bezmyślne narzędzie. We wprawnej ręce szabla jest użytecznym narzędziem do walki z przeciwnikiem, ale bez tej ręki jest tylko kupą złomu. I tak właśnie tę scenę odebrałem, że dla lidera opozycji szeregowi posłowie, ale i pośrednio sami wyborcy to są tylko narzędzia, które mają wynieść go do władzy...
Rzeczywiście. Choć z drugiej strony to były przynajmniej osoby medialne. Jako tako wykształcone i komunikatywne. Najgorsi są tacy jak śp. A.Lepper, Kogut albo jakiś specjalista od połowu śledzi ...do dzisiaj chyba na jakiejś rządowej posadce. Nie pamiętam jak się wabił, ale bodaj był nawet wicepremierem z 15 lat temu.
No cyrk na kaczych łapach. Nie kojarzę jednak nikogo po politologii, czy naukach ścisłych. Tylko słoma w butach, zapite pyski i łańcuszek z krzyżykiem na szyi.
Pelle, akurat w sejmie politologów nie brakuje i jest ich tam trochę. Ale tego najbardziej znanego już nie ma, chociaż za miesiąc to się może zmienić. To kilka zdań o moim ulubieńcu, czyli panu Biedroniu. Jest rok 2011 i "ciepły Robert" został wybrany do sejmu. No to Olejnik zaprosiła go do radia i przeprowadza z nim wywiad. Robercik chyba myślał, ze ona go będzie pytała o sprawy LGBT, a Stokrota go zaskoczyła i zapytała czy wie co to jest Konwent Seniorów? Proste pytanie, jak były jeszcze gimnazja, to gimbaza uczyła się tego na lekcjach WOS-u. Prostszego pytania Robercik nie mógł dostać, bo w końcu jest z wykształcenia politologiem i wtedy się jeszcze doktoryzował z tej politologii. Odpowiedział, że on oczywiście wie co to jest. Stokrota nie odpuściła i poprosiła go żeby zatem powiedział słuchaczom co to takiego ten Konwent Seniorów. I Robercik wypalił, że jest to zebranie najstarszych posłów! Dżizas, kurwa, ja pierdolę! Pińcet lat temu jak ktoś się tak skompromitował, to zamykał się w klasztorze i ze wstydu siedział tam do końca życia. A w takiej Japonii z dużo bardziej błahych powodów ludzie popełniają seppuku. Coś o tym wiem, bo bliska mi osoba przebywała kilka lat w Kraju Kwitnącej Wiśni i trochę mi opowiadała. Tam maszynista Shinkansena jak miał 12 czy 20 sekund spóźnienia, to skończył ze sobą, bo to była ujma na jego honorze. U nas za Tuska pośpiechy miały po 8 godzin opóźnienia i ta sztuczna blondyna o końskim uśmiechu i z doklejonymi rzęsami stwierdzała beztrosko: sorry, ale taki mamy klimat. No ale ciepły Robercik nie jest potomkiem dumnych samurajów, więc jak się ośmiesza, to nie sięga po katanę, tylko kwituje to uśmiechem na twarzy. Ale w sumie przecież dawanie dupy to dla niego chleb powszedni, więc nie powinno mnie to dziwić. Ale politolog i to taki doktoryzujący się żeby nie wiedział co to Konwent Seniorów? To tak jakby mechanik nie wiedział co to tłok, cylinder czy klocki. Tłok? To jak jest ciasno. Cylinder? Nakrycie głowy. Klocki? Pewnie chodzi o Lego. Albo jakby elektryk nie wiedział co to faza, probówka czy eSka. Faza? Stan po spożyciu alkoholu. Probówka? Szklane naczynie laboratoryjne. Eska? Stacja radiowa. A gdyby Biedroń był tokarzem to wolę nie wiedzieć czym dla niego byłyby suport, konik czy kieł. I takich to w sejmie mieliśmy, a za chwilę znowu mieć możemy politologów. I to z tytułem doktora. To czy sprawiający wrażenie jakby dopiero co go siłą oderwano od wideł z gnojem Endrju Lepper był dużo gorszy od takich politologow jak ten pocieszny Robercik?
Sneer z Biedroniem to widać jest jak z Tobą :-).
Bliska osoba opowiadała Ci o Japonii. A Ty napisałeś - "katana służyła do popełniania seppuku"?
Niebawem napiszesz iż ...koncerz służył do golenia?
Słyszałeś o tanto ?
Odnośnie Biedronia. Prawdziwą plamę dal w momencie gdy nie zrzekł się mandatu europosła. Miał bowiem walczyć o mandat w polskim parlamencie. I tu zgoda ...pokazał co znaczy słowo Biedronia ;-).
Dowiódł też słowotoku i tego, że chlapie co mu ślina na język przyniesie,
Pomijając, że wyszedł na błazna i karierowicza (co jest regułą w Sejmie) jest jednak bardzo medialny i elokwentny. W przeciwieństwie to takiego metropolity krakowskiego Jędraszewskiego zdecydowanie przygłupiego jak na hierarchę koś. Kat.
Jego wypowiedź 1 sierpnia o "tęczowej zarazie" którą można było zrozumieć jako przyrównanie do faszyzmu z czasów Powstania to nie tylko skandal. To po była prostu szowinistyczna prowokacja.
To, że Jezus nie grzebnął go cepem w jego durny łeb dowodzi wartości samej religii katolickiej. I przede wszystkim tego jak taki imbecyl pojmuje słowa rzekomego swojego Boga. Tego rodzaju wypowiedzi kompromitują Kościół i powodują nadmierne popieranie Biedronia. Również całego ruchu LGBT. Gdyby nie Jędrzejewski (i jemu podobni) zapewne o LGBT słyszało by niewiele osób. Głównie tych z ich kręgów.
A tak ruch ten stał się symbolem walki z klerykalizmem i dążeniem do całkowitego usunięcia Kościoła ze strefy medialnej.Tacy jak ten cap nakręcają kultowe wprost gloryfikowanie filmów Vegi i masowy napływ do kin na jego filmy.
Sneer, zobacz to! 😂😂😂😂Twój prezes http://youtu.be/pQSY51zRJvo
No ....dobre. "Ceny węglowodanów i związane z tym ceny węgla"
Czyżby węgiel zaliczał do węglowodanów? Facet po studiach? Bodaj doktor prawa?
Fachowców Pelle w PISlamie jest cała masa i ciemny lud to kupi, zobacz kurdupel pierdoli głupoty a nikt z tam obecnych nie odważył się go poprawić. 😂
Rozumiem Inv, że Tobie nigdy nie zdarzyło się przejęzyczenie? Tę wypowiedź Prezes wygłosił zdaje się w kampanii wyborczej. A wiadomo jak intensywne bywają takie kampanie. Spotkanie goni spotkanie, tu mówi się o jednym, za chwilę o czymś zupełnie innym, łatwo stracić wątek, do tego dochodzi przemęczenie, chwila rozkojarzenia i popełnia się taki lapsus językowy. Będziemy się teraz przerzucać na śmieszne czy durnowate wypowiedzi polityków? To ci z totalnej opozycji są pod tym względem bezkonkurencyjni. Choćby ta była premierzyca z krzywymi nogami. Mówiła i o "kopalniach atomowych" i o "granicy węgiersko- syryjskiej". Ale dla mnie absolutnie number one jest jej opinia o dinozaurach. Dziennikarz pyta: Jak pani zdaniem wyginęły dinozaury? A Kopaczowa odpowiada: No jak to jak, źli ludzie rzucali w dinozaury kamieniami. Kurtyna! I takie puste babsko rządziło prawie 40- milionowym krajem należącym do Unii. To gdzie Prezesowi z tą drobną pomyłką do Kopaczowej czy innych totalnych opozycjonistów?
Lapsus językowy to normalna rzecz. Coś głupiego powiedzieć też.
Przerażającym jest to jakimi ludźmi jest sam prezes otoczony... Bo o ile mogę jakoś mu wybaczyć całe to gadanie o tym żeby "polska była polska" i że w ogóle to z patriotyzmu to on ma 7+ w sześciostopniowej skali to popatrz na to kogo on do rządzenia wybrał. Bo, że on wybrał to chyba nie mamy wątpliwości:
Prokuraturą rządzi Ziobro. Gość stracił ojca i używa prokuratury żeby ukarać winnych (zauważ, że nie chodzi mu o ustalenie prawdy). Więc tak prokuraturą nam rządzi kapitan Ahab.
O ABWerze już pisałem. Nie da się uniewinnić niewinnego. Więc przestępca.
MoN rządził Macierewicz (ta wiem, że już nie ale wciąż) - siedzenie w więzieniu nie wyszło wszystkim na zdrowie więc tak jakby wszędzie węszył psisex...znaczy spisek (#lapsus językowy).
Krótkie podsumowanie: Wojsko, prokuratura i służby specjalne. Ciężki kaliber. I rządzą tam ludzie którzy zamiast budzić moje zaufanie to raczej budzą moje najgłębsze obawy.
Czyli albo prezes wie, że co robi i dosłownie jest to przerażające, że to jego świadome decyzje. Abo faktycznie się dziadzio posuną jak u Pana Vegi to pokazane. Które gorsze? Nie wiem.
Dla mnie jest on mniej więcej na tym samym dennym poziomie co cała reszta hołoty z .... (tu wpisać nazwę partii)
A ja to inaczej widzę. Bo za nami ciągnie się to, że nie rozliczyliśmy się z przeszłością, z peerelowską przeszłością. To taki grzech pierworodny III RP. W byłej NRD to zrobiono, w Czechach to zrobiono, a u nas nie. I po tylu latach zaniedbań w tym temacie, nie da się pewnie już takiego rozliczenia przeprowadzić, bo na to był czas w 90 roku, a nie w 2015. Ale trzeba było chociaż spróbować uzdrowić sytuację na tyle na ile to możliwe. Bo w sądach czy wojsku nadal istniały stare układy. To była patologia i ktoś musiał zrobić z tym porządek. I tu sprawdził się Macierewicz czy Ziobro. Macierewiczowi można wiele zarzucić, choćby jego haniebną postawę w sprawie incydentu w Nangar Khel. Ale oprócz licznych wad, ma on także kilka zalet. Jest bezkompromisowy i nieustępliwy i jeśli jest do czegoś przekonany, to nie cofnie się przed niczym. I taki ktoś był potrzebny w MON-ie żeby oczyścić tę stajnię Augiasza. On zrobił swoje czyli powypierdalał tych najbardziej skompromitowanych generałów i został zdymisjonowany. Teraz już minister Błaszczak może w miarę normalnie kierować tym resortem. I pewnie podobna jest rola Ziobry. Przypomnij sobie jak to sądownictwo działało. Skandalicznie niesprawiedliwe wyroki, sprawy ciągnące się latami, sitwy i kumoterstwo praktycznie wszechobecne w wymiarze sprawiedliwości i sędziowie jako "święte krowy". I to tłumaczenie dla naiwnych, że jeśli są jakieś nieprawidłowości to tylko z powodu braków kadrowych oraz niskich nakładów finansowych. Tymczasem na wymiar sprawiedliwości wydajemy tyle w odniesieniu do PKB, ze daje to nam zdaje się drugie miejsce w Unii. A w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców mamy prawie dwa razy więcej sędziów niż taka Francja. To dlaczego było tak źle jak było? I pewnie właśnie dlatego ministrem jest Ziobro. Uzdrowi się sytuację w wymiarze sprawiedliwości, to pewnie i jego zastąpi ktoś mniej kontrowersyjny...
I nie da się uniewinnić niewinnego? To zaraz, nie dostrzegasz sprzeczności w tym co piszesz? Bo najpierw nazywasz go niewinnym, a po chwili już przestępcą. Może warto się zdecydować? Ale mniejsza z tym. Pisał już o tym Inv i stwierdziłem wtedy, że nie warto drążyć tematu, ale skoro kolejna osoba porusza ten wątek, to jednak odpowiem. Oczywiście, że Prezydent mógł uniewinnić pana Kamińskiego przed wydaniem prawomocnego wyroku. Co więcej, powinni o tym wiedzieć nie tylko wybitni znawcy prawa, gdyby tylko nie byli zaślepieni swoją niechęcią do obecnej władzy, ale również każdy w miarę pilny student prawa. Rozwinąć temat?
Zanim rozjedziemy z tym w 2 wątki. Ten Mon. Ok zgadzam się. Zrobienie porządku odcięło ręce innym wywiadom. I nam przy okazji "oczy i uszy". Nikt nam nic nie powie. Nikt nam nie zaufa ani nie sprzeda żadnego info ze strachu. Wysłaliśmy jasny komunikat: "nasi, nie nasi nam to obojętne w taki sposób skończycie jak będziecie z nami współpracować". Chyba wiemy że można to było wszystko zrobić mniej medialnie. Lepiej.
Co do uniewinnienia niewinnego i "studiowania prawa": Jak ktoś w polsce dostaje wyrok to jest winny. Nie mówi o sobie "jestem niewinny". A Kamiński mówił o sobie, że jest niewinny. Mimo otrzymanego wyroku. Rozumiesz tą przenośnię?
Nie chodzi o konstrukcję prawa z zakresie zastosowania prawa łaski. Chodzi to, że Kamiński nie brał tego "na klatę". A ja od "arcyszpiega" to niestety ale trochę cywilnej odwagi wymagam. Chociaż w zakresie: "zostałem skazany. Sąd uznał mnie winnym. Prezydent zastosował prawo łaski. Koniec komentarza." - brzmi o niebo lepiej niż "jam niewinny"
Skoro tyle piszesz o Kamińskim, to pewnie wiesz też coś niecoś o tym jego procesie. I jak go oceniasz? Bo dla mnie to była całkowita farsa i kpina z praworządności. Jeśli czasami mam wątpliwości czy ta naprawa sądownictwa zmierza w dobrym kierunku, to wtedy przypominam sobie między innymi właśnie proces Kamińskiego i wątpliwości mijają...
I jeszcze dwa zdania do Pelle. Coś Ty się Pelle tak dojebał do tego arcybiskupa? Jego słowa są po pierwsze bardzo trafne, a po drugie są bardzo potrzebne. Bo w tym zalewie propagandy ideologii LGBT był to odważny głos rozsądku. Tak wielu jest zalęknionych i obawiających się zabrać głos, by przypadkiem nie zostać zmieszanym z błotem, tak jak Ty to zrobiłeś z arcybiskupem. A on miał odwagę powiedzieć gdzie są granice, które inni wolą zamazywać. I na dobrą sprawę on nie powiedział niczego nowego, a tylko przypomniał i powtórzył nauczanie Kościoła w tej sprawie. A już sam zwrot "tęczowa zaraza" bardzo przypadł mi do gustu. Bo jest to oczywiste nawiązanie do wiersza młodego powstańczego poety Józefa Szczepańskiego. To gdzie tu miejsce na faszyzm, co Ty Pelle bredzisz? Ja akurat niestety jestem mało wrażliwy na poezję. No nie przemawia ona do mnie. Ale są wyjątki. Jakiś wiersz Asnyka, Brzechwy czy jeszcze kogoś innego. Ale najbardziej lubię właśnie "Czerwoną zarazę" Szczepańskiego, szczególnie w wykonaniu Edwarda Snopka. Dlatego mnie akurat się podobało, że ktoś nawiązał do tego powstańczego wiersza...
_Sneer jego proces......to co jest w polityce nie ma z rzeczywistością nie ma styku w żadnym punkcie. Procesu się robi po to zęby kogoś politycznie "ukatrupić". Koleś fałszuje dowody i dalej jest w polityce?
A że się do niego dobierali jakby chcieli a nie mogli to trochę inna śpiewka.
Nawet teraz prawo w Polsce wesoło działa. Ja czy Ty musimy go przestrzegać. Np Najsztub potrącił babkę na pasach nie mając prawa jazdy. Kara? Hmm zdaje się, że zawiasy. To go nauczy respektu wobec prawa.
Kiedyś widziałeś wyroki dla matek samotnie wychowujących ileś dzieci? Są ciekawe. Prawo tam nie istnieje.
Ja w tą "zmianę" w sądownictwie po prostu nie wierzę. To dla mnie wymysł żeby wymienić ekipę na swoją a ludziom w internecie dać powód do dyskusji czy ta zmiana jest czy jej nie ma. Tutaj zasłona dymna a my tymczasem będziemy robić swoje.
Poza tym. Praworządność? Prawo to tylko sztuczny zbiór reguł. Jak jutro uchwalą prawo, że możesz zabić osobę z którą się nie zgadzasz w internecie to na pewno będzie to prawem ale w życiu nie będzie praworządne. Nie używajmy tak wielkich słów ;)
To może kilka słów o procesie pana Kamińskiego. Pan Kamiński pracował nad aferą gruntową i efektem jego pracy było skazanie dwóch osób w tej aferze. Sąd, nie pisowski sąd, a niezawisły sąd uznał, ze dzięki pracy pana Kamińskiego można skazać dwie osoby w tej aferze. Po pewnym czasie w szeregach PO uznano, że tego Kamińskiego trzeba udupić i prokuratura będąca w rękach Platformy wniosła oskarżenie. Sąd, znowu nie pisowski sąd, a niezawisły sąd nie zostawił suchej nitki na akcie oskarżenia i już nie pamiętam czy pana Kamińskiego uniewinnił czy po prostu sprawę umorzył. I wtedy już staranniej przystąpiono do realizacji tego zadania, bo kolejny skład sędziowski wybrano już poprzez tzw. ręczne sterowanie. Po prostu do prowadzenia tej sprawy oddelegowano same sędziowskie "tuzy". Przewodniczącym składu orzekającego został sędzia Łączewski czy Łączyński, no jakoś tak. Sędzia ten zasłynął z tego, że postawiono mu zarzut składania fałszywych zeznań. Ten sędzia na Twitterze trafił na konto Tomasza Lisa i myślac, że to ten z Newsweeka zaproponował mu wspólne działania wymierzone w rząd PiS-u. Gdy okazało się, ze konto na Twitterze należy do kogoś innego, to sędzia zgłosił sprawę rzekomego włamania na swoje konto na Twitterze i że to nie on kontaktował się z tym profilem Lisa. Biegli zbadali sprawę i o żadnym włamaniu nie ma mowy. Kolejnym członkiem składu orzekajacego był zdeklarowany pedał nienawidzący pisiorów i nawet tego nie ukrywający. A trzecią osobą była też jakaś zaangażowana politycznie po stronie platformersów sędzina. I tacy ludzie są sędziami. Przecież sędzią powinien być człowiek o nieposzlakowanej reputacji. I jakiekolwiek upublicznianie swoich politycznych preferencji powinno skutkować usunięciem z sędziowskiego grona. W każdym razie tak upolityczniony skład orzekający skazał pana Kamińskiego za nic mając fakt, że wcześniej inny sąd na podstawie pracy pana Kamińskiego skazał już uczestników afery gruntowej. Po prostu dostali zlecenie na Kamińskiego i się wywiązali z tego na tyle na ile potrafili. Gdyby pan Kamiński odwołał się od tego skandalicznego wyroku, to najpewniej ten wyrok by uchylono. Tylko znając tempo pracy i opieszałość sądów mogłoby to nastąpić w przyszłym dziesięcioleciu. A pan Kamiński był potrzebny Dobrej Zmianie na już, na cito, bo to jest fachowiec w swojej branży. To Prezydent go ułaskawił. Ale to nie jest tak, że kompetentni sędziowie po rzetelnym procesie skazali go za jakieś pospolite przestępstwo. Nie, zarzuty były od początku mocno naciągane, a sam proces był farsą. I tak to wyglądało...
A gdzie tam, nie ma tam normalnych. Normalni jak są u władzy, to podnoszą podatki, wyprowadzają corocznie z budżetu 50 miliardów, sprzedają "rodowe srebra" (żeby było co wyprowadzać z budżetu), zajadają się ośmiorniczkami, jeżdzą na Maderę z kochankami, latają samolotami wyprowadzać psy na spacer i generalnie bawią się oraz korzystają z życia na koszt społeczeństwa, któremu nakazują zaciskanie pasa i radowanie się z faktu bycia zieloną wyspą. Tak, że obecnie jak to kiedyś pisał klasyk: Polska to nienormalność. Ale jest szansa, że może nie za miesiąc, ale za 4 lata to być może wróci tu normalność. I wtedy sobie ci normalni odbiją te wszystkie straty. Jak ktoś może wyjechać do Australii czy Stanów, to nie musi się bać, ale ci co tu zostaną, to będą mieli wtedy przejebane. Ale zdelegalizuje się wtedy nienormalnych i przynajmniej demokracja nie będzie wówczas zagrożona...
Jest takie słowo którego nas nauczono w ramach makrostruktur : merytokracja.
A tymczasem w Polsce co 4 lata to raczej korytokracja.
Polityka to normalny biznes. Nie wiem może ja się podpierdalam pod tych pisowców jakoś "fest" ale łatwiej mi było zrozumieć łyżwę czy endrju z Samoobrony (Chcieli ruchania i koryta) niż innych co to mają "misję" i na dziewczynki nie chodzą.
"Problem Trzech Ciał" - aut. Cxin Liu.
Pierwszy tom trylogii o historii Ziemi.
Powieść zaczyna się przed "Rewolucją Kulturalną" w Chinach. Chiny lat 60-tych biorą co najlepsze z dorobku Cywilizacji Zachodniej i rozwijającego się ZSRR.
W USA rusza w tym czasie program SETI.
W kosmos wysyłany jest sygnał o istnieniu na Ziemi cywilizacji.
W Chinach powoli narasta fala komunizmu. Naukowcy wykształceni na Zachodzie są szykanowani i usuwani ze stanowisk. Władzę zdobywa ruch ludowy. Niestety nie jest to ruch bezkrwawy. Giną setki tysięcy ludzi. Brat donosi na brata. Szerzy się terror i nienawiść. A w Chinach jak nie zginie ćwierć miliona ludzi np. w czasie powodzi to rzecz nie warta jest uwagi ;-)
W czasie rozruchów zastrzelony zostaje prof. Ye Zhetaj. Głupio i niepotrzebnie ...jak to na fali rewolucji bywa. Ye Wenjie jego córka odbiera w kilkanaście lat później sygnał będący odpowiedzią na ten z SETI ...od obcej cywilizacji.
Ta cywilizacja to Trisolaris ...dziecko planety trzech słońc.
Krążą one w odległości 4 lat świetlnych od Ziemi. Nie można przewidzieć kiedy i jakie słońca będą widoczne na firmamencie planety. Jest to bowiem ruch splątany. Oddziaływania grawitacyjne trzech słońc przerzucają sobie planetę jak piłeczkę pingpongową. Raz panuje chłód a raz gorąc topiący metale. Cywilizacja na planecie rozwija się i ginie. Setki razy na przestrzeni eonów. I odradza się na nowo.
W tej sytuacji Trisolarianie postanawiają poszukać sobie bardziej gościnnej planety gdzie nie będzie tak skrajnych warunków bytowych.
Odbierają nasz sygnał z programu SETI. I postanawiają przenieść się na Ziemię. Stoją technologicznie nieporównywalnie wyżej niż my. Potrafią zakłócać nasze badania podstawowe ...by uniemożliwić postęp na Ziemi.
Nasz sygnał pokazuje kierunek, gdzie znajduje się Ziemia. Jednak nie można z tego wywnioskować w jakiej odległości. Mogą to być tysiące lat świetlnych ...o wiele dalej niż statki kosmiczne Trisolarian zdołają dotrzeć.
Wysyłają więc odpowiedź na nasz sygnał wiedząc już z naszego przekazu, że nie zdołamy się obronić. Jesteśmy niżej w rozwoju od nich.
Wśród Trisolarian jest jednak astronom, który zniszczenie gatunku ludzkiego uważa za działanie zbrodnicze i wysyła również sygnał ..."Nie odpowiadajcie ..to pułapka"
Ye Wenjie córka wspomnianego zamordowanego profesora na skutek własnych traumatycznych przejść wysyła jednak odpowiedź .."przybywajcie i zniszczcie nas ...niegodnych". Znając czas po jakim nastąpiła odpowiedź Trisolarianie poznali odległość do Ziemi. Była 4 lata św. ...czyli niemal ...tuż tuż.
Wyrusza 1000 gwiazdolotów w celu opanowania Ziemi i zniszczenia ludzi.
Dotrą za około 400 lat!
-----------
Znakomicie napisana powieść. Socjologiczne tło społeczeństwa Chin lat 60 tych i Rewolucji Kulturalnej to maestria ! Znakomita krytyka gatunku ludzkiego. Nie jest bowiem Ye Wenjie ukazana jako zdrajczyni gatunku ludzkiego. Chodzi o szerszy aspekt społeczny. O to czy jesteśmy godni, by żyć postępując tak jak postępujemy.
Czy ze swoją złośliwością potomków małp i sobkostwem powinniśmy nazywać siebie cywilizacją?
Fabuła S.F. to swoista matryca powieści społeczno-etycznej. Niemal filozoficznej rozprawy ubranej w szaty beletrystyczne.
I jakże inaczej napisana niż zrobiłby to gryzipiurek z Zachodu. Czy z Polski. On by napisał szkic na 2 strony maszynopisu, a sekretarki rozpisałyby to na 30 tomów cyklu gówniano-fantastycznego jak np.czyni to Margit Sandemo .
Niebawem o II tomie pt. "Ciemny Las". Barack Obama ocenił ją jako wybitną. To niemal Biblia środowiska scientologów
No Pelle, na coś się jednak przydajesz. Może dzięki Tobie trafię na ciekawą lekturę. Bo czasami mam z tym problem. Wchodzę do Empiku i nie wiem na co się zdecydować. Jakbym zobaczył tam Orwella, Łysiaka, Saramago, Zajdla, Schmitta, Wolskiego, Asimova, Chmielewską czy kogoś kogo znam i cenię, to brałbym w ciemno. Ale widzę jakiegoś Nesbo, jakiegoś Żulczyka czy jakiegoś Mroza. Mnie te nazwiska nic nie mówią i nie wiem czy da się ich czytać. Pamiętam jak kiedyś trafiłem na Twardocha. Nazwisko obiło mi się o uszy, to wtedy była podobno wschodząca gwiazda polskiej literatury. Nike chyba wtedy dostał, to sięgnąłem po jego książkę. I to był koszmar, jakoś tę książkę zmęczyłem, ale przyjemności w tym nie było żadnej. Dla mnie to był jakiś niezrozumiały bełkot. Dlatego wchodzę do tego Empiku i chociaż widzę setki tytułów i oczywiście każdy jest zachwalany jako bestseller, to ciężko mi się na coś zdecydować. I wtedy wybieram coś z S-F. Dla mnie to bezpieczna opcja, bo to zawsze jakoś przeczytam nawet jak jest słabe. Niedawno skusiłem się na Dukaja i jego "Perfekcyjną niedoskonałość". I fajnie się to czytało, całkiem zgrabna fabuła. A ostatnio jak tam byłem to znowu miałem podobny dylemat, więc ponownie udałem się do kącika z działem S-F. I tam wypatrzyłem "Autostopem przez galaktykę". Tytuł jest dość znany w tym światku miłośników literatury fantastycznej to nabyłem. Poinformowałem o tym Piaa i usłyszałem od niej, że książka jest zajebista i na pewno będę zadowolony. I rzeczywiście, dopiero zacząłem czytać, ale początek ciekawy i humor taki, który mi odpowiada. Dlatego Pelle może i dzięki Tobie trafię na lekturę, która mnie wciągnie. Bo to co piszesz brzmi dość interesująco. Chociaż też kilka kwestii w Twoim opisie brzmi dziwnie czy niezrozumiale. Po pierwsze, trzy gwiazdy w pobliżu jednej planety w praktyce wykluczają powstanie tam cywilizacji, tym bardziej jeśli jedną z tych gwiazd jest tzw. czerwony karzeł. Po drugie, nadzieja, że dzięki SETI nawiążemy z kimkolwiek łączność radiową, to jak liczenie na cud. Po trzecie, dosyć dziwne, ze cywilizacja, która jest od nas o wiele bardziej rozwinięta i której pojazdy poruszają się 175 razy szybciej niż najszybsza maszyna stworzona przez ludzi nie potrafi ustalić kto jest nadawcą wiadomości. Ale to szczegóły i może się czepiam. W każdym razie tytuł sobie zapamiętałem i dam Ci znać jak będę po lekturze...
Sneer literatura chińska jest bardzo specyficzna w odbiorze.
Ta trylogia jest tłumaczeniem z angielskiego. Bardzo na tym straciła. Mam na myśli jej klimat. Czytałem wydanie angielskie "Ery Supernowej" tegoż autora i daleko odbiega ono na skutek ponownego przetłumaczenia na polski przez A. Jankowskiego z jęz. angielskiego od pierwowzoru angielskiego.
Na pewno nie znajdziesz w tej trylogii takiego poczucia humoru jak u Douglasa Adamsa w "Autostopem przez Galaktykę". Czy u Pratchetta. Mam wrażenie, że Chińczycy w ogóle nie znają czegoś takiego jak dowcip ...czy wirtuozeria dialogów. Równie dobrze mógłbyś czytać instrukcję obsługi pralki.
Natomiast tematyka i poziom naukowy stoją o klasę wyżej niż u najlepszych pisarzy SF kultury Zachodu.
O Zajdlu nawet nie wspomnę...bo to lektura dla młodzieży, jeżeli chodzi o styl i przekaz. Gdyby z Lemowskiej "Suma Technologiale" usunąć satyrę i humor byłoby to coś bliskiego "Problemowi Trzech Ciał".
Nie wiem czy czytałeś "Wytwórcę Makaronu" aut. Ma Jian?
Jest tam scena pożerania przez tygrysa w cyrku dziewczyny. Opisana tak realistycznie, że serce zamiera. To nie wypadek...ona czyni to świadomie. Taka jest właśnie chińska literatura. Wiwisekcja i każdy szczegół "oglądany" z kilku stron.
Ale warto. Szczególnie, że teoria strun i wielowymiarowy Wszechświat stanowi dla autora swobodną "zabawkę" w bardzo przystępnym opisie.
Zajdel to lektura dla młodzieży? Weź Ty się puknij w głowę Pelle! Chociaż rzeczywiście czytałem go w młodości, ale dla mnie on był lepszy nawet od samego Lema. Zdaję sobie sprawę, że dla miłośników S-F to brzmi jak herezja, ale tak było. Lema oczywiście ceniłem, to jest w końcu klasyka gatunku, ale jednak twórczość Zajdla jakoś lepiej do mnie przemawiała. Pewnie dlatego, że kiedyś sięgnąłem po "Summa technologiae" i poległem, za ciężkie to było dla mnie. Albo zwyczajnie za głupi wtedy na taką lekturę byłem. I to mnie trochę zraziło do Lema. Oczywiście znałem jego "Dzienniki gwiazdowe" czy "Katar", ale generalnie Lema unikałem, a Zajdla to wręcz pochłaniałem. Zresztą ten mój nick pochodzi właśnie od Zajdla. Kobiety mi tu czasami piszą coś o szydercy, ale rzeczywistość jest bardziej przyziemna i banalna. Ja nie znam angielskiego i ten nick po prostu pożyczyłem sobie od głównego bohatera "Limes inferior" Zajdla. Za to teraz na stare lata nadrabiam zaległości jeśli chodzi o Lema. I pewnie kiedyś zrobię drugie podejście do "Summy...". Ale stwierdzenie, że Zajdel to lektura dla młodzieży jest jednak przegięciem...
Tego "Makaronu" nie czytałem, sam tytuł by mnie zniechęcił. Ale jak lubisz takie realistyczne opisy, to polecam "Głód" Knuta Hamsuna. On tak przejmująco opisuje głód, że czytając to człowiek sam niemal odczuwa fizyczny ból wynikający z głodu. Ten Hamsun to w ogóle ciekawa postać. Norweg, laureat Nobla i pisarz znakomity, któremu ci współcześni literaccy nobliści do pięt nie dorastają. Ale oprócz tego on był nazistą i to takim z przekonań. Jego dwaj synowie służyli w norweskich oddziałach kolaboracyjnych, a on sam, gdy po samobójstwie Hitlera został poproszony żeby jakoś to skomentować w radiu stwierdził, że nie jest godzien żeby zabierać głos dla uczczenia takiego wielkiego człowieka jak Hitler. Po wojnie Norwegowie nie za bardzo wiedzieli co z tym Hamsunem zrobić, bo był on już starcem, poza tym do nikogo nie strzelał, ani czynnie nie wspierał okupantów, a jedynie w takiej warstwie intelektualnej ich popierał. To w końcu Norwegowie zrobili z niego wariata i zamknęli go w psychuszce. Postać kontrowersyjna i niejednoznaczna w ocenie, ale pisarz jednak wielki...
Teoria strun? Dla mnie to manowce, na które zmierza współczesna fizyka. I coraz mniej to ma wspólnego z nauką. Bo podstawowym atrybutem teorii naukowej jest jej weryfikowalność. To już Popper uważał, że każdą teorię, przynajmniej w naukach ścisłych, można sfalsyfikować czyli przeprowadzić doświadczenie, które wykaże że dana teoria jest prawdziwa lub fałszywa. A obecnie ważniejsze są wartości estetyczne. Teorie mogą być nieweryfikowalne, ale ważne, że są ładne czy piękne. Poważnie, dla niektórych to jest właśnie argument przemawiający np. na korzyść teorii strun. Dla mnie to postawienie sprawy na głowie. Przecież taka Teoria Względności nie jest słuszna dlatego, że jest ładna lub piękna (choć jest), a dlatego, że jest weryfikowalna i można ją empirycznie udowodnić, choćby przez zakrzywienie światła przez ciała niebieskie co zrobił już dawno temu Eddington. Przecież fizyka jest tak na dobrą sprawę poszukiwaniem czy odkrywaniem modeli opisujących rzeczywistość. Jeśli model zgadza się z doświadczeniem, to jest odpowiedni i uznawany za obowiązującą teorię, a jeśli nie jest to jest odrzucany i szukamy dalej...
Tymczasem teorii strun czy szerzej M- teorii nie da się zweryfikować czy doświadczalnie udowodnić tych dodatkowych wymiarów, to po co w to brnąć? Według Teorii Względności żyjemy w czterowymiarowej czasoprzestrzeni i moim zdaniem to wystarczy. No chyba, że mi ktoś pokaże eksperymentalnie, że dowolna cząstka elementarna da się poprawnie opisać modelem łańcucha strun, to wtedy zmienię zdanie. A do tego czasu teoria strun ma niewiele wspólnego z nauką i jest brnięciem w ślepy zaułek fizyki. Albo te światy równoległe. Nie mam nic przeciwko wykorzystaniu tego motywu w literaturze S-F. Takie "Antybaśnie" Wolskiego lub jego "Alterland" czyta się świetnie. Ale skręca mnie jak słyszę, że to ma cokolwiek wspólnego z nauką. Nie ma nic wspólnego i żeby sobie zdać z tego sprawę wystarczy sobie odpowiedzieć na jedno pytanie, tylko na jedno. Czy te wszechświaty równoległe mogą jakoś na siebie wpływać, jakoś na siebie oddziaływać? Jeśli odpowiedź brzmi: tak, mogą oddziaływać, to znaczy, ze to nie są żadne wszechświaty równoległe, ale jeden wszechświat. A jeśli odpowiedź brzmi: nie, nie mogą oddziaływać, to znaczy, że my nigdy nie będziemy mogli się o ich istnieniu dowiedzieć, zweryfikować. Czyli tak czy siak to zagadnienie jest nienaukowe i nauka od takich bajek powinna trzymać się jak najdalej...
Postaram się przeczytać "Głód" jeżeli jest obecnie dostępny na rynku.
Książek nie kupuję w księgarniach.A już tym bardziej w MPiKu. Kupuję je w Sieci. Wyjątek czynię jedynie dla antykwariatów, bowiem "perełki" wydawnicze zbyt szybko rozchwytywane są w Interze.
Za 6 książek Cixin Liu zapłaciłem łącznie z kurierem 105 zł. W księgarni to koszt około 200 zł.Jest więc spora różnica.
Ponadto łatwiej mi śledzić nowości w Sieci pracując jednocześnie niż biegać po mieście ;-)
"Ciemny Las" cz.II Trylogi "Problem Trzech Ciał" ...aut. Cxin Liu.
Małe dziecko idąc przez las często hałasuje. Czasami krzycząc- słucha echa. Albo kijem uderza w pnie drzew. Taki własnie był program SETI . Byliśmy małym, naiwnym "dzieckiem" świeżo wyklutym z małpich przodków.
Tymczasem Kosmos to "Ciemny Las" pełen wrogich istot. Czekają one tylko na sygnał , by posłać w tym kierunku śmiercionośną głowicę. Bowiem i w Kosmosie obowiązuje prawo "dżungli". Trzeba siedzieć cicho i nie "oddychać" ...bo zło czai się wszędzie.
Za beztroskę płaci się zagładą. Tak jak w przyrodzie obowiązuje selekcja gatunków gdzie przetrwa najlepiej przystosowany (najsilniejszy, pozbawiony skrupułów, i najcwańszy) tak jest i wśród gwiazd.
Prawa natury są wszędzie takie same ...zabij, lub ...giń.
I o tym jest drugi tom Trylogii
Ludzkość odkrywa te prawo gdy w drodze na Ziemię jest już 1000 gwiazdolotów Trisolarian. Niestety zanim jeszcze nadlecą Ziemię patrolują już zwinięte w wielowymiarowej przestrzeni i poruszające się z szybkością światła Sofony ...superkomputery Trisolarian. Mają wielkość cząstki elementarnej. Przenikają przez wszystko. Nawet prze Słońce. Poza ludzkim umysłem nie ma dla nich tajemnic.
Luo Ji jest astronomem i socjologiem. Odkrywa prawo "Ciemnego Lasu". Również to, że podając dane przestrzenne rozmieszczenia kilkunastu gwiazd wokół jakiejś cywilizacji i emitując to w kosmos spowodujemy ...atak "ciemnych sił" i zniszczenie tego układu gwiezdnego. Potwierdza to doświadczalnie. I to stanowi element odstraszania dla Trisolarian. Wysyłając bowiem sygnał o lokalizacji Ziemi i Planety Trisolarian w kosmos spowodujemy zniszczenie obu tych układów gwiezdnych.
Tak jak rzucenie kotleta głodnemu psu.
Jest to groźba "ataku kamikadze" z tym, że ludzkość ma niewiele do stracenia. I jest to ostatnia deska ratunku dla nas. Specjalnie wyselekcjonowana osoba tzw. "Dzierżyciel Miecza" ma stale przy sobie specjalny włącznik emisji tego sygnału przez kilka anten nadawczych w kosmos.
Następuje pat ...i próby dialogu między nami i Trisolarianami. Bowiem dzięki Sofonom mamy na skutek interferencji grawitacyjnej niemal natychmiastową łączność z nimi. Jednocześnie Sofony na stale szpiegują i blokują rozwój nauki.
"Koniec Śmierci" to III tom cyklu....być może kilka słów o nim jeszcze zamieszczę.
Pelle, to może trochę o tym co sądzę o szansach powodzenia projektu SETI. Nadzieje na nawiązanie kontaktu z Obcymi uważam za pobożne życzenia, a nie naukowe założenia. Bo nam się często wydaje, że my ludzie nieustannie przeczesujemy niebo w poszukiwaniu sygnałów od Obcych, sami też nadajemy, więc tylko kwestią czasu jest nawiązanie kontaktu. Ale to nie takie proste. Bo emisja dookoła i w szerokim zakresie częstotliwości jest zbyt kosztowna energetycznie. Zresztą nie w każdej częstotliwości da się wysłać sygnał, bo atmosfera wiele pochłania. By nasłuchiwać w szerokim paśmie częstotliwości trzeba mieć niesamowicie mocny odbiornik, a raczej wiele takich odbiorników, bo sygnał, jego poziom, maleje z kwadratem odległości. Co to znaczy? Jeśli sygnał dociera dwa razy dalej, to jest 4 razy słabszy, a jak dociera trzy razy dalej, to jest już 9 razy słabszy. Można zbudować potężne anteny i wzmacniacze, ale one wyłapią w zasadzie sam szum czy coś co będzie nieodróżnialne od szumu i innych zakłóceń. Pozostaje więc wiązka kierunkowa w wąskim paśmie częstotliwości. Czyli odbierzemy sygnał od Obcych tylko wtedy, gdy oni wykierują go w naszą stronę i jeszcze będziemy odbierać dokładnie w tej samej częstotliwości. Twórcy SETI uznali, że taką częstotliwością jest częstotliwość wodoru. Dyskusyjna sprawa czy hipotetyczni Obcy podzielają ten punkt widzenia. Najlepsze jest to, że nawet gdyby Obcy myśleli podobnie i znajdowali się blisko nas, gdzieś w Układzie Słonecznym, to i tak pewnie nie zauważyliby naszej obecności. Bo na Ziemi częstotliwość wodoru jest zarezerwowana dla celów naukowych i na tej częstotliwości Ziemia jest akurat najcichsza...
Gdyby jakiś statek Obcych zabłąkał się gdzieś w okolicach Plutonu, Uranu czy Neptuna i nasłuchiwał własnie na częstotliwości wodoru, to pewnie by nas w ogóle nie usłyszał. Tym bardziej, ze pod nosem miałby naturalną radiolatarnię czyli Jowisz- Io, który to układ generuje prądy rzędu milionów amperów. Poza tym odberaliśmy już kilka dziwnych sygnałów wobec których mamy wątpliwości czy są pochodzenia naturalnego czy zostały sztucznie wyemitowane. Najbardziej znany jest ten słynny "Wow" z lat 70- tych. Do dzisiaj nie wiadomo czy to był sygnał od Obcych czy zwykły szum lub jego żródło ma charakter naturalny. Dziwi nas, że ten sygnał nie został powtórzony, ale sami robimy dokładnie to samo, bo wysyłamy czasami kierunkowe sygnały w strone konkretnych gwiazd, ale są to emisje jednorazowe, a nie powtarzalne. Nawet jeśli ktoś taki sygnał odbierze, to pewnie potraktuje go tak samo jak my to "Wow". Zresztą oczekiwać powtarzalności sygnału moglibyśmy tylko wtedy, gdyby ten sygnał był emitowany właśnie w kierunku Ziemi. Ale jeśli przypadkowo wcięliśmy się w cudzą rozmowę, to efekt byłby właśnie taki jak w przypadku "Wow". Podsumowując, odebrać możemy prawie wyłącznie tylko szum lub coś czego nie będziemy potrafili od szumu odróżnić. I to pod warunkiem, że taki sygnał będzie nadawany w wąskim pasmie częstotliwości, którego sami prawie wcale nie używamy, ale uważamy, że Obcy jesli będą nadawać to powinni nadawać właśnie w tym zakresie częstotliwości. Dlatego słabo to widzę...
Ty mi lepiej powiedz Pelle jak autor wyobraża sobie tych Trisolarian? Są tak jak my zbudowani na bazie węgla? Najlepiej przystosowane do życia są chyba insekty. Tylko czy robactwo może wytworzyć mózg zdolny do inteligencji? Chyba, że tworzyliby jakiś zbiorczy mózg, w którym poszczególne jednostki pełnilyby rolę neuronów? A może są zbudowane zupelnie inaczej, na przykład w oparciu o krzem i oddychają azotem? Ale zaraz, oni chcą podbić Ziemię i osiedić się na niej, to chyba jednak ten węgiel i oni trochę muszą nas przypominać, przynajmniej w ogólnych zarysach. To jak autor sobie ich wyobraża? Czyżby byli humanoidalni i rozmarzonymi narządami wzroku wpatrywali się w gwiazdy jak pewien gatunek, który opanował błękitną planetę w jednym z gwiezdnych układów, gdzieś na zadupiu Drogi Mlecznej?
Sneer ....Trisolarianie nie są małpopodobni ;-).
W swoich trudnych warunkach, gdy nagle wschodziły ich dwa słońca odwadniali się przypominając image motyla. Po ponownej stabilizacji temperatury nawadniano ich i wracali do życia.
S.F. nie jest moją ulubioną literaturą.
Natomiast Teoria Strun to hipoteza, a nie wątek fantastyczny.
Z teorii względności wynika, że im wyższa prędkość tym bardziej wydłuża się obiekt (w danym punkcie odniesienia). Gdyby osiągnął 300 tyś km/s byłby nieskończenie długi. A taką prędkość (w przybliżeniu) osiągają cząstki elementarne. Więc z tego punktu widzenia (upraszczając) tworzą linię (strunę). I to znajduje już matematyczne potwierdzenie.
Moją domeną jest filozofia, więc wolałbym nie polemizować o fizyce.
Jestem w niej laikiem. Oczytanym ...ale bez kompletnej wiedzy.
Zwłaszcza w jej aspekcie kwantowo-falowym. Trwają prace nad Uniwersalną Teorią Czasoprzestrzeni, ale podobno mamy za słaby aparat matematyczny do jej opisania. Tak jak prawa Newtona zawierają się w T.Względności (są jej przypadkiem szczególnym) tak U.T.CP zamierać by miała Ogólną i Szczególną Teorię Względności jako jej przypadki szczególne.Ta teoria w jednym wzorze matematycznym miałaby łączyć oddziaływania silne i słabe z grawitacją i T. P.
Zapewne nie czytałeś "Robota" Snerga-Wiśniewskiego ?
Jest tam opisana Teoria Istot i Nadistot ..czyli kto jest dziobany i stanowi pokarm dla wyższo-wymiarowej istoty. Nie chodzi oczywiście o aspekt kulinarny ...ale po prostu jakąś formę konsumpcji energii życiowej i świadomości.
Ja jestem deistą (dokładniej neo-panteistą). Interesują mnie zagadnienia bytów doskonalszych niż rodzaj ludzki. Mam na myśli Demiurgów. Stąd mój sceptycyzm do trywialnych religii ;-)
Od tego już tylko krok do fizyki. Jednak jest to dłuuugi krok ;-)
Dzisiaj tylko jedna rzecz, a najwyżej jutro więcej. Bo dobrze Pelle kombinujesz. Tylko w drugą stronę, bo jest akurat odwrotnie. Wraz ze wzrostem prędkości ciało widziane przez obserwatora nie ulega wydłużeniu, a przeciwnie, ulega skróceniu. I to ciało nie skraca się samo w sobie, a jedynie obserwatorowi "wydaje się", że ciało uległo skróceniu. Albo inaczej. Jeśli obserwator widzi pędzącą rakietę, to gdyby ten obserwator mógł przyłożyć swoją linijkę, to pokazałaby mu ona właśnie to skrócenie, ale już pilot tej rakiety, gdyby wziął własną linijkę, to żadnego skrócenia by nie zmierzył. To skrócenie ciała można nawet dokładnie obliczyć. Służy do tego jeden ze wzorów Lorentza: L'= L x √ 1- v^2/c^2. Gdzie L' to skrócona długość, L to początkowa długość, v to prędkość ciała, c to prędkość światła. Jak widać ze wzoru zauważalne różnice są dopiero przy prędkościach zbliżających się do prędkości światła. Najszybszy samolot osiąga jakieś 10 tys. km/h. Gdyby ciało o długości 100 metrów poruszało się z taką prędkością, to ten efekt skrócenia wynosiłby zaledwie 5 cm czyli byłby niezauważalny. Ale już gdyby takie ciało poruszało się z połową prędkości światła, to obserwator widziałby ciało nie o długości 100 metrów, a jedynie 86, 6 metra i to już pewnie byłoby jakoś dostrzegalne...
No tak słusznie. Wszechświat należy opisywać nie statycznie ale z pozycji ruchu z szybkością własnie światła. Wersja statyczna to przypadek szczególny w opracowywanej Ogólnej Teorii Wszechświata.
Wiadomo już, że będzie w nim składnik (x-prędkości światła) gdzie x jest współczynnikiem od 0 do 1. Masa jest równoznaczna energii, a grawitacja stanowi metrykę dla przestrzeni i jest powiązana z czasem.
Ale jak wspomniałem ...to mnie nieco przerasta. Całkowanie i liczby urojone to jeszcze pół biedy. Ale tam ma być Wszechświat opisany ponoć jako suma podzbiorów z czasem niewektorowym i plynącycm wstecz praz materią o masie ujemnej.
Wszystko wskazuje na to, że obecny aparat matematyczny tego nie ogarnia. A już na pewno nie mój mózg ;-)
Przyznam Ci się Pelle, że jak czytam piewców niektórych naukowych czy raczej pseudonaukowych teorii, to odnoszę wrażenie, że mam do czynienia ze skomplikowanymi konstrukcjami myślowymi schizofreników. Zresztą podobne odczucia mam czasami też jak Ciebie czytam. A te marzenia o opracowaniu Teorii Wszystkiego przypominają mi poszukiwania świętego Graala. Takim Graalem dla fizyków jest właśnie Teoria Wszystkiego. Wielkim entuzjastą takiej teorii był Hawking, ale nawet on był świadom trudności i dopuszczał ewentualność, że nidy nie da się jej opracować, chociaż jako urodzny optymista był przekonany, że jednak jesteśmy coraz bliżej jej opracowania. Ja takim optymistą nie jestem i raczej pozostaję sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Cząstkowe teorie, coraz doskonalej i precyzyjniej opisujące pewien wycinek fizycznej rzeczywistości, tak, to jest jak najbardziej możliwe. Ale jedna ujednolicona teoria raczej nie. Zresztą nawet gdyby udało się coś takiego opracować, to nie licz, że nagle będziemy potrafili przewidzieć każde zdarzenie. Pierwszą przeszkodą będzie zasada nieoznaczoności. A drugą poziom skomplikowania równań takiej teorii. Dla nas już ruch trzech ciał w teorii grawitacji Newtona jest problemem, którego nie potrafimy do końca rozwiązać, a co dopiero bardziej skomplikowane przypadki. A teoria strun to dla mnie nadal fantastyka. Przed nią była supergrawitacja, którą zarzucono między innymi z powodu nie dających się usunąć nieskończoności. Wtedy na pierwszy plan wysunęła się właśnie teoria strun. Tyle tylko, ze tu również pojawiają się nieskończoności, ale zwolennicy teorii strun liczą, że da się je skasować. Nie wiadomo czy się da, naukowcy jeszcze tego nie wiedzą, ale liczą, że jednak się da...
Poza tym żeby ta teoria strun w ogóle miała sens, to czasoprzestrzeń powinna mieć 10 lub 26 wymiarów. A przecież żyjemy w 4- wymiarowej czasoprzestrzeni. Dlatego są dwa wyjścia. Albo wyrzucić tę teorię na naukowy śmietnik, albo uznać, ze skoro wymiarów powinno być 10 lub 26, to chociaż doświadczamy 4- wymiarowej czasoprzestrzeni, to w rzeczywistości tych wymiarów jest właśnie 10 lub 26 tylko, że te pozostałe 6 lub 22 są niewidoczne. Dla mnie trochę to naciągane, dlatego póki co to nie kupuję tej całej teorii strun. I co tym tam dalej Pelle piszesz? Wszechświat jest sumą podzbiorów? Ale co jest elementem tych podzbiorów? Z czasem niewektorowym? Przecież czas nie jest wielkością wektorową tylko skalarną, tego się dzieci uczą na jednej z pierwszych lekcji fizyki. Czas płynący wstecz? Czas płynąłby wstecz wyłącznie dla kogoś poruszającego się z prędkością wiekszą od prędkości światła. A taka prędkość w oparciu o STW jest wykluczona. Dlatego porzuć te rojenia o czasie płynącym wstecz. Masa ujemna? Gdziekolwiek ją zaobserwowano? Nie. Czy teoretycznie jest ona możliwa? Też nie bardzo, bo co z zasadą zachowania energii? Poza tym wróćmy do podstaw czyli do klasycznej fizyki. Czym jest masa? Najkrócej mówiac masa jest miarą ilości materii w danym ciele. Czyli nie ma czegoś takiego jak masa ujemna. To tak jak z tymi mitycznymi tachionami. Penrose udowodnił, ze tachiony nie istnieją, ale co tam jakiś Roger Penrose i nadal wielu pisze o tych tachionach jakby one rzeczywiście istniały..
Dość chaotycznie to opisałeś. Ale mniej więcej prawdziwie ....z grubsza rzecz ujmując. Nie do mnie wątpliwości ...a już tym bardziej pytania.
Ja w zasadzie bym zaczął od tego, że kto głosi podobne teorie o razu na wywiad środowiskowy takiego zaprosił.
Co brał, ile pije, jaką pali trawę?
Niestety jak już raz przyjęto Teorię względności wyjścia nie ma.
Reszta to kolejne kroki . A masa ujemna? Trudno sobie wyobrazić coś takiego. To po prostu konsekwencja równań matematycznych,
Jak sam napisałeś bez tego się nie domkną.
A zasada kota Schrödingera ?
Na tej zasadzie działają komputery kwantowe !
Już od dawna. Byle jak na razie ...ale działają.
Świat Newtonowski jest być może już tylko dla prostaczków.
Gdybyśmy w nim nadal byli osadzeni ...nie byłoby niczego.
Telefonów, komórkowych, komputerów ani sztucznych satelitów.
Więc po prostu pozwólmy pracować innym. Nie palmy ich od razu na stosach jak G. Bruno.
Świat rozwija się dzięki takim jak oni ....choć też bym napił się tego co oni muszą pić ...by tak pojmować rzeczywistość.
Jedno jest pewne Bóg (o ile istnieje) to nie jest na nasz wzór i podobieństwo albo odwrotnie. Nie pali krzak na pustyni i nie siedzi z jakimś popapranym semitą na Synaju kując pracowicie tablice przykazań. Tym bardziej, że Hammurabi już wcześniej o 1000 lat je ogłosił. A jaką logiką się kierował stwarzając Wszechświat na pewno nie wyczytasz w Biblii.
Poznawanie Boga nie polega na wertowaniu starych ksiąg.
>>Trzeba z postępmi naprzód iść , po życie sięgać nowe
a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę.
Myślą sięgać tam gdzie rozum wymięka ...
choć z wysiłku od tego głowa nam już pęka.<<
To parafraza ...Asnyka ...nie szukaj ;-)
Świat newtonowski jest dla prostaczków? Dość odważna teza, ale Ciebie to akurat rozumiem. Wszak z tego Newtona to był moher i to taki nieprzeciętny. Co prawda to był moher protestancki, ale jednak zawsze moher. W ogóle jak kiedyś zrzucimy już to watykańskie jarzmo, to powinno się wtedy ze szkolnego programu nauczania usunąć tych wszystkich głęboko wierzących fizyków. Pewnie trzeba będzie wtedy całą fizykę usunąć, bo jak tu jej nauczać bez wspomnienia dokonań takich uczonych jak Newton, Leibniz, Maxwell, Ampere, Volta, Pascal, Thompson, Faraday, Kepler, Marconi, Planck i dziesiątki innych? Ale w sumie na co komu fizyka? Zamiast niej wprowadzi się nowe przedmioty, takie jak: Równouprawnienie seksualne, Podstawy genderyzmu, Filozofia feminizmu czy Historia rozwoju ideologii LGBT.
A tak poważnie to uważam, że np. prądy filozoficzne można oceniać w takich kategoriach, że są lub nie są dla prostaczków. Ale w przypadku teorii fizycznych decydującym kryterium oceny powinno być to jak dana teoria opisuje rzeczywistość. A zasady Newtona opisują ją bardzo poprawnie...
Taka NASA polega na prawach Newtona i koduje je w swoich komputerowych programach żeby przwidywać orbity swoich sond. W CALTECH-u czy MIT stosuje się zasady dynamiki w projektach inżynierskich z mechaniki, budownictwa czy architektury. Dzięki prawom Newtona możliwe są nie tylko podróże kosmiczne, ale również projektowanie samochodów, samolotów, mostów czy drapaczy chmur. Prawa Newtona mają się bardzo dobrze, ale zawodzą w dwóch obszarach. Po pierwsze, przy ogromnych prędkościach, zblizonych do prędkości światła i tu Newtona wyręcza Teoria Względności. I po drugie, przy bardzo małych wielkościach, w skali atomowej i tu Newtona zastępuje mechanika kwantowa. Ale w typowych, życiowych sytuacjach, na przykład gdy jedziesz samochodem, to nawet jeśli znacznie przekroczysz dozwoloną prędkość, to do opisu takiego ruchu nie musisz korzystać z efektów relatywistycznych i w zupełności wystarczą zasady dynamiki Newtona. A z tym Asnykiem spokojnie, bo nie tylko antyklerykalni humaniści go znają. Homofobicznym moherom i faszyzującym pisiorom również nie jest on obcy. Choć mnie najbardziej podoba się jego wiersz "Miejcie nadzieję", zwłaszcza w kapitalnym wykonaniu Jacka Wójcickiego...
Wspomniałeś Pelle o Schrodingerze. Wszyscy go kojarzą z tym nieszczęsnym, jednocześnie żywym i martwym kotem, a to był całkiem ciekawy facet. I pewnie bez trudu odnalazłby się na zbiorniku. Czuję, że spodobałoby mu się na tym naszym kurwidołku. Bo widzisz Pelle, pewnie jeszcze w czasach Newtona człowiek o dużej inteligencji mógł być wybitnym ekspertem w wielu różnych dziedzinach. Ale potem nastąpiła specjalizacja wiedzy i dzisiaj często wybitny matematyk nie odróżnia mchu od paproci, a genialny programista komputerowy ma problemy z odróżnieniem żyrafy od słonia. I Schrodinger był wybitnym fizykiem, ale teoretycznym i gorzej było u niego z matematyką. Nie to, że był całkiem noga z matmy, ale wyższa matematyka to nie byla jego działka. Co więc zrobił? Zaprzyjaźnił się z innym fizykiem, który był też świetnym matematykiem i on mu pomagał w jego fizycznych badaniach właśnie od strony matematycznej. Ale nie na ma nic za darmo. W zamian za matematyczną pomoc Schrodinger udostępniał przyjacielowi swoją żonę Anny. I wszyscy na tym skorzystali. Schrodinger miał matematyczną pomoc, przyjaciel Schrodingera miał kogo bzykać, a Anny jakoś nie protestowała przeciw takiemu układowi, to chyba też była zadowolona. Zresztą Schrodinger nie żył wyłącznie samą teoretyczną fizyką i wdawał się w liczne romanse. To słynne równanie falowe Schrodinger opracował w trakcie urlopu w szwajcarskich Alpach. I tego urlopu nie spędzał on tam z zoną Anny tylko z jedną ze swoich licznych znajomych. Dlatego myślę, że gdyby Schrodinger urodził się sto lat później, to na zbiorze czułby się jak ryba w wodzie...
Sneer stać Ciebie na więcej ;-).
Ja o zupie Ty ....o dupie. Czy gdzieś napisałem, że Newton nie miał racji? Wyjdź z kościoła i rozejrzyj się. Jest świat poza kościołem?
Napisałem, że teoria Newtona jest przypadkiem szczególnym teorii względności? Kwestionujesz to?
Już 100 km , nad ziemią NIE OBOWIĄZUJE.
Więc przyjmij na wiarę co napisałem, ewentualne reklamację złóż u twórców tych teorii kwantowych. Chyba, że kwestionujesz istnienie już teraz i działanie (byle jakie) superkomputerów kwantowych?
Co do LGBT i całej reszty porozmawiaj ze swoim proboszczem. Nie zapomnij tylko mieć pasek od spodni na zamek cyfrowy i nie pij u niego niczego, Bo wtedy zrozumiesz czym różni się gadanie od działania homisia w kiecy ;-).
Ale ja nie o tym. Sam poruszyłeś ten temat.
Jeżeli jednak mitologię żydowską uznajesz za wartą nauczania w szkole - to niewiele odbiegasz od tych ..co by chcieli małżeństw wśród homisiów.
Wiersz w wykonaniu? To jakieś nowe pojecie?
Może słuchałeś w radiownii programu "Posłuchaj swego osła"?
I wracając do Newtona opisuje dobrze rzeczywistość. Recz w tym, że nie znając Einsteina nadal byś jeździł bryczką w niedziele do kościoła a nie smsował z dziewczyną o pończochach przez telek ;-)
Wiesz Pelle, zależy jak na to spojrzysz. Chyba równie dobrze można twierdzić, że Teoria Względności jest przypadkiem szczególnym praw Newtona. W sumie zależy z jakiej perspektywy na to spojrzysz. Ale jak to nie obowiązuje 100 km nad Ziemią??? Newton oprócz trzech zasad dynamiki, to przede wszystkim prawo powszechnego ciążenia i ten słynny wzór: stała G razy obie masy podzielone przez kwadrat promienia. Przecież ten wzór obowiązuje w całym wszechświecie, między dwoma ciałami posiadającymi masę. Fakt, gdy ten promień staje się tzw. promienieniem grawitacyjnym, to prawo Newtona załamuje się, ale to jest przypadek szczególny i poza tym przypadkiem prawo ciążenia obowiązuje wszędzie w kosmosie, a nie tylko do 100 km nad Ziemią...
Sneer to jest już logika elementarna. Równie dobrze możesz twierdzić, że teoria heliocentryczna jest przypadkiem szczególnym tej geocentrycznej?
Innymi słowy wytłumaczenie tego Tobie mnie przerasta ;-).
Nie, bo teoria geocentryczna jest błędna, gdyż ani Ziemia nie jest nieruchoma, anie nie znajduje się w centrum naszego układu słonecznego. Ale jak wspomniałem dużo zależy od perspektywy, bo z naszej ziemskiej perspektywy ludzie mają na codzień styczność z prawami Newtona i one się świetnie sprawdzają. Dopiero w pewnych szczególnych przypadkach one się załamują. Chociaż czym jest Ziemia w obliczu całego wszechświata? Nawet jeśli inteligentne życie istnieje wyłącznie na Ziemii, to i tak ta nasza planeta jest niewiele znaczącym kosmicznym grajdołkiem. Nie no, może i masz rację, musiałbym się nad tym głębiej zastanowić...
Sneer w międzyczasie "wskoczył". Twój ostatni wpis o kocie (raz żywym raz nie) w zależności od tego jak często zaglądamy do "pudełka".Mowa o "Teorii Nieoznaczoności" Otóż przykład jest nieadekwatny ...coś jak próba opisania telewizora przez wojownika Mieszka !.
Lepszym przykładem będzie homiś w zamkniętym pokoju w obecności rozbierającej się kobiety. W zależności od tego jak często będziesz otwierał drzwi do tego pokoju homis będzie homisiem, albo heteromanem któremu faja stoi jak wieżą !
Czyli to czy jest homo czy hetero zależy od postrzegania spoza pozycji zainteresowania tylko jego fajką. W przenośni rzecz ujmując ...oczywiście.
Przyznasz, że przykład jest o wiele bardziej na miejscu na tym portalu?
Mało tego ....niesie w sobie pewne przesłanie o wpływie życzeniowości w "Teorii Nieoznaczoności" ...która zdaje się mieć wpływ na statystyką "jest, nie jest".
Choć być może wynikać to również z wpływu samego pomiaru na badaną cząstkę elementarną.
Pelle, ten kot nie będzie raz żywy, raz martwy. Całe clou polega na tym, że u Schrodingera on będzie jednocześnie żywy i martwy, taki stan mieszany. O "Teorii nieoznaczoności" nie słyszałem, a jedynie o zasadzie nieoznaczoności Heisenberga. Ona ma tyle wspólnego z tym kotem, że przykład tego najsłynniejszego w fizyce kota miał właśnie skompromitować zasadę nieoznaczoności i pokazać jej bezsens. Tyle, że zasada nieoznaczoności się obroniła i dziś nikt jej już nie kwestionuje...
Z "jego punktu widzenia" (kota) tak by to można laicko rozumieć. Jednak nie możesz przeprowadzić dwóch niezależnych pomiarów jednocześnie ;-).
W praktyce chodzi o to, że niemożna jednocześnie obserwować pędu i położenia cząstki ...czyli jednocześnie tego samego "kota".
To jest tak jak z ....transsubstancjacją. Zauważyłeś analogię?
Nie można być jednocześnie ciałem i wafelkiem ...bo sama obecność szamana powoduje, że każdy "odczuwa" co innego ;-)
Ale proponuję zostawić to ...bo mam od tego migrenę.
Na szczęście 99% userów "Zb" ma bardziej przyziemne problemy.
Kobiety nie chcą się bzykać z "niebieskimi" obszczymurami" w krzakach, bo zrobiło się chłodno. Oni natomiast nie mają nawet na autobus o hotelu nie wspominając. Do domu też nie zaproszą, bo tych z +500 mają pełną chałupę.
To jest Sneer problem ...a nie jakiś tam "kot" co po każdym spojrzeniu na niego zmartwychwstaje. Jest też możliwe że te naukowce biorą dopalacze i niebawem ten "kot" zacznie martwy gadać po łacinie ;-)
Widzę Pelle, że jak na prawdziwego ateusza przystało próbujesz wszędzie upchnąć tego Boga. A to do Newtona, a to do Einsteina, a teraz jeszcze wciskasz go między Schrodingera, a Heisenberga. Pelle, Ty robisz porządki tylko na tym żałosnym forum, a on musi ogarnąć cały wszechświat, więc może daj mu odetchnąć i nie przywołuj go tu w każdej dyskusji? A jeśli chodzi o mechanikę kwantową, to nie próbuj jej ogarnąć tzw. zdrowym rozsądkiem, bo ten świat atomów jest zdumiewający i nierzadko sprzeczny z naszą intuicją. To zdaje się już dawno temu Bohr powiedział, że kto nie jest wstrząsnięty teorią kwantową, musiał jej nie zrozumieć...
Sneer dziwisz się? Obaj się nim interesujemy ;-).
Różnica jest taka, że Ty wierzysz w osobowego semitę sprzed 2000 lat, który sam się przecież modlił do Boga. Zapewne byłby zdziwiony, że ktoś go za takowego uważa. Ja natomiast nie wierzę, by jeżeli jakiś istnieje był do człowieka bardziej podobny niż bakteria do nas.
Ale tematem interesujemy się obaj ...choć z różnych powodów.
Co do zdrowego rozsądku to ja go pojmuję inaczej niż Ty ;-).
Jeżeli coś da się udowodnić matematycznie, to choćby to była krowa, która zamiast mleka daje miód i mieszkała w atomie uwierzę w nią.
Nawet gdyby stepowała i fruwała do tego ;-).
Natomiast nigdy nie uwierzę w nic bez dowodu.
Szczególnie żadnego boga, którego wymyślili ludzie.
Czyli ...jeżeli jest Bóg gdzieś we Wszechświecie, którego ludzie interesują bardziej niż mnie sarni bobek w jakimś lesie Kalifornii wysrany 20 lat temu to niech się zaprezentuje i przedstawi postulaty.
A ponieważ żaden z tych 17 tyś. o których wiemy, że ktoś w nich wierzył ....tego nie robi - to nie widzę powodu by bardziej się nim przejmować niż tym właśnie sarnim bobkiem ;-).
Wiara jest dobra dla wędkarzy i kapłanów ...i nikogo więcej.
Jesteś zwolennikiem kapitalizmu korporacyjnego. Powinieneś mnie świetnie rozumieć.
Dziwne jest to, że chociaż w niego nie wierzysz, to zawzięcie o nim wspominasz w prawie każdym temacie. Warto poświęcać tyle czasu komuś kto rzekomo nie istnieje? Ja na przykład nie wierzę w krasnoludki. Chociaż pisali o nich Konopnicka czy bracia Grimm, a taka jedna Marysia to nawet miała z nimi mieszkać, to jakoś nie wierzę w ich istnienie. I nie mam potrzeby o nich pisać. A Ty uwielbiasz pisać o tym, który Twoim zdaniem nie istnieje. Nie chcę Cie Pelle straszyć, ale wydajesz sie odpowiednim materiałem na dewota na stare lata. I nie śmiej się, bo znam takie przypadki. W moim mieście żył pewien dziarski staruszek. Pamiętam go z dzieciństwa, że co niedzielę był w kościele, w pierwszych rzędach i głośno śpiewał te religijne pieśni. Dopiero potem się dowiedziałem co to za jeden. Były ubek. W 45 jako młody funkcjonariusz odpowiedzialnych służb na takim łańcuchu na jakim prowadziło się krowy na pastwisko on prowadził AK-owców, których uważał za bandę faszystowskich reakcjonistów, gdyż wierzyli oni w Boga i wolną Polskę. Kiedyś też znałem pewną kobietę. Była świetna w łóżku i dzięki niej poznałem czym są i co potrafią mięśnie Kegla. Ale nieważne, stare dzieje. W każdym razie owa dama miała mamusię. I szanowna mamusia w PRL-u była ważną partyjną szychą w jednym z miast w obecnym województwie kujawsko- pomorskim. Miała nowoczesne poglądy i gardziła Kościołem. Ale gdy PRL zdechł, to mamuśka przeszła duchową przemianę. I jeśli jeszcze żyje, to pewnie klepie teraz zdrowaśki i słucha toruńskiej radiostacji. Życzę Ci Pelle wielu lat zdrowia, ale różnie to bywa. Przytrafi się jakaś poważna choroba, zaczniesz się zastanawiać nad sensem istnienia, poczujesz że zbliża się nieuniknione i ani się obejrzysz, a staniesz się jednym z tych, ktorych obecnie tak wyśmiewasz. Widzę jak ta tematyka Cie pasjonuje, więc kto wie?
I nie rozumiem jak można wierzyć w coś co jest udowodnione. Wydaje mi się, że właśnie wierzy się w coś na co nie ma dowodów. Jeśli za tydzień jest mecz, to przez ten tydzień mogę wierzyć lub nie wierzyć, że wygramy lub przegramy. Ale z chwilą, gdy zabrzmi koncowy gwizdek, żadna wiara nie jest już potrzebna, bo znam wtedy wynik. Gdyby Bóg nam się pokazał, to byłby koniec wiary, bo wtedy byśmy wiedzieli, że on istnieje i wiara byłaby całkowicie zbędna. I pewnie dlatego on może dawać znaki, ale nie pokazuje się. I jeśli jest coś udowodnione, to po co wiara? Przecież w Teorię Względności czy Ewolucji ja nie wierzę, po prostu przyjmuję fakt ich istnienia i wiem, że te teorie obowiązują, bo zostały udowodnione. Za to wierzyć lub nie wierzyć mogę na przykład w to, ze kiedyś teoria strun odpowie nam na pytania dotyczące wszechświata. Nie wiem tego, więc pozostaje w to wierzyć lub nie. Ale wierzyć w coś co zostało udowodnione? Dla mnie kompletny bezsens. Bo czy wierzysz, że wczoraj tu rozmawialiśmy? Ja w to nie wierzę, ja to po prostu wiem...
I czym jest ten kapitalizm korporacyjny? Skoro jestem jego zwolennikiem, to chętnie dowiedziałbym się co to za stwór?
E tam ;-). Może nie jesteś kiecowym, ale ich seminaryjne wychowanie odebrałeś. To tak emanuje z Twoich poglądów ...jak wypalone żelazem znamię na ciele amerykańskiej krowy ;-).
Teoria falowo-korpuskularna jest udowodniona.
Podobnie jak istnienie komputerów kwantowych. Ty w to nie wierzysz.
Ale na tej zasadzie działa ten komputer.
Nie przechodzi ci też przez mozg myśl, że bóg to nie musi być ten, którego Ci knutem wbijali przez cale życie do głowy?
Po prostu jest ich w cholerę ...a nawet jeszcze więcej.
Grek przed 2 tyś, lat pokiwałby głową i rzekł ..."tak. tak Zeus i Hera.
Egipcjanin nic podobnego ...Ra i Ozyrys są prawdziwi. I cała czereda innych przy okazji.
Człowiek zawsze polował, albo wymyślał bogów i kombinował jak te wymyślone pierdoły sprzedać innym w zamian za upolowane mięso.
Więc po raz ostatni ...gdy mowię "Bóg" to takie uproszczenie.
Jak słowo broń, które oznaczać może nóż ...albo bombę wodorową.
Na pewno mój Bóg (Demiurg)nie ma żadnej postaci postrzeganej przez ludzi i nie ma z nami nic wspólnego. Jak prom kosmiczny z kozim bobkiem.
Mnie bóg potrzebny jest tylko jako symbol ...do definiowania praw natury i ich źródła. A nie jako przedmiot wiary czy tym bardziej kultu.
Co do kap. korp. to masz google i zauważyłem, że wprawę w posługiwaniu się nim ;-). Napiszę tylko, że jego patronem jest czwarta osoba boska. Nazywa się Moneizm i jest ojcem Boga Ojca. Inaczej mówiąc dziadkiem Jezusa ;-).
NIGDY nie poznamy praw Wszechświata. Jak bakteria jazdy na rowerze. Możemy tylko coraz szerzej i dokładniej go opisywać.
Wydaje mi się, że znajdując odpowiedź na jakieś pytanie jednocześnie stajemy przed 10 nowymi.
Dla jaskiniowca jesteśmy bogami .... dla naszych prawnuków prymitywami. Ale to zawsze będą małe kroczki w badaniu nieskończonego Wszechświata.
No proszę, cóż za zmiana! Pamiętam jak swego czasu pisałeś tu coś o swietle, ja Tobie wtedy napisałem o dualistycznej (czyli falowo- korpuskularnej) naturze światła i wtedy usłyszałem od Ciebie, ze gówno mam pojęcie o fizyce. A teraz dowiaduję się od Ciebie, ze to zostało jednak udowodnione.
I nie przypominam sobie żebym coś tu pisał o komputerach kwantowych. Bo zwyczajnie niewiele na ten temat wiem. One będą komputerami przyszłości, ale na jakim etapie w ich tworzeniu jesteśmy, to się nie orientuję. Czy one już działają czy to melodia odległej przyszłości tego nie wiem, więc nie pisałem o nich. Ale Ty wiesz lepiej, ze w ich istnienie ja nie wierzę...
Co do tego kapitalizmu korporacyjnego to nieładnie Pelle tak traktować kumpla. Ty mnie o coś pytasz, to staram się Tobie odpowiedzieć. A jak ja o coś spytam, to słyszę: Nie zawracaj dupy i masz google. No mam google, ale tak średnio lubię z tego korzystać, bo tam czasami głupoty piszą i niełatwo coś znaleźć. Teraz wpisałem "kapitalizm korporacyjny" i wyskoczyło mi po kolei: "korporacjonizm", a nie wiem czy to synonim, potem "Kapitaizm korporacyjny plagą naszych czasów", ale definicji tam nie ma, następnie "kapitalizm korporacyjny oznacza, że ludzie są tyle warci ile można na nich zarobić". A na ludziach, którzy są dla mnie bezcenni ja nic nie zarabiam, to wychodzi, ze jednak zwolennikiem tego pojęcia nie jestem. I w ogóle jeśli do takich powszechnie znanych okresleń dodaje się przymiotnik, to zapala się u mnie ostrzegawcza lampka. Jest sprawiedliwość i każdy chyba chciałby żeby ona panowała, ale jak dodano do niej przymiotnik "społeczna", to już ma niewiele wspólnego ze sprawiedliwością. Jest demokracja, która nie jest taka zła, ale jak dodano do niej przymiotnik "ludowa", to już z demokracją nie miało nic wspólnego. Krzesło elektryczne też ma nieco inne przeznaczenie nic po prostu krzesło. I o ile kapitalizm jest chyba najlepszym, najwydajniejszym ustrojem gospodarczym, to po dodaniu przymiotnika "korporacyjny" z kapitalizmem pewnie też nie ma już wiele wspólnego. Myślałem, że dowiem się tego od Ciebie, ale Ty ograniczyłeś się do krótkiego; masz google...
Sneer naprawdę? W tej dualistyczno-korpuskularnej teorii? Może odszukaj i sprawdź. Jestem laikiem jeżeli chodzi o wiedzę, ale w porównaniu z Tobą to niemal guru ze mnie ;-)).
Z całym szacunkiem ...doceniając Twoje IQ, które budzi we mnie szczery podziw.. Ale inteligencja, a wiedza to nie jest jednak to samo.
Co do kapitalizmu korporacyjnego, to sądziłem, że stać Ciebie na więcej ?
Kapitalizm klasyczny polega na "ciułaniu" kapitału. Przykładem może być fabrykant, czy spekulant. Indywidualny. Ewentualnie w zespole podobnych inwestorów. Jest to wtedy jakaś forma kartelu np.
W korporacyjnym kapitale nie robi się nic! Gra się w golfa i rznie celebrytki. Daje się tylko forsę odziedziczoną po przodkach i szuka fachowca, który ją będzie tak inwestował, by przynosiło to maksymalne zyski. Oczywiście inwestorzy zasiadają w radzie nadzorczej. Ponadto zatrudnia się niezależnego fachowca, który sprawdza czy ktoś nie kręci lodów na boku, lub nie ma jakichś durnych sentymentów w zakresie np. ochrony środowiska.
Ma być maksymalny zysk! To jest cel korporacji.
Po trupach ale ba być full efekt !
Obecnie najbogatsi ludzie świata tworzą potężne super-korporacje, których charakter jest globalny. Są w stanie wpływać na politykę takich gównianych państewek jak nasze ...a nawet obalać ich rządy.
Korporacje takie są najczęściej kontrolowane przez tzw. "Służby" ....głównie CIA. Wspierają ich nie tylko finansowo, ale czasami politykami czy ..ludźmi od "czarnej roboty".
Mogą faktycznie wszystko. Od zabicia jakiegoś urzędnika po rewolucjeęi przewrót społeczny.
Nie mów, że tego nie wiesz, bo na czymś się w końcu musisz znać ...sama wiara to za mało by żyć ;-).
I koniec na tym, albo zmieniamy temat. "Nasraliśmy" tu już dosyć.
Naprawdę Pelle tak było. Z tym, że nie pamiętam w jakim to było temacie i czy rok czy trzy lata temu. Ale utkwiło mi to w pamięci, bo ja słyszałem, że są jeszcze ludzie, którzy uważają, że Ziemia jest płaska i spoczywa na grzbietach gigantycznych żółwi. Grupki Indian z Amazoni, dzikusy z afrykańskiego buszu czy kanibale z Papui Nowej Gwinei nadal tak sądzą. Ale nie slyszałem żeby ktokolwiek odrzucał dualistyczną naturę światła. A tu sę okazało, że jeden taki egzemplarz się uchował i to w naszej stolycy. No cóż, mamy XXI wiek, w miarę nowoczesny kraj, a nadal sporo w nim nieuctwa i ciemnoty. Dlatego zapamiątałem sobie tamtą z Tobą rozmowę. Postaram się ją odszukać, ale w tym gąszczu naszych sporów, to może nie być takie łatwe...
O, znalazłem. W temacie: Sprawy pozornie poważne, egzystencjalne. Rozmowa przebiegała tak (dokonałem pewnych skrótów, ale one nie wpłynęły na sens wypowiedzi):
Pelle: Teoria korpuskularno-falowa jest fałszywa i wiadomo o tym od co najmniej 30 lat.
Sneer: Pelle, teoria korpuskularno- falowa światła jest fałszywa??? A kto ją obalił??? Szczegóły poproszę!
Pelle: Masz rację. Jest prawdziwa dla wąskiego zbioru. jak teoria Newtona, ale nie tłumaczy pewnych paradoksów matematycznych. Takich jak dwa obiekty oddalające się od siebie z prędkością 300 km/sek zobaczą światło latarek zapalonych na ich rufach choć prędkość względna jest 2razy większa od prędkości światła.
Sneer: Dualizm korpuskularno- falowy to nie jest jakiś czczy wymysł teoretyków, tylko prawo potwierdzone doświadczalnie. Young przeprowadzał te swoje badania z tymi szczelinami przez które przepuszczał światło i uzyskując
dyfrakcję czy interferencję światła jasno dowiódł jego falowej natury. Z kolei potem Einstein badając zjawisko fotoelektryczne udowodnił, ze światło ma również charakter cząstki. Dlatego ten dualizm światła jest
faktem naukowym i nikt go nie obalił 30 lat temu i pewnie za 30 lat również nikt tego nie zrobi.
Natomiast prędkość dwóch obiektów poruszających się w przeciwnych kierunkach z prędkością światła
nie będzie wcale dwukrotnie większa od prędkości światła. Ona będzie równa prędkości światła.
Dowiodło tego jeszcze w XIX wieku doświadczenie Michelsona- Morleya. A potem potwierdził
to Einstein swoją STW. Otóż światło nie podlega klasycznej zasadzie dodawania prędkości.
To dobrze Pelle o Tobie świadczy, że po tych dwóch latach jednak przyznałeś rację naukowcom...
Niezupełnie ;-).
Przeczytaj to jeszcze raz. Chodziło mi o to, że składowe prędkości się nie sumują i wytłumaczenie tego ograniczono do aksjomatu " ti do: prędkość światła jest nieprzekraczalna przez nic co posiada masę".
Jest to bez wątpienia prawdziwe ale tylko w najbliższym obszarze kosmosu.
I w tym jest właśnie problem. Dlatego poszukuje się uogólnienia i zawarcia T.Względności w U.T.W.
Im większy cyklotron tym większe problemy i...nowe cząstki, których zachowanie nie jest zgodne z teorią. I do tego ta ciemna masa we Wszechświecie.
Jest więc teoria falowo-korpuskularna fałszywa w tym sensie co fałszywa jest teoria Newtona. Teoria Newtona jest poprawna dla środowiska ziemskiego z przyśp. 9.81 m/s.kw. a teoria Einsteina nie tłumaczy obserwowanych faktów budowy Wszechświata. Po prostu w O.T.W występuje błąd równania L=P
Być może powstanie za parę lat O.T.W ale z t.Einsteina jako jej przypadkiem szczególnym.
Jak napisałem Wszechświat należy chyba pojmować jako zbiór obszarów i różnej geometrii przestrzeni. I ze zmienną stałą energii jako iloczynu masy i kwadratu prędkości światła. Albo też co bardziej prawdopodobne prędkość światła nie jest taka sama w całym Wszechświecie.
Chyba jednak za szybko Cie pochwaliłem. Przecież to co głosisz, to są jakieś naukowe herezje. Prawdopodobnie najwspanialsza fizyczna i nie tylko fizyczna teoria czyli Teoria Względności opiera się na założeniu, że prędkość światla jest stała. Pozbądź się tego założenia to upada Teoria Względności i właściwie upada cała współczesna fizyka. A na dualiźmie korpuskularno- falowym opiera się choćby mechanika kwantowa. Pelle, pisz Ty może już lepiej o tych kiecowych, wtedy to przynajmniej czasami można się pośmiać...
Ale jesteś upierdliwy ...jak kleszcz ;-).
Światło jest zakrzywiane w polu grawitacyjnym. Ponieważ grawitacja jest różna w różnych miejscach kosmosu możemy mówić tylko o OBSERWOWANEJ prędkości światła. Neutrina są niemal nie zakrzywiane w polu grawitacyjnym. Nie mają też ładunku elektr.
Emitowane są przez m.in. gwiazdy. Są trudne w obserwacji. Niemniej ich prędkość względna (nie pomyl z bezwzględną) jest inna niż fotonów. Ponadto masa Wszechświata jest znacznie większa od oczekiwanej. Wszystko to świadczy o zmienności m.in. prędkości światła w różnych obszarach kosmosu.
Nie chcę w to wchodzić., bo nie rozumiem co to znaczy np."nieciągły stan koherentny" i "oddziaływania statystyk fotonów miedzy różnymi wiązkami.fotonów".
Wulgaryzując - nie da się wytłumaczyć metryki przestrzeni stalą prędkością światła w próżni. I sypie się wszystko. Od masy Wszechświata liczonej różnymi metodami po jego obserwowany rozmiar obserwowany w efekcie Dopplera i badania rozkładu promieniowania. W tym leptonów.
Wróćmy więc do kiecowych. A o O.T.W porozmawiamy za dwa lata ;-)
To ja jestem upierdliwy? Ale OK, to w sumie jest tak jak z tą II wojną światową, gdzie wkraczamy na pole takich szczegółowych rozważań, że nie ma sensu innych tym zanudzać i możemy sobie o tym pogadać na priv. Weź tylko nie wypisuj oczywistych bzdur, takich np. że dualizm światła jest fałszywy lub że prędkość światła nie jest stała, bo takie tezy są przejawem zwykłego nieuctwa. Jak napiszesz, że kiecowi są tacy i owacy, to jest to tematem do jakiejś dyskusji, ale jak podważasz podstawy współczesnej fizyki, to nic tylko siąść i zapłakać nad Tobą. Ale masz chłopie tupet. Inni z pokorą chylą głowy przed geniuszem Einsteina, a Ty bezczelny w swojej ignorancji chciałbyś go poprawiać, bo Ci się lewa strona jego rownań nie zgadza ze stroną prawą...
Pelle, tydzień temu w sobotę wybraliśmy się na kajaki na Baryczy i przypomniało mi się, że Ty mi tu kiedyś proponowałeś wspólny spływ Pilicą. Nawet żałowałem, że to nie doszło do skutku. Ale teraz to sobie myślę, że może to i lepiej. Bo jakbyś mi tak w trakcie spływu zaczął poprawiać Einsteina, to czuję, że mógłbym Cie zdzielić wiosłem w ten pusty łeb i zanurkowałbyś w nurtach Pilicy...
Sneer nie dość, że rżniesz głupa i przeinaczasz sens wypowiedzi wyrywając ją z dyskusji to mylisz mnie najwyraźniej z Harvim ...odnośnie braku podstaw jego wiedzy w fizyce.
Na dodatek jesteś z lekka chamski w wypowiedzi i na razie odbiorę to jako rodzaj szpanu pod wpływem nastroju i ...mszalnego.
Sugerowałem zmianę tematu? Po co robić sraczyk wolnostojący z nobliwego tematu?
Masz ochotę na mały ''sparing" to czemu nie ...w "Mordowni" będzie właściwe miejsce ;-)
Nie maż się Pelle, twardym trzeba być, nie mientkim. Znamy się tyle lat, że chyba nie będziemy się tu głaskać po fujarkach tylko normalnie rozmawiać jak faceci. I to ja jestem chamski? Weź Ty może najpierw spójrz w lustro. W każdym razie to nie ja tu innych przyrównuję do kóz i innej nierogacizny. I Harviego może do tego nie mieszaj, bo ani Ty, ani ja nie możemy się z nim równać. Zresztą żaden to dla nas wstyd, bo Harviego uważam za największy umysł na tym kurwidołku. I są tematy gdzie głupie pierdolenie jest dopuszczalne, a może nawet wskazane żeby nie wiało nudą. Ale jak wkraczasz na pole nauki, to zapamiętaj sobie, że nauka opiera się na faktach. Nie na wierze, nie na pobożnych życzeniach, nie na tezach wziętych z sufitu i nie na tym co się komu wydaje, a właśnie na faktach. I tu już głupie pierdolenie nie jest zabawne, a moim zdaniem świadczy, że ktoś taki jest wyznawcą czegoś co ja określam jako tzw. wojujące nieuctwo. U lewactwa to akurat powszechne zjawisko, choć i drugiej stronie czasami też nie jest obce. Tylko mi się tu Pelle czasami nie obrażaj...
Sneer co innego jest zachowywać się jak burak czego jesteś przykładem za każdy raz jak jak dobierzesz się do mszalnego, a co innego wyglądać jak on czego akurat ja jestem typowym przykładem.
Sneer jesteś tak niekonsekwentny, że aż mnie łapie sranko.
Nie tak dawno zapewniałeś, że wiara w niczym nie ustępuje nauce ;-).
Nie wiem co znaczy "lewactwo" , chodzi o rozpinanie lewą ręką guzików sutanny by dostać się do rozporka? Bo prawa zajęta jest trzymaniem ministranta ? Jak na filmie "Kler"?
Na to co teraz napisałeś się nie obrażam ;-)
Mam nadzieje, że Ty też nie ?
Wiara, ani ustępuje, ani nie ustępuje nauce, bo to są przecież dwie rozbieżne dziedziny. Wiara jest irracjonalna, gdy nauka opiera się na faktach i na racjonalnych przesłankach. Dlatego nie powinno się ich mieszać. Tak ciężko to pojąć? I pewnie, że się na Ciebie nie obrażam. Od 4 lat jestem tu przez Ciebie atakowany, szykanowany, wyśmiewany, imputujesz mi różne nieprawdziwe rzeczy, wymyślasz na mój temat różne niestworzone historie i ja do tego wszytkiego już dawno zdążyłem przywyknąć. No masz taką jakąś pokręconą naturę i inny już nie będziesz. Ale lubię czasami z Tobą pogadać, dlatego nie obrażam się na Ciebie. Na psa sąsiadów też się nie obrażam, chociaż on za każdym razem na mnie szczeka. No taką ma naturę. Podrażnię go trochę, ale nie obrażam się na niego. To dlaczego na Ciebie bym miał?
Hm ...słyszałeś o Freudzie? Facet z zapaleniem fiuta, który nawet w parasolu widział symbol fajki ;-) .W sam raz na "Zb" pasował ;-)
Niemniej miał sporo racji w tzw. uzewnętrznianiu świadomym ...lub podświadomym własnego psychicznego stanu emocjonalnego.
Powyższa wypowiedź dowodem ;-)
Drażniąc tego psa (który na Ciebie szczekał) dałeś dowód zniżenia się do jego poziomu. Reakcja zrównoważonego mężczyzny to obojętność.
Czy słyszałem? Przecież mam jego "Wstęp do psychoanalizy" w domu. Momentami ciekawa lektura, ale chwilami miałem właśnie wrażenie, że facet cierpi na, jak to ująłeś, zapalenie fiuta.
I nie przesadzasz z tym psem? Przecież ja go nie skopałem, ani nie podrzuciłem mu zatrutej kiełbasy. Za to po drugiej stronie, u drugich sąsiadów, jest taki pies myśliwski i ten jest zupełnie inny. Miły, łagodny, daje się pogłaskać. Normalnie jak ja...
A ja Pelle skusiłem się na tę powieść "Problem trzech ciał". Potraktuj to jako spore wyróżnienie. Bo z osób stąd do tej pory jedynie Piaa polecała mi coś do poczytania. i jak ona mówi, że dobre, to biorę w ciemno. Ostatnio wspomniała mi o "Tatuażyście z Auschwitz" i jak byłem w Empiku to już miałem to nabyć, ale przypomniałeś mi się Ty. I chociaż jesteś antyklerykał, kryptokomuch i w ogóle humanista i do tego prezentujesz ten koszmarny antysemityzm i antyamerykanizm, to mam do Ciebie jakąś słabość, więc spytałem ekspedientkę o tę książkę. Przez chwilę się wahałem na co się zdecydować, ale szalę przeważyło to, że jest promocja na S-F i druga książka jest za 50% ceny. To dorzuciłem jeszcze Lema, a "Tatuarzysta..." będzie następnym razem. Ta książka to moje pierwsze zetknięcie z chińską literaturą. W ogóle z azjatyckiej, to jedynie kiedyś czytałem coś japońskiego, chyba Murakamiego, ale nawet nie jestem pewien i szczerze mówiąc szału wtedy nie było. A tutaj po tych kilkudziesięciu stronach zapowiada się ciekawie i lektura mnie wciągnęła. Tak, że dzięki Pelle. Poglądy to Ty masz może i dziwaczne, ale książki zdarza czy się czytać całkiem interesujące...
Sneer tom pierwszy tej Trylogii czyli "Problem Trzech Ciał" to raczej takie wprowadzenie do SF. Prawdziwym wątkiem książki jest jednak Rewolucja Kulturalna lat 60 tych i filozofia "Ciemnego Lasu".
Prawdziwa SF zaczyna się w tomie III pt. "Koniec Śmierci"
Sprowadzanie 9 wymiarowego Wszechświata do coraz niższego (wymiarowo poziomu) aż do "śmierci" dwuwymiarowej to działanie
cywilizacji stojących technicznie wyżej niż nasza.
Tak ginie nasz Układ Słoneczny. Ludzkość skonstruowała jednak nieliczne prototypy gwiazdolotów z napędem krzywiznowym rozwijające niemal prędkość światła w godzinę. Jak to możliwe?
Taki gwiazdolot porusza nie jak zakrzywione w polu grawitacyjnym słońc światło ...ale po linii prostej - jakby grawitacja nie istniała.
Spotkanie w tzw. lokalnej przestrzeni 4-wymiarowej + czas innej cywilizacji jest również. Ściślej sztucznej inteligencji tej cywilizacji ...bo ona sam już nie istnieje.
Istota z wymiaru wyższego niż nasz może wyjeść nam z pudełka metalowego szprotki nie otwierając go.
Słowem prawdziwa wirtuozeria fantastyki zaczyna się w t.. III
Tak Pelle, zauważyłem kilka pozycji tego autora na księgarskiej półce. Akurat "Problem trzech ciał" był gdzie indziej, więc musiałem spytać. I jestem ciekaw jak autor przedstawił ten pozaziemski świat i jego cywilizacyjne zdobycze. To jednak często stanowi problem dla autora S-F. Bo albo wygląda to mało wiarygodnie, albo autor wyobraża sobie jutro tak jak dzisiaj, tylko trochę bardziej nowocześnie. Zauważ w ilu starszych powieściach S-F bohaterowie przyszłości np. korzystają ze zwykłych telefonów. Te telefony może i są nowoczesne czy mają dziwne kształty, ale to są nadal telefony stacjonarne. Bo w chwili, gdy powstawała dana powieść nikt jeszcze nie słyszał o komórkach. Czasami dobry jest taki ogólny opis, bez wchodzenia w szczegóły, co i jak. Pamiętasz początek "Niezwyciężonego"? "Niezwyciężony, krążownik drugiej klasy, szedł fotonowym ciągiem...". Podobnie w przypadku opisu Obcych. Albo jakieś robale, albo prawie ludzie. Może z dodatkową ręką lub okiem czy z jakimiś wypustkami na głowie, ale generalnie to prawie my. Fajnie to rozwiązano w filmie "Kontakt", gdzie Obcy po prostu przyjął postać zmarłego ojca Judie Foster. Wiadomo, że wyglądał zupełnie inaczej, ale pokazał się jej w takiej postaci, bo prawdziwy wygląd byłby dla niej szokiem. Dlatego jesstem ciekawy jak autor sobie z tym wszystkim poradził...
Nie chcę głębiej wnikać w treść ;-).
Napiszę tylko, że żadnej cywilizacji nie opisuje w sensie jej wyglądu.
Zawsze jako przejawy jej działania ...lub opisu ogólnego.
Autor pisze dość rozwlekle. Taki styl Z.Nałkowskiej. Ale w ten sposób buduje klimat tej Trylogii. Bez pośpiechu. Dokładnie. Ma to swój urok.
To inżynier z zawodu. Dość dobry, bo znany nie tylko z pisania książek.
Stopniowo narasta poziom S.F. Odchodzi od zagadnień społecznych i politycznych zmierzając ku hard.
Gratuluję przeczytania "Kontaktu". To perełka S.F. Moja ulubiona. Podobnie jak "Solaris" Lema. Śledzę w zasadzie religioznawstwo ...ale są pozycje SF warte przeczytania. Zaliczam do nich "Robota" i "Poniedziałek zaczyna się w sobotę" Strugacjich. Ta ostatnia pozycja jest trochę dziecinna . Taka na poziomie Zajdla. I równie dobrze się czyta.
Ale nie dla Ciebie ;-).
To rosyjska literatura. Taki inteligentniejszy Łukjanienko.
Z poważniejszych to "Dysfunkcja Rzeczywistości" P. Hamiltona. Tu mamy do czynienia nie tyle z techniczną S.F co formami istnienia bytów.
Aktualnie zaczynam "Erę Supernowej" też Cixin Liu
Pelle, ja nie czytałem "Kontaktu", jedynie oglądałem film. I generanie jak zobaczę coś na szklanym ekranie, to później książka mnie już nie zainteresuje, bo znam treść. Choć są oczywiście wyjątki. "Okręt" i "Ojca chrzestnego" najpierw obejrzałem, a dopiero potem przeczytałem i w obu pzypadkach zarówno film jak i książkę uważam za świetne. Ale Carl Sagan, autor "Kontaktu", to jest mądry facet i ostatnio widziałem jakąś jego książkę, chyba nawet nie S-F, a popularno- naukową i pewnie po nią wkrótce sięgnę. I weź Ty się Pelle odpieprz od tego Zajdla. Ja się na nim wychowałem, w ten świat fantastyki wkraczałem lekturami jego "Paradyzji", "Limes inferior", "Cylindra van Troffa" i kilku innych. Dziecinny to jesteś Ty z tymi swoimi pomysłami na uzdrowienie forum. Tam to tylko granat wrzucić i rozpieprzyć to wszystko. Dlatego nie mów mi o dziecinadzie. Zajdel zmarł w stosunkowo młodym wieku i nie wiemy co on jeszcze mógłby stworzyć, gdyby tak pożył te ćwierć wieku dłużej. Ja na przykład nie mogłem się przekonać do Dicka. To jest przecież ikona S-F, a ja przeczytałem jedną, drugą, trzecią jego książkę i nic, no nie przemawia do mnie jego twórczość, nawet "Człowiek z wysokiego zamku", to w końcu dałem sobie z nim spokój. Ale wcale nie uważam, żeby jego książki były dziecinne. Zresztą podobnie mam z Kingiem. Piaa jest wielką znawczynią Kinga. A na mnie ani "Lśnienie", ani "Joyland" nie zrobiły jakiegoś dużego wrażenia i potem już po Kinga nie sięgałem. Pelle, a Asimov, co o nim sądzisz? Choćby taki "Koniec wieczności", nie uwazasz, że oryginalnie pomyślane? I tak by się teoretycznie wydawało, że najlepszymi autorami powieści S-F powinni być inżynierowie jak np. Zajdel. Tylko praktyka pokazuje coś innego. Lem był lekarzem, Dukaj jest filozofem, Pilipiuk archeologiem, Przechrzta historykiem, a Ziemkiewicz polonistą. Czyli pod tym względem bywa bardzo rożnie...
No pewnie Sneer, że klasa pisarza SF nie zależy głównie od zawodu, który wykonuje. Zależy od zawartości jego buncloka. Nawet wykształcenie może w tym tylko odrobinę pomóc. W zasadzie nie ma już wielu pisarzy. Ci co piszą ...to w 99 % wyrobnicy. Kiepscy rzemieślnicy usiłujący na siłę zmieścić się w harmonogramie wydań. Tak by wystarczyło na chlebek, a w święta coś do jego popicia.
Twórczość przez duże "P" poszła w cholerę ...przegrywając z komercją i zewem ...."chcę zarobić więcej".
Skończył się artyzm i talent. Nikt już nie pisze wtedy, gdy ma coś do powiedzenia. Pisze jak musi...bo rachunki spływają. Do tego bryka już niemodna, a baba chce na kiecki.
Tak jest WSZĘDZIE. W muzyce, balecie, kinie. Dawni wybitni aktorzy grają w reklamówkach.
W domach meble z Ikei, a na nogach buty z TESCO za 100 zł.
Jeżeli ktoś ma stylowe meble to ....przedwojenne.
Jesteśmy cywilizacją sztampy i konsumpcjonizmu.
Jeżeli chcesz chodzić w T-shirtcie kilkakrotnie pranym to tylko kupionym w sklepie z militariami. Najlepiej z Bundeswery ;-).
Oczywiście wyjątki są, ale jako perełki rzadkie jak diamenty.
Cixin Liu to też niestety wyrobnik. Oryginalny i inteligentny. Ale bez polotu. Nawet Joel Martinsen (tłumacz z chińskiego na angielski) nie zdołał nadać blasku Trylogii, która została "ciężko wykuta" koncepcyjnie, ale artyzmu w niej się nie dopatrzyłem.
Choć to i tak kamień milowy w literaturze S.F.
I szczerze ...poza Reymontem, Mrożkiem i Łysiakoem, a z pań J.Chmielewskiej nic ciekawego w literaturze polskiej nie zauważyłem.
Dopiero dzisiaj Ci Pelle odpisuję, bo wczoraj miałem dzień bez odpalania laptopa. A z komórki to ja mogę oglądać dupy lub wysłać esemesa, ale nie odpowiedzieć mojemu najlepszemu zbiornikowemu kumplowi. Ale powiem Ci przyjacielu, że mnie zaskoczyłeś. Bo kogo Ty wymieniasz? Reymonta, który o mało nie został księdzem, albo Łysiaka, który jest homofobem jeszcze większym ode mnie? Kiedyś spytano Łysiaka co by zrobił, gdyby okazało się, że jego syn jest gejem? I Mistrz odparł krótko: wyrzuciłbym go z domu! Wtedy pomyślałem sobie, że są jeszcze normalni ludzie w tym kraju. Tylko, że wtedy byłem jeszcze bezdzietny. Ale odkąd jestem ojcem wiem, że ja bym tak nie potrafił. Widocznie za mientki jestem. Byłaby to dla mnie życiowa katastrofa, ale przecież nie wyrzekłbym się syna. Ale to taka dygresja na marginesie. W każdym razie Pelle ja nie wiem czy to przystoi osobie chcącej uchodzić za humanistę czytać takich pisarzy i jeszcze wychwalać ich twórczość. Raczej spodziewałbym się, że z Twojej strony padną takie nazwiska Dawkins, Deschner, Andrzejewski czy ten od Dzieł Zebranych, jak mu tam było, Włodzimierz iljicz, czy jakoś tak. Ale Reymont, a zwłaszcza Łysiak? Pelle, ja Ciebie nie chcę straszyć, ale jak Ty nie porzucisz tej reakcyjnej literatury i nie przerzucisz się na tę postępową, to w końcu wyjdzie z Ciebie drobnomieszczaństwo, klerykalizm i kołtuństwo. Zobacz na mnie. Jak miałem 4 lata, to nie umiałem czytać i byłem w miarę normalnym dzieckiem, nawet pewnie przeżegnać się wtedy nie umiałem. A potem Łysiak został moim literackim guru i pochłaniałem wszystko co wyszło spod jego pióra i było dostępne w tej mojej mieścinie, a nawet to co było niedostępne. I sam zobacz co ze mnie wyrosło. Dlatego tylko Cie ostrzegam...
"Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci cegłą".
Inaczej mówiąc gdybym szukał normalnego Polaka to bym zakończył życie nie znajdując takowego. Łatwiej już o białego kruka.
Więc być może to my Polacy jesteśmy "narodem wybranym" a nie te pastuchy kuz Hapiru ...z gór Zagros.
Nie wierzę, że po tych paru już chyba ...wspólnych latach na "Dziupli" uważasz mnie za normalnego? To mnie wprost obraża ;-).
Nie ma normalnych Polaków !
Tak brzmi I Prawo Kangurzycy (jedyna dama w Przyg, K. Puchatka).
To na co wyrosłeś to i tak sukces ...biorąc pod uwagę okoliczności ;-)).
Reymont to "un gilipollas", ale w sposób niewymuszony i naturalny ukazał nam życie wiochy pod koniec XIX w. Chwała mu za to.
To twórca świadomości wsiowej zasłużony bardziej niż Rejtan dla łódzkiego włókiennictwa.
A Łysiak? Kim by nie był ...to jest to GOŚĆ. Nawet gdyby był pedofilem w sutannie to i tak można czytać to co napisał jedynie w przyklęku.
Bez rakii i salutowania nie dotykam jego DZIEŁ.
Te "pastuchy kóz" jak ich pogardliwie określasz stworzyli mocarstwo, pzed którym nawet wielka Ameryka tańczy tak jak im te pastuchy zagrają. Tak, że daleko nam jeszcze do nich. Zresztą zobacz sobie ile te pastuchy mają noblistów? Chociaż jak sobie pomyślę, że literackiego Nobla dostała jakaś Jellinek lub takie kompletne beztalencie jak Dario Fo, a nie dostał go Zbigniew Herbert albo, że pokojowego Nobla nie dostał nasz Papież, a otrzymał go Obama za bombardowanie Bliskiego Wschodu, to może i nie jest najlepszy przykład. W każdym razie jeszcze sporo wody w Wiśle będzie musiało upłynąć byśmy mogli się równać z tymi jak ich nazywasz pastuchami kóz. I Reymonta cenisz za "Chłopów"? To faktycznie całkiem normalny nie jesteś. Gdybyś stwierdził, że za "Ziemię Obiecaną" to jeszcze bym rozumiał, ale za "Chłopów"? Zresztą kolejny przyczynek do tego ile czasami znaczy ten Nobel stanowi fakt, że "Chłopi" rywalizowały o tę nagrodę z "Czarodziejską górą". I kapituła zamiast Manna wybrała Reymonta! Ale co do Łysiaka to pełna zgoda, to jest ktoś! Powiedz mi Pelle, które jego dzieło cenisz najbardziej? Tę jego trylogię, od której ja zaczynałem swoją przygodę z tym autorem? Czy może coś innego, 'Milczące psy", "Statek", "Kielich", "Flet z mandragory", "Cesarski poker", "Cena" czy może ta cała seria Salonu lub coś innego? Bo ja skłaniałbym się do "Bezludnych wysp", choć w przypadku Łysiaka wybór tej pozycji "naj" jest szalenie trudny, bo co on napisze, to arcydzieło...
I wspomniałeś też o Chmielewskiej. Wiesz, że to jest chyba jedyna kobieta, którą czytam z autentyczną przyjemnością? Może poza Agatą Christie czy Zofią Kossak- Szczucką. I nie jest to wcale jakiś mój mizoginizm czy coś takiego, ale generalnie pisząca kobieta do mnie zupełnie nie trafia. Pomijam Orzeszkową, Dąbrowską czy Nałkowską, bo to były szkolne lektury czyli obowiązek, ale pisząca kobieta to nie jest coś co mnnie rusza. krótkie formy owszem, jakiś artykuł, felieton czy opowiadanie, ale nie powieść, bo to widocznie kobiety przerasta. Choć akurat tu na kurwidołku, to nie facetów, a dwie panie uważam, za mistrzynie słowa pisanego. I nawet jedną z nich namawiałem, że swój niewątpliwy pisarski talent powinna rozwinąć, pisząc jakąś książkę. Dobra Pelle, to który tytuł uważasz za number one Łysiaka? Może chociaż w jednym się zgadzamy...
Sneer wszystkie trzy wymienione przez Ciebie panie pisały ...bo musiały. Na lekturach ich książek zużyłem rolki plastra ...bo oczy mi się zamykały. To nie pisarstwo. Tak się robi pure z pyr ;-).
To samo dotyczy "Czarodziejskiej Góry" T. Manna. Flaki z olejem.
Choć piszę to z perspektywy XXI w. Czasów pośpiechu, skrótów myślowych i ...sensacji. Bo przyznam, że gdy czytałem te pozycje przed 40 niemal laty podobały mi się. Poza T. Mannem. Raz to przeczytałem ...do połowy drugiego tomu ...i nigdy więcej. Podobnie jak jego "Bundenbruków". Straszne !
"Number one" Łysiaka ? Trudno powiedzieć. Chyba jednak "Konkwista" mimo jej naturalizmu. Takiego niemal wulgarnego jak obrazy Nikifora.
I naiwności. Takie "Psy Wojny" po Polsku. Z pomyloną chronologią do dodatek.
Albo "Flet z Mandragory" ? Trudno powiedzieć. W sumie sam sobie się dziwię. Nie powinienem go lubić ...to taka męska lektura bez przeginania. I to jego postrzeganie rzeczywistości. Takie przedstawienie kukiełkowe z pokazaniem "nitek"którymi animator steruje "kukiełkami".
Ale Sneer nie bierz dosłownie mojego wyboru ;-). To po prostu wybór "pieczeni" po długim odżywianiu się "warzywami".
Na dodatek "memu" jest bardzo ubogie.
Jedynie J. Chmielewska zawsze mi się podobała. Łagodny humor. Dowcipne dialogi. "Drugie Dno" jest boskie.
....niestety ...
"Czas nam nie odda idąc wstecz zniknionych mar szeregu".
Ani Lema, ani Chmielewskiej ani Wiśniewskiego-Snerga już nie ma w szeregu ..."Idących z żywymi i sięgających po życie nowe".
Polecam ci jego "Trzecią Cywilizację".
To "historia" zaginionej Atlantydy i powstania gatunku ludzkiego.
Pelle, idealna pogoda na grzyby. Cały tydzień popadywało, ale noce są jeszcze w miarę ciepłe, więc niedawno wrociłem z lasu z pełną siatką grzybów. Ale "Konkwista" najlepsza? A to ciekawe. Z Łysiakiem jest tak, że to co dla innych jest sufitem, dla niego jest podłogą. Dlatego gdyby jej autorem był ktoś inny, to pewnie taka "Konkwista" zostałaby uznana za dzieło życia takiego autora. Ale Łysiak ma koncie tyle bestsellerów, że wydaje mi się, że jednak w jego dorobku są lepsze pozycje niż właśnie "Konkwista".Wiesz jak to jest. Nawet wśród ośmiotysięczników są szczyty wyższe i niższe, czy te bardziej oraz te mniej prestiżowe. "Konkwista" to pewnie jeden z łysiakowych ośmiotysięczników, chociaż moim zdaniem to jednak nie jest jego Mount Everest. I nie wiem Pelle czy też tak masz, że jak czasami na telewizyjnym pasku pojawi się lakoniczne info, że w jakimś kraju Trzeciego Świata dokonano przewrotu lub lewicowa partyzantka dorwała się gdzieś do koryta, to przypomina mi się właśnie "Konkwista" i zastanawiam się, którzy z możnych tego świata tam zainterweniowali? CIA? GRU? MI-5? Mossad? Czy może nowy globalny gracz zza wielkiego Muru? I "Trzecia Cywilizacja"? Zapamiętam, chociaż nie wiem gdzie ja mogę na to trafić...
Ale skoro Pelle wspomniałeś o "Konkwiście", to czymś się pochwalę. Nie jest to żadna tajemnica, poza tym osoba, o której za chwilę słów kilka też nie miała nic przeciwko temu. Bo spytałem czy będę mógł się pochwalić, że z legendą zbiornika jadłem obiad i z ikoną tego portalu piłem kawę i usłyszałem, że nie ma sprawy. Bo miałem tu takie jedno zbiornikowe marzenie. Chciałem poznać osobiście kogoś kogo znam tu wirtualnie od kilku lat i przekonać się jaka ta osoba jest na żywo, przy takim bezpośrednim kontakcie. Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie, więc cierpliwie czekałem aż nadarzyła się okazja i spełniłem to moje marzenie. To nie była żadna randka, ani tym bardziej jakieś seksspotkanie. To było po prostu spotkanie dobrych znajomych czy przyjaciół. I ona ma u siebie nawet nie setki, a chyba tysiące książek! Sama półka z fantastyką liczy dobrych kilkadziesiąt tomów. Kilka książek od niej pożyczyłem. Dwie Chmielewskie, Asimowa, Kirsta, Ditfurtha, taką o pułku KG 200 czyli tajnej i eksperymentalnej jednostce Luftwaffe. I jeszcze właśnie "Konkwistę".Czytając ją po raz kolejny miałem wrażenie jakby historia zatoczyła koło. Bo kiedyś dawno temu, to był koniec podstawówki lub początek technikum, no ten przedział czasowy, miałem taką znajomą, która chodziła do liceum i była jak na swój wiek bardzo oczytana. Ta znajoma spytała mnie kiedyś czy znam Łysiaka, wtedy go wcale nie znałem, ona stwierdziła, że powinien mi się spodobać i pożyczyła mi jego trylogię czyli "Dobrego", "Konkwistę" i "Najlepszego". I od tego zaczęła się moja fascynacja Łysiakiem. A teraz dzięki innej znajomej po wielu latach znowu wróciłem do Łysiaka i ponownie przeczytałem jego "Konkwistę"...
Wybacz ...zajęty byłem. Krys nie poszedł na szczepienie i wierzgał ;-).
Zaciekawiłeś mnie tą ...kobietą marzeń?
Dojrzałą urodą nikt Swet nie przebije. MilFuria o ile nie szuka akurat butów co u mnie robią za lewarek przy wymianie koła - pasowała by swym oczytaniem i biblioteką. Reszta znanych mi kobiet choć ma to i owo takie, że można dostać zeza raczej nawet nie słyszała o książkach.
No Betka może jeszcze ...albo Misia.
I do tego ta ikona "Zb" ?
Nie chwytam. Taka osoba, by tu nie pasowała.
Ale skoro powiedziała "nie ma sprawy " to zdradź jej tożsamość?
Piaa by mogła pasować. Pomijając obrażalstwo można by ją uznać za
erudytkę i legendę. Ale od miesięcy słuch po niej zaginął.
Słyszałem, że szuka jelenia z platynową kartą płatniczą gdzieś na zadupiu ;-)
Pelle, sam jesteś jeleń! I po co powtarzasz te pierdy o tych kartach? Ośmieszasz się tylko, bo to jest kompletna bzdura. I ona obrażalska? A gdzie tam! Co najwyżej bywa złośliwa, ale jak ktoś mądry kiedyś powiedział: złośliwość jest cechą ludzi inteligentnych. No chyba, że gustujesz w słodkich idiotkach, które nie mają własnego zdania i są miłe dla wszystkich...
Kotem należy kręcić w lewo, a nie w prawo. I nie wykręcać po praniu.
Nie ja się na nią obraziłem tylko ona na mnie ;-)
Nie wiem, nie wnikam. Ale nawet jeśli, to widocznie miała ku temu powody. Zresztą Pelle aniołkiem to Ty nie jesteś i jak jest tu jakaś zadyma, to przeważnie w niej uczestniczysz. W tych zbiornikowych wojenkach to Ty już jesteś weteranem...
Przesadzasz ;-). Nie lubię tylko jak mi ktoś paskudzi na nowym dywanie. Czy słyszałeś bym kogoś zaczepił pierwszy? Bronię słabszych i nie daję sobą pomiatać.
Jeżeli to rzeczywiście Piaa pozdrów ją ode mnie. Mam bardzo pozytywne do niej nastawienie i marzę by objęła nasz kącik filmowo książkowy na "Dziupli". Albo chociaż zaglądała na Forum.
Ponoć jest brzydka jak worek po węglu, ale humanistka z niej fantastyczna. I jest pełna kobiecego czaru.
Nie pamiętam co się jej u mnie nie spodobało, ale na bardzo żałuję iż to spostrzegła.
Tak ciężko pogodzić się z tym, że ona parę razy w dyskusji skopała Ci tyłek pokazując Twoją skłonność do intryg, manipulacji, krętactw i tym podobnych niegodziwych zagrywek? I Ty ją kiedykolwiek widziałeś, że pierdolisz te swoje farmazony? I w ogóle jak masz okazję milczeć, to nie rezygnuj z tej możliwości, bo po co robić z siebie kretyna? I skończmy już tę denną rozmowę. Dobranoc!
Naprawdę? Byłeś tego świadkiem czy tylko słyszałeś?
Moja skłonność do intryg? To jakaś prawda objawiona czy z własnej obserwacji takie wnioski wyciągnąłeś?
I do tego gadasz jakbyś palił wielbłądzie łajno a nie afgana -;).
Gdybym ją widział nie napisał bym "ponoć". Szwankuje logika czy czytanie ze zrozumieniem?
Ponadto za dużo przeklinasz jak na dewota.
Ogarnij się trochę.
Napisałem "mam do niej pozytywne nastawienie'?
To czego grzebiesz w tym jak szczyl w nocniku?
Aha, czyli nie widziałem, ale się wypowiem. A ja widziałem. I masz zajebiście pozytywne nastawienie! Takie samo miał facet, który kobiecie poderżnął gardło. Tłumaczył się, że chciał jej wręczyć kwiaty, ale tak jakoś wyszło, że wbił jej nóż. A może coś o Tobie? Bo znalazł się recenzent kobiecej urody! Zbiornikowy Adonis i kurwidołkowy przystojniak. Marzenie mężatek i obiekt westchnień panien na wydaniu. Mistrz podrywu, wzór uwodzenia i przykład zdobywcy niewieścich serc. Ideał i bożyszcze kobiet, które na jego widok mają kisiel w majtkach. To właśnie Pelle we własnej osobie!
Mam wrażenie, że coś ci na wątrobie leży Sneer.
Wywal to publicznie tu na grupę. Daję słowo nie pogniewam się ;-).
Oszukałem ciebie w czymś, wprowadziłem w błąd?
Nakłaniałem to nieetycznego zachowania? Wciągałem w jakąś zmowę?
Bo coś stękasz ...ale najwyraźniej wyjść to z ciebie nie może ;-).
Więc wal prosto z mostu ...po męsku a nie zachowuj jak domokrążca handlujący kablówką.
A Piaa to fantastyczna osoba ...by nie było, że coś insynuuję.
Nic mi na wątrobie nie leży. Piaa to moja przyjaciółka, jedyna jaką mam. A Ciebie uważałem za kumpla. To chyba mogę od Ciebie oczekiwać, że nie będziesz o niej pisał w taki lekceważący i obraźliwy sposób? Najlepiej zakończmy to i nie wracajmy do tego...
Sneer jakaś menda, których tu nie brakuje przyczyniła się do cofnięcia weryfikacji Piaa. Prawdopodobnie chamska zawiść, bo trudno mi sobie wyobrazić, by pacyfistka Piaa miała jakichś tu wrogów.
Mnie złożenie ponownej weryfikacji zajęło by godzinę. I potem ze dwie doby czekania na decyzję.
Piaa tego nie zrobiła. Może z powodów ambicjonalnych? Nie wiem.
Więc to był żart, a Piaa gdyby to przeczytała w lot by zrozumiała, że to nie ocena jej aparycji.
Mądrej głowie dość po słowie ...Sneer.
Sugeruję więcej opanowania. To w końcu "Dziupla".
I czekam na rozwiniecie tematu .."skopała Ci tyłek pokazując Twoją skłonność do intryg, manipulacji, krętactw i tym podobnych niegodziwych zagrywek?
Konkretnie, bo napisałeś to ty, a nie Piaa.
Słyszałem już podobna opinię o sobie od mandragory, która wie o mnie tyle samo co ty ...a nawet jeszcze mniej.
Skoro napisałeś "uważałem ciebie za kumpla" to znaczy już nie uważasz i poproszę uzasadnienie o ile kiedykolwiek mamy ze sobą jeszcze rozmawiać.
MilFurio ...słuszna uwaga. Ten worek mogłem sobie darować ;-).
Uzasadniłem wyżej skojarzenie. Piaa tego zapewne nie wzięłaby mi za złe gdyby to czytała.
Co do Forum zapadła taka cisza ....jakbym bzyknął ministranta w zakrystii. Poczekam więc na jakąś dyskusję o ile ona nastąpi ...bo tracę jakoś entuzjazm.
A buty? Jak już wspomniałem nie znam się na nich zupełnie. Zauważyłem, że w stylowych czarnych szpilkach kobiety wyglądają seksownie. I na tym moja wiedza się kończy.
Po prostu widząc na Twoim profilu jeden z z nich ze szpilą dłuższą niż dźwignia podnośnika pomyślałem, że po to właśnie kobiety takie zakładają ...na wypadek awarii kola ;-)))
Właśnie milFurio "krystaliczny" to właściwe słowo ;-)
Ja w przeciwieństwie do niektórych nie kłamię. Jak nabroiłem przyznaję się. Jak do ABER właśnie. Od tamtej pory nigdy nikogo nie zgłaszałem choć ...były powody. Taki rodzaj pokuty. Namawiano mnie wielokrotnie.
ABER swoje za uszami miała. I do zgłaszania innych też się przyczyniała. Tyle, że ona miała klasę i można było na to wziąć poprawkę. Czasy były jednak inne. Dobrze wiesz ...bo kibicowałaś tamtej frakcji. A ja odpowiadałem za "dziuplę" ...bo nas też zgłaszano.
Wiesz coś o tym prawda ...choć to było jeszcze wcześniej.
W sumie kota jej nie zgwałciłem. Gdyby chciała wróciłaby.
I przyjęta, by była na pewno z honorami.
No fakt zdarzyło mi się, ale co się stało, to już się nie odstanie i czasu nie cofnę. Ale Ty Mira co, lepsza jesteś? Teraz Sweet jest dla Ciebie najlepszą koleżanką, super kobietą i w ogóle jest naj. I słusznie, bo Sweet taka jest. Ale jeszcze niedawno miałaś o niej zupełnie inne zdanie. Starałaś się swoje wpisy skrzętnie usunąć, ale jednak nie wszystko udało się wykasować. Wiesz jak bardzo Cie lubię dlatego mała podpowiedź. Na DKF-ie został Ci jeszcze do usunięcia Twój wpis, w którym nazywasz Sweet między innymi "perhydrolowym stworem" czy jakoś tak...
A Ty Pelle daj już spokój. Nie będę niczego rozwijał, bo sam powinieneś wiedzieć jak się tu zachowywałeś. Dzisiaj mnie wkurwiłeś, ale nadal jesteś na mojej liście znajomych, chociaż korciło mnie żeby to zmienić. Prześpię się z tym, a jutro pewnie mi przejdzie, jeśli tylko nie bedziesz drążył tego tematu...
Niech i tak będzie Sneer.
Krytykę osób we własnej grupie kończymy. To na pewno nie służy jej konsolidacji o czym milFiria jako korporacyjny personel rozjemczy powinna wiedzieć.
Chyba, że ma coś jeszcze do dodania ...to czekam z utęsknieniem ;-)
Jeżeli nie to finito. Na pewno ani ja, ani ta grupa nikogo nie prześladujemy. Każdy ma prawo pisać na Forum, a nawet dołączyć co "Dziupli". W świecie wirtualnym nie ma "wrogów" . Są tylko problemy które trzeba rozwiązywać.
Nowy "Zb" nie wymaga desperackich działań obronnych. Można tak każdego od siebie odizolować, że nie zachodzi potrzeba agresywnych działań znanych nam ze Starego "Zb".
Nobel z literatury dla Olgi Tokarczuk ?
Przyznam się, że faja zwisa ...prędzej bym się spodziewał III w. światowej.
Z drugiej strony niewiele wiem o tym co napisała...bo nie czytałem. Poza "Bieguni" ...jakiejś dziwnej powieści. Ni to reportaż był ni esej i właściwie nie pamiętam o czym to było. O niczym chyba. O jakichś podróżach, rozmyślaniach w pociągu itp.
To było z 10 lat temu. Po tej książce odpuściłem sobie. Takie babskie pitolenie moim zdaniem to było. A tu proszę ...NOBEL !
Uzasadnienie dziwaczne ..."za narracyjną wyobraźnię i przekraczanie jakichś granic. I ogląd spraw lokalnych" ? Przyznam się, że dotąd nie czytałem takiego uzasadnienia bez treści i konkretów ...jeżeli o Nobla chodzi.
W sumie kupa....trzeba będzie przeczytać chociaż ze dwie kolejne jej książki. Obawiam się, że z dużą przykrością i przymusem. Choć mogę się mylić. Jeżeli jednak Glass'a strawiłem z dużym wysiłkiem to widać oceny sztocholmskiego jury nie są już takie oczywiste jak dawniej.
Psycholog z zawodu ta Tokarczuk. Czyli wykształcenie dla niezłe dla samodoskonalenia ...bo w praktyce "bez zawodu". Ni to psychiatra, ni terapeuta.
Za to znakomicie poprawia to samoocenę i kontakty interpersonalne.
Ciężkie jest życie.czeka mnie lektura skrobania kolejnej feministki z pokręconymi zwojami mózgowymi. Takiej w sam raz na "zboka" ...gdyby była ładniejsza.
Wyjątkowo się z Tobą Pelle zgadzam i dla mnie ta decyzja też jest co najmniej dziwna. Ja też kiedyś sięgnąłem po jakąś książkę Tokarczukowej, nie pamiętam już tytułu, ale możliwe, że to był 'Prawiek...". I może nawet zmęczyłbym tę lekturę, gdybym niczego innego nie miał do czytania, ale akurat wpadło mi wtedy coś ciekawego i ciepnąłem w kąt Tokarczukową, nigdy już do niej nie wracając. Pomyślałbym, że może akurat ta książka mi nie podeszła, ale inne ma dobre, bo czasami tak się zdarza. Tak miałem na przykład z Marquezem. Wiadomo z czym kojarzy się Marquez. Ze "Sto lat samotności". A mnie ta lektura męczyła. Ten realizm magiczny nie bardzo do mnie trafiał, poza tym już się gubiłem w tych rodzinnych koligacjach. Przereklamowany ten Marquez, pomyślałem wtedy. A potem wpadła mi w ręce jego "Miłość w czasach zarazy". Tytuł niezbyt zachęcający, bo jak słyszę "miłość", to obawiam się jakiejś ckliwej historyjki. A czytało mi się to świetnie. Zakochać się w kobiecie i kochać się w niej przez 55 lat, choć ona wybrała innego. A po 55 latach uczucie wreszcie zostaje odwzajemnione. Ciekawe czy w życiu zdarzają się takie cuda? W każdym razie Marquez wcale nie jest przereklamowany i jego sława jest w pełni zasłużona. I może z tą Tokarczukową byłoby tak samo, ale skoro Ty masz podobne odczucia, to widocznie coś jest na rzeczy w tym, ze na Nobla ona zwyczajnie nie zasługuje...
Żeby to jeszcze było tak, że wszyscy wielcy dostali tego Nobla, a komuś przecież trzeba go dać, to i jej się wręczy. Ale Nobla nie dostała cała plejada najwybitniejszych pisarzy. Tołstoj, Czechow, Joyce, Nabokov, Proust, Kafka, Cortazar, Hrabal, Remarque. A z żyjących choćby Zafon. Przecież za "Cień wiatru" Nobel mu się należy jak nic. Albo taki E.E. Schmitt. Z Polaków Nobla nie dostali choćby Gombrowicz, Kapuściński, Lem czy zwłaszcza Herbert. Przecież za "Barbarzyńcę w ogrodzie" Nobel powinien być murowany. Chociaż z Polaków oprócz Herberta najbardziej na Nobla zasłużył moim zdaniem Tyrmand. I to nie za "Złego" czy inne jego świetne dzieła, a za "Dziennik 1954". Bo głębia i trafność zawartych tam przemyśleń wręcz mnie porażała. A Tokarczukową widziałem kiedyś w telewizorze. Uroda mocno przeciętna i do tego jakieś kudły na głowie. Idziesz do telewizji, to chociaż się uczesz, a nie pokazujesz się w jakichś strąkach. I jeszcze ta jej ostatnia wypowiedź. Problemy z demokracją. Jak słyszę takie teksty, to mam nieodparte wrażenie, że wypowiadający takie słowa ma problemy, ale z głową. To my tu wstajemy z kolan i w pocie czoła wprowadzamy Dobrą Zmianę, a ta sobie siedzi w Reichu i krytykuje naszą demokrację. Nie, ten Nobel to jakaś pomyłka. Zresztą nie pierwsza w ostatnich latach...
Sneer poglądy polityczne, a nawet charakter i zachowanie należy oddzielać od oceny twórcy. Nie mają prawa wpływać na nią.
Oboje znamy słabo twórczość Tokarczuk. Podyskutujemy za miesiąc czy dwa.
Też jestem zdziwiony Twoim wyborem kandydatów do Nobla.
Z przykrością stwierdzam, że zgadzam się ...ogólnie rzecz biorąc. Poza Tyrmandem ..."kulą bilardową"odbijającą się od bandy do bandy ;-). Jako pisarz kwalifikowałby się co najwyżej do nagrody Myszki Miki. Dla mnie to taki Wadim Maslennikow z "Romansu z kokainą". Raczej też nie Kapuściński. Ten to co najwyżej zasługuje na jakieś wyróżnienie z National Geographic.
Ze swojej strony dodałbym:
Ibsena Henryka za "Dom Lalki"
Victora Igo za "Nędzników."
Mario Puzo za całokształt
Honore de Balzac za "Ludzką Komedię"
i ....Adama Mickiewicza za "Pana Tadeusza".
Może jeszcze Lwa Tołstoja za "Wojnę i Pokój" oraz Annę Kareninę.
W zasadzie jednak temat wyczerpałeś.
Racja Pelle, poglądy nie powinny wpływać na ocenę dzieła. U Zafona na ten przykład trochę drażniła mnie ta krytyka frankistowskiej Hiszpanii w "Cieniu wiatru", ale jednak walory literackie wzięły górę i uważam tę książkę za arcydzieło. Ale w tym przypadku wkurzyło mnie to babsko. Dostała Nobla, to wypadałoby zachować klasę i wypowiadać się w stonowany sposób. Bo te wybory są ważne. W sumie o każdych można tak powiedzieć, ale te naprawdę są ważne. Bo pojutrze zdecyduje się czy będziemy kontynuować proces budowy państwa przyjaznego obywatelom, z którego będzie można być dumnym i w którym będzie się dobrze żyło czy też wrócimy do dzikiego kraju, państwa teoretycznego, kondominium, republiki kolesiów, TKM-u i tego wszystkiego co sprawiało, że normalny człowiek czuł się tutaj jak na jakiejś wewnętrznej emigracji. A paniusia bezmyślnie i beztrosko papla coś o zagrożeniu demokracji. Ale OK, zostawmy to. I ja Pelle nie czytałem tych wszystkich, których wymieniłem. Ale uważam, że to są wielkie nazwiska światowej literatury. Takiego na przykład Joyce'a nie przebrnąłem. Wspominałem Ci kiedyś o tej mojej znajomej, która pożyczyła mi przed laty trylogię Łysiaka. Ona też poleciła mi "Ulissesa" Joyce'a. I nie dałem rady, za ciężkie to było wtedy dla mnie. Ale to zmienia faktu, że Joyce to wielkie nazwisko i na Nobla zasłużył. Tyrmand i Myszka Miki? Proszę Cie Pelle, nie załamuj mnie. Ty czytałeś ten jego "Dziennik"? On już w 52 roku pojął istotę PRL-u, a Ty do dzisiaj żyjesz złudzeniami, ze to był prawie normalny kraj. I Pelle Hugo, Balzac i Mickiewicz na żadnego Nobla nie mogli się załapać, bo oni zmarli w XIX wieku...
Fajnie tego Nobla skomentował Ziemkiewicz. Jego zdaniem Tokarczukowa, tak jak wcześniej Szumowska, jest beneficjentem "dobrej zmiany". Po prostu zachodnie, lewicowe salony wspierają w Polsce osoby krytycznie nastawione do "nacjonalistycznego reżimu". I super, dostała to niech bierze tego Nobla, może tylko niech nie kwituje odbioru tej nagrody ujadaniem i pluciem na Polskę...Celna puenta, ale RAZ już z tego słynie...
Kolejny dowód na to, że twórczość literacka postrzegana jest w kontekście politycznym. Nie tylko przez jury Nobla, ale również recenzentów, a nawet jak w tym przypadku ...samych pisarzy.
To źle. Zjawisko jednak narasta i mam wrażenie iż zawiązane jest z polityką tzw. "kręgów drapieżnego kapitalizmu". Po prostu zdobycz w postaci Polski zaczyna się wymykać ze skomplikowanych powiązań mających na celu stopniowe jej przejmowanie. Dzięki poparciu rodzimych klik politycznych i sądowniczych. Owe mafie przejmowania kamienic, wykupu za symboliczną złotówkę całych przedsiębiorstw zaczynają tracić wpływy. Przejawia się to nagonką na upadek "demokracji" w Polsce. Innym przykładem reprywatyzacja gruntów wokół Pałacu Kultury. Kilkakrotna dodam i zawsze w atmosferze skandalu. I jak zawsze w tle Sąd Najwyższy.
"Nikita" serial telewizyjny z lat 1997 - 2001
Odcinków tyle,ż trudno policzyć. Około 100 chyba . Każdy trwa 50 minut.
Nakręcił Joel Surnow.
Propaganda neokorporacyjna taka, że mózg się lasuje.
Agencji "Sekcji 1" do której nalezy Nikita walczą z terrorystami na terenie na terenie ich krajów. Na głowie bowiem postawiona logika. Identyczna zresztą jak u Goebbelsa.
On tez uważał, iż nasze AK to bandyci, a okupujący nas Niemcy to prawowita władza.
I tak pozostało. Partyzantka w Iraku to terroryści a tropiący ich najemnicy to trzin postępowej demokracji.
Pomijając propagandę niczym nasza dawna PZPR-owska film z wartką akcją i ciekawy. Jeżeli ktoś nie ma alergii na zakłamanie nudził się nie będzie.
W rolach główych Peta Wilson (Nikita) i Roy Dupois (Michael)
Dostępny na torrentach i zapewne w paru innych miejscach również.
Ponad 35 GB filmów
Sama Petra brzydka jak noc. Taka typowa jasnowłosa Szwedka zbudowana jak miss kulturystek.
Nie znam tego serialu, ale pamiętam film pod tym tytułem Luca Bessona. Film całkiem dobry, a ta aktoreczka grająca główną rolę może nie była jakąś pięknością, ale brzydulą też nie. Ale obejrzałem sobie tę Twoją Petę i faktycznie paszteciara z niej...
Ale pewnie nie widziałeś serialu i jej rozebranej?
To nie fitness ją tak ukształtował, ale siłownia przynajmniej 3 godz. dziennie przez 5 lat !
Ostatni raz w kinie byłem na tym kiepskim filmie Vegi. Planowałem z Młodym przejść się na "Legiony", ale miałem spóźniony zapłon i przypomniało mi się jak już dawno tego nie grali. "Jokera" sobie odpuściłem, bo wydawało mi się, ze to jakieś fantasy. Dopiero Piaa powiedziała mi, ze film jest świetny, ale wtedy też go już nie grali. Czekając z Młodym na kolejną odsłonę "Gwiezdnych Wojen" (będą leciały w grudniu, po świętach) spojrzałem dzisiaj w repertuar i okazało się, że grają "1800 gramów". Żona mi niedawno wspominała, że chciałaby to obejrzeć, to zrobiłem jej niespodziankę. Ja nie przepadam za takimi ckliwymi historiami, a żona lubi to ją zabrałem. Myślałem, ze będzie gorzej, bo po produkcji TVN-u zbyt wiele nie oczekiwałem. Do tego jeszcze Różczka w głównej roli. No nie przepadam za nią. Nie przekonuje mnie aktorsko, a i jej uroda nie rzuca mnie na kolana. Z takich aktorek średniego pokolenia lubię Boczarską, Olę Adamską czy choćby Sokołowską, a kiedyś Cielecką, ale nie Różczkę. Za to po raz kolejny podobał mi się Głowacki. Lubię go oglądać, bo on tak jak choćby Jakubik zagra wszystko. Poza tym jest jeszcze jeden powód. W przeciwieństwie do takich amantów jak Małaszyński, Zakościelny czy Damięcki, to jak widzę na ekranie takich brzydali jak Głowacki, Jakubik, Więckiewicz czy Lubos, to myślę sobie: No Sneer, nie jest z Tobą jeszcze tak źle, zobacz jak oni wyglądają, a robią aktorskie kariery i kobitki ich uwielbiają! Ale tak poważnie mówiąc, to warto czasami zobaczyć film o takiej tematyce. Bo my, mający to szczęście, że wychowywali nas troskliwi rodzice i pewnie podobnie traktujemy własne dzieci często nie zdajemy sobie sprawy, że nie wszyscy mają tyle szczęścia, że obok nas żyją tacy, którzy są tego pozbawieni, którzy wzrastają bez rodziców. Kobieta oddająca swoje dziecko do placówki adopcyjnej to też nie zawsze musi być wredna suka czy patologia. Bywa, że okoliczności sprawiają, ze kobieta przytłoczona różnymi zyciowymi przejściami nie widzi innego rozwiązania. Syty głodnego nie zrozumie. Mnie ciężko pojąć jak można oddać własne dziecko. Ale skoro kobiety to robią, to pewnie czasami po prostu nie mają innego wyjścia. Ten film to nie jest zadne arcydzieło. Gra aktorska mocno przeciętna, fabuła chwilami naiwna, a dialogi kiepskie. Ale mimo wszystko film warto obejrzeć. Choćby po to żeby spojrzeć nieco przychylniejszym okiem na tych wszystkich, którzy pomagają tym niechcianym dzieciom...
Niestety Sneer, kobiety, rodzice "oddające" swoje dzieci, to 99,9% tzw. patologia. Od 15 lat pracuję z "niechcianymi" dziećmi i widzę jakim rodzicom są one odbierane. Filmu nie widziałem, ale chętnie obejrzę i oczywiście skrytykuję. ( Nie wierzę w rzetelne przedstawienie problemu w filmie, choć chciałbym się mylić.)
Jeśli Bob pracujesz z takimi dziećmi, to na pewno wiesz lepiej ode mnie. Po prostu wydawało mi się, że czasami życie pisze takie scenariusze, że ciężko to ocenić czy kategorycznie potępić. W filmie głowną dziecięcą bohaterką jest niemowlę Nutka. Mąż przyłapał w łóżku żonę ze swoim kumplem. Kumpel zwiał na Islandię, a żona po 9 miesiącach urodziła tę Nutkę. Mąż postawił jej ultimatum: albo pozbędzie się dzieciaka, albo nie ma powrotu do domu i swojej córki też nie zobaczy. I co kobieta miała zrobić? Zresztą mężowi też się nie dziwię, bo co miał wychowywać nieswojego bachora? Inna bohaterka była schizofreniczką. Widać było, że kocha to swoje dziecko, co chwilę przychodziła go odwiedzić, ale z taką chorobą to trudno się dziwić, że zabrali jej to dziecko. A mało to jest przypadków, że młoda dziewczyna zaciąży, nie ma środków do życia, rodzice są przeciwni, tatuś maleństwa się ulotnił na wieść o zostaniu ojcem i co taka dziewczyna ma zrobić? Zresztą takim facetom to tylko jaja obciąć. Bo jak spłodziłeś, no to trudno, to już trzeba się poczuwać do odpowiedzialności. Ale co ci współcześni faceci wiedzą o odpowiedzialności? Dla nich to puste słowo. Wychowani w cieplarnianych warunkach, albo starzy nie mieli dla nich czasu, bo byli pochłonięci robieniem kariery i jakie oni mają wzorce? Kto, gdzie i kiedy miał ich nauczyć tej odpowiedzialności? Dlatego wydawało mi się, że to nie zawsze tą złą musi być kobieta oddająca swoje dziecko. Ale Ty Bob zajmujesz się tym na codzień, to lepiej się orientujesz ode mnie. I szacun Bob, że zajmujesz się czymś takim. Zwłaszcza jeśli oprócz tego, że to Twoja praca, wkładasz w to jeszcze trochę serca...
Genius Loci ...w swobodnej transkrypcji to ...duch miejsca.
I czymś takim jest ten film - magią miejsca. Miałem odczucie przy jego oglądaniu takie jak kiedyś w Grecji ...gdy patrzyłem w płonące od gwizd niebo na gwiazdozbiór Oriona. Takiego nieba nie widziałem już potem nigdy.
Caffe Society (Śmietanka Towarzyska) - film z 2016 r. w reżyserii Woody Allena.
Pełne uroku postacie. Swobodne kunsztowne dialogi i ów nastrój osobowości stojących o rzędy wielkości wyżej niż to, co nas na co dzień otacza.
Celebrytów tworzy uroda i pieniądze. Ale nie tych w filmie Woody Allena.
Tych w tym filmie tworzy sposób bycia. Naturalny i pozbawiony hollywoodzkiego szpanu. To są po prostu - osobowości!
Nie jakieś szczególnie atrakcyjne ...ale pełne wdzięku i ujmujące.
Może stąd takie nieco naciągane tłumaczenie tytułu. Ja bym nadał mu tytuł "Magicae personality" (magia osobowości). Bo taki jest ten film. O osobowościach ludzi sukcesu ...ale nie ze szczytu panteonu gwiazd. Raczej celebrytów drugiego poziomu w Los Angeles sprzed kilkudziesięciu laty
Nie przepadałem dotychczas za W. Allenem ...okularnikiem o niepozornej aparycji. Ale po tym filmie zostałem jego fanem. By wyreżyserować taki film trzeba być Orionem właśnie ...gwiazdą centrum firnamentu.
Akcja dzieje się pod koniec lat trzydziestych ...może czterdziestych. Wiwisekcja postaci i mechanizmów rządzących królową rozrywki. Bo tym było kino tamtego okresu. Motywacje ludzi i ich dążenia ...do sukcesu oczywiście ale jeszcze w świecie jakichś wartości. Tych obecnie już nie ma. Tylko "walka o koryto" pozostała.
Więc film ujmuje barwnymi postaciami i dialogami. Obejrzenie go jest wstrząsem. Konfrontacją elegancji ze znaną nam sztampą.
Poznałem tu na "Zb" bliżej lub osobiście kilka pań z "korzeniami żydowskimi".
I wszystkim one zapadły mi w pamięć jako osoby z "tuningowane" ...z podkręconą siłą życiową i błyskotliwą inteligencją. Z przykrością stwierdzam, że przy nich nasze rodzime słowianki to jak Syrenki przy Porsche ;-).
Nobel dla Olgi Tokarczuk za 2018 rok?
Otrzymałem już wszystko co zostało wydane w Polsce. Przeczytałem połowę. Po fascynacji "Dom dzienny , Dom nocny" odpuściłem.
Jej pisarstwo męczy. Jest naturalistyczne. Wiwisekcja otaczającego ją świata. Do tego w ciemnych okularach. Postacie schematyczne. Niewyraźnie zarysowane. Brutalne i wulgarne. Nienazwane nawet. Jakiś Ptasiek, Ergo Sum,Taki_a-taki, Bobol.
Ale to wyjątkowo. Koncentruje się na opisach nawet nie przyrody, ale jakichś jej wycinkach. Dominują opisy mp. uschniętego drzewa, gliny zjeżdżonej na polnej drodze. Struktury kory, czy uschniętej kopy zwierzęcej podściółki wywalonej z obory..
Czasami jest to niewyraźny widok z okna pociągu, którym jedzie. Nie wiadomo gdzie i po co.
Jak u Picassa ...prymitywny obraz pozbawiony wszelkich szczegółów w celu niezacierania konturów. Albo odwrotnie ...same szczegóły, bez ukazywania całości.
Żadnej fabuły w sensie stricto ....po prostu spostrzeżenia idącej przez życie i przestrzeń osoby. Osoby, a nie kobiety. Bo kobiecości jest w Tokarczuk tyle co w gaciach hutnika po nocnej zmianie.
Z wykształcenia Tokarczuk jest psychologiem czyli ...bez zawodu. Ani to lekarz, ani nawet terapeuta ...choć niektórzy z nich za takowych się uważają. Jest dziewczynką, a raczej dzieckiem, które nigdy nie dorosło.
Podziwia świat bez emocji. Po prostu obserwuje.
cyt. "Ergo Sum zobaczył wielkie ciało martwej krowy. Leżała na boku z rozprutym
brzuchem, po mokrej od krwi trawie ciągnęły się wnętrzności".
Krowę zagryzł pies. Głodny, odrzucony i bezpański, Ale pies był przecież uwiązany?
Nie miało to znaczenia. Ktoś lub coś musiało zapłacić. Wtedy z grupki
oderwał się Bobol, który wyglądał jak krasnal – był mały, krępy i zarośnięty.
Zdecydowanie podszedł do dużego czarnego psa na krótkim łańcuchu. Pies
zaskomlił i przypadł do ziemi, pewnie węchem poczuł swoją śmierć. Bobol
podniósł grube polano, zamachnął się i rąbnął go w łeb. Pies krzyknął tak
przenikliwie, że niektóre kobiety drgnęły, a potem miękko przewrócił się na bok
i znieruchomiał. Spod głowy zaczęła płynąć krew."
Taka jest Tokarczuk. Po lekturze drugiej książki zaczyna boleć głowa. Po trzeciej chce się rzygać tak ...jak po ciężkim przepiciu. Pisze inaczej niż zwykły pisać kobiety ...na przykład moja nieżyjąca ulubienica Joanna Chmielewska. Mało konkretnie i z galopadą myśli. Ze zwracaniem uwagi na szczegóły... zupełnie bez znaczenia dla "normalnych" ludzi.
Bez wątpienia jest "COŚ" w jej twórczości za co powinna zostać jakoś uhonorowana. Nie wiem, może jakąś nagrodą Ministra Kultury. Może stanowiskiem pracownika kulturalno-oświatowego w gminie, czy województwie. Ale żeby Nobel?
Nie polecam czytania Tokarczuk nikomu, poza koneserami spragnionymi inności.
W każdym razie odmiennego sposobu postrzegania świata.
To nie jest literatura dla normalnego człowieka. Rezydenci Szp. Psychiatrycznego w Tworkach powinni jej twórczość docenić. Więc jak napisałem wybrać jedną jej powieść. Np. "Ptasiek". A reszty unikać. O ile nie chcecie dołączyć do wspomnianych "rezydentów" ;-).
Saga o Wiedźminie nowa produkcja Netflixu z 2019 r.
"Wiedźmin" to najnowszy serial fantasy Netflixu oparty na powieści Andrzeja Sapkowskiego pod tym samym tytułem.
Akcja osadzona "dawno temu, za siedmioma górami ....". Pod wieloma względami film jest gorszy, niż jego wersja z 2002 w reżyserii Marka Brodzkiego. Jedynie postęp w dziedzinie kinematografii widać. Ładniejsze zdjęcia w mroczniejszym nieco klimacie. Dla wrażenia niesamowitości i ...by ukryć niedoskonałości efektów specjalnych. Są one delikatnie mówiąc mało wyraziste. Nie było zapewne łatwo znaleźć miejsca wolnego od "zdobyczy cywilizacji". Mam na myśli beton, słupy i druty trakcji elektrycznej. Do tego odpowiednią zabudowę itp. I to się udało. Przynajmniej w zrealizowanym sezonie I. I to chyba wszystkie zalety nowej produkcji...o ile można to nazwać zaletami, a nie obowiązkiem reżysera. Więc film kiczem nie jest ale....
Sam wiedźmin grany Heney'ego Cavilla nie jest w niczym lepszy od tego granego przez Michała Żebrowskiego. Raczej gorszy. Mniej przekonujący. Sztuka szermierki beznadziejna, choć przyłożono sporo starań, by wyglądała przekonująco. Choreograf zrobił co mógł. Groteskowość jego wysiłków ocenić może tylko ktoś, kto ją w młodości trenował. A takich nie ma już wielu. Natomiast imponuje szybkość starcia jak w batalistycznych scenach walk samurajów w filmach japońskich.
Jaskier(bard) z pierwszego serialu ( w tej roli Zbigniew Zamachowski) przebija tego granego obecnie przez Joy'a Batey'a o kilka klas. Po prostu nie ma porównania ...szczególnie w aktorstwie.
I tyle. Nie ma sensu opisywania poszczególnych odcinków. Nie polecam nikomu tego serialu, kto ceni swój czas. Osobiście wolę "Zb". Straciłem tylko ładnych kilka godzin na oglądaniu czegoś co na pewno arcydziełem nie jest. Nawet w stosunku do polskiej poprzedniej wersji. A mogłem ten czas spożytkować na chandryczenie się z "Oblechownią". Szlak był już przetarty poprzednią ekranizacją. Zabrakło wyobraźni. Bo kasa była. Widać to szczególnie w scenie batalistycznej odcinka pierwszego - podczas najazdu na Cirię.
Odpowiedz
Całość moim zdaniem 7/10
Dubbing którego się obawiałem okazał się dość solidny i o dziwo to właśnie z nim obejrzałem cały sezon. Aktorzy również solidnie dobrani, przyczepilbym się do kilku postaci, ale generalnie jest ok. Co do samej fabuły to jest trochę zbyt scisnieta, sezon powinien być zdecydowanie dłuższy. Generalnie warto obejrzeć
Warto obejrzeć to jest 5,5/10. Przy ocenie 7/10 to już -" zdecydowanie polecam" i warto było dać uzasadnienie ;-).
Przyznaję, że jest coś w tym filmie co przyciąga uwagę i skłania do obejrzenia wszystkich odcinków bez przymusu fizycznego ;-).
Większa zgodność z pierwowzorem powieściowym i to moim zdaniem wyczerpuje zalety filmu. Mimo jednak upływu 17 lat od wersji reż. Brodzkiego nie zauważyłem "wizjonerskich" zmian. Po prostu zwykłe "pitu pitu". I to bardzo poważna wada serialu. ;-).
Niemniej cieszę się, że ktoś wyżej ocenił tę produkcję ...bo ja dałbym 5/10.
Też sobie obejrzałem tego nowego "Wiedźmina" i choć to nie jest żadne arcydzieło, to odczucia mam generalnie pozytywne. Bo trzeba pamiętać, że serial jest dziełem wielkiej korporacji, która stara się zdobyć jak najszerszą publikę i jej produkt nie musi się podobać, za to koniecznie musi się sprzedawać. Uwzględniając to, że serial ma trafić do masowego widza, a nie tylko do fanów sagi Sapkowskiego, to wydaje mi się on całkiem dobry. Oczywiście nie sposób uciec od porównań z polskim serialem sprzed lat. I polski "Wiedźmin" wcale nie wypada najgorzej. Jeśli chodzi o efekty specjalne i technikę to nowy "Wiedźmin" wręcz deklasuje polski serial. W nowym serialu niemal od pierwszej sceny robią wrażenie praca kamerą, montaż, choreografia czy ujęcia z lotu ptaku. U nas to leżało. Za to my nadrabialiśmy klimatem, dialogami i grą aktorską. Muzyka Ciechowskiego też pewnie robiła swoje. Inna sprawa, że oglądając polski serial nie zwracałem uwagi na widoczne niedoskonałości w postaci tandetnych modeli 3D, słabej walki czy beznadziejnych efektów, a skupiałem się na treści i fabule. W nowym serialu nie popisali się kostiumolodzy. Pomijam już te nilfgaardzkie zbroje, ale przeszli samych siebie, gdy zobaczyłem Yennefer w rajtkach. Na nasz kurwidołek by się nadawała, ale nie do epoki stylizowanej na średniowiecze...
W naszym serialu podobał mi się dosyć rozbudowany wątek Kaer Morhen. On pokazywał genezę i wyjaśniał skąd w ogóle wziął się Wiedźmin. W nowym serialu Wiedźmin nagle wyłania się z wody zabijając kikimorę czy innego potwora i jeśli dla kogoś jest to pierwsze zetknięcie z Wiedźminem, to chyba może mieć problemy ze zrozumieniem kim on właściwie jest. Nie pasowały mi też driady. One świetnie władały łukami oraz opiekowały się drzewami. Tymczasem w serialu same kaleczą drzewa i często zamiast łuków władają dzidami czy kuszą. I tak dobrze, że reżyser nie włożył w ich delikatne dłonie ciężkich mieczów i potężnych toporów. Jeśli chodzi o kobiety, to podobała mi się księżniczka Renfri. Może dlatego, że kogoś mi przypomina. Szkoda, że już w pierwszym odcinku została uśmiercona, choć później pojawia się jeszcze w snach Geralta. Yennefer nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i nasza Grażynka Wolszczak bije ją na głowę zarówno urodą jak i talentem aktorskim. Za to Calanthe była całkiem dobra, może nawet lepsza od Ewy Wiśniewskiej, która też nie wypadła źle. Triss również mi się podobała, a nie pamiętam tej postaci w polskiej wersji. Ciri to jakaś porażka. U nas była małą dziewczynką, a w nowej wersji jest prawie dojrzałą dziewczyną i aktorka wcielająca się w jej postać gra jak kłoda...
U nas Toruviel zagrała Agnieszka Dygant i nie wypadła źle. A teraz widząc Toruviel obijającą Geralta miałem wrażenie, ze patrzę na zwariowaną feministkę, która urwała się z jakiejś parady. Całkowita odporność na argumenty, stuprocentowa agresja i obłąkany wyraz twarzy. Jeśli chodzi o główną postać czyli Geralta, to uważam, że jest dobrze zagrana. Lubiłem w tej roli Żebrowskiego, ale Cavill również mi odpowiada. Nie pasowało mi tylko co jakiś czas wychodzące z jego ust "kurwa". W takich "Psach" jak przez dwie minuty nie pada żadna "kurwa", to ma się wrażenie, że coś jest nie tak i czegoś brakuje, ale w "Wiedźminie" jednak ten współczesny język trochę mnie raził. Skoro wyraz "chędożyć" mogli odmieniać przez wszystkie przypadki i powtarzać wielokrotnie, to i "kurwę" mogli jakoś wystylizować na średniowiecze. Naruszenie linii czasowej też wprowadzało pewien chaos w odbiorze serialu i chyba twórcy nie do końca poradzili sobie z tymi retrospekcjami. Ale oceniając całość, to pomimo tych wymienionych mankamentów serial oglądało mi się całkiem przyjemnie. Obawiałem się nieuniknionej w tym przypadku amerykanizacji przekazu i co się z tym wiąże spłyceniu historii, odarciu jej z magiczności, a wcale tak źle nie było i będę czekał na ciąg dalszy...
No tak...ale pamiętasz Sneer salę balową w odcinku z Jeżem? Nawet nie zadali sobie trudu zmienić im fryzury. Mam na myśli mężczyzn. Zupełnie jakby wszyscy wyszli świeżo od wiejskiego fryzjera ;-). Tak nie wyglądają ludzie z dawniejszych epok. A przecież jesteśmy potęgą w produkcji peruk.
Co do scen z lotu ptaka słuszna uwaga. Ale 17 lat temu nie było jeszcze dronów poza wojskowością. I w filmie "Bogowie Egiptu" są one ukazane na poziomie o kilka klas wyższym.
Nie będę więc czekał na kolejny sezon. Dobre rzemiosło, a nie artyzm więc poświęcanie mu dalszej uwagi byłoby ...bez sensu.
Mam zamiar skupić uwagę na "wypierpolu" czyli polskiej wersji brexitu.
Pelle, odcinek z Jeżem z Erlenwaldu pamiętam, ale nie przyglądałem się wtedy fryzurom uczestników biesiady, bo tam była niezła rozpierducha i trup ścielił się gęsto. Ale co się dziwić, skoro do niezamężnej, majętnej, z pozycją i niebrzydkiej dziewczyny startowało kilku kandydatów. Mieli broń pod ręką i wlali w siebie niemało gorzałki, to i się wkurzyli jak panna wybrała jakieś dziwadło o twarzy jeża. I dziwny Pelle jesteś. Bo tu poświęcasz czas jakiemuś gównianemu forum, a obejrzenie ciekawego serialu jest dla Ciebie bez sensu? Mnie tam interesuje coś innego. Bo w polskim serialu jednym z ważniejszych (a dla mnie najważniejszym) wątkiem był konflikt między Geraltem, a hrabią Falwickiem granym przez niestety już nieżyjącego Macieja Kozłowskiego. Ich losy zetknęły się już na początku, gdy Geralt był małym chłopcem i obaj przysięgli sobie wtedy, że jeden zabije drugiego. I wiadomo było, że kiedyś dojdzie do ich ponownego spotkania. I doszło. Pamiętasz? Falwick powiedział, że nie będzie walczył z tym rzeźnikiem, Geralt nazwał wtedy Falwicka tchórzem, Falwick na te słowa dobył miecza i zrobił krok do przodu i wtedy Geralt jednym ruchem ręki rozciął mu tętnicę szyjną. Podobała mi się ta scena. I czekałem jak to teraz będzie pokazane. Tymczasem w tym pierwszym sezonie postać hrabiego Falwicka wcale się nie pojawia. Ale zobaczymy co będzie w kolejnych częściach. A z tym wypierpolem to o co chodzi? Kto i kogo wypierpoli?
I Pelle, ostatnio ktoś mi podarował dostęp do Netflixa, więc korzystam. Widziałem, że jest ten film, o którym mi niedawno opowiadałeś, czyli "Irlandczyk". Pewnie w najbliższych dniach go obejrzę, na razie widziałem jedynie krótką zajawkę. I zdziwiłem się jak ci aktorzy się postarzeli. Czyli nie tylko ja mam coraz więcej siwych włosów i nie mam już takiej sylwetki jak 20 lat temu. Taki Joe Pesci to już dziadziuś, a pamiętam go z ról energicznego i bezkompromisowego mafioso. Al Pacino też jakiś taki pucułowaty i widać po nim upływ czasu. Podobnie z DeNiro. Ale film wydaje się ciekawy i trza będzie obejrzeć...
Wypierpol - to wyjście Polski z Unii E. Bez wątpienia dostaniemy takie polecenie z USA zaraz po W.Brytanii. Czyli polski brexit.
Co do Forum ...zobaczymy. Nie mam jeszcze w tej chwili wyrobionego zdania.
Przymierzam się do lektury "Rozprawy" Wojciecha Sumlińskiego. To dziennikarz śledczy bardzo nielubiany przez władze Izraela Północy i PRLu Bis.
No to błysnąłeś Pelle. Bo ja te brednie o naszym opuszczeniu Unii słyszę od 4 lat. Ta niedorzeczna teza przechodzi różne mutacje, niczym wirus grypy. Najpierw mieliśmy zostać wyrzuceni z Unii, a potem mieliśmy sami z niej wyjść. To są bzdury, oczywiste bzdury, dlatego później pojawiła się kolejna wersja. Otóż, ani nas nie wyrzucą, ani nie wyjdziemy, ale będziemy w takiej roli i na takiej pozycji jakbyśmy w tej Unii nie byli. Twoja wizja jest równie idiotyczna jak te trzy poprzednie, ale w odróżnieniu od tamtych jest przynajmniej oryginalna i zaskakująca. I jaka rozwojowa, sam pomyśl ile tu jest możliwych mutacji. Bo jak się okaże, że Amerykanie nie wydali nam takiego polecenia, to będzie można za nich podstawić kiecowych z Watykanu, kosmitów czy kto tam Ci przyjdzie na myśl...
Sneer taka opinia o "wypierpolu" panuje w środowiskach około-ambonowych?
Unia nie ma żadnego interesu w trzymaniu nas u siebie. Reprezentujemy interesy USA, a nie unijne. Nie wstąpimy do strefy euro, ponieważ zyski dawnych cinkciarzy polegają obecnie na manewrowaniu kursem walut. To znacznie wygodniejsze niż wystawanie na mrozie w oczekiwaniu na klienta ...jak 50 lat temu.
R.P.P i N.B.P. to po prostu narzędzia zatwierdzające stan zakulisiwo kierowany. Jesteśmy sporym rynkiem zbytu dla unijnych towarów słabo sprzedających się na ich rynkach. Żadnego innego powodu trzymania nas w Unii nie ma. Kosztujemy U.E sporo. Nie uznajemy żadnych wartości humanistycznych. Jedynie kościelne. Nie katolickie bynajmniej, bo z katolicyzmem wiara w Polsce nie ma nic wspólnego. Mamy jakąś jej karykaturę. Lokalne kulty maryjne i moheryzm, a nie wiarę w Boga. Ostatnio nawet Watykan przestał być autorytetem. Ogranicza bowiem jedynowładztwo kiecowych hierarchów w Polsce.
Z nowości otrzymałem właśnie "Sodomę" - Frederica Martel'a.
Wspaniała pozycja. Polecił bym Tobie, ale wiem, że znasz doskonale to co tam jest opisane. Jedynie omerta nakazuje iść w zaparte tego co jest oczywiste dla każdego.
Pozycja ta jest bestsellerem w ...USA. Autor jest doktorem nauk społecznych i byłym atache kulturalnym Francji w Waszyngtonie.
Prowadzi badania nad tzw. "Soft Power" i jak się można domyślić "hakami" na hierarchów watykańskich na potrzeby CIA.
Dziwne? CIA tak ma , że szpieguje nawet sojuszników ;-)
Pozycja wydana w kilkunastu językach. Koleje kilkanaście zakupiło licencję. Zespół researcherów i ankieterów przez 4 lata przeprowadzał wywiady z całą obsadą Watykanu i ponad 40 kardynałami, oraz niemal setką biskupów w 30 krajach. Do tego kupa monsiniorów i pół setki nuncjuszy papieskich.
Nie muszę chyba tłumaczyć jaką kasę trzeba było na to wyłożyć?
To by mogło tłumaczyć nagły wylew filmów i publikacji m. in. w Polsce na temat pedofilii w Kościele. By wspomnieć tylko "Nie mów nikomu" - Siekierskiego czy "Kler" - Vegi.
Takie pozycje w moherowej Polsce". Musiała jakaś ambasada dużego państwa wydać naszemu rządowi polecenie ..."siad !!".
Treść książki sobie daruję. Dodam tylko, iż wspomniane wyżej dwa filmy ..to małe ciasteczko przy weselnym torcie jaką jest ta pozycja o podtytule "Hipokryzja i władza w Watykanie".
Pelle, gdyby Unia nie miała żadnego interesu w trzymaniu nas tam, to by nas nie trzymała, proste. Bo unijni politycy to nie są filantropi, zakochani w Polsce też nie są. Za to potrafią dobrze liczyć, zwłaszcza Niemcy, a oni mają w Unii najwięcej do powiedzenia. Dla Niemiec jesteśmy żródłem siły roboczej i miejscem zbytu dla ich towarów. Z Polską w europejskich strukturach Niemcy są prawie unijnym centrum, a bez Polski stałyby się państwem granicznym i to centrum przesunęłoby się gdzieś poza Niemcy. Bez Polski Unia miałaby na wschodzie wielką wyrwę i państwa bałtyckie też zostałyby od Unii odcięte. Poza tym, gdy Unię opuszcza jeden z jej filarów czyli Brytania, a jednocześnie w Stanach rządzi nieprzewidywalny Trump, a w Rosji agresywny Putin, to Unia nie może sobie pozwolić na stratę jeszcze Polski, będącej w piątce największych państw, a na wschodzie największym i najważniejszym unijnym krajem. I z tych wszystkich powodów to nie tylko Polska potrzebuje Unii, ale również Unia bardzo potrzebuje Polski. A strefa euro nie jest nam do niczego potrzebna. Jeden z najwybitniejszych ekonomistów XX wieku czyli Milton Friedmann nie zostawił suchej nitki na tym projekcie uważając, że na wprowadzenie euro miały wpływ wyłącznie względy polityczne, a nie ekonomiczne czy gospodarcze...
Gdybyśmy popełnili ten błąd i przystąpili do strefy euro, to mielibyśmy natychmiastowy dodatkowy wzrost cen, musielibyśmy dołożyć swoją składkę na ratowanie bogatszych od nas Greków, a za jakiś czas może Hiszpanów czy innych Włochów, stracilibyśmy na konkurencyjności, bo dokładalibyśmy się do dotowania niemieckich banków i firm przez unijne instytucje i pewnie musielibyśmy finansowo współuczestniczyć w jakichś chorych programach pomocowych dla imigrantów. Dlatego niech nas ten rudy dupek z Brukseli nie straszy "Europą dwóch prędkości". Bo nawet jeśli, to niech sobie ta strefa euro odjedzie. Ona i tak zmierza w kierunku, który nie jest dla nas korzystny. Zresztą teraz doskonale widać ile znaczył ten rudzielec o wilczych oczach, z którego zrobiono niemal króla Europy. Bo każdy wie kto jest prezydentem Stanów, prezydentem Rosji czy kanclerzem Niemiec. Bo oni mają realny wpływ na politykę. Dużo mniej osób wie kto jest prezydentem Niemiec, bo to funkcja bez znaczenia. A kto zna nazwisko następcy Donalda? Nikt! Ja też nie mam pojęcia. Bo i po co znać skoro to funkcja bez znaczenia i sprowadza się w zasadzie do bycia przydupasem Merkelowej lub francuskiego Makarona...
W sumie zgoda, choć dla Niemiec jesteśmy przede wszystkim dostawcą półproduktów i części. Tych, których nie opłaca im się produkować z różnych powodów. Ekologicznych (farby, meble), lub nadmiernej pracochłonności. Po prostu pełnimy rolę parobka na niemieckim "folwarku".
Natomiast wprowadzenie euro nie miałoby w zasadzie żadnego wpływu na ceny w Polsce. Raczej wręcz przeciwnie. Wymusiłoby wyższą płacę minimalną. I to jest główny powód ...pomijając mafijną możliwość manipulacji cenami walut. Po prostu nie byłoby to na rękę lobby pracodawców mających decydujący głos na rząd. Bez nich dotacje na partie spadłyby niemal do zera.
Odnośnie dotowania uboższych państw to bez obawy ...nie ma takich w Unii ;-). Chyba,że przyjmą Albanię ;-). Niemniej podziwiam Twoją niemal wikaryjną skrupulatność w trosce o naszą wspólna kiesę ;-). Ja bowiem chętnie się dołożę, jeżeli znajdą większych dziadów o nas, by przyłączyć ich do Unii.
Jedno jest pewne ...mamy tragiczną politykę zagraniczną i oszołomów wśród polityków zamiast wykształconych politologów.
I efekty są widoczne.
Nie potrafimy rozgrywać własnego interesu między Niemcami a Francją. Trzymamy się jak onanista fiuta Angoli, którzy są już politycznym trupem ...jeżeli chodzi o UE. Mamy nieudolną politykę z Rosją dyktowaną interesem USA, a nie własnym. W sumie jesteśmy "wieśniakami na balu celebrytów". Głupi, nieudolni, zapatrzeni w ambonę i nie potrafiący rozgrywać własnego interesu w UE.
Jak to Pelle ceny by nie wzrosły? A co było na Słowacji? Albo 3 czy 4 lata temu co było na Litwie? Polscy handlarze z przygranicznych miejscowości zacierali ręce, bo Litwini masowo przyjeżdżali do nas na zakupy tak im ceny podskoczyły, zwłaszcza żywności. I nie chodzi o to, że trzeba będzie dotować uboższych, a o to, że być może trzeba będzie pomagać bogatszym od nas. Słowacy jak przyjęli ojro, to krótko potem był ten kryzys z 2008 roku i biedniejsi Słowacy dawali gwarancje bogatszym Grekom, bo sobie Grecy żyli na kredyt, a że waluta wspólna, to każdy wspólnik musiał w tym uczestniczyć. Teraz Hiszpania, Włochy czy Portugalia balansują na granicy ekonomicznej wydolności i kto wie czy i oni nie będą wymagali pomocy. Jak szef czeskiego banku centralnego powiedział, że Czechom się do euro nie spieszy, bo będą mogli przyjąć wspólną walutę dopiero jak ich poziom życia osiągnie średnią unijną czy 90% tej średniej, to komentarze były takie, że jest to bardzo mądra wypowiedź osoby dbającej o interes Czech. A jak Kaczyński powiedział, że euro będziemy mogli przyjąć jak osiągniemy 75% czy 85% poziomu Niemiec, to uznano, że to jest wypowiedź antyunijna. A on powiedział dokładnie to samo co ten czeski szef banku centralnego...
No popatrz Pelle, dla Ciebie to jest nieudolna polityka międzynarodowa, a mnie się wydaje, że wreszcie staramy się dbać o własne interesy. Czyli robimy to co robi tam każdy. Bo Niemcy czy Francuzi mają usta pełne frazesów o unijnej jedności, ale jak coś jest sprzeczne z ich niemieckim czy francuskim interesem, to w dupie mają unijną jedność. I nam też coś tam się udaje ugrać. Utrąciliśmy kandydaturę polonofoba Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej. Niemiecka Ursula nie jest idealna, ale i tak jest o niebo lepsza od Timmermansa. W sprawach klimatycznych też potrafimy swoje ugrać i to przy cichym poparciu Niemców. I co Ty mi tu o jakichś wartościach humanitarnych pieprzysz? Komu to jest potrzebne? I co to w ogóle jest? Obłęd zboczeń, knebel tolerancji i multi- kulti, masz te swoje wartości humanitarne. Dziękuję bardzo za takie wartości, mam Dekalog i mnie to wystarcza...
Napisałbym coś, ale to temat o wydarzeniach kulturalnych, a ja niekulturalny jestem. Takie postanowienie noworoczne;) Pozdrawiam Was zbóje i zdrowia życzę, by wątroba jeszcze trochę wytrzymała. 🥃
Bob, to pewnie tak jak większość z nas tutaj. Tak, że nie masz się czym przejmować. Myślisz, że Pelle jest taki kulturalny? Zgrywa tylko takiego, ale zdziwiłbyś jaki on jest naprawdę. Ze mną to jest jeszcze gorzej. Bo Pelle to chociaż jest ze stolycy i choćby nie chciał to ma codziennie kontakt z kulturą. Bo albo parkuje na tym samym parkingu, na którym zostawia swój samochód skrzypek z filharmonii, albo kupuje Rakiję w tym samym monopolowym, w którym nabywa trunki popularny aktor, albo spaceruje w tym samym parku, w którym jogging uprawia znana malarka. W każdym razie ma taką czy inną styczność z kulturą. A co ja mam powiedzieć? Mieszkam na prowincjonalnym zadupiu, gdzie jest jedno kino, a do najbliższego teatru mam 25 km, to co ja mogę wiedzieć o kulturze? Jedyna forma kultury jaką regularnie przyswajam, to żywe kultury bakterii podczas konsumpcji jogurtu...
Ktoś by mi parę lat temu powiedział, że na portalu dla zboczeńców będę pisał o kulturze, to bym się w czoło popukał. Ale jest taki temat, to czasami coś napiszę. No co mam zrobić? Tak, że Bob jak jakiś film Ci się spodoba czy jakaś melodia wpadnie Ci w ucho lub jakiś obrazek przyciągnie Twoją uwagę, abo przeczytasz coś co utkwiło Tobie w pamięci, to po prostu napisz o tym. Chociaż akurat tego czytania, to nie polecam. Oczy się od tego psują, poza tym człowiek uczy się samodzielnego myślenia, a komu to potrzebne w dzisiejszych czasach? Zresztą przewiduję, że niebawem spełni się wizja Orwella z "Roku 1984" i powstanie nowa kategoria przestępstwa tzw. myślozbrodnia. A może masz jakieś oryginalne zainteresowania kulturalne w rodzaju szydełkowania, gry na mandolinie lub wyplatanie koszyków z wikliny? To też forma kultury. Dlatego śmiało Bob pisz i nic się nie bój, będzie dobrze!
"Boże Ciało" film w reżyserii Jana Komasy (Sala Samobójców, Miasto 44) nominowany do Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego.
Myślę, że warto zobaczyć.
Filmu nie widziałem, ale za wiele dobrego to się po nim nie spodziewam. Z dwóch powodów. Po pierwsze świat schodzi na psy. Kiedyś Oscar czy Nobel były wyznacznikami czegoś wielkiego, co warto obejrzeć czy przeczytać. A dzisiaj to raczej zniechęcają, bo stały się narzędziem do wywierania ideologicznej presji. To jeden powód. A drugi to taki, że nie pamiętam już kiedy ostatni raz oglądałem dobry i w miarę obiektywny film, w którym bohaterem byłby ksiądz. Ostatnio obejrzałem dwa filmy. Jeden to "Dwóch papieży". I niestety nie była to zrównoważona historia o dwóch indywidualnościach. Bo Benedykt nie jest tam przedstawiony jako wybitny intelektualista i obrońca fundamentów wiary. Nie, on tam jest nazistą Ratzingerem, zamkniętym w luksusach Watykanu, zacofanym i nierozumiejącym świata. Jedynie Hopkins ratuje ten film, bo dla mnie to aktor doskonały, kompletny i nie było, nie ma i już nie będzie lepszego od niego. A drugim filmem jest "W imię". Lubię Chyrę, to pomyślałem, że obejrzę. I kurwa oczywiście, no jakżeby inaczej, no przecież musiało tak być i Chyra grający księdza na końcu okazuje się pedałem! I z tych wymienionych powodów chociaż "Bożego Ciała" nie widziałem, to zbyt wiele sobie po nim nie obiecuję...
"Boże Ciało" oglądałem, film nie jest zły, ale Oskara bym nie dał, Sneer, nie widziałeś ciekawego domu z księdzem w roli głównej? ,"Kler" według mnie był rewelacyjny.
O "Klerze" jest któryś blog na moim profilu, bo ktoś chciał żebym ten film skomentował. Dlatego tak krótko: świetni aktorzy i całkiem dobrze skręcony film, ale równie obiektywny co główne wydanie "Faktów" na TVN-ie. Tendencyjne dzieło stworzone prawdopodobnie na zamówienie antykościelnych środowisk. Pamiętam, że po wyjściu z kina zastanawiałem się czy Pelle jest autorem scenariusza czy był jedynie konsultantem...
Znam bardzo dobrze kilku "kiecowych" i muszę przyznać, że ( pomijając wątek seksualny w "Klerze) reszta jest prawdziwą prawdą.
No tak i tylko przez roztargnienie zapomniano na początku i na końcu (i w środku też) umieścić drukowanymi literami napisu: "Oparte na autentycznych faktach"...
Q! To ten film nie dość, że na faktach, to jeszcze autentycznych był? 😂 (Vega był księdzem?)
Ktoś coś poleci co ciekawego na Netflix można obejrzeć? 🤔
A jaka tematyka lub gatunek Inv?
Kryminał, sensacja, dramat, wojenny
Sorry Inv, że dopiero teraz, ale zajęty wczoraj byłem. I powiem Ci, że mam problem z tym Netflixem. Nie powinienem narzekać, bo za darmochę go dostałem, ale ciężko mi tam coś wybrać. Jakby były dostępne 3 filmy, to oglądałbym po kolei to co jest, ale jak jest 300 czy 3000, to mam problem z wyborem. Patrzę na te opisy, ale wiesz jak to jest z opisami. Tak jak w przypadku książek, każda jest zajebiście ciekawa i jest bestsellerem, a potem się okazuje, że to gniot nieprzeciętny. I podobnie z filmami. Ale na podstawie opisów kilka bym chciał obejrzeć. "Inkarnację" z Julianne Moore, "ARQ" czy "Sekretną obsesję". I jeszcze "Kamerdynera" z Gajosem. Piaa mi kiedyś o tym filmie mówiła, to muszę obejrzeć. Ja to najbardziej lubię chyba filmy S-F, albo thrillery, takie w stylu "Milczenia owiec". Ale ciężko o dobre filmy tego rodzaju. Kiedyś widziałem kawałek filmu "Droga". Świat po apokalipsie, gdy nie ma już nic, dosłownie nic z dobrze nam znanego świata. A ludzie w większości są kanibalami i mentalnie cofnęli się do czasów pierwotnych. Ale nawet w takich okolicznościach zdarzają się jeszcze ludzie, którzy nie zatracili swojego człowieczeństwa. Film przerażający i wstrząsający, ale również poruszający i skłaniający do refleksji nad tą naszą naturą, bo jesteśmy zdolni zarówno do zachowań wzniosłych czy pięknych jak też do tych z gatunku najpodlejszych i najbardziej odrażających. Chciałbym kiedyś obejrzeć cały ten film, bo był rewelacyjny. Ja go nie mam na Netflixie, ale Ty może masz jakiś rozszerzony pakiet lub masz inną możliwość obejrzenia tego filmu, to zdecydowanie polecam...
A z tych wymienionych przez Ciebie kategorii to jest kryminał "Plagi Breslau" z Andrzejem Grabowskim. Nie widziałem, ale to może być coś w stylu "Ziarna prawdy". Zaintrygował mnie też tytuł: "Ptak, który zwiastował trzęsienie ziemi". To może być dobry kryminał osadzony w japońskich realiach. Z sensacji jest "Tożsamość" z Liamem Neesonem, przepiękną Diane Kruger i Bruno Ganzem (grał Hitlera w "Upadku"). Ten film kiedyś leciał i to chyba całkiem niedawno w telewizji, więc może widziałeś. Jeśli nie to warto zobaczyć. Dobra jest też "Wyspa" z Seanem Beanem. Też jakieś 10 lat temu leciał w telewizji, ale ciekawy film. Z wojennych to raczej nie ma dużego wyboru. Jest parę polskich filmów, ja chciałbym obejrzeć "Kuriera", bo jeszcze nie widziałem. Poza tym jest "Ostatni samuraj" z Tomem Cruisem. Ale szczerze mówiąc czegoś co choćby zbliżyło się poziomem do "Okrętu" to tam nie uświadczysz. Z dramatów też ciężko coś wskazać, ale "Autopsja Jane Doe" jest całkiem niezła. Są tam elementy horroru, za czym nie przepadam, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze filmu. Może dlatego, że jest tam pokazana sekcja zwłok, a ja lubię coś takiego. Jest też dużo klasyków, ale nie będę Ci pisał o filmach, które pewnie wszyscy znają. Aha, zapomniałbym! Pelle mi niedawno polecił "Irlandczyka" i śmiało mogę powiedzieć, że warto obejrzeć. Kawał dobrego kina o gangsterach sprzed lat. I do tego doborowa obsada czyli DeNiro, Pacino i Pesci...
E tam ;-).
Invader "Lucyfera" obejrzyj jeżeli nie widziałeś. Serial 3 sezony. Ale świetnie wyreżyserowany i wciąga. Dobre zdjęcia, atrakcyjna obsada.
Sneer, sekcja zwłok? Nie spałam pół nocy jak ją ostatnio obejrzałam na jakimś kanale w TV. Była pokazana wręcz książkowo. Od pierwszego cięcia do zaszycia. Nic nie było zamazane, a wręcz były zbliżenia. Sekcja dotyczyła śmierci otyłej kobiety i porównywano organy do normalnego człowieka. Jest jednak coś w takich dokumentach magicznego. Najpierw oglądałam kilka minut i szybko przełączałam na inny kanał jak pokazywali organy. Najpierw żałowałam, że wlazłam na ten kanał, ale jak przełączałam na inny to po kilku minutach wracałam, by zobaczyć co się dzieje dalej z tą sekcją. Mimo, że przymykałam oczy w drastycznych momentach, to jednak po chwili otwierałam i coraz dłużej na to wszystko patrzyłam. Jako, że kanały dokumentalne miewają powtórki, to spojrzałam w program czy aby nie będzie za kilka dni powtórki, by już obejrzeć ten dokument w całości. Okazało się, że powtórka była zapowiedziana już na następną noc, którą to już w całości obejrzałam z wielkim zaciekawieniem. Jednak w przypadku podobnych dokumentów, wiem, że będę zachowywać się zupełnie podobnie.
Tak, Pelle ma rację, zapomniałem o serialach. Mnie ten "Lucyfer" tak średnio się podoba, ale Piaa jest wielką fanką tego serialu, to musi być dobry. W telewizji też czasami ten Lucek leci na Metro TV czy jakoś tak, ale nigdy nie wiem w który dzień i o jakiej porze...
A Ty Sweet jak następnym razem taki film zobaczysz, to daj znać. Kiedyś, to już ze 20 lat wstecz będzie, jak przez kilka miesięcy był odkodowany HBO, to tam było mnóstwo świetnych filmów i właśnie był też jeden o sekcji zwłok. Ale już nie pamiętam czy dokument czy fabularny. Ale właśnie były pokazane szczegóły jak tą piłką tarczową rozcinają czachę i wyciągają z jamy czaszkowej mózg. Taki mózg po badaniach podobno już nie wraca do głowy tylko wkładają go do brzucha i tam go zaszywają. Nerwy są ciekawe, bo wydawałoby się, że to są cieńkie, delikatne połączenia, a one są białe i mocne jak sznurek. Kiedyś bliska mi osoba uczestniczyła w sekcji zwłok. Nie jest po medycynie, ale znajomy ze studiów jej to załatwił. I mówię jej, że też bym sobie coś takiego obejrzał. Ale to nie takie proste, że ktoś z ulicy może sobie przyjść i brać w tym udział. Ale może kiedyś będzie okazja. W każdym razie ma powiedziane, że jakby co to niech daje znać, biorę wtedy dzień urlopu i jadę do Krakowa. Tak, że Sweet jakbyś trafiła jeszcze na taki film, to poinformuj mnie na priv...
Sneer odpuść sobie lepiej ;-).
Żyjesz w katolickiej Polsce ! Frazesy dla naiwnych...i prawda zamiatana tak głęboko, że nawet nie wiadomo czy istnieje.
Szacunek dla życia...dla zmarłych to się głosi?
Kubły z formaliną stojące pod ścianą, a w nich szczątki ludzkie. Nie wiadomo czyje, a często i po co. Zero szacunku dla zmarłych. Są cieci piłami, szarpani szczypcami i wrzucani do tych wiader. Uczą się na nich studenci o których wspomniałeś. Potem często jak zaczyna to już śmierdzieć pali się w piecach krematoryjnych.
Tak kończą ci o których nie ma się kto upomnieć, albo oddali swoje ciało pośmiertnie dla dobra nauki. Z mojego punktu widzenia Sneer pomijając ów szacunek nie dzieje się nic złego, ale Twojego ...sam wiesz?
Sneer, to było na kanale BBC Earth. Pokazują tam naprawdę ciekawe rzeczy. Poszukaj w swojej liście kanałów czy w ogóle masz ten kanał?
No jakżeby inaczej, oczywiście Pelle musiał wspomnieć o kiecowych nawet w rozmowie o autopsji. Pelle, czy jest jakiś temat, który nie kojarzy Ci się z negatywną rolą Kościoła? Jakikolwiek, choćby jeden? I ja nie muszę sobie odpuszczać właśnie dlatego, że żyję jak to ująłeś w katolickiej Polsce. Gdybym żył w Izraelu, albo w Arabii Saudyjskiej pewnie musiałbym sobie odpuścić, bo zarówno judaizm jak i islam podchodzą do kwestii autopsji dużo bardziej restrykcyjnie. Ale nie Kościół, który już ponad 500 lat temu nie widział problemu w przeprowadzaniu sekcji zwłok. Ogarnij się Pelle, bo jesteś jakiś nawiedzony z tą swoją antykościelną obsesją. I widzę, że jesteś świetnie zorientowany w temacie. Ja nie wiem w jakich okolicznościach się to odbywa, ale wydaje mi się, że obowiązują tam ściśle określone procedury. Ale Ty oczywiście wiesz lepiej, że kubły, wiadra, palenie i w ogóle to zero szacunku dla zmarłych...
Sprawdziłem Sweet i ten kanał jest, ale oczywiście zakodowany. Bo ja mam podstawowy pakiet kablówki. Uznałem, że nie ma co przepłacać, bo kto to będzie wszystko oglądał? Ja w telewizji oglądam prawie tylko National Geographic i trochę TVN24 żeby się pośmiać. Czasami jeszcze Turbo czy któreś Discovery, ale to rzadko. A filmy to najczęściej tylko jak Piaa mi da znać, że coś ciekawego leci...
Dziękuję, coś z tego co podaliście na pewno obejrzę 😋
Oglądałem 2 papieży, nic nadzwyczajnego.
Sneer przeczytałem ponownie co napisałem i nie ma tam słowa o kiecowych ;-). Jedynie o katolickiej Polsce ;-).
Masz rację. Temat ten znam doskonale. Zapomniałem napisać, że owe "wiaderka" to nie jakieś plastykowe eleganckie kubełki z opisem. To ocynkowane , poobijane, pogięte stare kubły. Można by sporo jeszcze do tego dodać ....ale nie o to chodzi. Chciałem nie tylko po raz kolejny unaocznić, że prawda a realia to nie to samo. To wręcz antonimy. Żyjemy w świecie złudzeń, które sami sobie tworzymy.
Pelle, skoro można sporo jeszcze do tego dodać, to dodaj, ze szczegółami, ja chętnie poczytam. Tylko jeśli można Cie prosić, to daruj sobie ewentualne wątki o kiecowych, a skup się na meritum czyli na przebiegu sekcji...
A Ty Inv masz rację. "Dwóch papieży", to mocno przeciętny film. Za to jest też na Netflixie trochę dobrych polskich filmów. Ja sobie dzisiaj obejrzałem "Voltę" Machulskiego. Całkiem sprawna produkcja. Bez nudy, bez zadęcia, z humorem. Taka lekka ni to komedia ni to sensacja. Braciak był niezły w roli ćwoka- polityka. W sumie jakby podstawili tam kogoś z PO, to nie byłoby widać różnicy. I kiedyś Andrzej Zieliński nie pasował mi do takich roli. Ja go widziałem pierwszy raz na ekranie w takim filmie, w którym grał adiutanta rosyjskiego generała, który walczył po stronie Niemiec, a potem schronił się w Luksemburgu czy Liechtensteinie żeby uniknąć wydania w ręce sowietów. I w tej roli adiutanta Zieliński był wtedy świetny. I z takimi rolami on mi się długi czas kojarzył np. w Obławie" czy w "Rozmowie z katem". Do innych jakoś mi nie bardzo pasował. Ale od pewnego czasu już mi takie jego kreacje jak ta w "Volcie" nie przeszkadzają. Ale i tak najlepszy był Pazura. On w krótkich epizodach pojawił się na ekranie dwukrotnie, co ciekawe grając dwie różne postaci, ale ta ostatnia scena filmu to popis Pazury. Charakteryzacja twarzy, mimika, gesty dłoni, to co mówi. Kapitalne! Nie trzeba nawet oglądać całego filmu, chociaż jest dobry, wystarczy zobaczyć ostatnie 5 minut i popis Pazury...
Volte widziałem a co do Pazury to najlepsze lata ma za sobą. Lata 90 to Psy, Nic śmiesznego czy posterunek 13.
Mindhunter, warto zobaczyć na Netflix.
Jeśli ktoś lubi seriale, to polecam Breaking Bad. 👍
To ja Pazurę widzę jednak inaczej. Bo wydaje mi się, że wcale nie lata 90- te są najlepsze w jego wykonaniu, a te późniejsze. "Psy" to głównie Linda, Kondrat i Gajos, a w drugiej części Żmijewski. "13 posterunek" to jakiś głupawy serial i nawet go nie oglądałem, a w "Nic śmiesznego" on może nie położył tej roli, bo ma talent, ale niekoniecznie mi tam pasował. Bo jego aparycja predestynuje go do odgrywania bohaterów z półświatka czy tzw. szemranego towarzystwa. I w takich rolach jest świetny np. "E=mc2", "Chłopaki nie płaczą", w tych wszystkich "Sztosach" czy w takim filmie o warszawskiej Pradze gdzie grał z nieżyjącą już Anią Przybylską. Z lat 90- tych w takiej roli to go kojarzę chyba tylko jako kaprala Wiadernego w "Krollu". Dlatego moim zdaniem to nie lata 90- te, a te późniejsze są najlepsze w wykonaniu Pazury. Bo jakoś sobie go nie wyobrażam w roli mięczaka, intelektualisty czy kogoś przeżywającego rozterki moralne. No nie pasuje mi to do niego...
Bob, breaking bad, zastanawiam się nad tym serialem ale jak polecasz to zerknę.
Sneer no w krollu też ujdzie, może dlatego tak uważam, że za Pazurą nie przepadam po prostu a nie wyobrażam go sobie w jakiejś poważnej roli. Aktor komediowy średniej jakości a w każdym filmie w jakim go widziałem gra tak samo, te same gesty, sposób mówienia itd.
Inv, bo chciałeś film wojenny. 23 lutego na TVN o 20:00 będzie "Dunkierka". Nie oglądałem jeszcze, a Dunkierka to jeden z drugowojennych mitów, więc sam jestem ciekawy jak to będzie przedstawione...
Pamiętam, że pierwsze co oglądałem zaraz po wykupieniudostępu to Monty Python 😁 Wiem, wiem nie każdy lubi ale jak dla mnie Żywot Briana to klasyka i klasa sama w sobie.
Sneer, podobała Ci się Dunkierka?
Pisałem o tym filmie kiedyś na forum ogólnym z Melką, pamiętam, że ona była nim mile zaskoczona a jak wprost przeciwnie.
Może gdybym nie wiedział co wydarzyło się w Dunkierce w 1940 r to patrzył bym z rozdziawioną gębą a tak?
Ziemia, woda, powietrze. Z tych perspektyw pokazana jest porażka wojsk ekspedycyjnych.
Nie ma tam strzelaniny. Poprawność polityczna, Niemcy w tym obrazie to nie Niemcy a wróg, przeciwnik, nie wiem czy reżyser bal się nazwać rzeczy po imieniu?
Bohaterscy brytyjscy piloci i słabi przeciwnicy.
No i sukces Churchilla udało się ucieć tysiacą.
Reżyser trochę z nami pograł bo nie ma tu głównego bahatera, którego polubimy i złego, który będzie niedobry ale będziemy odczuwać do niego sympatię, często tak bywa.
Na filmwebie dałem mu łaskawie 3/10.
Ciekawi mnie natomiast film 1917.
Inv, film mi się podobał, chociaż mnie nie zachwycił. Bo też zbyt wiele sobie po nim nie obiecywałem. Jeśli chodzi o II wojnę, to dla mnie zawsze najciekawszy był front wschodni, bo to było prawdziwe starcie tytanów. Inne kampanie interesowały mnie mniej, co nie znaczy, że wcale. A jeśli chodzi o Dunkierkę, to o wiele ciekawsze od zmagań zwykłych żołnierzy czy cywilów były rozkazy zapadające na decyzyjnych szczytach. Kto wydał rozkaz zatrzymania niemieckich czołgów? Dlaczego taki rozkaz wydano? Czy był słuszny? Dla mnie te kwestie są o wiele bardziej interesujące, a o nich w filmie nie usłyszysz. Dlatego wiedziałem, że ten film jakoś specjalnie mnie nie zaciekawi. Niemniej oglądało się go nawet przyjemnie i wcale nie uważam, że to jest słaby film. Pewnie jest dobry, tylko pokazuje Dunkierkę niekoniecznie od tej strony, która mnie najbardziej interesowała...
I jakoś nie odniosłem wrażenia, że Niemcy są tam niewłaściwie pokazani. To był rok 40 i kampania na zachodzie i Niemcy zachowywali się tam jeszcze w miarę przyzwoicie, to jak mieli zostać ukazani? Lotnictwo też nie zostało pokazane tendencyjnie. Dla Anglików to była operacja priorytetowa, więc mogli rzucić wszystko co mieli najlepsze. A dla Niemców właściwa bitwa o Francję była dopiero przed nimi, więc na czym innym skupiała się ich uwaga. Poza tym przeszkodzić ewakuacji z powietrza mogły bombowce i to ich Niemcy użyli. Ale niemieckie bombowce to nie były amerykańskie Fortece i generalnie bombowiec w starciu z myśliwcem jest bez szans. Dlatego jeśli niemieckie bombowce nie miały myśliwskiej eskorty, to w starciu z angielskimi myśliwcami nie miały szans. Ale to wcale nie świadczy, że niemieccy piloci byli słabi, bo Niemcy pilotów mieli świetnych...
No przecież film jednym przypadł do gustu a innym nie, nie ma w tym nic złego.
Byliście w kinach na "365 dni"? Jeśli byliście, to już wiecie, ze to szajs, a jeśli nie, to nie polecam, bo to dwie godziny wycięte z życiorysu. Dobrze, że te Walentynki są raz w roku, to da się przeżyć tego rodzaju produkcje, ale skoro Mundial czy Euro są co 4 lata, to nic by się nie stało, gdyby ten Dzień Zakochanych też przypadał raz na 4 lata. Ale związek to nie tylko przyjemności, a również obowiązki, więc co roku obowiązkowo zabieram wtedy żonę do kina. Wiem jaki jest wtedy repertuar, ale co zrobić, raz w roku da się to wytrzymać. W końcu, nie wiem czy już Wam o tym mówiłem, ale związek to nie tylko przyjemności, to również wspólne oglądanie filmów, których sami byśmy nie obejrzeli. Z tych Walentynkowych produkcji większości już i tak nie pamiętam, a jedyny, który nawet w miarę mi się podobał to chyba "Planeta singli". Ze względu na Pakulnisową. Bo niektóre kobiety pięknie się starzeją. Może i opadają im cycki oraz pojawiają się zmarszczki, a skóra nie jest już tak aksamitna jak wcześniej, ale to dodaje im jakiejś gracji i dostojeństwa. W każdym razie młodsza Pakulnisowa choćby w "Ekstradycji" czy "Konsulu" nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak dużo starsza w "Planecie singli". A w tym roku padło właśnie na "365 dni". Film bardzo przypominał mi "Greya". I w jednym i w drugim bogaty facet realizuje swoje fantazje seksualne. Tu był problem, bo kobieta była zajęta. Cóż więc robi główny bohater?
Porywa swoją wybrankę. Jakie to proste! Polecam zbiornikowym Casanovom. Jak Wam która odmówi, to nie ma co się cackać, tylko za kudły, do samochodu, wywieźć w odludne miejsce i tam trzymać w odosobnieniu aż zmięknie. Kobieta jakiś czas stawiała opór, aż wpadła do wody. Ale jak już została wyłowiona, to najpierw zrobiła porywaczowi loda, a potem kilka (kilkanaście? kilkadziesiąt?) razy pierdolili się na jachcie. Wychodzi na to, że on już pierwszego dnia mógł ją wrzucić do wody, albo podtopić w wannie i film mógłby wtedy być o jakąś godzinę krótszy. Świat mafii też jest przedstawiony w mocno naiwny sposób. Kogoś tam zabili, ale w sumie należało mu się, ale tak poza tym gangsterzy to dżentelmeni, którzy bez zgody kobiety nawet klapsa w tyłek jej nie dadzą. Film szumnie określany pierwszym, prawdziwym, polskim erotykiem, a ja ani razu nie widziałem głównej bohaterki w pończochach! A była na zakupach. Wykupiła chyba z pół sklepu, bo ochroniarzom brakło rąk żeby te wszystkie pakunki zanieść do samochodu. I co, o nylonie zapomniała czy może wyczerpała limit na karcie gangstera? Jak dla mnie to kiczowaty film. Jedyne co mi się podobało to rola Lamparskiej, zagrała dobrze, przebojowo. A w pierwszej chwili wydawało mi się, że to Olga Frycz. Później nabrałem wątpliwości i dopiero przy napisach końcowych sprawdziłem, że to jednak Lamparska. Niestety zakończenie filmu jest takie, że prawdopodobnie będzie ciąg dalszy. No to ja już chyba wiem co będę oglądał za rok w Walentynki...
Muszę obejrzeć. Chyba nawet nie muszę ruszać się w tym celu z domu. Podoba mi się ten pomysł z porwaniem. Bardzo modny w Polsce szlacheckiej. Nazywano to "rapt". Dotyczyło to tylko szlachcianek ...bo porwanie chłopki nie było nawet wykroczeniem z którego wypadałoby się wyspowiadać ;-). Po prostu wyniesienie chrustu z pańskiego lasu było znacznie większym przewinieniem niż porwanie chłopki. Ale o dziwo nie zdarzało się to chyba często jeżeli wierzyć dokumentom z tamtego okresu. Choć możliwe, że takich drobiazgów nawet nie odnotowywano.
Jenak porwaną trzeba było karmić ...a po co skoro mogła najeść się w domu, a na pańszczyznę do dworu i tak przyjść sama musiała ?
Widziałeś obie części kobiety mafii? Są na Netflixie.
Nie, jeszcze nie widziałem żadnej części. Szczerze mówiąc nie przepadam za takimi filmami polskiej produkcji. Co innego amerykańskie. "Ojciec chrzestny", "Chłopcy z ferajny", "Kasyno" czy "Gorączka" to moim zdaniem świetne filmy. Te "Kobiety mafii" pewnie obejrzę, aczkolwiek nie jest to moim netflixowym priorytetem...
"Kobiet mafii" nie polecam, a do powyższych filmów dodał bym jeszcze "Donnie Brasco" i "Uśpieni".
Kobiet mafii też nie polecam, Plag Breslau czy podobnego gówna. Walentynki jak i inne zaporzyczone komercyjne święta trzeba omijać z daleka. Mamy swoje święta.
A widzisz, a ja chciałem obejrzeć te "Plagi Breslau". Dobrze, że ostrzegłeś. A co do tych świąt to zgadzam się i też jestem za tym żeby obchodzić tradycyjne polskie święta jak Dzień Hutnika, Dzień Strażaka, Ogólnopolski Dzień Aptekarza czy Dzień Sołtysa i nie potrzebne nam jakieś Halloweeny. Chociaż też sobie myślę, że wystarczy zachować zdrowy rozsądek, nie popadać w przesadę i nie ulegać nadmiernie nowej modzie. Ale nie żyjemy sami i wyłącznie dla siebie, tylko dla innych też i im pewnie jest miło jak się pamięta w taki dzień o jakimś drobnym geście. Taki na przykład Dzień Kobiet to święto o komunistycznym rodowodzie, ale przyjęło się i ja też wtedy lecę z kwiatkiem do żony, mamy i teściowej, a kiedyś jeszcze do babci. Plus kilka telefonów do siostry, szwagierki itd. Dobrze, że kochanki nie mam, bo nie wiem jakbym to wszystko ogarnął, chyba bym musiał tego 8 marca brać wolne w pracy. Tak, że chyba ważne żeby nie dać się zwariować, bo jak widzę te różne walentynkowe gadżety to wydaje mi się,że niektórzy już całkiem pogłupieli. Ale Halloween to by mogli zakazać. To jakiś durny, nawiązujący do pogaństwa i okultyzmu zabobon i po co on u nas, tym bardziej, że dzień później mamy piękne, tradycyjne, polskie święto...
Sneer to jest wzorowane na na dniach patronackich Kościoła. Każdy dzień ma swojego patrona, ale nie wszystkie są świętami. Nawet dla danej grupy. Po prostu okazja dla polityków do zabłyśnięcia. Obiecania, że jak go wybiorą to on rozumiejąc ich trudną sytuację pomyśli o wyższych dla nich apanażach :-).
Ale są dni np. "bez majtek" obchodzone gdzieś w drugiej połowie maja i nie wiążą się z niczym. Wykreowane przez Internet, lub inne media w celach komercyjnych albo ...rozrywkowych. Dawno nie było wojny więc wytwarza się chaos i tzw. "szum bezsensów".
Halloween to taki protestancki odpowiednik Dnia Zadusznego. Tyle,że bardziej głośny ..."karnawałowy". W tamtej kulturze nawet pogrzeby często nie są pożegnaniem i czasem skupienia na zmarłym, ale jakimś wodewilem z trąbkami i tanecznym krokiem. Ale dość na tym ...bo jak zwykle znowu "skręcamy" z tematu ;-)
Drażni mnie fakt, że po 1990 roku kiedy Polska otworzyła się na świat to Polacy tak bezkrytycznie przyjęli te zachodnie święta jako coś lepszego, bogatszego. Tak jak Pelle pisze Helloween przed świętem zmarłych. Pielęgnujmy swoje tradycje bo to nasze dobro narodowe. Możemy tak jak w Meksyku na ich Święto Zmarłych, tańczy się, śpiewa, ucztuje, taki społeczny festyn.
W moim regionie kiedyś mieszkało dużo Cyganów, Romów nie wiem jak jest poprawnie politycznie.
To oni by uczcić swoich zmarłych, przychodzili na cmentarz i na grobach rozstawiali wódkę, kiełbasy, papierosy i przy tym grobie pili, palili i jedli, dla nas to gorszący widok a u nich tradycja.
Sneer pewnie że takie Walentynki to okazja by dać kwiaty, pójść do kina ze swoją połówką to rozumiem z drugiej strony ile kobiet jest smutna w tym dniu albo same sobie kupują kwiaty, robią zdjęcia i wstawiają na zbiorniku by pokazać, że są kochane.
Za to sklepy mają obroty w tym dniu bo przecież trzeba zeżreć czekoladę w kształcie serca 😂
Inv! Nie wiem czy to jest doby pomysł żeby ze swoją flaszką do kina chodzić.😜 Ale może na niektóre filmy "połówkę" trzeba zabrać.🥂
Ja tam nie zasiadam do połówki a tylko 0,7. xD
0,7 na twarz? Oooooooo! Sweet, to ja z tobą chętnie się napiję.
a JA Wam będę polewał 😂
Polewał ? Jak chcą pić po 3/4 l. na głowę? Foxik ...niech piją z butelki ...bo ręką nadwyrężysz ;-)
to załatwię im słomki - że niby drinki z butelki 🙃
Zakazane ! Ochrona środowiska ;-).
U mnie obrońcy przyrody zabierają co miesiąc 16 worków w których jest papier, szkło, plastyk i odpady zmieszane. Jakieś 2 kg, czystego polietylenu. I jakoś bezmózgom to nie przeszkadza ?
Będą teraz budować elektrownie wiatrowe na dużą skalę. Ale by taką wyprodukować najpierw trzeba zużyć kilkadziesiąt ton stali. Do tego miedź, aluminium i tysiące metrów sześciennych wody oraz tony węgla lub gazu ;-).
Może założymy sobie Drink-bar? Będziesz mógl nalewać ale za 2-5 krotne przebicie. Plus zyski z lodu, oliwek, wisienek ito. Słomki i parasolki nawet nie będą potrzebne ;-)
teraz są "modne" ekologiczne słomki papierowe ... albo można by użyć "wielokrotnego użytku" - słomki metalowe
Alkohol przez słomkę? Ocipiałeś? Przez słomkę, to ewentualnie "koks" możemy wciągnąć.
ponoć alko przez słomkę da się pić ... ale - krótko 😂😂😂 więc Wy będziecie pić a ja będę korzystał - potem 😂😂😂
Alkoholicy ;-))
Drinki przez słomkę się pije ;-). Zakładam, że czasy gdy wszystko piło się z musztardówek minęły ;-)
Ja bardzo przepraszam. Ale jak chcesz Foxik korzystać? Powinienem się bać, czy o Sweet chodzi? ;)
Mam zamiar wypuścić model spodni z kewlaru, zapinanych na pasek z zamkiem szyfrowym. To może być hit i angoli w pubach.
bobi Ty możesz być spokojny - ja nie z "tych" 😂
Przeczytałem w końcu te "365 dni" Biduli Lipińskiej.
Padaka totalna! "Diabeł ubiera się u Prady" to przy tym arcydzieło. Obraz dekadencji w stylu szmiry. Przystojny mafioso ...szlachetny niemal - rzec można ;-). Zakochał się bidulek w polskiej mewce? Pomyślałem, że zatraciłem zdolność czytania ze zrozumieniem i ta krzyżówka "Ojca Chrzestnego" z "Pretty Woman" w klimacie "Harlekina" zawiera jakieś treści, których ja nie ogarniam.
Obejrzałem więc i film
Niestety ...choć urody Laury (Anna Sieklucka) nie kwestionuję i pewnej elegancji Massimo (sycylijski mafioso) również, to jednak jednak wszystko razem śmierdzi glaumour'em ruskiego szampana podanego w Ritzu.
Słowem żałosna fabuła. Przepych nowobogackich i honor bandytów przerastający o głowę naszych posłów. Jakiś wątek Hiacynty z Tajemnicy Fatimskiej, gdzie w wizji umierającego mafiosa jawi się obraz polskiej Laury. Potem spotkanie przypadkowe jej na Sycylii, porwanie i czas 365 dni ...by się w nim zakochała.
Ta...romantyk z tego mafiosa. Widać czas rycerzy na białym koniu w główkach blondynek, które zamiast zmywać gary wzięły się za pisarstwo przeminął. Teraz dominuje szlachetny bandyta srający złotem.
Rzewne no nie? No to kurdę ...poczytajcie, obejrzyjcie, a potem porozmawiamy.
I to gówno nazwano erotykiem? Chyba przez jakiegoś PISdziela z Kaczych Dołów?
SzalonaFuria musiała być zachwycona czytając i oglądając tę reklamę blichtru w hollywoodzkim stylu. Szczególnie, że ta Laura też uwielbiała buty ...im droższe i mniej wygodne tym lepiej. Ważne by były czerwone.
Pstrokacizna jest dobra w burdelu. Rasowa piękność nosi czarną wieczorową suknię i szpilki ...których pozorna prostota jest niepodrabialna.
Ale to dotyczy kobiet przez duże K. Niestety już ich prawie nie ma.
Prawie, robi wielką różnice.:)
Pelle, przeczytałeś to? To niezły jesteś. Ja ledwo dałem radę obejrzeć tego gniota w kinie...
Fakt wiem, że dwie były inne. Być może Caryco też się do nich zaliczasz.
Zresztą gdyby nawet nie to aparycja równoważy wiele niedoskonałości charakteru. Lojalna bez wątpienia jesteś ;-). Ciekawe ile lat muszę czekać, by wreszcie Ciebie uwieść?
Bo gadanie to nie to samo co pieszczenie.
Sneer - film to jeszcze mniejsza jest kara za ciekawość. W nim nieco walory wizualne rekompensują szmatławą fabułę ;-).
Przeczytaj książkę. Kosztuje jakieś grosze, bo nawet leciwe kuchy przy niej wymiękają.
Pelle, aż tak mnie nie lubisz, że mi taką szmirowatą tandetę wciskasz? Ja dopiero kończę czytać prezent od Piaa czyli książkę takiej szkockiej pani patolog sądowej. Momentami pasjonująca lektura, ale nie na jedną noc. Z ciekawostek to wiesz Pelle, że jeśli chodzi o morderstwa to, przynajmniej w Anglii, w 3% przypadków dochodzi do rozczłonkowania zwłok i robi się to z pięciu motywów? Akurat ten najbardziej filmowy motyw, a'la Hannibal Lecter jest najrzadziej spotykany. A na półce czeka już Suskind, ale nie ten od "Pachnidła", a ten od Teorii Względności, czeka Stasiuk, Vonnegut i paru innych. A jak otworzą Empik, chociaż chyba już otworzyli, to muszę kupić trzeci tom tego Cixin Liu, którego mi polecałeś, bo wciągnęła mnie ta historia. To gdzie jeszcze czas na jakąś Blankę?Ją to niech sobie czytają jakieś niedopchnięte kucharki czy inne nimfomanki...
Nie Sneer nie wciskam ;-). Napisałem nawet co sądzę o tej krzyżówce "Arlekina" i "Ojca Chrzestnego", ale ...nie wiem czy zauważyłeś, że od paru lat nie znaleźliśmy żadnego tematu na który mielibyśmy choć zbliżone poglądy? Dlatego pomyślałem, że jednak może to jest arcydzieło? Choćby ze względu na ten wątek wizji Massimo po postrzale, który tylko cudem nie zakończył się jego śmiercią?
Czy jak żywo nie kojarzysz tego z Maryją widzianą przez Hiacyntę na krótko przed śmiercią?
Co co Cixin Liu to przy okazji kup "Era Supernowej". To Ziemia po wybuchu gwiazdy w odległości 9 lat świetlnych. W jej wyniku cała populacja dorosłych wymiera. Pozostają dzieci, które rządzą światem poprzez zabawę.
Jarzysz? Supernowa zamiast koronawirusa ;-). Doznasz olśnienia jakie my kur.a szczęście mamy, że to nie nieletnie chińce rządzą światem ;-)
Pelle, zważywszy żeś komuch, antyklerykał, antysemita i zwolennik genderyzmu, to i tak cud, że ze sobą rozmawiamy i czujemy do siebie odrobinę sympatii. A nasza Caryca? Jesteśmy chyba zgodni, że Sweet to świetna kobieta. Czyli jednak są tematy, gdzie myślimy tak samo. I Supernowa wybuchła tak blisko nas i ktoś to przeżył? Czyli musiało obyć się bez rozbłysku gamma. Ale dlaczego tylko dorośli wyginęli? I OK, rządzą dzieci, ale po 10 czy 15 latach te dzieci stają się dorosłymi. Czy chodzi o to, że po wyginięciu dorosłych nie miał kto tych dzieci nauczyć życia i nawet po dojściu do dorosłego wieku pozostali mentalnymi dziećmi? Wiesz, taki 30-latek o umysłowości dajmy na to 6-latka. I jaki tytuł ma trzeci tom tej serii? Bo najpierw był "Problem Trzech Ciał", potem Ciemny Las", a trzecia część?
I Mira pewnie ma rację i ta Blanka niezłą kasę trzepie. I dobrze, że umie o siebie zadbać i tworzy coś co się sprzedaje, ale to nie zmienia faktu, że to raczej literatura niewysokich lotów. Twórcy disco polo też pewnie zarabiają miliony, a przecież te ich dzieła nawet trudno nazwać muzyką...
No jasne, że miliony się przy tej muzie bawią. Gdyby było inaczej to ci twórcy nie zarabialiby tych milionów, bo skąd? I jak jest wesele to sam też się przy tym bawię. Ale to nie zmienia faktu, że parafrazując Prezesa: disco polo to gorszy sort w muzyce. Bo ilość sprzedanych płyt może świadczyć co najwyżej o popularności, ale nie o jakości. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości czy więcej sprzedaje się u nas płyt z Zenkiem czy z Mozartem. A jednak za muzycznego geniusza wszechczasów uznaje się tego drugiego...
No i dobrze Prezes powiedział, nie należy się tego wstydzić. Gdyby ktoś prywatnie słuchał Zenka, ale publicznie się od tego odżegnywał, że nie, że on to tylko Pendereckiego i Placido Domingo, to świadczyłoby to właśnie o kompleksach. Dlatego moim zdaniem w słuchaniu disco polo nie ma niczego złego jeśli tylko nie próbuje się tej muzyce nadawać jakiejś większej rangi, bo słuchają jej miliony, a twórcy mają niezłe dochody. I podobnie z tą Blanką. To, że ją stać na jakieś apaszki, kiecki czy buty świadczy, że ona ma łeb na karku i potrafi pisaniem zarobić na swoje zachcianki, ale w żaden sposób nie czyni to jej pisaniny bardziej wartościowej. Bo o wartości książki nie świadczy ilość apaszek, które można za nią kupić. A władza powinna znaleźć złoty środek w kontaktach z suwerenem. Nie powinna się od suwerena alienować i nim gardzić, ale też nie musi schlebiać każdym, nawet najniższym, jego instynktom czy gustom. W każdym razie nie dramatyzowałbym jak Kurski coś tam puści w TVP, a Morawiecki raz na 4 lata na jakimś pikniku zaśpiewa "Majteczki w kropeczki", bo co w tym złego? Swoją drogą to żebyśmy mieli tylko takie problemy, że władzy będziemy mogli zarzucić jedynie zły gust muzyczny...
Zabawa w chowanego - nowy film o pedofilach w sutannach. Sneer chyba o Twoim mieście.
http://youtu.be/T0ym5kPf3Vc
http://www.youtube.com/watch?v=MnsJMsHvwp0
Jak ja to mogłem przeoczyć?
Nowy film Sekielskich obejrzę ...niebawem, choć wszystko co tam zapewne pokazano o pedofilii w Kościele jest znane. O ukrywaniu zamiataniu tego przez wszystkich od hierarchów, po rząd też ! Nie wiem czemu niektórzy udają jakby teraz się dowiedzieli?
--------------
Czas zajmuje mi lektura książki pt. "Seks przyszłości" ...spoko kluski Emily Witt.
Zapewne lesba jak wszystkie wyszczekane feministki ...ale takie właśnie są ciekawe. I potrafią pisać. Przy okazji testuję też ulubiony portal autorki "Chaturbate". To taki "Big Brother" na kamerkach tylko na pikantną nutę. Myślałem,ze wiem sporo o erotyce, ale ...cienias jestem co przyznaję samokrytycznie.
Opisy zabaw na Burning Man są porywające ;-).Chyba szalonaFuria wspominała kiedyś o tym "kulturalnym" wydarzeniu, ale nie zainteresowałem się głębiej. A głębiej włąśnie jest to co czyni tę imprezę niepowtarzalną.
How are you feeling lady milFuria ?"
Zaplusowałem" wizjonerko znajomości tematu i sposobu jak na to spojrzałaś ;-).
Taplanie się w piachu jest zabawne przez kilka dni na polskiej plaży. Bowiem kontrowersyjna damo mało czego tak nie lubię jak głodu, smrodu i piachu ;-).
Ale klimat "Burning Man" porywa i gdyby nie ten piach oraz pandemia warto by poznać to miejsce. I tych współczesnych następców hipisów.
W sieci kolejny film, tym razem o pedofilii wśród celebrytów...." Nic się nie stało" .... Polecam. Niektórzy znani i lubiani już mają pełne gacie.
Wstydziłbyś się Inv takie rzeczy pisać! Co Ty pisiorem zostałeś? Przecież ten film wczoraj puścili w TVPiS, a to wystarczy żeby uznać film za tendencyjny i szkalujący. Przecież tam ani razu nie ma wzmianki o kiecowych! To co to za pedofilia bez kiecowych? Monopol na filmy o pedofilii mają Sekielscy, a nie jakiś tam Latkowski. I pedofilia to jest jak ksiądz robi to z 13-letnim ministrantem. Ale nie jak celebryta z 14-latką, bo ona się na pewno umalowała i wyglądała na dużą starszą. A to, że dzisiaj w Zetce nie przeprowadzono zapowiadanej rozmowy z Latkowskim, to nie jest żadna cenzura. Bo cenzura jest tylko w Trójce, a w Zetce wystąpiły jedynie nagłe "problemy techniczne". Tak że Inv ogarnij się, bo jesteś jednym z ostatnich na Dziupli, którzy są ślepo zapatrzeni w totalną opozycję i nie spodziewałem się, że akurat Ty dasz się złapać na lep faszystowsko- kaczystowskiej propagandy lansowanej przez TVPiS...
Sneer, gluptasie, myślałeś, że potępiam pedofilię w Kościele czy Pisie a usprawiedliwiam w innych kręgach? Nie podejrzewałem Cię o to 😡😂
Dla mnie bez znaczenia jest to jaki ma status społeczny czy polityczny potencjalny przestępca czy zwyrodnialec.
Oglądałem rano na YouTube, teraz już nie ma tego filmu albo źle szukam.
No proszę! Leming, a potrafi też mądrze napisać. Ja niestety nie mam nadziei, że te sprawy zostaną rozwiązane. Zarówno te nieliczne przypadki w Kościele, jak i te różne pedofilskie szajki czy to w Trójmieście czy w Warszawie. W to są podobno umoczeni ludzie z najwyższych sfer i dlatego od lat pozostają bezkarni. Smutne to jest. I czasami dochodzę do przerażających wniosków, że być może coś w podejściu do zwalczania takich okropnych rzeczy zmieni się dopiero wtedy, gdy któryś z rodziców wykorzystywanego dziecka po prostu zwyczajnie zajebie takiego zwyrodniałego księdza lub celebrytę. Może dopiero wtedy coś się zmieni?
Gdyby tak zrobił powinien być ułaskawiony, trzeba robić cokolwiek by takich zwyroli demaskować choćby poprzez takie filmy.
Nie jestem optymistą w tych sprawach i wątpię żeby takie filmy dużo zmieniły. To jednak dla wielu zbyt abstrakcyjny problem, który ich nie dotyczy. A empatia to może i modne słowo, ale w praktycznym zastosowaniu raczej w zaniku. Słyszałeś niektóre komentarze po filmie Latkowskiego? Tak jak wcześniej napisałem, 14- latka się umalowała i pewnie wyglądała na pełnoletnią to co to za gwałt i na pewno sama prowokowała wypinając dupę. Czym to się różni od tłumaczenia, że ministrant prowokował księdza? Film Latkowskiego będzie miał przypiętą odpowiednią łatkę, bo go puścili w TVPiS, poza tym celebryci są potrzebni do walki z PiS-em, więc nie zabraknie takich, którzy zaczną ich bronić. A Sekielscy? Gdyby oni tylko tropili pedofilów w sutannach, to nie miałbym zastrzeżeń. Ale ich filmy są także, a może nawet przede wszystkim, wykorzystywane do ideologicznej walki z Kościołem. A to mi się nie podoba. Dlatego czarno to wszystko widzę i proceder pewnie nadal będzie kwitł, a wpadały będą jedynie co najwyżej jakieś płotki...
Trochę nie rozumiem ...określenia Bumer ?
Bumper to w gwarze odpowiednik dresiarza ...tzw. zderzak mentalny.Prymitym po prostu. Boomer to taki niekumaty rep z daleko posuniętą sklerozą.
Kim jest Bumer? Czy to uczestnik "Burning Man" w gwarze, czy ichnim slangu?
Jeżeli tak ...jak się domyślam to trochę dziwne. W kapitalizmie ludzie z dochodami około 10 tyś/mieś. $ to raczej tzw. yaapie czyli personel średniego szczebla przypominający aparatczyka PIS. Bezmyślny i ślepo posłuszny. Garniturek z marketu, krawacik, lub w przypadku pań garsonka.To ludzie 25 - 40 lat. tzw. ...przedmurze biznesu i wykonawcy decyzji personelu zarządzającego.
O nich chodzi?
Tacy ludzie nie pasują mi mentalnie do Burning Man. Bardziej wolne zawody i artyści.
Ewentualnie czegoś nie zrozumiałem. Jeżeli możesz rozwiń nieco odczucia z B.M.
Gdyby nie ten piach to byłby to klimat właśnie holywoodzkich basenowych seksparty w weekendy.
MilFurio ...jak możesz !
Masz mnie za jakiegoś abnegata?
Kąpię się zawsze przed wigilią. W wielką sobotę i święta państwowe tusz pod rynną ...o ile pada. Mam też jeden ząb i kilka włosów. Do tego niemal proste nogi i prawie 169 cm. wzrostu. Więc jak na polskie warunki i gusta przeciętej moherki jestem spokomen ...kumasz?
Garniturek też znalazłem w śmietniku "Biedronki"
Zapamiętaj to sobiem bym nie musiał wysyłać Ci zdjęcia a'la "zbiornik" i wsiowy Casanowa z fajką awatarową zamiast sylwetki czy twarzy ;-).
--------------
Sweet jestem zaszczycony ...z Tobą to nawet za cenę utraty fajki ...w każdej chwili.
MilFurio ..dwie sprawy jeżeli pozwolisz?
1.Widziałaś tam znaczek "$" ? A może okulisty potrzebujesz? Wiem, że za korporacyjną polisę masz dostęp tylko do weterynarza ...ale jak odłożysz przez parę miesięcy na zwykłe okularki ci wystarczy. W Selgrosie widziałem po 15 zeta...takie do czytania.
2.Szkoda, że nie poprosiłem o opis szorowania podłogi w corpo ...na czym znasz się bez wątpienia o wiele lepiej. Mam też propozycję. Odłącz mnie od "wrogów" ...bo po pierwsze nie krzywdzę emerytek, a po drugie i tak gdybym miał ciebie obsmarowć to te twoje zabezpieczenie "workowe" będzie tyle warte co sznurek na wilka.
Więc nie rób syfu na "dziupli" z układem wpisów z łaski swojej ;-).
Yuppie to symbol sprzedawczyka i karierowicza i bynajmniej nie przestarzały.Takiego usralca co za 10 centów zje własne gówno. Jak ta dziwka karierowiczka z "Diabeł ubiera się u Prady" ..pamiętasz?
Dla niektórych tp zapewne symbol życiowej kariery i talentu? A dla mnie korponiewolnictwa i prostytucji mentalnej. No trzym się szurnięta mapetko. Nie pij tyle. Niebawem "Dzień Dziecka"... a nie wnuczka ;-)
No to jesteśmy kwita. Na 10" palmtopie też nie zauważyłem, iż jest "rn" a nie "m".
Widocznie tracę wzrok ;-). Jedynie czego się w życiu boje to seksu "na węch".
Powiedz mi proszę czy w korpo-dajniach trzymają wyłącznie upośledzonych?
Mam opisać wszystkie fotki, lub przytoczyć każdy wpis na przestrzeni ostatnich 8 lat jaki zmieściłaś na profilu? Uwierz mi mam w dupie twój profil, ale wkurza mnie ten syf na grupie z chronologią wpisów. Ale widać są osoby, które chodzą w czerwonych szpilach 20 cm. wysokości, a zapach ryby im nie przeszkadza.
I co chodzi ? Szokowo przechodzisz klimakterium?
Dlaczego miałbym cokolwiek komukolwiek usuwać ....pomijając że nie twierdziłem, iż potrafię ? Nie jestem adminem ;-).
Ale jestem jednym z tych co potrafią żyć ... z Internetu.
Dla przykładu 18. 06.2013 roku a profilu "miramis" napisałaś?
cyt" ...Oj, wali już tych ludzi z tymi pierdzielonymi pożegnaniami .... a może admin powinien taką płatną opcje wrzucić? ..... za np. 3,60 z vacikiem .... i możesz wybrać tzw. Ostatnie Zbiornikowe Pożegnanie ..... na tydzień albo dwa .... lay-out profilka robi się czarno-biały, czarna ramka, złote literki itp .... pojawia się automatycznie generowany blog, opisujący całą zbiornikową drogę nieszczęśnika i zwykle jego heroiczną walkę z językiem polskim i innymi watahami niedopchniętych czarownic .... można taki blog oczywiście komentować ale qrwa! tylko dobrze! no kaman... wyczucia trochę! ...zamiast ocen wystawiałoby się takie świeczki, albo malutkie klepsydry ....przewidując odejście można by zapobiegawczo wykupić tzw. RIPa ... oj, cudnie i pięknie by było ....bo tak się męczą z tym pierdzieleniem o tym odchodzeniu .... aaaa ...i jeszcze obok rankingu byłaby świeżutko apdejtowana lista kto odchodzi i kiedy a kogo to już żegnamy, w tym nieutulonym żalu, dzisiaj, kogo jutro, itp ..... Cześć Ich Pamięci i niech im wieczna cyberprzestrzeń lekką będzie ....."
A może chcesz o coś zapytać? Coś co zapomniałaś przez te lata tutaj? Nie zawsze i nie wszytko da się odtworzyć ale...spróbować można ;-)
Po co ma oglądać jak nie skosztuję ? Paskudny jestem ...pamiętasz?
Więc robię to co lubię i na czym się znam ;-)
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.