Jeden z sobotnich wieczorów w łódzkim klubie. Kilka shotów na wstępie, wymiana kilku spojrzeń i zakręcił się wokół Cari fajny Włoch. Chwilę porozmawiali i zaczęli tańczyć. Czuła jego wzwód, gdy poruszał się za nią, przyciągając jej biodra do siebie. W pewnej chwili odwróciła go i pchnęła w kierunku ściany. Lizali się. Wsadziła mu dłoń w spodnie i zaczęła walić. Miał dużego, żylastego kutasa. Splotła się z nim w pocałunku, a jej dłoń gładko przesuwała się po wilgotnym od preejakulatu penisie... Kilka osób wokół gapiło się na nich, część udawała, że nie widzi. Obcy, ale też osoby dobrze jej znane z widzenia, kilku znajomych... Gdy po całej akcji wróciła do baru, zauważyła, że... brak jej pierścionka na palcu dłoni, która zajmowała się kutasem... Gościa już nie było w pobliżu... "Mam nadzieję, że wyjmie z gaci mój pierścionek zanim jego dziewczyna go znajdzie gdy będzie mu robiła dziś lachę po przyjściu z klubu..." - powiedziała mi przez telefon Cari, gdy czekała na taksówkę do domu...