"Ty dziś nie dochodzisz..." - gdy słyszę te słowa od Cari w trakcie seksu, z jednej strony coś mnie kłuje, czuję się zawiedziony, mam ochotę się zbuntować i zlać się jej do środka... z drugiej strony, działa to na mnie niesamowicie podniecająco, zaspakaja moją potrzebę bycia jej podporządkowanym. Kręci mnie to, że to ona steruje tym, jak bardzo jestem napalony i jak długo w takim stanie chce mnie utrzymywać... Czasami jest to kilka dni, czasami tydzień, ale bywa, że mogą to być prawie dwa miesiące (tak było najdłużej). Chodzę tak nakręcony na nią, że reaguję na każdy, nawet najdrobniejszy, aspekt jej kobiecości...
Czasami mówi, że mi pozwoli a w trakcie seksu zmienia zdanie i uśmiecha się widząc jak cierpię z podniecenia. Często, gdy ma się z kimś spotkać, wtedy jasno mi komunikuje, że pozwoli mi dojść dopiero po spotkaniu z nim.
Napiszę Wam jedno: bardzo to lubię i cieszę się, że ona czerpie z tego taką satysfakcję. Cari doskonale wie, jak postępować ze swoim rogaczem ;)